Józef Hen, właściwie Józef Henryk Cukier (ur. 8 listopada 1923 w Warszawie) – polski pisarz, publicysta, dramaturg, scenarzysta i reportażysta żydowskiego pochodzenia. Urodził się w Warszawie w rodzinie żydowskiej, jako syn Rubina Cukiera (1891-1945) i Ewy z domu Gampel (1894-1975). Wychowywał się na warszawskim Muranowie, gdzie również chodził do szkoły. Zadebiutował w Małym Przeglądzie w 1932; zetknął się też z Januszem Korczakiem. Po wybuchu II wojny światowej, w listopadzie 1939 uciekł z Warszawy do Lwowa i wojnę spędził w Związku Radzieckim. Pracował przy budowie szosy koło Kijowa, a potem trafił do Samarkandy w Uzbekistanie. Pomimo dobrej formy fizycznej nie został przyjęty do armii Andersa[1]. W 1944 wstąpił do Wojska Polskiego. Był korespondentem wojennym, opublikował też pierwszy wiersz (Łódź wierna, tłumaczony potem m.in. na chiński) w piśmie Głos Żołnierza. W czasie wojny stracił ojca, zabitego w 1945 w Buchenwaldzie, brata Mojżesza (ur. 1920),który zaginął w ZSRR oraz siostrę Mirkę (1917-1942),zabitą przez Ukraińców na Wołyniu[2]. Wojnę przeżyły matka i siostra Stella (ur. 1915). W 1944 zmienił nazwisko na Hen. Zaraz po wojnie był redaktorem tygodnika Żołnierz Polski. Ukończył szkołę oficerów i dosłużył się stopnia kapitana; służbę zakończył w 1952. Już w 1947 opublikował pierwszą książkę Kijów, Taszkent, Berlin. Dzieje włóczęgi, która została uznana za obiecujący debiut. Pisał reportaże, nowele, opowiadania, prozę historyczną i powieści dla dorosłych i młodzieży, a także scenariusze filmowe, które niekiedy też reżyserował, m.in. Autobusy jak żółwie. Na podstawie jego utworów nakręcono na początku lat 60. m.in. filmy Krzyż Walecznych, Nikt nie woła, Kwiecień oraz Prawo i pięść. Później sfilmowano też Crimen. Był także autorem scenariusza serialu historycznego Królewskie sny, opublikowanego później także w wersji książkowej. Opublikował też m.in. na łamach tygodnika Świat. W latach 1967-69 był zajadle atakowany przez środowisko tzw. "partyzantów". Nawiązał wówczas współpracę z paryską "Kulturą" Jerzego Giedroycia, w której opublikował trzy opowiadania pod pseudonimem Korab ("Western", "Oko Dajana", "Bliźniak"). Wydał m.in. powieść dla dzieci Bitwę o Kozi Dwór (1955),nawiązującą częściowo do Chłopców z Placu Broni Molnára, powieść wojenną Kwiecień(1960),dwie autobiograficzne powieści tworzące cykl "Teatr Heroda" o dojrzewaniu tuż przed II wojną światową i podczas oblężenia Warszawy w 1939 roku ("Przed wielką Pauzą" i "Opór"),liczne zbiory opowiadań, w tym Krzyż Walecznych (1964),literaturę historyczną Crimen. Opowieść jarmarczna (1975) oraz tomy esejów Nie boję się bezsennych nocy (1987) i wspomnień Nowolipie (1991). Inną pozycją w jego dorobku są beletryzowane biografie, wśród nich Ja, Michał z Montaigne (1978) – panorama XVI-wiecznej Europy ujęta na tle życiorysu francuskiego pisarza, myśliciela i eseisty Michela de Montaigne, oraz Błazen - wielki mąż (1998) – obszerny szkic postaci i wielostronnej działalności Tadeusza Boya-Żeleńskiego, przetykany refleksjami autora na temat epoki, która była jego dzieciństwem (powieść ta miała już trzy wydania). Hen przez lata doczekał się kilkunastu tłumaczeń, w tym na czeski, niemiecki, francuski i rosyjski. Przez długie lata (do 1982) był działaczem Związku Literatów Polskich. Był też członkiem komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenckich w 2005. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka w Warszawie. Z małżeństwa z Ireną z domu Lebewal (ur. 1922) ma dwoje dzieci: Magdalenę (ur. 1950) i Macieja (ur. 1955).
Wszystko się zmienia, mocarstwa padają, religie i języki giną, a człowiek wciąż taki sam. Będziesz w dzieje zaprzeszłe wnikał, a swoich wspó...
Wszystko się zmienia, mocarstwa padają, religie i języki giną, a człowiek wciąż taki sam. Będziesz w dzieje zaprzeszłe wnikał, a swoich współczesnych zobaczysz.
„W ostatnim roku szkolnym, przed samą wojną, połączono u nas obie czwarte klasy, „A” i „B”, w jedną. Tak że ogółem było nas w klasie pięćdziesięciu dwóch....! Przeżyło kilku.”
Józef Hen opisuje swoje dzieciństwo i młodość spędzone na Nowolipiu w Warszawie, czas tuż przed rozpoczęciem wojny i czas wojny. Na czas wojny przypadają jego najpiękniejsze lata młodości, kiedy powinien zdawać maturę, studiować, chodzić do kina i teatru, spotykać się z przyjaciółmi. Opowieści autora są pełne dramatyzmu, wspomina swoich bliskich, przyjaciół, kolegów ze szkoły i podwórka, pracowników ojca, ale też w opowiadanych historiach spotykamy wiele postaci jednorazowo, które spotkał szczególnie w czasie wojny -„przy okazji”. Józef Hen często w formie dygresji opowiada pozornie mało ważne zdarzenia, ponieważ uważa, że odzwierciedlają one ówczesną sytuację, nastrój czy postawę poszczególnych ludzi.
Autor w szczególności skupia się na własnych przeżyciach, odczuciach i refleksjach. Czuć tęsknotę za minionymi latami, za Nowolipiem, za utraconymi młodzieńczymi latami.
Opowieść jest snuta ładnym, powolnym językiem. Czyta się przyjemnie, choć niektóre opisy kobiet, czy relacji damsko – męskich nie podobały mi się (znak czasu ?).
6/10
Rzeczpospolita Szlachecka to jeden z moich ulubionych tematów z historii, Sienkiewicza ubóstwiam, więc po Crimen sięgnęłam bez wahania. Czytało mi się dość przyjemnie i nawet nie mogłam się oderwać, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, czy zaraz wydarzy się coś ciekawego, ale jednak nie czuję się powalona na kolana.
Niby w powieści ciągle coś się dzieje, ale sposób narracji jest mało dynamiczny, akcja nię pędzi z kopyta, wolno się rozwija. Autor stosuje technikę strumienia świadomości w przemyśleniach Tomasza, co z początku jest interesujące, ale później męczy i dłuży się. Okładkowa "sensacja" także była dla mnie za mało wyczuwalna i brakowało mi napięcia związanego z rozwiązywaniem kryminalnej zagadki. Na każdej stronie pojawiali się kolejni podejrzani, którzy posiadali dobry motyw zbrodnii, ale ostatecznie zabójca wydał mi się naciągany.
Rozwiązanie losów bohaterów mnie rozczarowało, ale daję plus za ciekawą kompozycję klamrową.
Kolejny plus za pana Ligęzę, najciekawsza postać i wprowadzał trochę humoru ;-)
Autor ma dobre pióro, sprawnie snuje swoją historię stosując stylizowany język. Mieszanie narracji 1 i 3 osobowej dodaje pewnego uroku, ale jednocześnie utrudnia czytanie, bo można się pogubić, zwłaszcza, że czasem pojawiają się dziwnie skonstruowane zdania pod względem gramatyczno interpunkcyjnym.
Poza tym pojawia się wiele postaci pobocznych, które niczym się nie wyróżniają, więc bardzo łatwo się w nich pogubić.
Mimo wszystko polecam, warto osobiście się przekonać, czy historia Tomasza Błudnickiego przypadnie wam do gustu.