Biblioteczka
2023-11-08
2022-11-03
2022-11-02
2023-01-26
2022-06-04
2018-01-25
2013-02-24
2012-03-22
2013-05-23
2013-01-20
2013-01-26
2012-03-10
Chyba nie muszę nikomu przybliżać sylwetki Kerstin Gier, prawda? W przeciągu ostatniego roku jej książki zapewniły jej niemałą karierę. Trylogia Czasu zrobiła oszałamiającą furorę, nie tylko u nas, ale także za granicą. Doszło do tego, że "Czerwień Rubinu" zostanie zekranizowana, czego nie mogę się doczekać. Nie wiem czy moja cierpliwość wytrzyma do przyszłego roku.
Specjalnie dla tej recenzji, bardzo się poświęciłam i ponownie przeczytałam "Zieleń Szmaragdu", który jest trzecim i zarazem ostatnim tomem Trylogii Czasu, czego bardzo żałuję.
W tej części Gwendolyn cierpi z powodu złamanego serca i z pomocą przyjaciółki Leslie i demona-ducha Xemeriusa próbuje je wyleczyć. Wiadomo, jak miłość wchodzi do gry, to rozum idzie w odstawkę, ale Gwen nie może sobie na to pozwolić. Musi znaleźć odpowiedź na to, dlaczego Lucy i Paul nie chcieli dopuścić do zamknięcia kręgu, a tym samym dania ludzkości cudownej substancji, która pozwoli wyleczyć wszystkie choroby i pomoże rozwiązać wiele problemów.
Zagadka z każdym kolejnym przeskokiem w przeszłość staje się coraz bardziej zawikłana i skomplikowana, ale Rubin nie pozostaje ze wszystkimi problemami sam. Kontaktuje się z dziadkiem, który jest skarbnicą wielu informacji mniej lub bardziej przydatnych.
Teraz kilka konkretnych słów. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, a dostarcza przy tym tyle emocji, że aż ciężko sobie to wyobrazić. Do ostatniej strony lekturę pochłania się z zapartym tchem, pomimo tego, że nie przekazuje żadnych wielkich wartości i w zasadzie nie jest perłą literatury. Sukces "Zieleni Szmaragdu" zapewniła lekka, dynamiczna akcja, wątek miłosny, który pomijając fakt, że może sprawiać wrażenie dosyć idyllicznego i tak jest porywający oraz oczywiście tajemnice, które sprawiają, że zachodzi się w głowę, starając się znaleźć rozwiązanie.
"Trylogia Czasu" jest takim typem serii, o którym się nie zapomina i na zawsze pozostaje w naszych sercach, sprawiając ból w momencie, gdy uświadamiamy sobie, że po przeczytaniu ostatniego zdania nie poznamy już dalszych losów postaci, które tak pokochaliśmy. Ja mam wrażenie jak bym miała zespół odstawienia, albo tak zwany kac książkowy, który nie pozwala na przeniesienie się ze świata jednej historii, do świata kolejnej. Tak się dzieje, gdy książka jest wyjątkowa i zadziwiająco porywająca.
Komu mogę polecić, nie tylko tylko "Zieleń Szmaragdu", ale również pozostałe części. Oczywiście osobom, które lubią fantastykę, która przeplata się z rzeczywistością, w taki sposób, że każde nadnaturalne wydarzenie wydaje się być całkowicie realnym i zwyczajnym oraz tym personom, które nie są wielkimi fanami czytania, ale mogli by się przekonać, o tym, że książki mogą być świetną zabawą i potrafią dostarczyć niezapomnianych przygód.
Chyba nie muszę nikomu przybliżać sylwetki Kerstin Gier, prawda? W przeciągu ostatniego roku jej książki zapewniły jej niemałą karierę. Trylogia Czasu zrobiła oszałamiającą furorę, nie tylko u nas, ale także za granicą. Doszło do tego, że "Czerwień Rubinu" zostanie zekranizowana, czego nie mogę się doczekać. Nie wiem czy moja cierpliwość wytrzyma do przyszłego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Katniss i Peeta wrócili do domu po traumatycznych zdarzeniach na arenie, jednak nie mogą długo cieszyć się spokojem., muszą wziąć udział w obowiązkowym Tournee Zwycięzców, które wiele zmieni w życiu każdego z dystryktów, a kolejne Igrzyska wprawią w osłupienie i zaprą dech w piersiach (jednak nie w pozytywnym znaczeniu).
Pierwszy tom trylogii pokochałam natychmiast, w momencie, gdy książka znalazła się w moich rękach, więc zapałanie wielką miłością do "W pierścieniu ognia" pozostawało tylko kwestią czasu, w moim przypadku trochę to trwało z powodu szkoły, ale nie zagłębiajmy się w szczegółach.
Jak to zazwyczaj bywa w przypadku serii, drugie tomy mają to do siebie, iż napisane są byle jak z nadzieją, że fala uwielbienia wiernych fanów wzniesie je na wyżyny list bestsellerów. I tutaj Suzanne Collins zrobiła mały przekręt, gdyż "W pierścieniu ognia" trzyma poziom "Igrzysk śmierci" i nie brakuje mu świeżości i mnóstwa bardzo zaskakujących zwrotów akcji, które z każdą kolejną stroną podnoszą towarzyszące nam napięcie, zdenerwowanie i nie dowierzanie.
Pisarka ma naprawdę dobry styl, który jest idealny dla młodzieży, która przełamała się i postanowiła sięgnąć po książkę, co w dzisiejszych czasach niestety coraz rzadziej się zdarza. Suzanne Collins pisze w sposób prosty i lekki, używa łatwo przyswajanych zwrotów, które idealnie oddają panującą w książce atmosferę. Myślę, że dużym plusem jest również to, iż zbytnio nie rozpisuje się na temat zbędnych czynności i opisów nowych miejsc. Zdecydowanie woli, aby uwaga czytelnika była skupiona na tym co się dzieje i jaki wpływ mają te wydarzenia na psychikę naszych ulubionych bohaterów.
Uważam, że bardzo ważne w książce jest to, że nie jest przesłodzona. Nie ma cukierkowej miłości, jest przemoc, brutalność, zło... Bohaterowie pomimo strachu, który odczuwają w każdego dnia, są silni i nie poddają się łatwo. Walczą o to co jest dobre nie tylko dla nich, ale dla wszystkich dystryktów. Suzanne Collins stara sie podkreślić, te cechy charakteru i ten rodzaj postępowania, który w dzisiejszych czasach coraz trudniej spotkać.
Książkę naprawdę gorąca polecam wszystkim. Z pewnością czas, który zostanie poświęcony na jej przeczytanie nie będzie czasem straconym. Tutaj nie ma się nad czym zastanawiać - trzeba po prostu ruszyć tyłek i pójśc do księgarni bądź biblioteki.
Katniss i Peeta wrócili do domu po traumatycznych zdarzeniach na arenie, jednak nie mogą długo cieszyć się spokojem., muszą wziąć udział w obowiązkowym Tournee Zwycięzców, które wiele zmieni w życiu każdego z dystryktów, a kolejne Igrzyska wprawią w osłupienie i zaprą dech w piersiach (jednak nie w pozytywnym znaczeniu).
więcej Pokaż mimo toPierwszy tom trylogii pokochałam natychmiast, w...