-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-01-01
2018-10-09
„Ana” Roberto Santiago to powieść wielowymiarowa, wielowątkowa, ale przede wszystkim dogłębnie przemyślana i przeprowadzona z niebywałą starannością i dbałością o szczegóły.
Kiedy czterdziestotrzyletnia Ana, prawniczka z niewielkiej kancelarii, zajmującej się odwołaniami od mandatów, dostaje telefon od brata, nie jest jeszcze w pełni świadoma, jak diametralnie zmieni się jej życie. Pragnąc pomóc Alemu, który zabił kierownika kasyna, bohaterka coraz głębiej wsiąka w świat hazardu i dużych pieniędzy, a decydując się na nierówną walkę z molochem, ryzykuje wszystkim, łącznie z własnym życiem.
Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele z tej wielowątkowej historii, która została znakomicie przeprowadzona. Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia samej Any, która w czasie przeszłym opowiada o kolejnych wątkach, nie pomijając własnych problemów i nie stroniąc od opisów niewłaściwych zachowań. Tu właśnie objawia się niesamowitość tej książki. Bohaterka uzależniona od leków, alkoholu i sypiająca z przygodnymi mężczyznami, nie wzbudza naszej sympatii ani na początku, ani przy bliższym poznaniu, jednak jej charakter i zachowanie, są przybliżone czytelnikowi w sposób, który pozwala przynajmniej częściowo ją zrozumieć. Ana wielokrotnie wpada w spiralę swojej bezczelności, braku zaufania i egocentryzmu, jednak niestrudzenie podnosi się po każdym ciosie, jak Rocky Balboa, na którego się wielokrotnie powołuje.
„Wiem, że duma to młodsza siostra egotyzmu i jeden z naszych największych wrogów, wiem to, bo nie jestem idiotką, a także dlatego, że wiele lat temu przeczytałam to zdanie w poradniku psychologicznym, który podarował mi mój ówczesny chłopak ze studiów, i wyryło mi się ono w pamięci. Wiem też jednak, że uczynienie naszych wrogów sojusznikami to najlepsza droga do zwycięstwa, a duma należy do nich dlatego, że czasem okazuje się przydatna, powiedziałabym, że wręcz niezbędna.”
Pozostałe postacie w oczach Any mogą być przerysowane, podejmować nieodpowiednie decyzje, jednak również są przedstawione dobrze, tak że potrafimy określić ich charakter, ułomności i siłę. Poboczne wątki, które odnoszą się do procesu o znęcanie nad żoną czy zatargi pomiędzy zdradzoną kobietą, a kochanką męża, również nadają pewnej dynamiki akcji i całej książce.
Muszę przyznać, że wątki z sali sądowej, dynamika obrad, działanie adwokatów, ławy przysięgłych i sędziów, było bardzo dobrze przybliżone i z ciekawością oczekiwałam na kolejne odsłony głównego procesu. Widać, że autor odrobił pracę domową, posługując się właściwym żargonem, stonowanym i niezbyt uciążliwym dla laika, za którego się uważam. Jedyna wada powieści to chyba jej grubość, bo 990 stron to rzeczywiście dosyć sporo, jednak warto zarwać noc, żeby wgryźć się w świat manipulacji hazardu i ludzi próbujących walczyć o sprawiedliwość. Serdecznie polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Ana” Roberto Santiago to powieść wielowymiarowa, wielowątkowa, ale przede wszystkim dogłębnie przemyślana i przeprowadzona z niebywałą starannością i dbałością o szczegóły.
Kiedy czterdziestotrzyletnia Ana, prawniczka z niewielkiej kancelarii, zajmującej się odwołaniami od mandatów, dostaje telefon od brata, nie jest jeszcze w pełni świadoma, jak diametralnie zmieni się...
2016-09-15
2016-01-01
2019-11-11
Mark Elsberg to autor, którego znałam wcześniej, z zainteresowaniem śledząc powieść „Helisa”, która nawiązywała do mojego wykształcenia, genetycznych i biotechnologicznych zainteresowań. I jak w przypadku pierwszej powieści, tak przy okazji „Chciwości”, obawiałam się, że mogę nie zrozumieć tematów, ponieważ kapitalizm, konsumpcjonizm czy kryzys finansowy, nie są na co dzień pojęciami, którymi się posługuję i w których posiadam obszerną wiedzę. Na szczęście mimo wszystko sięgnęłam po książkę i w najmniejszym stopniu nie żałuję.
Herbert Thompson to laureat Nagrody Nobla, który przygotował na szczyt w Berlinie przełomowy odczyt, który może pomóc całym społeczeństwom uzyskać dobrobyt i stabilizację. Jednak po drodze na uroczystości, ktoś przejmuje sterowanie nad jego limuzyną i doprowadza do wypadku. Na miejscu zdarzenia znajduje się młody chłopak, który jest odbiorcą ostatnich słów Willa Cantora, znajdującego się w pojeździe z noblistą. Niespodziewanie grupa mężczyzn podpala wrak i chce przy okazji pozbyć się niewygodnego świadka, który wymyka im się z rąk. Jan musi szybko znaleźć odpowiedzi, bazując na uzyskanych skrawkach informacji, bo ściga go nie tylko policja, jako podejrzanego o morderstwo, ale również zbiry, które chcą dokończyć robotę.
„To wszystko wydawało się zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Co jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, nie jest piękne. Albo nie tak piękne – głosi inna mądrość życiowa.”
Fabuła jest opowiadana w trzeciej osobie czasu przeszłego i podzielona na dosyć krótkie rozdziały, które z kolei są ujęte w siedem części, rozdzielających poszczególne bloki akcji. Na początku pojawia się sporo informacji i nazwisk, natomiast z czasem wątki skupiają się na znalezieniu zagadki morderstwa i tajemniczej rozprawy, która miała po raz pierwszy wypłynąć na światło dzienne, podczas międzynarodowej konferencji. Bohaterowie są ciekawi i zdeterminowani, a akcja brnie do przodu w bardzo szybkim tempie i odbywa się właściwie na przestrzeni dwóch dni. Cały czas pojawiają się zazębienia, coś umyka i jesteśmy zapędzani w ślepą uliczkę. Mówiąc szczerze z zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń i nie mogłam się doczekać, co będzie dalej.
„Jednak ludzie nie zawsze dają wiarę prawdzie. Zwłaszcza wtedy, gdy nie do końca pasuje do obrazu, który już sobie stworzyli.”
Jeśli spojrzymy na zagadnienia związane z matematyką, kapitalizmem i teoriami, do wyjaśnienia których dążyli bohaterowie, to były one kolejnym zapalnikiem, który mnie przyciągał. Czytałam z zainteresowaniem, zrozumieniem, a dodatkowe przedstawienie wszystkiego na zasadzie prostych przykładów, popartych rysunkami i schematami, zdecydowanie pomagało. Miło jest zagłębić się w lekturę, przy której autor dopracował temat i postarał się pokazać go w sposób zrozumiały dla laika. Jednak wydaje mi się, że właśnie z tego powodu, książka ucieszy bardziej dojrzałych czytelników, bo osoby młodsze, mogą się poczuć nieco zagubione w warstwie naukowej.
„Z egoizmu należy współpracować! Z chciwości należy się dzielić!”
„Chciwość” Marca Elsberga jest chyba pierwszą książką w tym roku, którą mogę z czystym sumieniem dodać na półkę ulubionych, co robię bardzo rzadko. Morderstwo, zagadka, wartka akcja, postacie, to wszystko co udało się stworzyć, sprawiło, że powstała lektura, zapewnia nie tylko rozrywkę, ale pozwala wysilić myślenie, nauczyć się czegoś wartościowego i spojrzeć krytycznie na świat, w którym żyjemy. Brawa należą się autorowi, który decyduje się w tak profesjonalny sposób poruszać trudne tematy. Kochani, z czystym sumieniem polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Mark Elsberg to autor, którego znałam wcześniej, z zainteresowaniem śledząc powieść „Helisa”, która nawiązywała do mojego wykształcenia, genetycznych i biotechnologicznych zainteresowań. I jak w przypadku pierwszej powieści, tak przy okazji „Chciwości”, obawiałam się, że mogę nie zrozumieć tematów, ponieważ kapitalizm, konsumpcjonizm czy kryzys finansowy, nie są na co dzień...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-26
„Chłopiec, kret, lis i koń” autorstwa Charliego Mackesy już w samym tytule daje nam przedziwną migawkę na nietuzinkowych bohaterów. Kiedy wydawnictwo zareklamowało projekt hasłem – „połączenie Kubusia Puchatka oraz Małego Księcia”, z miejsca zostałam kupiona.
„- Co jest tam w oddali?
- Dziki las – odparł kret. – Nie bój się go. Wyobraź sobie dokąd byśmy zaszli, gdybyśmy się tak nie bali.”
Kiedy książka powędrowała do moich łapek, nie mogłam się nią nacieszyć, jest tak cudownie wydana. Twarda oprawa, kredowy papier, minimalistyczne rysunki i czcionka, która wygląda jak odręczne pismo autora to pierwsze przyciągające wzrok atuty. Jednak ta pozycja ma w sobie do zaoferowania coś o wiele więcej. I jak sam autor podpowiedział na początku, nie ważne czy masz osiem czy osiemdziesiąt lat, możesz znaleźć coś dla siebie.
„- Czym według ciebie jest powodzenie? – zagadnął chłopiec.
- Miłością – padła odpowiedź kreta.”
Oczy chłoną każdą ilustrację i możecie mi wierzyć, że te proste dialogi mają w sobie tyle ciepła i uroku, że trudno wybrać jedynie kilka cytatów do zaprezentowania. Myślę, że jest to książka, którą z lubością umieszczę na półce i do której będę wracać, żeby na mojej twarzy zagościł taki uśmiech jak przy pierwszym przeczytaniu. Ponadto jest to niesamowita opcja na prezent dla bliskiej osoby. Kochani, raz i drugi polecam :)
„- Jaka jest najodważniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek powiedziałeś? – spytał chłopiec.
- Pomóż mi – odparł koń.”
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Chłopiec, kret, lis i koń” autorstwa Charliego Mackesy już w samym tytule daje nam przedziwną migawkę na nietuzinkowych bohaterów. Kiedy wydawnictwo zareklamowało projekt hasłem – „połączenie Kubusia Puchatka oraz Małego Księcia”, z miejsca zostałam kupiona.
„- Co jest tam w oddali?
- Dziki las – odparł kret. – Nie bój się go. Wyobraź sobie dokąd byśmy zaszli, gdybyśmy...
2023-02-06
Jennette McCurdy nie jest aktorką, z którą byłabym zaznajomiona. Nie oglądałam iCarly i do momentu wypuszczenia autobiografii „Cieszę się, że moja mama umarła”, nie słyszałam nic o życiu tej kobiety. Natomiast w pewnym momencie wokół tytułu, okładki i treści, powstało tak wiele pytań i kontrowersji, że Jennette zaczęła być widoczna w mediach za sprawą różnych wywiadów, gdzie opowiadała o książce, a były to mrożące krew w żyłach historie.
„Zaczynam śpiewać. I uśmiecham się sztucznie na dokładkę. Może nie zmusiłam się do łez w czasie przesłuchania, ale zmuszam się do uśmiechu w drodze powrotnej. Gram, tak czy inaczej.”
Historia Jennette jest poznaczona ogromnym wydatkiem energetycznym na zachowanie jako-takiej stabilności mentalnej, którą ta kobieta osiągnęła z ogromnym trudem. Matka, która chorowała na raka, za pomocą choroby, manipulowała właściwie całą rodziną. Zmusiła Jennette do rozpoczęcia w bardzo młodym wieku, kariery aktorskiej, okupionej ciągłymi zajęciami aktorskimi i tnecznymi, już kiedy mała miała 6 lat i właściwie stres zjadał ją za każdym razem. Mamy dość duży ustęp o anoreksji, bulimii, chęci przypodobania się matce. Ogromna doza kontrowersyjnych fragmentów, jak np. kąpanie 14-latki z jej 16-letnim bratem przez ich matkę, sprawiło, że głowa mi wybuchała podczas czytania.
„Określanie siebie jest trudne. Skomplikowane i zagmatwane. Prościej zdać się na odczyt wagi.”
Styl pisania jest bardzo dobry i próbuje momentami rozładować trudne fragmenty, humorystyczną nutą, nawet jeśli mamy do czynienia z czarnym humorem. Z tego względu myślę, że jest to zdecydowanie kolejny krok dla autorki, która już wcześniej wykazywała smykałkę np. do pisania scenariuszy. Czytało się jak dobrą książkę fabularną, praca została w nią włożona i na pewno skłoniła mnie do wielorakich przemyśleń. Polecam serdecznie.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Jennette McCurdy nie jest aktorką, z którą byłabym zaznajomiona. Nie oglądałam iCarly i do momentu wypuszczenia autobiografii „Cieszę się, że moja mama umarła”, nie słyszałam nic o życiu tej kobiety. Natomiast w pewnym momencie wokół tytułu, okładki i treści, powstało tak wiele pytań i kontrowersji, że Jennette zaczęła być widoczna w mediach za sprawą różnych wywiadów,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-16
„Cisza Białego Miasta” autorstwa Evy García Sáenz de Urturi z jednej strony wpisuje się w kanon tradycyjnych kryminałów, a z drugiej posiada bardzo ciekawe elementy współczesne, dostarczając czytelnikowi niezapomnianej uczty doznań.
W Vitorii, mieście o bogatej architekturze i historii, dochodzi do podwójnego morderstwa. Ofiarami jest para przypadkowych dwudziestolatków. Miejsce zbrodni i otaczające je schematy, wskazują na seryjnego mordercę, który jednak siedzi w więzieniu i dopiero w najbliższym czasie, ma się udać na pierwszą od dwudziestu lat przepustkę. Unai López de Ayala, który jest świetnym profilerem, otrzymuje sprawę, na której punkcie, miał obsesję dwadzieścia lat wcześniej, a jego osobiste pobudki, tym bardziej pchają mężczyznę ku rozwiązaniu zagadki. Jakie tragedie rozegrają się podczas obchodów świąt Białej Panienki i czy uda się ująć mordercę?
„Czasami pamięć wbija pinezki w nieistotne momenty i utrwala je na zawsze, chociaż ‘na zawsze’ to bardzo dużo czasu.”
Wydarzenia poznajemy głównie z punktu widzenia Unaia, który w pierwszej osobie opowiada o tygodniach zmagań z chorym umysłem człowieka, który od dawna planował swoje działania, potrafił uśpić czujność ofiar i był właściwie nieuchwytny. Akcja główna przeplata się z historią z przeszłości, która z czasem wpasowuje się w główny nurt, pozwalając czytelnikowi na pewne domysły. Bohaterowie są bardzo ludzcy, nie pozbawieni wad, ale dzięki temu śledziłam ich poczynania i miałam nadzieję na pozytywne rozwiązanie sprawy. Mamy tu do czynienie z tym typem kryminału, który nie daje nam możliwości zbliżenia się do ofiar, nie ukazuje ani ich bólu, strachu czy cierpienia, ani też nie pozwala na zerknięcie w umysł psychopaty. Jest to typowa powieść skupiająca się na śledztwie i powolnym dochodzeniu do wniosków, nawet jeśli bohaterowie często uderzają po drodze głową w mur i broczą przez mgłę.
„Tak to już jest ze stłamszonym poczuciem własnej wartości: z łatwością unosi się dumą.”
W tym miejscu chciałam nawiązać do niesamowitych hiszpańskich widoków, zarówno kultury, architektury jak i sztuki, obecnej na kartach powieści. Autorka pochodząca z okolic Vitorii, bardzo napracowała się, aby przedstawić w sposób malowniczy, zarówno miasto jak i okolice, a nawet święta obchodzone w regionie. Pochód z lampionami na główny skwer miasta, tradycyjne stroje mówiące o przynależności do bractwa czy zabawy do rana, stały się magiczną otoczką dla kultury, którą chciałoby się bliżej poznać. Wyważona okładka dopełnia całości. Serdecznie polecam i oczekuję z niecierpliwością na kolejny tom :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Cisza Białego Miasta” autorstwa Evy García Sáenz de Urturi z jednej strony wpisuje się w kanon tradycyjnych kryminałów, a z drugiej posiada bardzo ciekawe elementy współczesne, dostarczając czytelnikowi niezapomnianej uczty doznań.
W Vitorii, mieście o bogatej architekturze i historii, dochodzi do podwójnego morderstwa. Ofiarami jest para przypadkowych dwudziestolatków....
2021-07-08
Z Johnem Marrs poznałam się przy okazji lektury „Dopasowanych”, na długo przed tym zanim serial Netflixa ujrzał światło dzienne. Książkę oceniłam wysoko, podobnie jak styl autora, więc kiedy udało mi się poniekąd ‘wygrać’ egzemplarz jego nowej powieści, wręcz nie posiadałam się z radości.
„Nigdy tak naprawdę nie można poznać drugiej osoby, niezależnie od tego, jak bardzo się ją kocha.”
„Co się skrywa między nami?” opowiada historię dwóch kobiet, matki i córki, których relacje balansują na granicy miłości, nienawiści, zależności i współczucia. Poznajemy wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, aby w kolejnym rozdziale przeskoczyć do teraźniejszości. Ten thriller jest bardzo zamknięty, ale obie postacie zostały stworzone z ogromną dbałością o detale. Nina to córka, która sprawia matce wiele problemów, co jest związane z nagłym zniknięciem ojca dziewczynki. Poznanie dużo starszego chłopaka, uzależnionego od narkotyków, jeszcze bardziej spycha nastolatkę w przepaść. W tym samym czasie Maggie podejmuje wiele nieszczęśliwych decyzji, podyktowanych po części miłością, jednak obarczonych dalekosiężnymi konsekwencjami. Kiedy tajemnice wychodzą na jaw, budzą się też demony. Nie wiedziałam, której z kobiet współczuję bardziej i zastanawiałam się, co sama zrobiłabym w podobnej sytuacji. Poziom toksyczności i manipulacji sprawia, że tak dobrze się czytało. Całość była mocno wciągająca.
„Kiedyś sądziłam, że jeśli urodzę dziecko, będę miała kogoś, kto zawsze będzie mnie kochał, aż do mojej śmierci. Ale się myliłam. Bycie matką niczego nie gwarantuje.”
Nie chcę zdradzić wam zbyt wiele z fabuły, jednak od początku akcja była wyważona, poznawaliśmy kolejne sekrety, a zwroty akcji trafiały w punkt. Nawet jeśli po drodze domyśliłam się pewnych kwestii, to narracja i krótkie rozdziały podtrzymywały zainteresowanie. Jeśli lubicie thrillery to serdecznie polecam :)
http://angeliconpoint.blogspot.com/
Z Johnem Marrs poznałam się przy okazji lektury „Dopasowanych”, na długo przed tym zanim serial Netflixa ujrzał światło dzienne. Książkę oceniłam wysoko, podobnie jak styl autora, więc kiedy udało mi się poniekąd ‘wygrać’ egzemplarz jego nowej powieści, wręcz nie posiadałam się z radości.
„Nigdy tak naprawdę nie można poznać drugiej osoby, niezależnie od tego, jak bardzo...
2022-09-22
Książkę „Cyrk Nocy” kupiłam za miliony monet, bo od premiery w 2012 roku minęło już trochę czasu. Zainteresowałam się nią przede wszystkim kiedy okazało się, że sporo osób wskazuje ją jako swoją ulubioną książkę, albo książkę roku.
„Dobro i zło są dużo bardziej skomplikowane niż księżniczka i smok lub wilk i ubrana na czerwono dziewczynka.”
Wydaje mi się, że stworzenie zarysu fabuły tej książki jest bardzo trudne, bo całość jest dość mocno złożona. Mamy dwóch bohaterów, magicznych i tajemniczych, którzy postanowili wystawić swoich zawodników do niejasnego starcia, które ma się odbyć na ustalonej arenie. Jakiś czas później Celia Bowen zostanie iluzjonistką w cyrku stworzonym przez pana Lafevre, a jej przeciwnikiem okaże się jego asystent – Marco. Nie wiemy na czym konkretnie polega rozgrywka, podobnie jak bohaterowie, błądzący po zaczarowanym świecie, wyczekując końca niejasnego starcia. Mamy tutaj przeskoki czasowe, magiczne przedmioty, kobietę gumę i namiot akrobatów. Mamy też bohaterów stojących w cieniu, niepewnych swojego miejsca w świecie, który pozostaje niezmienny mimo upływu czasu. Autorka nawet stosuje zabieg, który ma samego czytelnika wprowadzić w nastrój oglądania cyrkowych dziwów.
„Nieważne, co będzie mówił ten twój cały ojciec, i nieważne, jak głośno to będzie mówił. Zapomina, że on też był kiedyś czyimś marzeniem.”
Książka jest prowadzona w tajemniczy sposób i mimo magii, wprowadza nutkę niepokoju w odpowiednich ustępach. Pojawia się uczucie, rozdarcie bohaterów, którzy nie wiedzą gdzie powinna leżeć ich lojalność i jak zakończyć niejasne starcie. Z pozoru niegroźne wydarzenia mogą odwrócić się i negatywnie wpłynąć na otoczenie i ludzi, do których Celia i Marco się przywiązali i których nie chcieliby skrzywdzić pochopnymi wyborami. Naprawdę świetnie się to czyta i w opisach autorki wyczuwa się tą baśniowość i tajemniczość. Polecam serdecznie :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książkę „Cyrk Nocy” kupiłam za miliony monet, bo od premiery w 2012 roku minęło już trochę czasu. Zainteresowałam się nią przede wszystkim kiedy okazało się, że sporo osób wskazuje ją jako swoją ulubioną książkę, albo książkę roku.
„Dobro i zło są dużo bardziej skomplikowane niż księżniczka i smok lub wilk i ubrana na czerwono dziewczynka.”
Wydaje mi się, że stworzenie...
2018-09-28
„Czarownice z Manningtree” Beth Underdown to bardzo sugestywna, mroczna i niepokojąca powieść, umieszczona w realiach XVII wieku.
Fabuła skupia się na historii Alice, która owdowiała i powróciła do Manningtree, licząc na pomoc brata. Nieopatrznie stała się najbliższym widzem i bohaterką tragicznych zdarzeń, rozgrywających się zarówno w niewielkim miasteczku, jak i w całym przyległym regionie. Matthew Hopkins przedstawiony jako zimny, metodyczny człowiek, skrupulatnie planował kolejne podróże, przesłuchania i procesy, które w afekcie miały doprowadzić do śmierci stu sześciu kobiet, posądzonych o czary.
Opis wydarzeń otrzymujemy z pozycji Alice, która będąc w zamknięciu, o którym zbyt wiele nie wiemy, pragnie podzielić się historią swojego brata, być może dla samego ułożenia faktów, a może częściowo również ku przestrodze. Swoisty dziennik, który prowadzi kobieta, pokazuje nam wydarzenia z jej perspektywy, zahaczając również o dzieciństwo, miłość do męża, którego poślubiła poniekąd wbrew woli bliskich i dalszych wydarzeń, skupionych wokół szeroko zakrojonej nagonki na czarownice.
Książka przedstawia bardzo niepokojące motywy i bezsilność kobiet w tamtym czasie. Jeśli bogaci panowie stracili dziecko, zachorowało im bydło, to dzięki swoim wpływom, w łatwy sposób można było wskazać palcem na sąsiadkę i posądzić ją o czary. Każda z tych poczciwych kobiet, po wielu godzinach czy dniach nieprzyjemnych przesłuchań, przyznawała się do wszystkiego, żeby zakończyć swoją niedolę. Brak chęci życia i złamanie woli niewinnych dusz, został opisany w sposób straszny i przytłaczający.
„Ojciec rzekł mi kiedyś, że najgorszą rzeczą, jaką można spotkać w ciemnym zaułku, jest drugi człowiek. Mylił się, pomyślałam, (…) w ciemnościach spotykamy samych siebie. I to może być jedno z najbardziej przerażających spotkań.”
Powiem szczerze, że cała narracja stała na bardzo wysokim poziomie. Napięcie dotyczące postaci i ich przyszłego losu, jak również zarysowanie bohatera negatywnego, sprawiły, że nie mogłam się od tej książki oderwać, chłonąc każdą stronę. Piękne opisy przyrody poprzetykane straszliwymi wydarzeniami stanowiły bardzo ciekawy balans. Jednak chyba najgorsze przyszło na koniec, kiedy w posłowiu autorka przyznała, że czerpała z prawdziwej postaci okrutnego pogromcy czarownic i wiele zdarzeń, a nawet niektórych postaci miało swoje odzwierciedlenie w prawdziwym życiu. Ciarki przechodzą po plecach i z tych wszystkich powodów, zdecydowanie polecam.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Czarownice z Manningtree” Beth Underdown to bardzo sugestywna, mroczna i niepokojąca powieść, umieszczona w realiach XVII wieku.
Fabuła skupia się na historii Alice, która owdowiała i powróciła do Manningtree, licząc na pomoc brata. Nieopatrznie stała się najbliższym widzem i bohaterką tragicznych zdarzeń, rozgrywających się zarówno w niewielkim miasteczku, jak i w całym...
2018-03-29
"Czwarta Małpa" spod pióra pana J.D.Barkera jest bardzo dobrze napisanym, trzymającym w napięciu kryminałem.
Historia przedstawiona w książce, zaczyna się od mężczyzny, który wpadł pod koła autobusu. Potencjalnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pudełeczko z odciętym uchem, znalezione przy jego ciele.
Grupa detektywów na czele z Samem Porterem, od lat próbuje złapać "Mordercę Czwartej Małpy", okrzykniętego w ten sposób, na podstawie jego schematu działania. Odcinając swoim ofiarom ucho, język i wydłubując oczy, nawiązuje on do trzech małp, znajdujących się na filarze Japońskiej świątyni, ale również istniejących w ogólnopojętej świadomości masowej. Posąg obrazuje stwierdzenia "nie mówię nic złego"; "nie widzę nic złego" oraz "nie słyszę nic złego", jednak ostateczne przesłanie, ukrytej, czwartej małpy, głosi "nie robię nic złego". Tu znajduje się klucz działający na mordercę, który porywając niewinne dziewczyny, chce ukarać ich bliskich i tym samym, wyciąga zatuszowane zbrodnie, na światło dzienne. Detektywi, znajdując przy martwym ciele pamiętnik mordercy i niejasne wskazówki, będą musieli użyć wszelkich dostępnych danych, aby uratować ostatnią dziewczynę, od niechybnej śmierci.
Biorąc pod uwagę objętość tej książki, która zamyka się w ponad 400 stronach, czytało mi się ją niesamowicie szybko i zajęła mi ona jedynie trzy popołudnia. Akcja rozwija się wielowątkowo, więc mamy spojrzenie na dzieciństwo mordercy, poprzez jego pamiętnik, na działania grupy policyjnej i odczucia ofiary, przebywającej w zamknięciu. Ten zabieg i krótkie rozdziały, dodały powieści dynamiki, więc nie odczuwało się zmęczenia nad kolejnymi stronami. Muszę przyznać, że postaci są przedstawione naprawdę świetnie, mają silnie zarysowane charaktery, które da się polubić, przez co z ochotą im kibicowałam. Po drodze miałam kilka teorii, ale powiem szczerze, że niektóre zwroty akcji były ogromną niespodzianką, jakże pozytywną.
Jeżeli odpowiadają Wam zagadki i kryminały, ukazujące sposób myślenia i motywy mordercy, to jest to pozycja obok której nie powinniście przejść obojętnie. Serdecznie polecam i z niecierpliwością oczekuję na tom drugi :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Czwarta Małpa" spod pióra pana J.D.Barkera jest bardzo dobrze napisanym, trzymającym w napięciu kryminałem.
Historia przedstawiona w książce, zaczyna się od mężczyzny, który wpadł pod koła autobusu. Potencjalnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pudełeczko z odciętym uchem, znalezione przy jego ciele.
Grupa detektywów na czele z Samem Porterem, od lat próbuje...
2023-12-05
„Dom sióstr marnotrawnych” to książka w której zakochałam się od pierwszej strony, co nie zdarza mi się często. Historia trzech sióstr, które zniknęły z ruchliwej ulicy, dosłownie sprzed nosa rodziców, aby odnaleźć się po miesiącu, była tajemnicza i miała niesamowity klimat.
Grey, Viviv i Iris zdają się wpływać na otoczenie i wykorzystywać swoje moce w różny sposób. Fakt, że po odnalezieniu, ich włosy zmieniły kolor na biały i aura tajemniczości otaczała dziewczynki, sprawił że stały się popularną historią, szeroko omawianą w mediach. Po latach, najstarsza siostra jest znaną modelką i projektantką mody, natomiast jej nagłe zniknięcie sprawia, że dwie młodsze dziewczyny, próbując ją odnaleźć, same popadają w niebezpieczeństwo, a przy okazji dowiadują się potencjalnych strzępków informacji, które mogą być powiązane z ich zniknięciem sprzed lat.
Bardzo malowniczy język i taka aura tajemniczości, legend i podań, a z drugiej strony klimat grozy, rozkładu i czyhającej śmierci, przyciąga zdecydowanie. Dobry pomysł, wykonanie i nie ukrywam, że nie spodziewałam się zakończenia. Serdecznie polecam :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Dom sióstr marnotrawnych” to książka w której zakochałam się od pierwszej strony, co nie zdarza mi się często. Historia trzech sióstr, które zniknęły z ruchliwej ulicy, dosłownie sprzed nosa rodziców, aby odnaleźć się po miesiącu, była tajemnicza i miała niesamowity klimat.
Grey, Viviv i Iris zdają się wpływać na otoczenie i wykorzystywać swoje moce w różny sposób. Fakt,...
2017-05-22
Jane Austen jako klasyczna autorka powieści romantycznych, jest znana zarówno płci żeńskiej jak i męskiej, jeżeli nie na podstawie lekkości prozy, to z pewnością w ekranizacjach jej twórczości. Po obejrzeniu "Dumy i uprzedzenia" w formie wielogodzinnego serialu z lat dziewięćdziesiątych, a następnie filmu z 2005 roku, zapragnęłam zanurzyć się w historii zapisanej. Z przykrością stwierdzam, że jest to moja pierwsza książka pani Austen, jednak z miejsca mnie zauroczyła. Malownicza okolica, bale pośród pięknych posiadłości, śmiechów, zabaw, a z drugiej strony zawiść, koneksje rodzinne i jakże różne portrety miłości w historii pięciu sióstr, jednocześnie wprowadzonych do towarzystwa. Książkę czyta się bardzo szybko, lekko, a dialogi tak żywe po obejrzeniu ekranizacji odżywają na nowo dzięki słowu pisanemu. Polecam wszystkim, którzy widzieli film, jak również tym, którzy mogą na nowo zakochać się w Pannie Lizzie i Panu Darcym - postaci już z goła ikonicznej.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Jane Austen jako klasyczna autorka powieści romantycznych, jest znana zarówno płci żeńskiej jak i męskiej, jeżeli nie na podstawie lekkości prozy, to z pewnością w ekranizacjach jej twórczości. Po obejrzeniu "Dumy i uprzedzenia" w formie wielogodzinnego serialu z lat dziewięćdziesiątych, a następnie filmu z 2005 roku, zapragnęłam zanurzyć się w historii zapisanej. Z...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-28
"Dziewczynka, która wypiła księżyc" autorstwa Kelly Barnhill, jest dla mnie przepiękną, współczesną baśnią, z szerokim przesłaniem.
Protektorat jest miastem pogrążonym w strachu i smutku. Co roku mieszkańcy składają najmniejsze niemowlę w ofierze Wiedźmie z moczarów, aby ustrzec się przed jej gniewem. Jednak pewnego razu zrozpaczona matka, próbuje walczyć o swoje dziecko, sprzeciwiając się Starszyźnie. Karą jest wtrącenie do wieży, a dziewczynka mimo wszystko, zostaje porzucona w lesie. I tu historia nieoczekiwanie zmienia ton. Wiedźma okazuje się poczciwą kobietą, która ratuje porzucone maluchy. Wędruje z nimi do dalekich Miast, szukając im nowych rodzin i karmiąc je po drodze światłem gwiazd. Kiedy jednak nieopatrznie, mała dziewczynka o czarnych oczach, zostaje przez nią nakarmiona światłem księżyca i umagiczniona, Xan postanawia się nią zaopiekować. Żyją od tamtego czasu na moczarach wraz z przesłodkim smokiem i potworem bagiennym.
Historia opowiedziana w książce, ma wiele wątków i skupia się przede wszystkim na pojęciu nadziei i smutku. Można jednak dopatrzeć się wielu ukrytych przesłań, związanych z godzeniem się ze śmiercią, przyjmowaniem konsekwencji swoich czynów i wagą wspomnień. Większość narracji odbywa się w trzeciej osobie liczby pojedynczej, ale znajdziemy również rozdziały, w których matka snuje opowieść dziecku i wtedy mamy do czynienia z pierwszoosobowym monologiem. Te konkretne fragmenty, rzucają cień na wizję świata przedstawionego w tej książce, podświadomy lęk i smutek opowieści.
"Bolało ją gardło. Bolała ją pierś. Miłość bolała. Więc dlaczego była szczęśliwa?"
Język jest naprawdę bogaty i zwyczajnie piękny, więc kolejne strony połyka się z prawdziwą przyjemnością. Magia wyzierająca z każdej strony ma swoje odbicie w przepięknej okładce, która od razu przyciągnęła mój wzrok. Serdecznie polecam tą książkę, ponieważ dla jej uroku i ciepła, zdecydowanie warto :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
"Dziewczynka, która wypiła księżyc" autorstwa Kelly Barnhill, jest dla mnie przepiękną, współczesną baśnią, z szerokim przesłaniem.
Protektorat jest miastem pogrążonym w strachu i smutku. Co roku mieszkańcy składają najmniejsze niemowlę w ofierze Wiedźmie z moczarów, aby ustrzec się przed jej gniewem. Jednak pewnego razu zrozpaczona matka, próbuje walczyć o swoje dziecko,...
2022-04-24
„Gdzie śpiewają raki” od Delii Owens to książka, która jest klasyfikowana jako literatura piękna, ale całości nie da się jednoznacznie określić w moim odczuciu. Język powieści jest zdecydowanie niesamowity. Zawiłości przyrody, ptaków, grzybów, bagien i wszystkiego co otaczało bohaterkę, było opisane w lekkim, poetyckim języku, wpływającym na wyobraźnię.
„Kraina może była i wredna, lecz w żadnym razie nie uboga. Na ziemi i w wodzie roiło się od najrozmaitszych stworzeń: biegających zygzakiem krabów, drepczących w błocie raków, ptactwa, ryb, krewetek, ostryg, opasłych jeleni i pulchnych gęsi. Ten, kto nie bał się grzebać rękami w szlamie, by zdobyć strawę na kolację, nigdy tu nie głodował.”
Historia prowadzi nas przez życie Kyi, dziewczyny z bagien, która odkąd ukończyła siedem lat, musiała radzić sobie sama z życiem w samotności, po tym jak kolejni członkowie rodziny opuścili ją, pozostawiając w tyle niewielką, rozklekotaną chatę. Dziewczynka karmi mewy, pływa po lagunie w niewielkiej łódce i zarabia zbierając krewetki i wędząc ryby. Razem z nią przechodzimy okres dziecięcy, zauroczenie wędkującym w pobliżu chłopcem, rozwój jej psychiki, naukę czytania i w końcu dorosłość. Kilka osób mających mniejszy bądź większy kontakt z dziewczyną, wpływa na jej rozwój i postrzeganie świata. Samotność zaciska się wokół niej i zbiera swoje plony w późniejszych latach. Natomiast drugą stroną tej historii jest śmierć chłopaka, z dobrej rodziny, będącego chlubą okolicznej społeczności. Kiedy pod wieżą strażniczą na bagnach zostaje znalezione jego ciało, śledczy za wszelką cenę chcą uzyskać odpowiedzi, a mieszkańcy z łatwością wskazują palcem na ‘dzikuskę z bagien’.
„Gdy tylko zapiszczała wiewiórka, natychmiast obracała głowę i wsłuchiwała się w nawoływania wron, gdyż był to język, który zrodził się, nim powstały słowa, w czasach, kiedy komunikacja była prostsza i jednoznaczna.”
Całość zdecydowanie wciąga i historia poza świetnymi opisami, ma również odpowiednie tempo. Sięgnęłam po książkę, po zobaczeniu zwiastuna do kręconego na jej podstawie filmu. Nie zawiodłam się i nie mogę się doczekać ekranizacji. Zakończenie spina całą historię i nie zawodzi. Jedna z lepszych powieści, które ostatnio czytałam.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Gdzie śpiewają raki” od Delii Owens to książka, która jest klasyfikowana jako literatura piękna, ale całości nie da się jednoznacznie określić w moim odczuciu. Język powieści jest zdecydowanie niesamowity. Zawiłości przyrody, ptaków, grzybów, bagien i wszystkiego co otaczało bohaterkę, było opisane w lekkim, poetyckim języku, wpływającym na wyobraźnię.
„Kraina może była...
2023-08-18
„Gideon z Dziewiątego” to jedna z lepszych książek, które czytałam w tym roku, albo nawet patrząc na przestrzeni ostatnich lat. Przede wszystkim łączy w sobie ciekawych bohaterów, budowanie relacji, świata, ciekawą fabułę i zakończenie pierwszego tomu, na którym się popłakałam (tak być nie może!!!).
Harrowhark to Córka Wielebna z Dziewiątego Domu, nekromantka, którą zaproszono do próby zostania liktorem w służbie Nieumarłego Cesarza. W tym celu wybiera się z Gideon Nav na inną planetę, do domu Kaanan, gdzie ma odbyć się próba. Gideon to dziewczyna, która chce się wyrwać z Dziewiątego Domu, aby zostać żołnierzem kohorty. Matka dziewczyny trafiła do Dziewiątego Domu, ale zmarła podczas porodu, zostawiając dziewczynkę, która nie pochodzi stamtąd i nienawidzi trupiego uroku mogilnicy, zapieczętowanego grobowca i pomarszczonych mniszek. Dla obu kobiet zawarty układ ma sens, więc wyruszają do pierwszego domu, gdzie znajdą się przedstawiciele domów od drugiego do ósmego, którzy również zostali poproszeni o przybycie.
Całość jest tajemnicza, dwie bohaterki, które się nie znosiły, zaczynają mieć w stosunku do siebie inne uczucia, zakrawające na zaufanie i sympatię, podczas gdy dzieją się straszne rzeczy, umierają ludzie, a próby są wyczerpujące fizycznie zarówno dla nekromantki jak i jej kawaler.
Świat, fabuła, te elementy nekromancji są naprawdę ciekawe, po czym dostajemy wątek tajemnicy i nawet jakby kryminalne zacięcie. Po połowie tej grubej cegły już naprawdę nie mogłam się oderwać i chciałam wiedzieć co dalej. Zakończenie mnie zgniotło, ale nie mogę się doczekać kolejnej części i mam nadzieję, że niedługo zostanie wydana.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Gideon z Dziewiątego” to jedna z lepszych książek, które czytałam w tym roku, albo nawet patrząc na przestrzeni ostatnich lat. Przede wszystkim łączy w sobie ciekawych bohaterów, budowanie relacji, świata, ciekawą fabułę i zakończenie pierwszego tomu, na którym się popłakałam (tak być nie może!!!).
Harrowhark to Córka Wielebna z Dziewiątego Domu, nekromantka, którą...
2015-01-01
Chyba nikomu nie trzeba rekomendować tej pozycji. Przeczytałam będąc w gimnazjum i leżąc chora pod kołdrą. Pamiętam, że drugiego dnia moja mama kupiła mi drugą część, do tego stopnia byłam zachwycona. Lekkość pisania i niesamowitość świata stworzonego przez Rowling, wciąga bezpowrotnie.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Chyba nikomu nie trzeba rekomendować tej pozycji. Przeczytałam będąc w gimnazjum i leżąc chora pod kołdrą. Pamiętam, że drugiego dnia moja mama kupiła mi drugą część, do tego stopnia byłam zachwycona. Lekkość pisania i niesamowitość świata stworzonego przez Rowling, wciąga bezpowrotnie.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Nie mogę się powstrzymać przed wstawieniem 10 gwiazdek. Jest to moja ulubiona książka już od lat. Kossakowska tak świetnie splotła opisy potyczek, postacie i wątki, które tak idealnie do siebie pasują, że nie da się nic dodać do tej pozycji. Nawet nie próbowałabym się do czegokolwiek przyczepić. Uważam jednak, że Siewca powinien zakończyć się na tej jednej książce, ponieważ ma się wrażenie że jest to historia już zamknięta, nie pozostawiająca zbyt wiele do dalszych rozważań.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Nie mogę się powstrzymać przed wstawieniem 10 gwiazdek. Jest to moja ulubiona książka już od lat. Kossakowska tak świetnie splotła opisy potyczek, postacie i wątki, które tak idealnie do siebie pasują, że nie da się nic dodać do tej pozycji. Nawet nie próbowałabym się do czegokolwiek przyczepić. Uważam jednak, że Siewca powinien zakończyć się na tej jednej książce, ponieważ...
więcej Pokaż mimo to