-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
Brakowało, oj, brakowało powieści o tych czasach w polskiej kulturze (o "Dagny. Życie i śmierć" zapomnijmy jak najszybciej). Młoda Polska to nie tylko "Wesele" i pastele Wyspiańskiego, nie tylko subtelne portrety Boznańskiej czy nieśmiertelne liryki Przerwy-Tetmajera. To również rozbuchana przybyszewszczyzna, rozsadzająca od środka skostniałe struktury epoki fin de siècle'u, porywająca jak huragan i siejąca wokół podobne zniszczenie. Stanisław Przybyszewski, "Der geniale Pole", smutny szatan, to postać niezwykle barwna, budząca liczne kontrowersje i wiodąca życie bardziej nawet fascynujące niż cała jego twórczość. Za bary z tą opowieścią wziął się Kordian Piwowarski, za punkt odniesienia przyjmując relację pisarza z berlińskim krawcem, Władysławem Berkanem. I można z czystym sercem powiedzieć, że z tego starcia wyszedł obronną ręką. Powieść wiedzie nas, niczym Stachu Berkana, przez najważniejsze centra kultury tamtych czasów - od Berlina poprzez Madryt i Paryż aż po Kraków. Postaci Przybyszewskiego i towarzyszącej mu Dagny Juel budzą niekłamane, często sprzeczne emocje. Współczujemy im, podziwiamy ich, irytują nas, bawią. Potrafimy uwierzyć, że mogli wywrzeć tak silny wpływ zarówno na ogół swojego otoczenia, jak i na jednostki - nawet tak zamknięte na sztukę, jak Władysław Berkan. Krawiec jawi się tu jako postać z innej bajki, która niczym Alicja wpada do młodopolskiej króliczej nory. I tylko jego żona, Gabriela, zdaje się niedokreślona, nieprzemyślana do końca. Ale trudno się dziwić, że uwaga autora skupiła się głównie na Przybyszewskich. I cóż, że opowieść nie zawsze trzyma się faktów, znanych nazwisk trochę tu za dużo, a od czasu do czasu zdarzają się dłużyzny? Mnie ta powieść porwała (choć historię znałem dobrze) i z pewnością będę do niej wracał.
Brakowało, oj, brakowało powieści o tych czasach w polskiej kulturze (o "Dagny. Życie i śmierć" zapomnijmy jak najszybciej). Młoda Polska to nie tylko "Wesele" i pastele Wyspiańskiego, nie tylko subtelne portrety Boznańskiej czy nieśmiertelne liryki Przerwy-Tetmajera. To również rozbuchana przybyszewszczyzna, rozsadzająca od środka skostniałe struktury epoki fin de...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążka, jakiej do tej pory nie było. Kamień milowy równie wielki, jak samo "Wesele". Nie dość, że wiekopomne wydarzenie z naszej kultury opisane zostało z perspektywy biorących w nim udział kobiet, nie dość, że poznajemy wielkich artystów - braci Tetmajerów, Lucjana Rydla czy Stanisława Wyspiańskiego - od najbardziej ludzkiej strony, to jeszcze do głosu autorka-narratorka dopuściła "milczącą większość" - chłopstwo. I łatwo byłoby ograniczyć się do suchego wyliczania kolejnych faktów z żywotów sióstr Mikołajczykówien. Ba, nikt by nie miał pretensji, bo też i skąd brać materiały o życiu najniższych warstw społecznych żyjących ponad sto lat temu? A jednak pani Śliwińska poszła inną drogą. Mikołajczykówny nie pojawiły się na świecie wraz z premierą "Wesela", miały przedtem swoje życie, rodzinę, dom, codzienne rytuały. "Panny z Wesela" pozwalają zanurzyć się w tym fascynującym świecie sprzed stu dwudziestu lat - wraz z jego zapachami, kolorami i dźwiękami. Czytelnik poznaje codzienność zarówno tych wszystkich Tetmajerów i Rydlów, którymi katują nas polonistki, jak i Mikołajczyków i Czepców, czyli tej warstwy, od której pochodzi zdecydowana większość naszego społeczeństwa. "Sami swoi, polska szopa. I ja z chłopa, i wy z chłopa." A jednocześnie udało się autorce uniknąć stereotypów, klasizmu czy wreszcie - zwykłej nudy. W mistrzowski sposób połączyła banalność życia obu warstw społecznych z magią Młodej Polski i "Wesela", tworząc fascynującą powieść o żywych, wielowymiarowych ludziach.
Książka, jakiej do tej pory nie było. Kamień milowy równie wielki, jak samo "Wesele". Nie dość, że wiekopomne wydarzenie z naszej kultury opisane zostało z perspektywy biorących w nim udział kobiet, nie dość, że poznajemy wielkich artystów - braci Tetmajerów, Lucjana Rydla czy Stanisława Wyspiańskiego - od najbardziej ludzkiej strony, to jeszcze do głosu autorka-narratorka...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-17
2021-06-20
2021-03-21
2021-03-07
2020-12-06
2020-02-18
Historia dramaturżki, córki młodopolskiego pisarza Stanisława Przybyszewskiego i malarki Anieli Pająkówny chwyta za samo serce. Szkoda tylko, że autorce nie do końca udaje się to oddać. Jej styl jest chaotyczny, a zdania niejasne. Narracja zbyt mocno skupia się na pojedynczych szczegółach (jak warunku życia w gdańskim baraku pod koniec życia), a za mało na szerszym kontekście i bardziej ogólnym spojrzeniu na relacje Stanisławy z najbliższymi. Po przeczytaniu nie wiemy choćby tego, dlaczego dziewczyna wyszła za Panieńskiego albo jak zaprzyjaźniła się z przyrodnią siostrą, Iwą Bennet (córką Dagny Przybyszewskiej), skoro widziały się chyba tylko na pogrzebie ich wspólnego ojca. Niektóre fragmenty i akapity kompletnie niepotrzebne.
Historia dramaturżki, córki młodopolskiego pisarza Stanisława Przybyszewskiego i malarki Anieli Pająkówny chwyta za samo serce. Szkoda tylko, że autorce nie do końca udaje się to oddać. Jej styl jest chaotyczny, a zdania niejasne. Narracja zbyt mocno skupia się na pojedynczych szczegółach (jak warunku życia w gdańskim baraku pod koniec życia), a za mało na szerszym...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-16
Pierwsza publikacja o Dagny Przybyszewskiej tak mocno oparta na faktach i źródłach, a nie plotkach i domysłach. Z początku suchość faktów i lakoniczność opisów nieco razi, przynajmniej w porównaniu z barwnym stylem choćby Ewy K. Kossak. Z czasem jednak łatwo pojąć, dlaczego autorka obrała taki kierunek. Książka ta nie miała na celu przedstawiać postaci Przybyszewskiej niedzielnemu czytelnikowi, a sprostować narosłe naokoło Norweżki mity i plotki. I w tej kategorii sprawdza się naprawdę świetnie. Niezwykle ciekawa jest ostatnia część publikacji, dotycząca twórczości Przybyszewskiej. To temat, który tak długo pomijano, a który okazuje się niemal równie ciekawy, co biografia Dagny. Pozostaje tylko czekać, aż któryś polski wydawca pójdzie śladem Niemców i zdecyduje się na wydanie utworów zebranych Dagny Przybyszewskiej. Cóż, nadzieja umiera ostatnia.
PS Fakty dowodzą, że Stachu to ch*j.
Pierwsza publikacja o Dagny Przybyszewskiej tak mocno oparta na faktach i źródłach, a nie plotkach i domysłach. Z początku suchość faktów i lakoniczność opisów nieco razi, przynajmniej w porównaniu z barwnym stylem choćby Ewy K. Kossak. Z czasem jednak łatwo pojąć, dlaczego autorka obrała taki kierunek. Książka ta nie miała na celu przedstawiać postaci Przybyszewskiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-29
Niezwykle poruszająca historia genialnej rzeźbiarki to temat fascynujący, ale trudny do przedstawienia. Nie byłem przekonany do formy książki, będącej zwrotem współcześnie żyjącej narratorki do artystki z przełomu XIX i XX wieku, jednak po kilku stronach moje obawy rozwiały się całkowicie. Autorka doskonale wie, co robi, w miarę możliwości trzyma się faktów i chronologii, starając się jednocześnie dotrzeć do życia wewnętrznego Camille Claudel. I to działa mocno, ponieważ pani Stabro opiera się przede wszystkim na zachowanej korespondencji, a liczne luki wypełnia rozsądnie i nie bez oporów. Polecam gorąco.
Niezwykle poruszająca historia genialnej rzeźbiarki to temat fascynujący, ale trudny do przedstawienia. Nie byłem przekonany do formy książki, będącej zwrotem współcześnie żyjącej narratorki do artystki z przełomu XIX i XX wieku, jednak po kilku stronach moje obawy rozwiały się całkowicie. Autorka doskonale wie, co robi, w miarę możliwości trzyma się faktów i chronologii,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-26
Nie wiem, jakim cudem ktoś to wydał (i to w Stanach, gdzie raczej mało kto zna Dagny Juel i Stacha Przybyszewskiego). Kiepski język (pełen powtórzeń, błędów stylistycznych i zdań zdecydowanie zbyt wielokrotnie złożonych), beznadziejne dialogi, spłycenie całej historii i postaci Dagny, wreszcie uczynienie ze wszystkich bohaterów maniaków seksualnych... Ja wysiadłem przed połową. Polecam trzymać się z daleka, a przy następnych ogniskach próżności - cisnąć prosto w ogień.
Nie wiem, jakim cudem ktoś to wydał (i to w Stanach, gdzie raczej mało kto zna Dagny Juel i Stacha Przybyszewskiego). Kiepski język (pełen powtórzeń, błędów stylistycznych i zdań zdecydowanie zbyt wielokrotnie złożonych), beznadziejne dialogi, spłycenie całej historii i postaci Dagny, wreszcie uczynienie ze wszystkich bohaterów maniaków seksualnych... Ja wysiadłem przed...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-22
Jestem przekonany, że gdyby powieść "Inspektor i złodziejka" ukazała się oryginalnie w USA lub Wielkiej Brytanii, New York Times ogłosiłby ją bestsellerem, a filmowcy prześcigaliby się w staraniach o prawa do ekranizacji z, powiedzmy, Robertem Pattinsonem i Saoirse Ronan. Autorki, Justyna Andrulewicz i Joanna Truchel (prowadzące stronę @victorian_fiveoclock) stworzyły dzieło wymykające się prostej klasyfikacji. Mamy więc Londyn na przełomie XIX i XX wieku, a w nim - inspektora Valentina Cosgrove'a i Caitlin Brogan - kobietę uwikłaną w środowiska przestępcze i wywrotowe (od irlandzkich konspiratorów po komunistów). Jeśli spodziewacie się prostego, płytkiego romansu, "Inspektor i złodziejka" miło Was rozczarują. Autorki śmiało snują rozbudowaną intrygę i przedstawiają Londyn od najmroczniejszej, najbardziej brudnej strony. Główni bohaterowie to "mężczyzna z przeszłością, kobieta po przejściach" - przeżyte doświadczenia i traumy niemal umożliwiają im otwarcie się na siebie nawzajem i rodzące się uczucie. Całość nie kończy się jednoznacznym, ckliwym happy endem i czuć, że Val i Caitlin napotkają jeszcze wiele przeszkód w planowanych kontynuacjach. Ma to bowiem być pierwsza część trylogii.
Polecam gorąco sprawdzić tę pozycję i zanurzyć się w edwardiańskim Londynie. Czuć, że powieść powstała z miłości do tego miasta i epoki, a wiedza autorek dorównuje ich pasji. Dziękuję im za egzemplarz!
Jestem przekonany, że gdyby powieść "Inspektor i złodziejka" ukazała się oryginalnie w USA lub Wielkiej Brytanii, New York Times ogłosiłby ją bestsellerem, a filmowcy prześcigaliby się w staraniach o prawa do ekranizacji z, powiedzmy, Robertem Pattinsonem i Saoirse Ronan. Autorki, Justyna Andrulewicz i Joanna Truchel (prowadzące stronę @victorian_fiveoclock) stworzyły...
więcej Pokaż mimo to