-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2016-12-07
2016-11-18
2016-11-19
2016-11-09
2016-11-03
2016-11-02
2016-10-28
2016-09-01
2016-10-02
2016-10-25
2016-10-21
2016-08-28
2016-08-23
2016-08-20
2016-07-16
W tym miesiącu udało mi się zahaczyć o poradnik. I to w dodatku taki, który nie dotyczył zarządzania sobą w czasie, planowania ani samodyscypliny. Tym razem pod muszkę poszła książka „Lekcje Madame Chic. Opowieść o tym, jak z szarej myszki stałam się ikoną stylu” Jennifer L. Scott. Czy to prawda, że stała się ikoną stylu? Zaraz się przekonacie!
Jennifer L. Scott, to autorka pochodząca z USA, czyli tak jak każdemu się wydaje – luksus, otyłość, Wielka Ameryka. Trzeba powiedzieć sobie wprost, że autorka nas przekonuje, że… może i tak jest, ale jest to na pewno inny luksus niż… we Francji!
Autorka tej książki pokazuje, jak bardzo zmieniły się czasy na całym świecie, a globalizacja spłatała bardzo złe figle ludzkości. Oczywiście tutaj bardzo generalizuję, ale taka niestety jest prawda. W dzisiejszych czasach ciężko znaleźć dom, w którym nikt nie jadałby chipsów przed telewizorem, albo obiadu bez telefonu w ręce. Niestety wpływ techniki bardzo zniszczył codzienne rytuały.
Wiele poradników skłania nas do refleksji nad tym, jak żyjemy, a przede wszystkim jak dużo lepej wykorzystywać czas, żeby wykonać więcej czynności w coraz to krótszym czasie. Jemy fast foody, bo jesteśmy przekonani, że tak będzie wygodniej i stracimy mniej czasu na jedzenie, bo przecież to tylko jedzenie. Jeśli już spotykamy się ze znajomymi, to zazwyczaj nie rozmawiamy o neutralnych tematach bądź naszych zainteresowaniach, a jedynie rozmawiamy o naszym życiu prywatnym. Więc dlaczego tego nie zmienić?
Jennifer L. Scott pokazuje nam, jak wygląda tradycyjna francuska rodzina bez złych nawyków. Trzeba się naprawdę napracować, żeby wyrobić w sobie jedynie porządne nawyki, takie jak jedzenie obiadu przy stole w pełnym składzie rodziny, czy ubieranie najlepszych własnych rzeczy do sprzątania aniżeli dresów.
Z książki dowiadujemy się, jakie nawyki posiadali państwo Chic, jak bardzo francuscy są Francuzi. Trzeba im przyznać, że mają klasę samą w sobie. Jeśli chcecie wiedzieć, jakich nawyków się pozbyć, a jakich nauczyć, żeby Wasze życie wydawało się miej zdemolowane, to jest to książka dla Was!
W tym miesiącu udało mi się zahaczyć o poradnik. I to w dodatku taki, który nie dotyczył zarządzania sobą w czasie, planowania ani samodyscypliny. Tym razem pod muszkę poszła książka „Lekcje Madame Chic. Opowieść o tym, jak z szarej myszki stałam się ikoną stylu” Jennifer L. Scott. Czy to prawda, że stała się ikoną stylu? Zaraz się przekonacie!
Jennifer L. Scott, to...
2016-07-22
Diane Chamberlain jest jednym z tych autorów, w których zakochałam się od pierwszego przeczytania. Dlaczego? Tego możecie się dowiedzieć właśnie w recenzji „Zatoki o północy”, a tymczasem chciałabym Wam powiedzieć, co mnie utwierdziło w tym przekonaniu.
„Dobry ojciec” to lektura, która stawia przed czytelnikiem bardzo trudne pytania. Bo co to znaczy być dobrym ojcem? Właśnie ta powieść skłania do refleksji nad tym, czy jest się dobrym rodzicem (obojętnie czy jest się matką czy ojcem). A jeśli jest się dobrym, to czy to znaczy, że ma się pieniądze, czy może po prostu kocha się własne dziecko? Jest o dylemat głównego bohatera książki – dwudziestodwuletniego Travisa Browna. Po tym, jak matka Travisa zginęła w pożarze domu wywołanym przez instalację elektryczną, musi dowieść, że potrafi zaopiekować się czteroletnią Bellą, córką, którą kocha nad życie.
Niestety utrata pracy, szwędanie się po znajomych mamy, którzy wcale nie patrzą przychylnie na tragedię młodego ojca wcale nie dodaje wiary Travisowi. W poszukiwaniu pracy udaje się on do sąsiedniego miasta i pakuje się w bardzo brudny interes. Właściwie nie przez swoją głupotę, a przez sytuację podbramkową, która go dopadła.
W międzyczasie poznajemy historię matki małej Belli - Robin, a także starszej od Travisa Erin, która straciła córkę. Historia ta jest tak poplątana, że czasem naprawdę trudno się połapać, o którego członka tej wielkiej przyjacielskiej „rodziny” chodzi.
Chamberlain także w tej książce pokazuje jeden wątek z różnych perspektyw. Tak jak w „Zatoce o północy” także tutaj mam okazję znaleźć rozdziały zatytułowane imionami bohaterów i napisane z ich punktu widzenia. Daje to bardzo dokładny obraz wydarzeń. I za to właśnie uwielbiam Diane!
Polecam każdemu, kto lubi poruszać tematy życiowe, emocjonalne i trudne. A także temu, kto nie ma co przeczytać, bo ma dość fantastyki. Zejdźmy czasem na ziemię :)!
Diane Chamberlain jest jednym z tych autorów, w których zakochałam się od pierwszego przeczytania. Dlaczego? Tego możecie się dowiedzieć właśnie w recenzji „Zatoki o północy”, a tymczasem chciałabym Wam powiedzieć, co mnie utwierdziło w tym przekonaniu.
„Dobry ojciec” to lektura, która stawia przed czytelnikiem bardzo trudne pytania. Bo co to znaczy być dobrym ojcem?...
2016-07-24
2016-06-23
2016-05-18
//Anna Kostorz Kulturalne Media
www.kulturalnemediablog.wordpress.com //
Niecierpiąca zwłoki sprawa zaginięcia byłej pani komisarz. Gra słów wymyślona przez jednego z mieszkańców: Złociny – złe czyny. Tajemnice trzymające się drugiej wojny światowej.
Młoda polska pisarka stworzyła świat, w którym są same tajemnice. Poznajmy Katarzynę Puzyńską oraz siódmą część serii o policjantach z Lipowa Dom czwarty. Sama autorka porównywana jest do Agathy Christie i Camilli Lachberg, a jej dzieła wcale nie są gorsze od tych stworzonych przez jej poprzedniczki.
Przyznaję się bez bicia, że moja przygoda z Podgórskim, Nowakowską i Strzałkowską rozpoczęła się właśnie od tej książki, więc nie mnie oceniać, jakimi są bohaterami w całej serii. Ale jedno, co mogę stwierdzić bez pardonu, to to, że Puzyńska wykonała kawał dobrej roboty.
Pewnie każdy, kto czytał poprzednie części serii miał przyjemność poznać Daniela Podgórskiego, Emilię Strzałkowską i Weronikę Nowakowską. Tym razem zadaniem Daniela jest odnalezienie byłej komisarz swojej komendy w Lipowie – Klementyny Kopp, a w tym wcale nie pomagają mu była żona i była dziewczyna. W szczególności, że poprzednia sprawa (Łaskun) dała mu popalić, tak samo jak Emilii, z którą łączy ją syn Łukasz i zmarła dziewięć miesięcy wcześniej córka Justyna.
Rodzinne strony Klementyny, w których zaginęła, kryją mnóstwo zagadek i wcale niełatwo jest je rozwiązać. Cała akcja toczy się wokół trzech dworów niedaleko miejscowości Złociny. Poznajemy dwór Drozdy, w których Klementyna spędziła całe swoje dzieciństwo; dwór Szuwary, który kryje mnóstwo sekretów, a także spotykamy się ze spalonym dworem Igły, w których niegdyś mieszkał Kajetan Wrona – aktualny lokator Drozdów. Ciężko powiedzieć, że każdy mieszkaniec Złocin i otaczających je dworów ma coś na sumieniu. Oni mają dużo więcej na sumieniu, a dodatkowo przez lata skrzętnie to ukrywają.
Autorka bardzo dobrze prowadzi akcję. Każdy rozdział ma znaczenie, a opuszczenie choćby jednego wątku tej powieści uniemożliwia zrozumienie jej. Czytelnik jest zmuszony myśleć, co bardzo mi się podobało! Mimo wszystkich powiązań, romansów, rozwodów i innych zawiłości między mieszkańcami dworów, Puzyńska tak rozwiązuje zagadki, że każdy potrafi za nimi nadążyć. Nie ma efektu „bum!” na koniec, gdzie nagle wszystkie sprawy się rozwiązują.
Wątek kryminalny przeplata się z obyczajowymi i normalnymi sprawami bohaterów. To, że Klementyna zaginęła jest ogniwem, z którego wychodzą inne zagadki, które także trzeba rozwiązać. A dodatkowo wplątanie wątku II wojny światowej dodało całej książce mrocznego klimatu i jeszcze więcej dodatkowych zawiłości, mimo że tak naprawdę nie ma on nic wspólnego z cała akcją.
Język Puzyńskiej jest zrozumiały, jak prawie każdego polskiego autora kryminałów. Przede wszystkim, mimo swojego psychologicznego wykształcenia, nie wrzuca niepotrzebnie słów związanych z naukowym podejściem do tematu. Na drugim miejscu znalazła się kompozycja książki, która daje do myślenia. Rozdziały są krótkie, treściwe, nie dłużą się, a czytelnik odczuwa coś w rodzaju „przecież jeszcze jeden rozdział mnie nie zbawi, skoro ma pięć stron”, co nadaje tempa czytaniu i sprawia, że nie można się oderwać od książki. Trzeba także przyznać, że przeplatanie osobno wątku Klementyny, czyli teraźniejszości z osobno napisanymi rozdziałami o II wojnie światowej sprawia, że brniemy coraz głębiej w powieść.
Czytając tę książkę nie wiedziałam, jak ją ugryźć. Każdy następny rozdział zdawał się dokładać dodatkowe wątpliwości i jeszcze więcej mroku do fabuły (a przecież o to chodzi w kryminałach!).
//Anna Kostorz Kulturalne Media
więcej Pokaż mimo towww.kulturalnemediablog.wordpress.com //
Niecierpiąca zwłoki sprawa zaginięcia byłej pani komisarz. Gra słów wymyślona przez jednego z mieszkańców: Złociny – złe czyny. Tajemnice trzymające się drugiej wojny światowej.
Młoda polska pisarka stworzyła świat, w którym są same tajemnice. Poznajmy Katarzynę Puzyńską oraz siódmą część serii o...