-
ArtykułyPierwszy zwiastun drugiego sezonu „Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy” i nie tylkoLubimyCzytać1
-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
Biblioteczka
2019-01-26
2019-01-17
Książka bardzo trudna do jednoznacznej oceny. Z jednej strony wyśmienity styl i ogromny talent pisarski autorki uderza na każdej ze stron, z drugiej jest tu trochę monotonii. Kolejne historie są podobne do siebie. Zdecydowanie zabrakło mi tu relacji z drugiej strony. Spojrzenia katów. W państwie autorytarnym nic przecież nie jest takie oczywiste, czarno-białe. Katom wybaczają i czasem szukają dla nich usprawiedliwienia same ofiary. Ale co sądzą oprawcy?
Bardzo możliwe, że taki był zamysł autorki. Chciała skupić się tylko na jednej ze stron. Tej najbardziej pokrzywdzonej. Może te relacje nie są jednak tak monotonne, a chodzi tu o pewien rytm. Czytając zagłębiamy się w system. Czujemy się osaczeni. Z każdą historią, mimo, że często są podobne czujemy się gorzej i gorzej. Szukam usprawiedliwienia, bo mimo wyraźnej krytyki w pracy pani Rejmer widzę coś wybitnego.
Na koniec odniosę się jeszcze do stylu. Oczywiście stylistyka Blota słodszego niż miód wskazuje wyraźnie na to, że nie jest to przeniesiony metodycznie na papier zapis rozmów z bohaterami. Uderzają poetycki język, barwne porównania i opisy. Małgorzata Rejmer ma niezwykły talent i bardzo to doceniam. Moją szczególną uwagę zwróciła Opowieść o butach. Kto pisze o ofiarach systemu totalitarnego z perspektywy obuwia? Czytając od razu przypomniałem sobie reportaż Kapuścińskiego o mieście skrzyń z Luandy. Literacka perełka.
Książka bardzo trudna do jednoznacznej oceny. Z jednej strony wyśmienity styl i ogromny talent pisarski autorki uderza na każdej ze stron, z drugiej jest tu trochę monotonii. Kolejne historie są podobne do siebie. Zdecydowanie zabrakło mi tu relacji z drugiej strony. Spojrzenia katów. W państwie autorytarnym nic przecież nie jest takie oczywiste, czarno-białe. Katom...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-28
Bardzo mądra książka, którą bardzo szybko się czyta. Na moją ocenę wpływa przede wszystkim fakt, że zgadzam się w 100% z autorem. Czytałem kiwając głową i powtarzając w myślach - "doooookładnie tak!". Jego propozycje rozwiązywania problemów mi odpowiadają. Jego podejście do dzieci wydaje się być bardzo rozsądne. Dużo z proponowanych przez niego rozwiązań można również przenieść do relacji z dorosłymi.
Jeśli miałbym skrytykować, to tylko za to, że książka jest zbyt krótka. Jest w niej ciut za mało przykładów.
Bardzo mądra książka, którą bardzo szybko się czyta. Na moją ocenę wpływa przede wszystkim fakt, że zgadzam się w 100% z autorem. Czytałem kiwając głową i powtarzając w myślach - "doooookładnie tak!". Jego propozycje rozwiązywania problemów mi odpowiadają. Jego podejście do dzieci wydaje się być bardzo rozsądne. Dużo z proponowanych przez niego rozwiązań można...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-08
Mam wrażenie, że ta książka powstała przede wszystkim dla autora. Spisane w niej historie i wiersze to ogromna część jego tożsamości. To hołd oddany jego przodkom, najbliższej rodzinie, Nowofundlandczykom. Tak naprawdę od Twardego Światła, a nie od Dostatku, powinniśmy zaczynać przygodę z Crummeyem. Dlaczego? Bo jest idealnym wstępem do literatury pisarza, czerpiącej z opowieści, legend i prawdziwych historii mieszkańców jego rodzinnej wyspy.
Książkę czyta się bardzo szybko. Krótka forma opowiadań temu bardzo sprzyja. Dla czytelników nieprzyzwyczajonych do wierszy (które tworzą drugą część Twardego Światła), do których sam się zaliczam, może być momentami trudno, choć mam wrażenie, że te wiersze to wciąż opowieści, tylko spisane nieco bardziej poetyckim językiem.
Dla fanów Crummeya pozycja obowiązkowa. Dla fascynatów surowych klimatów również. Książka może wprowadzić w zadumę nad losem dzielnych i twardych osadników, którzy mimo chłodu i głodu tworzyli społeczność Nowej Fundlandii. Ich poświęcenia, hart ducha, upartość i duma są z dzisiejszego punktu widzenia godne podziwu, choć mocno niezrozumiałe.
Mam wrażenie, że ta książka powstała przede wszystkim dla autora. Spisane w niej historie i wiersze to ogromna część jego tożsamości. To hołd oddany jego przodkom, najbliższej rodzinie, Nowofundlandczykom. Tak naprawdę od Twardego Światła, a nie od Dostatku, powinniśmy zaczynać przygodę z Crummeyem. Dlaczego? Bo jest idealnym wstępem do literatury pisarza, czerpiącej z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-02
Jestem wielkim fanem Dariusza Rosiaka, bardzo szanuję jego pracę, bardzo lubię czytać jego książki, ale tym razem zacznę od krytyki.
Po pierwsze książka powinna mieć podtytuł Historie o wyspiarzach i skąd wziął się Brexit, a nie na odwrót. Tak naprawdę dopiero druga część książki - i to nie w całości - to analiza przyczyn referendalnego wyboru Brytyjczyków. Poza tym pierwsza część to rozszerzona, przeredagowana wersja wydanej już kiedyś książki.
No ale dobra, dosyć narzekania. Rosiak pisze świetnie, umiejętnie dobiera rozmówców, wynajduje ciekawe tematy. Jego analizy są trafne i mądre. No i jak zwykle potrafi bardzo celnie podsumować swoje dzieło. Zakończenie tej książki oczywiście odnosi się do głównej bohaterki reportaży - Wielkiej Brytanii, ale jest przede wszystkim analizą współczesnego świata i zmian, które przyniosły nam ostatnie lata.
Bardzo warto. Zachęcam. Przy okazji polecam inne książki autora i jego radiową audycję - Raport o stanie świata - emitowaną w Trójce w soboty o 15.00.
Jestem wielkim fanem Dariusza Rosiaka, bardzo szanuję jego pracę, bardzo lubię czytać jego książki, ale tym razem zacznę od krytyki.
Po pierwsze książka powinna mieć podtytuł Historie o wyspiarzach i skąd wziął się Brexit, a nie na odwrót. Tak naprawdę dopiero druga część książki - i to nie w całości - to analiza przyczyn referendalnego wyboru Brytyjczyków. Poza tym...
2018-09-02
Z jednej strony ten styl pisania może się podobać. Jest luźno, fajnie i przy tym wciąż mądrze. Z drugiej strony lekko irytuje mnie fakt, że autor chce za wszelką cenę pokazać, jaki to on jest cool, wyluzowany i diabelsko inteligentny. Szczególnie pierwsza część książki jest taka. Tak sobie płyniemy z nurtem myśli Szczerka. Jego analizy i spostrzeżenia często są - przynajmniej z mojego punktu widzenia - trafne, więc staram się wybaczać mu to nadmierne dążenie do kreowania swojej osoby na luzackiego profesora, co to się z Tobą uchleje i dżointa zapali, a potem będzie dywagował o filozofii i geopolityce. Tyle że w drugiej części książki nagle te luzackie wtręty znikają i robi się bardzo rzeczowo, tak jak by wbrew zapowiedzi z pierwszych stron książki, jakoby była to książka podróżnicza.
Podsumowując - Międzymorze to taki miszmasz poważnego reportażu z luźnymi dywagacjami. Autor nie zdecydował się na którąś z wersji. Trzeba ten wybór uszanować, ja przynajmniej szanuję, choć nie do końca się w nim odnalazłem. Warto przeczytać, żeby wyrobić sobie własną opinię.
Z jednej strony ten styl pisania może się podobać. Jest luźno, fajnie i przy tym wciąż mądrze. Z drugiej strony lekko irytuje mnie fakt, że autor chce za wszelką cenę pokazać, jaki to on jest cool, wyluzowany i diabelsko inteligentny. Szczególnie pierwsza część książki jest taka. Tak sobie płyniemy z nurtem myśli Szczerka. Jego analizy i spostrzeżenia często są -...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-27
Na początku miałem wrażenie, że autorzy dopiero uczą się pisania reportaży. Z czasem wszedłem w ich reportażowy rytm, zdołali przykuć moją uwagę. Zapewne głównie dlatego, że bardzo interesuje mnie Urugwaj, a wciąż bardzo mało o nim wiem. Mam wrażenie, że ze zbioru tekstów na temat kraju mógłbym się dowiedzieć więcej, brakuje mi tu solidniejszej analizy. Polecam bardzo dobry tekst o procesie sądowym z Philipem Morrisem.
Czytając zastanawiałem się, czy dobór tematyki przekrojowo ukazuje współczesny Urugwaj i jego problemy. Czy nie było tu jednak więcej smaczków do wyciągnięcia.
Sporym strzałem w kolano jest dla mnie jednak tekst podziękowań zamieszczony na końcu książki. "Do Urugwaju pojechaliśmy zajarać dżointa". A jak już se byliśmy, to se stwierdziliśmy, że w sumie jest spoko, to może coś napiszemy. Meh. Jaranie dżointów mi oczywiście nie przeszkadza, ale takie postawienie sprawy wskazuje, że autorzy dość powierzchownie podeszli do tematu i sami się na koniec do tego przyznają.
No nic, Wyhoduj sobie wolność, mimo wszystko spokojnie można przeczytać i czegoś nowego się dowiedzieć. Na pewno nie będzie to strata czasu.
Na początku miałem wrażenie, że autorzy dopiero uczą się pisania reportaży. Z czasem wszedłem w ich reportażowy rytm, zdołali przykuć moją uwagę. Zapewne głównie dlatego, że bardzo interesuje mnie Urugwaj, a wciąż bardzo mało o nim wiem. Mam wrażenie, że ze zbioru tekstów na temat kraju mógłbym się dowiedzieć więcej, brakuje mi tu solidniejszej analizy. Polecam bardzo dobry...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-22
Książka wydana w kategorii "Reportaż", ale reportażem nie jest. To typowa biografia, książka historyczna. Bierut, jej główny bohater, był na tyle mierną postacią (o czym autor nam kilkukrotnie przypomina), że na szczęście znalazło się tu miejsce dla nakreślenia całego obrazu politycznego Polski jego czasów.
Książkę o Bierucie czyta się dobrze, solidnie odświeża wiedzę na temat początków PRL. Warto poświęcić kilka godzin na przeczytanie jej.
Książka wydana w kategorii "Reportaż", ale reportażem nie jest. To typowa biografia, książka historyczna. Bierut, jej główny bohater, był na tyle mierną postacią (o czym autor nam kilkukrotnie przypomina), że na szczęście znalazło się tu miejsce dla nakreślenia całego obrazu politycznego Polski jego czasów.
Książkę o Bierucie czyta się dobrze, solidnie odświeża wiedzę na...
2018-11-25
Bardzo dobre reportaże o mało znanym zakątku świata, jakim jest północna Norwegia. Opisane historie nie rzuciły mnie na kolana, ale bardzo podoba mi się styl pisania autorki i zainteresowała mnie historia, którą chciała opowiedzieć. Hen to nie tylko historia Finnmarku, ale opowieść o zmieniającym się szybko świecie, o odchodzeniu, pustce, samotności.
Bardzo dobre reportaże o mało znanym zakątku świata, jakim jest północna Norwegia. Opisane historie nie rzuciły mnie na kolana, ale bardzo podoba mi się styl pisania autorki i zainteresowała mnie historia, którą chciała opowiedzieć. Hen to nie tylko historia Finnmarku, ale opowieść o zmieniającym się szybko świecie, o odchodzeniu, pustce, samotności.
Pokaż mimo to2018-09-27
Powrót do Sapkowskiego po latach. Wciąż czyta się to bardzo dobrze, wyśmienite opisy potworów i walk. Fajne poczucie humoru, dobre dialogi. Nie jest to literackie arcydzieło, ale jest to arcydzieło w kategorii literatura rozrywkowa. Bardzo szanuję i za kolejne 10, czy 15 lat przeczytam raz jeszcze.
Powrót do Sapkowskiego po latach. Wciąż czyta się to bardzo dobrze, wyśmienite opisy potworów i walk. Fajne poczucie humoru, dobre dialogi. Nie jest to literackie arcydzieło, ale jest to arcydzieło w kategorii literatura rozrywkowa. Bardzo szanuję i za kolejne 10, czy 15 lat przeczytam raz jeszcze.
Pokaż mimo to2018-09-16
O nie! Kolejna, już druga (po Historii siedmiu zabójstw) powieść, która zdobyła Bookera i którą zachwycają się wszyscy, a absolutnie na to nie zasługuje. Typowa książka dla krytyków, och, bo nowa świeża forma, och bo inaczej niż wszyscy. Przepraszam, ale co z treścią? Ta książka nie niesie za sobą niczego. Nie obchodzi mnie, że jest napisana inaczej niż klasyczne powieści. Czy nowa forma wystarczy by się tym zachwycać i nie zwracać uwagi na to, że historia, którą chce opowiedzieć autor jest po prostu słaba? I po raz kolejny (identycznie jak u Marlona Jamesa!!!) ten absolutnie "genialny" pomysł, żeby jedna z bohaterek mówiła językiem ulicy, a w polskim przekładzie sprowadza się do tego, żeby narobić błędów ortograficznych. Czytając te fragmenty czułem zażenowanie.
Zdecydowanie odradzam czytanie tej powieści. Mam nadzieję, że się już się nie dam nabrać na zachwyty krytyków i czytelników, którzy piszą dobre rzeczy pod presją. Bo w końcu to powieść z nie byle jaką nagrodą, to nie wypada krytykować. Nie, i to nie ze mną jest coś nie tak. Nie dam sobie wmówić, że ja jestem za głupi lub zbyt zamknięty na tego typu "ciekawą", "odkrywczą" literaturę.
O nie! Kolejna, już druga (po Historii siedmiu zabójstw) powieść, która zdobyła Bookera i którą zachwycają się wszyscy, a absolutnie na to nie zasługuje. Typowa książka dla krytyków, och, bo nowa świeża forma, och bo inaczej niż wszyscy. Przepraszam, ale co z treścią? Ta książka nie niesie za sobą niczego. Nie obchodzi mnie, że jest napisana inaczej niż klasyczne powieści....
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-11
Bardzo ciekawy temat. Bardzo dobrze napisane. Rzeczowo, bez zbędnych emocji, chłodno, profesjonalnie. Autor wykonał kawał dobrej roboty, widać, że przyłożył się, zrobił badania, czytał, dowiadywał się. Nie stawiał tez zanim nie sprawdził każdego aspektu sprawy. Szanuję. Polecam
Bardzo ciekawy temat. Bardzo dobrze napisane. Rzeczowo, bez zbędnych emocji, chłodno, profesjonalnie. Autor wykonał kawał dobrej roboty, widać, że przyłożył się, zrobił badania, czytał, dowiadywał się. Nie stawiał tez zanim nie sprawdził każdego aspektu sprawy. Szanuję. Polecam
Pokaż mimo to2018-09-03
Nie pozostawia obojętnym. Daje grubo do myślenia. Włos jeży się na głowie. Sam byłem wyzyskiwany przez korporację, na umowie o dzieło, bez ubezpieczenia, bez normalnego urlopu. Wiem jakie to straszne, choć do wyzysku ludzi wykonujących pracę fizyczną było mi daleko. Tylko, że koniec tej książki rujnuje moc napisanych reportaży.
Po pierwsze jasno postawiona teza, że to przedsiębiorcy są źródłem całego zła. No może trochę system też, ale jednak przede wszystkim to oni. Drugiej strony medalu brak. Autor nie zająknął się nawet w temacie tego, z czego niektóre bezduszne przepisy wynikają, jak często to pracodawca również bywa oszukiwany przez pracowników, jak bywa okradany, jak kombinuje się ze zwolnieniami, jak nieefektywnie się pracuje. Jasna teza - źródłem całego zła są "prywaciarze". Typowe szczucie. Ale to jeszcze nic. Najgorszy, wręcz obraźliwy dla mnie, bo nie zachowujący choć subtelnie znamion obiektywizmu, czy rzetelności dziennikarskiej jest wywiad wieńczący książkę. Tego się nie da czytać Dlaczego? Autor po prostu stawia tezy i oczekuje, podpowiadając niczym sufler, potwierdzenia ich ustami profesora. A tezy są straszliwie bzdurne. Pan autor wierzy w lewicową utopię. Oczywiście, daję mu pełne prawo do posiadania takich poglądów, ale sposób w jaki to łopatą ładuje nam do głowy tym marnym wywiadem woła o pomstę do nieba. Dziękuję, zniweczył Pan swoją ciężką pracę z poprzednich stron. A szkoda. Mimo wszystko polecam wszystkim wyzyskującym (może coś zrozumieją) i wyzyskiwanym (podjąć decyzję o zmianie swojego życia, zmobilizują do uzyskania pomocy u specjalisty). Wbrew tezie pana autora wierzę, że to od nas samych a nie od utopijnego państwa opiekuńczego zależy najwięcej. Nawet jeśli to czasem bardzo trudne.
Nie pozostawia obojętnym. Daje grubo do myślenia. Włos jeży się na głowie. Sam byłem wyzyskiwany przez korporację, na umowie o dzieło, bez ubezpieczenia, bez normalnego urlopu. Wiem jakie to straszne, choć do wyzysku ludzi wykonujących pracę fizyczną było mi daleko. Tylko, że koniec tej książki rujnuje moc napisanych reportaży.
Po pierwsze jasno postawiona teza, że to...
2018-08-27
Bardzo ciekawy temat, interesujący dobór najciekawszych budynków z polskiej przestrzeni. Duży minus za "gdańską starówkę" - taki twór nie istnieje, każdy zainteresowany Gdańskiem irytuje się czytając takie brednie. A tutaj to sformułowanie pada dwa razy. Książka pozwala inaczej patrzeć na otaczającą nas przestrzeń. Zachęca do dalszych poszukiwań.
Bardzo ciekawy temat, interesujący dobór najciekawszych budynków z polskiej przestrzeni. Duży minus za "gdańską starówkę" - taki twór nie istnieje, każdy zainteresowany Gdańskiem irytuje się czytając takie brednie. A tutaj to sformułowanie pada dwa razy. Książka pozwala inaczej patrzeć na otaczającą nas przestrzeń. Zachęca do dalszych poszukiwań.
Pokaż mimo to2018-04-02
Coś dla wszystkich, którzy sytuację na Ukrainie śledzili pobieżnie, poprzez nagłówki gazet i krótkie relacje telewizyjne, czy radiowe. Media często przedstawiają sprawy w czarno-białych barwach. Wydaje nam się, że ci są dobrzy, a inni źli. Nie zagłębiamy się w temat, szukamy szybkich rozwiązań, bo tak łatwiej. Reportaże Kwiatkowskiej-Moskalewicz odkrywają prawdziwe oblicze Ukrainy, wielkiej i mniejszej polityki. Zbiór materiałów jest szokujący. Świetnie napisane, ciekawe. Surowa forma, a mimo to tyle emocji. Zdecydowanie polecam
Coś dla wszystkich, którzy sytuację na Ukrainie śledzili pobieżnie, poprzez nagłówki gazet i krótkie relacje telewizyjne, czy radiowe. Media często przedstawiają sprawy w czarno-białych barwach. Wydaje nam się, że ci są dobrzy, a inni źli. Nie zagłębiamy się w temat, szukamy szybkich rozwiązań, bo tak łatwiej. Reportaże Kwiatkowskiej-Moskalewicz odkrywają prawdziwe oblicze...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-13
Od samego początku, właściwie od pierwszej strony, podczas czytania towarzyszy nam niepokój. Narrator, mimo że wyraża się infantylnie i stwarza wrażenie, że nie rozumie do końca przedstawianego świata idealnie buduje napięcie. Czytamy tekst pisany językiem małego chłopca, ale w głowie od razu przekładamy tekst na "dorosłą historię". Potrafimy przecież, wbrew narratorowi, poprawnie zinterpretować pewne czyny, zjawiska, wydarzenia.
Czytałem w życiu kilka powieści, w których tłumacz musiał zmierzyć się z trudnym przekładem, specjalnie popełniać błędy językowe, stworzyć własny język, który będzie oddawał zamysł autora - dosłowne tłumaczenie jest tu niemożliwe. Chyba nikomu nie idzie tak dobrze, jak Filipowi Rudolfowi. W "Rzymianami bendąc" znajdziemy sporo smaczków. Pozornie łatwo jest dodać do tekstu kilka błędów ortograficznych, czy stylistycznych, trudno jest jednak stworzyć tak charakterystyczny i spójny język - pełen specyficznych wyrażeń, pasujących do języka małego dziecka. Tłumaczenie powieści Kneala to majstersztyk. Chapeau bas.
Jestem pewien, że są czytelnicy, którzy nie przebrną przez całość, bo tekst pisany językiem kilkuletniego chłopca, pełen błędów ortograficznych, pozornie do łatwych nie należy. Mnie natomiast wciągnął totalnie. Fabuła, mimo swej prostoty, trzymała niezwykle w napięciu. Bardzo polecam.
Od samego początku, właściwie od pierwszej strony, podczas czytania towarzyszy nam niepokój. Narrator, mimo że wyraża się infantylnie i stwarza wrażenie, że nie rozumie do końca przedstawianego świata idealnie buduje napięcie. Czytamy tekst pisany językiem małego chłopca, ale w głowie od razu przekładamy tekst na "dorosłą historię". Potrafimy przecież, wbrew narratorowi,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-01
Mocne. Opowieść o nielegalnych imigrantach, często nazywanych uchodźcami, pisana na przykładzie pewnej małej grupki Syryjczyków. Autor wraz z fotografem uczestniczył w nieudanym przerzucie ludzi przez morze do Europy. Jako Europejczyk dość łatwo opuścił egipskie więzienie, ale udało mu się utrzymać kontakt z towarzyszami ucieczki i opowiedział o ich dalszych losach. Na przykładzie jednej grupy poznajemy cały system działania przemytników oraz dowiadujemy się, jak (nie)działa system "obrony" przed falą nielegalnych imigrantów w Europie. Wstrząsające, smutne, dające do myślenia. Ludzi niechętnych przyjmowaniu "obcych" raczej niestety nie przekona, ale to ważne, by takich książek, czy reportaży drukowano jak najwięcej. Zbyt często nielegalnych imigrantów zlewamy w jedną masę, a w tłumie warto dostrzec jednostki. Ich tragedie, smutki, walkę o lepszą przyszłość.
Mocne. Opowieść o nielegalnych imigrantach, często nazywanych uchodźcami, pisana na przykładzie pewnej małej grupki Syryjczyków. Autor wraz z fotografem uczestniczył w nieudanym przerzucie ludzi przez morze do Europy. Jako Europejczyk dość łatwo opuścił egipskie więzienie, ale udało mu się utrzymać kontakt z towarzyszami ucieczki i opowiedział o ich dalszych losach. Na...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-27
Bardzo dziwią mnie niezwykle surowe oceny książki Rosiaka, które tu przeczytałem. Zdecydowanie się z nimi nie zgadzam. Historia głównego bohatera bardzo mnie wciągnęła. Dziennikarz Trójki jak zwykle wykonał kawał dobrej roboty.
Autor odkrywa przed nami losy "polskiego Indianina" Sat-Okha, bo tak przez lata był przedstawiany Stanisław Supłatowicz. Rosiak demaskuje Sata, ale zamiast oceniać i potępiać próbuje go zrozumieć, wytłumaczyć czytelnikowi, co mogło doprowadzić do takiej a nie innej postawy bohatera reportażu. To niezwykła opowieść i aż nie chce się wierzyć, że przez tyle lat, i to nie tylko w Polsce, nikt tej wielkiej mistyfikacji nie odkrył.
Jestem fanem Dariusza Rosiaka i bardzo polecam wszystie jego książki. Warto!
Bardzo dziwią mnie niezwykle surowe oceny książki Rosiaka, które tu przeczytałem. Zdecydowanie się z nimi nie zgadzam. Historia głównego bohatera bardzo mnie wciągnęła. Dziennikarz Trójki jak zwykle wykonał kawał dobrej roboty.
Autor odkrywa przed nami losy "polskiego Indianina" Sat-Okha, bo tak przez lata był przedstawiany Stanisław Supłatowicz. Rosiak demaskuje Sata, ale...
2018-02-22
Piękna, klasyczna literatura. Niezwykle barwny język, bardzo dobre historie rodem z surowej Kanady. Zdecydowanie polecam miłośnikom klasyki. Wyśmienity przekład, Michał jak zwykle wykonał kawał dobrej roboty.
Piękna, klasyczna literatura. Niezwykle barwny język, bardzo dobre historie rodem z surowej Kanady. Zdecydowanie polecam miłośnikom klasyki. Wyśmienity przekład, Michał jak zwykle wykonał kawał dobrej roboty.
Pokaż mimo toBardzo ciekawa książka, zupełnie inne spojrzenie na brazylijski futbol. Przez pryzmat piłki nożnej zobrazowane jest brazylisjkie społeczeństwo. Sporo ciekawostek, smaczków i detali. Nawet jeśli ktoś nie interesuje się piłką, a chciałby się dowiedzieć coś o tym ogromnym kraju, jakim jest Brazylia, to bardzo polecam. Oczywiście książka trąci trochę myszką, została bowiem wydana w 2001 roku, jednakże mimo to warto.
Bardzo ciekawa książka, zupełnie inne spojrzenie na brazylijski futbol. Przez pryzmat piłki nożnej zobrazowane jest brazylisjkie społeczeństwo. Sporo ciekawostek, smaczków i detali. Nawet jeśli ktoś nie interesuje się piłką, a chciałby się dowiedzieć coś o tym ogromnym kraju, jakim jest Brazylia, to bardzo polecam. Oczywiście książka trąci trochę myszką, została bowiem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Świeżo po przeczytaniu typowo literackiego reportażu Rejmer zabrałem się za najnowszy zbiór reportaży Góreckiego. Dwa różne światy. W Buranie na pierwszy plan wychodzą fakty, analizy geopolityczne, historia regionu. Brak tu literackiego języka i barwnych porównań (co jest zaletą, a nie zarzutem!), w zamian otrzymujemy solidną porcję wiedzy podaną w bardzo przystępny sposób.
Na kolejnych stronach książki wędrujemy po Azji Centralnej, przemierzając po kolei kraj za krajem. Niezwykle odpowiada mi styl autora. Krótkie, zwięzłe zdania. Ciekawe komentarze i spostrzeżenia. Bez nadęcia, bez stawiania reportera w centrum wydarzeń. Na wyróżnienie zasługuje fragment o Turkmenistanie, choć trochę niesprawiedliwa to ocena, bo zawsze najbarwniejsze i najbardziej wstrząsające historie to te, w których opowiadamy o absurdach i o kulcie jednostki.
Na koniec zarzut. Dwie strony o Kazachstanie na koniec nie były potrzebne. Skoro zabrakło czasu, czy miejsca, by napisać więcej, można było ten kraj na koniec pominąć. Ośmielę się powiedzieć, że pobieżne wypunktowanie tematów trochę nie przystoi temu wyśmienitemu zbiorowi. Liczę, że Wojciech Górecki znajdzie czas i chęci i książka o Kazachstanie powstanie, daje nam na to w końcu nadzieję.
Świeżo po przeczytaniu typowo literackiego reportażu Rejmer zabrałem się za najnowszy zbiór reportaży Góreckiego. Dwa różne światy. W Buranie na pierwszy plan wychodzą fakty, analizy geopolityczne, historia regionu. Brak tu literackiego języka i barwnych porównań (co jest zaletą, a nie zarzutem!), w zamian otrzymujemy solidną porcję wiedzy podaną w bardzo przystępny sposób....
więcej Pokaż mimo to