rozwiń zwiń
Katarzyna

Profil użytkownika: Katarzyna

Gdańsk Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 8 lata temu
152
Przeczytanych
książek
160
Książek
w biblioteczce
114
Opinii
1 265
Polubień
opinii
Gdańsk Kobieta
Dodane| 1 ksiązkę
Moja dusza już dawno zgniła.

Opinie


Na półkach: ,

Wiele słyszałam o tej książce. I od lat powtarzałam: "raczej nie dla mnie". Pewnego dnia zobaczyłam "Regulamin tłoczni win" w zapowiedziach nowości wydawnictwa Prószyński i S-ka. Coś mnie tknęło. Chcę przeczytać tę książkę! Chyba to jest trochę tak, że to ona wybrała mnie, a nie odwrotnie. Nie wiem, czy recenzje, którymi próbawli zachęcić mnie znajomi były słabe czy po prostu nastał odpowiedni czas. W każdym razie książkę uznaję za wartą przeczytania!

Nie wiem do końca, co mnie odpychało od tej książki. Tematyka aborcji (choćby opisy były nie wiem jak szczegółowe) raczej przyciąga. Sierociniec tak samo. Za wątkami romantycznymi nie przepadam, ale da się przełknąć, jeśli nie jest to główny temat. Chyba były to recenzje wrażliwszych ode mnie, którymi tematyka wstrząsnęła, a wątki miłosne rozkojarzyły. Jednak błędem byłoby powiedzieć, że "Regulamin..." jest ksiażką o sieroctwie, aborcji i miłości.

Te trzy wątki są nićmi, które zawiazują supełkami inne problemy. Oczywiście kwestia moralna przerwania ciąży jest dość mocno widoczna. Pewnie częściowo dlatego, że nadal wzbodza kontrowersje i konflikty. Jednak bez niej trudniej byłoby zrozumieć wpływ doświadczeń z dzieciństwa i okresu dorastania na późniejsze, dorosłe postrzeganie świata. Trudo byłoby dotrzec, w jak czasami zagmatwany sposób próbujemy naprawić swoje błędy z przeszłości. Niektórzy powiedzą, że książka jest w znacznej części o przeznaczeniu. O tym, że nie mamy wpływu na nasze losy i prędzej czy później stanie się coś, co sprawi, że dopełni się nasze przeznaczenie. A może chodzi tu bardziej o wpływ wychowania na nasze późniejsze wybory? Lub wpływ społeczeństwa, w jakim przyszlo nam żyć i miejscowych realiów? A może to zburzone ideały kierują naszymi wyborami? Zaprawdę powiadam wam: książka to niegłupia.

Wielu osobom może nie odpowiadać styl pisania Irvinga (czy tylko mi to nazwisko kojarzy się z herbatą?). Historia ciągnie się jak rozgotowany makaron spaghetti. Ale dzięki sosowi w postaci ciekawych wątków makaron nie jest mdły. Pierwsza, niejako wstępna część opowieści zajmuje około 300 stron! Czasami czułam się jak na planie "Mody na sukces", gdzie ciąża naprawdę trwa dziewięć miesięcy. Ale w ogólnym rozrachunku stwierdzam, że ma to swój urok i nawet jeśli momentami może się lekko dłużyć, to nie przeszkadza to w odbiorze całej powieści.

Teraz czas trochę ponarzekać. Pozostanę chwilkę przy stylu i formie. Pomimo, że czasami zapominałam o istnieniu tego mankamentu (bo wciągnęłam się w historię), to był on bardzo irytujący: brak graficznego rozganiczenia pomiedzy wątkami. Owszem, jest podział na rozdziały, ale są strasznie długie. Normalnie w takich przypadkach, kiedy narracja przenosi się z jednego miejsca akcji do drugiego jest mała przerwa graficzna i od razu wiadomo, co i jak. Tutaj takiej przerwy nie ma, jest po ptrostu kolejny akapit. Czasami musiałam wracać kilka zdań, żeby się upewnić, że nie przysnęłam i czy aby na pewno nic mi nie umknęło.

Przeczytałam gdzieś opinię, że kreacja bohaterów była doskonała. Uważam, że był to najsłabszy punkt całej książki! Wszyscy są czarno-biali. Jeśli pojawia się miłość, to prawdziwa i na zawsze. Seks bez miłości? Przecież oni nie mieli nikogo innego, byli tacy samotni, opuszczeni i spragnieni bliskości! Wybaczamy. Jeśli pojawia się przyjaźń, to taka jak z serialu. Nawet jeśli cudowni bohaterowie robią coś głupiego, jest im to wybaczone, również przez czytelnika. Bo przecież nie chcieli źle! Przecież zmusiła ich do tego sytuacja! Czują się z tym źle i mają wyrzuty sumienia. Zmienia się ich zachowanie, ale poglądy - nigdy. Jeśli ktoś urodził się jako wrzeszczący buntownik, który nigdy nie kłamie, takim umiera. Jeśli ktoś niesie pomoc, aby zmazać winy przeszłości (popełnione oczywiście ze szlachetnych pobudek) i pozbyć się wyrzutów sumienia, umiera na posterunku. Jesli ktoś się narkotyzuje, to ma ku temu bardzo dobry powód i nadal pozostaje dobrym człowiekiem, kóry nigdy nie stoczy się na samo dno. Poczciwiec pozostaje poczciwcem, a nikczemniek nikczemnikiem. Można tak wymieniać bez końca. No i momentami sielanka jest tak mdła i słodka, że rzygać się chce.

Tak jak wspomniałam - książkę uznaję za wartą przeczytania, bardzo miło spędziłam przy niej czas. Nawet się kilka razy zadumałam. Wymienione mankamenty nie przysłaniają całości i nie przeszkadzają w ogólnym odbiorze. Może dlatego, że to nie postaci i nie fabuła sama w sobie są celem autora? Nie jest to pozycja po przeczytaniu której biję się w piersi z okrzykiem "Głupiam, żem wcześniej po nią nie sięgła!". Przekręciłam ostanią stronę, uśmiechnęłam się pod bujnym wąsem i pomyślałam: "Fajnie, że się w końcu zdecydowałam!"

Wiele słyszałam o tej książce. I od lat powtarzałam: "raczej nie dla mnie". Pewnego dnia zobaczyłam "Regulamin tłoczni win" w zapowiedziach nowości wydawnictwa Prószyński i S-ka. Coś mnie tknęło. Chcę przeczytać tę książkę! Chyba to jest trochę tak, że to ona wybrała mnie, a nie odwrotnie. Nie wiem, czy recenzje, którymi próbawli zachęcić mnie znajomi były słabe czy po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy w latach osiemdziesiątych otwarto granice niedostępnych dotąd Chin, stworzono okazję do zobaczenia na własne oczy, jak tam jest. Jak tam jest naprawdę, bo to oczywiste, że z roku na rok coraz częściej odwiedzane Chiny zaczną się zmieniać. Zanim to jednak nastąpi możemy odkrywać bogactwo trzeciego co do wielkości państwa świata. Colin Thubron wykorzystuje tę okazję w stu procentach i wyrusza na samotną wyprawę mierzącą ponad piętnaście tysięcy kilometrów.

Nie jest to książka ociekająca optymizmem. Wręcz przeciwnie - nie znajdziemy tu biedaków szczęśliwych pomimo tego, że nie posiadają niczego. Nie znajdziemy tu dumnych ze swojego kraju Chińczyków, którzy z niewymuszoną życzliwością i radością oprowadzą zagranicznego turystę po co ciekawszych zakątkach kraju. Znajdziemy za to zgorzkniałość ofiar maoistycznych Chin. Zgorzkniałość oprawców, którzy także stali się ofiarami systemu. Podział na turystów i lokalsów, działający na tej samej zasadzie jak podział na żydowskie i aryjskie sektory w transporcie publicznym czy restauracje przeznaczone tylko dla białych. Czarny rynek, na któym możemy kupić każde stworzenie, jakie sobie tylko wymyślimy. Za 2 funty. Rozdzielone rodziny, czekające na siebie latami. Albo takie, które nigdy razem nie były. Sprane mózgi, bliźniaczo podobne do tych ze stalinowskiej Rosji.

Thubron, jako Anglik, którego kraj nigdy nie musiał podnosić się spod historycznych gruzów reżimu, ma czasami problemy ze zrozumieniem mentalności Chińczyków. Bywa zmęczony odgrywaniem roli małpy w cyrku, na którą wszyscy się gapią, gdzie tylko się nie pojawi. Odpowiadaniem wiecznie na te same pytania: ile zarabiasz? Czy rolnicy w Anglii mają dni wolne od pracy? Ile masz koszul? I ukrywaniem tego, że jego miesieczne zarobki przewyższają niejedną roczną chińską pensję. Przypomina Wam to coś? Bo ja czytając te fragmenty widziałam Polskę, nie tak znowu dawną. Czy ktoś nie zna choć jednej osoby, która miała ciocię w Ameryce, która przysyłała paczki? Pamiętam, jak zbierało się pazłotko z czekolady i wygładzało paznokciem na gładką, srebrną taflę. Pamiętam, jak ludzie z wioski przychodzili do nas do domu zadzwonić, bo mieliśmy jedyny telefon w okolicy. Później pierwszą komórkę i komputer - nie mogłam uwolnić się od dzieciaków, które masowo przychodziły pograć w pasjansa albo porysować w Paint. Pamiętam, jak spędzaliśmy u kolegi całe wieczory wgapiając się w telegazetę i jak bardzo mu tej telegazety zazdrościłam. Pamięam jak na wycieczce szkolnej jedno z dzieci zaczęło jeść banana ze skórką, bo nigdy wcześniej nie jadło tego owocu. Pamietam, jak weszliśmy do Unii i kiedy wielu znajomych zaczęło wyjeżdżać. Zadawaliśmy pytania: Ile zarabiasz? Ile masz koszul? Ile dni w tygodniu pracujesz? Naprawdę jadasz na mieście? O tak, Polakowi zdecydowanie łatwiej zrozumieć Chińczyków.

Pomimo, że nie czytam zbyt wielu książek podróżniczych, ta sprawiła mi wiele przyjemności i dostarczyła niejednego tematu do rozmyślań. Pozostawia po sobie wizerunek przybrudzonych, nieco zamglonych Chin, zamkniętych pomimo otwartych granic. Sprawia, że chcę tam pojechać i sprawdzić, jak bardzo się zmieniły przez te 28 lat.

Kiedy w latach osiemdziesiątych otwarto granice niedostępnych dotąd Chin, stworzono okazję do zobaczenia na własne oczy, jak tam jest. Jak tam jest naprawdę, bo to oczywiste, że z roku na rok coraz częściej odwiedzane Chiny zaczną się zmieniać. Zanim to jednak nastąpi możemy odkrywać bogactwo trzeciego co do wielkości państwa świata. Colin Thubron wykorzystuje tę okazję w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna książka Kinga pojawiła się w mojej kolekcji. Oczywiście przy okazji premiery tu i ówdzie pojawiały się dyskusje, czy autor aby nie stracił już swojego polotu i czy nowe powieści dorównują tym pierwszym, osławionym i zekranizowanym. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych książek Kinga, jakie ostatnio wyszły.

Przede wszystkim czuć tu kingowski kimat. Pełną gębą. Na początku prostolinijna, ciepła opowiastka o spokojnych mieszkańcach prowincjonalnego miasteczka. Potem robi się coraz gęściej, mroczniej, ciężej. Atmosfera porównywalna do przedburzowego powietrza zatrzymującego się w połowie drogi do płuc. A co potem?! JEBUDU! Gromy i błyskawice. Znów cisza.

Religia jest niemalże stałym elementem prozy Kinga. Fanatycy potrafią wymyślić takie rzeczy, że meteoryt uderzający w ziemię czy jakakolwiek inna wersja końca świata to przy nich pryszcz. Jeśli się głębiej nad tym zastanowić, to jakieś 80% okropieństw, jakie człowiek wyrządził drugiemu człowiekowi było wykonywanych z imieniem boga na ustach. Różni to byli bogowie, ale zasada pozostaje ta sama. W "Przebudzeniu" też mamy fanatyka. Jego bogiem jest elektryczność.

[UWAGA MAŁY SPOJLER!]
Nietrudno się domyślić, że jeśli mamy elektryczność, to prędzej czy później będziemy mieli wskrzeszanie umarłych. W "Przebudzeniu" też mamy ten motyw, ale miał on troszkę inny cel niż u Mary Shelley. Nie chodziło o sam powrót umarłego do żywych. Tym razem wskrzeszamy, aby zerknąć na drugą stronę. Musze przyznać, że King zaskoczył mnie tym razem swoją wizją. I przeraził jednocześnie. Dobra robota!
[KONIEC SPOJLERA]

W książce bardzo wyraźnie widać wpływy innych pisarzy, których wagę King podkreśla niejednokrotnie w wywiadach, wypowiedziach, wstępach i posłowiach swych powieści. Bez trudu znajdziemy Poego, Mary Shelley czy Lovecrafta. Moim zdaniem to zaleta, ponieważ oznacza to, że Stephen pomimo licznych sukcesów ciągle uczy się od innych. Ciągle zagląda do koszyczka z inspiracjami od jego osobistych mistrzów prozy. Uważam, że jeśli przestanie to robić, przestanie się rozwijać, a co za tym idzie - jego książki już nigdy nie będą miały tego "czegoś". W "Przebudzeniu" bardzo łatwo wyczuć, że King ciągle "jara się" tematyką horroru, religii, ludzkiego umysłu, wielowarstwowości świata i względności czasu. Jaram się i ja.

Jeśli miałabym opisać dwoma słowami, o czym jest ta książka, powiedziałabym: religia i rock 'n' roll. Czy samo to nie jest już najlepszą recenzją?

Kolejna książka Kinga pojawiła się w mojej kolekcji. Oczywiście przy okazji premiery tu i ówdzie pojawiały się dyskusje, czy autor aby nie stracił już swojego polotu i czy nowe powieści dorównują tym pierwszym, osławionym i zekranizowanym. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych książek Kinga, jakie ostatnio wyszły.

Przede wszystkim czuć tu kingowski kimat. Pełną gębą. Na...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Katarzyna Wilczek

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [5]

Stephen King
Ocena książek:
7,0 / 10
169 książek
14 cykli
15812 fanów
Chuck Palahniuk
Ocena książek:
6,6 / 10
63 książki
2 cykle
Pisze książki z:
861 fanów
Hubert Selby
Ocena książek:
7,9 / 10
7 książek
0 cykli
Pisze książki z:
37 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
152
książki
Średnio w roku
przeczytane
11
książek
Opinie były
pomocne
1 265
razy
W sumie
wystawione
110
ocen ze średnią 6,4

Spędzone
na czytaniu
964
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
12
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]