rozwińzwiń

Rumowiska

Okładka książki Rumowiska Wit Szostak
Okładka książki Rumowiska
Wit Szostak Wydawnictwo: Powergraph literatura piękna
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Powergraph
Data wydania:
2023-10-11
Data 1. wyd. pol.:
2023-10-11
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367845168
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Rafał Kosik, Radek Rak, Wit Szostak
Ocena 4,7
Boże nawiedzenie Justyna Hankus, Raf...
Okładka książki Utopay. Przyszłość wystawia rachunek Wojciech Chamier-Gliszczyński, Wojciech Chmielarz, Anna Cieplak, Jacek Dukaj, Paulina Hendel, Miłosz Horodyski, Grzegorz Kasdepke, Rafał Kosik, Wojciech Kuczok, Wojtek Miłoszewski, Zygmunt Miłoszewski, Daniel Odija, Łukasz Orbitowski, Mateusz Pakuła, Andrzej Pilipiuk, Grażyna Plebanek, Michał Protasiuk, Radek Rak, Anna Rozenberg, Barbara Sadurska, Magdalena Salik, Dominika Słowik, Bartosz Szczygielski, Wit Szostak, Cezary Zbierzchowski, Jakub Żulczyk
Ocena 6,2
Utopay. Przysz... Wojciech Chamier-Gl...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
109 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
169
117

Na półkach:

Momentami łapała mnie za melancholię, zaczepiała metaforę, dawała do myślenia czułości, tak bardzo pragnąłem tej pięknej literatury. Tak jestem zawiedziony. Piękne słowa, piękne myśli, donikąd.

Momentami łapała mnie za melancholię, zaczepiała metaforę, dawała do myślenia czułości, tak bardzo pragnąłem tej pięknej literatury. Tak jestem zawiedziony. Piękne słowa, piękne myśli, donikąd.

Pokaż mimo to

avatar
508
508

Na półkach:

„Rumowiska” to opowieść o życiu, o pisaniu, o powieści, języku oraz oczywiście i nade wszystko o człowieku. Bohaterką jest tutaj rzeka, ale autor podkreśla zarazem, że „Rzeka jest metaforą. To jasne. A jeśli metafora jest rzeką?” Jak zatem należy rozumieć tę parabolę, którą Wit Szostak pieczołowicie konstruuje, rozbudowuje i przeobraża? Można dociekać jej istoty przyrównując sens słów: rzeka – rzecz – rzeczywistość – rzec. W nich zawiera się zarówno rodzina ze swoim dziedzictwem, kraj z własną historią, dom i jego niezbadane nigdy do końca pokoje i korytarze, bieg zdarzeń, bieg czasu, zbieg okoliczności. A to zaledwie cząstka tego, co z „Rumowisk” możemy wydobyć, zrekonstruować i po swojemu oswoić.

Rzeka w „Rumowiskach” ma wiele ważnych dopływów, zasilanych po drodze przez mniejsze i całkiem nieduże strumyki. Jeden z najważniejszych rozrasta się szeroko, burzy, wiruje i dudni po kamienistym, mocno wyżłobionym dnie, odsłaniając przy okazji, jedną po drugiej, latami skrywane tajemnice. To historia rodziny Chodnikiewiczów, jej kilku pokoleń. Możemy śledzić, jak zza tej wszystkim znajomej, oficjalnej twarzy babci Heleny, wyłania się jej druga, osobista i bardzo bezbronna fizis, by jednak już niebawem znów na zawsze zniknąć, jak powoli wyjaśnia się zagadka służbówki Onego i tajemnica samej jego osoby, jak coraz bliżej ku nam podchodzi dziadek Tomasz, by wszak co jakiś czas skryć się z ulgą w swoim gabinecie – azylu, wokół zaś krążą cienie tych, których wojna połknęła, by nigdy nie oddać, lub oddała już obcymi, całkiem nie do poznania.

Przetacza się historia, powojenne powroty i wrastanie w nowe miejsca i nową rzeczywistość, porządkowanie życia na wzór rozkładów jazdy kolei, by za nic nie dopuścić do kolizji, przestojów, by dobrze rozpoznać priorytety i dalsze ciągi komunikacyjne. Jest konspiracja, ruch wolnościowy, zebrania w ciszy gabinetu, ulotki, Solidarność, transformacja i sejm kontraktowy, emigracja za lepszą przyszłością, która przynieść może więcej bólu niż pożytku i nie jest warta nowo budowanego domu.

Nie może zabraknąć dwóch tak istotnych dla autora światów. Są nimi Kraków i rodzina. Kraków – miasto żyjące, oddychające, kryjące tajemnice, nasycone przeszłością i legendą, karmiące się nimi oraz zwrotnie przekazujące ludziom ową magiczną, nieco przytłaczającą aurę, wyciekającą każdym porem kamiennej fasady budynków, bruku pamiętającego jeszcze kopyta koni ciągnących królewską karetę, drzew szumiących opowieściami. Tak było w „Chochołach”, powieści-sadze, w której Kraków przeobrażał się, znikał, by za niedługo pojawić się i pochłonąć mieszkańców, przywoływał zamierzchłe duchy i mieszał czasy. W „Rumowiskach” miasto towarzyszy strumieniowi rodzinnej historii, zasilając jego nurt, wrzucając weń dodatkowe kamyki, burząc osuwiska. Jest ważny i obecny.

Innym nurtem tej opowieści są podkrakowskie Świniowice z fabryką Mielonki Najprzedniejszej i klubem sportowym Puszkarz. No i jest także wykład o rzece, jej meandrach i metaforach, wielce pomocny w rozbiorze tej zadziwiającej, wielostopniowej i wieloaspektowej powieści. To rzeka, do której wpadają wspomnienia, wyblakłe, fragmentaryczne. Srebrna łyżeczka z suku w Damaszku, cenna, zaśniedziała pamiątka, już nie bardzo wiadomo czego, powidoki pierwszej fascynacji erotycznej, konspiracyjne narady w gabinecie dziadka osnute papierosowym dymem, przebiegające w zgodnej, rodzinnej otulinie milczenia.

Głównym, choć nie jedynym narratorem uczynił Wit Szostak przedstawiciela trzeciego pokolenia Chodnikiewiczów, imiennika nestora rodu, który mówi o sobie: „Nazywam się Tomasz Wnuk. I opowiem o ciszy między tymi dwoma słowami.” W ten sposób rozpoczynamy wędrówkę niejako pod prąd, od ujścia ku źródłu. Najpierw jest śmierć dziadka Tomasza, byśmy od tego ostatecznego końca, śmierci jako rozpadu, cofnąć się mogli ku początkom, łącząc poszczególne dopływy w jeden bieg, włączając je w szerszy kontekst rodzinnych zależności i uwarunkowań. Przy czym żmudnie idzie Tomaszowi Wnukowi, a za nim i nam, oddzielanie ziarna od plew. Zauważamy choćby, że najważniejsza osoba w rodzinie Chodnikiewiczów, dziadek, stwarzał się sam z półprawd i konfabulacji, poprzez przedmioty, które tak naprawdę go nie obchodziły i nie dotyczyły, budował kunsztownie swoją legendę. Prawdę odkrywać zaczęto po jego śmierci, gdy ze zgromadzonego rumowiska rzeczy można było wreszcie wydestylować sam ekstrakt, to co najważniejsze, dziadkowe.

Do głównego nurtu co rusz wpadają rozmaite strumyki, te duże – najważniejsze fakty, niesporne fragmenty życia, ale także te skraplające się powoli informacjami, skrytymi w skałach i podłożu, jednak z mozołem torujące sobie drogę, żłobiące łożysko, by w końcu triumfalnie wlać się do serca rzeki. Są i te ledwo domyślne, podziemne, niewidoczne, choć niekiedy słyszalne spod powierzchni, dopominające się nieśmiało o uwagę. Bardziej je przeczuwamy niż czujemy, nie jesteśmy pewni, czy nie stanowią tylko wytworu naszej fantazji. „Podziemne rzeki mogą być wielką pokusą. To przecież wyjście poza widzialne, przekroczenie źródła. Czym jest rzeka zanim stanie się rzeką? Jeśli jest w człowieku pragnienie źródłowości, to jak potężne musi być odkryte na dnie źródła pragnienie podziemności?” Każdy z bohaterów, jak i my wszyscy przecież, ma taki fragment życia, który chce zostawić tylko dla siebie, schować w podziemnym królestwie pamięci. Gdy natykamy się nań przypadkiem, widzimy zdumieni zupełnie inny obraz człowieka niż ten znany nam na co dzień. Ale to rzadki przypadek, a to, co pod ziemią, tam też ma pozostać. Nie da się jednak zaprzeczyć, że samo dokopywanie się do sekretów, wyskubywanie ich spomiędzy szczelin i zakamarków, to powszechnie znany i z pasją uprawiany sport, rodzaj ekscytującego łowiectwa. Zwykle więc opowieści towarzyszy dopowieść, a więc to, co wykreowała wyobraźnia i co bezwiednie zrosło się z realistyczną tkanką w nierozerwalną całość, na tyle ją zainfekowało, że niełatwo będzie przywrócić chwiejną równowagę. Toczy się więc rumowisko, a rzeka opływa kamienie, wyobla je, wygładza, przytula…

„Język dotrze wszędzie, naniesie, nawarstwi się i obejmie wszystko”. Język rzeki, a więc życia, powieści, jej rytm, tempo, zawirowania i płycizny, spiętrzenia i głębiny, te wszystkie „toczyny, wleczyny, unosiny, zawiesiny i roztwory.” To wszystko nas u Wita Szostaka zadziwia, onieśmiela, w końcu wchłania i trzyma mocno, do utraty oddechu. Z posługiwania się literackim językiem polskim w sposób ekwilibrystyczny, wielopiętrowy, nowatorski, podkreślający jego różnorodność, piękno i możliwości Wit Szostak słynie nie od dzisiaj. Zauroczyło mnie to już kilka lat temu w niewielkiej powieści „Wróżenie z wnętrzności”. Zdaje się on dysponować nieograniczoną wyobraźnią, pozwalającą mu modelować słowa i tworzyć z nich zaskakujące świeżymi kontekstami zestawienia. Całe fragmenty „Rumowisk” można by wyjąć śmiało z tekstu i potraktować jako osobne eseje, które doskonale da się czytać pojedynczo, zaś włączone na powrót w pozostałą materię powieści, natychmiast znów się z nią jednoczą, wplatają i dodają znaczenia.

Autor eksperymentuje też z nastrojem, z łączeniem różnych struktur literackich, z wnikaniem między znaczenia, w ich pęknięcia i zarysowania, by wydobyć, wydusić z nich coś więcej, odkryć tajemnicę. Powieść słusznie jest tu przyrównana do stale wzbierającej, przemieszczającej się ze swojej natury rzeki, życie zaś jawi się nam pulsujące niczym nurt, zbierające poboczne odnogi i odnóżki, inne w naszej pamięci, a nieco odmienne we wspomnieniach bliskich nam osób, choć przecież te i te jak najbardziej prawdziwe. Odbywa się ciągłe odkrywanie ułamków prawd, które układają się w kolejne opowieści, wzbogacające tę główną narrację, często ją dekomponując i reinterpretując.

Czuję, że autor opowiada też trochę siebie, między wierszami tka wyimki z własnej historii, łącząc je dyskretnie z pozostałą resztą, okraszając osobistą emocją. Próbuję więc wyłuskiwać te okruchy i lepić z nich jeden obraz, niepełny, ale zawsze jakiś. Człowieka oddanego miastu i ludziom, gawędziarza wyginającego zdania w erudycyjne esy-floresy, tworzyciela mitów i alegorii na użytek opisu złożoności świata. Przy tym zaś osoby wrażliwej i empatycznej, z wyrozumiałością podchodzącej do kreowanych przez siebie bohaterów i z dużym wyczuciem reagującej na potrzeby tych, których wojna wyrzuciła z domów i skazała na niepewny los uchodźcy. Nalewa do talerzy parującą zupę, tłumacząc się: „Nie chcę notować, co widzę w oczach matek, czuję, że byłoby to zdradą. Ich anonimowość niewiele zmienia, są nagie w swej bezradności i trzeba odwrócić wzrok i powściągnąć rękę, która chce pisać. W takich chwilach ważniejsza jest ta druga ręka, która zatrzymuje pióro i stawia granice. Nie piszę o uchodźcach, nie mam prawa, piszę swoje. Tylko tak mogę uciec.” To jeszcze nie czas, za wcześnie, ale historia upomni się i o tę opowieść, której nurt będzie silny, wezbrany poczuciem krzywdy i łzami matek oraz, mam nadzieję, donośny.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

„Rumowiska” to opowieść o życiu, o pisaniu, o powieści, języku oraz oczywiście i nade wszystko o człowieku. Bohaterką jest tutaj rzeka, ale autor podkreśla zarazem, że „Rzeka jest metaforą. To jasne. A jeśli metafora jest rzeką?” Jak zatem należy rozumieć tę parabolę, którą Wit Szostak pieczołowicie konstruuje, rozbudowuje i przeobraża? Można dociekać jej istoty...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
6

Na półkach:

Na podstawie tej książki (a nie znam innych) mogę napisać że autor to rasowy polejwoda, przy czym jest to na tyle nijakie, że niewiele z tego wynika i niewiele to wnosi do czegokolwiek. Szkoda czasu.

Na podstawie tej książki (a nie znam innych) mogę napisać że autor to rasowy polejwoda, przy czym jest to na tyle nijakie, że niewiele z tego wynika i niewiele to wnosi do czegokolwiek. Szkoda czasu.

Pokaż mimo to

avatar
62
40

Na półkach:

Zachęcony wieloma dobrymi opiniami, za swoje ciężko zarobione pieniądze kupiłem audiobooka i niestety nie był to zakup udany. Szostak przypomina mi pod pewnymi względami Pilcha – ma bardzo dobry warsztat, ale jest na tyle zakochany we własnym intelekcie, że zapomina o czytelniku.
Szostak tworzy bohatera – to mały chłopiec, któremu świat wydaje się ogromny, zaś dorośli to bogowie, i wszystko jest dla niego mniejszą lub większą tajemnicą. Z początku wszystko gra. Autor wprowadza postać dziadka. Stwarza pozory, iż ta relacja mocno wpłynęła na bohatera. Dodaje metaforę rzeki, metaforę źródła. I gdy myślimy, że teraz to wszystko się jakoś zapętli, rozwinie, zmiesza w spójny, aczkolwiek złożony z różnych składników ciąg, nagle okazuje się, że autor nie ma zamiaru wysilić się, żeby stworzyć emocjonującą fabułę. Zamiast tego serwuje nam niekończący się ciąg anegdot wymieszanych z górnolotnymi metaforami. Szostak skacze z przemyślenia na przemyślenie w zależności od wieku bohatera. Ta nielinearność bynajmniej nie służy mu do budowania napięcia. Chłop chce po prostu podzielić się swoimi obserwacjami. Raz pokazuje świat wielki i groźny z perspektywy malca, innym razem opisuje stan dojrzewającego nastolatka. Większość z jego spostrzeżeń jest paradoksalnie trafna, napisana całkiem ciekawie, ale niestety niezbyt oryginalna. Bo cóż to za odkrycie, że dla dziecka zainteresowanie ze strony dziadka jest rzeczą wielką, tak samo jak pierwsze kontakty seksualne w wieku nastoletnim, więc gdy słuchasz entą opowieść, która kończy się bez wyraźnej puenty, tudzież ta refleksja jest truizmem, to zadajesz sobie pytanie po co tego słucham? Autor w swoim mniemaniu ubiera codzienność w szaty niezwykłości, niestety taki zabieg ma sens raz na jakiś czas, a tu mamy dosłownie paradę życiowych mądrości i metafor. Nie twierdzę, że Szostak nie ma ciekawych spostrzeżeń, ale ile można? Ta książka jako całość wygląda tak jakby autor usiadł nad kartką i napisał 2000 metafor o rzece, 500 metafor o źródle, opakował to w ową „magiczną codzienność” pachnącą konserwą ze Świniowic i ogórkiem kiszonym z piwnicy babci – et voilà, książka gotowa. To takie „Na wspólnej” w szatach literatury pięknej, gdzie w przerwach na reklamę puszczają mądrości Paulo Coelho.
Podkreślam, że uważam, że autor ma dobry warsztat. Miejscami jest to literacko urzekające, miejscami jest to trafne. W pewnym sensie rozumiem, dlaczego innym czytelnikom ta książka przypadła do gustu, ale dla mnie jako całość ta powieść jest ciężkostrawna. Nie dosłuchałem do końca, gdyż miałem wrażenie, że jeszcze jedna "wielka mądrość" o rzece, czytana przez lektorkę natchnionym głosem, a po prostu mi się uniesie.

Zachęcony wieloma dobrymi opiniami, za swoje ciężko zarobione pieniądze kupiłem audiobooka i niestety nie był to zakup udany. Szostak przypomina mi pod pewnymi względami Pilcha – ma bardzo dobry warsztat, ale jest na tyle zakochany we własnym intelekcie, że zapomina o czytelniku.
Szostak tworzy bohatera – to mały chłopiec, któremu świat wydaje się ogromny, zaś dorośli to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
507

Na półkach: ,

Wspaniała książka, nieoczywista.

Wspaniała książka, nieoczywista.

Pokaż mimo to

avatar
126
126

Na półkach:

Bardzo lubię prozę Wita Szostaka, to dla mnie jeden z najlepszych i najważniejszych polskich pisarzy, ale tym razem czytałam jego książkę z mniejszą niż zwykle ciekawością i podziwem. Jakby to powiedzieć? Wydaje mi się, że w "Rumowiskach" Wit Szostak... przedobrzył, wrzucił za dużo grzybów w barszcz. Jest mistrzem konstrukcji, "Cudze słowa" to absolutny majstersztyk , jego ostatnia książka także ma skomplikowaną, niebanalną strukturę, jednak w pewnym momencie narracyjne meandry i retardacje (słowa z "Rumowisk") zaczynają nużyć. A już szczególnie fragmenty o rzece. Ile można czytać o właściwościach i znaczeniu rzeki starając się rozszyfrowywać metafory? Szczególnie jeśli wolałoby się w tym czasie dalej rozszyfrowywać opowiadaną w kręty (!) sposób historię?

Bardzo lubię prozę Wita Szostaka, to dla mnie jeden z najlepszych i najważniejszych polskich pisarzy, ale tym razem czytałam jego książkę z mniejszą niż zwykle ciekawością i podziwem. Jakby to powiedzieć? Wydaje mi się, że w "Rumowiskach" Wit Szostak... przedobrzył, wrzucił za dużo grzybów w barszcz. Jest mistrzem konstrukcji, "Cudze słowa" to absolutny majstersztyk , jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2303
2125

Na półkach: , , ,

Bez oceny, nie dla mnie.

Bez oceny, nie dla mnie.

Pokaż mimo to

avatar
1480
576

Na półkach: , , ,

Wit Szostak zawsze mnie finalnie zachwyca, choć czasami przekombinowuje. Stworzył przejmującą historię rodzinną, przeplataną opowieściami o rzece – i to właśnie z nimi mam problem. Na początku te wtręty o rzece, jej meandrach, kroplach drążących skałę, bardzo męczą. Są pretensjonalne, burzą rytm opowieści, wpycha nam autor te złote myśli w jakimś celu, który momentami jednak olśniewa, częściej jednak mierzi. Z kolejnymi stronami trochę się uzależniałam od tych wtrętów, ale i tak uważam, że to bardzo ryzykowne – nie trudno bowiem otrzeć się o śmieszność, zwłaszcza w oprawie pięknych słów.
A być może po prostu jesteśmy już tak zblazowani, że nie potrafimy się zachwycać pięknem prostoty. Tak czy inaczej, najważniejsze jest tu dla mnie pytanie o źródło tożsamości. Stąd też ta rzeka:

"Dla niektórych ludzi wyprawa do źródeł jest czymś koniecznym i naturalnym. Rzeka, która czuje w swym nurcie ich zmagania, musi być zdumiona. Cóż bowiem dla rzeki mniej naturalnego niż płynięcie pod prąd, w górę biegu?"

A jednak właśnie ten nasz bieg pod prąd, poszukiwanie początków to cały sens. Bez prób zrozumienia naszej przeszłości nie do końca jesteśmy w stanie zrozumieć samych siebie. Przeszłość opisana przez autora to samo życie – tajemnice, zdrady, brak miłości, tragizm postaci Eugeniusza czy Heleny – to wszystko chwyta za serce. W tym jest Wit Szostak mistrzem.

Wit Szostak zawsze mnie finalnie zachwyca, choć czasami przekombinowuje. Stworzył przejmującą historię rodzinną, przeplataną opowieściami o rzece – i to właśnie z nimi mam problem. Na początku te wtręty o rzece, jej meandrach, kroplach drążących skałę, bardzo męczą. Są pretensjonalne, burzą rytm opowieści, wpycha nam autor te złote myśli w jakimś celu, który momentami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
591
98

Na półkach: ,

DNF na 46%, odbiłam się kompletnie. Tak, doceniam maestrię słowa, ale nie da się ukryć, że przez przeskakiwanie, przez wielogłos, kiedy często nie możemy odróżnić jednego głosu od drugiego i te pretensjonalne fragmenty o rzece (rzeka jak życie, rzeka jak powieść, życie jak opowieść no błagam) sprawiły, że choć miałam czytać dalej, to jak spojrzałam na okładkę poczułam taką frustrację i zmęczenie, że uznałam, że no nie, jednak nie. Może kiedyś, innym razem.

DNF na 46%, odbiłam się kompletnie. Tak, doceniam maestrię słowa, ale nie da się ukryć, że przez przeskakiwanie, przez wielogłos, kiedy często nie możemy odróżnić jednego głosu od drugiego i te pretensjonalne fragmenty o rzece (rzeka jak życie, rzeka jak powieść, życie jak opowieść no błagam) sprawiły, że choć miałam czytać dalej, to jak spojrzałam na okładkę poczułam taką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1078
424

Na półkach: , ,

Wit Szostak potrafi w piękne zdania, potrafi w budowanie metafory, która staje się integralną częścią opowieści.

I chociaż jest to historia pewnej rodziny z tajemnicami, dla mnie głównym bohaterem tej powieści jest rzeka, jej zmienność i trwałość jednocześnie. Poszczególne zdania, będące źródłem powieści. Będę tu banalny, Szostak jest subtelny, porywający.

Znakomita literacko książka, fabularnie wręcz nie doskakuje do wybitnego stylu. Nie szkodzi, niech to sobie płynie...

Wit Szostak potrafi w piękne zdania, potrafi w budowanie metafory, która staje się integralną częścią opowieści.

I chociaż jest to historia pewnej rodziny z tajemnicami, dla mnie głównym bohaterem tej powieści jest rzeka, jej zmienność i trwałość jednocześnie. Poszczególne zdania, będące źródłem powieści. Będę tu banalny, Szostak jest subtelny, porywający.

Znakomita...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    296
  • Przeczytane
    125
  • Posiadam
    24
  • Teraz czytam
    17
  • 2024
    14
  • Legimi
    10
  • 2023
    10
  • Literatura piękna
    5
  • Audiobook
    5
  • Do kupienia
    3

Cytaty

Więcej
Wit Szostak Rumowiska Zobacz więcej
Wit Szostak Rumowiska Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także