-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
Decyzja zapada
„Wojenna burza” to ostatni tom cyklu Victorii Aveyard, który rozpoczęła książka „Czerwona królowa”. Seria była wyjątkowo ciepło przyjęta wśród czytelników na całym świecie i wiele osób czekała na ostatni tom z wytęsknieniem. Serię zaczęłam czytać naprawdę późno, kiedy dowiedziałam się, że autorka przylatuje do Polski, ale od razu przypadła mi do gustu.
Wydawnictwo dało mi dość szybki termin na dodanie tej recenzji, więc wyjątkowo recenzję dwóch poprzednich tomów dodam po tej. To w ramach krótkiego wyjaśnienia, byście szukając nie byli zdziwieni brakiem wszystkich poprzednich wpisów. Postaram się na szybko zarysować moje wrażenia po książkach. O ile tom pierwszy naprawdę mi się spodobał, mimo lekkiej niechęci do głównej bohaterki, w tomie drugim według mnie poziom spadł. Czytanie szło mi wolniej, bo większość zachowań Mare doprowadzała mnie do szału. Wszystko jednak wróciło na właściwie tory w tomie trzecim, gdzie narracja została podzielona, a Mare zrozumiała pewne kwestie. Czas teraz, by chwilę poświęcić na tom czwarty i jak mówiła sama autorka na spotkaniu ostatni.
Trudna decyzja, którą podjął Cal sprawiła, że jego wspólna przyszłość z Mare nie będzie już taka sama. Maven wciąż chce Mare, nie podda się, zniszczy wszystko, by ją odzyskać. Cała trójka ma w sobie wiele z szaleńców, którzy teraz muszą porzucić to, co mają w sercu i skupić się na królestwie. Niestety jednak każde z nich ma inny pomysł na jego ustrój.
Najgrubsza książka w dorobku pisarki, bo jak sama mówiła, zawsze lubiła, gdy kolejne tomy miały więcej treści, szczególnie ostatnie. Nie dziwię się jej i nawet cieszę z tej ogromnej liczby stron. Powieść musi zakończyć pewną opowieść, która rozwijała się przez kilka książek. Mimo to nie zaprzeczę, że momentami czułam lekkie znużenie, gdyż autorka ma tendencję do tworzenia długich opisów, przemyśleń, w jej książkach więcej dzieje się w głowach bohaterów niż w dialogach, a także w akcji.
Czytanie „Wojennej burzy” pozwoliło mi wejść w umysły bohaterów, których wcześniej byłam bardzo ciekawa, pozwoliło dowiedzieć się, co też kryje się za ich wyborami i dlatego są, jacy są. To zdecydowanie podwyższa poziom powieści, szczególnie że jak wspominałam Mare nigdy nie była moją ulubioną bohaterką.
Jestem bardzo ciekawa, co autorka przygotuje dla swoich czytelników w kolejnych książkach i czy również okażą się takimi hitami. Mam nadzieję, że tak i mam nadzieję, że szybko trafią w nasze ręce. Jeśli jesteście fanami serii, to bierzcie ją w łapki i czytajcie, nie zawiedziecie się.
Decyzja zapada
„Wojenna burza” to ostatni tom cyklu Victorii Aveyard, który rozpoczęła książka „Czerwona królowa”. Seria była wyjątkowo ciepło przyjęta wśród czytelników na całym świecie i wiele osób czekała na ostatni tom z wytęsknieniem. Serię zaczęłam czytać naprawdę późno, kiedy dowiedziałam się, że autorka przylatuje do Polski, ale od razu przypadła mi do gustu.
...
2017
Na początku tego roku obejrzałam serial Skam – wyróżniał go realizm, nieprzerysowane życie nastolatków. Ta książka przypomina mi ten serial. Jest prawdziwa, szczera – i właśnie dlatego warto ją poznać.
Na początku tego roku obejrzałam serial Skam – wyróżniał go realizm, nieprzerysowane życie nastolatków. Ta książka przypomina mi ten serial. Jest prawdziwa, szczera – i właśnie dlatego warto ją poznać.
Pokaż mimo to2017-10-28
2017-10-05
2017-09-27
2017-09-29
2017-09-24
Mam Cię na oku
Już od jakiegoś czasu na mojej półce leżał przedpremierowy egzemplarz najnowszej powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk. Polska autorka ma na swoim koncie kilka powieści młodzieżowych, sci-fi, kryminał, a teraz także thriller obyczajowy. Z jednej strony z ciekawością wyczekiwałam na "Obsesję", z drugiej jednak miałam spore obawy, bo o ile większość powieści dla nastoletnich czytelników mi się podobała, o tyle kryminał bazujący na pomyśle Agaty Christie czytało mi się średnio. Jakie wrażenie wywarła na mnie lektura? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Joanna Skoczek pracuje w szpitalu oddziału psychiatrycznego. Sześć miesięcy temu przeprowadziła się ponownie do Warszawy po rozwodzie z mężem. W ob skórnych piwnicach szpitala, w swojej szafce lekarka znajduje niepokojące liściki. Niedługo potem w szpitalu znaleziono trupa kobiety z czarnymi, kręconymi włosami, tak samo jak te Asi. Sprawy wydają się połączone. Czy obsesja wielbiciela jest aż tak niebezpieczna?
Liczyłam, że ta historia będzie mieć więcej napięcia i realizmu niż Pustułka, gdyż rozgrywa się w miejscu, które autorka doskonale zna, w szpitalu. Pani Miszczuk bowiem jest lekarzem, więc spodziewałam się, że realia polskiej służby zdrowia zostaną oddane bardzo dobrze. Tak też się stało. Miejscu, w jakim pracowała główna bohaterka Joanna Skoczek, daleko było do miejsc, jakie znamy z medycznych seriali, a bliżej zdecydowanie do realnych warunków, jakie w nich panują. Co zdecydowanie jest jednym z mocnych punktów powieści.
Sama główna bohaterka też szybko wzbudza sympatię. Kobieta po rozwodzie, której charakter mogłabym porównać do Bridget Jones, a samo to skojarzenie w moich myślach, sprawiło, że od razu ją polubiłam. Do tego, choć wokół niej wciąż kręcili się zainteresowani nią faceci, nie wzdychała do nich jak nastolatka. Lekarka(nie pani doktor!) ma cięty język, choć nie przesadnie, jest również zabawna.
Pozostali bohaterowie są nakreśleni dobrze, większość z nich jest realna, z łatwością mogłam ich sobie wyobrazić. Logika zaczęła się w nich jednak odrobinę burzyć w końcowych fazach książki, część z nich zeszła na dalszy plan i zniknął ich koloryt lub w innym wypadku, bohatera poznaliśmy lepiej i stracił całkowicie na autentyczności(mam tu na myśli Tomka, jako podrywacz i lekko tajemniczy chirurg był ciekawy, ale gdy nastąpił przełom w wydarzeniach, stał się dla mnie całkowicie zbędną, mdłą i nijaką postacią).
Klimat powieści bardzo mi się spodobał. Nie był to typowy thriller, dużo tu było wątków obyczajowych, które sprawiały, że powieść nabierała lekkości i z łatwością mogłam ją poznać w jeden dzień. Mamy tu bardzo dużo możliwych rozwinięć losów bohaterki w sferze miłosnej, z jednym, który szczególnie chwycił mnie za serce. Wątki te jednak nie są nam nachalnie przedstawiane, mimo wszystko najważniejsza jest sprawa morderstw. A skoro o nim mowa, to zaskakujące było rozwinięcie wątku kryminalnego i tożsamość mordercy. Ciekawe i nietuzinkowe rozwiązanie.
"Obsesja" to bardzo dobry thriller, w którym możemy poznać lepiej życie lekarzy. Mówię tu nie tylko o ich pracy, ale również o prywatnej sferze. Katarzyna Berenika Miszczuk tym tytułem przekonała mnie, że potrafi też pisać powieści spoza nurtu młodzieżowego. Będę czekać na kolejne powieści w tym klimacie.
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Mam Cię na oku
Już od jakiegoś czasu na mojej półce leżał przedpremierowy egzemplarz najnowszej powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk. Polska autorka ma na swoim koncie kilka powieści młodzieżowych, sci-fi, kryminał, a teraz także thriller obyczajowy. Z jednej strony z ciekawością wyczekiwałam na "Obsesję", z drugiej jednak miałam spore obawy, bo o ile większość powieści...
2017-09-22
2017-09-22
2017-09-20
2017-09-11
Szybka podróż przez stulecia
Właśnie tym był dla mnie pierwszy zbiór opowiadań ze świata Nocnych Łowców. Kroniki Bane'a to opowieść o czarowniku, którego doskonale znają fani jakiejkolwiek serii o Nocnych Łowcach. Tym razem jednak Cassandra Clare wraz z Sarą Rees Brennan oraz Maureen Johnson ukazała nam świat dokładnie z jego perspektywy.
W skład Kronik wchodzi 10 ok. pięćdziesięciostopniowych opowiadań oraz zapis z poczty głosowej czarownika po wydarzeniach z Miasta Zagubionych dusz. Co do miejsca akcji, nie było ono jednorodne. Jedno z opowiadań działo się w Peru, inne w Londynie, Paryżu, czy Nowym Jorku. Czarownik zwiedził wiele miejsc, choć doskonale wiemy, gdzie zatrzymał się najdłużej.
Nie będę opisywać fabuły opowiadań, najważniejsze dla mnie podczas lektury było to, że głównym bohaterem był właśnie Magnus - jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci serii. Również tutaj właśnie takim go widzimy, ale poznajemy również inne strony jego osobowości i dowiadujemy się o wiele więcej o przeszłości, która w seriach była jedynie wspominana. Rozwijane są jego relacje z innymi bohaterami, a wcześniej ich historii mogliśmy się tylko domyślać.
Umiejscowienie czasowe opowieści może nie być takie łatwe, ale niedługo(po skończeniu kolejnego zbioru opowiadań z cyklu) również i za to się zabiorę. Często poprzedzają one wydarzenia z książek, czy całych serii lub mają miejsce po nich.
Warto zwrócić uwagę, że doskonale przedstawiają traktowanie magicznych istot przez Nocnych Łowców, pokazują, że, choć nie drastycznie, to jednak zmieniało się ono przez lata(choć nie tylko w pozytywnym sensie).
Kroniki Bane'a to świetne dopełnienie świata Nocnych Łowców i historii samego Magnusa. Czytając bawiłam się doskonale. Tylko dwa pierwsze opowiadania są niezwiązane z seriami Cassie, jednak ich humor pomaga szybko je poznać. Ten miesiąc zdecydowanie należy u mnie do Clare(spodziewajcie się jeszcze dwóch postów)!
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Szybka podróż przez stulecia
Właśnie tym był dla mnie pierwszy zbiór opowiadań ze świata Nocnych Łowców. Kroniki Bane'a to opowieść o czarowniku, którego doskonale znają fani jakiejkolwiek serii o Nocnych Łowcach. Tym razem jednak Cassandra Clare wraz z Sarą Rees Brennan oraz Maureen Johnson ukazała nam świat dokładnie z jego perspektywy.
W skład Kronik wchodzi 10 ok....
2017-09-07
Plaża, relaks i demony do zabicia
Cassandra Clare to autorka, która zasłynęła ze swoich licznych serii o nocnych łowcach. Pisarka budzi kontrowersje, jednak nie można odebrać, że ma rzesze fanów, do których i ja należę. Dla mnie to jedna z ulubionych autorek, której książki zaczęłam czytać już na początku gimnazjum i po tych latach nadal to robię.
Tym razem zabrałam się za najnowszą serię pisarki - Mroczne intrygi, która skupia się na rodzeństwie Blackthornów i Emmie Carstairs, których poznaliśmy już w ostatnim, szóstym tomie cyklu Dary Anioła(dla kogoś nowego w tym świecie problemem może być rozeznanie się w tym uniwersum, ale nie martwcie się planuję stworzyć post dla nowych fanów). We wspomnianej książce byli jednak jeszcze bardzo młodzi i wiele stracili podczas wojny z Mongensternem. Od tych wydarzeń minęło pięć lat...
Emma wciąż marzy o znalezieniu i zemście ludzi odpowiedzialnych za śmierć jej rodziców. Równocześnie odkrywa, że czuję więcej niż powinna do swojego parabatai - Juliana. Wtedy też porwany przez fearie Mark, najstarszy brat Blackthornów, zostaje zesłany do rodziny, by pomóc im w znalezieniu mordercy fearie. Chłopak nie zmienił się fizycznie, jednak mentalnie nie przypomina już brata, którego pamięta rodzina. Nocni Łowcy muszą poradzić sobie ze śledztwem bez informowania Clave o powrocie Marka ze względu na wcześniejsze wydarzenia.
Pani noc to pierwszy tom trylogii. Pamiętam, że gdy zobaczyłam jego grubość byłam zaskoczona. Już Mechaniczna Księżniczka lub Miasto niebiańskiego ognia miało dużą objętość, ale ta część to ponad 800 stron. Mimo że byłam fanką, miałam aż dwa podejścia do lektury tej książki. Teraz jednak, kiedy usłyszałam o premierze drugiego tomu, która jest zaplanowana na koniec września, nie mogłam pozostawić jej w połowie przeczytanej.
Kiedy już powróciłam do lektury wszystko poszło szybko. Akcja powieście jest dynamiczna, mimo sporej objętości, bohaterowie są dobrze nakreśleni, można łatwo ich polubić i śledzić ich losy. Nie spodziewałam się, że można nakreślić tak różnorodną, pełną indywidualności grupę. Tym bardziej cieszy, że nie tylko Emma, czy Julian dostali narrację, ale również Mark, czy Cristina. Ta ostatnia to będąca na wymianie mieszkanka Meksyku, która wnosi powiew innej kultury do Ameryki, którą jednak już dość dobrze znamy.
Dodatkowo mamy również poszerzony obraz fearie, które w poprzednich książkach nie miały aż takiego udziału w wydarzeniach, nie poznaliśmy ich zwyczajów aż tak dobrze. Mark jest doskonałym połączeniem tego jak szybko ich wpływ działa na ludzi, jacy bywają okrutni, nawet patrząc na Nocnych Łowców.
Śledztwo, którego głównym tematem jest ten tom, jest naprawdę dobrze prowadzone. Powoli, łącząc różne wskazówki bohaterowie łączyli fakty i pokazywali swoje umiejętności. Problemem dla mnie było jedynie przegadane zakończenie, gdyby nie masa dialogów "z tym złym" wszystko mogłoby się skończyć zdecydowanie inaczej.
Ostatnim aspektem, który chciałam poruszyć jest kwestia romansów. W książkach Cassie nie może ich zabraknąć i choć myślicie, że poruszyła ona już chyba wszystkie aspekty związków, trójkąty, niemożliwie miłości, nawet otwarcie się o kazirodztwo... To nie jest prawda. Uwierzcie, że w tej historii jeszcze wiele zaskoczeń w tej materii Was czeka.
Panią noc na tle książek Cassie wyróżnia jeszcze to, że tym razem Nocni Łowcy są nam jakby bliżsi, rozmawiają o Avangersach, kłócą się jak w normalnej rodzinie, problem, z jakim walczą nie jest na skalę globalną... Przybrało to mniejszą skalę, a jednak się sprawdza i to naprawdę dobrze.
Już naprawdę na koniec chciałabym wspomnieć, że w powieści są obecne nawiązania do poprzednich serii autorki, bohaterowie z innych historii mają udział w akcji, pojawiają się w niej lub są wspominani. Nie polecam więc czytać tej powieści bez znajomości innych książek, choć pewnie i tak można. Dodatkiem do powieści jest kilkudziesięciostronicowe opowiadanie, w którym możemy czytać o zaręczynach dobrze nam znanej pary z innego cyklu.
Pierwszy tom Mrocznych Intryg to naprawdę udany wstęp do nowej serii. Spodziewałam się udanej rozrywki i właśnie to otrzymałam. Nie mogę się doczekać, co czeka w kolejnym tomie i jakim bohaterem okaże się nowa postać... No już niedługo!
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Plaża, relaks i demony do zabicia
Cassandra Clare to autorka, która zasłynęła ze swoich licznych serii o nocnych łowcach. Pisarka budzi kontrowersje, jednak nie można odebrać, że ma rzesze fanów, do których i ja należę. Dla mnie to jedna z ulubionych autorek, której książki zaczęłam czytać już na początku gimnazjum i po tych latach nadal to robię.
Tym razem zabrałam się...
2016-10-02
2017-02
2017-01
2017-01
2017-04
2017-09-01
2017-09-14
Co nieco z tajemnic Szeptuch
Od dawna jestem fanką książek Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jej powieści lubię, choć nie wszystkie spodobały mi się w pełni. Z ciekawością więc sięgałam po jej nową pozycję, która miała być jednocześnie kalendarzem i dodatkiem do serii Kwiat paproci. Nie zawiodłam się, pozycja jest naprawdę ciekawa i zawiera wszystko to, co każda słowianka wiedzieć powinna - tekst na okładce nie kłamie.
Zwykły - niezwykły kalendarz. Nie jest to typowy kalendarz na jeden rok, ale kalendarz z nieokreślonym rokiem, w którym spokojnie można wpisać rocznice, urodziny i zawsze o nich pamiętać. Sama już tak zrobiłam. Klasyczny kalendarz na 3 lata znajduje się z tyłu, dzięki niemu można się dowiedzieć, w który dzień tygodnia wypadnie interesująca nas data. Koniec miesiąca to też miejsce na podsumowanie miesiąca.
W ogromnej mierze stawia się w tym kalendarzu na słowiańską kulturę. Wypisane są tu święta słowiańskie, opisane najważniejsze bóstwa, za to odpowiadały... Z kulturą dawnych Słowian nie miałam za wiele styczności, więc z ciekawością dowiadywałam się, w co wierzyli nasi przodkowie, jak świętowali i kiedy.
Poza tym mamy tu też masę ważnych informacji związanych z profesją Szeptuch. Rady dotyczące roślin, jak je wykorzystywać, kiedy zbierać, jak postrzegali je ludzie dawniej i do czego wykorzystywali, a także przepisy na nalewki, uroki i zwykle ciasta. Szeptucha daje też rady, co zrobić, by zostać lepszym gospodarzem, czy jak dbać o dobre jajka od kur.
Poza tym znajdziemy tu coś ciekawego dla fanów Kwiatu paproci. Znajdują się tu bowiem fragmenty z trzech opublikowanych książek serii oraz kilka cytatów z niepublikowanego finału serii. Co ważne mamy tu również opowieść jak Jaga stała się Szeptuchą. Ponadto znajdziemy tu również testy i ilustracje dopełniające całości.
Muszę przyznać, że jestem niezwykle zadowolona z lektury. Nie spodziewałam się, że aż tyle treści będzie zawierał Sekretnik Szeptuchy. To miły dodatek do serii, ale również naprawdę przydatny notes, który na pewno będzie mi służył przez długi czas.
Ocena: bardzo dobra [5/6]
Co nieco z tajemnic Szeptuch
Od dawna jestem fanką książek Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jej powieści lubię, choć nie wszystkie spodobały mi się w pełni. Z ciekawością więc sięgałam po jej nową pozycję, która miała być jednocześnie kalendarzem i dodatkiem do serii Kwiat paproci. Nie zawiodłam się, pozycja jest naprawdę ciekawa i zawiera wszystko to, co każda słowianka...
Jako studentka często szukam zajęć dorywczych, dzięki którym będę miała pieniądze na własne, drobne wydatki. Zajmowałam się już wieloma rzeczami, nigdy jeszcze nie miałam możliwości zostać kelnerką. Praca wydawała mi się mało ciekawa i męcząca. Właśnie dlatego chciałam poznać bliżej doświadczenia dziewczyny, która została jedną z pań do obsługi.
Stephanie Danler napisała powieść "Sweetbitter" wiążąc fikcyjną postać z własnymi doświadczeniami z zawodu kelnerki i przelała je na papier. Książkę zaczęłam czytać w weekend, ale już na wstępie muszę powiedzieć, że męczyłam ją długo i raz nawet zasnęłam przy niej.
Fabuła powieści nie ma w sobie niczego, co mogłoby zainteresować czytelnika. Właściwie powieść to opisy wydarzeń, które miały miejsce w restauracji, w której zaczęła pracować główna bohaterka. Czytając czułam jakby jedynym miejscem akcji była właśnie ta restauracja, co nie byłoby problemem, gdyby cokolwiek ciekawego miało tam miejsce, gdyby choć jedna postać okazała się warta czasu, by ją poznać, jednak nie zainteresowała mnie żadna z nich.
Autorka na siłę chciała dodawać filozofię do swojej książki, swoje przemyślenia, które tak naprawdę niewiele wnosiły, a właśnie one sprawiały, że książka stawała się jeszcze mniej ciekawa. Miałam problem również z smaym prowadzeniem wydarzeń, gdyż akapit rozpoczynał się często dialogiem, który nagle bym urywany, by kończyć się dopiero pod koniec akapitu z przerwą na wypad w przyszłość. Co rozumiem pod tym stwierdzeniem? Są to zabiegi autorki, w których pokazuje ona jakby wydarzenia z przyszłości dla bohaterów, nie ma to jednak formy dziennika właśnie przez ten przerwany dialog, ciężko mi więc do końca ująć czym tak naprawdę jest.
Dawno nie czytałam książki, w której nie mogłabym się uchwycić niczego, co by mnie zmusiło do jej dalszej lektury. Tutaj męczyłam się i wręcz zmuszałam, by czytać dalej i jednak skończyć powieść i jej o niej napisać. Nie poprawiło się jednak wiele od pierwszych stu stron, więc jeśli styl i Wam również nie podejdzie to nie męczcie się. Chciałabym Wam napisać coś więcej, ale naprawdę od pół godziny siedzę i nie mogę zebrać myśli, by napisać cokolwiek więcej. Ta książka wypompowała ze mnie emocje. Nie wyobrażam sobie serialu na jej podstawie tak naprawdę... A powstał.
Jako studentka często szukam zajęć dorywczych, dzięki którym będę miała pieniądze na własne, drobne wydatki. Zajmowałam się już wieloma rzeczami, nigdy jeszcze nie miałam możliwości zostać kelnerką. Praca wydawała mi się mało ciekawa i męcząca. Właśnie dlatego chciałam poznać bliżej doświadczenia dziewczyny, która została jedną z pań do obsługi.
więcej Pokaż mimo toStephanie Danler napisała...