-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Biblioteczka
2024-02-18
2024-02-17
"Historia złych uczynków" to książka na którą miałam już chrapkę od kilku lat. Pamiętam tę ogromną falę zachwytów nad nią i nie wiem tylko skąd mi się wzięło, że będzie to kryminał z krwi i kości.
Czułam się więc już na wstępie rozczarowana i niepocieszona kiedy zamiast kryminału dostałam obyczaj i to po części obsadzony w czasach wojennych a ostatnio unikam tych wątków...
"Historia złych uczynków" to dla mnie idealny przykład jak świetnie zapowiadająca się opowieść może zostać zaprzepaszczona przez wymagania i nastawianie zupełnie nieadekwatne do jej treści....
Czytałam ją bez większego zainteresowania, nie wkręcając się emocjonalnie. Najnormalniej w świecie zabrakło mi przyciągania.
"Historia złych uczynków" to książka na którą miałam już chrapkę od kilku lat. Pamiętam tę ogromną falę zachwytów nad nią i nie wiem tylko skąd mi się wzięło, że będzie to kryminał z krwi i kości.
Czułam się więc już na wstępie rozczarowana i niepocieszona kiedy zamiast kryminału dostałam obyczaj i to po części obsadzony w czasach wojennych a ostatnio unikam tych...
2024-02-09
"Piętno Midasa" to książka, która przyciągnęła mnie tytułem oraz tym, że ma dwa zakończenia i muszę się przyznać, że chyba mocniej bym ją poczuła jakby zakończyła się epilogiem nr 2🤭 Sama jestem w szoku, że bliżej mi do takiego rozwiązania sprawy 🙈
Cała historia utkana z wielu nie lekkich życiowo tematów, porusza wiele ważnych wątków i mimo, że bardzo dobrze mi się jej słuchało to jednak brakuje mi czegoś, czego do końca nie umiem określić. Wydaje mi się, że nie zdążyłam się zżyć z bohaterami bo za szybko się to wszystko skończyło. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że chyba grubaski to coś bardziej dla mnie a serie książkowe już całkiem 🤗
Książkę oceniam na 7/10🌟 bo to było to, czego akurat potrzebowałam w danej chwili. Czegoś niby przewidywalnego ale związanego dosyć emocjonalnie przez swoje wydarzenia.
"Piętno Midasa" to książka, która przyciągnęła mnie tytułem oraz tym, że ma dwa zakończenia i muszę się przyznać, że chyba mocniej bym ją poczuła jakby zakończyła się epilogiem nr 2🤭 Sama jestem w szoku, że bliżej mi do takiego rozwiązania sprawy 🙈
Cała historia utkana z wielu nie lekkich życiowo tematów, porusza wiele ważnych wątków i mimo, że bardzo dobrze mi się jej...
2024-02-03
"Miasteczko Sleepy Hollow" to kolejna historia Autorki, którą ostatnio bardzo polubiłam za jej budowanie emocji i napięcia.
Co do drugiego to jej się konkretnie w tej książce udało i mówię tu oczywiście o napięciu dotyczącym relacji między dwójką bohaterów. Były tu już nawet momenty, że byłam wręcz zirytowana, że idzie to nie tak, jak bym chciała 🤭 To mnie chyba najbardziej bawi w jej książkach, bo nie lubię scen łóżkowych a tutaj tylko na nie wyczekuję 🤭
Miasteczko nie porwało mnie emocjonalnie aż tak mocno jak seria o bliźniaczkach Clark ale i tak dobrze się bawiłam.
Polubiłam bohaterów ale znowuż nie tak, żeby za nimi skakać w ogień i zabrakło mi tu trochę humoru za który tak cenię książki Pani Daniszewskiej.
Niemniej muszę przyznać, że wątek kryminalny który się tutaj pojawił oooogromnie zaskoczył mnie swoim zakończeniem. Totalnie się nie spodziewałam takiego rozwiązania i za to wielki plus.
Miasteczko ogółem jest trochę takie Sleepy, niby się dzieje ale jakby tak powoli co też nie do końca jest złe jednak muszę przyznać, że podgryzałam paznokcie i popędzałam bohaterów, żeby w końcu zdradzili mi więcej i dali z siebie więcej. Z jednej strony podobał mi się ten niespieszny klimat a z drugiej troszkę do większych eksplozji emocji Pani Iga mniej przyzwyczaiła.
Trochę marudzę, bo dużo oczekiwałam ale żeby nie było podobała mi się cała ta historia, jej bohaterowie, zwroty akcji i zaskakujące zakończenie.
"Miasteczko Sleepy Hollow" to kolejna historia Autorki, którą ostatnio bardzo polubiłam za jej budowanie emocji i napięcia.
Co do drugiego to jej się konkretnie w tej książce udało i mówię tu oczywiście o napięciu dotyczącym relacji między dwójką bohaterów. Były tu już nawet momenty, że byłam wręcz zirytowana, że idzie to nie tak, jak bym chciała 🤭 To mnie chyba...
2024-01-14
"Ja tu tylko zabijam" to nie jest moja pierwsza książka Pani Obuch i zapewniam, że nie ostatnia.
W mój czytelniczy humor bardzo ciężko jest się wstrzelić zwłaszcza kiedy mowa o książkach komediowych. Lubię kiedy humor wynika z sytuacji niewymuszonych, z bohaterów nieprzekoloryzowanych a w tym gatunku w moim odczuciu bardzo o to trudno. Zdarza się, że przymknę oko a zdarza się, że wszystko przyjmuje i bawię się wyśmienicie. I to ostatnie dotyczy właśnie książki Pani Obuch. Podkreślić muszę, że czytałam ją w niewesołym dla siebie czasie a i tak potrafiła mnie rozbawić.
Polubiłam Tośkę, której już samo imię kojarzy mi się z tym, że będzie wesoło a jej słodka naiwność wręcz rozczulała. Uwielbiam Lucka, którego teksty bawiły mnie najczęściej a dialogi między tą dwójką są po prostu prześwietne.
Potrzebowałam czegoś lekkiego i zabawnego i to dostałam mimo, że są tu czasem sytuacje lekko 😉 przerysowane. Ale to chyba w tym moc aby mimo wszystko usidlić czytelnika w swoich szponach i zapewnić mu frajdę z przebywania z bohaterami.
Za co też duży plus dla tej powieści i dla samej Autorki? Za to, że trochę wcieliła się w psychologa życia i z tej historii wypływa kilka fajnych i mądrych rad. Potrafi nie tylko więc rozbawić ale i podnieść na duchu.
Na szczęście sporo tytułów Autorki jeszcze przede mną więc cieszę się, że będę miała do kogo wrócić jak będę chciała się dobrze ubawić podczas czytania.
"Ja tu tylko zabijam" to nie jest moja pierwsza książka Pani Obuch i zapewniam, że nie ostatnia.
W mój czytelniczy humor bardzo ciężko jest się wstrzelić zwłaszcza kiedy mowa o książkach komediowych. Lubię kiedy humor wynika z sytuacji niewymuszonych, z bohaterów nieprzekoloryzowanych a w tym gatunku w moim odczuciu bardzo o to trudno. Zdarza się, że przymknę oko a zdarza...
Tak bardzo ciężko jest mi jednoznacznie określić moje uczucia względem tej książki. Zdecydowanie "Ostatni list" nie należy do powieści łatwych ani lekkich. Jest przepełniona ogromnym bólem, który zamiast się zmniejszać to rośnie. A kiedy naszły mnie myśli, że normalne książki kończą się w tym miejscu a tu jeszcze ponad godzina słuchania zostało i wtedy Autorka jeszcze bardziej pogłębia Twoje cierpienie.
Mam sporo zastrzeżeń do tej powieści. Przede wszystkim to, że jak na jedną powieść to tego bólu jest tutaj za dużo. Nie pamiętam czy kiedykolwiek byłam aż tak podłamana po jakiejkolwiek innej książce. To co się tutaj działo było naprawdę trudne i bolesne.
Druga rzecz, która mnie ubodła to fakt, że czasem wręcz nie potrafiłam się wgryźć w zachowania bohaterów... Nie potrafiłam ich zrozumieć... Miałam wrażenie, że ich podejście do niektórych spraw trąci wręcz nastoletnim rozchwianiem.
Ale jest również druga strona tej powieści, która bywa niezwykle mądra i wzruszająca... Którą miałam ochotę słuchać i słuchać. To ten audiobook, w czasie którego nawet na moment nie chciałam stracić ani jednego wyrazu, nie mówiąc już o zdaniu. Byłam na niej skupiona jak nigdy... Momentami słuchałam jak oczarowana.
Największym atutem tej powieści jest natomiast dwójka bliźniaków, można powiedzieć że bohaterów drugoplanowych ale to oni wnieśli do tej powieści tony ciepła i miłości. Mądre i wrażliwe dzieci mają nieodparty urok i potrafią doprowadzić zarówno do łez jak i do śmiechu.
Może zaniżyłam ocenę tej historii ale przepełnia mnie takim bólem... Nie chciałam go... Nie byłam gotowa...
Tak bardzo ciężko jest mi jednoznacznie określić moje uczucia względem tej książki. Zdecydowanie "Ostatni list" nie należy do powieści łatwych ani lekkich. Jest przepełniona ogromnym bólem, który zamiast się zmniejszać to rośnie. A kiedy naszły mnie myśli, że normalne książki kończą się w tym miejscu a tu jeszcze ponad godzina słuchania zostało i wtedy Autorka jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-21
Książki z wątkiem erotycznym w moim wykonaniu to bardzo drażliwy i często zakończony fiaskiem temat. Tym razem również nie zaiskrzyło ale to głównie z jednego powodu.
Jako romantyczka starej daty uwielbiam kiedy między dwójką bohaterów buduje się napięcie, ich relacje opierają się na poznawaniu siebie nawzajem a nie na wskakiwaniu sobie do łóżka na trzecim spotkaniu i mówieniu, że nie mogą bez siebie żyć po kilku kolejnych randkach, które oparte są wyłącznie na fizycznych zbliżeniach.
No nie, to nie jest mój klimat i gdyby tej książki nie poleciły mi dwie super babeczki to bym jej nie przeczytała.
Bardzo natomiast podobał mi się wątek teneczny w tej historii. Bardzo podobało mi się to, jak Autorka pięknie o miłości do tańca tutaj pisała. Ponadto krok po kroku opisywała jak zacząć w ogóle dany styl i myślę, że już z tego i tej plastyczności w jaki te nauki zostały pokazane byłabym w stanie się czegoś nauczyć.
Za to duży plus.
Książki z wątkiem erotycznym w moim wykonaniu to bardzo drażliwy i często zakończony fiaskiem temat. Tym razem również nie zaiskrzyło ale to głównie z jednego powodu.
Jako romantyczka starej daty uwielbiam kiedy między dwójką bohaterów buduje się napięcie, ich relacje opierają się na poznawaniu siebie nawzajem a nie na wskakiwaniu sobie do łóżka na trzecim spotkaniu i...
Kocham styl Pani Daniszewskiej. No kocham. To moja trzecia książka Autorki i jestem głodna więcej 🤗
To jak ta kobieta wprowadza w historię, jak przywiązuje do bohaterów od samiuśkiego początku. Noooo przepadłam w tej części.
Bliźniaczki Clark to młode kobiety z niewyparzonym językiem, pełne pasji, wiary ale też potrzebujące męskiego oparcia i własnego ideału faceta a z tym jak wiemy, różnie bywa.
"Dziewczyna z zajęć malarstwa" zapewniła mi pełną gamę emocji. Intrygowała i sprawiała, że chcę więcej i więcej. Bawiła ale również wyciskała łzy na tyle, że nawet czytanie jej w miejscu publicznym nie powstrzymywało mnie przed falą tych emocji. Uwielbiam wszystko co się tu działo, czułam motyle w brzuchu, złość, obawę o losy tych zwykłych a jednocześnie niesamowitych osób. Nie uwierzycie, bo sama jestem w szoku ale sexy czytałam tu z przyjemnymi wypiekami na twarzy a nawet ich wyczekiwałam 🤭
Pani Iga stworzyła historię, która oplata ciepłem, daje nadzieję, niesie ze sobą przesłanie. No kocham tę historię i to jak mnie sobą omotała.
Chcę dużo, dużo więcej od tej Autorki, bo póki co za mną tylko ta seria ale mocno się cieszę, że w tej części nie zabrakło bohaterów z poprzednich. Zresztą oni wszyscy tworzą mega spójną całość, że inaczej by się nie dało. Zdecydowanie polecam zapoznać się ze wszystkimi tomami. Ja przepadłam i czuję już wielką tęsknotę za nimi.
Kocham styl Pani Daniszewskiej. No kocham. To moja trzecia książka Autorki i jestem głodna więcej 🤗
To jak ta kobieta wprowadza w historię, jak przywiązuje do bohaterów od samiuśkiego początku. Noooo przepadłam w tej części.
Bliźniaczki Clark to młode kobiety z niewyparzonym językiem, pełne pasji, wiary ale też potrzebujące męskiego oparcia i własnego ideału faceta a z...
2024-01-08
Nie oceniaj książki po okładce. Mówili. A "Południowe sztormy" tak łatwo wrzucić w określony typ historii. Byłam więc dość sceptyczna i nie nastawiałam się specjalnie.
Okazało się, że książka jest pełna zaskoczeń zupełnie nie powiązanych z okładką 🤭
Kiedyś chyba próbowałam się z piórem Autorki ale chyba nie było z tego miłości skoro nie pamiętam no i jestem na tyle leniwa, żeby to sprawdzić 😉
"Południowe sztormy" to powieść w której przeplata się wiele przeróżnych emocji. Począwszy od fajnych postaci, które mimo swoich traum i czasem nawet mimo chłodu jakim w czytelnika uderzają i tak się je lubi. Idąc dalej, to co bardzo mi się spodobało, to sytuacyjny humor, który ma swoje odzwierciedlenie w dialogach. Często prychnęłam pod nosem. Wszystkie te pozytywne emocje przeplatają się z ciężkimi, bardzo trudnymi i bolesnymi historiami. Jestem pewna, że gdybym ją czytała a nie słuchała to nie raz bym się spłakała.
Okładka obiecuje też dużo sexów. I jak dla mnie, to fajnie że nie ma to pokrycia w treści książki. Nie ma tam wulgarów ani natręctw. Jest zmysłowo, lekko i delikatnie.
Książkę odsłucham z polecenia
i jestem za ten wybór bardzo wdzięczna. Myślę, że z chęcią zapoznam się z pozostałymi tomami w serii.
Nie oceniaj książki po okładce. Mówili. A "Południowe sztormy" tak łatwo wrzucić w określony typ historii. Byłam więc dość sceptyczna i nie nastawiałam się specjalnie.
Okazało się, że książka jest pełna zaskoczeń zupełnie nie powiązanych z okładką 🤭
Kiedyś chyba próbowałam się z piórem Autorki ale chyba nie było z tego miłości skoro nie pamiętam no i jestem na tyle...
2024-01-01
Jaaakie to było świetne. Pełne werwy i niesamowicie energetyczne. Co mnie niesamowicie zaskoczyło, to fakt, że już od pierwszych zdań parskałam śmiechem a to jest do mnie niepodobne. Mi się nie zdarza śmiać przy książce już na pierwszej stronie 😂🤭 nawet erotyczne wstawki mnie nie oburzały 🤯
To moje drugie spotkanie z piórem Pani Bester i jestem oczarowana lekkością i takim powiewem świeżości oraz naturalności. To jest też moja pierwsza przeczytana w 2024 roku książka i jeśli taki ma być mój cały czytelniczy rok to ja poproszę o więcej.
"Świąteczne nieporozumienie" to książka, którą można czytać w każdym czasie, bo fabuła świąt jest tu tak naprawdę marginalna. Na pierwszy plan wysunięte są dwie postaci, które od razu polubiłam. Co prawda Holden jest wręcz zbyt idealny ale kto mi zabroni trochę się do niego poślinić.
Autorka zapewniła mi moc emocji mimo, że to ten typ książki, który wydaje się być wielce przewidywalny. Obudziła motyle w moim brzuchu a nawet sprawiła, że zalałam się łzami.
Książkę czytałam z polecenia i oceniam ją na mocne 9/10🌟 w tym gatunku.
Jeśli szukacie naturalnie zabawnej w dialogi historii, która otuli Was swoim klimatem i bohaterami to "Świąteczne nieporozumienie" jest do tego idealna.
Jaaakie to było świetne. Pełne werwy i niesamowicie energetyczne. Co mnie niesamowicie zaskoczyło, to fakt, że już od pierwszych zdań parskałam śmiechem a to jest do mnie niepodobne. Mi się nie zdarza śmiać przy książce już na pierwszej stronie 😂🤭 nawet erotyczne wstawki mnie nie oburzały 🤯
To moje drugie spotkanie z piórem Pani Bester i jestem oczarowana lekkością i...
Siostry Orłowskie - bohaterki "Miłości w blasku kominka" poznałam kilka lat temu i przepadłam w ich perypetiach. Trochę się naczekałam na kolejne z nimi spotkanie, bo o premierze tej książki dowiedziałam się w zeszłym roku już po świętach a chciałam do nich zajrzeć koniecznie w okresie przed 🎄
Myślę, że pokochałam siostry nie tylko dlatego że sama mam ich trzy a bohaterek jest cztery więc szukałam podobieństw w naszym życiu.
Seria ta kupuje mnie przede wszystkim humorem. Słuchałam tej książki w audiobooku i nie zliczę ile razy publicznie wybuchnęłam śmiechem. To jest humor wynikający z prześmiesznych sytuacji, który mocno wypływa z bohaterów i ich zachowań. Słowne przekomarzania w świetnie napisanych dialogach. Jak dla mnie w dziesiątkę 🤗
Lubię w tej książce chyba wszystkie postaci począwszy od wspomnianych sióstr, poprzez braci Dobrzańskich, ich rodziców jak i szaloną ciotkę 🤭 To bardzo fajna gromadka, która czasem bawi, czasem smuci a momentami przyprawia o zawroty głowy 😉 Ich perypetie są po prostu urocze.
Klimat jaki Pani Dorota tutaj stworzyła jest iście magiczny i nie chodzi mi tylko o klimat świąt ale o niesamowicie pokazany Gdańsk zimą. Aż chce się tam jechać i na jarmarku wypić gorącą czekoladę. To się czuje, widzi i przeżywa.
Siostry Orłowskie - bohaterki "Miłości w blasku kominka" poznałam kilka lat temu i przepadłam w ich perypetiach. Trochę się naczekałam na kolejne z nimi spotkanie, bo o premierze tej książki dowiedziałam się w zeszłym roku już po świętach a chciałam do nich zajrzeć koniecznie w okresie przed 🎄
Myślę, że pokochałam siostry nie tylko dlatego że sama mam ich trzy a bohaterek...
2023-11-28
"Latarnik" to już któraś z kolei moja książka Pani Rak i przyznam, że jestem po raz kolejny zadowolona.
Jest to powieść, która w niezwykły sposób otula dobrem i ciepłem. Są w niej postaci, które chciałoby się wyjąć do własnego świata aby czuć się przy nich na maxa dobrze, żeby mieć w nich oparcie i najlepszego przyjaciela. Jestem pod wrażeniem, jak Autorka potrafi niesamowicie ubrać to wszystko w słowa, które trafiają prosto do serca wypełniając je nadzieją.
Mam kilka ale co prawda więc tak... Na początku... bohaterów nie jest aż tylu, żeby się gubić a jednak czułam się niepewnie i nie wszystko rozumiałam... Oczywiście, jak już zaskoczyło to poszło z górki.
Drugi mój największy zarzut jest taki, że czytając nawet książki, które należą do serii chcę poznawać odpowiedzi na pytania postawione na początku i wtedy jak najbardziej zakończenie może postawić kolejne, na które dostanę odpowiedzi później. Tutaj niestety mi tego zabrakło... A tak bardzo czekałam na wyjaśnienie niektórych wątków.
Jakkolwiek by na to nie patrzeć chciałbym umieć wyjaśnić Wam chociaż w połowie tak dobrze, jak pisze Pani Aleksandra jaka to była piękna i mądra opowieść. Brakuje mi słów i pomysłu na opisanie jej niespiesznego, delikatnego klimatu. Absolutnie nie potrafię ująć w słowa tego całego dobra, jakie z niej wypływa.
To już tak na marginesie - czytając tę książkę, kiedy za oknem sypało śniegiem byłam w szoku za każdym razem jak okazywało się, że jest w niej inna pogoda 😂🤭
Na pewno sięgnę po kolejną część zwłaszcza wtedy, kiedy będę potrzebowała ukojenia i wyciszenia - będzie do tego idealna.
"Latarnik" to już któraś z kolei moja książka Pani Rak i przyznam, że jestem po raz kolejny zadowolona.
Jest to powieść, która w niezwykły sposób otula dobrem i ciepłem. Są w niej postaci, które chciałoby się wyjąć do własnego świata aby czuć się przy nich na maxa dobrze, żeby mieć w nich oparcie i najlepszego przyjaciela. Jestem pod wrażeniem, jak Autorka potrafi...
2023-11-26
Bardzo lubię powieści Pani Przybyłek przede wszystkim za ich emocjonalność.
Niestety... "Bądź moim światłem" kompletnie nie przypadła mi do gustu. Jest tu tak wiele rzeczy i sytuacji, które mocno mnie irytowały, że to aż boli...
Główna bohaterka nie zachowuje się w moim odczuciu fair ani w stosunku do swojego Męża ani do nowo poznanego Michała. Jak dla mnie jest kobietą, która igra z uczuciami innych, nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich wyborów i brnie w to wszystko...
I tyle o ile jestem w stanie zrozumieć jej cierpienie spowodowane przez Małżonka... Jak najbardziej wierzę, że negatywne emocje i ogromny smutek potrafią otworzyć nam serce na innych (przeżyłam podobną sytuację więc teraz inaczej podchodzę do tego typu zdarzeń)... To nie jestem w stanie zrozumieć kłamstwa i oszukiwania... Bo to już nie wynikiem naszego cierpienia ale braku szczerości i prawdy we własnym sercu.
Nie lubię również sytuacji, że bohaterowie po kilku tygodniach znajomości wyznają sobie miłość, bo dla mnie jest to uczucie zarezerwowane dla osób, które już coś niecoś ze sobą przeżyły, które mogą mówić o zaufaniu i które są w stanie powiedzieć, że się znają.
Ta książka niestety przypominała mi bardzo, pod pewnym kątem, wydarzenia z mojego życia, których wspomnienia obecnie bardzo bolą więc czytanie jej nie było przyjemnością. Miałam ochotę kilka razy zaprzestać ale byłam ogromnie ciekawa jaką decyzję podejmie bohaterka i jestem przeogromnie rozczarowana zakończeniem, które jest jakby ucięte i pozostawiło mnie z wielkim znakiem zapytania. Oczekiwałam konkretów a pozostałam tam naprawdę z niczym...
Bardzo lubię powieści Pani Przybyłek przede wszystkim za ich emocjonalność.
Niestety... "Bądź moim światłem" kompletnie nie przypadła mi do gustu. Jest tu tak wiele rzeczy i sytuacji, które mocno mnie irytowały, że to aż boli...
Główna bohaterka nie zachowuje się w moim odczuciu fair ani w stosunku do swojego Męża ani do nowo poznanego Michała. Jak dla mnie jest kobietą,...
2023-06-15
Za książkę "Dziewczyna z biblioteki" wzięłam się z polecenia i muszę się przyznać, że po okładce i tytule nie spodziewałam się specjalnych fajerwerków a bawiłam się przy niej zacnie.
Przede wszystkim polubiłam głównych bohaterów, od samiuśkiego początku byłam nimi zaintrygowana i zauroczona dzięki czemu przez całą opowieść szłam z mocnym zaciekawieniem.
To nie jest historia jakichś najwyższych lotów ale taka, która pozwala się zrelaksować, odpocząć od rzeczywistości i z przyjemnością śledzić fabułę, która mimo swojej przewidywalności jest jednak otulona taką nutką zaskoczenia 😉 I mimo, że występuje tu pewien schemat który mógłby odstraszać: Ona - skromna kujonica, On - przystojny sportowiec, to jednak cała opowieść jest pełna lekkości i humoru, który zapewnia z nią świetną zabawę.
Z ogromną przyjemnością przeczytam inne książki Autorki a zwłaszcza drugi tom o siostrze bliźniaczce, która wydaje się być zupełnie inna 😉
Za książkę "Dziewczyna z biblioteki" wzięłam się z polecenia i muszę się przyznać, że po okładce i tytule nie spodziewałam się specjalnych fajerwerków a bawiłam się przy niej zacnie.
Przede wszystkim polubiłam głównych bohaterów, od samiuśkiego początku byłam nimi zaintrygowana i zauroczona dzięki czemu przez całą opowieść szłam z mocnym zaciekawieniem.
To nie jest...
Za książki Colleen Hoover brałam się przez kilka dobrych lat i jakoś tak nie wychodziło. W końcu nadszedł ten moment, kupiłam sobie November 9 i zanurzyłam w tej historii.
Nie zdarza mi się nazywać książek - książkami mojego życia ale tu jestem bliska takiej decyzji. Jeśli za rok myśląc o niej, będzie we mnie nadal tyle emocji to z czystym sumieniem tak ją nazwę.
Ale od początku. Autorka w pierwszej kolejności zaskoczyła mnie swoim stylem, rześkim, pełnym energii i naszpikowanym humorem.
Główny wątek niespotykany, ponad to nie spodziewałam się, że tak emocjonalnie w to wszystko wejdę. Raaany, już dawno moje serce nie dostało takiej dawki wrażeń. Od tych mega przyjemnych, po te które dławią serce, nie pozwalają oddychać i wywołują spazmatyczny wręcz płacz. Tu jest pełna gama emocji, która jest tak realna i na wskroś prawdziwa. Jestem w szoku jak mocno mnie ta powieść dotknęła.
Bohaterowie są z serii tych, których absolutnie nie da się nie lubić, to postaci na wskroś prawdziwe, takie za które ma się ochotę pójść w ogień. Z tymi bohaterami radujemy się ich szczęściem i cierpimy kiedy oni cierpią.
Autorka stosuje tak wiele plot twistów, że od książki nie da się oderwać. Od kilku lat nie zarwałam nocki dla żadnej a tę czytałam do 6:00 rano 🤯 co w moim wykonaniu i w moim wieku nie jest już takie proste a mimo to, nie byłam w stanie iść spać dopóki nie przekonałam się co będzie dalej.
Kocham tę powieść i chcę więcej książek Autorki aby sprawdzić czy to był wyjątek czy potrafi tak celnie trafiać w serce czytelnika.
Za książki Colleen Hoover brałam się przez kilka dobrych lat i jakoś tak nie wychodziło. W końcu nadszedł ten moment, kupiłam sobie November 9 i zanurzyłam w tej historii.
więcej Pokaż mimo toNie zdarza mi się nazywać książek - książkami mojego życia ale tu jestem bliska takiej decyzji. Jeśli za rok myśląc o niej, będzie we mnie nadal tyle emocji to z czystym sumieniem tak ją nazwę.
Ale od...