-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1156
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać409
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2011-09-02
2011-07-10
2011
O klasztorze i zasadach panujących w tej wspólnocie wiem niewiele. Opis z tyłu okładki wydał mi sie interesujący, więc od razu wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać.
Hiszpania,poczatek XX wieku. Na progu położonego na uboczu żeńskiego klasztoru Matki Boskiej Miłosiernej ktos podrzuca walizkę z noworodkiem. Sytuacja ta powoduje zamieszanie w spokojnym życiu sześciu sióstr. W trakcie czytanie dowiadujemy sie jakie były powody, dla których każda sióstr trafiła do zakonu.
Lubię oryginalne książki, więc moja ciekawość co do tej pozycji była ogromna. Czy się zawiodłam? Nic takiego nie miało miejsca. Książka przypadła mi do gustu. Jestem zaskoczona poruszoną tematyką i problematyką utworu. Czyta się lekko, choć sprawy poruszane w książce przyjemne nie są.
Wielu z nas zakon postrzega jako wyciszony, bez większych emocji, taką oazę spokoju. Autor stara się nam pokazać kontrast pomiędzy melancholijną narracją, a gwałtownością uczuć oraz dramat ludzkich losów.
Klasztor to książka wstrząsająca i dająca wiele tematów do przemyśleń. Uważam, że w gruncie rzeczy, lektura godna naprawdę polecenia.
O klasztorze i zasadach panujących w tej wspólnocie wiem niewiele. Opis z tyłu okładki wydał mi sie interesujący, więc od razu wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać.
Hiszpania,poczatek XX wieku. Na progu położonego na uboczu żeńskiego klasztoru Matki Boskiej Miłosiernej ktos podrzuca walizkę z noworodkiem. Sytuacja ta powoduje zamieszanie w spokojnym życiu sześciu...
Na początku chciałabym zwrócić uwagę, na bardzo istotny fakt, że upośledzeni fizycznie czy psychicznie nie są tylko ‘roślinkami”. To, że się nie ruszam, czy nie mówię – nie oznacza, że nie myślę i nie czuję. Pisząc tą recenzję chciałabym podzielić się swoimi wrażeniami po przeczytaniu tej książki.
Zostanie rodzicem dziecka „czującego inaczej” to ciężka próba, która może przytrafić się każdemu z nas. Ci, którzy biorą w swoje ręce odpowiedzialność ich wychowania, podejmują decyzję, która diametralnie odmienia ich życie.
Andrzej Lipiński jest autorem książki „Kalinka”, a zarazem ojcem córeczki o tym samym imieniu, co tytuł książki. Opisuje własną, prawdziwą historię, jaka zaistniała w jego rodzinie. Od samego początku widać poetycką opowieścią zrozpaczonego ojca. O utraconych marzeniach, wierze i nadziei. Bardzo wyraźnie mamy tu pokazane myśli, emocje cierpiącego człowieka, który nie może pogodzić się z tak bolesną prawdą. Nie może zrozumieć „dlaczego’, to spotkało właśnie jego ukochaną Kalinkę. Dlaczego, nie może tak, jak inne dzieci śmiać się, płakać, a następnie rosnąć i dojrzewać, tylko musi być podłączona cały czas do bezdusznej maszyny, jaką jest respirator.
Pokazuje siłę miłości rodzicielskiej do nieuleczalnie chorego dziecka, bez względu na wszystko. Opisuje mozolną walkę o normalne życie swojej rodziny, która toczy się w schemacie szpital - dom-szpital. Dziewczynka cierpi na rdzeniowy zanik mięśni. Rodzice kontaktują się z nią za pomocą wzroku i malutkiej dłoni Kalinki. Widzimy tu walkę o każdy dzień, godzinę, minutę – gdzie pojawiają się wzloty i upadki natury psychicznej. Próba godzenia się i przede wszystkim zrozumienia, że nie ma żadnego odwrotu. Tak jest i musi być. Bolesna, ciężka prawda, która dotyka rodziców nieuleczalnie chorego dziecka. „To nasza największa choroba – strach przed czymś trudnym, innym czy nieznanym, niewyobrażalność zjawisk, z którymi nie zetknęliśmy się nigdy wcześniej. Każdy ledwie coś o nich słyszał, a wszyscy są ekspertami i nawzajem straszą się tą ubogą wiedzą.”
Czytając widzimy, że nie jest to tylko relacja z kilkuletnich zmagań z chorobą dziecka. Barka i Andrzej uczyli się obsługiwać prywatny oddział intensywnej terapii, szukali pomocy gdzie tylko się da, nawet za wszelką cenę – u energoterapeutów, uzdrowicieli i indyjskiego guru. Mimo wielu ograniczeń narzuconych przez chorobę: odsysanie flegmy, obsługa respiratorów, sondy czy też wnoszenie wózka - potrafili się cieszyć życiem i nawet podróżowali po Europie. Wspięli się na szczyt dwutysięcznika, zwiedzili kopalnię srebra, pływali w morzu.
Dzięki tej książce możemy lepiej poznać chorobę oraz życie ludzi, którzy się z nią zetknęli. Autor pokazuje świat, który dla ludzi bez takich problemów jest zupełnie obcy. Jest to książka o pięknie, o tak różnym szczęściu, o cudzie ludzkiej brzydoty. Skierowana do czytelnika, który czuje mocniej i głębiej. Pokazuje, że niepełnosprawność to między innymi dar, lekcja dla człowieka sprawnego. To niepełnosprawni pokazują nam te cuda, których nie widzimy – miłość, optymizm, siłę oraz wiarę w lepszy, piękniejszy świat.
Opowieść tak szczera i prawdziwa, obok której nie należy przechodzić obojętnie. Zdecydowanie powinno się ją dawkować. Autor niesamowicie ukazuje relacje jakie wynikają z miłości między ojcem –matką - dzieckiem. Prawdziwe uczucie miłości, które musi się zakończyć odejściem ukochanego dziecka.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu też książki, chociaż w małym stopniu przyczyni się ona do zrozumienia, że nawet w najgorszej, najtrudniejszej sytuacji - zawsze jednak jest w nas wystarczająco dużo siły i energii, by nie poddawać się do końca.
Na początku chciałabym zwrócić uwagę, na bardzo istotny fakt, że upośledzeni fizycznie czy psychicznie nie są tylko ‘roślinkami”. To, że się nie ruszam, czy nie mówię – nie oznacza, że nie myślę i nie czuję. Pisząc tą recenzję chciałabym podzielić się swoimi wrażeniami po przeczytaniu tej książki.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZostanie rodzicem dziecka „czującego inaczej” to ciężka próba, która może...