-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Ta książka to całkiem niezłe Kompendium wiedzy na temat spania i śnienia , a także wszystkich innych aspektów z tym związanych . Nie należy przerażać się też ilością stron , ponieważ prawie sto ostatnich stron , to wypis nazw wszelkich źródeł z jakich autor korzystał przy pracy nad swoją książką . A jest ich całkiem sporo , dużo cytatów , dużo wszelkiej maści statystyk z różnych badań i dużo polecanych lektur z których te informacje pochodzą . A czego właściwie można się dowiedzieć z tej obszernej pozycji . Ano ,chociażby tego co to jest lunatykowanie , albo mikrosen i komu się przydarza . Przeczytamy też o tym w formie ciekawostki , że na przykład delfiny śpią tylko jedną połową swojego mózgu i że zgodnie z doświadczeniem przeprowadzonym przez Einstaina w swoim prywatnym ogrodzie , rośliny też zapadają w coś w rodzaju snu . Dowiemy się też jak groźni dla siebie i innych mogą być niewyspani piloci , kierowcy , czy chociażby lekarze . Co ma wspólnego erekcja z ziewaniem . Zastanawialiście się na przykład kiedyś co ma wspólnego sen z zespołem jelita drażliwego ? , albo czy osoby niewidome śnią tak samo jak widzący , czy zgoła inaczej ? Autor też dokładnie prezentuje co to jest chrapanie , skąd się bierze i czy może być szkodliwe dla samego chrapiącego jak i dla osoby śpiącej obok . Te i wiele jeszcze innych ciekawych rzeczy można się z tej książki dowiedzieć . W mojej ocenie jedynym mankamentem były te wielkie ilości statystyk z których i tak niewiele osób , niewiele zapamięta :) Jednak warto ją przeczytać , więc polecam .
Ta książka to całkiem niezłe Kompendium wiedzy na temat spania i śnienia , a także wszystkich innych aspektów z tym związanych . Nie należy przerażać się też ilością stron , ponieważ prawie sto ostatnich stron , to wypis nazw wszelkich źródeł z jakich autor korzystał przy pracy nad swoją książką . A jest ich całkiem sporo , dużo cytatów , dużo wszelkiej maści statystyk z...
więcej mniej Pokaż mimo toKryminały są różne , jedne są dobre , chociaż po zakończeniu czytania pozostaje jakiś niedosyt , inne zupełnie beznadziejne . Ale są i takie od których nie można się oderwać i chociaż mają ponad 500 stron i wszystko jest dopowiedziane do końca i nie ma żadnego niedosytu , to jednak jakiś żal że się skończyły . Mimo że nie ma już nic do powiedzenia , chciałoby się czytać jeszcze i jeszcze. '' Śnieżka musi umrzeć '' jest właśnie takim kryminałem . Jest w niej wszystko co powinno być w tym co ja nazywam porządnym kryminałem , przy czytaniu którego adrenalina utrzymuje się wciąż na właściwie wysokim poziomie , tak jakbyśmy sami uczestniczyli w tamtych wydarzeniach i doskonale znali tamtych ludzi . Ale zacznijmy od początku . Poznajemy Tobiasa Sartoriusa . Mężczyznę obecnie trzydziestoletniego , który właśnie wychodzi z więzienia .Trafił tam jako bardzo młody człowiek za zabójstwo dwóch nastolatek . Mężczyzna , nic nie pamięta z tamtej nocy , prócz tego że jego dziewczyna Stefanie Schneeberger właśnie z nim zerwała , a on postanowił utopić żal , złość i bezsilność w alkoholu . Niestety na dobre mu to nie wyszło . Zostaje oskarżony o zabójstwo dwóch nastolatek Laury Wagner i Stefanie Schneeberger , swojej byłej dziewczyny . Nieważne że nie znaleziono ciał , że Tobias nic nie pamięta , że proces jest poszlakowy bo '' dowody '' wskazują na niego , nieważne że do niczego się nie przyznaje . Chłopak ląduje w więzieniu , by tam spędzić całe długie dziesięć lat swojej młodości . Co naprawdę stało się feralnej nocy z 6 na 7 września 1997 roku podczas trwającego w wiosce festynu ? Kto ? jeśli nie Tobias zabił dwie nastolatki i gdzie są ich ciała ? Wraz z wypuszczonym z więzienia Sartoriusem wracamy do Altenhaim , jego rodzinnej miejscowości . Tam , niestety nie wszystko jest takie samo jak dziesięć lat temu . Ojciec mieszka w rozpadającej się chałupie , na podwórku leżą stosy śmieci po których biegają szczury . Sam ojciec jest również zapadnięty i skurczony , jakby uszło z niego powietrze . Knajpa którą prowadził i w której czuł się jak ryba w wodzie , zamknięta na cztery spusty . Obraz nędzy i rozpaczy po prostu . Matka też już w domu nie mieszka , ponieważ rodzice się rozwiedli , o czym Tobiasowi nikt nie powiedział . To nie koniec niespodzianek . Otóż okazuje się , że nikt nie chciał aby morderca ich dzieci wrócił do rodzinnej miejscowości , bo jak to ? jak będą żyć i patrzeć mu w oczy ? , jak on będzie patrzył im w oczy po takiej zbrodni .? Zaczynają się więc szykany , od odmowy obsłużenia w sklepie spożywczym po wybijanie szyb , aż do ciężkiego pobicia . Wygląda na to że jedynymi osobami które nie wierzą w winę Tobiasa są dwie kobiety . Jedna to Nadia von Bredow obecnie znana i podziwiana aktorka , a 10 lat wcześniej córka sąsiadów i kumpela Tobiasa z jednej paczki . Oraz nastolatka ,'' zesłana za karę '' na wieś , za złe zachowanie . Obie panie nie pałają do siebie sympatią , a wydaje się że obie chcą Tobiasa dla siebie . Tobias mimo ostracyzmu , czy wręcz nienawiści i '' rad '' aby wyjechał ze swojej wioski , postanawia zostać....Trzeba tę książkę przeczytać , bo naprawdę warto . Świetnie pokazany jest obraz małej miejscowości w której jeden '' boss '' trzęsie całą społecznością i pod płaszczykiem dobroci , pomocy i filantropi uzależnia od siebie całe małe hermetycznie zamknięte społeczeństwo . Pięknie nakreślone postacie , które od razu wywołują uczucie niechęci , lub wręcz przeciwnie , sympatii . Zawikłana tajemnica , która jak ośmiornica , lub stonoga ma wiele różnych '' nóg '' . Miłość i nienawiść , strach i odwaga , czy nawet brawura . W tym kryminale jest to wszystko , czego ja oczekuje od prawdziwego kryminału i co pozwoliło mi z czystym sumieniem ocenić tę książkę na 8 gwiazdek . Nawet detektywi prowadzący śledztwo w osobach Olivera von Bodensteina i Pii Kirchhoff , są mocno ludzcy i mający zwyczajne ludzkie problemy . Żadne z nich supergliny . Polecam . Ja sama również na pewno sięgnę po kolejne pozycje tej autorki .
Kryminały są różne , jedne są dobre , chociaż po zakończeniu czytania pozostaje jakiś niedosyt , inne zupełnie beznadziejne . Ale są i takie od których nie można się oderwać i chociaż mają ponad 500 stron i wszystko jest dopowiedziane do końca i nie ma żadnego niedosytu , to jednak jakiś żal że się skończyły . Mimo że nie ma już nic do powiedzenia , chciałoby się czytać...
więcej mniej Pokaż mimo toKiedyś , dawno temu przekonałam samą siebie że literatura z gatunku szeroko pojętej fantazy i fantastyki to nie dla mnie . Ale co jakiś czas nie omieszkam sprawdzić , czy ciągle tak jest , bo przecież człowiek się zmienia . :) . Tym razem w celu takiego sprawdzenia przeczytałam powieść naszego rodzimego klasyka fantastyki , Janusza Zajdla . Powieść pierwszy raz wydaną w 1980 roku , noszącą tytuł '' Cylinder van Troffa ''. Książka w mojej ocenie naprawdę bardzo dobra , może dlatego że z nurtu fantastyki socjologicznej . Ja ją po prostu wchłonęłam . Otóż pewien archeolog znajduje zielony zeszyt Akka Numi , nazywany notatnikiem Nieśmiertelnego w którym to zeszycie opisana jest przedziwna historia . Opowieść zaczyna się od momentu lądowania na jednym z osiedli Księżyca kosmolotu Helios z dziewięcioosobową załogą . Na pokładzie statku kosmicznego są dwie kobiety i siedmiu mężczyzn , jest to ekspedycja wysłana z Ziemi na Dżetę dwieście lat temu . Mieli wrócić po stu latach , niestety wskutek różnych perturbacji w kosmosie ich podróż przeciągnęła się do lat dwustu . W osiedlu księżyca gdzie wylądowali , zakładając że będzie to tylko krótki przystanek w podróży na rodzimą Ziemię , dzieją się dziwne rzeczy . Wiele z pojęć znanych kosmonautom zmieniło diametralnie swoje znaczenia . Jak na przykład pojęcie odejścia na emeryturę . To co obecnie znaczy to pojęcie , budzi w załodze statku zdziwienie i niedowierzanie , oraz strach . Załga Heliosa zostaje w pewien sposób uwięziona przez totalitarną władzę Księżyca . Serwowane są im jakieś dziwne informacje , że to dla ich dobra , bo na Ziemi nie ma już życia takiego jak oni znają . Że tam żyją tylko wykolejeńcy i degeneraci najgorszego gatunku . Oraz że jest tam obecnie bardzo niebezpiecznie . Nasz Nieśmiertelny , nazywany tak aż do końca opowieści nie jest postacią spersonalizowaną przez autora , chyba po to aby każdy mógł spróbować się z nią zidentyfikować . Ów kosmonauta , niezależnie od wszystkiego koniecznie chce wrócić na Ziemię . Ma w tym swój osobisty powód o którym pozostała część załogi nie ma pojęcia . Dlaczego Nieśmiertelnemu tak bardzo '' paliło się '' wracać na Niebieską Planetę ? Czy mu się to uda ? Ile z tego co usłyszał na temat obecnej Ziemi jest prawdą , a ile nie ? Na pewno nic już nie jest takie samo . Obecnie Niebieską Planetę zamieszkują przede wszystkim szczury . Prawie nie widać żadnych kobiet , żadnych pojazdów mechanicznych prowadzonych przez człowieka , a jednym z najgorszych obelg jest słowo '' docent '' . Jeśli chodzi o brak kobiet to w naszej rzeczywistości w pewnym państwie już widać to zjawisko , poprzedzone polityką rodzinną w postaci 2 + 1 , a to 1 - to ma być oczekiwany i hołubiony ze wszech miar chłopiec . Ale wracajmy do powieści . Bardzo polecam tę książkę . Wielbicielom fantastyki (jeśli jej jeszcze nie czytali , jakimś cudem) oraz tym którzy jak i ja uważają że fantastyka jest nie dla nich . Ja już wiem na pewno że sukcesywnie będę sięgać po powieści Janusza Zajdla . Chociaż raczej nie chciałabym kiedykolwiek oglądać Ziemi właśnie takiej . Autor niesamowicie plastycznie pokazał czym grozi '' grzebanie w ludzkich genach '' . Poprawianie natury ,czy jak kto woli dzieła Boga . Ale też skutki decyzji i ich konsekwencje w relacjach międzyludzkich . Jeszcze raz polecam :)
Kiedyś , dawno temu przekonałam samą siebie że literatura z gatunku szeroko pojętej fantazy i fantastyki to nie dla mnie . Ale co jakiś czas nie omieszkam sprawdzić , czy ciągle tak jest , bo przecież człowiek się zmienia . :) . Tym razem w celu takiego sprawdzenia przeczytałam powieść naszego rodzimego klasyka fantastyki , Janusza Zajdla . Powieść pierwszy raz wydaną w...
więcej mniej Pokaż mimo toTo bardzo dobra książka , chociaż z tych '' duszących '' . W mojej ocenie duszące to te książki które czytam z takim przejęciem i burzą emocji , że aż ...zapominam oddychać . Ta była jedną właśnie z takich . Leniwie opowiadała historię małego , zapyziałego miasteczka gdzieś w Nowej Anglii . Czytałam o ludziach z tego miasteczka , o dorosłych , dzieciach , tych w okresie dojrzewania , ale i tych małych biegających w listopadzie bez butów i z brudnymi zmarzniętymi nogami. Miasteczko pozornie idyllicznie w którym nic się nigdy nie działo , wręcz nudy na pudy . Ale to tylko złudzenia bo jak sama autorka pisze że niemal każdy z mieszkańców trzyma w szafie swoje trupy i '' gdyby one wszystkie naraz zaczęły nagle klekotać , byłby niezły harmider '' . Trupem Nellie był ropny guz na głowie , a w środku tryper , którego podarował jej mąż Lucas Cross , zanim zniknął z miasteczka . Ale nie to było najgorsze . Najgorsze były poglądy Nellie Cross , która uważała iż to jej się słusznie NALEŻY !. Bo przecież gdzie mąż miał to zanieść ? do jakiejś obcej kobiety ? To że Lucas ją regularnie bił , to też zdaniem Nellie było w porządku , bo znaczyło że mu na żonie zależy i usilnie pragnie ją zmienić i czegoś dobrego nauczyć...Mnie po prostu opadły ręce ze zgrozy . Nawet nie dlatego że wtedy w tamtych czasach kobiety tak myślały , ale dlatego , iż jeszcze teraz w cywilizowanym świecie prawie osiemdziesiąt lat później można spotkać takie poglądy , zwłaszcza te o biciu...Ale też te o usuwaniu ciąży wynikającej z gwałtu uczynionego przez ojczyma , lub te o nie pochowaniu katoliczki w poświęconej ziemi , tylko dlatego że popełniła samobójstwo . Ta książka ma wiele takich '' trupów ''a jeden gorszy od drugiego . Ja nie mogłam się oderwać . Dodatkowe emocje wynikają z oczekiwania całego miasteczka na deszcz , który nie chce spaść , co znowu generuje napięcie związane z możliwością pożaru okolicznych lasów . Błękitnozłota rozżarzona patelnia , jak opisuje ów skwar autorka . '' Wyczekiwany '' pożar w końcu wybucha i nie za bardzo daje się zdławić strażakom...Więcej nie zdradzę , ale polecam każdemu kto lubi dobrą powieść , taką naprawdę poruszającą emocje.
To bardzo dobra książka , chociaż z tych '' duszących '' . W mojej ocenie duszące to te książki które czytam z takim przejęciem i burzą emocji , że aż ...zapominam oddychać . Ta była jedną właśnie z takich . Leniwie opowiadała historię małego , zapyziałego miasteczka gdzieś w Nowej Anglii . Czytałam o ludziach z tego miasteczka , o dorosłych , dzieciach , tych w okresie...
więcej mniej Pokaż mimo toTemat tego jak napisano na okładce , psychothrillera , nie jest niestety nowy . Już wiele razy spotykałam w różnych książkach historię kogoś kto budzi się w dziwnym nieznanym mu miejscu i nie wie gdzie jest i jak się w tym miejscu znalazł . W wypadku tej książki przyznaję że na moim wyborze w znacznym stopniu zaważyła okładka . Jakiś mroczny korytarz prowadzący nie wiadomo dokąd . No i dałam się skusić , licząc na inne , zaskakujące mnie potraktowanie tematu przez autora . Niestety , przeliczyłam się , mimo nieznacznego '' kluczenia '' akcji , niczego nowego w niej nie znalazłam . Sybille , według schematu znanego mi z innych pozycji opisujących takie zdarzenia , ucieka i próbuje dociec kim jest i co się z nią działo . Przy czym jej działania i sposób myślenia są jakieś infantylne . Ale nawet nie to było powodem ocenienia przeze mnie tej książki na '' przeciętna ''. Powodem było to że ja w ogóle nie poczułam żadnego napięcia czytając ją . Ot , jakbym czytała książkę telefoniczną , albo inną nudną lekturę . A szalę na niekorzyść mojej oceny przeważyło zakończenie . Które w moim odczuciu było mocno i niepotrzebnie '' zasłodzone ''. Niemniej jest to moje pierwsze spotkanie z tym autorem,a widzę w jego twórczości kilka innych pozycji ,więc pewnie jeszcze kiedyś dam temu pisarzowi szansę .
Temat tego jak napisano na okładce , psychothrillera , nie jest niestety nowy . Już wiele razy spotykałam w różnych książkach historię kogoś kto budzi się w dziwnym nieznanym mu miejscu i nie wie gdzie jest i jak się w tym miejscu znalazł . W wypadku tej książki przyznaję że na moim wyborze w znacznym stopniu zaważyła okładka . Jakiś mroczny korytarz prowadzący nie wiadomo...
więcej mniej Pokaż mimo toWłaściwie nie wiem czy można powiedzieć jeszcze coś nowego na temat tej bardzo dobrej powieści . Pozycja już zasłużona , posiadająca niekwestionowane miejsce w czołówce światowej literatury . Ciekawy jest fakt , że jest to debiut autora i ma już swoje lata , bo napisano ją w 1962 roku . Jak wiele tak wspaniałych dzieł '' Lot nad kukułczym gniazdem '' można interpretować przynajmniej na kilka różnych sposobów . Możemy pozostać przy realnie opowiadanej historii , czyli opowieści o psychiatryku od wewnątrz , widzianym oczami jednego z przebywających tam już wiele lat pacjentów . Mówię o wielkiej postury Indianinie zwanym Wódz Szczota . Jemu to właśnie Ken Kesey '' oddał '' narrację . Smaczku tej ciekawej postaci dodaje fakt iż Indianin udaje głuchoniemego , przez co może słuchać , nie będąc podejrzewanym o podsłuchiwanie . Ma też większą możliwość przemieszczania się po oddziale , bo bez przerwy sprząta , a sprzątania wymaga przecież wszystko , nawet gabinet lekarski . Poznaliśmy już Wielkiego wodza lubiącego jak dziecko gumę do żucia , czas poznać siostrę Ratched - zwaną również przez pacjentów Wielką Oddziałową . Właściwie o życiu poza murami szpitala , nic nie wiadomo o siostrze Ratched , czy ma jakąś rodzinę , męża ? Wydaje się że szpital to jej dom , to jej królestwo w którym rządzi niepodzielnie i niezachwianie od wielu lat . Wiemy że NIGDY , nie traci panowania nad sobą , że ma doskonale wykrochmalony biały mundurek , pod którym z kiepskim efektem próbuje ukrywać pokaźny biust jakby się wstydziła że jest kobietą . Wielkiej Oddziałowej boją się wszyscy i nikt nie potrafi jej się przeciwstawić . Siostra Ratched,ma '' haka '' i sposoby na wszystkich , łącznie z panem doktorem . W takie to sielankowe otoczenie trafia Randy Patrick McMurphy , człowiek ten to pełen życia , wiecznie roześmiany chuligan (jak byśmy powiedzieli po staroświecku), awanturnik , dziwkarz i szuler , który kocha hazard , ale nie lubi ciężkiej pracy i właściwie dlatego , że nie lubi ciężko pracować znalazł się w szpitalu psychiatrycznym . Wykoncypował sobie w swojej sprytnej głowie że po co ma ciężko tyrać za karę na farmie , jak może sobie wyrok odkiblować w spokojnym psychiatryku , gdzie nic nie musi robić , prócz poudawania trochę stukniętego . McMurphy to bardzo pozytywny gość , nikogo nie krzywdzi po prostu lubi się dobrze bawić , a jak jeszcze przy okazji może coś wygrać i lekko zarobić , to już jest w siódmym niebie . Na jednej ze stron powieści , Wódz tak mówi o Randym '' bo wie że trzeba się śmiać ze wszystkiego co boli , aby zachować równowagę i nie dać się zwariować , wie że nie ma nic bez bólu ''. McMurphy jest bardzo zdziwiony tym co zastaje w szpitalu , tym jak pacjenci dali się spacyfikować Wielkiej oddziałowej , a jeszcze bardziej się zdziwił kiedy się dowiedział , że całkiem spora część tak zwanych chorych , przebywa w psychiatryku dobrowolnie . Postanawia więc zmienić aktualny stan rzeczy i trochę '' rozruszać '' towarzystwo węsząc przy tym znakomity sposób na zarobek . Zakłada się z pacjentami , że pokona siostrę oddziałową , wszak to ona jest hamulcem wszelkich proponowanych przez chorych zmian . Jak to się skończyło , wszyscy którzy czytali tę książkę , lub widzieli jej ekranizację wiedzą . Moja opinia o tej powieści jest jak najbardziej pozytywna . Jest to historia klucz , historia matryca . Historia do rzekłabym '' wielokrotnego używania '' i przeżywania . Można ją postrzegać jako opowieść o szpitalu dla psychicznie chorych , ale można też spojrzeć szerzej , przykładając ją do kraju , naszego albo każdego innego , a czasem może nawet do własnej rodziny , w której rządzi na przykład ojciec tyran...możliwości i interpretacji wiele . Ja polecam z całego serca i z czystym sumieniem .
Właściwie nie wiem czy można powiedzieć jeszcze coś nowego na temat tej bardzo dobrej powieści . Pozycja już zasłużona , posiadająca niekwestionowane miejsce w czołówce światowej literatury . Ciekawy jest fakt , że jest to debiut autora i ma już swoje lata , bo napisano ją w 1962 roku . Jak wiele tak wspaniałych dzieł '' Lot nad kukułczym gniazdem '' można interpretować...
więcej mniej Pokaż mimo toMarcin Szczygielski jest dość płodnym pisarzem i to próbującym swoich sił z doskonałym zresztą skutkiem w różnych gatunkach . Napisał nawet książkę kucharską pod tytułem '' Kuchnia na ciężkie czasy '' . Jako że książek z gatunku '' dorosłej literatury '' tegoż autora już kilka przeczytałam , postanowiłam spróbować czy pisząc dla dzieci , pan Szczygielski jest równie dobry . Jest :) Nie zawiodłam się , historia grupy dzieciaków z zapadłej wsi Młyny jest tym co zdecydowania trafia do dzieciaków , a i do dorosłych jak widać na moim przykładzie . Otóż w tej wiosce wszystko jest jakieś dziwne , już samo to że jest ona z trzech stron jakby '' zamknięta '' . Z jednej strony starym pokomunistycznym kombinatem , z drugiej bagniskami , a z trzeciej mnóstwem linii wysokiego napięcia . We wsi nie ma żadnych zwierząt , prócz trzech psów i kilkunastu królików . Dzieci są ze sobą bardzo zżyte , spędzają ze sobą dużo czasu , bo cóż innego mają do roboty ? Narratorem tej horrorowatej historii jest 11 - letni Iwo . Do paczki Iwo należą jeszcze 13 - letni Piotrek , 9 - letnia Natalka , Karol i Justa 12 - letnie bliźniaki , 16 - letni Paweł , już nie dziecko , a jeszcze nie dorosły ,co będzie miało duże znaczenie w późniejszych wydarzeniach , oraz niepełnosprawna siostra głównego bohatera , karlica , 8 - letnia Mela . Opowieść zaczyna się 3 lipca na początku wakacji , kiedy to dzieciaki będąc na łące słyszą dziwny dźwięk , którego nie potrafią zidentyfikować . Dalej wszystkie zdarzenia zaczynają postępować po sobie z prędkością cyklonu , najpierw giną na autostradzie wszystkie do tej pory pozostałe w wiosce króliki , potem zaczynają znikać rzeczy na prąd . Następnie '' znika '' woda z kranów i prąd z kontaktów . Dzieją się też inne dziwne rzeczy . W końcu znikają wszyscy dorośli z wyjątkiem babki Iwo i Meli ...Dzieci zostają same i na początku mocno przerażone , zupełnie nie pojmujące co się w ogóle stało . A jedyną osobą która (jak się wydaje) ma jakiekolwiek pojęcie o tym co się dzieje w tej miejscowości jest Mela...Książka prócz szybkiej i miejscami przerażającej (na miarę dzieci) akcji , porusza kilka istotnych problemów , między innymi jak dzieci widzą rozdzielenie rodziny , kiedy jeden z rodziców wyjeżdża za granicę za pracą , a także pokazuje problem '' inności '' , w tym wypadku Meli . Pan Szczygielski przekonuje że bycie innym , nie oznacza '' gorszym '' , ale raczej bardziej wyjątkowym w całkiem dobrym tego słowa znaczeniu . Ja książkę polecam , nie tylko dzieciom , ale i dorosłym , bo czasem przydaje się spojrzeć na świat oczami dziecka .
Marcin Szczygielski jest dość płodnym pisarzem i to próbującym swoich sił z doskonałym zresztą skutkiem w różnych gatunkach . Napisał nawet książkę kucharską pod tytułem '' Kuchnia na ciężkie czasy '' . Jako że książek z gatunku '' dorosłej literatury '' tegoż autora już kilka przeczytałam , postanowiłam spróbować czy pisząc dla dzieci , pan Szczygielski jest równie dobry ....
więcej mniej Pokaż mimo toRok 1995 . Marek Leśniewski to czterdziestoletni dobrze '' ustawiony '' mieszczuch , pracujący jako wykładowca na prestiżowej uczelni . Zięć rektora znanego uniwersytetu , mąż Moniki , którą zdradził ze swoją studentka . Zakończywszy w ten sposób swoje małżeństwo i obiecującą karierę , kupuje drewniany zaniedbany dom gdzieś w środku lasu w pięknych rejonach Lubelszczyzny . Wydaje się że nic nie stoi na przeszkodzie by Marek zaczął nowe życie . Zwozi więc do nowego domu swoje rzeczy , wrzuca je byle jak na środek pokoju i wyjeżdża na parę dni pozamykać swoje sprawy . Uprzednio porządnie zamyka swój nowy dom . Po powrocie zastaje...nie , wcale nie rozbebeszone drzwi i wyłamane okna , wręcz odwrotnie . Wszystko jest w najlepszym porządku a nawet lepiej . Jego rzeczy porzucone byle jak na środek pokoju , teraz leżą pięknie i precyzyjnie ułożone pod ścianą...Ale przecież profesor Leśniewski to jeszcze stosunkowo młody , ba akademicko wykształcony człowiek , więc w żadne jakieś tam duchy przecież nie wierzy...jak więc wytłumaczy wizytę niewiadomego gościa który nie narusza pozamykanych ani drzwi ani okien ? Akcja rozwija się powoli , postacie są wyraziste i ciekawie skonstruowane , strach przed niewiadomym , również narasta powoli . Jak wielu przede mną , ja również uważam że porównanie do Kinga jest chybione , a autor ma swój oryginalny styl . Sporo też w tej książce odwołań do natury , obcowania z nią bez niszczycielskiej ekspansji . Cytat który mi się wyjątkowo spodobał.'' Chciałem zostać cieciem w filharmonii przyrody '' . Ale wracając do mniej sielankowych wydarzeń niż obcowanie z naturą , nasz bohater brnie coraz dalej w dziwne zdarzenia i w odreagowywanie od nich , czyli picie.. Polecam , to całkiem przyzwoity kawałek literatury .
Rok 1995 . Marek Leśniewski to czterdziestoletni dobrze '' ustawiony '' mieszczuch , pracujący jako wykładowca na prestiżowej uczelni . Zięć rektora znanego uniwersytetu , mąż Moniki , którą zdradził ze swoją studentka . Zakończywszy w ten sposób swoje małżeństwo i obiecującą karierę , kupuje drewniany zaniedbany dom gdzieś w środku lasu w pięknych rejonach Lubelszczyzny ....
więcej mniej Pokaż mimo toNie odczułam tej książki jak poradnika , raczej jak coś na kształt '' refleksownika '' . Bowiem jest to zbiór refleksji i fragmentów losów innych ludzi , w formie przytaczanych listów . Ale też i własnych doświadczeń autorki z wieloletniej pracy psychologicznej i z jej osobistego życia . To co mnie podobało się najbardziej to to że autorka niczego nie owija w przysłowiową bawełnę , wali za to prosto z mostu i prostymi słowami , bez nadętego często niezrozumiałego psychologicznego bełkotu , jak to czasem się zdarza w innych tego typu pozycjach . Pani terapeutka mocno wierzy w siłę swojej wolnej woli i twierdzi że wolę można ćwiczyć i zmieniać , mimo zewnętrznych i wewnętrznych uwarunkowań . Pisze też o słowach , które mimo że nadal figurują w słownikach , w codziennym życiu przestają pomału funkcjonować . A chodzi o takie słowa jak : wstyd , wierność , prawdomówność , powściągliwość , słowność i wdzięczność . Pokazuje też jak nie rozsiadać się moszcząc wygodnie na swojej krzywdzie , tylko być jak Wańka - wstańka (mam nadzieję że chociaż niektórzy będą wiedzieli kto zacz :) O tym i o wielu innych ważnych i poważnych sprawach jest ta książka . A na koniec dowiemy się jak sprawnie i skutecznie zarządzać swoją jednoosobową firmą o nazwie JATUITERAZ .SA . Polecam .
Nie odczułam tej książki jak poradnika , raczej jak coś na kształt '' refleksownika '' . Bowiem jest to zbiór refleksji i fragmentów losów innych ludzi , w formie przytaczanych listów . Ale też i własnych doświadczeń autorki z wieloletniej pracy psychologicznej i z jej osobistego życia . To co mnie podobało się najbardziej to to że autorka niczego nie owija w przysłowiową...
więcej mniej Pokaż mimo toKolejna po dzienniku Anne Frank dziecięca (w większości) relacja żydowskiej dziewczynki opisująca wojenną zawieruchę . Książka okraszona rysunkami młodziutkiej Helgi i wywiadem z już dorosłą Helgą Hoškovą - Weissovą . Różnica między tymi dwoma dziennikami polega po pierwsze na tym że Anne Frank bardziej skupiała się w swoim pisaniu na relacjach międzyludzkich , z racji zamknięcia w jednym miejscu , natomiast Helga opisuje całą swoją '' drogę '' od niemieckiej inwazji w 1938 roku na Czechosłowację , przez pobyt w Terezinie i następnych różnych obozach pracy i obozach koncentracyjnych . Druga zasadnicza różnica między obydwoma autorkami jest taka że Helga przeżyła , a Anna Frank nie...Czy polecam ? Jeśli ktoś lubi literaturę wojenną i obozową to owszem , niemniej w moje odczuwanie ta książka nie wniosła niczego więcej niż przeczytany wcześniej dziennik Anny Frank .
Kolejna po dzienniku Anne Frank dziecięca (w większości) relacja żydowskiej dziewczynki opisująca wojenną zawieruchę . Książka okraszona rysunkami młodziutkiej Helgi i wywiadem z już dorosłą Helgą Hoškovą - Weissovą . Różnica między tymi dwoma dziennikami polega po pierwsze na tym że Anne Frank bardziej skupiała się w swoim pisaniu na relacjach międzyludzkich , z racji...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta pozycja to nie przewodnik , raczej piękna opowieść o ludziach . Przyznaję że ja jestem raczej bardziej domatorką niż nomadką , czyli kobietą wędrowną , ale ta książka spowodowała że aż mnie pięty zaswędziały , aby się gdzieś wybrać , poza swój kraj . Mimo że mało jest w niej opisów turystycznych atrakcji , książka jest godna polecenia właśnie ze względu na opisy relacji z ludźmi , opisy te są okraszone specyficznym humorem , takim akuratnym zabawnym , ale nie wyśmiewającym . Robert Maciąg bardzo stara się przekonać czytelnika że ludzi dobrych jest więcej , bo gdyby było inaczej , to nasza planeta już dawno przestała by istnieć . Czy tak jest rzeczywiście ? Nie mnie to oceniać , ja oceniam książkę , a ta jest piękna , sympatyczna okładka
, piękne fotki , takie....ludzkie i wspaniałe spotkania .
Ta pozycja to nie przewodnik , raczej piękna opowieść o ludziach . Przyznaję że ja jestem raczej bardziej domatorką niż nomadką , czyli kobietą wędrowną , ale ta książka spowodowała że aż mnie pięty zaswędziały , aby się gdzieś wybrać , poza swój kraj . Mimo że mało jest w niej opisów turystycznych atrakcji , książka jest godna polecenia właśnie ze względu na opisy relacji...
więcej mniej Pokaż mimo toW końcu udało mi się skończyć czytanie tej monumentalnej pozycji . Jestem pełna podziwu dla autora za wykonanie tak ogromnej i dokładnej w swych szczegółach , pracy . Książka ma ponad tysiąc sto stron i jest swoistym sprawozdaniem , chronologicznym zestawieniem życia w Warszawie . Zaczyna się od sierpnia 1939 roku , a kończy na styczniu 1945 roku . Zakończenie zwieńczone jest dokładnym zestawieniem kierowniczej obsady personalnej zarządu miejskiego i jego agend , od wrzesień 1939 - do wybuchu powstania . A co w środku ? Wszystko , dostajemy wgląd w życie potencjalnego Warszawiaka , oraz w życie samego miasta . Dużo liczb , nazwisk , zdarzeń . Patrzymy na to wszystko nie tylko od strony walk , czy później okupacji , czy Powstania Warszawskiego . Patrzymy jak przeciętna warszawska gospodyni radziła sobie z zakupami żywności , kiedy ceny wzrastały w tempie galopującym . Co jakiś czas są podawane ceny obecnie opisywanego czasu z czasem z przed wojny , właśnie po to by mieć skalę porównania . Autor przytacza też sporo wierszy i odezw do ludzkości propagowanych w konspiracyjnym kolportażu . Przedruki książek polskich zakazanych przez faszystów , oraz zakazanych piosenek i dowcipów . Dowiadujemy się kiedy Organizacja Małego Sabotażu ''Wawer'' zaczęła malować na murach znak Polski Walczącej , oraz o innych ''wyskokowych'' działalnościach tej organizacji . Książkę czyta się dobrze , chociaż nie da się jej czytać ciągiem , jak powieść . Trzeba ją ''przeplatać '' innymi lekturami , aby się nie znudziła . Ale i tak warto ją przeczytać , zwłaszcza tę poszerzoną i '' odkłamaną '' wersję . Gdzie wyraźnie widać że Polacy w tamtej wojnie też nie wszyscy i nie zawsze byli ''święci'' . Wszak wojna wyzwala też i te najgorsze instynkty , nie tylko dobro i chęć niesienia pomocy tym którym się akurat mniej poszczęściło . O tym też profesor Bartoszewski pisze jasno i bez owijania w bawełnę . Jeszcze raz polecam .
W końcu udało mi się skończyć czytanie tej monumentalnej pozycji . Jestem pełna podziwu dla autora za wykonanie tak ogromnej i dokładnej w swych szczegółach , pracy . Książka ma ponad tysiąc sto stron i jest swoistym sprawozdaniem , chronologicznym zestawieniem życia w Warszawie . Zaczyna się od sierpnia 1939 roku , a kończy na styczniu 1945 roku . Zakończenie zwieńczone...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążkę tę dostałam od pewnej bliskiej mi osoby której poskarżyłam się , że nie bardzo ostatnio dogaduję się z osobą jeszcze mi bliższą . Z osobą z którą dzielę życie . Z moim mężczyzną . To bardzo dobra pozycja , otworzyła mi oczy na wiele spraw i zachowań mojego faceta których nie zauważałam , a nawet jak zauważałam to interpretowałam zupełnie inaczej niżby należało . Autor w mojej ocenie jest bardzo wiarygodny , właśnie przez to że nie pisze ciągiem psychologicznych terminów i regułek , ale podaje konkretne przykłady . Każdy z podanych przykładów analizuje i opisuje bardzo po prostu i po ludzku . Nie trzeba mieć magistra z psychologii by zrozumieć jego wywody . A jeszcze większej wiarygodności dodaje tej pozycji historia samego autora , którą też bez owijania w przysłowiową bawełnę , opisuje . Swoje '' poszarpane '' relacje z ojcem . Swój młodzieńczy hipisowski bunt i wszystko co było z tym związane , czyli narkotyki , erotyczne awantury , drobne przestępstwa i brawurowe narażanie swego życia . Autor sam przeszedł długa , krętą i trudną drogę by w końcu pomagać innym . Polecam tę książkę wszystkim bez wyjątku .
Książkę tę dostałam od pewnej bliskiej mi osoby której poskarżyłam się , że nie bardzo ostatnio dogaduję się z osobą jeszcze mi bliższą . Z osobą z którą dzielę życie . Z moim mężczyzną . To bardzo dobra pozycja , otworzyła mi oczy na wiele spraw i zachowań mojego faceta których nie zauważałam , a nawet jak zauważałam to interpretowałam zupełnie inaczej niżby należało ....
więcej mniej Pokaż mimo toWłaściwie to ja również miałabym wielką ochotę za czytelniczką alepio krzyczeć NIE ! NIE ! i jeszcze raz NIE ! Ta książka to jakaś pomyłka , a określenie jej jako thriller psychologiczny , to naprawdę gruuuuuba przesada . Zdeklarowana katoliczka epatująca swoją wiarą na co drugiej stronie , wprost do znudzenia , miewa wizje . Widzi w nich morderstwo i w swojej pełnej górnolotności i patosu książce przekonuje czytelnika jak bardzo jest prawa , uczciwa i jakie ma cudowne zamiary . Otóż , nie spocznie , dopóki nie doprowadzi do skazania winnego . Kładąc na szalę swoje bezpieczeństwo i dalsze losy swojego małżeństwa . Dla mnie to totalna bezmyślność , ale autorka twierdzi że jeśli Jezus pozwoli to ona przeżyje . Podejrzany jej się zwierza ze swoich zbrodni , policjanci proszą by przyszła łaskawie do sądu zeznawać . Ona obiecuje przestępcy mordercy , że go nie wyda władzom i poczeka aż on sam się zgłosi na policję . To przecież jakiś koszmar , szyty grubymi nićmi . NIE POLECAM . Dawno nie czytałam takiej okropnej książki . Rzeczywiście jak już też któryś z czytelników napisał , jedyne dobre fragmenty tej książki (dlatego trzy gwiazdki , a nie jedna) to te w których autorka opisuje swój pobyt w obozie...
Właściwie to ja również miałabym wielką ochotę za czytelniczką alepio krzyczeć NIE ! NIE ! i jeszcze raz NIE ! Ta książka to jakaś pomyłka , a określenie jej jako thriller psychologiczny , to naprawdę gruuuuuba przesada . Zdeklarowana katoliczka epatująca swoją wiarą na co drugiej stronie , wprost do znudzenia , miewa wizje . Widzi w nich morderstwo i w swojej pełnej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jakiś czas temu przeczytałam '' Białe zeszyty '' , zostawiły we mnie pewien chaos . Razem z autorką raz za razem przekonywałam serce do racji rozumu , a potem na odwrót . Ciągła walka , ciągłe działanie . W tej książce , która jest ciągiem dalszym '' Białych zeszytów '' , w końcu wyhamowałam , odpoczęłam , zapatrywałam i zasłuchiwałam się w świat i w siebie . '' Kartki z białego zeszytu '' to wyciszenie , zatrzymanie . Dzieci dorosłe , zajęte swoim życiem , swoimi problemami , są ale na '' odległość '' kartek pocztowych i telefonów . Sonia mieszka z poważną kotką , rozbrykanym kociakiem i leciwym psem przyjacielem i jak sama mówi i ze sobą . To naprawdę widać w jej pisaniu że ona ze sobą jest , w łączności i zgodzie . A to nie łatwe w naszym zabieganym świecie . Ćwiczy jogę , pracuje , czyta , słucha dobrej muzyki . Zastanawia się ile trzeba mieć odwagi w sobie , tak po prostu w codziennym życiu , by zareagować na przemoc słyszaną zza ściany , albo aby w żebraczce zobaczyć człowieka . Autorka prócz swojego oglądu świata , pokazuje go czytelnikowi za pomocą słów innych mądrych ludzi . Nie jestem znawcą poezji , ale wiersz autorstwa Pani Krystyny Starczewskiej , przywołany przez Panią Raduńską w swojej książce , po prostu mnie zachwycił tak bardzo że aż go tutaj przytoczę w całości.
'' Wyzwanie ''
''Zrywaj zastygłe maski z pustki własnej twarzy
Zdzieraj je ,jedną po drugiej
Jak bandaże wrośnięte w ropiejącą ranę
Nie myśl, nie lituj się nad sobą
Nie wahaj się ani przez chwilę, wyrzucaj je bez żalu
Na wielki śmietnisko pozorów
Więc najpierw tę , którą przyprawiło ci
Twoje różowe dzieciństwo - słoneczną maskę niewinności
Potem tę , którą dostałeś
Dla otarcia łez , po bólu pierwszych zranień
Budzącą współczucie rzewną maskę pokrzywdzenia
Potem tę , którą wkładasz uroczyście
Gdy chcesz przejść czysty wśród brudnego tłumu
Surową maskę moralnej słuszności
Potem tę , którą nosisz tylko od święta
W chwilach gdy dotyka cię Palec losu
Dramatyczną maskę rozpaczy
I tę powabną maskę wiecznej młodości
Którą przechowujesz mimo mijających lat
I heroiczną maskę buntu i łagodną maskę rezygnacji
I ujmującą maskę życzliwości i tę skromnie obłudną
Maskę talentów i wykształcenia
Zrywaj bezlitośnie ze swojej twarzy
Przyschłe maski pozoru a więc i te które
Przywłaszczyłeś sobie ze świętych obcowania
Maskę dobroci i Wybaczenia
Aż odsłoni się niema pustka twojej twarzy
Gładkim lustrem cichego jeziora
Odbijając biel obłoków
I błękit nieba
I dopiero wtedy - być może
Zatrzymany na mgnienie
Cień przelatującej ważki
Powie ci - Kim jesteś ''
Dziękuję Pani Soniu za przytoczony wiersz i za mądrość Pani uspokojoną...
Jakiś czas temu przeczytałam '' Białe zeszyty '' , zostawiły we mnie pewien chaos . Razem z autorką raz za razem przekonywałam serce do racji rozumu , a potem na odwrót . Ciągła walka , ciągłe działanie . W tej książce , która jest ciągiem dalszym '' Białych zeszytów '' , w końcu wyhamowałam , odpoczęłam , zapatrywałam i zasłuchiwałam się w świat i w siebie . '' Kartki z...
więcej mniej Pokaż mimo toPrzyznaję że '' Białe zeszyty '' nieźle zamieszały w mojej głowie i w moich emocjach . Nie gustuję w pamiętnikowych formach opowiadania . W pamiętniku zwłaszcza takim nie fabularyzowanym , tylko ten co pisze wie o kim i o czym pisze . Mnie irytuje kiedy nagle pojawia się jakieś imię i nazwisko , albo samo imię i litera nazwiska , albo wręcz tylko inicjały i ja zupełnie nie wiem o kogo chodzi . Nie ma tak jak w powieściach , rozbudowanych psychologicznie tych znienacka pojawiających się postaci . Na przeczytanie tej książki namówiła mnie siostra . Na moje ''przecież wiesz że nie lubię pamiętników '' powiedziała '' ale ten jest inny , naprawdę pełen mądrości wszelakiej '' . Poległam , dałam się namówić i przeczytałam . Pierwsza pojawiła się irytacja , a zaraz potem złość na główną bohaterkę , czyli autorkę . Myślałam sobie że co z Soni Raduńskiej za psycholog , jak ona w ogóle pracuje z ludźmi i jak im pomaga skora sama ma totalny miszmasz emocjonalny i światopoglądowy . Żałoba po śmierci męża , złe albo raczej żadne relacje z dziećmi i jeszcze teraz ten Paweł , uzależniony od alkoholu facet po czterdziestce , który , miałam wrażenie , czasem zachowuje się jak przysłowiowy pies sołtysa (sam nie zje , ale nikomu nie da). No i co z niej za kobieta skoro chce tegoż Pawła odebrać innej kobiecie . Bo jak można rozbijać komuś rodzinę i zabierać ojca dziecku . Bo Paweł miał żonę Lidkę i córkę Małgosię . No więc jak można sięgać po cudzego męża ? Ćwierkała i tokowała tak koło tego Pawła jakby miała jakieś czternaście lat , zamiast zająć się swoją córką Noemi , która chyba miała depresję okresu dojrzewania , bo twierdziła że życie jest nudne i bez sensu i że ona (Noemi) niedługo umrze . No i syn Jacek pozamykany w sobie i w swoim pokoju pełnym ekranów . W każdym zapisie Paweł , a zapisy pełne infantylności i egzaltacji . Miejscami Paweł '' wyłaził '' mi uszami . Jednak powoli im głębiej zanurzałam się w wynurzenia Pani Raduńskiej , złość mijała i pojawiał się smutek i zrozumienie . Zrozumiałam jak trudna dla autorki była ta wiwisekcja na swoim własnym żywym organizmie . Tak szczera i dogłębna . Dokładny ogląd i opis siebie od zewnątrz i od wewnątrz . Główna bohaterka szczególnie upodobała sobie analizę transakcyjną , stworzoną przez Erica Berne'a psychologiczną koncepcję stosunków międzyludzkich . Zgodnie z tym schematem analizowała siebie . Po skończeniu książki pozostał podziw dla autorki za siłę którą w sobie znalazła i godność którą w sobie ocaliła . Pozostały we mnie też piękne wspomnienia muzyki i książek które czytała , a które ja też czytałam , tylko zapomniałam . Mam też w sobie wdzięczność za tę wielką mądrość , którą moja siostra tam dojrzała i którą ja też przeczytałam . Dziękuję Soni Raduńskiej za jej życie i za piękne , niemal magiczne słowa w jakich potrafiła o nim opowiadać . Również za to że dzięki jej pamiętnikowi , sama przyjrzałam się swoim skryptom z dzieciństwa i nieźle się zdziwiłam . A te słowa '' Nie chcę cię widzieć , słyszeć , nie chcę do ciebie płakać . Za bardzo mnie bolisz '' , to po prostu mistrzostwo świata.
Przyznaję że '' Białe zeszyty '' nieźle zamieszały w mojej głowie i w moich emocjach . Nie gustuję w pamiętnikowych formach opowiadania . W pamiętniku zwłaszcza takim nie fabularyzowanym , tylko ten co pisze wie o kim i o czym pisze . Mnie irytuje kiedy nagle pojawia się jakieś imię i nazwisko , albo samo imię i litera nazwiska , albo wręcz tylko inicjały i ja zupełnie nie...
więcej mniej Pokaż mimo toPonieważ znam Panią Kasię , autorkę książki '' Kup kochance męża kwiaty '' , postanowiłam dowiedzieć się , co też słynna pani psycholog myśli i mówi o zdradzie . Już na początku zostałam , nazwę to tak : postawiona do pionu i niejako wyprowadzona z myślowego błędu . Otóż zdrada zawsze większości ludziom , mnie również kojarzy się z kochanką lub kochankiem i zdradą właśnie taką małżeńską , lub partnerską . Bo przecież jeśli dwie osoby są ze sobą na tak zwaną '' kocią łapę '' , to czy wtedy kiedy z takiego związku ktoś ma kogoś innego na tak zwanym boku , to nie jest zdrada ? Otóż oczywiście że jest , ale nie to było moim zdziwieniem . Zdziwieniem było to że według autorki , nie ma człowieka który by nie został zdradzony a początki zdrady to nie te małżeńskie , ale te w domu rodzinnym . Zdrada dziecka przez rodziców . Obiecywanie i nie dotrzymywanie obietnic . Kiedy tata albo mama mówią , po pracy pójdę z Tobą (dzieckiem) do parku , na rower , na ściankę wspinaczkową itp , a po pracy rodzic zmęczony , bo wiadomo jak się dzisiaj w naszym kraju pracuje , mówi '' pójdziemy innym razem '' . Dziecko cały dzień szykowało się na to wyjście , czyż nie ma powodu czuć się zdradzone ? Albo nieśmiały nastolatek , który zaczyna nawiązywać delikatne i kruche jeszcze kontakty z nowo poznaną dziewczyną , a matka zobaczywszy to , opowiada wszystkim sąsiadkom , zobaczcie jaką mój syn ma fajną dziewczynę . Czy to nie jest zdrada ? Albo wtedy kiedy matka jakimś ciotkom opowiada o tym jak to syn na lekcji sportowej spadł z drabinki i '' no zobaczcie jakiego siniaka sobie nabił '' obracając dziesięciolatka tyłem do ciotek i zadzierając jego koszulkę by ów siniak zaprezentować ? To też zdrada moi drodzy . Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność . Takich i podobnych przykładów w naszym życiu pełno . Pewnie niektórzy powiedzą , ależ skąd u mnie nie , nigdy , ale czy na pewno ? niech każdy sam sobie odpowie we własnym sumieniu na to pytanie . Książka pani Miller podzielona jest na rozdziały o różnych tytułach np. '' Wraca żona z delegacji '' :) Mnie najbardziej do gustu przypadł rozdział '' Ta dziwka mi go zabrała '' ze str.65. Przy wszystkich '' ujęciach '' Dziwki i jej siepaczy prawie popłakałam się ze śmiechu :). Pokuszę się jeszcze o kilka cytatów. '' Nadal mamy kulturę zamiatania spraw najważniejszych i najistotniejszych pod dywan . Mieszkania mamy wciąż za małe , a dywany takie wielkie '' (str.43) , właściwie tego cytatu nawet nie trzeba komentować jego wymowność jest wprost doskonała .'' Każde działanie ma swój powód . Mechaniczne myślenie , że na lewo są dziwki , a na prawo porządne , jest krzywdzące i , zwyczajnie płytkie (...). Nie możemy powiedzieć : '' Ja bym tego nigdy nie zrobiła ''. Dopóki życie nie postawi nas w takiej sytuacji , nie możemy się zarzekać '' (str 120). No właśnie , myślę że to zdanie może się nie spodobać sporej grupie czytelników , oraz to że autorka niejako bierze w obronę , a może raczej tłumaczy te wszystkie kochanki i kochanków i to dlaczego sięgają oni po cudzego męża lub cudzą żonę . Ta książka to nawet nie tyle poradnik co raczej opowieść wyjaśniająca mechanizmy zdrady i sposoby ustosunkowania się do niej , a także konsekwencje , a wszystko to poparte przykładami z bogatej pracy terapeutycznej autorki , jak i z jej bogatego emocjonalnie życia , które często w swojej książce przywołuje . Ów poradnik , też raczej nie przypadnie do gustu fanatycznym katolikom , a zwłaszcza zdanie''(...) Mile widziane są za to w kościele , bo tam nie oczekuje się autonomii , niezależności , przeciwnie : podległości , cierpienia i braku własnego głosu '' (str.133). Autorka w swojej książce porusza też temat dzieci z tak zwanego '' pierwszego związku , małżeństwa '' , czy pozwalać na kontakty z nimi ? na jak częste ? czy się niepokoić ? Bo przecież kontaktując się z tamtymi dziećmi , widuje się też z ich matką ? a przecież '' Mój ci on już '' :) . Bardzo polecam tę pozycję , nie jest gruba , dobrze się czyta i pozwala naprawdę szerzej zobaczyć zdradę , bo to naprawdę obszerny temat i duży problem.
Ponieważ znam Panią Kasię , autorkę książki '' Kup kochance męża kwiaty '' , postanowiłam dowiedzieć się , co też słynna pani psycholog myśli i mówi o zdradzie . Już na początku zostałam , nazwę to tak : postawiona do pionu i niejako wyprowadzona z myślowego błędu . Otóż zdrada zawsze większości ludziom , mnie również kojarzy się z kochanką lub kochankiem i zdradą właśnie...
więcej mniej Pokaż mimo toCzasami lubię sobie poczytać coś '' prawdziwego '' , coś co nie jest beletrystyczną fikcją literacką , czasem jest to jakaś książka popularnonaukowa , a czasem poradnik . Ponieważ cenię sobie autorkę i jej psychologiczną mądrość postanowiłam przeczytać '' Skąd się biorą dorośli ''. Wszak jestem dorosła i ciekawa byłam '' skąd się wzięłam '' co mnie ukształtowało , ukierunkowało . Jakie postawy i zachowania moich rodziców miały wpływ na moje zachowania i postawy wobec własnych dzieci . Książka ma formę rozmowy cenionej psychoterapeutki Pani Liszyk - Kozłowskiej z Tomaszem Kosiorkiem , dziennikarzem '' z przygotowaniem psychologicznym '' (cokolwiek to znaczy) . Podzielona jest na przejrzyste rozdziały w których omawiane są konkretne pytania i zagadnienia . Na przykład '' Jesteś świetny ! '' . Słowa które nas tworzą '' . Rozdział o tym jak wszyscy , a zwłaszcza dzieci (bo to między innymi ich tworzy) potrzebują pozytywnych wibracji , wzmocnień , tak zwanych ''głasków '' . Jest rozdział o intymności i poszanowaniu odrębności dziecka . Jest i o internecie i o tym czego dziecko szuka i co , niestety w internecie znajduje . O tym dlaczego dziecko staje się nieznośne kiedy pojawia się kolejne dziecko w rodzinie . Oczywiście nie mogłoby w takiej pozycji zabraknąć tematu DDA I DDD . Jak się przeczyta tę książkę i poobserwuje swoje życie , swoje reakcje , swój sposób myślenia itp. to zaręczam , że każdy znajdzie jakieś odniesienia do siebie . To co mi się bardzo rzuciło w oczy i co mi się spodobało , oraz z czym się absolutnie zgadzam , to propagowanie przez autorkę szczerej i jasnej postawy wobec dziecka . To że autorka nie traktuje dziecka jak przysłowiowej '' świętej krowy '' , czyli nie przyklaskuje tak modnemu jeszcze do niedawna , '' bezstresowemu wychowaniu '' , gdzie dziecku wszystko wolno i nie stawia się mu żadnych granic . Ale też obala mit jaki do dziś wyznają niektórzy rodzice , że klaps to nie bicie i że dziecka bez klapsa wychować się nie da . Pani Liszyk - Kozłowska nie popada w demagogię , nie opowiada się po stronie żadnej skrajności . W swojej zawodowej mądrości uczy i radzi jak pozostać po środku i przynajmniej spróbować wychować szczęśliwe dziecko . Nie przepadam za poradnikami , ale ten jest wyjątkowy . Zresztą ja nazwała bym go raczej '' wyjaśniaczem '' niż poradnikiem. Polecam , można się sporo dowiedzieć o sobie samym i o własnych rodzicach . Niektórzy twierdzą , że co tam dzieciństwo , było minęło , teraz jestem dorosły . Ale ja przychylam się do zdania kończącego tę książkę . '' Dzieciństwo jest ważne . Przez całe życie . '' Wystarczy tylko na chwilę zatrzymać się w tej zabieganej dorosłej rzeczywistości i spojrzeć do tyłu...
Czasami lubię sobie poczytać coś '' prawdziwego '' , coś co nie jest beletrystyczną fikcją literacką , czasem jest to jakaś książka popularnonaukowa , a czasem poradnik . Ponieważ cenię sobie autorkę i jej psychologiczną mądrość postanowiłam przeczytać '' Skąd się biorą dorośli ''. Wszak jestem dorosła i ciekawa byłam '' skąd się wzięłam '' co mnie ukształtowało ,...
więcej mniej Pokaż mimo toMaría José Carrascosa to postać autentyczna . Historia którą opowiada książka '' Okrutna miłość '' Reyes Monforty wydarzyła się naprawdę . Pani Maria José występuje tutaj jako ofiara , a jej były mąż i ojciec jej córki ,P eter Innes ma być okrutnym znęcającym się tyranem , kłamcą , członkiem mafii itd . Jakoś nie bardzo mogę w to uwierzyć . To znaczy w to że Pani Carrascosa,to taka matka '' polka '' zupełnie bez skazy i winy . Kiedy rozpada się małżeństwo , przeważnie nigdy nie jest to wina TYLKO jednej ze stron . A zaczęło się jak w bajce (jak to najczęściej bywa). Ona,María José Carrascosa , piękna chociaż już nie najmłodsza , porządnie wykształcona , dobrze sobie radząca prawniczka . Kobieta która w swoim życiu zawsze dostaje to czego chce . Dobrze sytuowani rodzice , zapewniają swojej córce doskonały start w jej ukochanej Ameryce . Kupują jej mieszkanie w najlepszym z możliwych miejsc , opłacają studia . Hiszpanka posiada grono wiernych przyjaciół z którymi się spotyka , często u niej w jej pięknym mieszkaniu . Oczywiście owe '' imprezki '' odbywają się przy suto zastawionym stole i przy degustowaniu wina z najlepszej jakościowo półki . Kiedy panna José,ma już ugruntowaną pozycję zawodową i wszystko idzie jak po przysłowiowym masełku , stwierdza że przydałby się ktoś do kochania . Nikt na dłuższą metę nie lubi być sam , więc i owa panna stwierdziła , wobec grupy przyjaciół że chce i postanawia znaleźć sobie partnera . Zegar biologiczny tyka już całkiem głośno . Za namową przyjaciółki , María rejestruje się na oczywiście najlepszym portalu dla samotnych . Portal wykluczający pomyłkę w doborze partnera chyba do minimum , skoro trzeba zapisując się w jego grono wypełnić ankietę składającą się z 4000 (słownie :czterech tysięcy ) pytań . Przebrnąwszy przez to '' utrudnienie '' , Maríi José , pozostaje już tylko czekać na tego wymarzonego . Wśród różnych ofert które nadeszły , z których notabene nasza poszukująca nieźle sobie pokpiwa , jest oferta Petera Innesa . Ckliwy '' romantyczny '' obrazek dorosłego faceta stojącego na tle choinki i ściskającego pluszowego misia , chwyta za serce pannę Carrascosa . A potem jest już '' z górki '' , przychodzi na świat córka owej pary . Victoria Solenne staje się oczkiem w głowie swojej matki . Niestety relacje między małżonkami stają się coraz gorsze . Dochodzi do okropnej przemocy słownej . Do maltretowania psychicznego oraz rękoczynów Petera wobec małżonki . W końcu María José Carrascosa zabiera córkę i wyjeżdża z nią do rodzinnej Walencji . Ponieważ zostaje za nią wystosowany międzynarodowy list gończy , postanawia wrócić do USA , pomimo ostrzeżeń rodziny i przyjaciół i wyjaśnić całą sytuację . W Stanach zostaje schwytana i osadzona w jednym z najcięższych więzień . Pozwoliłam sobie w moim opisie trochę poironizować z całej sytuacji . Książka jest napisana dobrze , troszeczkę przypomina reportażową relację . Pojawiają się konkretne daty i wiele różnych nazwisk . Bardzo dobrze uwypuklona jest niemoc jednostki wobec okrucieństwa prawa obcego państwa . Opisane są też okrutne tortury które stosowano wobec Pani Carrascosa , co stawia cały system penitencjarny i więziennictwo Stanów Zjednoczonych w okropnym świetle . Opowieść tę mimo reportażowego niemal stylu czyta się dobrze , w czym więc problem ? Otóż , rozumiem te żale nad główną bohaterką i pozytywne opinie na temat samej książki jak i tej biednej skrzywdzonej matki . Ale ja jakoś mam ograniczony kredyt zaufania do historii tak zwanych '' autentycznych '' widzianych i opowiedzianych tylko z pozycji jednej strony . Opisy pobytu w więzieniu są rzeczywiście straszne , ale czy na pewno tak było ? Czy historia opowiedziana przez autorkę , na pewno jest prawdziwa ? Jakby wyglądała opowiedziana przez Petera Innesa ? Matka cały czas twierdzi że robi to wszystko dla dobra córki , ale nigdzie w tej książce nie spotkałam zdania że ojciec krzywdził córkę ? Czy aby to nie urażona ambicja , wrodzona krnąbrność i upór pani Maríi José każe nikogo nie słuchać i wszystkich obrażać , nawet tych co jej starają się pomóc . Czy to nie to każe jej pozostawić córeczkę bez ojca i matki na osiem lat ? Po to tylko by pokazać że to ona miała rację ? Cóż , z przykrością stwierdzam że jakoś , mimo jej ciężkich (jeśli prawdziwych) przeżyć , nie poczułam sympatii do tej pani . Mimo że też jestem matką i też dla swojego dziecka zrobiłabym wszystko . Książkę polecam , ponieważ każdy ma prawo do własnej oceny .
María José Carrascosa to postać autentyczna . Historia którą opowiada książka '' Okrutna miłość '' Reyes Monforty wydarzyła się naprawdę . Pani Maria José występuje tutaj jako ofiara , a jej były mąż i ojciec jej córki ,P eter Innes ma być okrutnym znęcającym się tyranem , kłamcą , członkiem mafii itd . Jakoś nie bardzo mogę w to uwierzyć . To znaczy w to że Pani...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czy zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby urodziło wam się upośledzone dziecko ? Gdybyście z tym dzieckiem zostali całkowicie samotni , chociaż nie sami ? bez żadnej pomocy ze strony tak '' rodziny '' (celowo w cudzysłowie) , jak i instytucji społecznych powołanych do pomagania ? Ale to nie wszystko , jakby tego było mało , los obdarzyłby was jeszcze złośliwym rakiem ? Jakie byłyby wasze decyzje ? Przyznam że ja w trakcie czytania tej książki i po przeczytaniu , długo się nad tymi pytaniami zastanawiałam . Nad swoim stosunkiem do ludzi niepełnosprawnych , nad swoimi odczuciami na widok tych ludzi , nad ich losem i moimi działaniami w kierunku pomocy im. Przyznaję zupełnie szczerze , że przyglądając się sobie , tak,tak , sobie też , ale i innym ludziom dochodzę do wniosku iż człowiek dziś nie zawsze brzmi dumnie . Pierwsza refleksja jaka przyszła mi do głowy , zaraz na początku czytania , to ta '' Kto jest bez grzechu , niech pierwszy rzuci kamieniem '' . Mój '' kamień '' wypadł mi z ręki tak szybko jak szybko go podniosłam z zamiarem rzucenia . Co ta książka mi dała ? Pokazała mi '' rzucając we mnie '' proste , krótkie ale ostre jak szpada zdania , że trzeba rozejrzeć się , wysadzić czasem nos zza czytanej w autobusie czy tramwaju książki czy telefonu i zobaczyć , czy może trzeba pomóc , ustąpić miejsca komuś starszemu , lub choremu , komuś kto ma gorzej niż ja . A może wystarczy chociaż pomóc znieść wózek . Tak bardzo jesteśmy teraz zapatrzeni w siebie . Za ścianą płacze dziecko , słychać awanturę , nic to pokrzyczą i przestaną , po co się wtrącać . Hankę poznajemy stojącą na dachu wraz ze swoją córeczką (nazywaną przez nią '' mała '') i rozmyślającą jak by tu zepchnąć córkę , ale tak , by NA PEWNO się zabiła , tak naprawdę , na śmierć . Pierwszy odruch '' Co to za matka '' , jak można chcieć zrobić coś takiego własnemu dziecku ? . Potem okazuje się że ten dach i to zepchnięcie jeszcze na razie jest w sferze rozmyślań , planów . Nic nie jest wiadomo od razu . Wszystkiego dowiadujemy się po trochu , kartka po kartce , powoli i niespiesznie . Dostajemy obraz Hanki , kobiety , która z czystym sumieniem mogłaby powiedzieć , że ma w życiu pecha . Jej życie to gotowy scenariusz na emocjonalno - obyczajowy horror . Matka , Maria zostawiła małą Hankę z ojcem i poszła sobie w przysłowiową '' siną dal '' Ojciec całe życie okłamywał córkę , że matka zmarła . Jego kłamstwo było tak doskonałe , że nawet razem chodzili na '' grób matki '' . Ojciec wychowywał jak umiał , rządził i decydował . Niestety też nie uchronił...W końcu Hanka zostaje na świecie sama , bo ojciec wiesza się w dzień jej urodzin , ląduje więc w domu dziecka . Mimo wszystko , a może właśnie dlatego , Hanka kończy studia , romanistykę i jeszcze w ich trakcie poznaje Michała . ''Syneczka mamusi '' , chłopca który mimo tego , że jest nauczycielem i uczy dzieci , sam nigdy dzieckiem swojej despotycznej mamusi być nie przestał . Kiedy rodzi się Agatka , bo tak ma na imię '' mała '' ,która wcale nie jest już małą , bo ma szesnaście lat i pięknie rozwijające się kobiece już prawie ciało , Michał natychmiast ją odrzuca , bo to nie może być JEGO DZIECKO ! Nie takie gówno , jak nazywa swoją córkę . Autorka pokazuje nam cały wachlarz nieszczęść , ale i okrucieństwa do jakiego zdolni są ludzie . Ale jacy to są ludzie ? czy to ci , którzy słysząc że jakaś matka zabiła swoje niepełnosprawne dziecko , komentują to zdarzenie znad przysłowiowego kotleta natychmiast robiąc z niej potwora największego kalibru ? czy może ci we własnym domu którzy powinni być najbliżsi , na przykład mąż . Psychiczne tortury jakie znosi Hanka są wręcz niewyobrażalne . Autorka zadaje też trudne i niewygodne pytania . Na przykład , co to jest normalność ? Czy to dobro , zgoda , szczęście , czy może powszechnie akceptowane , nie spuszczanie wody w łazience po godzinie 22 , by rury nie '' hałasowały '' , przecież sąsiedzi już śpią , rano idą do pracy . Czy może codzienne jadanie schabowego w niedzielę ? Myślę że gdyby chociaż jakaś część ludzi przeczytała tę książkę i zastanowiła się nad nią i nad sobą w jej kontekście , może chociaż parę istnień udało by się uratować , paru zdesperowanym i nie widzącym wyjścia matkom udałoby się pomóc . Polecam , do naprawdę głębokiego zastanowienia się .
Czy zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby urodziło wam się upośledzone dziecko ? Gdybyście z tym dzieckiem zostali całkowicie samotni , chociaż nie sami ? bez żadnej pomocy ze strony tak '' rodziny '' (celowo w cudzysłowie) , jak i instytucji społecznych powołanych do pomagania ? Ale to nie wszystko , jakby tego było mało , los obdarzyłby was jeszcze złośliwym rakiem...
więcej Pokaż mimo to