-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2023-10-20
2023-05-01
2023-06-01
2023-09-28
2023-09-01
2022-08-04
2021-10-06
2020-12-09
2020-10-05
2020-12-02
2020-11-27
2020-06-18
Z cyferkami nie mam absolutnie nic wspólnego, natomiast Janinę śledzę na facebooku już dłuższy czas i do książki podeszłam jak do jej instruktażu robienia wiatraka z mortadeli. Nie zawiodłam się!
Ok, niech będzie, że przychylam się do licznych opinii o - momentami! - zbyt daleko idących żartach o żartach w ramach żartów, ale tak naprawdę może to stanowić problem wyłącznie z początku, podczas - w moim odczuciu - części wstępnej. Przy okazji wyjaśniającej zasady, którymi powinno się kierować podczas pisania prac naukowych i jakże żałuję, że nikt mi tego tak nie wytłumaczył, kiedy mordowałam się z licencjatem.
Niemniej, im dalej w książkę, tym robiło się bardziej "wiedzowo" i tam już tych dygresji/żarcików aż tylu nie było. Wystarczająco jednak, aby - jak już wspomniałam - takie nielubiące się z cyferkami ludzie, jak ja, posiedli z tej lektury jakąś wiedzę dla siebie. I chociaż ze STEPPS zapamiętam tylko fakt, że "nauka pięknie mówi akronimami", to z chęcią opowiem przy wigilijnym stole o owcach, które rozpoznałyby prezydenta. I dzikach też!
Z cyferkami nie mam absolutnie nic wspólnego, natomiast Janinę śledzę na facebooku już dłuższy czas i do książki podeszłam jak do jej instruktażu robienia wiatraka z mortadeli. Nie zawiodłam się!
Ok, niech będzie, że przychylam się do licznych opinii o - momentami! - zbyt daleko idących żartach o żartach w ramach żartów, ale tak naprawdę może to stanowić problem wyłącznie...
2020-06-11
2020-03-21
2019-08-18
2019-07-07
2019-07-04
2019-01-13
2018-12-31
Łezka się w oku kręci na myśl, że to już koniec. Koniec podróży i - na chwilę obecną - cyklu za razem.
Spośród trzech tomów, opisujących jedną acz rozległą w czasie i przestrzeni wyprawę, trudno byłoby wybrać ulubiony. Każdy jest troszkę inny, zaś tom trzeci - ostatni - obfituje w wewnętrzne dialogi bohaterów, spostrzeżenia i podsumowania.
Co zaś w całokształcie historii mi się podobało (bo moim zdaniem grzechem byłoby nie ocenić tych trzech tomów holistycznie), a nie czułam chociażby w Zbieraczu Burz, to mocniejszy nacisk na postaci poboczne. Umożliwiło to zapałanie silniejszą sympatią nie tylko do Abaddona, ale też Lucka, Razjela czy chociażby Asmodeusza, którego poznajemy niezwykle uroczą, wrażliwą stronę. Tym trudniej jednak rozstać się z cyklem i po skończeniu tęskno się robi do bohaterów.
"Z braku laku" prawdopodobnie sięgnę teraz po inne powieści Pani Kossakowskiej, bo robi naprawdę dobrą robotę. Cykl Zastępów Anielskich jest interesujący, wciągający i co dla mnie najważniejsze, nie jest ckliwy jak spora część fantastyki damskich autorek. Zwyczajnie polecam i gorąco liczę na kontynuację sagi w przyszłości :)
Łezka się w oku kręci na myśl, że to już koniec. Koniec podróży i - na chwilę obecną - cyklu za razem.
Spośród trzech tomów, opisujących jedną acz rozległą w czasie i przestrzeni wyprawę, trudno byłoby wybrać ulubiony. Każdy jest troszkę inny, zaś tom trzeci - ostatni - obfituje w wewnętrzne dialogi bohaterów, spostrzeżenia i podsumowania.
Co zaś w całokształcie historii...
2018-11-25
Motyw anielski w literaturze fantasy jest jednym z moich ulubionych. Sympatia ta dyktowania jest przede wszystkim sposobem w jaki autorzy powieści rysują swoje anioły - z reguły "w krzywym zwierciadle". Daleko im do istot boskich a zderzenie ich mitu z dość przyziemnym zachowaniem tworzy naprawdę przedni humor.
Nie inaczej jest w "Kłamcy" Jakuba Ćwieka, z tą różnicą, że oprócz aniołów autor serwuje tu prawdziwy mityczno-religijny galimatias. Mamy tu Anubisa, szyderczo porównanego do pieska, Światowida w stroju Świętego Mikołaja czy w końcu tytułowego kłamcę, "schrystianizowanego nordyckiego boga", człowieka od brudnej roboty na posyłkach aniołów... za opłatą oczywiście - Lokiego.
Było to moje trzecie "spotkanie" z autorem, po serii Chłopców oraz Grimm City, i chociaż nie jestem fanem książek składających się z kilku pomniejszych historii, jestem naprawdę zadowolona z lektury. Co prawda w Kłamcy brakuje mi tych "starych dobrych chłopców", do których pałam dużym sentymentem, ale dane było mi ponownie zetknąć się z humorem i dystansem, którego brakowało mi chociażby w Grimm City.
Nie oznacza to jednak, że nie zapałałam sympatią do postaci z Kłamcy, a przynajmniej Lokiego, bo inni bohaterowie są - w moim odczuciu - troszkę tłem i, przynajmniej w pierwszej części, wydali mi się odrobinę bezosobowi. Protagonista natomiast jest typem bohatera, którego - nie ukrywam - w powieściach bardzo lubię, czyli cynik o chwilowych napadach dobroci serca z niezgorszą facjatą i ciętym dowcipem.
Książkę, ze względu na malutką ilość stron, czyta się "na raz" i osobiście rozważam natychmiastowe sięgnięcie po tom drugi. Nie jest to typ powieści, po której trudno wrócić do rzeczywistości, ale przyjemnie nadaje się na weekendowy relaks i zachęca do kontynuowania cyklu. Wewnętrznie liczę na rozwój postaci pobocznych, a tom pierwszy szczerze polecam - zwłaszcza jeżeli ktoś skończył właśnie trudniejszą pozycję i ma ochotę na coś lekkiego, z humorem :)
Motyw anielski w literaturze fantasy jest jednym z moich ulubionych. Sympatia ta dyktowania jest przede wszystkim sposobem w jaki autorzy powieści rysują swoje anioły - z reguły "w krzywym zwierciadle". Daleko im do istot boskich a zderzenie ich mitu z dość przyziemnym zachowaniem tworzy naprawdę przedni humor.
Nie inaczej jest w "Kłamcy" Jakuba Ćwieka, z tą różnicą, że...
Bardzo lubię tę tematykę. Może właśnie dlatego, tak bardzo się zawiodłam.
Książka zdecydowanie siedzi okrakiem na płocie, i to takim dzielącym trzy posesje. Trochę to horror, trochę erotyk, a trochę pastisz. I osobiście, mimo całego zamiłowania dla gatunku fantasy/horror, żałuję że autorka nie poszła tą trzecią ścieżką. To, co w książce irytuje naiwnością, ma naprawdę dobry potencjał na komedię. Tym bardziej, że przemyślenia bohaterki czyta się dobrze, zaczyna się pałać do niej sympatią, a potem dochodzi do interakcji z antagonistą, łamane przez socjopatą, łamane przez wampirem (nawiasem, trochę za dużo tego "łamania" było w książce :)), i heroina zachowuje się jak piętnastolatka, która w obliczu realnego zagrożenia życia cieszy się, że uniknie wtorkowej kartkówki z matmy :). A to naprawdę można było wyśrubować i zrobić kawał dobrej, poczytnej komedii! W tej wersji nie da się tej lektury traktować na poważnie, trzeba z mocnym przymrużeniem oka :).
Po kontynuacje niestety nie sięgnę, a książkę jako osobny byt tej trylogii oceniam na 4. Jest krótka, więc czyta się szybko i jakoś wyjątkowo się tej lektury nie żałuje. Natomiast od polecania byłabym daleka :)
Bardzo lubię tę tematykę. Może właśnie dlatego, tak bardzo się zawiodłam.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka zdecydowanie siedzi okrakiem na płocie, i to takim dzielącym trzy posesje. Trochę to horror, trochę erotyk, a trochę pastisz. I osobiście, mimo całego zamiłowania dla gatunku fantasy/horror, żałuję że autorka nie poszła tą trzecią ścieżką. To, co w książce irytuje naiwnością, ma naprawdę...