-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus2
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz2
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-12-09
2016-10-01
2016-04-14
2016-06-26
MAŁE, DUŻE ŻYCIE
Spór, jaki prowadzi Jude ze swoim życiem, na które do lat piętnastu nie miał wpływu, jest poszukiwaniem związku i równowagi miedzy tym, co wynika z logiki rozumu, a tym co niewytłumaczalne i absolutne w jego przypadku. Próbuje znaleźć symetrię pomiędzy wyrządzonym złem, a otrzymaną karą. To, że mu się to nie udaje, nic nie znaczy; nie pozbawia go ustawicznego poczucia winy i wstydu. Wpływa na jego dorosłe wybory od początku obarczone błędem perspektywy oprawców. Przeklamana perspektywa samego siebie jest problemem. "Zawsze uważał, że to trywialny problem, przywilej właściwe, zastanawiać się czy życie ma sens, czy nie." Nie żyje zatem dla sensu, ale jakby z rozpędu. I dla kogoś.
Przejmujące opisy okrucieństwa i samookaleczenia, których jesteśmy świadkami bolą i trudno je zapomnieć. W opisach zbliżeń homoseksualnych Yanagihara ustrzegła się w moim odczuciu kiczu. Łamie stereotypy. Zaskakuje wyobraźnią tam gdzie jest to potrzebne i prostotą, gdzie imaginacja jest zbędna. Namacalność samotności i pustki głównego bohatera jest wszechogarniająca, bo głęboko sięga problemów.
Szczęście w życiu, to przede wszystkim dobre dzieciństwo, bo ten czas, gdy nie jesteśmy panami siebie, zostaje z nami na zawsze. Nie losu należy się bać, lecz następstw zdarzeń... "Idee mają konsekwencje".
MAŁE, DUŻE ŻYCIE
Spór, jaki prowadzi Jude ze swoim życiem, na które do lat piętnastu nie miał wpływu, jest poszukiwaniem związku i równowagi miedzy tym, co wynika z logiki rozumu, a tym co niewytłumaczalne i absolutne w jego przypadku. Próbuje znaleźć symetrię pomiędzy wyrządzonym złem, a otrzymaną karą. To, że mu się to nie udaje, nic nie znaczy; nie pozbawia go...
2016-12-19
Emocje ubrane w słowa
Emma Cline zainspirowana prawdziwą historią Charlesa Mansona, stworzyła własną opowieść, której sednem jest portret psychologiczny dziewczyny wciąganej w sektę.I napisała ją w pierwszej osobie. Umiejętnie wyostrzyła jej stany emocjonalne, stworzyła wiarygodne tło socjologiczne. Nie uległa pułapce tematycznej, wystrzegając się opisów perwersyjnej zbrodni, czego pewnie spodziewała się część czytelników. A lektura i tak wciąga, choć tempem nieśpiesznym. Fabuła ciut kuleje, jednak literacki, nad podziw dojrzały styl debiutantki, w pełni rekompensuje czas spędzony z tekstem. Tekstem o mechanizmach dominacji, uleganiu wpływom i manipulacjom, dojrzewaniu i konsekwencjach.
Emocje ubrane w słowa
Emma Cline zainspirowana prawdziwą historią Charlesa Mansona, stworzyła własną opowieść, której sednem jest portret psychologiczny dziewczyny wciąganej w sektę.I napisała ją w pierwszej osobie. Umiejętnie wyostrzyła jej stany emocjonalne, stworzyła wiarygodne tło socjologiczne. Nie uległa pułapce tematycznej, wystrzegając się opisów perwersyjnej...
2016-12-29
2016-07-03
Adrian Mole lat 13 i ¾ zestarzał się. Nazywa się teraz Hendrik Groen, ma lat 83 i ¼, i mieszka w domu starców na przedmieściach Amsterdamu. I znowu pisze swój sekretny dziennik. Nie stracił trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Ba! Wyostrzył mu się dowcip i zwiększył dystans do świata. Temperamentny, sympatyczny, pozbawiony infantylizmu staruszek. Wciąga w swoją historię bratania ze śmiercią mackami trzeźwej oceny sytuacji. Swobodnie przekracza tabu (demencja, fizjologia, Alzheimer), nie przekraczając granicy dobrego smaku. Komuna, w której żyje to: nietrzymający moczu niedosłyszący, małostkowi zgryźliwcy i zapominalscy bracia w niedoli starości. Szczytem ekstrawagancji ich egzystencji jest wyłamanie w codziennym harmonogramie, opartym na spokoju i regularności.
Homogeniczność formy, jaką jest dziennik, nie ogranicza autora, który prawdopodobnie jest dużo młodszy od swojego bohatera. To, ile ma lat pozostaje tajemnicą wydawcy, tak jak i fakt, czy Hendrik jest alter ego Hendrika. Siłą książki Groena jest równowaga pomiędzy prozą życia a śmiesznością. I szukanie własnej drogi. Ostatniej prostej.
Polecam.
Adrian Mole lat 13 i ¾ zestarzał się. Nazywa się teraz Hendrik Groen, ma lat 83 i ¼, i mieszka w domu starców na przedmieściach Amsterdamu. I znowu pisze swój sekretny dziennik. Nie stracił trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość. Ba! Wyostrzył mu się dowcip i zwiększył dystans do świata. Temperamentny, sympatyczny, pozbawiony infantylizmu staruszek. Wciąga w swoją historię...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-01-19
Klasyczna jedność czasu, miejsca i akcji, i prawdziwy (nie grecki) aktor wśród bohaterów - aktor z Burgtheater, nie czynią bynajmniej z „Wycinki” klasycznego dramatu. Pozornie nie ma ani jednego dialogu. Wszystkie kwestie wypowiadane przez uczestników „artystycznej kolacji” przytacza nam narrator w formie strumienia świadomości. Jest spostrzegawczym obserwatorem i sprawnym pisarzem (alter ego Bernharda), mamy więc poczucie, że uczestniczymy w niej jak on - w cieniu i z drugiego fotela. Stopniowo wchodzimy w środowisko i stajemy się świadkami, jak spotkanie przeradza się w targowisko aspiracji pseudoartystów, studium małostkowości i snobizmu. Jest dramat...
Klasyczna jedność czasu, miejsca i akcji, i prawdziwy (nie grecki) aktor wśród bohaterów - aktor z Burgtheater, nie czynią bynajmniej z „Wycinki” klasycznego dramatu. Pozornie nie ma ani jednego dialogu. Wszystkie kwestie wypowiadane przez uczestników „artystycznej kolacji” przytacza nam narrator w formie strumienia świadomości. Jest spostrzegawczym obserwatorem i sprawnym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-01-29
"Pewnego dnia w październiku" mieszkańcami kamienicy w Oslo wstrząsnął krzyk młodej kobiety. Na każdym wywarł inne wrażenie, skłonił do przemyśleń, działań i jak niszczące domino wplótł się w ich życie. Psychologiczne studium roszczeń, marzeń, zaniedbań i obsesji. Ludzki odruch - na wagę złota. Wszystko na kilku piętrach. A co z krzyczącą kobietą ...?
Kamienica w centrum wydarzeń nasunęła mi skojarzenia do dzieła Perec'a "Życie instrukcja obsługi". W porównaniu z nim Hoel nadbudował tło psychologiczno-socjologiczne, a pozbawił historię bardzo szczegółowych opowieści z przeszłości. I nie napisał jej w duchu OuLiPo, które powstało 30 lat później.
Przedwojenna prostota stylu pozbawionego manieryzmu, powoduje, że powieść dobrze się czyta. W 1931 roku doceniona przez krytyków została skandynawską książką roku.
"Pewnego dnia w październiku" mieszkańcami kamienicy w Oslo wstrząsnął krzyk młodej kobiety. Na każdym wywarł inne wrażenie, skłonił do przemyśleń, działań i jak niszczące domino wplótł się w ich życie. Psychologiczne studium roszczeń, marzeń, zaniedbań i obsesji. Ludzki odruch - na wagę złota. Wszystko na kilku piętrach. A co z krzyczącą kobietą ...?
Kamienica w centrum...
2016-06-03
2016-06-05
2016-06-06
2016-06-07
2016-12-20
2016-12-15
2016-12-14
2016-12-05
Kalejdoskop kobiet w życiu Witkacego. Na pierwszym planie on, na drugim one. Na trzecim żona Nina - spowiednik i „nadkobieta”, jakby powiedział Tomek Beksiński. Codziennie otrzymuje listy od męża (zachowało się ich ponad 1200), w których szantażuje ją emocjonalnie, relacjonując swoje podboje. Przez lata. „Kwestia jest postawiona tak: ponieważ Ty mi się dostatecznie nie podobasz, muszę mieć inne kobiety, więc nie chcesz żyć. (…) Przy tym ja Ciebie kocham, chcę być z Tobą, tęsknię za Tobą itd.”
Ogromna liczba cytatów pochodzących z listów Witkacego do Niny jest osią „Metafizycznego haremu” i zarazem jego atutem. Specyficzny język malarza i pisarza jest oryginalny słowotwórczo i składniowo. Tekst straciłoby przy każdorazowej próbie puentowania.
W tle Zakopane z Antałówką, bohemą i artystowską atmosferą międzywojnia. I ta atmosfera uwodzi. Niestety biografii brakuje ducha książki i bohatera, któremu chciałoby się kibicować. Genialny artysta wykańczający siebie i innych jest jednowymiarowy, a jego żony nie ma jako człowieka. Jest tylko odbiorczyni listów. Szkoda.
Kalejdoskop kobiet w życiu Witkacego. Na pierwszym planie on, na drugim one. Na trzecim żona Nina - spowiednik i „nadkobieta”, jakby powiedział Tomek Beksiński. Codziennie otrzymuje listy od męża (zachowało się ich ponad 1200), w których szantażuje ją emocjonalnie, relacjonując swoje podboje. Przez lata. „Kwestia jest postawiona tak: ponieważ Ty mi się dostatecznie nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-02
2016-11-21
Życie Zygfryda Kapeli pół-Niemca pół-Polaka, obecnie emeryta, to historia ucieczki. Jednej wielkiej złożonej z wielu mniejszych. To historia pełna ideologii i buntu. Dzieje jednostki egoistycznie walczącej o swoje prawa. Dobór rozwiązań i środków, które podejmuje, bo jego zdaniem powinny prowadzić do celu, czynią z niego antybohatera na różnych płaszczyznach. Zachowuje się dwuznacznie bądź dziwnie. Niekiedy śmiesznie i zabawnie, co skrzętnie wykorzystuje autor, nadając miejscami lżejszy ton w sumie ponurej opowieści.
Czytając recenzje byłam zaskoczona ich rozbieżnościami. Dla jednych książka jest bardzo dobra w 2/3 potem nuda, inni nudzą się na początku, a potem opowieść im się podoba. Książka przełamuje się w okolicy środka dość mocno upolitycznionym wątkiem. Mnie akurat własnie ten fragment trochę znudził. Po nim następuje jakby kolejne otwarcie, inne podejście do "bohatera". Autor nie kryje własnych wątpliwości, a fabuła zyskuje nowy wymiar.
Czy warto czytać o antybohaterze? Włodzimierz Nowak nie gloryfikuje Kapeli. Śledzi jego losy i próbuje zrozumieć skąd wziął się taki człowiek i czy uciekanie (jakiekolwiek), ma sens. Suspens na koniec opowieści, która wciąż się dzieje, wciąż trwa, przenosi w rejony przemyśleń i analiz, i uogólnia historię, uniwersalizuje jej przesłanie.
Moim zdaniem warto.
Życie Zygfryda Kapeli pół-Niemca pół-Polaka, obecnie emeryta, to historia ucieczki. Jednej wielkiej złożonej z wielu mniejszych. To historia pełna ideologii i buntu. Dzieje jednostki egoistycznie walczącej o swoje prawa. Dobór rozwiązań i środków, które podejmuje, bo jego zdaniem powinny prowadzić do celu, czynią z niego antybohatera na różnych płaszczyznach. Zachowuje się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Michel Houellebecq firmuje swoim nazwiskiem zbiór różnej jakości tekstów. Najnowszy z nich pochodzi z 2008 roku! Czytając „Interwencje 2” moje wrażenia oscylowały wokół biegunów: zachwytu i zdziwienia potocznie zwanego „co to ma być?”. Między innymi dlatego, że to odpady przemyśleń, wstępy do rozważań filozoficznych, zasygnalizowane zagadnienia literackie, bądź problemy globalne. Oj tak, rozrzut tematyczny od Spinozy, czy Robbe-Grillet po feministki, islamistów, hipisów, badania socjologiczne nad zabawą (jeden z lepszych tekścików – 5 stron) i wywiady z pisarzem (całkiem, całkiem). I jeszcze tekst Opery Bianca. No, ba! Czemu nie?! Wszystko na 250 stronach.
Można z uwagą śledzić, co pisze i wydaje autor „Cząstek elementarnych”, bo nie raz dał wyraz przenikliwości i kunsztu literackiego, ale nie trzeba czołobitnie wszystkiego, co wyjdzie spod jego pióra podnosić do rangi dzieła, skoro nawet dziełkiem nie jest. Nie oceniam, bo nie wiem, jak ocenić nieustający płodozmian. Frentycznych oklasków brak. Innych również.
Michel Houellebecq firmuje swoim nazwiskiem zbiór różnej jakości tekstów. Najnowszy z nich pochodzi z 2008 roku! Czytając „Interwencje 2” moje wrażenia oscylowały wokół biegunów: zachwytu i zdziwienia potocznie zwanego „co to ma być?”. Między innymi dlatego, że to odpady przemyśleń, wstępy do rozważań filozoficznych, zasygnalizowane zagadnienia literackie, bądź problemy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to