-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać12
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik1
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik7
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2022-12-27
2022-10-29
2022-10-23
2022-10-19
2022-09-30
2022-07-22
2022-07-18
2022
2022-06-15
2022-06-05
2022-06-01
2022-05-28
2022-05-25
2022-05-24
2022-05-19
2022
2022-04-27
Ważna książka, pokazująca skalę, jaką osiągnął rosyjski trolling w ostatnich latach i jak potężna to broń, której do pewnego momentu byliśmy nieświadomi. Niestety reportaż nieco przegadany, momentami sprawia wrażenie stronniczego (chociaż wierzę autorce, która sama mocno ucierpiała z powodu ataków trolli na jej osobę).
Ważna książka, pokazująca skalę, jaką osiągnął rosyjski trolling w ostatnich latach i jak potężna to broń, której do pewnego momentu byliśmy nieświadomi. Niestety reportaż nieco przegadany, momentami sprawia wrażenie stronniczego (chociaż wierzę autorce, która sama mocno ucierpiała z powodu ataków trolli na jej osobę).
Pokaż mimo to2022-03-07
Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ chciałam zrozumieć. Dostrzec zależności, które doprowadziły do wojny na Ukrainie. Barbara Włodarczyk przenosi nas do świata, gdzie Putina wielbi się, oddaje mu się wręcz boską cześć. Przyznam, że nie zdawałam sobie sprawy z ogromu tego szaleństwa. Jeszcze miesiąc temu wszystko wydawało się zupełnie inne. Może gdybym przeczytała "Szaloną miłość" wcześniej, Rosja ukazałaby mi swoje złowrogie oblicze. Książka Barbary Włodarczyk to cenna lektura, pozwalająca spojrzeć na zjawiska, o których istnieniu wolelibyśmy nie wiedzieć.
Sięgnęłam po tę książkę, ponieważ chciałam zrozumieć. Dostrzec zależności, które doprowadziły do wojny na Ukrainie. Barbara Włodarczyk przenosi nas do świata, gdzie Putina wielbi się, oddaje mu się wręcz boską cześć. Przyznam, że nie zdawałam sobie sprawy z ogromu tego szaleństwa. Jeszcze miesiąc temu wszystko wydawało się zupełnie inne. Może gdybym przeczytała...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02
I NIE BYŁO JUŻ NIKOGO
Zastanawiam się, kiedy jest najlepsza pora, żeby sięgnąć po książki o wyprawach arktycznych. Być może najodpowiedniejsze ku temu pozostaje lato, gdy żar leje się z nieba. A może właśnie nasza umiarkowanie sroga zima sprzyja czytaniu historii rozgrywających się za kołem podbiegunowym? Bez względu jednak na to, kiedy sięgniecie po "Na zawsze w lodzie", pozycja ta może zmrozić was do głębi.
Być może niektórzy z Was kojarzą "Terror" Dana Simmonsa. Ta trzymająca w napięciu powieść grozy opowiadała o zmaganiach nieszczęsnych marynarzy z wszechmocną przyrodą i nieuchwytnym potworem. Jeśli opowieść zrobiła na was równie duże wrażenie, co na mnie, powinniście zastanowić się nad sięgnięciem po wydaną po raz pierwszy w 1987 roku książkę Owena Beattie i Johna Geigera.
19 maja 1845 roku John Franklin razem z liczącą 128 członków załogą wyruszył na statkach Erebus i Terror w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego. Dwie wspaniałe jednostki parowe wyposażono w najnowocześniejsze wynalazki techniki, znane w ówczesnej epoce. Suto zaopatrzono je również w prowiant, w tym konserwy, mające wystarczyć aż na trzy lata podróży. Oba statki żegnano w przeświadczeniu, że przedsięwzięcie te nie może się nie powieść.
Trzy lata później członkowie wyprawy ciągle nie dawali znaku życia. Zdecydowano się wtedy na wysłanie ekspedycji ratunkowych, stało się również jasne, iż nikłe są szanse na przeżycie kogokolwiek z załogi. Miało minąć jednak ponad sto lat do momentu, kiedy odkryto przyczyny katastrofy ekspedycji i odnaleziono wraki obu statków. W latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku badacze dokonali ekshumacji zwłok marynarzy, a rezultaty badań, szczegółowo opisane w książce, rzuciły nowe światło na tragedię wyprawy Franklina.
"Na zawsze w lodzie" opowiada o tym, jak poszczególne wyprawy starały się dociec prawdy, a książkę czyta się chwilami jak niezwykle wciągającą powieść detektywistyczną. W "Wojnie światów" Wellsa najeźdźców z Marsa pokonały ziemskie bakterie. Okazuje się, że nierzadko za upadkiem wielkich stoją przyczyny z pozoru błahe i banalne.
Jeszcze kiedy byłam w szkole podstawowej, bardzo chętnie czytałam o dokonaniach Roalda Amundsena. Norwegowi udało się jako pierwszemu przebyć Przejście Północno-Zachodnie, a w historii zapisał się jako zdobywca bieguna południowego. Pamięć o wyprawach arktycznych obejmuje jednak nie tylko zwycięzców, lecz i tych, którym się nie powiodło. Dzieje marynarzy z Erebusa i Terroru ciągle przerażają i poruszają wyobraźnię współczesnych.
"Na zawsze w lodzie" była swego czasu bestsellerem, chożiaż określenie to skutecznie już odstraszyło mnie od niektórych książek. Opatrzony przedmową Margaret Atwood reportaż okazuje się jednak na tyle rzetelny i wciągający, że sięgnąć po niego mogą również osoby, które wcześniej historią wyprawy Franklina nie były zainteresowane. Uświadamia nam ona dobitnie, że mijają stulecia, a nieszczęśnicy z Erebusa i Terroru ciągle tkwią zaklęci w lodzie.
I NIE BYŁO JUŻ NIKOGO
Zastanawiam się, kiedy jest najlepsza pora, żeby sięgnąć po książki o wyprawach arktycznych. Być może najodpowiedniejsze ku temu pozostaje lato, gdy żar leje się z nieba. A może właśnie nasza umiarkowanie sroga zima sprzyja czytaniu historii rozgrywających się za kołem podbiegunowym? Bez względu jednak na to, kiedy sięgniecie po "Na zawsze w...
OPOWIEŚĆ O ZBRODNI ZWYCZANEJ
Zwykło się mawiać, że to szczury jako pierwsze uciekają z tonącego okrętu. Określenie "szlak szczurów" bądź "linia szczurów" odnosi się zaś do trasy, jaką musieli przebyć nazistowscy zbrodniarze, żeby uchronić się przed karzącą ręką sprawiedliwości. Droga często wiodła przez Rzym, aż do Argentyny, a lista zbiegów okazuje się nad wyraz długa.
Philippe Sands, prawnik specjalizujący się w prawie międzynarodowym i profesor prawa na University College w Londynie, zainteresował się życiem i śmiercią Ottona Wächtera. Spotkanie z synem nazisty – Horstem będzie dla niego okazją do bliższego spojrzenia na życie osobiste założyciela krakowskiego getta.
Oto wyłania się przed nami obraz rodziny jakich wiele. Młodzi romansują ze sobą, przeżywają mniejsze i większe kryzysy, ale wszystko kończy się szczęśliwie – ślubem i kolejnymi, pojawiającymi się na tym świecie dziećmi. Ich codzienność wypełniają codzienne radości i troski oraz miłość do nieomylnego wodza, Hitlera.
Trudno wychwycić moment, w którym rodzi się zło. Pozostaje ono nieuchwytne, chowa się gdzieś na drugim planie. Niełatwo też ocenić, co w owej historii najbardziej przytłacza: czy zbrodniarze, nie różniący się niczym od przeciętnych obywateli, banalni w swojej codzienności, czy może postawa syna nazisty, próbującego na każdym kroku usprawiedliwić czyny ojca.
Nie będę ukrywać, że sięgnęłam po daną pozycję, próbując zrozumieć genezę ludobójstwa oraz zbrodni, nie znajdujących wytłumaczenia. Refleksja, jaka wyłania się przed czytelnikiem, może przerazić: zbrodniarze, będący u władzy, wysługują się innymi, dlatego mają "czyste" ręce, zaś ci, którzy pociągają za spust, twierdzą, że zostali do tego zmuszeni.
Są to jednak moje osobiste spostrzeżenia, gdyż, jak wspominałam, książka skupia się głównie na małej historii rodziny, do której wielka historia przenika wprawdzie cały czas, nie zwracając jednak zbytnio uwagi czytelnika. Jest to zarazem największą zaletą, jak i największą wadą opowieści. Całość może bowiem momentami odrobinę nużyć odbiorcę, wydawać się zbyt rozwlekła i przegadana.
Dla osób zainteresowanych historią, szczególnie II Wojną Światową, książka Philippe'a Sandsa to oczywiście pozycja obowiązkowa. Pokazuje losy nazistowskich zbrodniarzy z mniej znanej nam strony, starając się wytłumaczyć, dlaczego normalni (i moralni) z pozoru ludzie dokonywali nienormalnych (i całkowicie niemoralnych) zbrodni.
I chyba warto się nad tą książką szczególnie dziś pochylić.
OPOWIEŚĆ O ZBRODNI ZWYCZANEJ
więcej Pokaż mimo toZwykło się mawiać, że to szczury jako pierwsze uciekają z tonącego okrętu. Określenie "szlak szczurów" bądź "linia szczurów" odnosi się zaś do trasy, jaką musieli przebyć nazistowscy zbrodniarze, żeby uchronić się przed karzącą ręką sprawiedliwości. Droga często wiodła przez Rzym, aż do Argentyny, a lista zbiegów okazuje się nad wyraz...