-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
Przede wszystkim, książka skierowana jest do nastoletnich czytelników, choć myślę, że również dorośli mogą się z niej czegoś nauczyć. Historia, którą przedstawia Kathleen Glasgow do najlżejszych nie należy. Porusza temat śmierci najbliższej osoby i żałoby, nadopiekuńczości, choroby ale również próby odnalezienia się w nowym, zupełnie nieznanym środowisku po stracie rodzica.
Główną bohaterką jest Tiger, która mieszka z samotnie wychowującą ją nadopiekuńczą matką. Nastolatka chce chodzić na imprezy i mieć chłopaka, jak każda dziewczyna w jej wieku, jednak wciąż czuje na karku oddech matki. Tiger wie, że ją kocha, jednak nadmiar tej miłości zaczyna ją przytłaczać. Nie ma wielkich marzeń, chce jedynie przeżyć swój pierwszy pocałunek. W końcu buntuje się matce, która we wszystko się wtrąca. Podczas wymarzonej randki, Tiger otrzymuje wiadomość, która całkowicie zmieni jej życie. Po przybyciu do szpitala, gdzie trafiła jej matka, dowiaduje się o jej śmierci. Cały jej świat w jednej chwili wywraca się do góry nogami. W dodatku chłopak, który mógłby stanowić dla niej wsparcie w tak trudnym momencie, znika zaraz po tym, jak przywozi ją do szpitala. Załamana dziewczyna zostaje całkowicie sama, pozbawiona poczucia bezpieczeństwa, domu i jedynego rodzica jakiego miała – matki. Tiger trafia do urzędniczej machiny, która wysyła ją do kolejnych rodzin zastępczych.
Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej z punktu widzenia głównej bohaterki. Autorka porusza w swojej powieści bardzo trudne tematy. Niewątpliwie historia, którą napisała może trafić do bardzo wielu osób zmagających się z podobnymi problemami. Każdy z nas na jakimś etapie życia kogoś stracił. Wokół mamy zarówno sieroty, jak i pełne rodziny, które tylko na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nam idealne, zaś za zamkniętymi drzwiami rozgrywa się piekło. Samotność, narkotyki, alkohol, to tylko niektóre problemy z jakimi borykają się nie tylko bohaterowie przedstawieni w niniejszej powieści.
Przyznam, że lektura nie była łatwa, momentami nie była również przyjemna. Z pewnością nie jest to książka dla nadwrażliwych. Jest przygnębiająca, wyciskająca łzy z oczu, a jednak, gdzieś pomiędzy kolejnymi stronami, czytelnik może dostrzec iskierkę nadziei, że spotkamy kogoś, kto wyrwie nas z mroku i pokaże, że po każdej nocy nastaje nowy dzień. Polecam Wam tę książkę i choć nie jest to słodki cukierek, to warto ją przeczytać.
Przede wszystkim, książka skierowana jest do nastoletnich czytelników, choć myślę, że również dorośli mogą się z niej czegoś nauczyć. Historia, którą przedstawia Kathleen Glasgow do najlżejszych nie należy. Porusza temat śmierci najbliższej osoby i żałoby, nadopiekuńczości, choroby ale również próby odnalezienia się w nowym, zupełnie nieznanym środowisku po stracie rodzica....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niektórzy mogą pamiętać tę powieść, bowiem niniejsza książka jest wznowieniem, pierwotnie jej polska premiera miała miejsce w 2014 roku. Pamiętam jeszcze podekscytowanie tą historią. Dziś, powracam do niej z sentymentem.
Z pewnością, nieco inaczej odbiera się tę książkę po latach. Niewątpliwie książka nadal wciąga. Alexandra Bracken opowiada nam bowiem o czasach, kiedy tajemnicza choroba zabija większość dzieci. Te, które przeżyły odkrywały w sobie umiejętności nad którymi nie miały kontroli. Rząd amerykański pragnie za wszelką cenę zachować kontrolę nad dziećmi o niezwykłych zdolnościach, wiec umieszczają ich w strzeżonym ośrodku. Pod naciskiem, również rodzice Ruby, głównej bohaterki książki, postanawiają wysłać ją do Thurmond – stanowego obozu rehabilitacyjnego – w którym mają nauczyć się tłumić swoje moce. To, czego obawia Rząd, może okazać się jednak jedyną nadzieją ludzkości na przetrwanie.
Główna bohaterka musi się zmierzyć nie tylko z faktem, iż posiada niezwykłe zdolnosci, ale również z porzuceniem przez rodziców, którzy ze strachu nie przeciwstawili się rządzacym i oddali ją w miejsce, o którym kompletnie nic nie wiedzieli. Thurmond nie jest bowiem przyjemnym ośrodkiem, lecz brutalnym obozem. Na miejscu okazuje się, że dzieci, które przeżyły są tysiące. Dzielone są na poszczególne kategorie, w zależności od posiadanych umiejętności. Co działo się za bramą Thurmond, musicie przekonać się sami, sięgając po tę powieść.
Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, z punktu widzenia Ruby. Sama fabuła jest ciekawa i wciągająca. Historia pokazuje, że ludzie w strachu przed nieznanym są w stanie posunąć się dalej, niż możemy sobie to wyobrazić.
Alexandra Bracken przedstawia nam historię osadzoną w dystopijnej rzeczywistości, w której na pierwszy plan wysuwa się walka młodych ludzi o bezpieczny los.
Bohaterowie przedstawieni przez autorkę są niezwykle barwni i wielowymiarowi, a sama historia z każdą stroną wciąga czytelnika głębiej w świat przedstawiony, trzymając go w napięciu do ostatniej strony.
Niektórzy mogą pamiętać tę powieść, bowiem niniejsza książka jest wznowieniem, pierwotnie jej polska premiera miała miejsce w 2014 roku. Pamiętam jeszcze podekscytowanie tą historią. Dziś, powracam do niej z sentymentem.
Z pewnością, nieco inaczej odbiera się tę książkę po latach. Niewątpliwie książka nadal wciąga. Alexandra Bracken opowiada nam bowiem o czasach, kiedy...
„Księga nocy” jest już drugą powieścią Holly Black, która wkracza w bardziej mroczne klimaty. Jest też pierwszą książką dla dorosłego czytelnika. Jest to książka od której naprawdę trudno się oderwać. Fabuła jest przemyślana, a bohaterowie skonstruowani w taki sposób, że z każdą stroną, chcemy odkryć ich mroczne sekrety i odkryć tajemnice przedstawionego przez autorkę świata cieni.
Holly Black tym razem wzięła bowiem na tapetę właśnie cienie, które grają tu rolę pierwszoplanową. Główna bohaterka, Charlie Hall – niegdyś złodziejka na usługach umbromantów, magów nakazujących cieniom zaglądać do zamkniętych pokoi i m.in. dusić ludzi przez sen, obecnie barmanka w klubie nocnym, która nie potrafi do końca oderwać się od dawnego życia. Od czasu do czasu przyjmuje zlecenia, które wymagają jej umiejętności i znajomości z półświatka. Kiedy znika jej tajemniczy chłopak Vince, a przeszłość znów zjawia się w jej życiu, Charlie zmuszona jest ponownie wniknąć w świat od którego chciała się odciąć.
Fabuła rozwija się powoli, dawkując czytelnikowi informacje. W pewnym momencie jednak nabiera tempa, a kulminacja akcji zapiera dech w piersiach. Osobiście uwielbiam takie książki, mroczne, tajemnicze, które mają swoje indywidualne tempo, dopasowane do historii, którą autorka nam przedstawia oraz autentycznych bohaterów, którzy są autentyczni, nieidealni i na swój sposób skomplikowani. Holly Black sprawiła, że stworzony przez nią świat pochłania bez reszty.❤️
Mam nadzieję, że i Wy dacie się wciągnąć w tę magiczną krainę cieni. ❤️
„Księga nocy” jest już drugą powieścią Holly Black, która wkracza w bardziej mroczne klimaty. Jest też pierwszą książką dla dorosłego czytelnika. Jest to książka od której naprawdę trudno się oderwać. Fabuła jest przemyślana, a bohaterowie skonstruowani w taki sposób, że z każdą stroną, chcemy odkryć ich mroczne sekrety i odkryć tajemnice przedstawionego przez autorkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Lonely Heart” to pierwsza część, w której poznajemy naszych głównych bohaterów: Rosie oraz Adama. Rosie od nastoletnich czasów rozwija swój kanał na youtube, gdzie przeprowadza wywiady z muzykami. Pewnego dnia otrzymuje niepowtarzalną okazję wywiadu z zespołem, którego jest fanką od chwili, kiedy jeszcze jako nieznani muzycy, publikowali swoje piosenki w internecie. Teraz, jako rozpoznawalny zespół Scarlet Luck zdobywa kolejne setki tysięcy serc wiernych fanów. Niestety, kiedy zespół zjawia się w małym studiu Rosie, wszystko idzie nie tak jak trzeba, a Rosie, upokorzona przed swoimi widzami zostaje zalana falą hejtu.
Scarlet Luck postanawia załagodzić całą sytuację, zapraszając Rosie i jej współpracowniczkę na koncert, po którym mają zrobić wspólne zdjęcie, mające zostać opublikowane w ich social mediach z nagłówkiem o nietolerancji hejtu. Gdy jednak na koncercie, Rosie ponownie pada ofiarą niewybrednych komentarzy, nie wytrzymuje i chowa się przed wszystkimi. Zapłakaną dziewczynę znajduje Adam, perkusista z zespołu, znany jako Bestia. Mężczyzna nie znosi dotyku, stroni też od kontaktów z nieznajomymi, w dodatku to on na kanapie w studiu Rosie znalazł rzeczy, które sprawiły, że w gniewnie opuścił wraz z przyjaciółmi wywiad. Widząc jednak, co hejt zrobił z zapłakaną dziewczyną, coś w jego sercu drgnęło. Rozumiał ból, który dostrzegł w jej oczach.
Ta jedna chwila zmieniła wszystko, a pomiędzy Rosie i Adamem rodzi się nić porozumienia, która z czasem sprawia, że zaczyna łączyć ich coś znacznie więcej.
„Lonely Heart” to powieść napisana w narracji pierwszoplanowej, z dwóch perspektyw. Bohaterowie są wielowymiarowi, niejednoznaczni, przez co są ciekawi i niebanalni. To książka, która sprawia, że czytelnik przeżywa całą kanonadę uczuć, od wzruszenia poprzez rozbawienie aż po ból w sercu. Mona Kasten, jak to ma już w swoim zwyczaju, potrafi przedstawić historię, która sprawia, że czytelnik rozpada się na kawałki, czekając z zapartym tchem na to, co wydarzy się dalej. Jeżeli chcecie, żeby Wasze serca zabiły mocniej, potrzebujecie historii, która Wami emocjonalnie wstrząśnie, to koniecznie musicie sięgnąć po „Lonely Heart”.
„Lonely Heart” to pierwsza część, w której poznajemy naszych głównych bohaterów: Rosie oraz Adama. Rosie od nastoletnich czasów rozwija swój kanał na youtube, gdzie przeprowadza wywiady z muzykami. Pewnego dnia otrzymuje niepowtarzalną okazję wywiadu z zespołem, którego jest fanką od chwili, kiedy jeszcze jako nieznani muzycy, publikowali swoje piosenki w internecie. Teraz,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-21
„Someone to stay” Laury Kneidl jest naprawdę niezłym zwieńczeniem tej trylogii „Someone…”. Każda z powieści opowiada historię innej pary, jednak połączone są przyjaźnią pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Każda książka porusza inne problemy z jakimi borykają się główni bohaterowie. W „Someone to stay” poznajemy rozwój przyjaźni i uczucia rodzącego się pomiędzy Alizą i Lucasem.
Aliza to studentka prawa i jednocześnie autorka bloga kulinarnego, która właśnie wydaje swoją pierwszą książkę kucharską, zaś Lucas to student ekonomii, który marzy o byciu charakteryzatorem. Pewnego dnia, tych dwoje spotyka się w kawiarni. Aliza nie potrafi zapomnieć jak przyjemnie spędziła wówczas czas z Lucasem, jednak to kolejne spotkanie sprawia, że widują się coraz częściej, aż stają się parą. Po drodze śledzimy rozwój ich związku, problemy z jakimi oboje muszą sobie poradzić, aż dochodzi do momentu, który zmienia wszystko.
Odnosząc się do kreacji bohaterów, to już staje się dla mnie codziennością, że ponownie najbardziej przypadł mi do gustu bohater męski, czyli Lucas. ;P Dlatego też ogromnie żałuję, że było go dużo mniej niż Alizy i to nie o jego wątpliwościach i obawach czytałam. Fabuła bowiem została poprowadzona wyłącznie z punktu widzenia Alizy w narracji pierwszoosobowej. Lucas wydawał mi się także o wiele bardziej złożoną postacią i z przyjemnością przeczytałabym tę historię właśnie z jego perspektywy. Głównym problemem Alizy jest pogodzenie studiów, które nie do końca czuje, z blogiem i promocją książki, które ewidentnie sprawiają jej radość i spełnienie w tym co robi. Do tego dochodzi jeszcze kiełkujący związek z Lucasem. W pewnym momencie, dziewczyna staje na rozdrożu. Co do Lucasa… Oj, Lucas całkowicie skradł moje serducho. smile Młody mężczyzna nagle stracił rodziców, przez co musiał szybko dorosnąć i zająć się wychowaniem młodszej siostry, Amici. W trakcie lektury możemy dostrzec, jak wymagające było dla Lucasa zastępowanie rodziców siostrze, która sprawiała sporo problemów wychowawczych. Przez to, że mężczyzna musiał utrzymać siebie i Amicę, odłożył marzenia o szkole dla charakteryzatorów w Las Vegas i rozpoczął studia ekonomiczne, dorabiając jako makijażysta. I choć początkowo nie chciał się wiązać z Alizą, to jednak uczucie do niej stało się zbyt silne. Gdy jednak zdaje się, że wszystko zaczyna się naszym bohaterom w miarę układać, jedno zdarzenie kompletnie odmienia los bohaterów.
Z zapartym tchem czytałam wszystkie fragmenty dotyczące Lucasa. Był on najciekawszą postacią w książce. Aliza przy nim bladła, nawet jej problemy wydawały się bardziej błahe, choć w rzeczywistości do końca takie nie były, po prostu stanowiły inną wagę. Momentami utożsamiałam się z Alizą. Miałam bowiem podobny dylemat jak ona, robiąc coś, czego kompletnie nie czułam, więc do pewnego stopnia ją rozumiałam i współczułam. Jednakże, to losy Lucasa sprawiły, że chętnie przeczytałabym tę książkę z jego perspektywy.
Trzecia część trylogii jest napisana na tym samym poziomie, co poprzedniczki, jednak jeżeli mam być szczera, chyba najbardziej i tak zapadła mi w pamięć część pierwsza, czyli „Someone to new”. Styl Laury Kneidl jest niesamowicie lekki, przez co przez historie przez nią napisane wręcz się przepływa. Do tego porusza w swoich powieściach poważne tematy w sposób przystępny. Niejednokrotnie jej książki mnie wzruszały i bawiły. Znalazłam w nich wszystko to, co literatura młodzieżowa i obyczajowa mieć powinna.
Szczerze Wam polecam!
„Someone to stay” Laury Kneidl jest naprawdę niezłym zwieńczeniem tej trylogii „Someone…”. Każda z powieści opowiada historię innej pary, jednak połączone są przyjaźnią pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Każda książka porusza inne problemy z jakimi borykają się główni bohaterowie. W „Someone to stay” poznajemy rozwój przyjaźni i uczucia rodzącego się pomiędzy Alizą i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com/2020/01/autor-a.html
Sięgając po tę książkę, nie miałam zbyt wielkich oczekiwań, ponieważ nie miałam wcześniej styczności z innymi tekstami autorki. Dopiero po rozpoczęciu lektury zorientowałam się, że to kontynuacja „Ktoś mnie obserwuje”. Mimo wszystko książka mnie zainteresowała na tyle, że przeczytałam ją w dwa wieczory. Jeżeli chcecie w pełni się nią nacieszyć, warto wcześniej przeczytać pierwszą część, żeby złapać pełen kontekst historii.
Autorka zastosowała ciekawy zabieg, przeplatając narrację trzecioosobową stenogramami z policyjnych przesłuchań, dzięki czemu możemy rozwikłać sami fabułę, dochodząc stopniowo do rozwiązania.
Akcja rozwija się w bardzo szybkim tempie, więc nie odnosimy wrażenia, że książka się dłuży. Strony przelatują wręcz ekspresowo. Wydaje mi się, że jest to spora zaleta, choć część wątków mogłaby był nieco bardziej rozwinięta. Mimo wszystko osoby, które lubią, kiedy w książce sporo się dzieje, z pewnością będą zadowolone.
Głównymi bohaterami jest dwójka nastolatków: Eric, gwiazda pop, bożyszcze nastolatek, oraz Tessa, jego fanka, wycofana z życia realnego dziewczyna. Bohaterowie wpakowali się w niezłe kłopoty, jednak wkrótce wracają do normalnego życia, starając się utrzymywać swój związek w sekrecie ze względu na bezpieczeństwo dziewczyny i walcząc z przeciwnościami. Bohaterów dość łatwo można polubić z całym ich wachlarzem doświadczeń i wad, ponieważ autorce udało się stworzyć osoby „z krwi i kości”, a nie tylko papierowe postacie bez drugiego dna.
„Ktoś mnie okłamuje” to thriller dla nastolatków. Choć nie jest to książka, która zwali z nóg wyjadacza thrillerów, mimo wszystko utrzymuje w napięciu. Zachowania bohaterów są spójne z ich kreacją, a autorka wprowadza zwroty akcji, które mogą nieźle namieszać i sprowadzić czytelnika na manowce. Dodatkowym atutem jest sposób przedstawienia tutaj mediów społecznościowych. Możemy zadać sobie pytanie, czy osoby, z którymi nawiązujemy w ten sposób kontakt, są na pewno tymi, za jakie się podają.
Jeżeli szukacie pozycji, z którą przyjemnie spędzicie kilka wieczorów, gdzie przebieg fabuły potrafi nieraz zaskoczyć czytelnika, serdecznie polecam "Ktoś mnie okłamuje". Nie zawiedziecie się.
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com/2020/01/autor-a.html
Sięgając po tę książkę, nie miałam zbyt wielkich oczekiwań, ponieważ nie miałam wcześniej styczności z innymi tekstami autorki. Dopiero po rozpoczęciu lektury zorientowałam się, że to kontynuacja „Ktoś mnie obserwuje”. Mimo wszystko książka mnie zainteresowała na tyle, że przeczytałam ją w dwa wieczory. Jeżeli...
2019
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com/2019/12/first-last-night-bianca-iosivoni-sil.html
Kilka miesięcy temu miałam przyjemność recenzować dla Was książkę„First last kiss” Bianki Iosivoni, którą bardzo miło wspominam, zresztą jak i jej poprzedniczkę. Natomiast tym razem przychodzę tutaj z opinią na temat kolejnego tomu z serii FIRST, a mianowicie „First last night”. I znów jestem ciekawa, co słychać u grupki sympatycznych studentów, których perypetie zdobyły moje czytelnicze serducho dawno temu. Mam nadzieję, że również chcecie się dowiedzieć, co u nich nowego. A więc do rzeczy ;)
Trzecia część serii skupia się na kolejnej parze bohaterów, a mianowicie na Tate i Trevorze, których mieliśmy okazję pokrótce poznać we wcześniejszych tomach i wyrobić sobie o nich zdanie. I znów cały koloryt tych postaci dopiero teraz został zaprezentowany przez autorkę, gdy one same zabrały głos, prowadząc narrację opowieści, w pełni ukazując nam siebie, a nie jedynie pełniąc tło dla innych bohaterów i tego jak byli przez nich postrzegani. I wiecie co? – Polubiłam ich jeszcze bardziej, ale o tym później.
Akcja powieści znów rozgrywa się w murach college’u w Wirginii Zachodniej, gdzie postaci studiują, ale też przeżywają swoje miłosne zawirowania, zawierają nowe przyjaźnie i uciekają od problemów oddając się szaleństwu imprez do białego rana. Stałą bywalczynią tych ostatnich jest właśnie Tate, która pod maską arogancji, wolnej duszy, a także twardego charakteru jest szalenie zdolną, mądrą a przede wszystkim wrażliwą dziewczyną. Owe sprzeczności wychodzą na jaw, gdy próbuje ona poznać prawdę o śmierci swojego brata, którego tragiczna śmierć wciąż nie daje jej spokoju, sprawiając jej ogromne cierpienie i poczucie straty, jakiego nie może w żaden sposób zdusić. W porównaniu do żywiołowej i towarzyskiej dziewczyny Trezor jest uosobieniem spokoju, opanowania, osobą, która instynktownie opiekuje się tymi, którzy są dla niego ważni. Do takich ludzi bez wątpienia należy Tate, dlatego też bez wahania bierze dziewczynę pod swoje skrzydła będąc dla niej przyjacielem, choć nazwanie ich relacji, jako przyjacielskiej od początku była trudna do zdefiniowania. Tate co rusz odpychała Trevora, ponieważ nie chciała być przez niego niańczona, a tak zwykle odbierała okazywane jej zainteresowanie i troskę. Sytuacja komplikuje się, gdy Ci dwoje lądują w łóżku, a ich namiętna noc zostaje skwitowana przez chłopaka, jako niefortunna pomyłka, która nie powinna się w ogóle wydarzyć. Łącząca ich relacja przejdzie poważną próbę, która na zawsze określi, to, co jest między nimi, szczególnie w obliczu prowadzonego przez dziewczynę śledztwa. Niespodziewanie na powierzchnię wypłyną sekrety, które zagrożą bezpieczeństwu tych dwoje, stawiając ich oko w oku z prawdą, która zmieni wszystko.
Ta część serii nie ustępuje swoim poprzedniczkom ani trochę, choć znów jest nieco inna, z powodu problemów, z jakimi zmagają się postacie. Jest nawet bardziej realistycznie, gorzko, co dodaje smaku. Historia Trevora i Tate nie jest typowym love story, gdzie miłość ma cudowną moc, zaś składa się z mniejszych i większych wydarzeń, momentów, które były znaczące dla bohaterów i ukształtowały ich relacje.. Znów mamy tutaj wgląd w emocje bohaterów, ale i kłopoty oraz traumy, z jakimi przyszło im się zmierzyć u progu dorosłości. Po raz wtóry w twórczości autorki urzeka mnie jej wnikliwość w opisie uczuć bohaterów, dzięki której czytelnik może odczuwać wraz z nimi ich rozterki, przeżywane perypetie, wybory, czy niejednokrotnie skrajne uczucia. Z czystym sercem mogę stwierdzić, że znów spisała się ona świetnie, a jej pomysł na akcję tej części był niebanalny i na długo zapadający w pamięć, będąc opowieścią o postaciach z krwi i kości, bezbronnych, zagubionych, uwikłanych w skomplikowane relacje, szukających zrozumienia, prawdy, a przede wszystkim miłości.
Bianca Iosivoni posługuje się lekkim, plastycznych językiem, tworząc ciekawą fabułę, która od pierwszych stron wciąga, bawi i wzrusza fundując rollercoaster emocji i wypieki na twarzy u czytelnika. „First last night” jest powieścią, która sprawia przyjemność z każdym kolejnym zdaniem i nie zawodzi ani trochę za sprawą świetnie namalowanych słowem opisów, narracji prowadzonej z punktu widzenia dwójki głównych bohaterów, a także wachlarza uczuć, chemii i charakterystycznego przyciągania, które ich połączyło, a co można bez trudu odnaleźć w historii Tate i Trevora.
Serdecznie polecam trzeci tom serii FIRST wszystkim tym, którzy przeczytali wcześniejsze części, ale oczywiście nie tylko. Jeśli lubicie książki z nurtu New Adult, lub po prostu lubicie powieści, gdzie jest warta akcja, humorystyczne sceny przeplatają się z tymi smutnymi, a nawet przyprawiającymi o chwile grozy, to jest to lektura w sam raz dla Was. Ja natomiast, tak jak ostatnio nie mogę się doczekać, aż sięgnę po ostatni tom serii, czyli „First last song”, choć już teraz żałuję, że będzie to koniec przygód moich książkowych znajomych. Serdecznie polecam ten tom, jak pozostałe.
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com/2019/12/first-last-night-bianca-iosivoni-sil.html
Kilka miesięcy temu miałam przyjemność recenzować dla Was książkę„First last kiss” Bianki Iosivoni, którą bardzo miło wspominam, zresztą jak i jej poprzedniczkę. Natomiast tym razem przychodzę tutaj z opinią na temat kolejnego tomu z serii FIRST, a mianowicie „First last night”. I...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
I nadeszła ta chwila… Holly Black zakończyła trylogię, która zachwycała miłośników fantastyki, a co ważniejsze elfów. :D „Królowa niczego” zbiera zarówno zachwyty nad tym, jak akcja rozwija się z szybkością tornada i niewątpliwym brakiem nudy. Jednak, autorka zbiera cięgi za zakończenie historii Jude. Cóż, zgadzam się w pewnym zakresie, iż zakończenie nieco naciągnięto, jednak mimo wszystko, całość jest wyborna.
„...nie mogę zaprzeczyć, że niepokojąco kusi mnie perspektywa wślizgnięcia się do Elfhame jako Taryn. Na samą myśl o tym i że mogłabym zobaczyć Cardana, moje serce bije szybciej.”
Jude, będąc na wygnaniu, wciąż myśli o miejscu, które stało się jej prawdziwym domem. Życie w świecie ludzi nie jest już dla niej. Za wiele się zmieniło. By przetrwać robi to, co potrafi najlepiej – ściga złoczyńców. Dopiero wizyta siostry spowoduje impuls, któremu nie będzie potrafiła się oprzeć. Musi uratować Taryn, która wpadła w kłopoty, jakie mogą kosztować ją życie. Wkracza zatem ponownie do Królestwa Elfhame jako siostra bliźniaczka. Czy jednak się ukryje przed mężem, który ją skazał na wygnanie? Co się stanie, gdy porwie ją dawny cień, który nadal rzuca na jej los cień? Musicie koniecznie przeczytać, by się dowiedzieć tego, i wiele więcej… ;)[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
I nadeszła ta chwila… Holly Black zakończyła trylogię, która zachwycała miłośników fantastyki, a co ważniejsze elfów. :D „Królowa niczego” zbiera zarówno zachwyty nad tym, jak akcja rozwija się z szybkością tornada i niewątpliwym brakiem nudy. Jednak, autorka zbiera cięgi za zakończenie historii Jude. Cóż, zgadzam...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Jakiś czas temu recenzowałam dla Was „First last look” Bianki Iosivoni. To było moje pierwsze spotkanie z autorką i zaliczam je do bardzo udanych, bowiem obok Mony Kasten stała się kolejną niemiecką pisarką, której książki szczerze polubiłam. Dlatego, gdy tylko miałam okazję przeczytać kolejny tom z serii FIRST, a mianowicie „First last kiss”, zrobiłam to bez wahania. W końcu nie ma to jak znów spotkać paczkę starych przyjaciół i dowiedzieć się, co u nich nowego. Jesteście również ciekawi? Mam nadzieję, że tak. A więc do rzeczy.
Druga część serii koncentruje się na innych postaciach, niż jej poprzedniczka, a mianowicie na Elle i Luke’u, których już trochę mogliśmy wcześniej poznać i przede wszystkim obdarzyć sympatią. I choć nie można odmówić im tego, że się nie wyróżniali wśród bohaterów pierwszej części, to dopiero, gdy sami zabrali głos, prowadząc narrację opowieści, w pełni pokazali nam siebie i jacy tak naprawdę są, a nie jedynie widziani oczami innych.
Ten tom tak samo, jak wcześniejszy toczy się w murach college’u w Wirginii Zachodniej i również zaczyna się z przytupem, choć innej natury. Tym razem całość akcji, oprócz oczywiście zawiłości sercowych, napędzają relacje rodzinne bohaterów. Pierwsze skrzypce wiedzie tutaj Elle, gdyż niespodziewanie dostaje telefon od swojej siostry z informacją, że ta się żeni. Postawiona pod ścianą będzie zmuszona przyjechać wraz ze swoim chłopakiem do domu, w którym nie była od dwóch lat, czyli, od kiedy zaczęła studia. Jednak Ci, którzy czytali „First last look” zachodzą pewnie w głowę, jakiego chłopaka ma Elle, skoro nie było o nikim takim mowy. Otóż, jak można się domyślać, miano drugiej połowy dziewczyny otrzymał jej najlepszy przyjaciel, Luke. To niewinne kłamstewko zmusza dziewczynę, by udawała przed rodziną związek z chłopakiem. Zresztą i on nie był całkiem szczery wobec niej, a ciągnąca się za nim tragedia sprawia, że nie dopuszcza nikogo do siebie, nawet swojej najlepszej przyjaciółki. [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Jakiś czas temu recenzowałam dla Was „First last look” Bianki Iosivoni. To było moje pierwsze spotkanie z autorką i zaliczam je do bardzo udanych, bowiem obok Mony Kasten stała się kolejną niemiecką pisarką, której książki szczerze polubiłam. Dlatego, gdy tylko miałam okazję przeczytać kolejny tom z serii FIRST, a...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Wiecie, co? Chyba jeszcze nie mogę uwierzyć, że to już ostatni tom serii, w której zakochałam się kilka lat temu. Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy i tak też było z cyklem BAD BOY’S GIRL autorstwa Blair Holden.
Jego finałowa, 5 część jest idealnym wręcz zwieńczeniem burzliwych losów uroczej Tessy (Muffinki) i tytułowego niegrzecznego chłopaka – Cole’a, którzy od pierwszych stron zdobyli moją sympatię, będąc wtedy jeszcze uczniami szkoły średniej. Od tamtej pory minęło sporo czasu, a niegdyś ważkie problemy okresu dorastania wyblakły w kontekście tych dorosłych i o wiele bardziej rzutujących na ich przyszłość.
„Nigdy nie sądziłam, że można czuć coś takiego do drugiej osoby, a ty sprawiłeś, że w to uwierzyłam. Sprawiłeś, że uwierzyłam, że można oddać komuś ogromną część siebie i nie chcieć jej z powrotem. Tak właśnie się czuję, Cole. Jakbym, nie będąc z tobą, nie była całością.”
Będąc z dala od siebie, ogromnie tęsknią, dlatego poświęcają cały swój wolny czas na pracę i naukę, byleby tylko nie myśleć o ich rozłące. Jednak serca nie da się oszukać, a internetowe rozmowy są marną namiastką związku, nieporównywalną z bliskością, której oboje tak pragną. W końcu Tessa bierze sprawy w swoje ręce i postanawia wrócić z Londynu do Chicago, i co najważniejsze do tego, który jest dla niej ważniejszy, niż oszałamiająca kariera. Ostatecznie nie po to obiecywali sobie wspólną przyszłość, by teraz żyć na różnych kontynentach i walczyć z poczuciem pustki i samotnością rozdzierającą ich coraz bardziej z każdym kolejnym dniem. Kiedy wreszcie zakochani są już razem, wszystko zaczyna się malować w jaśniejszych barwach, a wspólnie spędzony czas wypełniony jest emanującym wręcz uczuciem szczęścia i miłości, która ich połączyła. Jednak sielanka nie trwa długo, gdyż los stawia na ich drodze kolejne przeszkody, a oni sami są zmuszeni, by zrewidować swoje plany na ściśle ułożoną przyszłość i postawić na kilka spontanicznych kroków, które mają nadzieję, że doprowadzą ich do szczęśliwego zakończenia. Bowiem ich życie nigdy nie było usłane różami, lecz często wręcz kolcami, jednak z każdej próby wychodzili silniejsi i bardziej pewni swoich uczuć i tego, jak ma wyglądać ich dalsze życie. To zaś daje nadzieję, że odnajdą w końcu upragnione szczęście.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Wiecie, co? Chyba jeszcze nie mogę uwierzyć, że to już ostatni tom serii, w której zakochałam się kilka lat temu. Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy i tak też było z cyklem BAD BOY’S GIRL autorstwa Blair Holden.
Jego finałowa, 5 część jest idealnym wręcz zwieńczeniem burzliwych losów uroczej Tessy...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
I jesteśmy! :D Wielki finał naprawdę dobrej trylogii romantycznej dla młodzieży. Z przyjemnością przeczytałam całą serię. Było wzruszająco, romantycznie, namiętnie, czasem nawet i zabawnie. Każdy tom trzymał w napięciu, co doprawdy rzadko się zdarza, by je utrzymać w każdej książce na podobnym poziomie. Tu zagrało wszystko – ciekawi bohaterowie, tok wydarzeń następujących po sobie, interesująca i wciągająca fabuła oraz, co warte zaznaczenia, lekki styl autorki, który prowadzi czytelnika płynnie przez kolejne tomy.
„Bo teraz już wiem, że każda historia ma co najmniej dwie strony i trzeba poznać każdą z nich.”
Koniec części drugiej pozostawia czytelnika w zawieszeniu. Ponownie wybuchła bowiem bomba w postaci informacji o spreparowanych zdjęciach Ruby i nauczyciela, przez co dyrektor zawiesza Ruby. Zdjęciach, które James wykonał na początku całej historii w „Save me”. Teraz powracają jako niechciany bumerang, przez co Ruby grozi nie tylko wydalenie z Maxton Hall, ale przede wszystkim pozbawi to możliwości spełnienia przez dziewczynę marzenia jakim są studia na Oxfordzie. James ponownie ją zawiódł. Jednak tym razem chłopak nie poddaje się. Kocha Ruby i zrobi wszystko, by jego dziewczyna znów była szczęśliwa.
„James czule odgarnia mi włosy z twarzy.
– Kocham cię – mówi cicho, odwraca się, otwiera drzwi od strony kierowcy i wsiada do samochodu.
Nieruchomo obserwuję, jak odjeżdża, jak znika za zakrętem. Serce mi pęka z żalu nad nim, nad sobą, nad nami.”
Ta część obfituje w zdarzenia, które doprowadzą do interesującego finału. Mamy tu także dużo więcej narracji poprowadzonej z punktu widzenia pozostałych postaci drugoplanowych. Wydaje mi się, że autora za dużo chciała przekazać czytelnikowi, nim zakończy tę trylogię. Troszkę mi tu brakowało wcześniejszego wprowadzenia tych wątków pobocznych, które miały związek bądź wynikały z okoliczności i decyzji głównych bohaterów.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
I jesteśmy! :D Wielki finał naprawdę dobrej trylogii romantycznej dla młodzieży. Z przyjemnością przeczytałam całą serię. Było wzruszająco, romantycznie, namiętnie, czasem nawet i zabawnie. Każdy tom trzymał w napięciu, co doprawdy rzadko się zdarza, by je utrzymać w każdej książce na podobnym poziomie. Tu zagrało...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Ta książka jest utrzymana w nieco innym klimacie, niż poprzedni tom. „Blask nocy letniej” nie jest jednak kontynuacją „Roziskrzonych nocy” a odrębną historią, co przyznam, że mnie zaskoczyło. Miałam nadzieję na poznanie dalszych losów bohaterów, których zdążyłam już poznać i polubić, a zakończenie dawało nadzieję na rozwinięcie. Ta pozycja jednak opowiada o zupełnie innych postaciach i stwierdzam, że o ile poprzednia powieść autorki mi się podobała, to, jeśli chodzi o drugą część, nie za bardzo rozumiem, co autorka poprzez nią chciała czytelnikowi przekazać. Zamysł był dobry, jednak po drodze chyba nie wszystko się udało.
Po strasznym wypadku w jakim brała udział Kati, pozostała na jej policzku blizna przypominająca wciąż dziewczynie o tamtym zdarzeniu. Nie mogąc odnaleźć się w nowej rzeczywistości wyjeżdża z Niemiec do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczyna pracę w Los Angeles jako au pair. Jest to program w ramach którego mieszka na co dzień z amerykańską rodziną, która ją gości, w ramach czego zajmuje się jej dziećmi. Lucy, której pociechami Kati się zajmuje, prosi dziewczynę by w ramach swego rodzaju „szpiegostwa przemysłowego” ta udała się do baru o nazwie Lived i dowiedziała się, skąd ogromna popularność tego miejsca.
Wizyta w intrygującym barze sprawia, że życie Kati ulega zmianie. Poznaje tam specyficznych właścicieli – Jeffa i Lucy, którzy serwują swoim klientom zindywidualizowane drinki. Zafascynowana zarówno tym niezwykłym miejscem oraz ludźmi tam pracującymi, czuje, że być może w końcu jej los może ulec zmianie. Czy tak rzeczywiście się stanie?[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Ta książka jest utrzymana w nieco innym klimacie, niż poprzedni tom. „Blask nocy letniej” nie jest jednak kontynuacją „Roziskrzonych nocy” a odrębną historią, co przyznam, że mnie zaskoczyło. Miałam nadzieję na poznanie dalszych losów bohaterów, których zdążyłam już poznać i polubić, a zakończenie dawało nadzieję...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Druga część historii Jmesa i Ruby obfituje w wydarzenia, które na końcu przyprawiają czytelnika o palpitację serca. Jeżeli zatem zakosztowaliście już tej trylogii, polecam od razu zaopatrzyć się we wszystkie tomy. Jak zapewne pamiętacie, pierwsza część zakończyła się w momencie, kiedy Ruby trafia do posiadłości Beauforta chcąc pomóc ukochanemu, jednak widok Jamesa całującego Elaine powoduje, że czuje się zdradzona. Nie chce słuchać Lydii, która usiłuje jej wyjaśnić zaistniałą sytuację. Co do Jamesa, to cóż… Pijany i tak mało wówczas kontaktuje. Jest mu wszystko jedno, co się z nim stanie. Jego matka nie żyje, a on i siostra zostali pozostawieni sami z władczym i bezwzględnym ojcem.
„Z rozpaczy z trudem trzymam się na nogach. Czuję się, jakby mnie skrępowano, więzy boleśnie wrzynają się w ciało. Myśli wirują jak na karuzeli, która nie chce się zatrzymać, z której nie mogę zeskoczyć. Nic nie ma sensu, a im bardziej staram się stawić czoło wszechogarniającej bezradności, tym bardziej mnie pochłania. Straciłam jedną z najważniejszych osób w życiu.”
Kolejny tom jest oczywiście kontynuacją. Nie mamy tu żadnego przeskoku czasowego, więc zaczynamy tam, gdzie skończyła się „Save me”. Dwójka naszych głównych bohaterów usiłuje sobie na nowo zaufać i poradzić ze zdradą Jamesa. Kiedy w końcu chłopak orientuje się, że to co spotkało go najlepszego w życiu właśnie wymykało mu się z rąk, robi wszystko, by Ruby wybaczyła mu i ponownie spróbowała z nim być. W tym tomie poznajemy również nieco bardziej siostrę Jamesa, Lydię. Dziewczyna pod wpływem rychłego macierzyństwa zaczyna inaczej spoglądać na życie. Będzie musiała się także zmierzyć z ojcem, który zrobi wszystko, byleby nazwisko Beaufort nie zostało w jakikolwiek sposób skalane. Czy będzie dane Jamesowi, Lydii, Ruby i ich przyjaciołom zaznać w końcu spokoju i dać się porwać miłości, którą odnaleźli, jednak jest zbyt ulotna, by ją uchwycić? Przekonajcie się sami. :D [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Druga część historii Jmesa i Ruby obfituje w wydarzenia, które na końcu przyprawiają czytelnika o palpitację serca. Jeżeli zatem zakosztowaliście już tej trylogii, polecam od razu zaopatrzyć się we wszystkie tomy. Jak zapewne pamiętacie, pierwsza część zakończyła się w momencie, kiedy Ruby trafia do posiadłości...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
„Everless” Sary Holland to powieść z gatunku fantastyki, obok której nie sposób przejść obojętnie. Historia, która przedstawia czas jako walutę, naprawdę intryguje i wciąga od pierwszej strony.
„Zastanawiam się, ile może być czasu w tej zbiorowości? Setki stuleci. Dziesięć tysięcy lat, a może i więcej. A każdy z Gerlingów ma dziesięć razy więcej od każdego z nas.”
Miejscem akcji jest królestwo Sempery, rządzone przez bezwzględną królową. Tu czas jest walutą, przetapianą na krwawe żelazo, tworzone z krwi poddanych. Biedacy muszą sprzedawać swoją krew, żeby zapłacić za ochronę, podczas gdy arystokracja przedłuża sobie życie bez żadnych przeszkód.
Główną bohaterką jest Jules, która pragnąc uratować życie ojca, powraca do Everless, pałacu jednego z pięciu największych rodów Sempery. W dzieciństwie bowiem, syn władcy próbował wepchnąć do ognia swojego młodszego brata, z którym Jules się przyjaźniła i którego uratowała od śmierci w płomieniach wstrzymując czas. To zdarzenie spowodowało, że wraz z ojcem musieli uciekać z pałacu. Ukryli się zatem w małej wiosce na prowincji Crofton, w obawie przed zemstą starszego syna władców Everless oraz odkryciem jej niezwykłej zdolności.
„Koncentruję się, staram się uspokoić przyspieszone bicie serca. I wtedy – czasami tak się zdarza – cały świat zdaje się zwalniać. Nie, wcale się nie zdaje. Gałęzie naprawdę przestają szeptać na wietrze. Cichnie nawet ledwo słyszalne trzaskanie śniegu wtapiającego się w ziemię, jakby świat wstrzymał oddech.”
Powrót Jules jest bardzo ryzykowny i choć ojciec stara się ją ostrzec, dziewczyna pragnie za wszelką cenę ocalić jedynego członka rodziny, jaki jej pozostał. Panika ojca wzmaga u niej też ciekawość oraz czujność. Pragnie rozwikłać tajemnicę, którą niesie jej własne życie, a w związku z tym, konieczne jest zbliżenie się do śmiertelnie niebezpiecznej królowej. W pałacu spotyka zarówno Liama, którego całe życie się obawiała, jak również Roana, przyjaciela z dzieciństwa i młodzieńczą miłość.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
„Everless” Sary Holland to powieść z gatunku fantastyki, obok której nie sposób przejść obojętnie. Historia, która przedstawia czas jako walutę, naprawdę intryguje i wciąga od pierwszej strony.
„Zastanawiam się, ile może być czasu w tej zbiorowości? Setki stuleci. Dziesięć tysięcy lat, a może i więcej. A każdy z...
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Kiedy przeczytałam opis „First last look” i zobaczyłam porównanie autorki do Mony Kasten, byłam zaintrygowana tym, co też w swojej powieści zaserwowała Bianca Iosivoni. W końcu, po takiej rekomendacji można się wiele spodziewać, ale nauczona czytelniczym doświadczeniem biorę z lekkim przymrużeniem oka takie frazesy, gdyż często są one pisane mocno na wyrost, a jedynie by podkręcić marketing wokół danej książki. Czy tak było i tym razem? Cóż, o tym dalej, więc do rzeczy.
Emery Lance właśnie zaczyna studia na wydziale fotografii i jedyne, czego pragnie, to spokoju przez kilka kolejnych lat, którego w ostatnim roku szkoły średniej nie miała w ogóle. Gdy przemierza cały kraj, wydaje się zatem, że ma prawo liczyć na upragnione wytchnienie i ucieczkę od niechlubnej przeszłości, którą zostawiła w Montanie, skąd pochodzi. Nic bardziej mylnego, bowiem kłopoty dopadają ją również w Wirginii Zachodniej, a dokładnie na Uniwersytecie Blackhill i nawet ucieczka tam, nie jest w stanie jej pomóc. Jednak już w momencie poznania głównej bohaterki, od razu wiemy, z kim mamy do czynienia. I nie, nie jest to szara mysz, a buntownicza dziewczyna, która nie pozwoli się bezkarnie obmacywać, a wszelkie przejawy takiego zachowania będzie nagradzać złamanym nosem. I myślę, że istotne jest, by dodać, że tym przypadku, był to akurat nos jej nowego współlokatora. ;) Jednak jak już wpaść, to z deszczu pod rynnę, gdyż akurat okazuje się, że najlepszy przyjaciel chłopaka, z którym przyjdzie jej mieszkać, jest tym, który sprawia, że miękną jej kolana, choć zupełnie nie wie, dlaczego.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość recenzji na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Kiedy przeczytałam opis „First last look” i zobaczyłam porównanie autorki do Mony Kasten, byłam zaintrygowana tym, co też w swojej powieści zaserwowała Bianca Iosivoni. W końcu, po takiej rekomendacji można się wiele spodziewać, ale nauczona czytelniczym doświadczeniem biorę z lekkim przymrużeniem oka takie...
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
„Onyx&Ivory” Mindee Arnett przyciągnęła mnie najpierw okładką, a następnie opisem. Gdy zaczęłam czytać tę powieść z gatunku fantastyki, poczułam się tak, jakbym przeniosła się w czasie i przestrzeni wprost do świata przedstawionego przez autorkę. Książka okazała się wspaniałą, barwną i niesamowicie wciągającą lekturą, którą chętnie przeczytam ponownie w oczekiwaniu na ciąg dalszy. Fabuła została poprowadzona w narracji trzecio osobowej z punktu widzenia zarówno Kate, jak i Corwina — głównych bohaterów powieści.
Kate, to królewska kurierka i jednocześnie córka zdrajcy korony. Corwin, książę i prawdopodobny następca tronu Norgardu, który skazał ojca ukochanej na śmierć. Po tym, jak ojciec Kate został zabity za usiłowanie zamordowania arcykróla, Kate staje się pariasem pośród ludu Norgardu i podejmuje trudną decyzję o opuszczeniu miasta, które do tej pory było jej domem. Nigdzie nie czuje się na miejscu. Wszędzie traktowana jest jak zdrajczyni, choć to jej ojciec zawinił. Do tego, musi strzec tajemnicy dotyczącej jej prawdziwej natury. Jest bowiem dzikunką – władającą pierwotną magią. Kate potrafi wpływać na umysły zwierząt, lecz jej dar jest w świecie w którym żyje zakazany, a ludzie go posiadający zostają skazani na śmierć.
„Kate nie odrywała od niego wzroku . Jej serce stało się odrębną istotą żyjącą wewnątrz niej, szarpało się i dygotało. Tak wiele rzeczy pragnęła powiedzieć. Pozwoliłeś, żeby mój ojciec umarł. Zniszczyłeś mi życie. Złamałeś mi serce.”
Kiedy Farhold, gdzie pracuje Kate, odwiedza książę podczas objazdu miasteczek, dziewczyna myśli tylko o tym, by nie spotkać dawnej miłości na swojej drodze. Po tym, jak Corwin skazał jej ojca na śmierć, pragnęła o nim zapomnieć raz na zawsze. Niestety Fortuna to bardzo kapryśna kobieta i ponownie stawia tych dwoje naprzeciw siebie. Corwin nie zapomniał tej energicznej, mądrej i pięknej dziewczyny. Wiedział jednak, że jako synowi arcykróla nie jest dane być z tym, kogo sam wybierze. Podejmuje decyzję, by jak najszybciej opuścić miasto i Kate, odgradzając się tym samym od przeszłości i uczuć. [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
„Onyx&Ivory” Mindee Arnett przyciągnęła mnie najpierw okładką, a następnie opisem. Gdy zaczęłam czytać tę powieść z gatunku fantastyki, poczułam się tak, jakbym przeniosła się w czasie i przestrzeni wprost do świata przedstawionego przez autorkę. Książka okazała się wspaniałą, barwną i niesamowicie wciągającą lekturą,...
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Do tej pozycji podchodziłam sceptycznie, jak zazwyczaj do debiutów polskich pisarek. Wolę nie mieć zawyżonych oczekiwań, by później się nie zawieść. Skusiły mnie jednak dobre opinie innych czytelników i postanowiłam zaryzykować.
Po zapoznaniu się z całością książki, mogę stwierdzić, że jest to jeden z lepszych debiutów, jakie przyszło mi czytać. Akcja powieści wciąga czytelnika, chwytając go za gardło i nie pozwala oderwać się do samego końca. Przeczytałam „Chilli” właściwie w dwa popołudnia, już kilka tygodni temu, ale dość długo układałam sobie wszystko w głowie. Na pewno nie jest to lektura łatwa w odbiorze. To znaczy, może się taka wydawać na pierwszy rzut oka, jednak warto spróbować odszukać w niej drugie dno.
Główna bohaterka irytowała mnie od samego początku. Już dawno nie zdarzyło mi się, bym tak bardzo nie popierała działań powieściowego protagonisty. W dużej mierze nie zgadzam się z jej metodami działania. Bo czy cel naprawdę uświęca środki? Czy w imię wytworzonego przez własny umysł obrazu świata można niszczyć wszystko wokół? Na to pytanie każdy może sobie odpowiedzieć sam. Autorce należą się wyrazy uznania za taki sposób wykreowania bohaterki, który skłania do przemyśleń i zastanowienia się, czy jej walka ma sens, czy bohaterka prawidłowo rozumie swoje działania, czy jest w pełni władz umysłowych. Tym, co jednak najmocniej uwiera mnie w sposobie postępowania Mei jest jej hipokryzja. Z jednej strony piętnuje współczesne konsumpcjonistyczne społeczeństwo nastawione na osiąganie sukcesu i zdobywanie pieniędzy, a z drugiej sama pochodzi z bogatej rodziny, nie brakuje jej niczego z rzeczy materialnych i nie przykłada szczególnej wagi do dbania o więzy rodzinne. Zbywa próby nawiązania z nią kontaktu przez matkę, znajomych traktuje jak gorszych od siebie. Dobrze byłoby jednak zacząć naprawianie świata od siebie.[...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Do tej pozycji podchodziłam sceptycznie, jak zazwyczaj do debiutów polskich pisarek. Wolę nie mieć zawyżonych oczekiwań, by później się nie zawieść. Skusiły mnie jednak dobre opinie innych czytelników i postanowiłam zaryzykować.
Po zapoznaniu się z całością książki, mogę stwierdzić, że jest to jeden z lepszych debiutów,...
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Już pierwsza część serii Holly Black rozpoczęta powieścią „Okrutny książę” zapadła mi głęboko w pamięć i serce. Bardzo dobrze skonstruowana fabuła, wyraziści bohaterowie i lekkie pióro autorki ponownie mnie porwały w niezwykły świat przepełniony magią.
„Jest tylko teraz. Tylko jutro, dziś wieczór i teraz oraz jeszcze wkrótce i nigdy.”
Po krwawym przewrocie w Królestwie Elfów zapanował nowy król i nowy porządek. Jude jako seneszal Cardana, połączona z nim paktem, na mocy którego osadzony na tronie Cadran ma wykonywać jej polecenia przez rok, usiłuje ochronić swojego małego braciszka Dęba przed grożącym mu niebezpieczeństwem. Niepokorny król, raz za razem pokazuje tej ludzkiej dziewczynie, że nie wykonuje jej poleceń z przyjemnością. Wydaje się jednak, że wszystko idzie dokładnie tak, jak sobie to zaplanowała Jude. Niestety, do czasu...
„Kiedy nikt nie patrzy, możecie sobie coś wziąć. Trudniej jednak jest taką zdobycz zachować, nawet jeśli ma się przewagę. (…) Władzę znacznie łatwiej jest zdobyć, niż ją utrzymać.”
Na horyzoncie bowiem pojawiają się nowe problemy i nowe zagrożenie. Jude, jako szpieg usiłuje zdobyć informacje, które pozwolą jej utrzymać Cardana na tronie oraz brata w ukryciu, jednocześnie nie doprowadzając do wojny, która może pochłonąć Elfi świat i zdominować przez chciwość i zawiść, która rosła w siłę przez lata.
„Musisz mieć dość siły, by zadawać cios za ciosem, cios za ciosem, nie poddając się znużeniu. To pierwsza rzecz, jakiej musisz się nauczyć – jak wykrzesać z siebie tę siłę. Będziesz przy tym cierpieć. Ale ból daje siłę.”
W „Okrutnym księciu” mogliśmy widzieć jak Jude dorasta, jak kształtuje się jej silny charakter, jej zawziętość oraz to jak próbuje znaleźć swoje miejsce pośród odmienności świata Elysium. W kontynuacji, dziewczyna pokazuje swoją siłę oraz determinację w obronie tych, których kocha. Jude jest naprawdę dopracowaną postacią, z którą czytelnik przemierza magiczny świat. Od pierwszej części jej kibicowałam, choć momentami wydawała się aż nazbyt bezwzględna, to jednak rozumiałam jej wybory. Z ciekawością przyglądałam się temu, jak najpierw walcząc o dobro swojego braciszka, później zaś krok po kroku upajając się poczuciem władzy, dokonywała się w niej przemiana. Silna, bezkompromisowa dziewczyna, która z trudem dopuszcza do siebie myśl, że ona także zasługuje na miłość i szczęście, głęboko zapadła mi w czytelnicze serce. [...]
https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
całość na https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Już pierwsza część serii Holly Black rozpoczęta powieścią „Okrutny książę” zapadła mi głęboko w pamięć i serce. Bardzo dobrze skonstruowana fabuła, wyraziści bohaterowie i lekkie pióro autorki ponownie mnie porwały w niezwykły świat przepełniony magią.
„Jest tylko teraz. Tylko jutro, dziś wieczór i teraz oraz jeszcze...
Od dawna szukałam książki, która wciągnęłaby mnie do tego stopnia, że zapomnę o całym świecie, a jednocześnie wrzuci mnie w swój własny; kolorowy i magiczny. Myślę, że Lightlark to spełnił, chociaż mam pewne zastrzeżenia, to całkiem dobrze się bawiłam.
Isla była typem bohaterki, który lubię najbardziej: waleczna, zdeterminowana i przede wszystkim wystarczająco uparta, by dążyć do wyznaczonego celu. Czasami jednak zachowywała się niezrozumiale i przewracałam oczami podczas jej dziwnych decyzji, ale jednocześnie wciąż darzyłam ją sympatią i kibicowałam przy każdym trudnym wyzwaniu.
Inne postaci również zostały ładnie napisane, sprawiając, że fabuła nabrała kolorów i akcji, która rozkręcała się z każdą stroną. Każdy rozdział wypełniony był pięknymi, magicznymi opisami, które zabierają czytelnika w niezwykłą podróż i objaśniają, jak działa cała wyspa. Autorka ma lekki styl, który daje czytelnikowi chwilę wytchnienia, a sama fabuła, chociaż przypomina inne książki, które już ją na rynku, to pochłania czytelnika bez reszty i niemal do samego końca pozostaje sporo wątpliwości i niepewności. Zdecydowanie nie spodziewałam się rozwiązania, jakie nam zaserwowała Alex Aster, dlatego bardzo cenię sobie takie zaskoczenie.
Polecam, jeśli lubicie klątwy, magię i wspaniałe wyspy, wypełnione magią i niebezpiecznymi stworzeniami.
Od dawna szukałam książki, która wciągnęłaby mnie do tego stopnia, że zapomnę o całym świecie, a jednocześnie wrzuci mnie w swój własny; kolorowy i magiczny. Myślę, że Lightlark to spełnił, chociaż mam pewne zastrzeżenia, to całkiem dobrze się bawiłam.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toIsla była typem bohaterki, który lubię najbardziej: waleczna, zdeterminowana i przede wszystkim wystarczająco uparta, by...