Pisarz i dziennikarz, dyrektor generalny Królewskiego Kanadyjskiego Towarzystwa Geograficznego (Royal Canadian Geographical Society),Senior Fellow w Massey College Uniwersytetu Toronto, uhonorowany Medalem Polarnym. Prowadzi cykle wykładów między innymi dla The Explorers Club i The National Arts Club. Jego książki przetłumaczono na 14 języków. W Polsce ukazały się bestsellery: "Ten, który zawsze jest z tobą", "Ten trzeci" oraz "Na zawsze w lodzie. Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina"http://www.johngeiger.co.uk/
Czytając "Na zawsze w lodzie" ciężko nie dojść do wniosku, że wszystko co mogło pójść nie tak i w trakcie przygotowań do ekspedycji i w czasie jej trwania poszło. Począwszy od chorych ambicji i całej hipokryzji samego Franklina, po lekceważące podejście, chociażby odnośnie prowiantu dla obu okrętów, Admiralicji.
Ta wyprawa po prostu nie miała prawa się udać.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi aż biły po oczach wskazując jednoznacznie, że Ekspedycja się nie powiedzie, z kolei do tych, którzy nie wierzą w znaki, fakty przemawiały jasno, wyraźnie i bardzo stanowczo. Ale ale... Tak samo jak wiadomo, że w czasie deszczu dzieci się nudzą (to powszechnie znana rzecz),tak trzeba zdać sobie sprawę, iż bardzo podobnie mieli marynarze w służbie Jej Królewskiej Mości, którzy z braku jakichkolwiek działań wojennych także bardzo się nudzili.
Na przestrzeni lat wielu próbowało dowieść i wielkości samego Johna Franklina (przypisując mu dokonanie tego czego pragnął osiągnąć, czyli odnalezienia Przejścia Północno - Zachodniego, zapominając natomiast o tym, że ogrom odpowiedzialności za śmierć 128 osób ponosi właśnie on),a także wyjaśnić zagadkę losów i śmierci wszystkich 129 załogantów Erebusa i Terroru.
"Na zawsze w lodzie" opisuje od początku do końca wszystkie aspekty Ekspedycji Franklina, które 19 maja 1845 roku ułożone niczym kostki domina zostały wprawione w ruch prowadząc do katastrofalnego końca. Owenowi Beattie po ponad 130 latach udaje się odnaleźć szczątki, groby i inne artefakty pozostałe po marynarzach i przeprowadzić badania, tym samym zebrać wystarczającą ilość dowodów i dowieść co było przyczyną tej największej katastrofy w historii badań polarnych.
Wbrew moim obawom, ten reportaż dotyczący nie tyle samej wyprawy Franklina, co wypraw ratunkowych i prób ustalenia, co się stało- okazał się całkiem interesujący. Przyznaję, że i ja miałam o wiktoriańskich żeglarzach, ruszających na podbój Arktyki zdanie podobne do poglądu panującego w XX wieku, co Margaret Atwood opisała tak: "Sir John Franklin był jeszcze jednym przykładem gamonia, który przyjeżdża do jakiegoś miejsca, a potem żałuje, że nie trzymał się zasad tubylców i ich rad, z których pierwsza w wielu sytuacjach brzmi 'Nie łaź tam''. Okazuje się, że XX-wieczni naukowcy jednak zrehabilitowali ciut sir Franklina (choć już nie jego załogę, której dowiedziono kanibalizmu). To wszystko przez puszki!