Kraina cieni

Okładka książki Kraina cieni Peter Straub
Okładka książki Kraina cieni
Peter Straub Wydawnictwo: Mag fantasy, science fiction
484 str. 8 godz. 4 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
Shadowland
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2002-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1993-01-01
Liczba stron:
484
Czas czytania
8 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
8389004402
Tłumacz:
Irena Lipińska
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki OkoLica Strachu 9 (1) marzec 2018 Tomasz Bartosiewicz, Jakub Bielawski, Agnieszka Biskup, Piotr Borowiec, Krzysztof Grudnik, Urszula Koszarek, Olga Kowalska, Tadeusz Michrowski, Antoni Nowakowski, Olaf Pajączkowski, Tomasz Przyłucki, Łukasz Radecki, Jacek Radzymiński, Peter Straub, Simon Zack, Marek Żelkowski
Ocena 7,2
OkoLica Strach... Tomasz Bartosiewicz...
Okładka książki Najlepsze horrory A.D. 2012 Mort Castle, Brian Evenson, Dawid Kain, Kazimierz Kyrcz jr, Jarosław Moździoch, Michael Slade, Peter Straub, Kaaron Warren, Aleksandra Zielińska, Dariusz Zientalak
Ocena 5,5
Najlepsze horr... Mort Castle, Brian ...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Tygrys tu, tygrys tam... Joan Aiken, Isaac Asimov, Ambrose Bierce, Robert Bloch, Ray Bradbury, Ramsey Campbell, Roald Dahl, Stephen King, Richard Matheson, William F. Nolan, R.L. Stine
Ocena 5,8
Tygrys tu, tyg... Joan Aiken, Isaac A...
Okładka książki W cieniu płonących świec Tabitha King, Michael McDowell
Ocena 5,5
W cieniu płoną... Tabitha King, Micha...

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
115 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
42
12

Na półkach:

Książka warta przeczytania, inteligentna, czasem aż za bardzo, niekiedy nie wiadomo o co kaman, może to wina tłumaczenia. Każdy kto lubi thrillery będzie usatysfakcjonowany, choć nie ma tutaj mordercy, jest za to szalony czarodziej, który gra w dziwną grę z nastolatkami.

Książka warta przeczytania, inteligentna, czasem aż za bardzo, niekiedy nie wiadomo o co kaman, może to wina tłumaczenia. Każdy kto lubi thrillery będzie usatysfakcjonowany, choć nie ma tutaj mordercy, jest za to szalony czarodziej, który gra w dziwną grę z nastolatkami.

Pokaż mimo to

avatar
17
11

Na półkach:

Nie zostawię książki bez zarzutów, ale nie mogę powiedzieć, że mnie wynudziła. Nie. Za to nie zachęciła mnie, by sięgnąć po inne powieści autora, przynajmniej nie teraz.

Pierwsza część, która dotyczy życia szkolnego, wydaje mi się ciekawa, głównie ze względu na to, że ukazuje świat dotychczas mi nieznany. Natomiast im głębiej w fabułę, tym sprawa robi się bardziej skomplikowana. Momentami nie wiedziałam, co się dzieje, było to nieco przytłaczające. Mimo to nie mam za bardzo ochoty wracać, by zrozumieć. W przypadku wielu książek tak robię, ale nie tu, nie teraz.

Przeczytałam do końca i doszłam do wniosku, że po prosty nie współgra to z moim czytelniczym gustem. Natomiast nikomu nie odradzam - zwłaszcza, jeśli ktoś lubi fantastykę, klimat grozy i małoletnich bohaterów.

Nie zostawię książki bez zarzutów, ale nie mogę powiedzieć, że mnie wynudziła. Nie. Za to nie zachęciła mnie, by sięgnąć po inne powieści autora, przynajmniej nie teraz.

Pierwsza część, która dotyczy życia szkolnego, wydaje mi się ciekawa, głównie ze względu na to, że ukazuje świat dotychczas mi nieznany. Natomiast im głębiej w fabułę, tym sprawa robi się bardziej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1238
258

Na półkach:

Straub jest świetny. Ale to jedna z jego słabszych książek.

Straub jest świetny. Ale to jedna z jego słabszych książek.

Pokaż mimo to

avatar
641
610

Na półkach: , , ,

W rok po przebojowej „Upiornej Opowieści” Peter Straub postanowił nawiązując do „Jakiś Potwór Tu Nadchodzi” Raya Bradbury’ego napisać własną powieść opowieść o chłopięcej przyjaźni w krainie magii i nadnaturalnej grozy. Wyszło tak sobie, momentami genialnie, momentami raczej słabo. Ale po kolei :

+

Internat surowej szkoły Carson. Dwaj przyjaciele, Tom i Del w chwilach wolnych od nauki fascynują się sztuką iluzji, trickami karcianymi i scenicznymi popisami magicznymi. Del chwali się wujkiem, samotnie żyjącym iluzjonistą, u którego spędza corocznie wakacje. Z entuzjazmem opowiada o swym krewnym, jego umiejętnościach magicznych, o posiadłości zwanej „Krainą Cieni”, o mieszkającej tam ślicznej dziewczynie, Róży Armstrong.
Tom przyjmuje zaproszenie Dela na wspólne spędzenie kolejnych wakacji. Jednak po przybyciu do Krainy Cieni nie wszystko okazuje się tak barwne, jak w opowieściach Dela. Wuj to stary, cyniczny alkoholik; nie wzbudza ani sympatii ani zaufania u Toma. Opowiada, że „zamierza się wycofać” i że „szuka następcy”, ale jego motywy i prawdziwe plany wydają się chłopcu podejrzane.
Sam dom otoczony jest tajemnicami, a pobyt chłopców ograniczają różne zakazy. Nie wolno im po zmroku wychodzić ze swych pokoi, nie wolno otwierać drzwi w mrocznym korytarzu. Del posłusznie kieruje się wolą wuja, Tom jednak nie potrafi opanować młodzieńczej ciekawości. W momentach nieposłuszeństwa staje oko w oko z Magią. Nocne wyjście na zewnątrz, w trakcie którego jest świadkiem, jak iluzjonista wraz z grupą mieszkających w sąsiedztwie brutali okrutnie dręczy ściganego borsuka, kończy się szalonymi magicznymi wizjami u boku wuja. Za zakazanymi drzwiami znajduje zaś pracownię w której przebywają… bracia Grimm!
W ciągu letnich dni wuj wprowadza obu chłopców w arkana magii, otacza ich różnego rodzaju magicznymi sztukami, w trakcie długich potkań opowiada historię swego życia. Dowiadują się, że był lekarzem wojskowym na froncie I wojny światowej, jak fascynował się magią, jak sam spotkał swego mistrza.

Tom coraz silniej wyczuwa jednak zagrożenie płynące ze strony Maga. Ten okazuje się okrutny, podstępny i żądny magicznej mocy, którą, jak się okazało, Tom posiada. Chłopiec usiłuje zorganizować ucieczkę z Krainy CIeni. Musi jednak namówić do niej Dela, który, zazdrosny o uwagę wuja, zrywa więzy przyjaźni i śliczną Różę Armstrong, w której się zakochuje.
Co się stanie, gdy stary mag pozna ich plany?

+

„Kraina Cieni” to powieść, która dużo obiecuje, ale niestety, nie wszystkie z tych obietnic dotrzymuje.

Pierwsza część, tocząca się w szkole, może czytelnika spragnionego mocniejszych wrażeń nieco znudzić. Przez 150 stron niewiele się dzieje, z gatunkowego punktu widzenia, horroru praktycznie nie ma a i magii tyle, co kot napłakał. Dominuje schemat fabularny - sadystyczny chuligan terroryzujący uczniów, wredny dyrektor, szkolni koledzy i szkolne przygody.

Sytuacja ulega zmianie po przybyciu bohaterów do Krainy Cieni. Pojawiają się tajemnice, pojawia się magia, dużo magii, poczucie narastającego zagrożenia, w końcu parę scen grozy.
Niestety, tu z kolei powieść zaczyna czasami zawodzić konstrukcyjnie. Przede wszystkim przemiana kochanego wuja w demonicznego zbrodniarza jest zbyt nagła i słabo umotywowana. W sumie nie bardzo wiadomo, dlaczego Tom tak bardzo zaczyna się obawiać starego magika.
Pomysł łączący wydarzenia toczące się w Krainie Cieni ze szkołą, jest nieprzekonujący, również „flash forwardy”, fragmenty z przyszłości pozostają w bardzo słabym z fabułą. Niektóre wątki w ogóle nie znalazły satysfakcjonującego zakończenia.

Nawet technika zdaje się momentami zawodzić Strauba, tak jakby nie do końca panuje nad piórem przy niektórych rozbuchanych opisach magicznych. W rezultacie czyta się te opisy ciężko, a czasami nie bardzo wiadomo, co się dzieje.

Ale też prawda, że chwilami „Kraina Cieni” ociera się o doskonałość. Są momenty czystej, wspaniałej grozy („Kolekcjoner”!),są elementy pełne napięcia, są nagłe przyspieszania akcji (pojedynek Toma z bandziorami ze stylizowanym cytatem z „Django”). Również na uznanie zasługuje postać Róży Armstrong, której wątek jest dobrze poprowadzony, choć absolutnie przewidywalny (dalekie echa sięgające wręcz do „Piaskuna” E.T.A. Hoffmana).


Ciężko jednoznacznie ocenić „Krainę Cieni”. Nie jest to sentymentalna opowieść o chłopięcej przyjaźni - na to jest w niej zdecydowanie za mało nostalgii i ciepła, obecnego w „Jakiś Potwór Tu Nadchodzi” Bradbury’ego, „Tym” Stephena Kinga, „Letniej Nocy” Dana Simmonsa czy w końcu w „Stranger Things”. Nie jest to też czysty gatunkowo horror, mimo faktu, że sięga on korzeniami aż do „Tajemnic Zamku Udolpho” z archetypem ponurego więzienia i władającego nim Podstępnego Drania. Cudowność magii zdecydowanie przeważa nad tutaj nad nielicznymi (choć efektownymi z zgrabnie poprowadzonymi) elementami grozy. W efekcie czytelnik pozostaje z chwilami efektowną, ale dość chłodną w tonacji opowieścią magiczną.

Mimo zastrzeżeń dla fana gatunku, pozycja obowiązkowa (#KANON),ale raczej z szacunku, niż z uwielbienia.

W rok po przebojowej „Upiornej Opowieści” Peter Straub postanowił nawiązując do „Jakiś Potwór Tu Nadchodzi” Raya Bradbury’ego napisać własną powieść opowieść o chłopięcej przyjaźni w krainie magii i nadnaturalnej grozy. Wyszło tak sobie, momentami genialnie, momentami raczej słabo. Ale po kolei :

+

Internat surowej szkoły Carson. Dwaj przyjaciele, Tom i Del w chwilach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1129
671

Na półkach:

Ta książka to wciągająca lektura, która trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, ale nie tylko. To fantastyczna powieść uwodząca blaskiem opowieści i onirycznych wizji, ale nie tylko. Dla mnie to także piękna opowieść o duszy, o bardzo szczególnej inicjacji, jaka staje się udziałem ponadprzeciętnej jednostki. Historia Toma Flanagana ma osobisty i uniwersalny zarazem aspekt wtajemniczenia i przemiany, do której dorasta bohater.

Nastrój grozy, fantastyczny sztafaż okultyzmu i magii, przenikanie się rzeczywistości i sennych rojeń, konfrontacja starego czarodzieja z młodym adeptem magii – to składniki znane dobrze z wielu literackich dzieł, tutaj mistrzowsko połączone, z wyczuciem zmiksowane i elegancko podane. Jednak dodać trzeba, że ukrywają one jeszcze coś do czego z czułością musi dotrzeć czytelnik. Jeśli chcecie, spróbujcie...

Ta książka to wciągająca lektura, która trzyma czytelnika w napięciu od pierwszej do ostatniej strony, ale nie tylko. To fantastyczna powieść uwodząca blaskiem opowieści i onirycznych wizji, ale nie tylko. Dla mnie to także piękna opowieść o duszy, o bardzo szczególnej inicjacji, jaka staje się udziałem ponadprzeciętnej jednostki. Historia Toma Flanagana ma osobisty i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
389
338

Na półkach: , ,

Powiem od razu szczerze - tym razem Straub mnie zawiódł. Po przeczytaniu GENIALNEJ ,,Upiornej Opowieści" liczyłam na coś równie dobrego, a okazało się, że szału nie było.
Jeśli miałabym do czegokolwiek przyrównać ,,Krainę cieni", to chyba byłaby to ,,Letnia noc" Dana Simmonsa ze względu na podobne motywy i zbliżony klimat. W obu powieściach pojawia się stara szkoła, grupa zaprzyjaźnionych chłopców, dziwne wydarzenia i zapowiedź wielkiej przygody. Choć z czasem okazuje się, że owa przygoda może zamienić się w horror...
Głównym moim zarzutem jest to, że to co miało straszyć, nie straszyło. Raczej wzbudzało niepokój i poczucie odrealnienia. Czułam się więc odrobinę zawiedziona i rozczarowana.
Motyw przewodni historii to walka dobra ze złem - nierówne starcie, w którym zmierzy się wszechpotężny czarownik i chłopiec. Trochę wyświechtany pomysł, ale sam w sobie może się obronić. Mnie niestety szczególnie nie porwał.
Podobała mi się narracja, bardzo w Straubowskim stylu i ciekawy zabieg do którego autor się uciekł. Jedną z opowiadających osób jest tajemniczy bohater drugoplanowy - czytelnik do samego końca nie wie kto nim konkretnie jest.
,,Krainy cieni" nie czytało mi się zbyt dobrze. Początkowo nie mogłam się połapać w wydarzeniach, a sam narrator, mimo, że go chwalę, wprowadził trochę chaosu do fabuły.
Akcja nie należy do wartkich. Było sporo momentów, które mnie wynudziły, a zakończenie nie przyniósło mi zbyt wiele niespodzianek - wszystko potoczyło się tak, jak przewidywałam.
Warto wspomnieć, że powieść ma w sobie całkiem sporo z realizmu magicznego. Jeśli ktoś lubi, to warto zaglądnąć. Ja nie do końca jestem jego fanką.
Natomiast znam prawdopodobną przyczynę dla której ,,Kraina Cieni" nie bardzo przypadła mi do gustu. Jestem po prostu już za stara na takie historie. Było ich pełno w moim życiu lata temu, dzisiaj pamiętam jedynie zachwyt towarzyszący mi podczas ich czytania. Samą książkę polecam zdecydowanie młodszym, ale dojrzałym czytelnikom. Myślę, że oni będą umieli odnaleźć w niej odrobinę magii.

Powiem od razu szczerze - tym razem Straub mnie zawiódł. Po przeczytaniu GENIALNEJ ,,Upiornej Opowieści" liczyłam na coś równie dobrego, a okazało się, że szału nie było.
Jeśli miałabym do czegokolwiek przyrównać ,,Krainę cieni", to chyba byłaby to ,,Letnia noc" Dana Simmonsa ze względu na podobne motywy i zbliżony klimat. W obu powieściach pojawia się stara szkoła, grupa...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1807
895

Na półkach: ,

Wciągająca, fajny, mocny klimat, tajemnica i prawdziwa bajkowość. Czyli trochę grozy, trochę krwi, a happy end nie tak do końca szczęśliwy

Wciągająca, fajny, mocny klimat, tajemnica i prawdziwa bajkowość. Czyli trochę grozy, trochę krwi, a happy end nie tak do końca szczęśliwy

Pokaż mimo to

avatar
152
114

Na półkach: ,

Dawno, dawno temu, za mazurskimi lasami, bezkresnymi łąkami i brudnymi wodami, w niewielkiej wioseczce, dokąd prowadziła wąska, kręta droga żywcem wyjęta z "Listonosza Pata", stał domek. Domek inny niż wszystkie w okolicy, nie tylko ze względu na intensywny seledynowy kolor, który miał być kolorem trawy (ale nie wyszło). Domek nie był też wyjątkowy ze względu na płot, który go otaczał - sztachety przycięto bowiem w falę, a nie na równo, jak to robiła większość. W tym domku mieszkała sobie mała czarownica, każdej nocy zagłębiająca się w arkana magii potężniejszej niż wszystkie inne. Każdego wieczora, kiedy cała wioska od dawna pogrążona była już we śnie, mała wiedźma spotykała się ze swoim mistrzem i mentorem. Pewnego dnia mistrz przyprowadził ze sobą kogoś jeszcze....

I tak właśnie poznałam Petera Strauba. Część z Was pewnie doskonale wie, że napisał on dwie powieści w duecie ze Stephenem Kingiem - "Talizman" i "Czarny Dom". To właśnie podczas lektury tego ostatniego pierwszy raz natknęłam się na jego nazwisko. Przez wiele lat miałam go gdzieś z tyłu głowy, powtarzając sobie, że "kiedyś muszę przeczytać jakąś jego książkę". Ale dni zamieniały się w miesiące, te w lata, a po książkę nie sięgnęłam. Skoro Mahomet nie przyszedł do góry, książka przyszła do mnie. Swoją drogą, to bardzo dziwne, że przez te wszystkie lata nie trafiłam na jego książki. Czytam zwykle prawie wszystko co mi wpadnie w ręce. A on nie wpadł. Jak to możliwe, skoro gatunek, w którym się porusza jest moim najulubieńszym? Tym bardziej, że Straub jest jednym z najbardziej znanych (wiadomo, kto jest na szczycie) twórców literatury grozy. Dziwne, Watsonie, bardzo dziwne....

"Kraina Cieni" też normalnością nie grzeszy. Ciągle nie mogę się zdecydować, czy jest bardzo dobra, przeciętna czy też może wrzucić ją do worka z rozczarowaniami. Przede wszystkim: tłumacz. Rany, ale mi babeczka momentami działała na nerwy! Kolejną książkę Strauba przeczytam w oryginale. Całość napisana jest normalnym, przystępnym językiem, ale od czasu do czasu pojawiają się kwiatki w stylu przestawienia szyku zdania na modłę a'la staropolską albo kwiatki w stylu "straszniejsze niźli się spodziewał". Oczywiście, to wszystko jej poprawne i gramatycznie, i semantycznie, ale przecież to pasuje do całości jak kwiatek do kożucha, czekolada do śledzi i siodło do świni. Tłumacz sama pod sobą kopała dołki, bo pomimo, że całość można uznać za bardzo udany przekład, tymi kilkoma zdaniami rozsianymi to tu, to tam sama sobie zasadziła kopa w tyłek. Z obcasa.

Postacie - przyznaję - takie sobie. Nie maja tego smaczku, którego zawsze poszukuję, nie mają duszy. Jednak mimo to jesteśmy w stanie je polubić. Jeśli chodzi o fabułę, to nie jest już tak łatwo. Niby wszystko na pierwszy rzut oka "cycuś glancuś" a tu...LABIRYNT. Należę do osób, które lubią, gdy w powieści jest zatrzęsienie różnych postaci, motywów, wątków pobocznych, powieści w powieści, retrospekcji i innych zabiegów, od których można dostać kręćka. Tutaj - nie nadążałam. Bardzo często musiałam wracać, przypominać sobie kto jest kim, gdzie się znajduje, jak to się stało i ogólnie nie wiedziałam, gdzie mam przód a gdzie tył. Fabuła też nie pomagała. W jednej chwili oglądacie mecz bokserski w którym startuje królik stojący na tylnych łapach. Chwilę potem wskakuje na rower i popierdziela nim dookoła ringu. W sekundę później okazuje się, że jego marynarka (nie pytajcie co się stało z bokserskim wdziankiem) okazuje się być wojskową kurtką, rower zamienia się w strzelbę, królik oddaje strzał, wskakuje na rower i dalej popierdziela. No zwariować można!

No i w tym momencie wkracza Straub i niczym Chuck Norris powala nas swoją najsilniejszą bronią - pomysłem. Historia jest tak wciągająca, tak fascynująca i tak nieprzewidywalna, że wszystko pozostałe schodzi na drugi plan. Po prostu musimy wiedzieć co będzie dalej, nawet jeśli mielibyśmy co drugie zdanie cofać się o kilka rozdziałów. W pewnym momencie zapominamy nawet o mikroskopijnym druczku, który dodatkowo utrudnia skupienie uwagi na konkretnej linijce. Już dawno nie czytałam tak niezwykłej historii w której nikt ani nic nie jest tym, czym powinno być. Kawał dobrej literatury, tyle Wam powiem. Przyznaję jednak, że nie wszystko pamiętam i są elementy które mi gdzieś umknęły, a kiedy się zorientowałam było już za późno i nie wiedziałam gdzie szukać odpowiedzi na moje pytania. Będzie trzeba kiedyś wrócić do tej książki, może same się znajdą.

Obawiam się, że długość tej recenzji mówi sama za siebie. To są chyba największe wypociny jakie do tej pory stworzyłam. Najlepszy dowód na to, że książka pozostawia wiele wątpliwości, nie mniej kłębiących się myśli i pytań bez odpowiedzi. Czy warto? Odpowiedzcie sobie sami.

Dawno, dawno temu, za mazurskimi lasami, bezkresnymi łąkami i brudnymi wodami, w niewielkiej wioseczce, dokąd prowadziła wąska, kręta droga żywcem wyjęta z "Listonosza Pata", stał domek. Domek inny niż wszystkie w okolicy, nie tylko ze względu na intensywny seledynowy kolor, który miał być kolorem trawy (ale nie wyszło). Domek nie był też wyjątkowy ze względu na płot, który...

więcej Pokaż mimo to

avatar
298
47

Na półkach:

Pierwsza część która opisuje perypetie chłopców w szkole miejscami nudnawa. Natomiast druga opisująca ich pobyt w Krainie Cieni fantastyczna,podobały mi się zwłaszcza opowieści Collinsa.

Pierwsza część która opisuje perypetie chłopców w szkole miejscami nudnawa. Natomiast druga opisująca ich pobyt w Krainie Cieni fantastyczna,podobały mi się zwłaszcza opowieści Collinsa.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    187
  • Chcę przeczytać
    174
  • Posiadam
    71
  • Horror
    7
  • Ulubione
    6
  • Teraz czytam
    3
  • Papier
    2
  • 2013
    2
  • Fantasy
    2
  • Przeczytane 2019
    2

Cytaty

Więcej
Peter Straub Kraina cieni Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także