-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2012-06-22
2012-03-11
2013-04-27
2012-06-02
Seria "Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty" zawiera lekkie, przyjemne książki "na dwie godzinki". I do takich należy "Moja babcia ma chłopaka".
Nie chcę wdawać się w przybliżanie przyszłym czytelnikom fabuły - opis z okładki powinien wystarczyć. Naprawdę. Jeśli zacznę rozpływać się w zachwytach nad nietuzinkową i szaloną rodziną Tobago, roztrząsać powód nadawania takich imion dzieciom (Tobago, Acapulco, Katmandu oraz Malaga), przedstawiać poszczególne osobowości - zepsuję całą przyjemność czytania. Książka kipi poczuciem humoru i zabawnych zbiegów okoliczności. Chętnie będę do niej wracać, gdyż idealnie poprawia nastrój oraz jest przyjemnym zapychaczem czasu. W dodatku, w przeciwieństwie do wielu innych pozycji z tej serii, lekki i prosty język pasuje idealnie, a miłosne rozterki głównej bohaterki nie zajmują pierwszego planu. Polecam gorąco.
Seria "Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty" zawiera lekkie, przyjemne książki "na dwie godzinki". I do takich należy "Moja babcia ma chłopaka".
Nie chcę wdawać się w przybliżanie przyszłym czytelnikom fabuły - opis z okładki powinien wystarczyć. Naprawdę. Jeśli zacznę rozpływać się w zachwytach nad nietuzinkową i szaloną rodziną Tobago, roztrząsać powód...
2012-01-29
Jak ja się cieszę, że nie kupiłam tej książki, tylko ją pożyczyłam..!
Większość opowiadań to ckliwe historyjki z cyklu "Poznałam/em jego/ją i połączyła nas wielka miłość. O, a przy okazji - jedno z nas nie żyje." Głupota bijąca z niektórych fragmentów powala na kolana. Z całego zbioru warte uwagi jest jedno, może dwa opowiadania..
Jak ja się cieszę, że nie kupiłam tej książki, tylko ją pożyczyłam..!
Większość opowiadań to ckliwe historyjki z cyklu "Poznałam/em jego/ją i połączyła nas wielka miłość. O, a przy okazji - jedno z nas nie żyje." Głupota bijąca z niektórych fragmentów powala na kolana. Z całego zbioru warte uwagi jest jedno, może dwa opowiadania..
2012-03-01
Och, jak ja nie znoszę Zoey! Jest najpiękniejsza, najmądrzejsza, najsprytniejsza, najodważniejsza, najbardziej pożądana przez chłopców, najinteligentniejsza, najbardziej utalentowana, po prostu najlepsza. I jeśli istnieje jakiś tytuł dla adepta, którego nikt wcześniej nie zdobył, to można spokojnie czekać, bo Zoey i tak go zdobędzie. Nie, to nie zazdrość. To jest po prostu zbyt przewidywalne. Nudne.
Uwielbiam wątek Afrodyty. Pod koniec pierwszego tomu zrobiono z niej kompletną idiotkę, ale tutaj stuprocentowo się zrehabilitowała. Denerwuje mnie to, że przyjaciele Zo w kółko powtarzają "wiedźma z piekła rodem". Wiedźma z piekła rodem, wiedźma z piekła rodem, wiedźma z piekła rodem. Grr. Nie mają najmniejszego pojęcia o motywach działania Afrodyty, ale oczywiście nie dadzą dojść Redbird do słowa, jeśli ta spróbuje powiedzieć cokolwiek miłego na temat "wiedźmy z piekła rodem".
Całkiem interesujący był fragment z obchodami święta Pełni Księżyca. To chyba był jedyny moment, w który naprawdę się wciągnęłam. Nawet, jeśli był przesłodzony. Cała ta książka taka jest. Z wampirów wyrzucono wszystko to, co złe, i pozostawiono sam cukier i miód. Fuj.
Płakałam, przy opisie śmierci Stevie Rae. To było smutne. Choć skojarzyło mi się z Sienkiewiczowskimi "Krzyżakami", w których wszyscy rycerze umierali poprzez udławienie własną krwią. Przez to nawet śmierć Stevie przestała być wzruszająca.
Kompletnie natomiast nie podobał mi się wątek zdrady Neferet. Czułam się tak, jakby to było ustalone od początku znajomości Zoey z jej mentorką, czyli od początków pierwszego tomu. Cały czas czekałam tylko na moment jakiejś walki między tymi dwiema. Szkoda, że nic z tego nie wyszło.
Podsumowując, mam do tej książki mniej zastrzeżeń niż do poprzedniego tomu, ale to nadal bardzo słaba seria.
Och, jak ja nie znoszę Zoey! Jest najpiękniejsza, najmądrzejsza, najsprytniejsza, najodważniejsza, najbardziej pożądana przez chłopców, najinteligentniejsza, najbardziej utalentowana, po prostu najlepsza. I jeśli istnieje jakiś tytuł dla adepta, którego nikt wcześniej nie zdobył, to można spokojnie czekać, bo Zoey i tak go zdobędzie. Nie, to nie zazdrość. To jest po prostu...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-03-14
2012-03-24
Jeszcze nigdy King nie ciągnął mi się tak bardzo. Przeczytałam do końca tylko dlatego, że łudziłam się, iż coś mnie zaskoczy. Główny bohater, Jack, jest tak idealny, że aż go znienawidziłam.
Jeszcze nigdy King nie ciągnął mi się tak bardzo. Przeczytałam do końca tylko dlatego, że łudziłam się, iż coś mnie zaskoczy. Główny bohater, Jack, jest tak idealny, że aż go znienawidziłam.
Pokaż mimo to2012-04-26
2012-05-07
2012-06-03
2012-06-24
2012-07-22
2012-07-24
2012-07-29
2012-08-13
Czytam tu tyle pozytywnych opinii, a mnie się ta książka wydaje nudna i infantylna. Mój siedmioletni brat przewyższa inteligencją główną bohaterkę.
Czytam tu tyle pozytywnych opinii, a mnie się ta książka wydaje nudna i infantylna. Mój siedmioletni brat przewyższa inteligencją główną bohaterkę.
Pokaż mimo to2012-09-23
2012-10-20
Po przeczytaniu "Białej Wiedźmy" myślałam, że gorzej być już nie może. Bądź co bądź, ludzie się rozwijają, dojrzewają, piszą coraz lepsze książki.. Pan Zalewski jest fenomenem, bo każdy kolejny tom dotyczący mieszkańców Cedar Peak jest coraz gorszy. Im dalej, tym bardziej bezsensownie, absurdalnie, komicznie. Bać się? Czego? Jeśli dowiaduję się, że "XYZ nie wiedział, że żegnają się/widzą się z MNO po raz ostatni" pięćdziesiąt stron wcześniej - skoro już wiem, że bohater zginie, to co jest takiego strasznego w samym sposobie jego śmierci? W poprzednim tomie mniej więcej rozumiałam postępowanie zamordowanych indian, a postać Jacka Berengera naprawdę była najlepszą postacią z całej serii. Tutaj? Cały ten naciągany paranormalny wątek jak dla mnie śmierdzi zbyt długim odgrzewaniem. Ponadto, niby Cedar Peak to takie małe, że się tak wyrażę, "zadupie", a mimo pogromu Białej Wiedźmy, seryjnego mordercy, zaginięcia ponad stu ludzi, jatki w barze u Erniego, wysadzenia kilku budynków i zamordowania większości głównych bohaterów - tam nadal mieszka mnóstwo osób, trzeba ich ewakuować z miasta, czy sami nie wpadli na to, że można je opuścić? Niby takie małe miasto, a ludzi więcej niż w Warszawie. Gryzie mnie jeszcze dużo niedopatrzeń, niedociągnięć, absurdów. Można powiedzieć, że zamiast strachu - płakałam nad dziełem pana Adama ze śmiechu. Dodatkowo pan Zalewski wprowadził chyba zbyt wiele postaci, dało się wyczytać, że nie wie, co ma z nimi wszystkimi robić. I dlaczego imiona większości męskich bohaterów zaczynają się literą J?
Po przeczytaniu "Białej Wiedźmy" myślałam, że gorzej być już nie może. Bądź co bądź, ludzie się rozwijają, dojrzewają, piszą coraz lepsze książki.. Pan Zalewski jest fenomenem, bo każdy kolejny tom dotyczący mieszkańców Cedar Peak jest coraz gorszy. Im dalej, tym bardziej bezsensownie, absurdalnie, komicznie. Bać się? Czego? Jeśli dowiaduję się, że "XYZ nie wiedział, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-10-13
2012-12-31
Księgogród. Miasto. Pełne książek.
Ojczyzna wydawnictw i większości pisarzy w Camonii.
Miasto zbudowane z liter. Książki są tu głównym elementem rynku. Na jednej ulicy jest 60 antykwariatów i jeden spożywczy. I nikogo to nie dziwi. W domach znajdziecie więcej książek niż płyt z muzyką. To jak raj.
Jednak taki piękny sen nie może być zbyt piękny.
Pod miastem znajdują się katakumby. A w nich co? Tak, książki! I to nie byle jakie. Bo im głębiej się zapuścić, tym cenniejsze i rzadsze książki można odnaleźć. A że warto zapuszczać się głęboko, wie każdy. Powstali nawet łowcy książek, chciwi i odważni, zdolni zapuścić się w dół katakumb, gdzie rządzą prawa krwi: zabij albo zostaniesz zabity. Podziemia Księgogrodu są bezlitosne dla wszystkich.
Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów, twórcę tego dzieła, przez Moersa jedynie przetłumaczonego ;), poznajemy po śmierci jego ojca poetyckiego, Dancelota Tokarza Sylab. Ojca poetyckiego? Tak, kogoś, kto ma wprowadzić naszego dinozaura w świat literatury. Bo Hildegunst jest dinozaurem pochodzącym z Twierdzy Smoków, a każdy, kto z Twierdzy pochodzi, zostanie wielkim pisarzem. Taka też przyszłość czeka Rzeźbiarza Mitów.
No, dobrze, umiera mu ojciec poetycki. I co z tego? Co to ma wspólnego z Księgogrodem? Bardzo wiele. Na łożu śmierci bowiem Dancelot przekazuje swojemu uczniowi rękopis. Ale nie taki zwykły. Jest to bowiem najdoskonalsza rzecz, jaką kiedykolwiek napisano. W świecie opanowanym przez literaturę jest to niemal bezcenne. Hildegunst ma odszukać autora rękopisu. Nie ma pojęcia, czy pisarz choćby żyje, ale wie, że musi go odnaleźć. A gdzie najłatwiej znaleźć pisarza? Oczywiście, w Księgogrodzie.
Oczarowany pięknem miasta Hildegunst nie podejrzewa, że nie powinien chwalić się rękopisem każdemu. Zbytnią naiwność srogo przypłaca. Nie każdy bowiem, kto podaje się za przyjaciela, jest nim naprawdę. I nie każdy w tym cudnym świecie tak bardzo kocha książki. Pewien antykwariusz, przy okazji właściciel większości antykwariatów i wydawnictw, po przeczytaniu rękopisu za pomocą.. książki otruwa smoka i wpycha do katakumb. Do miejsca, z którego niesamowicie trudno się wydostać. Wyznacza też nagrodę za głowę smoka, aby łowcy książek ostatecznie zabili dinozaura. Co najlepsze, nie pozbawia Hildegunsta rękopisu, można więc kontynuować poszukiwania.
Rzeźbiarz Mitów szybko przekonuje się, że katakumby to nie jest wesołe miejsce. Otruty za pomocą Niebiezpiecznej Książki, niemal pogrzebany żywcem (przez książki) za pomocą Książki Pułapki. O tak, książki są tu bronią. Celowo używam tego słowa tak często - po przeczytaniu spojrzycie na domową biblioteczkę zupełnie inaczej niż dotychczas. Na pewno nie z takim spokojem.
Hildegunst podczas prób opuszczenia podziemi zapada się coraz głębiej. Trafia do Unhajmu, czyli Hadesu Katakumb, gdzie jest świadkiem uczty najohydniejszych kreatur, jakie istnieją w zwariowanej florze i faunie podziemia. Pozna buchlingi, jedynych przyjaznych i inteligentnych mieszkańców tego bezlitosnego miejsca. Przekona się, że łowcy książek są litościwi tylko dla odszukanych woluminów - dla dinozaura, którego uratują przed jedną z kreatur podziemia będą mieli inne, dość pożywniejsze plany. Pozna legendarnego łowcę książek, Kolofonusa Deszczblaska, twrócę jedynej książki, która stanowi swoisty poradnik dla katakumbowiczów. I co najważniejsze - pozna Króla Cieni, Homunkolosa, prawdziwego pana tych przerażających tuneli - jedynego, przed którym strach jest uzasadniony, bo jest mordercą stworzonym z tego, co tu najcenniejsze: z książek. Z pomocą mrocznego pana podziemi pokona olbrzyma-potwora-kanibala-naukowca, pozna drogę do osiągnięcia Orma (legendarnego stanu, który osiąga wyjątkowo wybitny pisarz tuż przed tworzeniem, tak że powieść czy wiersz, który tworzy, pisze pod wpływem tego swoistego natchnienia). A co najważniejsze - Król Cieni w duecie z Hildegunstem Rzeźbiarzem Mitów ostatecznie zaprowadzą porządek zarówno w Księgogrodzie, jak i w katakumbach. I zrobią to w bardzo spektakularny sposób.
Tutaj zaczyna się historia.
Czuję się pusta. Mam wrażenie, że już nigdy żadna książka nie okaże się tak genialna, jak Miasto Śniących Książek. To jedyna wada tej książki (oczywiście, poza tym, że się kończy) - jest tak wspaniała, że inne mogłyby przestać istnieć. I ukazuje nam, że jesteśmy w stanie przeczytać mnóstwo szmelcu wartego najwyżej podpałki, a prawdziwe arcydzieła obojętnie mijamy. Dziękuję, Moers. Jestem w moim własnym czytelniczym niebie.
Księgogród. Miasto. Pełne książek.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOjczyzna wydawnictw i większości pisarzy w Camonii.
Miasto zbudowane z liter. Książki są tu głównym elementem rynku. Na jednej ulicy jest 60 antykwariatów i jeden spożywczy. I nikogo to nie dziwi. W domach znajdziecie więcej książek niż płyt z muzyką. To jak raj.
Jednak taki piękny sen nie może być zbyt piękny.
Pod miastem znajdują się...