-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
Sama nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Z jedne strony dość mi się podobała i dobrze się bawiłam, ale jednak widzę pewne niedociągnięcia i jednak czegoś mi w niej zabrakło. Sama fabuła była niezbyt skomplikowana, a lekki i prosty styl pisarski sprawił, że książkę czyta się szybko i płynnie. Bywały jednak momenty, w których trochę się nudziłam, ale akcja rozkręcała się w równym tempie, zaciekawiając czytelnika coraz bardziej.
Zdarzyło się kilka scen, które niewiele wnosiły do samej fabuły i jak dla mnie były zbędnym zapychaczem, pojawiło się także kilka współcześnie brzmiących słów jak: przystojniak czy ciacho w odniesieniu do mężczyzny. Moim zdaniem to trochę zaburzało mi odbiór historii.
Co do samych bohaterów, to każdy był inny, na swój sposób wyjątkowy i zupełnie inaczej odciskał swój ślad w akcji. Postaci było tyle, że trudno skupić się na najważniejszej, ale każdy w jakiś sposób był głównym bohaterem i sprawiał, że opowieść stawała się dzięki niemu kolorowa i wciągająca.
Plusem “Tajemnicy ogrodu Foksal” jest również to, że romanse między bohaterami nie stanowią centralnej części, dzięki czemu możemy z boku przyglądać się ich skomplikowanym relacjom.
Polecam książkę każdemu, kto lubi romanse kostiumowe, ale nie z dominującym wątkiem miłosnym, a ciekawą akcją i lekkim stylem, który sprawi, że historia jest idealna na wieczór.
Sama nie wiem, co mam myśleć o tej książce. Z jedne strony dość mi się podobała i dobrze się bawiłam, ale jednak widzę pewne niedociągnięcia i jednak czegoś mi w niej zabrakło. Sama fabuła była niezbyt skomplikowana, a lekki i prosty styl pisarski sprawił, że książkę czyta się szybko i płynnie. Bywały jednak momenty, w których trochę się nudziłam, ale akcja rozkręcała się w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo lubię twórczość Elizabeth Camden, chociaż nie po drodze jest mi z wartościami, które próbuje przekazać w swoich książkach, jednak z radością sięgam po kolejne jej tytuły. Autorka potrafi oddać tło historyczne, z nawet najdrobniejszymi szczegółami stara się, by wszystko, co dzieje się wokół bohaterów, było wydarzeniami, które rzeczywiście miały miejsce.
O ile sama fabuła była ciekawa, wciągająca i sprawiała, że nie mogłam się od niej oderwać, tak bohaterowie nieco mnie zawiedli, głównie Luke.
W pierwszych tomach dostałam niepokornego i radosnego młodego mężczyznę, który z chęcią chce łamać zasady i nie poddaje się konwenansom, a w ostatnim tomie widziałam zupełnie kogoś innego. I rozumiem, że przeżycia z pierwszej czy drugiej części miały na niego wpływ, ale cała ta przemiana w spokojnego i prawego mężczyznę wydarzyła się poza książką, gdzieś pomiędzy drugim a trzecim tonem. Szkoda, bo liczyłam, że tym razem główny bohater będzie wyróżniał się swoim charakterem.
Marianne okazała się na szczęście inna, chociaż myślę, że czegoś jej brakowało, tak sądzę, że była postacią, która przeszła pozytywną zmianę z zahukanej i nieśmiałej dziewczyny, w odważną i solidną kobietę, która gotowa była poświęcić wiele. Podobała mi się jej przemiana.
Jeśli chodzi o resztę postaci, to niezwykle ucieszyłam się z epizodów z Gray’em, Anabelle czy Caroline i Nathanielem. Dobrze było poczytać o tym, jakie życie wiodą.
Moim zdaniem to ciekawa i ciepła lektura, jeśli ktoś szuka obyczajówek, które wypełnione są historią i ciekawostkami. Natomiast jeśli chodzi o warstwę romansową, to bardzo brakuje mi jej w książkach Elizabeth Camden. Ale będę wypatrywała kolejnych książek od autorki, bo jestem ciekawa, co dla nas ma.
Bardzo lubię twórczość Elizabeth Camden, chociaż nie po drodze jest mi z wartościami, które próbuje przekazać w swoich książkach, jednak z radością sięgam po kolejne jej tytuły. Autorka potrafi oddać tło historyczne, z nawet najdrobniejszymi szczegółami stara się, by wszystko, co dzieje się wokół bohaterów, było wydarzeniami, które rzeczywiście miały miejsce.
O ile sama...
Książka jest krótka, więc możecie zaplanować jej lekturę na jeden wieczór. Napisana w narracji trzecioosobowej z punktu widzenia obojga bohaterów oraz postaci pobocznych. Akcja jest zrównoważona, a fabuła zwarta i przemyślana.
Bruno Salt dzięki FBI od kilku lat prowadzi klub bokserski. Kiedy trafia do niego skryta Harper, Bruno nie może przestać o niej myśleć. Początkowo przyjacielskie relacje, z czasem przeradzają się w coś znacznie więcej. Oboje noszą w sobie blizny, z którymi będą zmuszeni sobie poradzić. Zarówno Bruno, jak i Harper skrywają niebezpieczne tajemnice, które mogą zagrozić ich życiu. Ostateczna rozgrywka zbliża się szybciej, niż myślą.
Historia, choć nieskomplikowana, jest bardzo przyjemna i wciągająca. Z zapartym tchem śledzi się losy głównych bohaterów i kibicuje się im w drodze do szczęśliwego zakończenia. Jeżeli zatem macie ochotę na chwilę odskoczni, to „Ring 2” będzie świetnym wyborem. 😉
Książka jest krótka, więc możecie zaplanować jej lekturę na jeden wieczór. Napisana w narracji trzecioosobowej z punktu widzenia obojga bohaterów oraz postaci pobocznych. Akcja jest zrównoważona, a fabuła zwarta i przemyślana.
Bruno Salt dzięki FBI od kilku lat prowadzi klub bokserski. Kiedy trafia do niego skryta Harper, Bruno nie może przestać o niej myśleć. Początkowo...
Kolejne spotkanie z twórczością Elizabeth Camden i kolejne jakże udane! Jak zawsze jestem zachwycona i dałam się wciągnąć w świat egzotycznych roślin, pachnących przypraw oraz intryg. W książkach Camden uwielbiam w zasadzie wszystko: od jej lekkiego stylu, po barwnych bohaterów, których nie sposób nie polubić, a także akcję, która co prawda rozkręca się powoli, ale za to kończy z przytupem.
Annabelle Larkin to wspaniała bohaterka, oddana nie tylko pracy, wierze, ale również rodzinie, której poświęca naprawdę dużo. Podoba mi się jej niezłomny charakter i odwaga, którą musiała znajdować w sobie w obliczu bardzo trudnych sytuacji. A było ich całkiem sporo, bo w końcu dzielna dziewczyna dała się wciągnąć w niebezpieczne intrygi!
Gray Delacroix to kolejny świetnie wykreowany bohater. Był ujmujący, ale nie brakowało mu również stanowczości i zacięcia. Wykazywał się także opiekuńczością wobec rodzeństwa, które nie raz przysparzało mu trosk i przyprawiało go o siwe włosy. Z rozdziału na rozdział zachodziła w nim zmiana, która bardzo mi się podobała. Na początku wydawał się takim nieprzystępnym gburem, a potem zmienił się w otwartego i uśmiechniętego człowieka.
Reszta bohaterów okazała się barwnym i ciekawym tłem dla historii Annabelle i Gray’a, bardzo polubiłam rodzeństwo głównego bohatera: Luke’a i Caroline - ta dwójka czasami dawała niezły wycisk starszemu bratu.
Elizabeth Camden jak zawsze wykazała się świetną znajomością ludzkich charakterów i wcieliła je na karty powieści, dodając do tego przemyślane intrygi, które niemal do samego końca trzymały mnie w napięciu. Może jestem trochę nieobiektywna, ale nic nie poradzę, że jestem absolutnie zachwycona tą historią.
Muszę też dodać, że autorka jak zawsze stanęła na wysokości zadania i zrobiła porządny, na pewno pracochłonny research o etykietach, produkcji żywności czy chociażby pracy nad badaniami odmian roślin. To bardzo się chwali i sprawia, że oprócz romansu jest coś więcej, co sprawia, że Król przypraw to taka zajmująca i ciekawa lektura.
Nie mogę się doczekać oczywiście kolejnych tomów serii “Nadzieja i honor”, bo seria zapowiada się naprawdę świetnie.
Serdecznie polecam! ❤️😍
Kolejne spotkanie z twórczością Elizabeth Camden i kolejne jakże udane! Jak zawsze jestem zachwycona i dałam się wciągnąć w świat egzotycznych roślin, pachnących przypraw oraz intryg. W książkach Camden uwielbiam w zasadzie wszystko: od jej lekkiego stylu, po barwnych bohaterów, których nie sposób nie polubić, a także akcję, która co prawda rozkręca się powoli, ale za to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Są takie historie, które trudno zapomnieć i "Córy ziemi" są jedną z nich. Kiedy zaczynałam czytać tę książkę, nie spodziewałam się, że wywrze na mnie tak mocne wrażenie. Nie jest to łatwa i lekka opowieść, bo opowiada o niezwykłym heroizmie trzech bardzo odważnych i inteligentnych sióstr, które muszą walczyć o własne miejsce z uprzedzonymi i okrutnymi mężczyznami. Autorka pokazuje nam ich odwagę, kiedy wszyscy są przeciwko nich z powodu pomówień i klątwy, która sprawiła, że ich winnica nie wydaje owoców od wielu lat. Inni mówią o demonach, lecz siostry zdają sobie sprawę, że to nie potwory czające się w ich umysłach są najgroźniejsze.
Gloria, Teresa i Verónica - każda na swój sposób była urocza, ale również dziwna i naznaczona przez błędy przodków. Wszystkie jednak łączyło to, jak dzielnie stawiały czoło przeciwieństwom i nie bały się podjąć ryzyka, by postawić się mężczyznom. Owszem, popełniały błędy, zwłaszcza Gloria, jednak dzięki temu potrafiłam wczuć się w ich historię. Bardzo łatwo się z nimi zżyłam i czułam ból lub radość, jakie przeżywały. I chyba z taką samą intensywnością nienawidziłam ich brata Rafaela, który był jak trucizna sącząca się w ranach. Muszę jednak przyznać, że każdy z bohaterów był bardzo dobrze skonstruowany i prowadzony z lekkością, ale również konsekwencją.
Reszta postaci stanowiła tło, ale bardzo różne, kolorowe i na pewno mroczne. Jednak doskonale napędzali akcję i determinowali poczynania sióstr.
Sama fabuła była mroczna, powolna i bardzo wciągająca. Trudno było się oderwać od tej książki, ale czasami musiałam robić sobie przerwy, bo miałam wrażenie, że autorka często aż do przesady dokładała siostrom. Lubię, kiedy postaci cierpią, jednak w "Córach ziemi" było tego naprawdę sporo, więc musiałam chwilę oderwać się od tego, ale dzięki temu wiem, że na długo zapamiętam trzy siostry.
Polecam, jeśli lubicie trudne, skomplikowane i wypełnione po brzegi tajemnicami historie. "Córy ziemi" nie są łatwe, nie każdemu przypadną one do gustu, ale naprawdę warto przeczytać. Autorka ma plastyczny, lekki styl, który pomimo ciężkiej fabuły, prowadzi nas przez winnice i bodegi, pozwalając nam poznawać sekrety, które ukryte były przed siostrami i przed czytelnikami.
Są takie historie, które trudno zapomnieć i "Córy ziemi" są jedną z nich. Kiedy zaczynałam czytać tę książkę, nie spodziewałam się, że wywrze na mnie tak mocne wrażenie. Nie jest to łatwa i lekka opowieść, bo opowiada o niezwykłym heroizmie trzech bardzo odważnych i inteligentnych sióstr, które muszą walczyć o własne miejsce z uprzedzonymi i okrutnymi mężczyznami. Autorka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Lonely Heart” to pierwsza część, w której poznajemy naszych głównych bohaterów: Rosie oraz Adama. Rosie od nastoletnich czasów rozwija swój kanał na youtube, gdzie przeprowadza wywiady z muzykami. Pewnego dnia otrzymuje niepowtarzalną okazję wywiadu z zespołem, którego jest fanką od chwili, kiedy jeszcze jako nieznani muzycy, publikowali swoje piosenki w internecie. Teraz, jako rozpoznawalny zespół Scarlet Luck zdobywa kolejne setki tysięcy serc wiernych fanów. Niestety, kiedy zespół zjawia się w małym studiu Rosie, wszystko idzie nie tak jak trzeba, a Rosie, upokorzona przed swoimi widzami zostaje zalana falą hejtu.
Scarlet Luck postanawia załagodzić całą sytuację, zapraszając Rosie i jej współpracowniczkę na koncert, po którym mają zrobić wspólne zdjęcie, mające zostać opublikowane w ich social mediach z nagłówkiem o nietolerancji hejtu. Gdy jednak na koncercie, Rosie ponownie pada ofiarą niewybrednych komentarzy, nie wytrzymuje i chowa się przed wszystkimi. Zapłakaną dziewczynę znajduje Adam, perkusista z zespołu, znany jako Bestia. Mężczyzna nie znosi dotyku, stroni też od kontaktów z nieznajomymi, w dodatku to on na kanapie w studiu Rosie znalazł rzeczy, które sprawiły, że w gniewnie opuścił wraz z przyjaciółmi wywiad. Widząc jednak, co hejt zrobił z zapłakaną dziewczyną, coś w jego sercu drgnęło. Rozumiał ból, który dostrzegł w jej oczach.
Ta jedna chwila zmieniła wszystko, a pomiędzy Rosie i Adamem rodzi się nić porozumienia, która z czasem sprawia, że zaczyna łączyć ich coś znacznie więcej.
„Lonely Heart” to powieść napisana w narracji pierwszoplanowej, z dwóch perspektyw. Bohaterowie są wielowymiarowi, niejednoznaczni, przez co są ciekawi i niebanalni. To książka, która sprawia, że czytelnik przeżywa całą kanonadę uczuć, od wzruszenia poprzez rozbawienie aż po ból w sercu. Mona Kasten, jak to ma już w swoim zwyczaju, potrafi przedstawić historię, która sprawia, że czytelnik rozpada się na kawałki, czekając z zapartym tchem na to, co wydarzy się dalej. Jeżeli chcecie, żeby Wasze serca zabiły mocniej, potrzebujecie historii, która Wami emocjonalnie wstrząśnie, to koniecznie musicie sięgnąć po „Lonely Heart”.
„Lonely Heart” to pierwsza część, w której poznajemy naszych głównych bohaterów: Rosie oraz Adama. Rosie od nastoletnich czasów rozwija swój kanał na youtube, gdzie przeprowadza wywiady z muzykami. Pewnego dnia otrzymuje niepowtarzalną okazję wywiadu z zespołem, którego jest fanką od chwili, kiedy jeszcze jako nieznani muzycy, publikowali swoje piosenki w internecie. Teraz,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dziś swoją premierę ma wyjątkowa książka, która podbiła moje zaczytane serducho i jestem przekonana, że zawojuje i Wasze. wink Chodzi bowiem o „Miłość w zamkniętej kopercie” dwóch wspaniałych autorek Vi Keeland i Penelope Ward, która została wydana nakładem Wydawnictwa Editio Red.
Autorki przedstawiają los trójki osób: dziesięcioletniej Birdy, jej taty Sebastiana oraz lekko zwariowanej redaktorki prowadzącej kolumnę „Świąteczne życzenia”. Historia zaczyna się od niezwykłego listu dziewczynki, która ma wątpliwości co do istnienia Świętego Mikołaja odkąd nie spełnił bardzo ważnego dla niej życzenia i jej ukochanej mamie nie udało się pokonać choroby i wyzdrowieć. Jednak, z uwagi na to, że chce ostatni raz sprawdzić prawdziwość Świętego, a do tego naprawdę jej tata potrzebuje nowych skarpetek, postanawia napisać list. Jest niezwykle szczery i wzruszający. Kiedy trafia do Sadie, kobieta postanawia spełnić niecodzienne, ale urocze życzenie dziewczynki. Nie spodziewa się, że po tym małym geście, otrzyma kolejny list. Kiedy przy okazji spełnienia kolejnego życzenia Sadie postanawia zobaczyć dziewczynkę, nie spodziewa się, że nie tylko zauroczy ją niesamowite dziecko, ale i kompletnie zawojuje ją od pierwszego wejrzenia jej niezwykle przystojny ojciec. Nie może zapomnieć o tej dwójce, więc gdy podczas spaceru orientuje się, że stoi pod drzwiami Maxwellów, nie spodziewa się, że za chwilę zachowa się wysoce irracjonalnie i da się ponieść niewinnemu z pozoru kłamstwu. Od tej pory, cała historia nabiera nieoczekiwanych rozwiązań, które chwytają za serce, ale i jednocześnie niezwykle bawią.
To, co w nowej książce Vi Keeland i Penelope Ward mnie zachwyciło, to przede wszystkim kreacja bohaterów oraz sama fabuła. Postaci zostały świetnie wykreowane, dzięki czemu nie sposób ich nie polubić i nie kibicować ich dążeniu do szczęśliwego zakończenia.
W samym środku całego galimatiasu umiejscowiony został pies, który połączy tę powieść w całość i zabarwić ją humorystycznie. Ta historia jest najbardziej zabawną i uroczą, jaką miałam okazję czytać w tym roku. I mimo, że nie jest ona typowo świąteczna, to jednak sam klimat świąt delikatnie się przebija spomiędzy kartek dając przedsmak okresu, który niedługo nastanie. Powieść napisana jest z punktu widzenia Sadie oraz Sebastiana w narracji pierwszoosobowej. Na pierwszy rzut oka wydaje się biegnącym utartym torem romansem, jednak nic bardziej mylnego. Zwrot w tej powieści mnie zaskoczył, a sam koniec niesamowicie wzruszył. Myślę, że „Miłość w zamkniętej kopercie” będzie jedną z moich ulubionych przedświątecznych książek, do których z przyjemnością będę powracać. Kochani, mam nadzieję, że lektura tej książki będzie dla Was tak przyjemna jak dla mnie i będziecie o niej z czułością wspominać.
Dziś swoją premierę ma wyjątkowa książka, która podbiła moje zaczytane serducho i jestem przekonana, że zawojuje i Wasze. wink Chodzi bowiem o „Miłość w zamkniętej kopercie” dwóch wspaniałych autorek Vi Keeland i Penelope Ward, która została wydana nakładem Wydawnictwa Editio Red.
Autorki przedstawiają los trójki osób: dziesięcioletniej Birdy, jej taty Sebastiana oraz...
Tym razem mamy przed sobą historię Emily i Royce’a. Emily jest młodą i utalentowaną wokalistką zespołu country–rockowego Carolina George, który ma ambicje stania się legendą branży muzycznej. Royce jest przedstawicielem dużej wytwórni płytowej, a do tego buntownikiem, który pod eleganckim garniturem skrywa tatuaże i mroczną przeszłość. Kiedy spotykają się w barze, okazuje się, że od razu czują do siebie pociąg. Wypita przez Emily tequila sprawia, że ulega seksownemu mężczyźnie, nie wiedząc, że spotka go kolejnego dnia. Członkowie Carolina George pragną wejść na kolejny poziom rozwoju kariery muzycznej, jednak Emily nie jest gotowa. W niedalekiej przeszłości Emily została skrzywdzona przez człowieka, który także jest związany z wytwórnią, z którą jej brat i pozostali członkowie grupy chcą zawrzeć umowę. Kiedy następnego ranka okazuje się, że jej nocna przygoda Z nieufnością podchodzi do pomysłu, by Royce pojechał z jej zespołem w trasę, zwłaszcza że jej uczucia względem niego wcale nie wygasły. Nie ulega wątpliwości, że Royce ma swoje własne plany względem zespołu, które zaczynają się chwiać przez dziewczynę, która skradła jego serce i myśli.
Oboje poranieni w przeszłości, próbują na nowo żyć. Emily wciąż nękają demony z przeszłości, które powodują jej strach przed publicznością i ponowną radością z bycia na scenie. Również Royce zmaga się z bolesną historią. Dwójka poranionych dusz, które połączy wzajemne zauroczenie. Czy jednak chęć zemsty Royce’a oraz strach i zraniona duma Emily, nie przekreślą dla nich szczęśliwego zakończenia?
Książka napisana w podobnej konwencji, co pierwsza część serii „Falling stars”, więc mamy tu narrację pierwszoosobową. Fabuła poprowadzona została zarówno z punktu widzenia Emily, jak i Royce’a. Cała historia jest ewidentnie przemyślana i wydaje mi się, że bardziej mi się podobała od jej poprzedniczki. Sami bohaterowie są złożeni charakterologicznie i zróżnicowani. Również relacje pomiędzy bohaterami, nie tylko pierwszoosobowymi, lecz również pozostałymi postaciami pojawiającymi się na kartach książki a mającymi znaczenie dla toku fabularnego były dobrze napisane. Jako czytelnik, zostałam wciągnięta w tę historię i przyznaję, do samego końca czytałam z niecierpliwością, jak się wszystko rozwinie.
Ja Wam polecam ten romans. Mimo że porusza trudne tematy, to jednak jest to lektura lekka i przyjemna, a do tego również i gorąca, co romansoholiczki lubią najbardziej. xD
Tym razem mamy przed sobą historię Emily i Royce’a. Emily jest młodą i utalentowaną wokalistką zespołu country–rockowego Carolina George, który ma ambicje stania się legendą branży muzycznej. Royce jest przedstawicielem dużej wytwórni płytowej, a do tego buntownikiem, który pod eleganckim garniturem skrywa tatuaże i mroczną przeszłość. Kiedy spotykają się w barze, okazuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Autorka przedstawia nam historię Mii i Leifa na jednej z imprez brata Mii, Liryka – gitarzysty znanego zespołu rockowego Sunder. Oboje, zarówno Mia jak i Leif nie przepadają za takimi przyjęciami. Kiedy zbiegiem okoliczności spotkają się w miejscu, które wybrali na swoją kryjówkę, od razu coś między nimi zaiskrzy. Przede wszystkim zrozumienie tego, że chcieliby być wszędzie byle nie na tej głośnej gali charytatywnej z błyskami fleszów z każdej strony, ale i czują wzajemny pociąg do siebie, choć kompletnie nic o sobie nie wiedzą, oboje mają wrażenie, że stanowią dla siebie pokusę, której nie potrafili się oprzeć. Sądząc jednak, że już nigdy się nie zobaczą. Kiedy zatem spotykają się ponownie, tym razem w posiadłości brata Mii, są całkowicie zaskoczeni, a jednocześnie między na powrót zaczyna iskrzyć.
Mia wraz z córką ukrywa się przed nękającym ją człowiekiem. W dodatku ma dość swojego byłego partnera, który próbuje Choć strach rządzi jej życiem, tylko Leif sprawia, że czuła się nie tylko bezpieczna, ale i miała odwagę sięgnąć po więcej. Leif także walczy z własnymi demonami, jednak nie potrafi trzymać się od Mii z daleka.
Czy jednak będzie na tyle silny, by pozostawić w końcu przeszłość tam, gdzie jej miejsce? Czy miłość przyniesie obojgu ukojenie? Czy dadzą sobie nawzajem szansę na szczęśliwe zakończenie?
„Pocałunek gwiazdy” jest pierwszą częścią nowej serii A.L. Jackson Falling Stars. Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej i poprowadzona została z dwóch punktów widzenia głównych bohaterów. Podobała mi się kreacja bohaterów. Wczułam się w ich sytuację i naprawdę trzymałam za ich relację kciuki. Trzeba przyznać, że A.L. Jackson potrafi wzruszyć, ale i trzymać w napięciu. Podobała mi się zarówno sama fabuła, jak i bohaterowie, do których czytelnik może się przywiązać. Polecam każdej romantyczce. smile
Autorka przedstawia nam historię Mii i Leifa na jednej z imprez brata Mii, Liryka – gitarzysty znanego zespołu rockowego Sunder. Oboje, zarówno Mia jak i Leif nie przepadają za takimi przyjęciami. Kiedy zbiegiem okoliczności spotkają się w miejscu, które wybrali na swoją kryjówkę, od razu coś między nimi zaiskrzy. Przede wszystkim zrozumienie tego, że chcieliby być wszędzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kiedy nie ma już nadziei… przychodzi miłość. Historia, którą przedstawia nam Emily Houghton jest przepiękna. Tagi umieszczone na okładce idealnie oddają tematykę powieści. Zaufaj. Kochaj. Żyj.
Dwójka głównych bohaterów poznaje się w szpitalu. Trzeba przyznać, że mało romantyczne miejsce. Do tego, oboje walczą o zdrowie i próbują poradzić sobie z rzeczywistością, która coraz głośniej puka do ich drzwi. Alice do czasu pożaru, który zmienił jej życie w piekło, była samowystarczalną singielką, która nie widziała niczego poza pracą. Alfie to wygadany optymista, który uwielbia kontakty z ludźmi, lecz po wypadku jego życie naznaczone zostaje bólem, z którym mimo wszystko próbuje sobie radzić. Każdy na oddziale rehabilitacyjnym wie, że to Alfie trzyma ich pozytywne nastawienie do walki z przeciwnościami losu. Jeżeli zatem ktokolwiek mógł dostać się do milczącej, ukrytej za parawanem nowej pacjentki, to właśnie Alfie.
Każdego dnia, krok po kroku dwoje pacjentów, którzy doświadczyli w swoim życiu tragedii, zbliża się do siebie. Stają się dla siebie nawzajem oparciem, pomimo tego, że nigdy się nie widzieli. Łączą ich słowa i traumatyczne przeżycia.
Powieść napisana jest w narracji trzecio osobowej, z dwóch perspektyw – Alfiego i Alice. Książka jest naprawdę wyjątkowa, przesiąknięta emocjami, cierpieniem, ale i optymizmem i miłością. Podczas lektury nie sposób dostrzec nici, jaka zaczyna łączyć Alice i Alfiego. Początkowo niedostępna, głęboko poraniona, nie tylko fizycznie, dziewczyna odnajduje w Alfiem przyjaciela. Stopniowo uczucia dwójki bohaterów pogłębiają się, aż staje się jasne – połączyła ich miłość. „Czasami nie trzeba widzieć – wystarczy poczuć”. Mimo tego, że zarówno pierwszo, jak i drugoplanowi bohaterowie książki przeżywają swoje tragedie, to jednak wyziera z tej powieści tak wiele spokoju, optymizmu i koniec końców, również radości, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. W pierwszym odruchu, po przeczytaniu ostatnich stron, dosłownie czułam się wyprana z wszelkich emocji. Czułam pustkę, ale taką dobrą, oczyszczającą. Jeżeli chcecie przeczytać niebanalnej książki, z głębią i emocjami, które przeszyją Was na wylot, to jest to idealna powieść dla Was. Ja jeszcze niejeden raz do niej wrócę. Mam nadzieję, że Wy również dacie się jej skusić. wink
Kiedy nie ma już nadziei… przychodzi miłość. Historia, którą przedstawia nam Emily Houghton jest przepiękna. Tagi umieszczone na okładce idealnie oddają tematykę powieści. Zaufaj. Kochaj. Żyj.
Dwójka głównych bohaterów poznaje się w szpitalu. Trzeba przyznać, że mało romantyczne miejsce. Do tego, oboje walczą o zdrowie i próbują poradzić sobie z rzeczywistością, która coraz...
I nadszedł ten dzień. Doszliśmy do ostatniej części trylogii: Gabriel Legend pt. „Decydujące starcie” od Megan March wydana nakładem Wydawnictwa Editio Red.
Ostatnia część zbudowana została w tej samej konwencji jak i poprzednie dwa tomy. Narracja pierwszoosobowa poprowadzona została z punktu widzenia dwójki głównych bohaterów. Akcja niewątpliwie w tej części nabiera tempa, by doprowadzić czytelnika do punktu kulminacyjnego tej historii. Niezmiennie książka napisana jest lekko, płynnie i pięknym językiem, co jest mi wyjątkowo bliskie sercu.
„Decydujące starcie” – tytuł mówi sam za siebie. W ostatnim tomie autorka opisuje przygotowanie Gabriela do ostatniej walki, która ma rozstrzygnąć wszystko. Scarlett wspierając ukochanego jest gotowa na wiele, by mogli zacząć wieść spokojne życie. Fakt, iż wciąż oboje czują na karku oddech Mosesa, który im grozi, nie pomaga. Choć problemy się piętrzą, zdumiewające jest jak dobrze działają nasi główni bohaterowie, gdy są razem. Ten aspekt ich relacji i rozwoju fabuły podobał mi się najbardziej. Główni bohaterowie nie ukrywają swoich problemów, rozmawiają o nich i starają się znaleźć wspólnie rozwiązanie. Niezwykle rzadko zdarza się taka kreacja związku bohaterów w romansach, gdzie na pierwszy plan wychodzi prawdziwe partnerstwo pomiędzy dwojgiem ludzi.
Bardzo mi się podobał rozwój uczucia pomiędzy głównymi bohaterami, mimo że działo się to na krótkiej przestrzeni czasu. Autorka na tyle sprawnie poprowadziła wydarzenia, że byłam skłonna uwierzyć, iż ta dwójka jest w sobie zakochana i naprawdę chcą stworzyć trwałą relację. Nie było cały czas słodko, dzięki czemu jeszcze bardziej nabrała ona na realności. Czy jednak sama miłość wystarczy by pokonać przeciwności z jakimi muszą się zmierzyć zakochani? Cóż, musicie o tym przekonać się sami.
Nie czytałam pozostałych serii autorki, więc nie wiem czy została opublikowana historia przyrodniej siostry Scarlett, a to właśnie o tej dziewczynie chętnie przeczytałabym w następnej kolejności. I tu dochodzimy do kwestii postaci drugoplanowych i pobocznych wątków. Uwielbiam książki, które pomimo skupiania się na głównych bohaterach i ich historii, nie pomijają również osób pobocznych, które wpływają znacznie bądź mniej na to, co dzieje się w głównej osi fabularnej. Pozostali bohaterowie są różnorodni charakterologicznie dzięki czemu cała historia była jeszcze ciekawsza i barwna.
Cała trylogia niezwykle mi się podobała, jednak w tej chwili mogę już ocenić, że ostatnia część jest moją ulubioną. Meghan March całkowicie mnie przekonała do sięgnięcia po pozostałe jej książki ciekawą fabułą, lekkością jej prowadzenia i bohaterami. Jeżeli jeszcze nie czytaliście tej serii, to koniecznie musicie to nadrobić. Ja uwielbiam pióro Meghan March i z pewnością sięgnę po pozostałe jej książki. A Wam, polecam trylogię „Gabriel Legend” z całego serducha.
I nadszedł ten dzień. Doszliśmy do ostatniej części trylogii: Gabriel Legend pt. „Decydujące starcie” od Megan March wydana nakładem Wydawnictwa Editio Red.
Ostatnia część zbudowana została w tej samej konwencji jak i poprzednie dwa tomy. Narracja pierwszoosobowa poprowadzona została z punktu widzenia dwójki głównych bohaterów. Akcja niewątpliwie w tej części nabiera...
„Miłość szuka właściciela” Abby Jimenez, to druga książka autorki, jaką miałam okazję przeczytać i na pewno nie ostatnia. Powieść ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, przyprawiając o szybsze bicie serca i wyciskając morze łez.
Ale nie uprzedzajmy faktów…
Książka opowiada historię Sloan Monroe, przyjaciółkę Kristen Peterson - głównej bohaterki „To tylko przyjaciel”. Kobieta pogrążona w żałobie po śmierci ukochanego narzeczonego odcina się od świata, zatracając się w swojej tęsknocie i smutku, zapominając przy tym o sobie i swoich marzeniach. Na szczęście pewnego dnia, spotyka rudego psiaka, który rozpala w niej płomyk nadziei, że jeszcze będzie dobrze i zazna znów szczęścia. Może właśnie u boku jego pana, którym okazuje się sławny muzyk Jason aka Jaxon Waters? Czy autorka kulinarnego bloga ŻONA MYŚLIWGO i piosenkarz to dobre połączenie, a może kolejny cios od losu dla Sloan? Któż to wie? 😉
Mam słabość, do powieści, które są pięknie napisane, przez jakie się płynie, gdzie każda kolejna strona tylko zaostrza apetyt na finał historii, ale też, która dostarczy mi ogromu wrażeń, emocji. I wiecie, co? Abby Jimenez znów się to udało – oczarowała mnie swoją subtelnością, ale też mądrością, z jaką opowiedziała historię Sloan i Jasona, zapadając głęboko w mojej pamięci i serduchu.
Okładka powieści, przywodzi na myśl, lekką spokojną historię, osadzoną w wakacyjnym klimacie, jednak nic z tych rzeczy. Owszem, książka traktuje o rodzącym się uczuciu, prawdziwej i jakże pięknej przyjaźni, zawiera gustownie napisane sceny seksu oraz wyraziste postacie, ale też jest opowieścią, która wbija w fotel i skłania do przemyśleń o kruchości ludzkiego życia. Jednak przede wszystkim pokazuje by być dla tych, których kochamy, zawsze, a najbardziej, w chwilach, gdy wali im się świat, by móc ich powstrzymać przed upadkiem i poczuciem niekończącej się straty, jakiego doświadczyła Sloan. Autorka z ogromnym wyczuciem przelała na papier doświadczenia swojej przyjaciółki, która podobnie jak główna bohaterka cierpiała na patologiczne zaburzenia w przeżywaniu żałoby. Dostrzeżenie tego problemu jest niezwykle istotne, lecz pomoc takim osobom jeszcze bardziej ważna z uwagi na to, że do czasu aż o nią sami nie poproszą, nie możemy nic zrobić. Do nich należy zrobienie pierwszego kroku, a my po prostu bądźmy wtedy przy nich, by móc przywrócić w nich dawny blask i radość z każdego kolejnego dnia.
Ta historia była dla mnie prawdziwym wyciskaczem łez, zarówno tych smutnych jak i płynących z rozbawienia wywołanego ciętymi dialogami i temperamentem bohaterów, których pokochałam od pierwszych kart książki „To tylko przyjaciel”. Druga część serii sprawiła, że owa miłość stała się po prostu jeszcze większa, choć nie myślałam, iż to jeszcze możliwe. ❤️
Serdecznie polecam Wam „Miłość szuka właściciela”. Literatura obowiązkowa dla tych, którzy czytali pierwszą część serii, ale nie tylko. Z pewnością skradnie serca wszystkich romantycznych dusz – moje oczywiście też. 😉❤️
„Miłość szuka właściciela” Abby Jimenez, to druga książka autorki, jaką miałam okazję przeczytać i na pewno nie ostatnia. Powieść ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, przyprawiając o szybsze bicie serca i wyciskając morze łez.
Ale nie uprzedzajmy faktów…
Książka opowiada historię Sloan Monroe, przyjaciółkę Kristen Peterson - głównej bohaterki „To tylko przyjaciel”....
Meghan March przyzwyczaiła już zapewne czytelniczki do karuzeli emocji podczas czytania jej powieści. Nie inaczej było w części drugiej, która stanowi bezpośrednią kontynuację „Upadku Legendy”. Nie mamy bowiem żadnego przeskoku czasowego pomiędzy obiema częściami, co osobiście bardzo mi się podoba. grinheart
Co zmieniło się względem poprzedniej części, jeśli chodzi o moje odczucia względem bohaterów? Cóż, Scarlett znacznie mniej mnie irytowała. xD Za to pan Legend… O matko, co się temu facetowi przydarzyło?! Wiem, miłość. xD Nieodmiennie podczas lektury odnosiłam wrażenie, że Gabriel trochę za bardzo zmiękł, jeśli można tak to określić. Choć nie do końca jest to minusem. Bardzo podobał mi się taki mruczkowaty i mało dostępny z pierwszej części. W drugiej, stara się ponownie wkraść do serca ukochanej, choć momentami odnosiłam wrażenie, że zrobił się z niego nieco miękiszon. xD Ale, żeby być sprawiedliwą, nadal przystojny i rozkoszny, co tu dużo mówić – mężczyzna marzeń. sunglassesheart
Książka, tak jak poprzedni tom, napisana jest w narracji pierwszoosobowej, z dwóch punktów widzenia, co niezmiennie uwielbiam. Fabuła jest zwarta, przemyślana, stanowiąca bezpośrednią kontynuację poprzedniej części. Doskonale autorka poprowadziła rozwój uczucia i związku Gabriela i Scarlett. Niezmiennie uwielbiam tę dwójkę. Idealnie się uzupełniają, przez co tym bardziej chce się kibicować ich relacji. smile Przez drugi tom płynie się równie dobrze, jak przez poprzedni, z przyjemnością i z dreszczykiem niepewności, co dalej.
Jeśli ktoś jeszcze nie czytał pierwszej części, to UWAGA SPOILER! – choć któż nie podejrzewał, że właśnie tak to się rozwiąże, niech nie rzuca książką – toż to kwintesencja romansów. ;P
Po tym, jak Gabe wyrzucił Scarlett po ich pierwszym zbliżeniu ze swojego gabinetu, dziewczyna czuje się upokorzona i bardzo zraniona. Zaczęła darzyć tego buca uczuciem, więc choć z jednej strony chce go nienawidzić, z drugiej nie potrafi wymazać tego co razem przeszli od tak, jak również więzi jaka się między nimi nawiązała. Szybko Gabriel orientuje się, jakim jest głupcem, że wypuścił z dłoni możliwość na szczęście, jednak przeszłość, która ciągnie się za nim niczym nieodłączny cień z groźbą niszczenia wszystkiego, co dla niego drogie, powstrzymuje go przed ruszeniem do dziewczyny i błaganiem o przebaczenie. Dopiero groźba utraty Scarlett na zawsze i to nie z jego winy, zmusza Gabriela do zrobienia wszystkiego, by kobieta którą kocha nigdy więcej nie musiała przez niego cierpieć. Koniec drugiego tomu to kolejny, szokujący zwrot akcji. Przez takie zakończenia, na kolejne części czeka się z zapartym tchem. Polecam Wam tę trylogię, choć jestem przed ostatnią częścią, której nie mogę się doczekać. Bardzo ciekawi mnie, jak Meghan March zakończy tę historię. grinheart
Meghan March przyzwyczaiła już zapewne czytelniczki do karuzeli emocji podczas czytania jej powieści. Nie inaczej było w części drugiej, która stanowi bezpośrednią kontynuację „Upadku Legendy”. Nie mamy bowiem żadnego przeskoku czasowego pomiędzy obiema częściami, co osobiście bardzo mi się podoba. grinheart
Co zmieniło się względem poprzedniej części, jeśli chodzi o moje...
Liliana dostaje w spadku po prababce stare domostwo, które zamierza sprzedać. Po przyjeździe jednak okazuje się, że dom, jak początkowo zakładała, będzie w strasznym stanie, sprawnie działa i wygląda całkiem ładnie. Poznaje też kilka osób, które im dłużej zna, wydają się dziwniejsze i pełne tajemnic. Oczywiście pojawia się również Zły, który, choć ją przerażą, jednocześnie pociąga.
“Ten zły” to ciekawy debiut, który zasługuję na uwagę. Natalia Dziadura wzięła na warsztat wierzenia słowiańskie, które wplotła w fabułę romansu. Moim zdaniem jednak nie do końca został wykorzystany potencjał tej historii. Cały czas miałam wrażenie, że autorka płynie po historii, zamiast ją poważnie zgłębić. Niektóre sceny były zbyt spłycone, a były takie, które niepotrzebnie zostały wydłużone i odbierało to uroku historii, jakby autorka skupiała się nie na tym, na czym powinna. Zdarzało się też, że wyjaśnienia przychodziły zbyt szybko i nie pozwalały czytelnikowi samemu głowić się nad tym, z kim lub z czym mamy do czynienia. Jednak fajnie było widzieć, jak autorka powołała do życia dawno zapomniane stworzenia i bóstwa, które towarzyszyły Lilianie.
Jeśli chodzi o bohaterów, to uważam, że Lilana jest jedną z lepszych i ciekawszych postaci w książce. Ma twardy, nieustępliwy charakter, który sprawił, że naprawdę ją polubiłam. Lilka to dziewczyna, która pomimo dziwaczności sytuacji, jakie zdarzały się wokół niej, nie pozwoliła się zwariować i chętnie stawiała im czoła. Nawet na ostatnich stronach, kiedy miała wrażenie, że wszystko dobiegło końca, chciała postawić sprawę jasno. Bywała jednak irytująca i czasami naiwna, ale byłam skłonna jej to wybaczyć, skoro znalazła się w świecie, o którym słyszała tylko w starych baśniach.
Co do głównego bohatera miałam pewne zastrzeżenia, ale też po przeczytaniu całej książki rozumiałam, dlaczego był taki i nie dziwiło mnie, że za pierwszym razem odebrałam go w taki właśnie sposób. Oczywiście nadal za bardzo za nim nie przepadałam, ale byłam skłonna go zrozumieć.
Reszta postaci stanowiła kolorowe, a czasami mroczne tło całej historii, pomagając lub narażając główną bohaterkę, co sprawiło, że książka okazała się dość ciekawa i momentami zabawna.
“Ten zły” to nie jest zła historia, może trochę niedopracowana, ale całkiem fajnie się ją czytało, a ponieważ wszystko wskazuje na to, że będzie drugi tom, będę bardzo czekała na niego. Mam nadzieję, że druga część okaże się jeszcze lepsza.
Życzę autorce, by udało jej się rozwinąć skrzydła i nabrać wiatru w żagle.
Liliana dostaje w spadku po prababce stare domostwo, które zamierza sprzedać. Po przyjeździe jednak okazuje się, że dom, jak początkowo zakładała, będzie w strasznym stanie, sprawnie działa i wygląda całkiem ładnie. Poznaje też kilka osób, które im dłużej zna, wydają się dziwniejsze i pełne tajemnic. Oczywiście pojawia się również Zły, który, choć ją przerażą, jednocześnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kolejny dzień, kolejna świetna książka. 😄
„Upadek legendy” to część pierwsza z serii Gabriel Legend od Megan March wydana nakładem Wydawnictwa Editio Red.
Gdy przeczytałam opis, wiedziałam że ta książka będzie świetna i nie pomyliłam się. Intuicja mnie nie zawiodła, bowiem genialnie się bawiłam. Uwielbiam Gabriela Legenda! Ten facet od samego początku skradł moje serce i do samego końca trzymałam za niego kciuki. Również postać kobieca została dobrze wykreowana przez autorkę, choć w moim czytelniczym sercu, toczyła się burza. Raz ją lubiłam, raz mnie niesamowicie wkurzała. Cała karuzela emocji. 😄
O czym jest „Upadek legendy”?
Mamy dwójkę bohaterów, Scarlett Priest – influenserka i właścicielka świetnie prosperującego biznesu oraz Gabriela Legenda – właściciela klubu nocnego, który jest na skraju upadku po strzelaninie. Każde z nich pochodzi z kompletnie różnych światów, a jednak coś ich do siebie przyciąga od pierwszej chwili, gdy spotykają się w bardzo niekomfortowych dla nich okolicznościach. Scarlett bowiem zostaje porwana przez przyjaciela Gabriela. Kiedy do dziewczyny dociera, że Gabriel nie zamierza jej zabić, postanawia przyjąć zaskakujące zlecenie – ma bowiem, wykorzystując swoje znajomości, uchronić klub od upadku.
Scarlett nie potrafi zapomnieć błękitnych oczu, które zawładnęły nią od pierwszej chwili. Również na Gabrielu wywarła olbrzymie wrażenie odważna kobieta, która mimo porwania, postanowiła mu pomóc. Były pięściarz i księżniczka social mediów. Czy ta dwójka ma szansę na szczęśliwe zakończenie? Co się wydarzy dalej? Jak rozwinie się ich relacja? Przeczytajcie koniecznie. 😄
Książka jest napisana z dwóch punktów widzenia, co osobiście uwielbiam, w narracji pierwszoosobowej. Fabuła jest niewątpliwie przemyślana i dobrze poprowadzona, tak jak relacja między Gabrielem i Scarlett. Powiem Wam szczerze, uwielbiam ich! 😄 To, w jak subtelny, a jednocześnie niezwykle elektryzujący sposób nakreśliła ich charaktery i rozwój ich znajomości. Do tego jest napisana ładnym językiem, dzięki któremu po prostu płynie się przez tę książkę z przyjemnością. Do tego zakończenie, które łamie serducho. Czegóż chcieć więcej? Na szczęście na rynku jest już dostępna druga część, więc tym bardziej polecam zakupić od razu obie i przeczytać.
O autorce wiele słyszałam, jednak dopiero teraz miałam okazję zaznajomić się z jej twórczością i nie żałuję. Meghan March potrafi przyciągnąć czytelnika, zachwycić go i zatrzymać, co w dzisiejszych czasach wcale nie jest najprostszym zadaniem. Jestem przekonana, że będzie to jedna z moich ulubionych autorek romansów i z niecierpliwością będę wypatrywać jej nowych książek.
Kolejny dzień, kolejna świetna książka. 😄
„Upadek legendy” to część pierwsza z serii Gabriel Legend od Megan March wydana nakładem Wydawnictwa Editio Red.
Gdy przeczytałam opis, wiedziałam że ta książka będzie świetna i nie pomyliłam się. Intuicja mnie nie zawiodła, bowiem genialnie się bawiłam. Uwielbiam Gabriela Legenda! Ten facet od samego początku skradł moje serce i...
„Więcej niż przyjaciel” Kristen Callihan, drugi tom nowej serii autorki pt. „Game on”, ma dziś swoją premierę! Kochani, szybciutko chwytajcie za portfele i kupujcie tę cudowną historię dwójki przyjaciół, których połączyła piękna miłość. Czy jednak będzie miała swoje szczęśliwe zakończenie? Musicie dowiedzieć się sami, ale kurczaki, naprawdę warto. smile
Już pierwsza część o futbolistach zdobyła moje serce, druga, tylko utwierdziła w przekonaniu, że Kristen Callihan stanie się moją ulubioną autorką romansów sportowych. Autorka świetnie prowadzi całą fabułę, a przede wszystkim mistrzowsko buduje relacje pomiędzy bohaterami.
Tym razem poznajemy historię przyjaźni, która dojrzewa i rozkwita, niczym róża przepełniona miłością. Głównym bohaterem jest przyjaciel znanego nam z pierwszego tomu Drew, Gray Grayson, gwiazda futbolu. Kiedy w trakcie rekonwalescencji Drew oddaje mu swój samochód, musi użyczyć różowy pojazd córki swojego agenta. Dziewczyna bardzo przeżywa fakt, że futbolista będzie rozbijał się jej ukochanym samochodem, więc wysyła do Drew smsowe ostrzeżenie, które niewątpliwie zwróciło uwagę mężczyzny. Od tej wiadomości rozpoczyna się znajomość przyszłej właścicielki piekarni oraz gwiazdy futbolu. Oboje działają sobie na nerwy, a mimo to wciąż coś ich do siebie przyciąga. Czy jednak oboje zdecydują się przekroczyć próg przyjaźni, by dostać od życia coś znacznie więcej?
Książka jest napisana w narracji pierwszoosobowej i podzielona na dwa punkty widzenia głównych bohaterów. Oboje zostali świetnie nakreśleni, a charaktery genialnie zróżnicowanie. Bohaterów po prostu nie da się nie polubić. Od pierwszych stron wypływa z tej historii fantastyczny humor. Iskrzenie pomiędzy Ivy i Drew tylko dopełnia całości. Podobała mi się nie tylko złożoność postaci, ale również problemów z jakimi przyszło im się zmierzyć. Każde z nich jest inne, a jednak połączyło ich coś wyjątkowego. Uwielbiam pióro Kristen Callihan i to w jak lekki sposób potrafi stworzyć historię. Ta książka była jednocześnie pełna humoru, namiętności ale i wzruszająca. Polecam Wam sięgnąć, zarówno po pierwszą, jak i kolejną część.
„Więcej niż przyjaciel” Kristen Callihan, drugi tom nowej serii autorki pt. „Game on”, ma dziś swoją premierę! Kochani, szybciutko chwytajcie za portfele i kupujcie tę cudowną historię dwójki przyjaciół, których połączyła piękna miłość. Czy jednak będzie miała swoje szczęśliwe zakończenie? Musicie dowiedzieć się sami, ale kurczaki, naprawdę warto. smile
Już pierwsza część o...
Emily Bell to świetnie zapowiadająca się lekarka, jednak zostaje zdradzona przez swojego chłopaka, więc porzuca praktykę w mieście i wyrusza do małego miasteczka, gdzie dostaję pracę w szpitalu. Nim jednak zacznie swój pierwszy dzień w nowym szpitalu, spędza gorącą noc z nieznajomym mężczyzną. Rano okazuje się, że jej kochanek ma dziewczynę, więc w akcie zemsty ucieka z pokoju z jego ubraniami. Nie wie jednak, że ta decyzja wpłynie na jej dalsze życie.
Autorka zaserwowała nam lekki i zabawny romans, przy którym się uśmiechałam i doskonale bawiłam.
Bohaterowie, chociaż nie byli jacyś wyjątkowi, doskonale spełnili swoją rolę. Emily i Evan to dwa przeciwieństwa, które, mimo wzajemnej niechęci, przyciągały się do siebie. Bardzo czytało się ich słowne potyczki czy złośliwości. Widać było również, że ciągnęło ich do siebie, a ich niechęć jedynie podkręcała temperaturę, za co autorka ma u mnie plusa. Podobało mi się również to, jak Kennedy Fox włożyła między rozdziały również back story głównych postaci. Fajnie było zobaczyć, że oboje musieli zmierzyć się z własnymi demonami, większymi lub mniejszymi.
Sama fabuła jest bardzo prosta, ale łatwa w odbiorze i idealnie nadaje się na niedzielne popołudnie z winkiem. Jak wcześniej wspomniałam, autorka dodała kilka smaczków w postaci przeszłości głównych bohaterów, która w nienachalny, ale znaczący sposób wpłynęła nie tylko na ich relację, ale również wpędziła w kłopoty. Jedynym minusem było to, że końcówka książki potoczyła się bardzo szybko, o wiele za szybko moim zdaniem, ale nie będę narzekała, ponieważ wcześniejsze strony zupełnie wynagrodziły mi to potknięcie. Na uwagę zasługuje również fakt, że autorka zrobiła research do historii. [...] całość recenzji - > https://www.instagram.com/p/CQtrbVBhk_V/?utm_medium=copy_link
Emily Bell to świetnie zapowiadająca się lekarka, jednak zostaje zdradzona przez swojego chłopaka, więc porzuca praktykę w mieście i wyrusza do małego miasteczka, gdzie dostaję pracę w szpitalu. Nim jednak zacznie swój pierwszy dzień w nowym szpitalu, spędza gorącą noc z nieznajomym mężczyzną. Rano okazuje się, że jej kochanek ma dziewczynę, więc w akcie zemsty ucieka z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-30
Dziś zapraszamy na recenzję nowej książki Kristen Callihan „Na jedną noc”.
Sportowy romans. Niewiele ich na rynku i może dlatego każdy, który miałam okazję przeczytać był naprawdę dobry, jednak „Na jedną noc” Kristen Callihan na razie wybija się ponad dotychczasowe. Anna Jones jest studentką z planami na przyszłość. W jej uporządkowane życie szturmem wdziera się gwiazda fudbolowa Drew Baylor. Mężczyzna z cierpliwością godną najlepszego stratego, stara się o względy pięknej, mądrej i wyjątkowo złośliwej Anny. Dziewczyna nie ma miejsca w swoich planach na chłopaka wygrzewającego się w blasku reflektorów.
Mimo swojego postanowienia, by oprzeć się niewątpliwemu urokowi Drew, chłopak przyciąga ją do siebie niczym magnes. Anna w końcu ulega namiętnym spojrzeniom Baylora, jednak pod pewnymi warunkami. Mimo że nie podoba się to mężczyźnie, to uczucie względem Anny jest na tyle silne, że jest w stanie zgodzić się na wiele, by tylko spróbować zdobyć miłość dziewczyny. Czy jednak ta gra przyniesie mu zwycięstwo? Czy Anna w końcu odważy się pokochać Drew?
Gdy skończyłam czytać tę książkę, pomyślałam – wow! Naprawdę wciągnęła mnie historia Anny i Drew. W dodatku, pierwszy raz od dawna Autorka po raz kolejny wywołała u mnie całą gamę emocji. Ta powieść jest zabawna, wzruszająca i niezwykle seksowna. smile Kristen ukazuje całą historię z perspektywy dwojga głównych bohaterów, dzięki czemu jeszcze bardziej możemy się do nich przywiązać i kibicować ich działaniom, bądź wściekać, gdy uparcie odsuwają od siebie to, co wydaje się dla nich najlepsze. Niezwykle podoba mi się to, w jaki sposób autorka kreuje swoich bohaterów. Są prawdziwi z realnymi problemami. Już nie mogę się doczekać kolejnej książki Kristen Callihan. Autorka stała się jedną z moich ulubionych, której powieści mogę Wam z całego serca polecić. ☺️
Dziś zapraszamy na recenzję nowej książki Kristen Callihan „Na jedną noc”.
Sportowy romans. Niewiele ich na rynku i może dlatego każdy, który miałam okazję przeczytać był naprawdę dobry, jednak „Na jedną noc” Kristen Callihan na razie wybija się ponad dotychczasowe. Anna Jones jest studentką z planami na przyszłość. W jej uporządkowane życie szturmem wdziera się gwiazda...
2021-06-16
„Zawalcz o mnie” autorstwa Corine Michaels jest to kolejna część sagi o braciach Arrwood. Ta część została poświęcona Declanowi, najstarszemu z braci, który osiąga sukcesy jako biznesmen w Nowym Jorku.
Declan z niechęcią wraca w swoje rodzinne strony, by wypełnić ostatnią wolę ojca i nie dopuścić, by ich ziemia przepadła. To jednak kobieta, którą zostawił ze złamanym sercem sprawia, że powrót go przeraża. Wie bowiem, że uczucie do niej może sprawić, iż zapragnie tego, po co nie będzie mógł sięgnąć. Sydney, nie chce więcej widzieć Declana. Gdy wiele lat temu porzucił ją bez słowa wyjaśnienia, wyjeżdżając do Nowego Jorku, jej serce zostało zmiażdżone. Ku zaskoczeniu obojga, uczucie jakie ich połączyło nie wygasło, a rozbudzona namiętność na nowo ich połączyła… na jedną chwilę zapomnienia, która zmieni wszystko.
Tajemnica przeszłości sprawia, że Declan może na zawsze stracić swoją ukochaną. Musi podjąć decyzję, czy dać się pochłonąć swoim demonom, czy też stanąć do walki i udowodnić Sydney, że jest dla niego ważniejsza, niż przeszłość.
„Zawalcz o mnie” to jedna z tych historii, które czyta się szybko i przyjemnie. Zarówno Declan, jak i Sydney są bohaterami, których można polubić i którym z pewnością będziecie kibicować do samego końca. Autorka wprowadza dwa ważne zwroty akcji, które przypłacicie przyśpieszonym biciem serca. Jest zabawnie i wzruszająco, więc przyszykujcie sobie chusteczki. XD
Cała fabuła została poprowadzona w narracji pierwszoosobowej, z dwóch perspektyw. Myślę, że Arrwoodowie potrafią przyciągnąć do siebie i nie puścić do końca. Z ciekawością przeczytam, jak potoczą się losy kolejnego brata. wink
Jeżeli zatem macie ochotę na przyjemną historię przepełnioną humorem i wywołującą masę wzruszeń, to nie ociągajcie się i koniecznie sięgnijcie po te książki.
„Zawalcz o mnie” autorstwa Corine Michaels jest to kolejna część sagi o braciach Arrwood. Ta część została poświęcona Declanowi, najstarszemu z braci, który osiąga sukcesy jako biznesmen w Nowym Jorku.
Declan z niechęcią wraca w swoje rodzinne strony, by wypełnić ostatnią wolę ojca i nie dopuścić, by ich ziemia przepadła. To jednak kobieta, którą zostawił ze złamanym...
Marlena wychowuje się w zakonie, ale nie czuje powołania i dlatego, kiedy dostaje szansę, by opuścić jego mury, robi to bez wahania. Jednak cena za wolność będzie wysoka, ale również pełna nowych odkryć i niezwykłych znajomości.
Bardzo byłam ciekawa tej książki, która rozgrywa się w dwudziestoleciu międzywojennym, i nie ukrywam, miałam pewne oczekiwania wobec historii, ale jestem rozczarowana.
Moim zdaniem nic tu nie grało, a sama książka w większości opierała się na erotycznych przeżyciach, przeplatanych wspomnieniami osób, które zupełnie mnie nie interesowały. To były łatki fabularne, które nic nie wnosiły do historii, a sprawiły, że mnie wynudziły.
Bohaterowie również nie wzbudzili mojej sympatii, byli mi zupełnie obojętni, chociaż zdarzały się chwile, kiedy mnie irytowali.
Marlena raz była słodka i naiwna, a innym razem zupełnie sobie przeczyła i zachowywała się, jakby była doświadczona. Ignacy natomiast był rozpieszczony ze skłonnością do przemocy, której nie potrafiłam zrozumieć. Nie wiedziałam, czemu tak było i nawet jego zdarzenie z przeszłości zupełnie nie tłumaczy takiego zachowania.
Podobnie miałam z resztą bohaterów, którzy mieli stanowić ciekawe i kolorowe tło, ale byli szarą plamą, która nie nadawała żadnego uroku, rozgrywającym się wydarzeniom.
Czekałam, aż historia dobiegnie końca, a kiedy odkładałam książkę na bok, nie czułam też potrzeby, żeby do niej wrócić. Fabuła nie była zajmująca i koniec końców ucieszyłam się, że dobrnęłam do ostatniej strony.
Generalnie nie polecam historii. Nic się w niej nie działo i dla mnie była słabo napisana, sama erotyka to nie wszystko.
Marlena wychowuje się w zakonie, ale nie czuje powołania i dlatego, kiedy dostaje szansę, by opuścić jego mury, robi to bez wahania. Jednak cena za wolność będzie wysoka, ale również pełna nowych odkryć i niezwykłych znajomości.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo byłam ciekawa tej książki, która rozgrywa się w dwudziestoleciu międzywojennym, i nie ukrywam, miałam pewne oczekiwania wobec historii, ale...