-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2022-10-05
2022-09-14
2022-02-17
2021-07-24
2019-10-25
2018-10
2019-07-14
2017-05-19
Podstawową bolączką powieści Jane Green jest to, że akcja nieprawdopodobnie się wlecze. Zanim w ogóle zaczną się jakieś kłopoty, zmuszeni jesteśmy przebrnąć przez cały życiorys Grace – wspomnienia z pracy w wydawnictwie, okoliczności, w jakich poznała Teda, rozkwit ich miłości, ślub, dziecko i tak dalej. Słowem: całą drogę, która doprowadziła ją do miejsca, w którym jest teraz. Dowiadujemy się też, skąd wzięła się jej pasja do gotowania, kto nauczył ją tej sztuki i czemu to nie była matka i jak toczyła się jej kariera aż do momentu, gdy zaczęła wydawać książki kulinarne i zyskała popularność wśród elit. Te wszystkie informacje są na pewno bardzo istotne, ale forma, w jakiej nam je podano, jest absolutnie niestrawna. Za dużo, na gęsto i w dodatku jeszcze zanim zacznie się jakakolwiek akcja. Po napięciu wyczuwalnym w opisie, nie pozostaje nawet ślad, a czytelnik zastanawia się, czy przypadkiem w drukarni nie doszło do pomyłki i ktoś nie skleił okładki jednej książki z wkładem innej.
~ * ~
Fragment opinii opublikowanej na blogu Herbaciane myśli. Zapraszam serdecznie do lektury całości!
Podstawową bolączką powieści Jane Green jest to, że akcja nieprawdopodobnie się wlecze. Zanim w ogóle zaczną się jakieś kłopoty, zmuszeni jesteśmy przebrnąć przez cały życiorys Grace – wspomnienia z pracy w wydawnictwie, okoliczności, w jakich poznała Teda, rozkwit ich miłości, ślub, dziecko i tak dalej. Słowem: całą drogę, która doprowadziła ją do miejsca, w którym jest...
więcej mniej Pokaż mimo toPodejście pierwsze: niezaliczone. Być może po prostu nie trafiłam w odpowiedni dla siebie czas, ale prawda jest taka, że "Blackout" niemożliwie mnie wymęczył. Jest nieprzyjemnie, jest nudno, jest - przede wszystkim - rozczarowująco. Świetny pomysł został, przynajmniej w moim odczuciu, zaprzepaszczony, a napięcie utonęło w przegadanych scenach i długich opisach, brzmiących jak skopiowany artykuł z Wikipedii. Zrezygnowałam po stu stronach, ale w wolnej chwili spróbuję wrócić.
Podejście pierwsze: niezaliczone. Być może po prostu nie trafiłam w odpowiedni dla siebie czas, ale prawda jest taka, że "Blackout" niemożliwie mnie wymęczył. Jest nieprzyjemnie, jest nudno, jest - przede wszystkim - rozczarowująco. Świetny pomysł został, przynajmniej w moim odczuciu, zaprzepaszczony, a napięcie utonęło w przegadanych scenach i długich opisach, brzmiących...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kupiłam tą książkę, bo absolutnie uwielbiam film "Skazani na Shawshank" i bardzo chciałam przeczytać opowiadanie na podstawie którego go nakręcono. Tak się złożyło, że jest to pierwsza część tego zbioru. Pochłonęłam ją w jeden wieczór. Potem przeszłam do kolejnego opowiadania. Czytało się gorzej, ale dałam radę. Mniej chętnie zaczęłam kolejne. Zmęczyłam. Zaczęłam czwarte, a więc ostatnie i... przerwałam w połowie. Przemogło mnie.
Nie wiem dlaczego z każdą kolejną strona odbiór tej książki był coraz gorszy. Z opowieści na opowieść było coraz mniej interesująco, coraz ciężej, coraz bardziej... nudno. Lubię prozę Kinga, ale tutaj nie dałam rady. Jak dla mnie, poza "Skazanymi na Shawshank" niewiele było tu interesujących rzeczy. Raczej nie wrócę do tego zbiorku.
Kupiłam tą książkę, bo absolutnie uwielbiam film "Skazani na Shawshank" i bardzo chciałam przeczytać opowiadanie na podstawie którego go nakręcono. Tak się złożyło, że jest to pierwsza część tego zbioru. Pochłonęłam ją w jeden wieczór. Potem przeszłam do kolejnego opowiadania. Czytało się gorzej, ale dałam radę. Mniej chętnie zaczęłam kolejne. Zmęczyłam. Zaczęłam czwarte, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-12-01
Zupełnie nie trafiła do mnie ta książka. Skusiłam się ładną w sumie okładką, zachęcił mnie też tekst z tyłu okładki, ale... no cóż, rozczarowałam się już pierwszych kilku stronach. Nie wiem, może jestem za stara, ale bohaterowie po prostu mnie irytowali - ja widziałam w nich paczkę emo z milionem problemów (mniej lub bardziej wydumanych), których po prostu nie da się lubić. Narastająca złość ostatecznie odrzuciła mnie od "Kręgu" nieco za połową i zniechęciła do tego, by jeszcze kiedykolwiek wrócić do tej pozycji. Bez namysłu oddałam tą książkę na tegorocznych Targach w Krakowie. Może komuś bardziej się spodoba?
Zupełnie nie trafiła do mnie ta książka. Skusiłam się ładną w sumie okładką, zachęcił mnie też tekst z tyłu okładki, ale... no cóż, rozczarowałam się już pierwszych kilku stronach. Nie wiem, może jestem za stara, ale bohaterowie po prostu mnie irytowali - ja widziałam w nich paczkę emo z milionem problemów (mniej lub bardziej wydumanych), których po prostu nie da się lubić....
więcej mniej Pokaż mimo toDostałam tę książkę jako nagrodę w jakimś konkursie... a może przy okazji wręczania świadectwa? Nieistotne. Pamiętam jednak, że czułam wewnętrzny nakaz, by "Pollyannę" przeczytać. Zaczynałam więc raz... Drugi... Trzeci... Czwarty... Za każdym razem urywałam mniej więcej w tym samym miejscu, znudzona. Nie potrafiłam się do niej przekonać. Wiem, że "Pollyanna" to piękna opowieść, ale dałam rady z nią wygrać. Nigdy nie przeczytana do tej pory leży na jednej z półek w moim domu, czekając na lepsze czasy. I nadal ma w sobie zakładkę z papieru, którą pozostawiłam w 1/3 książki. Być może jeszcze kiedyś dokończę tę lekturę?
Dostałam tę książkę jako nagrodę w jakimś konkursie... a może przy okazji wręczania świadectwa? Nieistotne. Pamiętam jednak, że czułam wewnętrzny nakaz, by "Pollyannę" przeczytać. Zaczynałam więc raz... Drugi... Trzeci... Czwarty... Za każdym razem urywałam mniej więcej w tym samym miejscu, znudzona. Nie potrafiłam się do niej przekonać. Wiem, że "Pollyanna" to piękna...
więcej mniej Pokaż mimo toPamiętam, że była to pierwsza lektura, której nie doczytałam do końca. Nie spodobało mi się jak Musierowicz tworzy swoich bohaterów, nie podobał mi się również sposób w jaki książka była napisana. Chociaż kilka moich koleżanek później zaczytywało się w "Jeżycjadzie" ja nigdy już do niej nie wróciłam.
Pamiętam, że była to pierwsza lektura, której nie doczytałam do końca. Nie spodobało mi się jak Musierowicz tworzy swoich bohaterów, nie podobał mi się również sposób w jaki książka była napisana. Chociaż kilka moich koleżanek później zaczytywało się w "Jeżycjadzie" ja nigdy już do niej nie wróciłam.
Pokaż mimo to2013-05-01
Nie udało mi się dobrnąć do końca. W mojej opinii książka jest stronnicza, pokazuje Indie tylko od gorszej strony, zupełnie pomijając ich barwną kolorową stronę. Dodatkowo drażnił mnie język - zbędne silenie się na patos i poetyckie porównania sprawiały, że co jakiś czas odkładałam książkę zniechęcona. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Nie udało mi się dobrnąć do końca. W mojej opinii książka jest stronnicza, pokazuje Indie tylko od gorszej strony, zupełnie pomijając ich barwną kolorową stronę. Dodatkowo drażnił mnie język - zbędne silenie się na patos i poetyckie porównania sprawiały, że co jakiś czas odkładałam książkę zniechęcona. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Pokaż mimo to
">>Na głowie stanęło<< jest ciepłą komedią obyczajowo-sensacyjną poruszającą tematy tolerancji i solidarności społecznej" - tak obiecuje blurb. Ale nie widzę tu ciepła. Nie widzę komedii. Nie widzę też tolerancji — oj, bardzo nie. Widzę za to zalew szkodliwych stereotypów (bo przecież gej musi się malować, histeryzować i płakać, chodzić w białej kurteczce, piłować pazurki i balsamować ciało, a każdy osiedlowy dres to bandzior wtykający przekleństwo w co drugie słowo) i żadnej przeciwwagi. Widzę niewiarygodne, drętwe postaci, które trudno polubić — może protagonistą, który z kolei szybko traci charakter, tając się tym, kogo akurat narracja potrzebuje w danej chwili. Widzę wreszcie kiepski humor, sztywne dialogi, paskudną narrację i mnóstwo błędów edytorskich. Jedyne, co zaliczam książeczce na plus to rzeczywiste ukazanie możliwości jednoczenia się wspólnoty w obliczu "zagrożenia" i próbę operowania absurdem.
">>Na głowie stanęło<< jest ciepłą komedią obyczajowo-sensacyjną poruszającą tematy tolerancji i solidarności społecznej" - tak obiecuje blurb. Ale nie widzę tu ciepła. Nie widzę komedii. Nie widzę też tolerancji — oj, bardzo nie. Widzę za to zalew szkodliwych stereotypów (bo przecież gej musi się malować, histeryzować i płakać, chodzić w białej kurteczce, piłować pazurki i...
więcej Pokaż mimo to