Biblioteczka
2023-12-03
2023-11-13
2022-10-01
2021-12-06
2021-06-28
2020-12-22
2020-12-17
2020-05-30
2020-11-29
2019-02-12
2018-12-31
Łezka się w oku kręci na myśl, że to już koniec. Koniec podróży i - na chwilę obecną - cyklu za razem.
Spośród trzech tomów, opisujących jedną acz rozległą w czasie i przestrzeni wyprawę, trudno byłoby wybrać ulubiony. Każdy jest troszkę inny, zaś tom trzeci - ostatni - obfituje w wewnętrzne dialogi bohaterów, spostrzeżenia i podsumowania.
Co zaś w całokształcie historii mi się podobało (bo moim zdaniem grzechem byłoby nie ocenić tych trzech tomów holistycznie), a nie czułam chociażby w Zbieraczu Burz, to mocniejszy nacisk na postaci poboczne. Umożliwiło to zapałanie silniejszą sympatią nie tylko do Abaddona, ale też Lucka, Razjela czy chociażby Asmodeusza, którego poznajemy niezwykle uroczą, wrażliwą stronę. Tym trudniej jednak rozstać się z cyklem i po skończeniu tęskno się robi do bohaterów.
"Z braku laku" prawdopodobnie sięgnę teraz po inne powieści Pani Kossakowskiej, bo robi naprawdę dobrą robotę. Cykl Zastępów Anielskich jest interesujący, wciągający i co dla mnie najważniejsze, nie jest ckliwy jak spora część fantastyki damskich autorek. Zwyczajnie polecam i gorąco liczę na kontynuację sagi w przyszłości :)
Łezka się w oku kręci na myśl, że to już koniec. Koniec podróży i - na chwilę obecną - cyklu za razem.
Spośród trzech tomów, opisujących jedną acz rozległą w czasie i przestrzeni wyprawę, trudno byłoby wybrać ulubiony. Każdy jest troszkę inny, zaś tom trzeci - ostatni - obfituje w wewnętrzne dialogi bohaterów, spostrzeżenia i podsumowania.
Co zaś w całokształcie historii...
2018-10-25
Zimowe Dzieci to jedna z nielicznych książek w mojej karierze, które wchłonęłam za jednym podejściem. Uwielbiam ten sposób narracji, kiedy moja ciekawość jest coraz bardziej podsycana, aż zniecierpliwiona sama zaczynam snuć domysły.
Powieść Jennifer McMahon opowiada równolegle trzy historie - wszystkie oparte na dramacie. Jednocześnie mamy tu element swoistego kryminału i oczywiście grozy. To ostatnie opiera się głównie o motyw wskrzeszenia umarłych. Sara, bohaterka historii dziejącej się na początku dwudziestego wieku, wierzy, że sama niegdyś widziała "śniącego", dlatego kiedy dochodzi do rodzinnej tragedii, postanawia spróbować wskrzeszenia swojej ukochanej córeczki. Czyż człowiek nie zaprzedałby nawet duszy diabłu, by spędzić choć jeden dzień z okrutnie odebranym mu dzieckiem?
Podejście autorki, jak wielu piszącym opinie przede mną, nasuwa inspirację Stephenem Kingiem i jego Smentarzem dla Zwierząt. Istotnie McMahon również zastanawia się, czy i w jakiej formie wrócić mogłaby osoba zza grobu. I chociaż tutaj jest to zobrazowane delikatniej, to oczywiście jak można się domyśleć, nie roztaczają oni wokół aury miłości, a bratki nie rosną na drodze po której stąpają.
Podsumowując, gorąco polecam i prawdę mówiąc czytało mi się to przyjemniej od wspomnianej książki, bądź co bądź, Mistrza Grozy. Zimowe Dzieci zostały napisane przystępnym językiem a wszystkie historie przeplatają się wzajemnie, dzięki czemu - jak mówiłam - wyjątkowo podsycają ciekawość. Momentami śmiałam się do siebie, że nie mogę przerwać czytania, bo to tak, jakby zrobić stop klatkę w filmowym pościgu - po prostu nie można! :)
Zimowe Dzieci to jedna z nielicznych książek w mojej karierze, które wchłonęłam za jednym podejściem. Uwielbiam ten sposób narracji, kiedy moja ciekawość jest coraz bardziej podsycana, aż zniecierpliwiona sama zaczynam snuć domysły.
Powieść Jennifer McMahon opowiada równolegle trzy historie - wszystkie oparte na dramacie. Jednocześnie mamy tu element swoistego kryminału i...
2018-08-30
Huczmiranki to historia, która oczarowała mnie już na samym początku - to znaczy od okładki. To ze względu na nią sięgnęłam po książkę i choć po opisie nie wiedziałam czego się spodziewać, postanowiłam podarować jej szansę. Do księgarni szłam jednak z myślą o zakupie powieści fantasy dedykowanej raczej żeńskiemu odbiorcy i słowo daję, nie mogłam lepiej trafić. To książka kobiety, o kobietach, dla kobiet, z odrobiną magii w tle.
Sama zresztą pochodząc z rodu zdominowanego przez kobiety, niezwykle przyjemnie czytało mi się losy Huczmiranek. Tak jak przedstawiono to w książce, tak i z autopsji wiem, że gdzie wiele kobiet, tam i o konflikty nie trudno, a kobiety bywają nieugięte i bardzo emocjonalne w działaniach. Zwłaszcza w tej powieści, w której ze względu na kryjącą się w nich moc, nikną gdzieś ludzkie współczucie, miłość i empatia, a miejsce to zastępuje ciągła walka o "dobro rodu". Jak w każdej rodzinie, pojawiać muszę się jednak czarne owce i to one stanowią tu główne bohaterki.
Oczywiście swoistej magii jest naprawdę dużo - w pewnym sensie determinuje wszelkie wydarzenia - ale to właśnie relacje między kobietami z rodu Huczmiranek, na przestrzeni kilku pokoleń, stanowią główny magnetyzm powieści. Trzymając tę książkę w pierwszych chwilach zupełnie nie spodziewałam się, że tak bardzo mnie wciągnie i że dodatkowo tak mocno będzie korespondować z moimi własnymi odczuciami wobec rodziny.
Po lekturze od razu zamówiłam kontynuację i gorąco liczyłam, że tuż po weekendzie znajdzie się w moich łapkach. Zresztą teraz, czytając już tom drugi, wciąż nie potrafię pojąć, jak te książki mogą być tak tanie. Niemniej, niech i to będzie powodem do zakupu. Gorąco polecam!! :)
Huczmiranki to historia, która oczarowała mnie już na samym początku - to znaczy od okładki. To ze względu na nią sięgnęłam po książkę i choć po opisie nie wiedziałam czego się spodziewać, postanowiłam podarować jej szansę. Do księgarni szłam jednak z myślą o zakupie powieści fantasy dedykowanej raczej żeńskiemu odbiorcy i słowo daję, nie mogłam lepiej trafić. To książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-18
Największy zarzut - z przymrużeniem oka, jaki mam do tej książki, to fakt, że nie jest dłuższa. Chociażby za cenę rozwleczenia akcji, ale przyjęłabym wszystko, byle dłużej cieszyć się lekturą.
Agnieszka to wiejska 17-letnia dziewczyna o rozczochranych włosach i wiecznie ubłoconej sukience. Smok to natomiast żyjący ponad setkę lat czarodziej, zamieszkujący pobliską wieżę, który co 10 lat wybiera kolejną dziewczynę z wioski, aby mu służyła. Razem stanowią ostatnią deskę ratunku ze złym, siejącym zarazę i rozprzestrzeniającym się w całej dolinie Borem. I chociaż opis ten zaczęłam jak przy jakimś młodzieżowym romansidle, to do czynienia mamy tu z piękną, magiczną baśnią o walce ze złem z delikatnym wątkiem romantycznym - potrzebnym tyleż, co i w każdej baśni. Kopciuszek też bowiem znalazł swojego księcia.
W tym przypadku książę - ten metaforyczny, bo na myśli mam Smoka - bardzo przypadł mi do gustu. To nie jest kolejny "mroczny bohater, o ciepłym serduszku". Jest po prostu ekscentryczny. W swoim zamiłowaniu do rzeczy pięknych oraz pysze przez wzgląd na własną potęgę, w większości wypadków bywa po prostu arogancki. Czasem ma tylko jakiś przebłysk rumieńca na licu, ale w znacznej większości towarzyszy mu grymas niezadowolenia i niezmiernie mi się to podobało.
Najbarwniejsza jest tu jednak Agnieszka, którą poprzez stronice książki poznajemy naprawdę dobrze. Autorce udało się stworzyć postać niezwykle naturalną, która nie wyróżnia się niczym poza nieustanną silną determinacją. To postać, która nie zawsze wie w jakim kierunku zmierza, ale bez zastanowienia szuka i "przedziera się przez leśne ścieżki wgłąb boru". I taka też jest jej magia - nie wyuczona, co nierzadko deprymuje Smoka, ale wynikająca z poszukiwania własnej drogi. W tym wszystkim Novik tak barwnie i obrazowo opisuje magię, że raz po raz łapałam się na próbach wizualizacji. Słowo daję - pierwsza ustawiłabym się w kolejne na ekranizację powieści w kinie. To mogłaby być prawdziwa uczta dla oczu.
Jedyny, drobny minusik kieruję tu w stronę pobocznej postaci - Kasi, bo chociaż towarzyszy powieści od początku do końca, w moim odczuciu była postacią bardzo płaską. Chociaż z początku poznajemy ją jako piękny i odważny wzór do naśladowania, z czasem okazuje się być spolegliwą, zdaną na swój los dziewczyną, która niewiele mówi i z reguły na wszystko się zgadza.
Tak czy inaczej, książka ta na tyle mnie wciągnęła i odbiór jej był na tyle ciepły, że coś mi podpowiada, iż jeszcze po nią sięgnę. Jednocześnie polecam wszystkim, którzy lubię baśniowe klimaty, a z pewnością się nie zawiodą. Książkę tę napisano naprawdę dobrze zarówno pod względem warsztatu pisarskiego, jak i pod kątem fabularnym... Wciąż się waham, czy nie dać dziesiątki :D
Największy zarzut - z przymrużeniem oka, jaki mam do tej książki, to fakt, że nie jest dłuższa. Chociażby za cenę rozwleczenia akcji, ale przyjęłabym wszystko, byle dłużej cieszyć się lekturą.
Agnieszka to wiejska 17-letnia dziewczyna o rozczochranych włosach i wiecznie ubłoconej sukience. Smok to natomiast żyjący ponad setkę lat czarodziej, zamieszkujący pobliską wieżę,...
2017-12-30
2016-01-15
Niesamowitą trudność sprawia mi opisanie wrażeń, aby nie brzmiało to banalnie czy nawet niemerytorycznie. Książkę oceniłam na maksymalną liczbę punktów i choć odczekałam w spokoju kilka dni, zachwytom wciąż nie było końca. Ona jest... po prostu kompletna. Naprawdę chciałabym się do czegoś przyczepić, chyba czułabym się lepiej, ale z klapkami na oczach będę głosić jej wybitność i zachęcać do lektury bezwzględnie każdego.
Bałam się czytania tej części po opowiadaniach, które choć dobre - przyzwyczaiły do krótkiej formy. Książka jednak nie tylko "podołała", ale też wciągnęła mnie w świat na dobre. I choć poświęcenie sporej ilości czasu Triss Merigold było mi raczej nie w smak, nawet i to nie zmieniło pozytywnego odczucia. Może dlatego, że książkę tę czyta się bardzo szybko. Forma, króciutkich podrozdziałów wręcz cicho do mnie przemawiała: "no co Ty, to tylko kolejne sześć stron, dasz radę!" - i dawałam. Potem znowu sześć, dziesięć, siedem stron i tak przez dwie noce zasypiałam około trzeciej.
Do tego dokładając niezmiennie klimatyczne uniwersum, bardzo, ale to bardzo przyjemny język oraz dowcip w pazurem - mam wszystko czego było mi trzeba. Z rozkoszą sięgnę po kolejną część i zachęcam do tego innych :)
Niesamowitą trudność sprawia mi opisanie wrażeń, aby nie brzmiało to banalnie czy nawet niemerytorycznie. Książkę oceniłam na maksymalną liczbę punktów i choć odczekałam w spokoju kilka dni, zachwytom wciąż nie było końca. Ona jest... po prostu kompletna. Naprawdę chciałabym się do czegoś przyczepić, chyba czułabym się lepiej, ale z klapkami na oczach będę głosić jej...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-17
2016-06-11
Bastion to zdecydowanie najbardziej kompletna książka, jaką dotychczas przyszło mi czytać.
Ta postapokaliptyczna powieść Kinga to dla mnie taki wyjątkowo smaczny tort, złożony z wielu różnych warstw, przy którym każdy kęs odkrywa przed nami coś nowego. Mamy tu oczywiście grozę, jak przystało na jej Króla, dramat, akcję, romans, fantastykę, a także nieco humoru (choć więcej tego czarnego). Mamy tu też niesamowitą obrazowość, multum postaci/wątków pobocznych, które poszerzają świat i ogrom interesujących bohaterów (zarówno po tej dobrej, jak i złej stronie).
Książka co prawda jest obszerna, i faktycznie te 1200 stron początkowo mnie nie zachęcało, ale słowo daję - tylko raz dopadło mnie krótkie "zmęczenie". Około czterystustronicowe wprowadzenie, w którym poznajemy wszystkich bohaterów, rzeczywiście może być nieco nużące, zwłaszcza pod koniec. Kiedy jednak otwiera się przed nami "część druga" i faktyczna fabuła zaczyna nabierać tempa, powieść była przeze mnie dosłownie pochłaniana. Im bliżej końca tym zaś większa ciekawość, a pragnienie poznania zakończenia zmuszało wręcz do nieustannego czytania.
Jedyny minus to gabaryt powieści :D. W torebce się nie mieści, a jak posiadamy już taką odpowiednio dużą, to trochę przypomina to noszenie ze sobą cegłówki. Niemniej, warto nieco poćwiczyć dla niej barki, bo książka naprawdę zapisuje się w pamięci :).
Bastion to zdecydowanie najbardziej kompletna książka, jaką dotychczas przyszło mi czytać.
więcej Pokaż mimo toTa postapokaliptyczna powieść Kinga to dla mnie taki wyjątkowo smaczny tort, złożony z wielu różnych warstw, przy którym każdy kęs odkrywa przed nami coś nowego. Mamy tu oczywiście grozę, jak przystało na jej Króla, dramat, akcję, romans, fantastykę, a także nieco humoru (choć więcej...