-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2022-10-05
2022-09-29
2022-08-28
2022-08-04
2022-08-03
2022-07-25
2022-06
2022-02-17
2022-05-13
2019-09-06
2017-08-09
2018-02-07
2014-04-25
2014-01-02
Dawno nie czytałam książki, co do której miałabym tak mieszane odczucia. Z jednej strony kwiecisty, miejscami poetycki język, przed którym wielu ostrzega, a który akurat mnie przypadł do gustu. Jest tu także intrygująca, pachnąca kryminałem fabuła - trójka zaginionych dzieci i dziennikarka, która ma napisać o nich artykuł, co stanowi tylko pretekst do jej podróży wgłąb siebie i ostatecznego rozprawienia się ze swoją trudną przeszłością. Z drugiej strony... no właśnie. Zawsze jest jakieś "ale". W przypadku "Ciemno, prawie noc" to przede wszystkim bohaterowie, stanowiący prawdziwą galerię osobliwości. Zgwałcona przez radzieckich żołnierzy dziewczynka, nastolatka wykorzystywana seksualnie przez własną matkę, transseksualna bibliotekarka... Odnoszę wrażenie, że w tej powieści nie ma zwykłych, normalnych ludzi. Być może gdyby byli, książka straciłaby określenie "gotycka", ale z drugiej strony, w moim odczuciu, zyskałaby na wiarygodności. Teraz natomiast niezwykle o nią trudno, skoro nie tak znowu duży Wałbrzych (to właśnie w nim ma miejsce akcja) jest wprost usiany "zjawiskami". Do tego rozwiązanie całej zagadki, którego nie będę zdradzać, wprawiło mnie w osłupienie. Na kolejnych stronach było przedstawionych tyle okropieństw (nawet takich rodem z "Pachnidła"!), że w głowie się nie mieści jak można było jeszcze przyłożyć coś takiego na koniec.
Przyznam szczerze, że jestem rozdarta. Z jednej strony zdarzały się momenty, gdy ta książka naprawdę wciągała (bardzo ciekawym zabiegiem było pokazanie brutalności internetowych komentarzy!), były jednak i takie, gdy odkładałam czytnik ze wstrętem. Chyba po prostu spodziewałam się czegoś innego i teraz czuję się nieco... oszukana? Tak, to chyba dobre określenie. Tak samo jak to, które wystawiłam tej powieści - "może być".
Dawno nie czytałam książki, co do której miałabym tak mieszane odczucia. Z jednej strony kwiecisty, miejscami poetycki język, przed którym wielu ostrzega, a który akurat mnie przypadł do gustu. Jest tu także intrygująca, pachnąca kryminałem fabuła - trójka zaginionych dzieci i dziennikarka, która ma napisać o nich artykuł, co stanowi tylko pretekst do jej podróży wgłąb...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-01
2013-05-01
W moim prywatnym rankingu "Rok 1984" otrzymuje tytuł "Największe zaskoczenie roku". Zabierając się za tę książkę (jak pies do jeża, dodajmy) oczekiwałam lektury niełatwej - o przyciężkawym języku, trudnej w odbiorze, ale z pewnym przekazem. Tymczasem już pierwsze zdania wprawiły mnie w osłupienie. Tej książki się nie czyta - ją się połyka. I przeżywa. Ani na chwilę nie opuszcza nas ciągłe napięcie, świadomość balansowania na granicy śmierci, która w pewnym stopniu w końcu nadchodzi. Nie jest to jednak śmierć, o jakiej się zazwyczaj myśli. Głównego bohatera, Winstona Smitha, pod którym mógłby kryć się tak naprawdę każdy z nas, spotyka coś dużo gorszego niż zwykła śmierć.
Orwell maluje przerażającą wizję państwa rządzonego twardą ręką przez grupę wybranych. Wielki Brat patrzy, Partia zna każdą myśl swoich obywateli, zmienia rzeczywistość, a nawet przeszłość na oczach obywateli, a oni nie są w stanie się temu sprzeciwić - i często nawet nie chcą. Nie chcą, bo Partia ukształtowała także ich umysły, stworzyła absolutnie wierne sobie maszyny, które nie mają nic do powiedzenia - bo co mogą mówić, skoro wszyscy myślą tak samo?
Witaj w świecie, gdzie dwa i dwa może oznaczać pięć, cztery, trzy albo wszystko naraz, zależnie od potrzeby.
Witaj w rzeczywistości, gdzie trwa wieczna wojna, o której w zasadzie niewiele wiadomo. Wojna inna niż wszystkie - bo ona się nie toczy, lecz po prostu trwa. Niezmiennie, w jednym miejscu, bez postępu.
Witaj w świecie, gdzie mąż, żona, ojciec, matka, brat, dzieci czy sąsiad mogą donieść o tym, co mówisz przez sen czy nawet miedzy wierszami, skazując cię tym samym na śmierć.
Witaj w świecie, gdzie wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła. Gdzie swoboda myśli to najgorsza z możliwych zbrodni. Myślozbrodnia.
Podczas lektury tylko jedna myśl nie dawała mi spokoju. Dlaczego pewne postulaty Partii, pewne elementy rzeczywistości w "Roku 1984" wydają mi się dziwnie znajome?
W moim prywatnym rankingu "Rok 1984" otrzymuje tytuł "Największe zaskoczenie roku". Zabierając się za tę książkę (jak pies do jeża, dodajmy) oczekiwałam lektury niełatwej - o przyciężkawym języku, trudnej w odbiorze, ale z pewnym przekazem. Tymczasem już pierwsze zdania wprawiły mnie w osłupienie. Tej książki się nie czyta - ją się połyka. I przeżywa. Ani na chwilę nie...
więcej Pokaż mimo to