-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2024-01-24
2024-01-15
Do połowy przeczytałam bardzo dokładnie. Po połowie już mniej, bo zmęczyła mnie ta książka. To dobra literatura, ważna i potrzebna, ale napisana w tak drobiazgowy sposób, że trudno mi było przez nią przebrnąć. Nie trudno formalnie, tylko bardzo szybko uciekałam od niej myślami, szukałam innego zajęcia, chyba trochę się nudziłam. Sporo jest na rynku literatury wojennej, trochę lepszej i trochę gorszej. Ta należy do tej słabszej w moim mniemaniu, a obraz Francji tutaj opisany nie odbiega od innych tego typu.
Do połowy przeczytałam bardzo dokładnie. Po połowie już mniej, bo zmęczyła mnie ta książka. To dobra literatura, ważna i potrzebna, ale napisana w tak drobiazgowy sposób, że trudno mi było przez nią przebrnąć. Nie trudno formalnie, tylko bardzo szybko uciekałam od niej myślami, szukałam innego zajęcia, chyba trochę się nudziłam. Sporo jest na rynku literatury wojennej,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-28
Gdybym nie wiedziała, że Remarque świetnym pisarzem jest, to po lekturze tych listów uznałabym go za autora Harlequinów dla niedorozwiniętych. Jakież było moje zdziwienie i rozczarowanie, gdy dojrzałam w pisarzu, którego cenię, chłoptasia skomlącego na poziomie szkoły podstawowej. Czytanie tego było żenujące. Ja rozumiem, że romantyzm i takie tam, ale to było tak "słodkie" i bezkrytyczne, że aż się niedobrze robiło. Coś czuję, że to będzie w mojej biblioteczce gniot roku, bo nie spodziewam się czegoś równie słabego w drugiej połowie. Szkoda, bo spodziewałam się dotknąć wrażliwej duszy na poziomie, ale się nie udało.
Gdybym nie wiedziała, że Remarque świetnym pisarzem jest, to po lekturze tych listów uznałabym go za autora Harlequinów dla niedorozwiniętych. Jakież było moje zdziwienie i rozczarowanie, gdy dojrzałam w pisarzu, którego cenię, chłoptasia skomlącego na poziomie szkoły podstawowej. Czytanie tego było żenujące. Ja rozumiem, że romantyzm i takie tam, ale to było tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-04
Nie dokończę tego.... no nie.... już omówione na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki "... będzie gorzej" zniechęciło mnie zupełnie do dobrnięcia do finału. Jak dla mnie, to jest jedna z najbardziej przygnębiających, dołujących książek, nic nie wnoszących wartościowego do mojego świata, poza poczuciem znużenia, obrzydzenia i zniechęcenia. Nie jestem literacką masochistką i nie potrzebuję się tym katować. Zastanawiam się, jak zwykle w takich przypadkach, co kierowało autorem, co w sobie ma takiego, że popełnił to "dzieło". Sądzę, że znacznie ciekawszym doświadczeniem byłaby lektura transkrypcji sesji psychoanalitycznych pana Pelca. "... będzie gorzej" jest książką zupełnie nie dla mnie., tak więc dziękuję bardzo.
Nie dokończę tego.... no nie.... już omówione na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki "... będzie gorzej" zniechęciło mnie zupełnie do dobrnięcia do finału. Jak dla mnie, to jest jedna z najbardziej przygnębiających, dołujących książek, nic nie wnoszących wartościowego do mojego świata, poza poczuciem znużenia, obrzydzenia i zniechęcenia. Nie jestem literacką masochistką i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-27
Dobrnęłam do połowy i uważam, że należy mi się medal za wytrwałość ;) Nie wiem co za diabeł mnie podkusił, żeby po to sięgnąć. Może to, że rzecz dzieje się w szpitalu psychiatrycznym, a ja takie książki lubię. W tym przypadku nie lubię. Dłużyło mi się, nudziłam się (a to zdarza mi się nieczęsto), chwilami obrzydzało, chwilami dziwił banał. Mało ciekawa to lektura, płaska i nijaka, z momentami wzbudzania sensacji obrzydliwościami. Nieee, to nie dla mnie. I nawet fakt, że ta powieść jest nieźle napisana, nie uratował lektury. Oceniam ją jako słabą.
Dobrnęłam do połowy i uważam, że należy mi się medal za wytrwałość ;) Nie wiem co za diabeł mnie podkusił, żeby po to sięgnąć. Może to, że rzecz dzieje się w szpitalu psychiatrycznym, a ja takie książki lubię. W tym przypadku nie lubię. Dłużyło mi się, nudziłam się (a to zdarza mi się nieczęsto), chwilami obrzydzało, chwilami dziwił banał. Mało ciekawa to lektura, płaska i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-03
Długo męczyłam tę książkę. Bardzo długo. I efekt jest taki, że jej nie dokończyłam. I mam potworny dysonans z tą powieścią związany. Sądzę, że to świetna i wartościowa książka, a na pewno bardzo ważna. Przedstawia bardzo istotny problem związany ze służbą zdrowia i zdrowiem kobiet w Etiopii, a zapewne i w innych krajach też. Dobrze pisać takie powieści, bo chociaż temat jest reportażowy, to nie każdy reportaże czytuje. Ja nie czytuję, więc dla mnie formuła tym bardziej wydała się interesująca. Dobrze jest ta powieść napisana, łatwo i lekko ją się czyta, ale. No właśnie, złapałam się na tym, że czytam to i czytam i co chwilę odkładam, bo czytać nie mogę. Narracja, choć ciekawa, to jednak jest trochę rozwleczona. I opisy medyczne. Mnóstwo, długie i bardzo szczegółowe. Zupełnie nie dla mnie. Po takich opisach odkładałam książkę na dzień lub dwa, bo kompletnie mnie zniechęcały i nie chciało mi się dalej czytać. Jednocześnie byłam zainteresowana, co dalej wydarzy się w fabule. I tak na okrągło. Dzisiaj kolejny raz czytając, będąc już daleko za połową, zorientowałam się, że zamiast czytać sprawdzam co słychać w telefonie i to był dla mnie sygnał, że jednak nie dokończę. Szkoda mi czasu, na książkę, która mnie tak odpycha.
Ocena jest średnią, bo z jednej strony temat jest ciekawy i arcyważny i powieść jest dobrze napisana, a z drugiej te opisy zabiegów medycznych i chorób, ciągnące się w nieskończoność i rozwleczenie historii zniechęcają do czytania. Na pewno warto przeczytać "Powrót do Missing", trzeba trochę cierpliwości i tolerancji do zapędów medycznych autora, który jakby nie było jest lekarzem. Ciekawa to książka społecznie, aczkolwiek jak widać nie dla każdego.
Długo męczyłam tę książkę. Bardzo długo. I efekt jest taki, że jej nie dokończyłam. I mam potworny dysonans z tą powieścią związany. Sądzę, że to świetna i wartościowa książka, a na pewno bardzo ważna. Przedstawia bardzo istotny problem związany ze służbą zdrowia i zdrowiem kobiet w Etiopii, a zapewne i w innych krajach też. Dobrze pisać takie powieści, bo chociaż temat...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążka czytana w ramach uzupełnienia dzieciowego DKKu. I pozostanie niedoczytana. Poddałam się po około 1/3. Okłada przyciąga uwagę i zapowiada naprawdę fascynującą lekturę. Wydawało by się, że opisanie jak funkcjonuje rój w sposób sfabularyzowany będzie bardzo ciekawym doświadczeniem. Samo funkcjonowanie pszczół poznaliśmy na wcześniej wspomnianym DKKu, czytając książkę "Pszczoły" Piotra Sochy i Wojciecha Grajkowskiego. To była skarbnica wiedzy, mimo, że przeznaczona dla dzieci. W Roju może i jest opisane życie pszczół, ale styl jest dla mnie nie do czytania. Infantylny, płaski, zupełnie bez polotu, chwilami wręcz prostacki. Mam wrażenie, że moja czterolatka lepiej opowiedziałaby tę historię. Po trzech tygodniach zmagań postanowiłam przestać się tym maltretować i mówię Laline Paull dziękuję.
Książka czytana w ramach uzupełnienia dzieciowego DKKu. I pozostanie niedoczytana. Poddałam się po około 1/3. Okłada przyciąga uwagę i zapowiada naprawdę fascynującą lekturę. Wydawało by się, że opisanie jak funkcjonuje rój w sposób sfabularyzowany będzie bardzo ciekawym doświadczeniem. Samo funkcjonowanie pszczół poznaliśmy na wcześniej wspomnianym DKKu, czytając książkę...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-15
Ech... dziwna historia z tą książką. Kupiłam ją latem, na wyprzedaży, bo przyciągała mnie niesamowicie, wołała, jakby chciała coś powiedzieć. Później odstała sporo na półce w kolejce. Pierwsza strona? No fajnie, zapowiada się nieźle. Kolejne? Cóż... coraz gorzej i gorzej. Ta książka, to jakaś pomyłka jest... Niestety, doczytałam ją tylko do połowy, a resztę pobieżnie przejrzałam. Niestety, bo zostawianie niedoczytanych książek nie jest dla mnie łatwe. Pomimo, że książka jest nieźle napisana, to treść i postać autorki/bohaterki budzi we mnie konsternację i wzmacnia opinię tylko o głupocie i płytkości niektórych Amerykanów. To co mnie tak przyciągnęło? Pewnie założenie, wynikające z tytułu, że trzeba słuchać swojego serca, wewnętrznego głosu, pewnie okładka przywodząca na myśl egzotyczne wakacje, które mi się marzą od dawien dawna. Jedno jest pewne, postawię ją na półce i będę pamiętać, że mam słuchać własnej duszy i realizować marzenia, mimo tego, co dzieje się na zewnątrz i jakie mam kłopoty. Przede wszystkim wsłuchać się w siebie. Nie wiem czy spełniło to "dzieło" swoje zadanie. Myślę, że tak, chociaż do czytania nie bardzo się nadaje.
Ech... dziwna historia z tą książką. Kupiłam ją latem, na wyprzedaży, bo przyciągała mnie niesamowicie, wołała, jakby chciała coś powiedzieć. Później odstała sporo na półce w kolejce. Pierwsza strona? No fajnie, zapowiada się nieźle. Kolejne? Cóż... coraz gorzej i gorzej. Ta książka, to jakaś pomyłka jest... Niestety, doczytałam ją tylko do połowy, a resztę pobieżnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-04
Czytałam i czytałam, męczyłam potwornie i nie zmęczyłam. No po prostu nie i już. Opis był zachęcający, wydawałoby się, że będzie naprawdę ciekawie albo inspirująco, a tu klops. Było po prostu męcząco. Moja teoria na wytłumaczenie tego faktu jest taka: autorka, zaangażowana społecznie i politycznie, do tego potężnie sfrustrowana, przelała swoje emocje na papier. Być może autoterapeutycznie spełniło to swoją rolę, inaczej, moim zdaniem, nie. Książka napisana tak, że trzeba kurczowo trzymać się każdego zdania, bo myśli uciekają, takie to jest nijakie. Niby chwilami kwieciście, aby to samo zdanie dokończyć wulgaryzmem, bez sensu, nie podoba mi się. Naprawdę musiałam się pilnować, aby to czytać, bo wydawało mi się to miałkie, nieciekawe i przesadnie frustrujące. Literacko słabiutko. Ech... szkoda czasu, nie będę się męczyć.
Czytałam i czytałam, męczyłam potwornie i nie zmęczyłam. No po prostu nie i już. Opis był zachęcający, wydawałoby się, że będzie naprawdę ciekawie albo inspirująco, a tu klops. Było po prostu męcząco. Moja teoria na wytłumaczenie tego faktu jest taka: autorka, zaangażowana społecznie i politycznie, do tego potężnie sfrustrowana, przelała swoje emocje na papier. Być może...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-06
Cóż, jedną trzecią książki przeczytałam uważnie i cierpliwie, później już zabrakło mi motywacji i do końca została ona tylko przeze mnie przejrzana. Lubię książki, które mówią o zaburzeniach psychicznych, a w szczególności, kiedy trudno ze stuprocentową pewnością uznać, jakie to zaburzenie i czy rzeczywiście ono występuje. Tym razem jednak umęczyłam się i wynudziłam. Po "Kwiatach dla Algernona" byłam nastawiona do autora i "Człowieka..." bardzo pozytywnie, ale jednak nie dałam rady. Powtarzanie ciągle tego samego, w rozwlekły sposób, odrobinę reportażowy sprawiło, że uciekałam jak mogłam od lektury. Samo zaburzenie jest ciekawe, ale czytanie o nim w podręcznikach do psychopatologii i case study jest znacznie ciekawsze niż w tej książce. Nie ma tam opisów, a właściwie zdawania relacji, że ktoś wszedł, wyszedł, usiadł, wstał, napił się kawy albo krzywo popatrzył, a w tej powieści tak jest. Okropieństwo. Wolę literaturę fachową w tym temacie. Tego nie wytrzymałam.
Cóż, jedną trzecią książki przeczytałam uważnie i cierpliwie, później już zabrakło mi motywacji i do końca została ona tylko przeze mnie przejrzana. Lubię książki, które mówią o zaburzeniach psychicznych, a w szczególności, kiedy trudno ze stuprocentową pewnością uznać, jakie to zaburzenie i czy rzeczywiście ono występuje. Tym razem jednak umęczyłam się i wynudziłam. Po...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-28
Nie doczytałam tej książki. W przeciwieństwie do "Kobiety na schodach", która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, "Olga" zaskoczyła mnie swoją przewidywalnością i przeciętnością. Czytałam, i czytałam i miałam wrażenie, że ta książka jest pusta, banalna, przewidywalna. Trochę kojarzyła mi się z "Lektorem" (widziałam tylko film). Moje poczucie czytania czegoś bezwartościowego kazało mi "Olgę" odłożyć. Szkoda mi czasu na takie lektury, jak tyle innych, przyciągających mnie książek czeka w kolejce. Poległam.
Nie doczytałam tej książki. W przeciwieństwie do "Kobiety na schodach", która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, "Olga" zaskoczyła mnie swoją przewidywalnością i przeciętnością. Czytałam, i czytałam i miałam wrażenie, że ta książka jest pusta, banalna, przewidywalna. Trochę kojarzyła mi się z "Lektorem" (widziałam tylko film). Moje poczucie czytania czegoś bezwartościowego...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-13
Idź, książko, ode mnie! Idź precz! Męczysz mnie, irytujesz, nie mogę cię czytać. Jesteś bez ładu i składu, twój autor chyba nie wie, co chce napisać, a może chce zrobić notatki tylko dla siebie. A ja chciałam Prowansji, opowieści, która będzie spójna, która pozwoli mi spojrzeć na region, który lubię, z innego punktu widzenia, skoro już nie tak, jak zawsze, nie tak, jak u innych. Chciałam Prowansji w różnych aspektach, nawet tych bardziej ambitnych, a dostałam chaos. Nie teraz jest nasz czas. Może spróbujemy kiedy indziej, ale zapewne nieprędko. Nie doczytałam cię, książko. Nie umiem poskładać w całość informacji o drogach, kogo autor spotkał i co ta osoba powiedziała, jak Rzymianie podzielili Francję i paru innych bezsensownych rzeczy ujętych w dwóch zdaniach, poprzeplatanych według klucza mi nieznanego. Tym razem nie trafiłam z wyborem. Postoisz teraz na półce i może jeszcze się kiedyś spotkamy.
Idź, książko, ode mnie! Idź precz! Męczysz mnie, irytujesz, nie mogę cię czytać. Jesteś bez ładu i składu, twój autor chyba nie wie, co chce napisać, a może chce zrobić notatki tylko dla siebie. A ja chciałam Prowansji, opowieści, która będzie spójna, która pozwoli mi spojrzeć na region, który lubię, z innego punktu widzenia, skoro już nie tak, jak zawsze, nie tak, jak u...
więcej mniej Pokaż mimo toHm.... opis książki i fakt, że została wydana w serii, którą bardzo lubię, zachęciły mnie do lektury. Po kilkudziesięciu stronach i pobieżnym przejrzeniu reszty musiałam "Życie..." odłożyć. W tej chwili nie umiem tego czytać, wydaje mi się, że w książce panuje totalny chaos, nerwowa atmosfera i poza tym absolutnie nic, co wydało by mi się interesujące. Jednym słowem - męczarnia, a ja przestałam być masochistką. Może innym razem podejdę do tej książki jeszcze raz, może teraz to nie jest właściwy czas dla tej lektury.
Hm.... opis książki i fakt, że została wydana w serii, którą bardzo lubię, zachęciły mnie do lektury. Po kilkudziesięciu stronach i pobieżnym przejrzeniu reszty musiałam "Życie..." odłożyć. W tej chwili nie umiem tego czytać, wydaje mi się, że w książce panuje totalny chaos, nerwowa atmosfera i poza tym absolutnie nic, co wydało by mi się interesujące. Jednym słowem -...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-17
Hm... cóż to za książka.... temat wydaje się ciekawy, pierwsze strony też wydały mi się interesujące, ale po kilkudziesięciu kolejnych zwątpiłam. Podobało mi się to, że główna bohaterka, kobieta zostawiona przez męża dla innej, potrafi o tym mówić, nazywać co jej się podoba, a co nie w zaistniałej sytuacji, jak sobie radzi, co czuje i myśli, potrafi mówić o swoich emocjach, o mężu. Tylko ile można w kółko czytać to samo. Niby się nie użala, ale jednak. Po chwili refleksji okazuje się, że biadoli, tylko niezupełnie wprost. Dobrnęłam cierpliwie do jednej trzeciej i nie wytrzymałam. Kolejne dwie trzecie "przeleciałam" i zostałam z poczuciem niesmaku. Cóż, nie warto było. Potencjał był spory, ale zupełnie niewykorzystany. Szkoda... Mało to się takich bab spotyka w życiu, żeby jeszcze o tym czytać? A literacko też szału nie było. Trudno.
Hm... cóż to za książka.... temat wydaje się ciekawy, pierwsze strony też wydały mi się interesujące, ale po kilkudziesięciu kolejnych zwątpiłam. Podobało mi się to, że główna bohaterka, kobieta zostawiona przez męża dla innej, potrafi o tym mówić, nazywać co jej się podoba, a co nie w zaistniałej sytuacji, jak sobie radzi, co czuje i myśli, potrafi mówić o swoich emocjach,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-29
Nie wierzę, że ktoś to wydał... no po prostu nie wierzę... Pięknie zapowiadający się tytuł wywołał we mnie ogromne rozczarowanie. Zamiast zmysłowej erotyki dostałam infantylne wynurzenia, sama nie wiem kogo... chyba jakiejś niedorozwiniętej nastolatki... Nie, to jakaś pomyłka... To jeden z największych zawodów czytelniczych w moim życiu :(
Nie wierzę, że ktoś to wydał... no po prostu nie wierzę... Pięknie zapowiadający się tytuł wywołał we mnie ogromne rozczarowanie. Zamiast zmysłowej erotyki dostałam infantylne wynurzenia, sama nie wiem kogo... chyba jakiejś niedorozwiniętej nastolatki... Nie, to jakaś pomyłka... To jeden z największych zawodów czytelniczych w moim życiu :(
Pokaż mimo to2017-11-12
Tym razem będzie bez gwiazdek. Zbiór felietonów, naprawdę świetnych, czytających się szybciutko i ciekawie, bo autor jest naprawdę inteligentny i pisze ciekawie, ale coś tu nie gra. Pytanie co? Już wiem. Gdyby te felietony były pisane dzisiaj, albo gdybym miała przed sobą archiwum i była na bieżąco z tym co się działo, wtedy to miałoby sens, a tak, poczucie, że są wyrwane z kontekstu zmęczyło mnie potwornie. I miałam poczucie oderwania i nieadekwatności. I nie udało mi się doczytać do końca. Przetrwałam do połowy, a dalej tylko przekartkowałam. Było to zbyt męczące.
Tym razem będzie bez gwiazdek. Zbiór felietonów, naprawdę świetnych, czytających się szybciutko i ciekawie, bo autor jest naprawdę inteligentny i pisze ciekawie, ale coś tu nie gra. Pytanie co? Już wiem. Gdyby te felietony były pisane dzisiaj, albo gdybym miała przed sobą archiwum i była na bieżąco z tym co się działo, wtedy to miałoby sens, a tak, poczucie, że są wyrwane z...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-14
Zapaliłam się do Dziennika i miałam nadzieję na wielkie poruszenie. I nie doczytałam do końca, jedynie przerzuciłam pobieżnie. To nie dla mnie, nie na teraz. Co próbowałam, to przysypiałam. Czegoś w tym zabrakło do tego stopnia, że biorąc książkę do ręki, natychmiast zaczynałam szukać wymówki, żeby ją odłożyć. Nużyła mnie. I nie potrafię określić dlaczego. Może innym razem. A może nie, raczej nie. I nie potrafię podać racjonalnego powodu.
Zapaliłam się do Dziennika i miałam nadzieję na wielkie poruszenie. I nie doczytałam do końca, jedynie przerzuciłam pobieżnie. To nie dla mnie, nie na teraz. Co próbowałam, to przysypiałam. Czegoś w tym zabrakło do tego stopnia, że biorąc książkę do ręki, natychmiast zaczynałam szukać wymówki, żeby ją odłożyć. Nużyła mnie. I nie potrafię określić dlaczego. Może innym razem....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-01
Dając gwiazdki, wahałam się między trzema i czterema. Niech będą cztery, chociaż nie doczytałam tej książki do końca. Początek podobał mi się, historia mnie zaintrygowała, zaczęło się pięknie rozwijać, i tak szło, i szło, i szło, i szło, i nagle się zorientowałam, że czytam w kółko jedno i to samo. Jak autor skończył opowiadać historię, którą miał do opowiedzenia, to robił to od początku. Czy ktoś mu zapłacił za objętość? Cóż, to co napisał, można było zmieścić na 150 stronach, albo nawet na stu. Nie, nie dałam rady. A może ja nie umiem czytać Irvinga, może to mnie coś umyka. Zwykle nachodzi mnie taka refleksja przy książkach i autorach, którzy zbierają dobre recenzje, a nawet zachwyty, a ja nic. Zimna skała. Tak czy inaczej, Irving jest nie dla mnie. Starałam się z całego serca, bo to książka, którą ktoś mi polecił, ale się nie udało :(
Dając gwiazdki, wahałam się między trzema i czterema. Niech będą cztery, chociaż nie doczytałam tej książki do końca. Początek podobał mi się, historia mnie zaintrygowała, zaczęło się pięknie rozwijać, i tak szło, i szło, i szło, i szło, i nagle się zorientowałam, że czytam w kółko jedno i to samo. Jak autor skończył opowiadać historię, którą miał do opowiedzenia, to robił...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-31
Męczyłam tę książkę, i męczyłam, i nie zmęczyłam. Przeczytałam około dwie trzecie i dalej nie dam już rady. Tyle jest książek, które chcę przeczytać i szkoda mi czasu na tą. Niby historia taka normalna, nic nadzwyczajnego, ciekawego, ale napisana w taki sposób, że czytanie Ciemno, prawie noc było dla mnie straszną katorgą. Jakieś to przedobrzone, na siłę, brak tej lekkości, polotu, głębi. Nie wiem, może kiedyś do niej wrócę. Teraz nie.
Męczyłam tę książkę, i męczyłam, i nie zmęczyłam. Przeczytałam około dwie trzecie i dalej nie dam już rady. Tyle jest książek, które chcę przeczytać i szkoda mi czasu na tą. Niby historia taka normalna, nic nadzwyczajnego, ciekawego, ale napisana w taki sposób, że czytanie Ciemno, prawie noc było dla mnie straszną katorgą. Jakieś to przedobrzone, na siłę, brak tej lekkości,...
więcej mniej Pokaż mimo toOk, narażam się: tego nie da się czytać. Przebrnęłam przez 100 stron, resztę przerzuciłam. To nie jest książka dla mnie: łzawe, infantylne, nudne, babskie czytadło. Nie lubię takich książek. Pierwszy raz tak się zdarzyło, że osoba, która poleciła mi książkę nie trafiła zupełnie. Niech czytają to inni, ja nie będę.
Ok, narażam się: tego nie da się czytać. Przebrnęłam przez 100 stron, resztę przerzuciłam. To nie jest książka dla mnie: łzawe, infantylne, nudne, babskie czytadło. Nie lubię takich książek. Pierwszy raz tak się zdarzyło, że osoba, która poleciła mi książkę nie trafiła zupełnie. Niech czytają to inni, ja nie będę.
Pokaż mimo to
Męczyłam, męczyłam i nie dokończyłam, bo zabrakło mi cierpliwości. Jako, że kocham książki osadzone w Kołobrzegu, to moje oczekiwania były spore, ale również kredyt zaufania całkiem pokaźnych rozmiarów. Okazało się, że chyba jestem misiem o bardzo małym rozumku, bo nie dałam rady. Dla mnie ta książka jest literacko bardzo dobra, a pan Sosnowski ma świetne pióro. I to oceniam wysoko. Nisko natomiast cenię przegadanie, rozwleczenie i opowiadanie o tysiącu różnych rzeczy niepotrzebnie i nie na temat. Jakby autor miał przymus wewnętrzny opowiadania o czymkolwiek. Moja cierpliwość tego nie wytrzymała i po połowie porzuciłam tę książkę. Szkoda, bo nastawiłam się na relaks i przyjemność płynącą z lektury, a zostało mi tylko rozczarowanie.
Męczyłam, męczyłam i nie dokończyłam, bo zabrakło mi cierpliwości. Jako, że kocham książki osadzone w Kołobrzegu, to moje oczekiwania były spore, ale również kredyt zaufania całkiem pokaźnych rozmiarów. Okazało się, że chyba jestem misiem o bardzo małym rozumku, bo nie dałam rady. Dla mnie ta książka jest literacko bardzo dobra, a pan Sosnowski ma świetne pióro. I to...
więcej Pokaż mimo to