-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2014-02-14
Moja Droga,
ciągle piszą o Tobie opasłe tomiska, malują obrazy, śpiewają i komponują, a Ty wolisz uśmiech dziecka, łąkę pełną kwiatów, poranne kakao i szum morza. Mówią o Tobie, że jesteś "przelotna, nietrwała jak dmuchawiec na wietrze, mówią, że jest dłużej niż na zawsze. Potrafisz być okropna i urocza. Czasem niespodziewana od pierwszego wejrzenia, jak w powieściach Henryka Sienkiewicza".
Czy to prawda, że trzeba Cię "pielęgnować tak jak dziecko, aby się nie zaziębiła, nie zwariowała, nie wyleciała przez okno jak ptak". I mówią też, że "miłość, żeby była miłością, wymaga cierpliwości, pracy nad sobą, walki z egoizmem". Dlaczego nie powiedziałaś? Nie dałaś recepty na wieczne szczęście?
Mam nadzieję, że nie zapomnisz o mnie i spotkamy się jeszcze w zaskakujących okolicznościach. Znów niespodziewanie, bez zbędnych gestów i nic nie znaczących słów.... Tęsknię za Tobą teraz i do końca mych dni, liczysz się tylko Ty.
Twoja na zawsze
Magdallena
PS
Polecam tę pozycję wszystkim, którzy szukają miłości i tym, którzy ją znaleźli. Wspaniała, pouczająca lekcja.
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/02/tylko-miosc-sie-liczy-jan-twardowski.html
Moja Droga,
ciągle piszą o Tobie opasłe tomiska, malują obrazy, śpiewają i komponują, a Ty wolisz uśmiech dziecka, łąkę pełną kwiatów, poranne kakao i szum morza. Mówią o Tobie, że jesteś "przelotna, nietrwała jak dmuchawiec na wietrze, mówią, że jest dłużej niż na zawsze. Potrafisz być okropna i urocza. Czasem niespodziewana od pierwszego wejrzenia, jak w powieściach...
2014-01-01
Uważała, że prowadzi życie "motylka" pozbawione dramatyzmu. Ceniła sobie dwa słowa "nie wiem – małe, ale mocno uskrzydlone". Nie znosiła chaosu, podziwiała zalety rozumu. Przepadała za oglądaniem oper mydlanych, w których odnajdywała wątki z greckiej mitologii. Fascynowały ją małpy, a kicz im gorszy tym lepszy, to znaczy zabawniejszy. Tłumaczyła, że nie uprawia wielkiej filozofii, tylko skromną poezję. Dostrzegała detale, drobnostki. Powściągliwa, nie ulegająca emocjom, osoba z manierami osiemnastowiecznej damy, skupiona na problemach XXI wieku. Jej zalety można wymieniać w nieskończoność: skromna, pogodna z dystansem do siebie i świata, stroniąca od splendoru wielkiej. Pierwsza Dama polskiej poezji – Wisława Szymborska.
"Macie do czynienia z osobą pozbawioną ambicji zawodowych(...). Zawsze chciałam pisać w miarę dobre wiersze i kończyć pisanie, kiedy już nie potrafię nic poprawić. (...) Ja często zaczynam od końca. I powiem, że potem trudno jest wspiąć się do początku wiersza. Niektóre wiersze powstają długo, czasem do nich wracam czasem poprawiam".
"Pamiątkowe rupiecie" Anny Bikont i Joanny Szczęsnej - biografia poukładana z anegdotek, obrazków, zdjęć, zabawnych pocztówek, historyjek i limeryków. "Rupiecie" to metafora, pod którą kryło się całe "uniwersum" Szymborskiej. Niby do niczego nieprzydatne szpargały, miały ogromną wagę i nadawały sens. Z nich tworzyła obraz siebie, "która nic tylko wymyśla gry i zabawy" Pojedyncze słówka, urwane zdania, opisy spotkań, myśli, tematy, zdjęcia, daty, relacje znajomych, cały ten zbiór "rzeczy" autorki zebrały w jedną całość, tworząc pamiątkowe wspomnienie, nie tylko o niezwykłej osobie, ale też o wybitnych osobach i czasie zmian, politycznych zawieruch.
Dziennikarki, w sposób niezwykle sugestywny, przemykają do świata Szymborskiej. Delikatnie, nie przekraczając wytyczonych granic, prezentują poetyckie inspiracje. Docierają do wnętrza poetki poprzez jej akty pisarskie. Wnikliwie i precyzyjnie analizują każdy detal z życia Wisławy. Czasami im to ułatwiała i wpuszczała je do swojej gry, pełnej przekornej erudycji, "z przymrużeniem oka" i tajemniczym uśmiechem.
"Prawie każda poezja, a moja na pewno, czerpie siły ze źródeł niezbyt krystalicznych, z pomyłek życiowych, wątpliwości, głupstw najprzeróżniejszych, z wiedzy gromadzonej chaotycznie i niedającej się uporządkować".
Więcej na:
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/03/pamiatkowe-rupiecie-o-szymborskiej-anna.html
Uważała, że prowadzi życie "motylka" pozbawione dramatyzmu. Ceniła sobie dwa słowa "nie wiem – małe, ale mocno uskrzydlone". Nie znosiła chaosu, podziwiała zalety rozumu. Przepadała za oglądaniem oper mydlanych, w których odnajdywała wątki z greckiej mitologii. Fascynowały ją małpy, a kicz im gorszy tym lepszy, to znaczy zabawniejszy. Tłumaczyła, że nie uprawia wielkiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-16
Stara Chinka - opowiada o dziesięciorgu dzieciach. Kocha każde z nich całym sercem. Fantazjuje o licznej rodzinie, która pokonuje każdą przeszkodę. Jest szczęśliwa dzięki swojej wymyślonej opowieści. Bo czyż nie lepiej żyć pięknym złudzeniem niż straszną rzeczywistością? Czy prawdą jest, tylko najbardziej, odpowiadające nam kłamstwo?
Francuz, biznesmen, człowiek wykształcony, daje się uwieść jej historii. Ta prymitywna, zdawałoby się osoba, zadziwia go swoją przenikliwością. Prześwietla mężczyznę na wylot, jego problemy, rozterki, jego kłamstwa. Daje mu do myślenia, skłania do podjęcia decyzji, które są w życiu najważniejsze. Podpowiada jak żyć w świecie, którym lęk i pośpiech robi zawrotną karierę.
Dla Europejczyka spotkanie z panią Ming jest prawdziwą lekcją, dotycząca życia. Dzięki niezwykłej osobie życie Francuza zmienia się na zawsze. Dostrzega, że to w ludzkich umysłach przetrwała myśl starożytnych mędrców, a nie w kamieniach czy księgach. Rozumie, że to mądrość przeszłości pozwoliła im przetrwać najgorsze chwile i nic nie jest w stanie tego zmienić.
Opowiadanie Schmitta – "Tajemnica pani Ming", urzeka prostotą, intryguje, stawia szereg pytań. Czy prawda to najlepsze z kłamstw? Jak krucha jest granica między prawdą, a zmyśleniem? Gdzie leży złoty środek między marzeniem, a rzeczywistością?
Polecam "Tajemnicę pani Ming" jako słodko - gorzką refleksję na temat prawdy i rozwikłania tajemnicy dwóch kultur.
Więcej na:
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/03/tajemnica-pani-ming-schmitt.html
Stara Chinka - opowiada o dziesięciorgu dzieciach. Kocha każde z nich całym sercem. Fantazjuje o licznej rodzinie, która pokonuje każdą przeszkodę. Jest szczęśliwa dzięki swojej wymyślonej opowieści. Bo czyż nie lepiej żyć pięknym złudzeniem niż straszną rzeczywistością? Czy prawdą jest, tylko najbardziej, odpowiadające nam kłamstwo?
Francuz, biznesmen, człowiek...
2014-03-10
Margaret Mazzantini napisała książkę o irracjonalnej sile miłości. O tym, jak życie zmusza do zmierzenia się z własnymi słabościami. Każe zatrzymać się.
"(...) nic nie może nas uratować przed nami samymi, a wyrozumiałość dla siebie jest jak jabłko, które spada na ziemię już robaczywe."
Wszystko zmienia się w jednej chwili, gdy życie dziecka zawisa na włosku – zatrzymuje się, a w głowie ojca, oczekującego na wynik operacji, zaczyna się gonitwa myśli, wyrzutów sumienia, wspomnień, niewypowiedzianych słów. Spowiedź – próba rozliczenia się z samym sobą. Czy wszystko mogło wyglądać inaczej, gdyby inaczej potoczyła się przeszłość?
Timoteo, uznany chirurg, ma – piękną żonę, zdolną córkę, grono wiernych przyjaciół, dom, prestiżowe stanowisko. Jest człowiekiem spełnionym. Jego życie nie ma rys, ani niebezpiecznych zakrętów. Aż do momentu przypadkowego spotkania z kobietą, na którą nigdy nie zwróciłby uwagi. Nie zainteresowałby się jej nieciekawym wyglądem, nie dostrzegłby jej uśmiechu, a jej chudość bardziej go odstręczała niż pociągała. "Była jak klaun, którego cyrk zapomniał zabrać ze sobą.". A jednak pokochał ją miłością dziką i trudną do pojęcia. Ciągle do niej wracał, do tej kobiety przypominającej "jaskrawego pajaca". Czuł się z nią szczęśliwy, spełniony, bezpieczny w jej obskurnym mieszkaniu.
"W czasie tych euforycznych i żałosnych odwiedzin u niej stawałem się bezczelnym chłopcem, jakim zawsze chciałem być, ale jakim nigdy nie byłem. (...) A potem czułem się równie samotny jak przedtem. Ale pozostawał we mnie smak przewinienia, wyłaniał się z moich ciemności i już mnie nie odstępował, kiedy, jak choćby teraz, patrzyłem na kępę trzcin po drugiej stronie ogrodu, chwiejących się łagodnie na wietrze".
Przy kochance - Italii, zrozumiał, że związek z żoną wypalił się. Małżeństwo przypominało "stary płaszcz, który latami traci swoją pierwotną formę". Nie łączyło ich nic oprócz wspomnień. Postanawia odejść. Nie chce żyć w kłamstwie.
"Już jej nie kocham, ale może nigdy nie kochałem jej naprawdę, może tylko mnie przywłaszczyła. Poddawałem się jej tyranii, czasami byłem nią zachwycony, czasami wystraszony, aż w końcu zaczęło mi to dokuczać".
Jednak plan rozliczenia się z dotychczasowym życiem nie zostaje zrealizowany. Timoteo nie rozstaje się z żoną. Opuszcza Italię. Ta miłość nie ma szczęśliwego zakończenia. Nie zaczęła się dobrze, tragicznie się kończy...
Życie Timoteo toczy się dalej swoim zwyczajnym trybem, do momentu, gdy jego córka ma wypadek na skuterze. W jednej chwili "zmienia się w popiół, który żyje". Rozlicza się z własnych błędów. Zdaje sobie sprawę jak kochał Italię i jak zależy mu na piętnastoletniej Angeli. Czy wyznanie zdoła ocalić życie?
Książka Margaret Mazzantini opisuje jak "podstępne jest cierpienie, jak szybko nas sobie podporządkowuje. Jest jak żrący kwas, który rozpuszcza wszystko do dna".
Przedstawia historię trudną, ciężką, tragiczną i boleśnie prawdziwą. Nic tu nie jest oczywiste i nie podlega jednoznacznej ocenie. Nie ma ucieczki przed samym sobą...
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/03/zatrzymaj-sie-margaret-mazzantini.html
Margaret Mazzantini napisała książkę o irracjonalnej sile miłości. O tym, jak życie zmusza do zmierzenia się z własnymi słabościami. Każe zatrzymać się.
"(...) nic nie może nas uratować przed nami samymi, a wyrozumiałość dla siebie jest jak jabłko, które spada na ziemię już robaczywe."
Wszystko zmienia się w jednej chwili, gdy życie dziecka zawisa na włosku – zatrzymuje...
2014-02-10
Ta powieść jest niczym rozedrgana struna, napinająca do granic emocje. Od pierwszych stron czuć jakiś podskórny smutek. Ciężar nie do udźwignięcia. Płacz pozbawiony łez.
Rozpacz, cierpienie, tęsknota i miłość przeplatają się w kalejdoskopie życia. I tylko przez moment łudzę się, że to nostalgiczna opowieść o miłości, jakich wiele. A jednak, nic nie toczy się tak, jakbym się tego spodziewała.
Gemma jest dojrzałą kobietą, ma szesnastoletniego syna Pietra i męża Giuliamo, mieszka w Rzymie. Wiedzie spokojne życie, aż do momentu, gdy odbiera telefon od przyjaciela z lat młodości. On budzi jej wspomnienia. Ożywa to, co głęboko skryte na dnie duszy, to coś, co, co jakiś czas daje o sobie znać...
Pod wpływem zaproszenia postanawia odwiedzić wraz synem Sarajewo - miasto, które dało jej wszystko i zabrało wszystko... Miejsce, w którym zakochała się w szalonym fotografie - Diego, tutaj spędziła cudowne dni w gronie szczęśliwych ludzi, gdzie w ogniu bratobójczych walk narodził się Pietro, gdzie straciła na zawsze miłość i nadzieję...
"Podróż nadziei. (...) Myślę o Pietrze. Nadzieja należy się dzieciom. My, dorośli, już jej doświadczyliśmy i prawie zawsze ją zaprzepaściliśmy".
"Podróż nadziei" staje się szansą na rozliczenie z przeszłością i uporządkowanie życia. Odbudowanie więzi z dorastającym synem i poznanie bolesnej prawdy. Przewodnikiem jest Gojko – przyjaciel, jej i Diega. Oprowadza po zakamarkach dramatycznych wydarzeń. Kobieta przeżywa wszystko od nowa, wracają bolesne uczucia, myśli, emocje. W jej duszy trwa wojna, tylko ptaki wydają się wolne, to dla nich świeci słońce.
"Na murku siedziała kobieta. Nie płakała. Dwiema rękami przytulała do siebie dwoje martwych dzieci, jedno z prawej drugie z lewej strony jak dwa cięte kwiaty. Inna szukała swojej nogi, czołgając się na ulicy na łokciach. Najdziwniejsze wrażenie sprawiał człowiek przewieszony przez barierkę rozdzielającą ulicę. Przypominał rękawiczkę zgubioną na chodniku, którą ktoś zostawia w widocznym miejscu, żeby właściciel mógł ją odnaleźć – tę, samotną, smutną, ubłoconą rękawiczkę. Mężczyzna wisiał na metalowej rurze . Zamiast brzucha miał okrągłą poszarpaną dziurę".
Gemma wraca do swojej historii, opowiada ją w sposób, który nie daje ukojenia, ani na chwilę. Operuje kontrastem. Zwykły dzień jest podszyty ogromem zniszczenia, gwałtem, zezwierzęceniem. Niewinność dziecka zderza z bestialską zabawą snajpera, beztroskie kopanie głowy pełniącej rolę piłki na łące pełnej kwiatów...muzykę, która ma ukołysać obłęd...
"Pewnego razu (...) grałem z kolegami z oddziału w piłkę . Tylko że zamiast piłki kopaliśmy głowę, którą wcześniej odcięliśmy serbskiemu czetnikowi. Podawaliśmy ją sobie na zielonej łące z żółtymi i niebieskimi kwiatkami... Pociliśmy się przy tym, śmialiśmy się. To była nasza zabawa, normalna sprawa. Żeby nie zabrudzić sobie spodni krwią, podwinęliśmy nogawki do kolan".
Stopniowo, krok po kroku odkrywamy szokującą prawdę. Dzięki zabiegowi retrospekcji poznajemy każdego z bohaterów. To jak przeszłość wyryła swe piętno na teraźniejszości. Historie tych osób nabierają głębi. Mamy przejmujące studium samotności w obliczu zła.
Bez oceniania, bez zbędnego patosu widzimy ludzi w byłej Jugosławii, ogarniętej falą diabelskiego huraganu. Nie ma złych i dobrych, dziennikarze świetnie się bawią, a "anioły w niebieskich hełmach" nie przynoszą pokoju raczej bezczynność.
Margaret Mazzantini napisała powieść bezwzględnie szczerą, surową. Każde słowo ma tu swoją wagę, prowadzi do prawdy. Nie znajdziecie współczucia, nie ma tu też taniego sentymentalizmu i czułostkowości. Wszystko jest oszczędne i wyważone w odpowiednich proporcjach, tak aby ukazać każdy osobisty koniec świata.
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/02/powtornie-narodzony-margaret-mazzantini.html
Ta powieść jest niczym rozedrgana struna, napinająca do granic emocje. Od pierwszych stron czuć jakiś podskórny smutek. Ciężar nie do udźwignięcia. Płacz pozbawiony łez.
Rozpacz, cierpienie, tęsknota i miłość przeplatają się w kalejdoskopie życia. I tylko przez moment łudzę się, że to nostalgiczna opowieść o miłości, jakich wiele. A jednak, nic nie toczy się tak, jakbym...
2014-02-02
Autorka tka swoją opowieść ze wspomnień i obrazów Gdańska. Oswaja miasto, czyniąc je jednym z bohaterów opowieści. Gdańsk kusi, ma swoją magię, tajemnicę i niespotykany klimat.
Z Aleksandrą wędrujemy przez miasto, dostrzegając jak ona dorasta, jak porządkuje swój świat, którego centrum stanowi Kościół Mariacki:
„Najczęściej jednak rozmawiał ze mną kościół Najświętszej Maryi Panny. Ułożyli go z cegły i jako taki był najwyższy w Europie. Ja zaś byłam najwyższa zbudowana z komórek, w mieście pasowaliśmy do siebie jak dwa kapcie z tej samej pary. I pasujemy do tej pory, to chyba mój najdłuższy związek w życiu”.
Pociąga w tej książce to, co ukryte i nierzeczywiste, niedopowiedziane, czasami śmieszne przeplata się z tym co dobrze znane, prawdziwe często bolesne. Samotność przybiera różne barwy, od szarego smutku, tęsknoty, pierwszej nieszczęśliwej miłości do utraty najbliższych osób, aż do chwili, gdy do głosu dochodzi uczucie do własnego „ja”.
Powieść jest podróżą samotnej dziewczynki do dojrzałej kobiety. Jest oswajaniem smutku, tęsknoty, straty, aż do momentu uporządkowania przez bohaterkę swojego wewnętrznego ducha.
„Zrobiłam porządek ze swoją pępowiną. Nie duszę się z poprzednim znawstwem, nie mam po co. Oddycham regularnie, w równych odstępach. Niekiedy odrobinę mylę rytmy, ale nie zawsze jest ich potrzeba i nikt też nie jest doskonały”.
Uwodzi wyrafinowana wręcz poetycka proza. Poruszająca i nostalgiczna, a czasami śmieszna ze swoją anielską naiwnością wciąga i wzrusza do głębi. Wszystko co się w niej zdarza ma sens, ale można to odkryć dopiero z pewnej perspektywy.
Więcej na:
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/02/szklanka-na-pajaki-barbary-piorkowskiej.html
Autorka tka swoją opowieść ze wspomnień i obrazów Gdańska. Oswaja miasto, czyniąc je jednym z bohaterów opowieści. Gdańsk kusi, ma swoją magię, tajemnicę i niespotykany klimat.
Z Aleksandrą wędrujemy przez miasto, dostrzegając jak ona dorasta, jak porządkuje swój świat, którego centrum stanowi Kościół Mariacki:
„Najczęściej jednak rozmawiał ze mną kościół Najświętszej...
2014-01-23
Witkowska nie podaje recepty na szczęśliwą rodzinę. Co właściwie o tym decyduje? Dzieci, wzajemna chemia, pasja, przyjaźń? Wszystko razem w odpowiednich proporcjach, a może każdy element osobno? Skłania do refleksji. Ostrzega, jak często realizując, swoje pragnienia zapominamy o drugiej osobie. Nie doceniamy tego co mamy, tracimy wszystko, co z taką radością budowaliśmy latami, ziarnko po ziarnku...
Niezwykle sugestywnie i z wielką wrażliwością przedstawia losy Weroniki i Marka, ale też problemy Ewy, Dominiki. Wszystko dzieje się tutaj, za naszymi drzwiami, w naszej sypialni. Ból rozczarowanie, zawiedzione nadzieje, łzy. Po prostu życie wystawia przed nami wyzwania. Jak je rozwiążemy? Wsłuchajmy się w głos intuicji i serca.
Więcej na:
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/01/zamek-z-piasku-o-ksiazce-magdaleny.html
Witkowska nie podaje recepty na szczęśliwą rodzinę. Co właściwie o tym decyduje? Dzieci, wzajemna chemia, pasja, przyjaźń? Wszystko razem w odpowiednich proporcjach, a może każdy element osobno? Skłania do refleksji. Ostrzega, jak często realizując, swoje pragnienia zapominamy o drugiej osobie. Nie doceniamy tego co mamy, tracimy wszystko, co z taką radością budowaliśmy...
więcej mniej Pokaż mimo to1995-03-03
1997-01-04
2013-02-01
2014-01-19
Największą miłością Zygmunta Augusta była Barbara Radziwiłłówna, po jej śmierci z jego życia zniknęła pasja i charyzma. Wszystko co działo się potem, było jedynie mechanicznie powtarzaną rutyną, którą przerywały seanse wspomnień o ukochanej. Serce króla przepełniał żal i poczucie straty, ogarniające całe jego późniejsze życie. Aż do chwili, gdy poznaje Barbarę Giżankę – kobietę o urodzie jego ukochanej żony... Czy w sercu króla zapłonie ogień miłości? Czy inna kobieta jest w stanie zająć miejsce królowej?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Renata Czarnecka w książce pt."Barbara i król". Odsłania przed nami tajemnicę człowieka samotnego, bezbronnego wobec cierpienia, na którego barkach spoczywa przyszłość narodu. Co dalej jeśli państwo nie ma następcy?
Spotkanie z Giżanką sprawia że król odzyskuje siły i ponownie zaczyna marzyć o szczęściu. Obdarza miłością, dobrze wiedząc, że jest nie odwzajemniona:
"- Być może nigdy mnie nie kochałaś, jedynie pozwalałaś się kochać – powiedział Zygmunt August, myślami powracając do wspomnień (...) - Jednak u schyłku życia, gdy utraciłem nadzieję, uczyniłaś mnie szczęśliwym".
Nieszczęśliwa to miłość, która rozbłysła tak nagle, by równie szybko odejść wraz ze śmiercią króla. Nieszczęśliwa jest młodziutka Barbara, grająca rolę według scenariusza Mniszchów, chciwych i bezwzględnych w drodze do władzy i bogactwa. Nie ma dla niej miejsca w ich cynicznych rozgrywkach.
Wszystko tu drży od gwałtownych uczuć i głęboko skrywanych tajemnic. W przyćmionym świetle świec dostrzeżemy schadzki kochanków, pełne dzikiej namiętności, szpiegów znających każdy szelest, odgłosy ucztowania i zabawy. Poczujemy gorzki smak odrzucenia i samotności oddanej królowi i pięknej metresy – Zuzanny Orłowskiej. Niebezpiecznej w swej piekielnej zazdrości, nie wahającej się użyć czarów w akcie zemsty.
"- Niech diabli za dnia tańczą wokół twej duszy, a upiory nękają cię we śnie! Niech Azazel zawładnie twą najskrytszą myślą, tak by król zamiast miłości poczuł przed tobą bojaźń. Bądź na wieki przeklęta, (...)".
Dostrzeżemy strach i obłęd w oczach, tych, którzy popadli w niełaskę fortuny. Słone łzy żalu i utraconej miłości, niedotrzymanych obietnic otworzą całą feerię ludzkich namiętności. Nie da ukojenia przyroda współgrająca z wydarzeniami.
Powieść Renaty Czarneckiej porywa swoim kunsztem. Autorka prowadzi przez meandry tej dramatycznej historii z niezwykłą drobiazgowością. Łączy fakty historyczne z literacką fikcją w sposób tak subtelny, iż zupełnie niezauważalny. Każdy ma tu do odegrania swoją rolę - bohaterowie, natura, historia, a także zamek warszawski, niemy świadek całej intrygi. Wszystko jest tu dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
Pochłonęła mnie do końca, wartka akcja książki. Nie mogłam uwolnić się od burzliwych i gwałtownych uczuć i emocji targających bohaterami. Poddałam się magicznej umiejętności budowania nastroju historii z jej mrokiem i blaskami. Nic tu nie jest udawane, emanuje bólem i niespełnieniem. Słynne perły Barbary Radziwiłłówny nie przyniosły Giżance szczęścia. Nie udało się zająć miejsca królowej.
"W dali rozciągały się bezkresne puszcze, stykając się z czerwieniejącym niebem. Po głowie krążyły jej myśli, snuły się dawne marzenia i nadzieje. Wszystko to umarło w jednej chwili razem z Zygmuntem Augustem, pozbawiając ją złudzeń. I teraz straciwszy wszystko, (...) ucieka przed zemstą senatorów, byle dalej od Warszawy, (...)".
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/01/historia-ostatniej-miosci-zygmunta.html
Największą miłością Zygmunta Augusta była Barbara Radziwiłłówna, po jej śmierci z jego życia zniknęła pasja i charyzma. Wszystko co działo się potem, było jedynie mechanicznie powtarzaną rutyną, którą przerywały seanse wspomnień o ukochanej. Serce króla przepełniał żal i poczucie straty, ogarniające całe jego późniejsze życie. Aż do chwili, gdy poznaje Barbarę Giżankę –...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-14
Czytając opowieść, czuję krystaliczny powiew mrozu, skrzypienie śniegu pod stopami, przenikliwą i niepokojącą biel ciągnącą się, aż po horyzont. Przeraża groza i obojętność tej krainy, gdzie wszystko może się zdarzyć...
"(...) życie jest o wiele piękniejsze i bardziej przerażające, niż byliśmy w stanie w to uwierzyć w dzieciństwie, a szukanie odrobiny magii pośród drzew na pewno nikomu nie zaszkodzi".
Wśród drzew pokrytych śniegiem wymyślają swoje szczęście – dziewczynkę. Pośród drzew, dalekiej Północy rozgrywa się fantasmagoria dwojga najbliższych sobie ludzi. W głębi serca wierzą w cud i tworzą go sobie, gdzieś na granicy jawy i snu, nocy i dnia, smutnego życia i srogiej baśni.
Jack i Mabel zawsze marzyli o dziecku. Szukając ukojenia, przeprowadzają się na Alaskę. Uciekli przed swoją tragedią, przed zbędnymi słowami, pytaniami, wirem miasta i problemami. Nowe życie z dala od ludzi, miało ich uwolnić od wspomnień. Czy im się udało?
Są razem, ale nie umieją już być ze sobą. Dzieli ich przepaść bólu i nie zabliźnionych ran. Jack ucieka w ciężką pracę. Mabel nie może się pogodzić ze stratą. Jest bliska samobójstwa.To co miało ich łączyć, coraz bardziej dzieli, zupełnie jakby wieczna zima topiła miłość. Coraz bardziej się od siebie oddalają.
"(...) Alaska to kraina zagubionych mężczyzn i skompromitowanych kobiet(...). Taka właśnie była Alaska – surowa i pierwotna".
Oboje przekonują się jak wielkim żywiołem jest ta nieodgadniona kraina jak jest biedna, dzika i obojętna. Tutaj wychodzą na jaw wszystkie ludzkie słabości, a nieudolność jest surowo karana. Czują się opuszczeni...
Pewnego dnia wszystko staje się możliwe. Dają się uwieść magii. Padający śnieg wyzwala w nich dziecięcą radość życia i tęsknotę za tym co głęboko skrywane. W jednej niesamowitej chwili beztroski lepią ze śniegu postać dziewczynki.
"Przyklęknęła na ziemi i nadała podstawie bałwana kształt spódniczki owijającej biodra śniegowej dziewczynki. Sunąc dłońmi po powierzchni, zgarniała i uklepywała śnieg, by nadać figurze kształty małego dziecka. (...) Te delikatne rysy twarzy (...), zdradzały tak wielką tęsknotę".
Urzeczywistniają swoje marzenie. Odtąd życie zacznie mieć sens i barwę. Świat skuty lodem zawirował, rozdając dwojgu smutnym starym ludziom rolę do spełnienia niczym w rosyjskiej baśni. Muszą przestrzegać zasad i kochać bez pytań i zastrzeżeń, nie zważając na przerażające zakończenie tej okrutnej opowieści.
Piękna, wzruszająca, pełna napięcia i nieoczekiwanych zwrotów historia o miłości i wielkiej nadziei. Nie nuży, rzeczywistość przeplata się tu z baśnią, a niepewność z wiarą w cuda. Spotkanie z tą książką odmienia, bo wierzę, że "możemy wymyślać swoje zakończenia i przedkładać radość nad smutki".
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/01/dziecko-sniegu-o-ksiazce-eowyn-ivey.html
Czytając opowieść, czuję krystaliczny powiew mrozu, skrzypienie śniegu pod stopami, przenikliwą i niepokojącą biel ciągnącą się, aż po horyzont. Przeraża groza i obojętność tej krainy, gdzie wszystko może się zdarzyć...
"(...) życie jest o wiele piękniejsze i bardziej przerażające, niż byliśmy w stanie w to uwierzyć w dzieciństwie, a szukanie odrobiny magii pośród drzew na...
2014-01-09
Ewa jest jedną z tych kobiet, które marzą o życiu jak w bajce: romantyczne chwile, ślub w białej sukni, śniadania do łóżka i cudowne dzieci. Bohaterka powieści, stwierdza, że jej małżeństwo jest fikcją, że mąż jej nie kocha, i że ich związek nie ma żadnej przyszłości.
Ewa pragnie uratować gasnące uczucie. Jednak jej starania niczego nie zmieniają. Czuje się samotna. Rzuca się w wir romansów, szukając czułości i bliskości, potwierdzając tym samym koniec małżeństwa.
Zdrada niszczy ten związek, ale czy on w ogóle istniał, zanim Ewa zaczęła oszukiwać męża? Ile jest małżeństw, które żyją obok siebie, a nie ze sobą? Wszyscy myślą, że są parą idealną, ale faktycznie to są już tylko dwie obce osoby...
"Zdrada zawsze była (...) czymś złym, haniebnym i obrzydliwym. Czymś, co rujnuje związek, zabija miłość, niszczy marzenia, daje ogromne poczucie niesmaku".
Czy rzeczywiście jest to historia o kobiecie niewiernej? To raczej opowieść o osobie, która pragnie kochać i być kochaną. O tym, że w życiu nie ma idealnych rozwiązań i zawsze warto pamiętać, że -
"(...) miłość polega na tym, że nie dostrzegamy wad drugiej osoby. (...) Miłość to przede wszystkim akceptowanie wszystkich niedoskonałości partnera. Bo kocha się nie za coś, ale mimo wszystko..."
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/01/w-poszukiwaniu-miosci-w-ksiazce.html
Ewa jest jedną z tych kobiet, które marzą o życiu jak w bajce: romantyczne chwile, ślub w białej sukni, śniadania do łóżka i cudowne dzieci. Bohaterka powieści, stwierdza, że jej małżeństwo jest fikcją, że mąż jej nie kocha, i że ich związek nie ma żadnej przyszłości.
Ewa pragnie uratować gasnące uczucie. Jednak jej starania niczego nie zmieniają. Czuje się samotna. Rzuca...
2014-01-05
Po opowiadania Erica-Emanuela Schmitta pt „Odette i inne historie miłosne” sięgnęłam z nadzieją na poprawę mojego stanu ducha. Nie pomyliłam się. W wyrafinowanej prostocie opowiadanych historii odnalazłam siłę i optymizm. Spodobał mi się ich wdzięk i lekkość. Zrozumiałam, że chociaż życie pełne jest bólu i często niesprawiedliwe to wcale nie znaczy, że nic z tym nie da się zrobić. Na wiele spraw nie mam wpływu, ale mogę zachwycać się każdym dniem i tworzyć świat, który miałabym ochotę przekazać innym.
Osiem kobiet, osiem narracji, osiem historii – razem tworzą barwny wachlarz opowieści miłosnych. Bohaterki walczą z trudnościami jakie zsyła im los: śmiercią bliskiej osoby, tęsknotą, zdradą, ciężką chorobą. Pomimo bólu i dramatycznego położenia wszystkie one szukają radości w otaczającym świecie, dziękują za każdą chwilę, która przynosi im szczęście, cieszą się, gdy ich życie nabiera blasku. Szczęśliwe spotkania, dary od losu w postaci przyjaciół, mężczyzn i uśmiechniętych ludzi.
W chwilach zwątpienia potrzeba uśmiechu wzruszenia i prostoty. Bo jeśli mamy problemy, szukamy tego, co jest nam bliskie i szczere. Czytanie Schmitta, to odnajdywanie „baśni” dnia codziennego, które w zabieganiu gdzieś gubimy. Wystarczy uśmiech i życzliwe słowo, a świat wyda się zaczarowany.
Więcej na:
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/01/urok-codziennosci-w-opowiadaniach-erica.html
Po opowiadania Erica-Emanuela Schmitta pt „Odette i inne historie miłosne” sięgnęłam z nadzieją na poprawę mojego stanu ducha. Nie pomyliłam się. W wyrafinowanej prostocie opowiadanych historii odnalazłam siłę i optymizm. Spodobał mi się ich wdzięk i lekkość. Zrozumiałam, że chociaż życie pełne jest bólu i często niesprawiedliwe to wcale nie znaczy, że nic z tym nie da się...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-02
Książka przedstawia obraz szesnastowiecznej historii kraju z całym jej barwnym korowodem. Autor weryfikuje i reinterpretuje legendę jaka otaczała Barbarę i Zygmunta Augusta. Wnikliwie i obiektywnie rozprawia się z demonami przeszłości. Dzięki temu mamy niepowtarzalną okazję poznać wielkiego władcę jako człowieka z krwi i kości. Zrozumieć motywy postępowania, decyzje, emocje i pragnienia. Dostrzec Barbarę jako piękną i szczerą oblubienicę, której zależało jedynie na uczuciu jakim darzył ją August.
Ta romantyczna historia nie kończy się szczęśliwie, udowadniając tym samym, że życie to nie bajka. "Król walkę o żonę i prawo do szczęścia wygrał, płacąc jednakowoż wysoką cenę: ukochana królowa umarła, a król popadł w wieloletnią depresję".
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/01/miosc-jak-z-bajki-o-powiesci-jerzego.html
Książka przedstawia obraz szesnastowiecznej historii kraju z całym jej barwnym korowodem. Autor weryfikuje i reinterpretuje legendę jaka otaczała Barbarę i Zygmunta Augusta. Wnikliwie i obiektywnie rozprawia się z demonami przeszłości. Dzięki temu mamy niepowtarzalną okazję poznać wielkiego władcę jako człowieka z krwi i kości. Zrozumieć motywy postępowania, decyzje, emocje...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-12-19
Jaka była Maria Kazimiera d'Arquien zanim została Marią Sobieską, królową Marysieńką? Tę historię próbuje odtworzyć Kornelia Stepan w swojej książce "Świat królowej Marysieńki". Niestety, prezentuje to w sposób niestrawny...dla odbiorcy, oczekującego portretu charyzmatycznej kobiety przerastającej jej epokę.
Pisarka oddaje głos Marysieńce, tworząc pamiętnikarską relacje. Pełno tu dworskich intryg, romansów, politycznych zawirowań. Kreuje rzeczywistość pełną zawiści, żądzy władzy, ułomności i słabości, szczególnie w świecie mężczyzn, wpływających na bieg dziejów.
Maria zostaje wydana za najbogatszego, w ówczesnej Rzeczpospolitej, właściciela dóbr ziemskich – Jana Zamoyskiego. Człowieka wpływowego, a jednocześnie lojalnego królowi, z którym zupełnie nic ją nie łączyło. Związek został zaaranżowany tylko i wyłącznie ze względów politycznych. Wymagano, od niespełna piętnastoletniej Marii, poświęcenia dla dobra układów politycznych. Jak sama później stwierdza:
"Stanowiłam tylko jeden z wielu pionków w rozgrywce królowej i to nie moje dobro leżało jej na sercu!
Zamoyski nie stronił od mocnych trunków i kobiet, wiódł życie hulaki, zupełnie zapominając o żonie, a wręcz traktując ją jak wroga. Lata spędzone z "karłem" pozbawionym manier naznaczone były bólem i upokorzeniami. Małżeństwo okazało się kompletną porażką pod każdym względem. Śmierć przyniosła kres związkowi. Utorowała drogę miłości Janowi Sobieskiemu do Marii.
Opowieść zapisana w formie pamiętnika nuży. Stylizowana na pseudo archaiczny język irytuje. Pełno tu dłużyzn i rozwlekłych historycznych rozpraw. Główna bohaterka pozbawiona zupełnie ambicji wiecznie wzdycha i użala się nad sobą, powtarzając uparcie sformułowanie: "Dobry Boże" lub "Bóg jeden wie..". Króluje nijakość.
Najbardziej brakuje "płomienia" miłości jaki zaistniał między Marią a Janem. Co prawda spojrzeli sobie w oczy i rozstali bez pożegnania, ale to wszystko na co możemy w tej publikacji liczyć, no może jeszcze, że Jan codziennie pisał długie listy, a ona odpisywała. I tak w wielkiej tęsknocie i z ogromnym niedosytem, tej przecież najbardziej romantycznej historii wszechczasów, dobrniemy do końca.
Gdzie podział się dramat kobiety w trakcie jej małżeństwa z Zamoyskim, gdzie ból po stracie dzieci, gdzie wielka namiętność jaka istniała między dwojgiem kochających się ludzi...
W książce Korneli Stepan, zupełnie nie czuje się, siły tej fascynującej historii, którą pisało życie. "Świat Królowej Marysieńki", to świat niezwykle ubogi, a przecież wiem, że wcale tak nie było.
magdallenamagazine.blogspot.com
Jaka była Maria Kazimiera d'Arquien zanim została Marią Sobieską, królową Marysieńką? Tę historię próbuje odtworzyć Kornelia Stepan w swojej książce "Świat królowej Marysieńki". Niestety, prezentuje to w sposób niestrawny...dla odbiorcy, oczekującego portretu charyzmatycznej kobiety przerastającej jej epokę.
Pisarka oddaje głos Marysieńce, tworząc pamiętnikarską relacje....
2013-12-15
Książka Ewy Stachniak jest opowieścią, od której nie sposób się oderwać. Dzięki niezwykłemu zmysłowi badawczemu autorki poznajemy Katarzynę jako osobę nieludzko samotną i zdeterminowaną do walki o siebie. Tutaj władza, tak upragniona, staje się synonimem uwięzienia. Z tej gry nie można już się wycofać...
Więcej na:
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2013/12/przetrwac-i-wygrac-o-powiesci-katarzyny.html
Książka Ewy Stachniak jest opowieścią, od której nie sposób się oderwać. Dzięki niezwykłemu zmysłowi badawczemu autorki poznajemy Katarzynę jako osobę nieludzko samotną i zdeterminowaną do walki o siebie. Tutaj władza, tak upragniona, staje się synonimem uwięzienia. Z tej gry nie można już się wycofać...
Więcej...
Świąteczny kram w książce Anny Fincer-Ogonowskiej pt."Szczęście w cichą noc".
"Szczęście w cichą noc" Anny Ficner- Ogonowskiej, to książka, po którą sięgnełam ze wzgledu na jej cudowną okładkę. Pomyślałam że to świetny tekst na Mikołajki dla ...siebie. Spodziewałam się uczty dla ducha, a trafiłam na podwieczorek. Potwierdziła się moja teoria, iż ładne opakowanie nie gwarantuje wartościowego wnętrza.
Święta zbliżają się wielkimi krokami, dlatego bohaterka Hania postanawia zorganizować "wielką" rodzinną wigilię. Realizuje marzenie mamy i gromadzi przy wigilijnym stole wszystkich, których kocha. Żegna się z traumatyczną przeszłością. Wybacza tym, którzy przyczynili się do jej życiowej tragedii. Osiąga spokój i wewnętrzną równowagę.
Na pewno ksiązka przypomina o tym jak ważne są tradycje, pomimo szaleństwa XXI wieku, to najważniesza jest rodzina. I nie chodzi tu tylko o samą kolację wigilijną, ale również o przygotowania do niej.
Ile przy tym pustej gadaniny,głaskania, przytupywania, podrygiwania, ehh... aż mnie to zmęczyło . Już dawno nie czytałam na siłę. I choć książeczka nie jest gruba, dla mnie nie do przebrnięcia.
Drażnią mdłe przemyślenia Hanki. Brak jakielkolwiek akcji, za to opisy różnego rodzaju szczęść mnożą się po kilka stron. Do tego świątecznego misz- maszu jakoś nie pasuje pyskata Dominika ze swoimi koncepcjami
Chyba zabrakło pomysłu na wydobycie świątecznej aury. Nie odnajduję tu magii rodzinnego spotkania, brak mi zapachu i smaku dwunastu potraw. Owszem, pojawia się zabłąkany gość, podsumowany zdaniem "fajny jest"!
Czytając, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że książka pisana jest w celach czysto marketingowych i wyszła na fali powodzenia wcześniejszych opowieści autorki, których nie znam.
"Szczęście w cichą noc", to historia, która ma naprawdę śliczną okładkę !-)
Świąteczny kram w książce Anny Fincer-Ogonowskiej pt."Szczęście w cichą noc".
"Szczęście w cichą noc" Anny Ficner- Ogonowskiej, to książka, po którą sięgnełam ze wzgledu na jej cudowną okładkę. Pomyślałam że to świetny tekst na Mikołajki dla ...siebie. Spodziewałam się uczty dla ducha, a trafiłam na podwieczorek. Potwierdziła się moja teoria, iż ładne opakowanie nie...
Odkryć na nowo radość, dostrzec pory roku, zrozumieć, że prawdziwa wolność nie potrzebuje nadmiaru. "Żeby żyć naprawdę potrzebujemy niewiele. (...) Im mniej mamy, tym bardziej jesteśmy wolni i tym bardziej możemy się rozwijać" - stwierdza Dominique Loreau w książce pt. "Sztuka prostoty". Przekonuje, że "proste życie" to tęsknota za skromnością, wolnością i wyrafinowaniem. Wiąże się z metamorfozą, z uważnym planowaniem i samoograniczeniem. To sztuka życia w zgodzie ze sobą i z otaczającym światem.
"Prostota oznacza, że mamy niewiele, by stworzyć miejsce dla spraw najważniejszych. Ponadto prostota jest piękna, ponieważ kryją się w niej cuda".
Więcej o książce na stronie -
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2015/10/sztuka-prostego-zycia.html
Odkryć na nowo radość, dostrzec pory roku, zrozumieć, że prawdziwa wolność nie potrzebuje nadmiaru. "Żeby żyć naprawdę potrzebujemy niewiele. (...) Im mniej mamy, tym bardziej jesteśmy wolni i tym bardziej możemy się rozwijać" - stwierdza Dominique Loreau w książce pt. "Sztuka prostoty". Przekonuje, że "proste życie" to tęsknota za skromnością, wolnością i wyrafinowaniem....
więcej Pokaż mimo to