-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2018-01-07
2018-01-06
2017-12-09
2017-11-22
2017-11-01
2016-12
2017-08-31
2017-08-20
2017-08-17
2017-08-04
2017-08-01
2017-07-17
Wakacje.
Czas czytania lekkich i szablonowych książek oraz opowiadań o miłości. Hurra! - Tak właśnie myślałam zabierając się za ten zbiór opowieści. Spodziewałam się tylko zmian bohaterów, że będę czytać to samo tylko, ale w innej aranżacji. Znowu okropnie się pomyliłam. Autorzy próbowali napisać coś, co wyróżni ich opowiadanie spośród innych. Niektórym wychodziło to bardzo dobrze, a inni trochę przedobrzyli. Każde opowiadanie jest na swój sposób wyjątkowe i unikalne, a zarazem bardzo przewidywalne, ale nie jest to nużące i nie mamy ochoty zasnąć :)
Dlatego opiszę wam każde opowiadanie oddzielnie.
Jennifer E. Smith - Tysiąc powodów dla których miało nam się nie udać
To jest moje drugie ulubione opowiadanie i jedne z dwóch, przy których płakałam. Wydaje się ono proste i nieskomplikowane, właściwie to jest takie, ale autorka z tego niepozornego opowiadania zrobiła arcydzieło. Bardzo chętnie przeczytałabym całą książkę z tymi bohaterami.
Francesca Lia Block - Silck Pleasure
Drugie opowiadanie przy którym płakałam. To opowiadanie wydawało się najbardziej realistyczne i nie jestem pewna, czy może naprawdę istnieje jakiś A i jakaś I. Historia nie jest porywająca, ale spodobała mi się.
Jon Skovron - Byle nie miłość
W tym opowiadaniu jestem totalnie zakochana. Uwielbiam bezpośrednie zwroty do czytelnika i zupełnie nie przeszkadzała mi trzecioosobowa narracja. Wszystko w tym opowiadaniu było idealne, nawet mnie troszkę poruszyło, ale postanowiłam, że nie będę płakać przy książkach w których nikt nie umiera. Nigdy nie przeczytałam żadnej książki tego autora, ale na pewno to się zmieni. Według mnie to najlepsze opowiadanie z całego zbioru.
Lev Grossman - Mapa maleńkich wspaniałości
Krótki opis tego opowiadania znajduje się na okładce. Jest bardzo przekonujący i zachęcający do przeczytania. I sam początek opowiadania jest świetny, między innymi dlatego, że uwielbiam trochę takie naukowe podejścia do wszystkiego. Wątek z czwartym wymiarem i pętlą czasową, to bardzo ciekawy i oryginalny pomysł. Niestety potem okazuje się, że to wcale nie o to chodziło, a o jakiś hamulec ręczny :) . Troszkę się rozczarowałam.
Cassandra Clare - Całkiem nowe atrakcje
Szczerze, to spodziewałam się bitwy pomiędzy Cassandrą Clare, a Veronicą Roth. Niestety mam wrażenie, że Clare podniosła białą chorągiewkę i się poddała. Wymagałam czegoś więcej po tak wybitnej autorce. Jednak to opowiadanie nie jest kompletnie stracone. Historia jest ciekawa, z elementami fantastycznymi. Czyli taka jaką lubię najbardziej, chociaż teraz mam chyba inne preferencje :)
Veronica Roth - Bezwładność
Czas na wychwalane pod niebiosy opowiadanie Roth, czyli Bezwładność. Tak jak w przypadku Niezgodnej, znowu mamy wizję przyszłości z nowoczesną technologią. Mamy dwójkę przyjaciół, których przyjaźń (jak można się domyślić) staje się miłością. Pięknie, co nie? Chyba tak. Jednak nie jest to moje ulubione opowiadanie.
Libba Bray - Ostatni bój w Horrelaksie
Najśmieszniejsze i najstraszniejsze opowiadanie, którego opis również znajduje się na okładce. Pomysł - genialny, historia miłosna - nie jest już tak ważna. Chociaż wszystko kręci się wokół zakochanych "ptaszków", demony (nie mylić z zombie, tak jak to zrobili na okładce) przykuwają całą uwagę czytelnika. Co nie zmienia faktu, że te opowiadanie jest świetne.
Brandy Colbert - Żegnaj i powodzenia
Lubię utożsamiać się z bohaterami. Lubię kiedy oni zachowują się i wyglądają tak jak ja. Niestety to było niemożliwe w tym opowiadaniu, bo bohaterami byli ciemnoskórzy. To była jedyna "niespodzianka" w tym opowiadaniu. Nie było efektu WOW! Zwykła historyjka o miłości i wielkiej stracie z zyskiem, czy jakoś tak.
Tim Federle - Pamiątki
To opowiadanie wyróżnia się trochę od innych. Nie tylko tym, że bohaterami są geje, ale też tym, że nie opowiada ono o niezwykłej miłości od pierwszego wejrzenia. To opowiadanie o rozstaniu. Jednak nie jest to rozstanie pełne płaczu i pustych pudełek po lodach. Co nie zmienia faktu, że jest ono trochę żałosne i niektóre sytuacje są bardzo "przypałowe". Ale jest to miła odskocznia od tych maślanych oczek w innych opowiadaniach :)
Stephenie Perkins - Za półtorej godziny skręć na północ
Kolejna mała "anomalia" w zbiorze opowiadań. To nie jest kolejna wakacyjna miłość, tylko powrót po rozstaniu. Pomimo takiej oryginalności, opowiadanie nie powala na kolana. Jednak nie tego mamy się przecież spodziewać. To ma być przewidywalne i szablonowe. No tak...
Nina Lacour - Koniec miłości
To opowiadanie jest bardzo utrzymane w wakacyjnym klimacie (na amerykańskie standardy), kursy wakacyjne, wyjazdy pod namioty oraz oczywiście historia miłosna (z lesbijkami w rolach głównych). Bardzo lekkie i przyjemne w czytaniu.
Leigh Bardugo - Łeb i łuski, jęzor i ogon
To jest jedyne opowiadanie, którego nie zdołałam przeczytać. Jest zagmatwane i ciężko je zrozumieć. Zrobiłam trzy podejścia, niestety każde zakończyło się klęską. Mogę jedynie się domyśleć, że bohaterka zakocha się w morskim stworze, ale nie jestem pewna.
Podsumowując, jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam przeczytać ten zbiór opowiadań. Jeśli szukacie książki na wakacje, to na pewno musicie sięgnąć po Ktoś mnie pokocha. Pomimo tego, że każde opowiadanie jest inne, wszystkie łączy to samo (oprócz opowiadania "Pamiątki") - kończą się pocałunkiem zakochanych. Polecam serdecznie :)
Wakacje.
Czas czytania lekkich i szablonowych książek oraz opowiadań o miłości. Hurra! - Tak właśnie myślałam zabierając się za ten zbiór opowieści. Spodziewałam się tylko zmian bohaterów, że będę czytać to samo tylko, ale w innej aranżacji. Znowu okropnie się pomyliłam. Autorzy próbowali napisać coś, co wyróżni ich opowiadanie spośród innych. Niektórym wychodziło to bardzo...
2017-07-13
Od dawna polowałam na książkę "Dotyk Julii" i kiedy wreszcie ją dopadłam, przeczytałam ją jednym tchem. Niektórzy narzekają, że przekreślone wyrazy i zdania oraz liczby zapisane cyframi arabskimi, ich denerwują. Dla mnie natomiast jest to coś innego, coś co przykuwa uwagę i odróżnia się od zwykłego tekstu.
Julia jest bardzo ciekawą postacią, na zaawansowanym poziomie użalania się nad sobą. Jednak nie jest to tak żałosne i naiwne jak to zazwyczaj jest w takich przypadkach. Mamy wrażenie, że ma prawo się użalać, bo przecież nie może nikogo dotknąć itd. Nie będzie to spoilerem jeśli napiszę, że Julia poznaje chłopaka, który może jej dotknąć. Dosyć przewidywalne, co nie? No nie do końca. Piszę tak dlatego, że zdążyłam już przeczytać 2 tom "Sekret Julii". Nie wszystko jest tutaj oczywiste, choć takie się na początku wydaje. "Płytka historyjka o miłości dla rozmarzonych nastolatek" - tak mniej więcej brzmią nasze myśli na początku.
Czy ta książka jest płytka? Ani trochę.
Czy jest to historyjka o miłości? Może, nie wiem, raczej tak, ale nie do końca. To trochę skomplikowane.
Czy to jest dla rozmarzonych nastolatek? Między innymi.
Czy jest to kolejny szablonowy romans z wątkiem paranormalnym? Nie, to nie jest książka która trzyma się schematów.
Książa napisana jest niezwykle delikatnie, ale z wyczuciem. Każde zdanie to oddzielny, niepowtarzalny cytat.
"Nienawiść wygląda tak niepozornie, dopóki się nie uśmiechnie. Dopóki nie obróci się i nie skłamie, a jej usta i zęby nie nabiorą cech czegoś zbyt biernego, żeby zadać mu cios pięścią."
Autorka bawi się naszymi uczuciami, porusza emocjami jak kukiełką na sznurkach. Historia idealnie opisana, pięknym językiem. Tahereh Mafi również ma dar, nie taki jak jej wykreowana bohaterka, lecz wspanialszy - dar pisania. Dzięki niemu mamy tą niesamowitą powieść.
Serdecznie polecam :)
Od dawna polowałam na książkę "Dotyk Julii" i kiedy wreszcie ją dopadłam, przeczytałam ją jednym tchem. Niektórzy narzekają, że przekreślone wyrazy i zdania oraz liczby zapisane cyframi arabskimi, ich denerwują. Dla mnie natomiast jest to coś innego, coś co przykuwa uwagę i odróżnia się od zwykłego tekstu.
Julia jest bardzo ciekawą postacią, na zaawansowanym poziomie...
2017-07-07
2017-07-02
Czytałam tą książkę z przekonaniem, że cykl "Czerwona Królowa" będzie czymś co zwali mnie z nóg. Niestety, moje doznania można określić raczej jako potknięcie, a nie zwalenie z nóg. Nie jest to kompletne rozczarowanie i książka zapowiadała się bardzo dobrze. Myślę, że byłaby dla mnie bardziej emocjonująca, gdybym nie wiedziała o kontynuacjach. Czy to, że są kontynuacje nie wskazuje na to, że bohaterka przeżyje? Według mnie tak, a nawet jeśli uparłabym się, że przecież inny bohater może przejąć narrację, wystarczy przeczytać pierwsze zdania opisów pozostałych tomów cyklu.
Szklany Miecz:
"W kontynuacji bestsellerowej "Czerwonej Królowej" Mare Barrow musi zmierzyć się z mrokiem, który ogarnął jej duszę, stawić czoło bezlitosnemu królowi Mavenowi i własnym słabościom."
Królewska Klatka:
"Mare jest pilnie strzeżonym więźniem zdanym na łaskę i niełaskę Mavena."
Między innymi to, popsuło mi przyjemność z czytania. Ale innym powodem jest też to, że tak jak inne bohaterki płci żeńskiej, Mare jest niemiłosiernie naiwna i wręcz żałosna. I tak jak wszystkie kobiety jest niezdecydowana. Jednego razu wspomina, że jest zwykłą, nic nieznaczącą Czerwoną. Drugiego zaś twierdzi, że jako Czerwona i Srebrna jest lepsza jedno i drugie. No ale co zrobić? :)
Czytałam tą książkę z przekonaniem, że cykl "Czerwona Królowa" będzie czymś co zwali mnie z nóg. Niestety, moje doznania można określić raczej jako potknięcie, a nie zwalenie z nóg. Nie jest to kompletne rozczarowanie i książka zapowiadała się bardzo dobrze. Myślę, że byłaby dla mnie bardziej emocjonująca, gdybym nie wiedziała o kontynuacjach. Czy to, że są kontynuacje nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-29
2017-06-26
Już nigdy, przenigdy nie będę narzekać na książki które są takie “przewidywalne”, czyli według mnie kończą się happyend’em. Łzy na kartkach moimi świadkami.
Wydawałoby się, że teraz wszystko jest już poukładane, że teraz wszystko będzie dobrze. Ale oczywiście tak nie jest. No bo po co by tak miało być? Uważam wszystkich co nie chcieli zabić Blake’a za skończonych idiotów, a Katy za jedną z najgorszych narratorek. Mimo to, ciężko mi było oderwać się od tej książki, chociażby na moment. Nie jest to według mnie najlepszy tom tej serii, ale mogło być gorzej. Oczywiście nie uważam tej lektury za beznadziejną, a czasu poświęconego na przeczytanie jej zmarnowanego, ale spodziewałam się czegoś więcej. Niemniej jednak koniec jest wstrząsający i wyciskający łzy. Nadal Deamon jest moim książkowym mężem.
Już nigdy, przenigdy nie będę narzekać na książki które są takie “przewidywalne”, czyli według mnie kończą się happyend’em. Łzy na kartkach moimi świadkami.
Wydawałoby się, że teraz wszystko jest już poukładane, że teraz wszystko będzie dobrze. Ale oczywiście tak nie jest. No bo po co by tak miało być? Uważam wszystkich co nie chcieli zabić Blake’a za skończonych idiotów,...
2017-06-23
Kolejna część wspaniałej serii która podbiła moje serce.
Zaczęłam czytać i czytać, aż zauważyłam, że do końca książki zostało już jakieś 200 stron, a nic takiego się jeszcze nie wydarzyło. Potem przypomniałam sobie, że przecież autorka większość akcji przesuwa na koniec powieści (tak jak to było w przypadku Dworu Cierni i Róż). Sarah j. Maas na początku skupiła się na życiu miłosnym Feyry, co tylko miało odciągnąć uwagę czytelnika od tego, co się stało potem. Oczywiście w czasie rozterek miłosnych były niebezpieczne misje i zadania, ale to jakby schodziło na drugi plan. Gdy już się wydawało, że życie wszystkich bohaterów jest już poukładane. BANG! Nagle to co było na początku przestaje mieć znaczenie. I tak jak to było w pierwszym tomie, akcja przyspiesza jak samochód wjeżdżający z polnej drogi, w prost na tor wyścigowy. Nagle miłość przestaje mieć znaczenie, teraz najważniejszym zadaniem jest utrzymanie siebie i najbliższych przy życiu. Znowu wszyscy dokonują ciężkich wyborów, znowu przyjaciele okazują się być wrogami.
W tej części, nasz pogląd na niektórych bohaterów zmienia się diametralnie, nie do poznania. Potulne baranki zdzierają z siebie skórę, pokazując futro wilka i spryt lisa.
Ale jedno pozostaje niezmienne, a mianowicie to, że wciąż jestem nieodwołalnie i bezwarunkowo zakochana w Rhysandzie :)
Kolejna część wspaniałej serii która podbiła moje serce.
Zaczęłam czytać i czytać, aż zauważyłam, że do końca książki zostało już jakieś 200 stron, a nic takiego się jeszcze nie wydarzyło. Potem przypomniałam sobie, że przecież autorka większość akcji przesuwa na koniec powieści (tak jak to było w przypadku Dworu Cierni i Róż). Sarah j. Maas na początku skupiła się na życiu...
Żałuję, że swoją przygodę z thrillerami zaczęłam właśnie od tej książki. Nie mogłam się doczekać jej końca i co chwilę sprawdzałam, ile stron zostało do końca. Czytając thriller spodziewam się akcji i dreszczu emocji, a nie opisów jak bardzo niebieskie jest niebo. Irytujące też wydały mi się te wszystkie nazwy ulic, parków, placów, dzielnic i prowincji. Może jakiś turysta przecierający szlaki Francji i USA będzie tym zainteresowany, ale ja, zwykła śmiertelniczka, jestem tym kompletnie znudzona. Po tak wybitnym autorze spodziewałam się czegoś więcej. Niestety się zawiodłam :(
Żałuję, że swoją przygodę z thrillerami zaczęłam właśnie od tej książki. Nie mogłam się doczekać jej końca i co chwilę sprawdzałam, ile stron zostało do końca. Czytając thriller spodziewam się akcji i dreszczu emocji, a nie opisów jak bardzo niebieskie jest niebo. Irytujące też wydały mi się te wszystkie nazwy ulic, parków, placów, dzielnic i prowincji. Może jakiś turysta...
więcej Pokaż mimo to