-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2017-06-14
2015-10-30
Próżnia emocjonalna bohaterów "Wykopu" przytłacza. Utopijny świat kołchozu wykreowany przez Płatonowa, widziany głownie oczami Woszczewa, to ludzie i zwierzęta żyjący całkowicie w świecie idei. Przede wszystkim idei walki z kapitalizmem, ale też kreatywnego życia w systemie totalitarnym, który sami próbują usprawnić. Z początku nie zauważają, że system ich wypacza, wyzyskuje, że idiocieją. Poddają się prawom rządzącym nimi bez mrugnięcia oka. Tłumacząc władzę, dopasowują się do narzuconych przez nią ram.
Przebłysków normalności, jak na lekarstwo. Można próbować dopatrzeć się ich w relacjach Czyklina i Nastii, ale ostrzegam - to bardzo karkołomne przedsięwzięcie, jak na groteskę przystało.
Czy istnieje granica upodlenia człowieka przez drugiego człowieka, albo siebie samego przez własne ego, granica głupoty i wyzucia z wszelkich elementarnych wartości? Co się dzieje z człowiekiem indoktrynowanym od zarania (tutaj od poczęcia w łonie matki), któremu wmawia się to, co się chce? Jeden z największych pisarzy rosyjskich XX wieku, językiem parodiującym nowomowę władzy w 1930 roku nakreślił ponury obraz. W kontekście współczesności nie traci on niestety na aktualności. Możemy się oczywiście pocieszać, że tylko za wschodnią granicą...
Próżnia emocjonalna bohaterów "Wykopu" przytłacza. Utopijny świat kołchozu wykreowany przez Płatonowa, widziany głownie oczami Woszczewa, to ludzie i zwierzęta żyjący całkowicie w świecie idei. Przede wszystkim idei walki z kapitalizmem, ale też kreatywnego życia w systemie totalitarnym, który sami próbują usprawnić. Z początku nie zauważają, że system ich wypacza,...
więcej mniej Pokaż mimo toBig Brother to już dla nas nie nowość, jak dla pierwszych czytelników tej książki. Przyzwyczailiśmy się do podglądactwa i wiemy, jak zachowują się ludzie obserwowani przez oko Wielkiego Brata. Choć minęło już ponad 30 lat od tytułowej daty, fabuła Roku 1984 nadal robi wrażenie i wywoduje gęsią skórkę na ciele. Podsłuch obywateli już chyba dla wszystkich jest oczywisty, jednak nie jesteśmy inwigilowani w tak drastyczny i obezwładniający sposób, jak bohaterowie Orwell'a. Nikt nie wywiera takiego wpływa na nasze życie i nie ma takiej władzy nad nami. Chyba, że ma ? A my o tym nie wiemy... ? Jeśli tak - to i tak jesteśmy w lepszej sytuacji ;-) Polecam.
Big Brother to już dla nas nie nowość, jak dla pierwszych czytelników tej książki. Przyzwyczailiśmy się do podglądactwa i wiemy, jak zachowują się ludzie obserwowani przez oko Wielkiego Brata. Choć minęło już ponad 30 lat od tytułowej daty, fabuła Roku 1984 nadal robi wrażenie i wywoduje gęsią skórkę na ciele. Podsłuch obywateli już chyba dla wszystkich jest oczywisty,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-08
2017-05-06
2017-04-05
NIEŚPIESZNA PRZYJEMNOŚĆ I MAŁE CUDA
Najpierw niekonstruktywnie - uwielbiam Patti Smith. Za całokształt. Za to kim jest, jak śpiewa i co pisze. Konstruktywnie – książka to kolaż reminiscencji, dziennika pisanego w kafejce nad kubkiem kawy lub w podróży. To także niespieszne smakowanie prostych przyjemności. Patti nie epatuje wprost mądrościami, nie mówi, jak żyć po stracie, traumie, samotnie, czy w jesieni życia (starość in persona nie pojawia się w książce, za co wielkie chapeau bas). Pod postacią z pozoru prozaicznych czynności wypełniających czas, zadumy nad egzystencją, poetyckiej metafory, kreśli swoje przemyślenia „ o niczym”. Przywołując wspomnienia, nie roztkliwia się nad sobą. Sentymentalizm zastępuje otwartym umysłem. Prawdę o sobie i o życiu przekazuje za pomocą: detalu, czarno-białych fotografii (tych w książce jest dość dużo, nie są jednak tak dobre jak w „Poniedziałkowych dzieciach”) i odnajdywania swojego miejsca w świecie. Jestem na tak! Bardzo na tak!
NIEŚPIESZNA PRZYJEMNOŚĆ I MAŁE CUDA
Najpierw niekonstruktywnie - uwielbiam Patti Smith. Za całokształt. Za to kim jest, jak śpiewa i co pisze. Konstruktywnie – książka to kolaż reminiscencji, dziennika pisanego w kafejce nad kubkiem kawy lub w podróży. To także niespieszne smakowanie prostych przyjemności. Patti nie epatuje wprost mądrościami, nie mówi, jak żyć po stracie,...
2017-03-30
Patti Smith - poetka pisząca prozą, frontmenka rockendrollowa, niepowtarzalna, silna i wszechstronnie uzdolniona kobieta o „Poniedziałkowych dzieciach” napisała, że są historią jej miłości i przyjaźni z fotografem Robertem Mapplethorpe'm. Dla mnie to przede wszystkim opowieść o przekraczaniu siebie, o poszukiwaniu klucza do formułowania własnej podmiotowości, o bezkompromisowej drodze ku artystycznemu spełnieniu - i - o bezgranicznej lojalności wobec drugiej osoby. Jej wspomnienia sięgające lat sześćdziesiątych XX-tego wieku, dają szeroki obraz bohemy Nowego Yorku tamtych lat, są soczyste w swojej formie, bez patosu, bez niepotrzebnych słów, wyciszone tam gdzie trzeba, by niepotrzebnie nie przekraczać kolejnego tabu, które przekraczali razem z Mapllethorpe'm w sztuce. Do bólu szczere wyznanie z poetyckim pazurem.
Patti Smith - poetka pisząca prozą, frontmenka rockendrollowa, niepowtarzalna, silna i wszechstronnie uzdolniona kobieta o „Poniedziałkowych dzieciach” napisała, że są historią jej miłości i przyjaźni z fotografem Robertem Mapplethorpe'm. Dla mnie to przede wszystkim opowieść o przekraczaniu siebie, o poszukiwaniu klucza do formułowania własnej podmiotowości, o...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-22
Treściwy i esencjonalny, bardzo wymowny wywiad, który porządkuje prawdy bezsprzeczne i te mniej oczywiste. Trzeźwość spojrzenia Herty Müller na absolutyzm totalitarnych rządów i jej niezwykła precyzja w doborze słów opisujących rozpad psychiki u ofiar przesłuchań i upodleń (rumuńskie służby bezpieczeństwa - ona, łagry - matka) stanowią sedno książki. Jej jednoznacznie antyreżimowa postawa nadaje wypowiedziom siłę i wypełnia je prawdą, nie pozostawiając pola do przeinaczeń. To także rozmowa o dorobku Noblistki i wpływie życia w dyktaturze na jej twórczość.
Tym co wyróżnia tę prozę od książek o podobnej treści, jest literackie ujęcie tematu egzystencji w terrorze, niebanalna umiejętność interpretacji doświadczeń oraz ogromna erudycja i poetyckość w opisie dziecięcych, choć nie tylko, wyobrażeń. Pozycja szczególna dla lubiących zgłębiać historię przez pryzmat jednostki.
Treściwy i esencjonalny, bardzo wymowny wywiad, który porządkuje prawdy bezsprzeczne i te mniej oczywiste. Trzeźwość spojrzenia Herty Müller na absolutyzm totalitarnych rządów i jej niezwykła precyzja w doborze słów opisujących rozpad psychiki u ofiar przesłuchań i upodleń (rumuńskie służby bezpieczeństwa - ona, łagry - matka) stanowią sedno książki. Jej jednoznacznie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-05
POWIEŚĆ LITERACKA O LUDOBÓJSTWIE
„Atakowani” literaturą faktu, świadectwami zbrodni różnych „izmów” kreślonych przez ludzi niezwiązanych z literaturą, otrzymujemy Księgę szeptów. Jest ona nie tylko dowodem oskarżenia, lecz również, a może przede wszystkim, jest dziełem literackim. Lektura Księgi nie jest lekka, ale daje satysfakcję.
Varujan Vosganian jest z pochodzenia Ormianinem i jest wnukiem, który na podstawie opowieści snutych przez dziadków, zbudował historię unicestwiania narodu. Pisze o swojej książce, że nie jest historycznym dziełem, ale strugą świadomości. Pozwala sobie zatem mieszać w chronologii, wprowadza realizm magiczny i mnóstwo postaci, które są mniej lub bardziej zagadkowe: cudny Fringhian ze swoim testamentem, Micael z mapami, czy Tokatlian z drewnianym konikiem. I choć czujemy niekiedy smak herbaty, podoba nam się kolor winogron, moreli i kawy za kolejną kartką czyha nieunikniony, paraliżujący ból. Prawie w ogóle za to nie ma w niej strachu. Autor nie wchodzi w uczucia opisywanych ofiar, nie uzewnętrznia ich stanów psychicznych, skupiając się na opisie dziejów Ormian i potrzebie przetrwania. I piekielnie dobrze mu to wychodzi.
„Księga szeptów jest historią, której nikt nie opowiadał w całości, jakby każdy bał się zrozumieć wszystko, próbując w ten sposób ocalić swoje życie przed brakiem sensu.”
POWIEŚĆ LITERACKA O LUDOBÓJSTWIE
„Atakowani” literaturą faktu, świadectwami zbrodni różnych „izmów” kreślonych przez ludzi niezwiązanych z literaturą, otrzymujemy Księgę szeptów. Jest ona nie tylko dowodem oskarżenia, lecz również, a może przede wszystkim, jest dziełem literackim. Lektura Księgi nie jest lekka, ale daje satysfakcję.
Varujan Vosganian jest z pochodzenia...
To nie jest lektura do poduszki. Czytałam ją jednak jednym tchem, także przed snem i to nie koniec zaskakujących sprzeczności. Pomimo ziejącej zewsząd samotności i pojawiającego się uczucia przygnębienia, chce się być w tym wykreowanym przez Murakamiego świecie. Powala realizmem przeżyć, choć część zdarzeń wydaje się bardzo mało realna. Fabuła "zakręcona", wielowarstwowa, ciekawa, nietuzinkowa na pewno.
To nie jest lektura do poduszki. Czytałam ją jednak jednym tchem, także przed snem i to nie koniec zaskakujących sprzeczności. Pomimo ziejącej zewsząd samotności i pojawiającego się uczucia przygnębienia, chce się być w tym wykreowanym przez Murakamiego świecie. Powala realizmem przeżyć, choć część zdarzeń wydaje się bardzo mało realna. Fabuła "zakręcona",...
więcej mniej Pokaż mimo to2006
2007
2007
Mały Książę, mała książka, a tak wiele mądrości !
Mały Książę, mała książka, a tak wiele mądrości !
Pokaż mimo to2007
2007
2008
Dzięki tej książce realizm magiczny, nie kojarzy mi już się z mistycyzmem. Mistycyzm odrzuca rzeczywistość, realizm magiczny akceptuje ją taką, jaką jest. A rzeczywistość w książce Marqueza to osobliwy zbiór postaci, których losy przeplatają się ze sobą w przedziwny sposób. Wzajemnie na siebie oddziałują, mają jednak swoje własne idee, te zaś często bywają sprzeczne z dążeniami innych, z którymi przyszło im egzystować. Rozwiązania fabularne zaskakujące, dające pole do przemyśleń. Gorąco polecam !
Dzięki tej książce realizm magiczny, nie kojarzy mi już się z mistycyzmem. Mistycyzm odrzuca rzeczywistość, realizm magiczny akceptuje ją taką, jaką jest. A rzeczywistość w książce Marqueza to osobliwy zbiór postaci, których losy przeplatają się ze sobą w przedziwny sposób. Wzajemnie na siebie oddziałują, mają jednak swoje własne idee, te zaś często bywają sprzeczne z...
więcej mniej Pokaż mimo to2008
2014-11-26
PSYCHICZNE SAMOBICZOWANIE
Ingeborg Bachmann funduje totalną w swoich rozmiarach, kosztowną emocjonalnie, analizę psychiki swojej bohaterce - kobiecie na wskroś zawiedzionej. Mamy podstawy by przypuszczać, że jest ona jej alter ego, a więc... funduje ją samej sobie…
Z pozoru normalne relacje z mężczyznami cechuje ogromna doza niespełnienia, wyczekiwania, cichego narastającego rozgoryczenia. Błacha codzienność, opisy prozaicznych czynności dają świadectwo olbrzymiego nieprzystosowania, niezgody na otaczający świat, niekiedy braku łączności z rzeczywistością.
"Ponieważ ktoś mnie zabił, ponieważ ktoś ciągle chciał mnie zabić, zaczęłam potem zabijać kogoś w myślach, to znaczy: nie w myślach, to było coś innego, z myślami nigdy nie da się dużo zrobić, wyszło potem inaczej, nawet to przełamałam, nic już nie robię w myślach."
Strumień myśli, strumień słów, obrazy rozdartej duszy, jawy i wyobrażeń, rzadziej marzeń. Świat widziany przez czarne szkła rzeczywistości rozdartej na kiedyś i teraz; żadna nie daje spełnienia.
"Dla mnie nikt nigdy nie umarł i rzadko ktoś żyje, chyba że na scenie moich myśli."
Lektura wciąga traumatycznymi mackami, powoduje zaburzenie widzenia świata, przeszłość miesza się z teraźniejszością, zwyczajność boli. Książka boli, ale trudno się od niej oderwać.
PSYCHICZNE SAMOBICZOWANIE
Ingeborg Bachmann funduje totalną w swoich rozmiarach, kosztowną emocjonalnie, analizę psychiki swojej bohaterce - kobiecie na wskroś zawiedzionej. Mamy podstawy by przypuszczać, że jest ona jej alter ego, a więc... funduje ją samej sobie…
Z pozoru normalne relacje z mężczyznami cechuje ogromna doza niespełnienia, wyczekiwania, cichego...
2016-10-18
2016-10-10
„Dół” to antyutopijny „Wykop” Płatonowa w nowym tłumaczeniu Adama Pomorskiego. Powieść antysowiecka i antytotalitarna. Uwspółcześniony język moim zdaniem zdecydowanie dodaje jej polotu. Miałam wrażenie, że czyta się płynniej od przekładu Andrzeja Drawicza, który nie dysponował zwartym tekstem, będącym podstawą tego tłumaczenia, tylko kompilacją kilku różnych wydań. Zastanawia mnie natomiast idea tłumaczenia samego tytułu książki, która jako "Wykop" stała się powieścią kultową i pod tym tytułem jest znana. No i bardziej podobał mi się dwuznaczny, a może nawet wieloznaczny – wykop, od raczej jednoznacznego - dołu. Jest on może bardziej adekwatny do treści, ale czy o to chodzi w tytule książki? Tłumacz wyłuszcza argumenty, które dla mnie są mało przekonywujące: zamysł autora, błędy translatoryki, a już najmniej ten z wywołującym "niepożądane skojarzenia z dzisiejszym użyciem wyrazu "wykop" w internecie". Idąc tą drogą, należałoby w takim razie zastanawiać się nad wszystkimi tytułami podczas kolejnych wznowień. Przychodzi mi na myśl "Lalka" (1890), bo być może skojarzy się komuś z pewnymi serwisami. A "W pustyni i w puszczy" (1911)? Przecież już małe dziecko wie, że mówi się "na pustyni". No, ale skoro zamieniono "Lamparta" (1958) Lampedusy na "Geparda" (2009), to może przesuńmy także datę w "Roku 1984", Orwell'a, bo tytuł się zestarzał i jest nieadekwatny do intencji autora, czyli wizji futurystycznej świata ... Tyle dygresji na temat tytułu, bo pewnie się czepiam.
Powieść wciąga nawet na poziomie zwykłym poznawczym, jeśli nastawimy się na groteskę i będziemy świadomi tego, co bierzemy do ręki. By w pełni docenić wybitność dzieła warto wcześniej dowiedzieć się więcej, przynajmniej ze wstępu Andrzeja Stasiuka. Poszukujący czytelnik wczyta się w podteksty, zauważy niuanse, a przede wszystkim doceni ekwilibrystykę słowno-logiczną Płatonowa. Więcej o treści napisałam w opinii pod tytułem "Wykop".
Daję dziewięć gwiazdek za stworzenia świata, który stawiając na głowie zasady prawomyślności i praworządności zmusza do myślenia, za odwagę i za „szaleństwo” tego przekazu.
„Dół” to antyutopijny „Wykop” Płatonowa w nowym tłumaczeniu Adama Pomorskiego. Powieść antysowiecka i antytotalitarna. Uwspółcześniony język moim zdaniem zdecydowanie dodaje jej polotu. Miałam wrażenie, że czyta się płynniej od przekładu Andrzeja Drawicza, który nie dysponował zwartym tekstem, będącym podstawą tego tłumaczenia, tylko kompilacją kilku różnych wydań....
więcej Pokaż mimo to