-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać83
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
Biblioteczka
2020-05-09
2019
2019-08-30
2019-08-30
2019-07-08
2019-04-01
Dzisiaj nie będzie żadnego śmieszkowania, ani ironicznych docineczków.
Książka jest po prostu przerażająca. To, co działo się za zamkniętymi drzwiami ośrodka sióstr Boromeuszek, mogłoby stanowić kanwę doskonałego filmowego thrillera.
Dla mnie najbardziej wstrząsające jest to, że mieszkałam dosłownie krok od ośrodka, przez prawie 20 lat...
Z każdą przewróconą kartką, oczy otwierały się szerzej. Jakim cudem taka krzywda może pozostać niezauważona? Jak musiały się czuć dzieci, które swoją traumą chciały się podzielić, ale nikt im nie wierzył?!
Pozycja tylko dla czytelników o mocnych nerwach. Ja mam kaca do teraz...
Dzisiaj nie będzie żadnego śmieszkowania, ani ironicznych docineczków.
Książka jest po prostu przerażająca. To, co działo się za zamkniętymi drzwiami ośrodka sióstr Boromeuszek, mogłoby stanowić kanwę doskonałego filmowego thrillera.
Dla mnie najbardziej wstrząsające jest to, że mieszkałam dosłownie krok od ośrodka, przez prawie 20 lat...
Z każdą przewróconą kartką,...
2019-01-03
Pewnie nie będę obiektywna, jeżeli chodzi o tę pozycję... Ale jo żech jes dziołcha ze Śląska, więc zarówno górnicze realia, jak i śląska godka są mi bardzo bliskie.
Moim zdaniem "Pionek" jest jeszcze lepszy niż "Śleboda" tego samego duetu.
Zachwyca mnie rozwój głównych bohaterów (nawet pani antropolog drażni jakoś mniej). Wielki plus za dwuznaczność tytułu.
Serdecznie polecam tym, których interesuje tematyka seryjnych morderców okresu PRLu a także szeroko pojęta "śląskość".
Z rozrzewnieniem pochylałam się nad znajomymi mi miejscami i "chodziłam" "moimi" ulicami.
Wątek kryminalny, a właściwie psychologiczno-kryminalny również bez zarzutu.
Pewnie nie będę obiektywna, jeżeli chodzi o tę pozycję... Ale jo żech jes dziołcha ze Śląska, więc zarówno górnicze realia, jak i śląska godka są mi bardzo bliskie.
Moim zdaniem "Pionek" jest jeszcze lepszy niż "Śleboda" tego samego duetu.
Zachwyca mnie rozwój głównych bohaterów (nawet pani antropolog drażni jakoś mniej). Wielki plus za dwuznaczność tytułu.
Serdecznie...
2019-01-01
"Śleboda" czyli wolność. Jak bardzo trafnym jest stwierdzenie "moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego"!
Tak się składa, że akcja "Ślebody" dzieje się w miejscu, które jest mi bardzo bliskie, podobnie jak głównej bohaterce, Annie Serafin.
Ogromny plus za góralską gwarę, wielowymiarowość postaci i mnogość wątków. Akcja jest dynamiczna, rozwija się szybko, żeby po chwili zwolnić, a za moment ponownie przyspieszyć.
Muszę przyznać, że autorom udało się mnie gdzieniegdzie zaskoczyć. Chyba podobnie jak bohater "Ślebody" zaskakiwał mieszkańców Murzasichla. Pochłonęłam w jeden wieczór i serdecznie polecam!
"Śleboda" czyli wolność. Jak bardzo trafnym jest stwierdzenie "moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego"!
Tak się składa, że akcja "Ślebody" dzieje się w miejscu, które jest mi bardzo bliskie, podobnie jak głównej bohaterce, Annie Serafin.
Ogromny plus za góralską gwarę, wielowymiarowość postaci i mnogość wątków. Akcja jest dynamiczna, rozwija się...
2019-01-01
2018-10
Młoda kobieta, nieco starsi mężczyźni... Gdy Marlene zdaje sobie sprawę z tego, że małżeństwo ze znanym kryminalistą jest dla niej bardziej więzieniem, niż wrotami do raju, postanawia uciec. Na skutek nieoczekiwanego splotu wydarzeń trafia pod opiekę człowieka gór i samotnika- Simona. Kobieta szybko orientuje się, że mąż przed którym ucieka, nie jest jedynym mężczyzną, który skrywa przed nią swoje tajemnice...
Akcja „Lissy” jest niespieszna, rozwija się w swoim tempie. Czytelnik ma jednak wrażenie, że ze strony na stronę atmosfera gęstnieje. Robi się coraz bardziej duszno. Nie można pozbyć się uczucia, że chwilowe przestoje są tylko efektowną pauzą przed właściwą akcją.
Autor posługuje się krótkimi, prostymi zdaniami, które idealnie oddają klimat całego thrillera. Nie ma w nim miejsca na finezję i podchody. Każda akcja ze strony bohaterów, natychmiast spotyka się z reakcją.
Bohaterowie są postaciami wielowymiarowymi, podejmują zaskakujące decyzje, ponoszą ich, nieraz bardzo bolesne, konsekwencje. Jednocześnie, niby mimochodem, autor wplata w fabułę informacje na temat ich dotychczasowego życia. Ten sprytny zabieg sprawia, że nie jesteśmy w stanie ich jedynie kochać lub tylko nienawidzić.
Na ogromną uwagę zasługuje postać tytułowej Lissy, która, chociaż nie bezpośrednio, ma ogromny wpływ na koleje losów innych bohaterów.
Przysłowiową „wisienką na torcie” jest dla mnie rozbudowana analiza psychiki bohaterów.
Wraz z autorem możemy „zajrzeć” im w duszę, przyjrzeć się ich motywacji, a czasem być świadkami ogromnej ludzkiej tragedii.
Podsumowując, „Lissy” jest powieścią wymagającą, zdecydowanie zasługuje na czytanie jej w skupieniu. Duszny, przytłaczający klimat thrillera sprawia, że od książki nie sposób się oderwać.
Czytelnik zdaje sobie sprawę, że niebezpieczeństwo czyha tuż za rogiem, ale ciekawość zwycięża i... czyta dalej. Im bliżej końca, tym bardziej wielowymiarowo i niejednoznacznie.
Młoda kobieta, nieco starsi mężczyźni... Gdy Marlene zdaje sobie sprawę z tego, że małżeństwo ze znanym kryminalistą jest dla niej bardziej więzieniem, niż wrotami do raju, postanawia uciec. Na skutek nieoczekiwanego splotu wydarzeń trafia pod opiekę człowieka gór i samotnika- Simona. Kobieta szybko orientuje się, że mąż przed którym ucieka, nie jest jedynym mężczyzną,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-05
Właściwie nie wiem, czy nie powinnam się wstrzymać z tą recenzją, aż emocje nieco opadną. Książkę zaczęłam dzisiaj i dzisiaj skończyłam.
Rzeczywiście, jest w niej coś obrzydliwego, odpychającego, ale nie można jej ot tak odłożyć. Trochę przypomina zadartą skórkę. Manipulowanie przy niej sprawia ból, ale człowiek nie może tak po prostu zostawić jej w spokoju.
Rzecz podzielona jest na trzy części, dwie współczesne i jedną, można powiedzieć, retrospektywną. Akcja nie jest szczególnie wartka, więc mamy czas "zajrzeć w dusze" głównych bohaterów. A jest w co zaglądać!
Kobieta i mężczyzna. Pisarka i lekarz. Ona jest tak antypatyczna i zimna, że aż wydaje się (czy tylko?) "nienormalna". On z kolei jest tak pomocny i uporządkowany, że również się taki wydaje.
Serdecznie polecam. W pewnym sensie uznaję tę pozycję za studium mrocznej części naszej natury. Jeśli nie każdego, to na pewno części z nas.
Właściwie nie wiem, czy nie powinnam się wstrzymać z tą recenzją, aż emocje nieco opadną. Książkę zaczęłam dzisiaj i dzisiaj skończyłam.
Rzeczywiście, jest w niej coś obrzydliwego, odpychającego, ale nie można jej ot tak odłożyć. Trochę przypomina zadartą skórkę. Manipulowanie przy niej sprawia ból, ale człowiek nie może tak po prostu zostawić jej w spokoju.
Rzecz...
2018-10-05
To moje pierwsze spotkanie z panią Link, ale na pewno nie ostatnie.
Zdecydowanie podobała mi się mnogość poruszanych w książce wątków, żałuję, że niektóre z nich nie zostały bardziej rozwinięte. Autorka sprytnie splata wszystko w całość, akcja jest wartka i miejscami naprawdę trzymająca w napięciu.
Podobało mi się również zaglądanie do psychiki bohaterów, ot takie zboczenie zawodowe.
"Obserwatora" czyta się gładko, czytelnik nie zauważa, kiedy na tyle wciąga się w akcję, że książkę nosi już ze sobą po mieszkaniu. Polecam!
To moje pierwsze spotkanie z panią Link, ale na pewno nie ostatnie.
Zdecydowanie podobała mi się mnogość poruszanych w książce wątków, żałuję, że niektóre z nich nie zostały bardziej rozwinięte. Autorka sprytnie splata wszystko w całość, akcja jest wartka i miejscami naprawdę trzymająca w napięciu.
Podobało mi się również zaglądanie do psychiki bohaterów, ot takie...
2018-08
2018-06
2018-06
No, to jakby to powiedzieć... Każdy ma jakąś inną "guilty pleasure". Moją są zdecydowanie książki Pani Miszczuk.
Miejscami naiwne, ale czyta się dalej, a człowiek mimo wszystko dobrze się bawi.
W tej części Gosława denerwowała mnie zdecydowanie najmniej. Tak, jakby część głupot po prostu wywietrzała jej z głowy.
Oczywiście duży plus za tło fabularne. W dalszym ciągu kręci mnie słowiańszczyzna.
Ot, świetna pozycja na leżaczek ;)
No, to jakby to powiedzieć... Każdy ma jakąś inną "guilty pleasure". Moją są zdecydowanie książki Pani Miszczuk.
Miejscami naiwne, ale czyta się dalej, a człowiek mimo wszystko dobrze się bawi.
W tej części Gosława denerwowała mnie zdecydowanie najmniej. Tak, jakby część głupot po prostu wywietrzała jej z głowy.
Oczywiście duży plus za tło fabularne. W dalszym ciągu...
2018-07
Ojej, ileż było przy tym radochy! Chwilami śmiałam się głośno, naprawdę.
Wesoła, nieco przekorna pozycja, osadzona w bardzo przystępnych realiach niepozbawionych pewnej świeżości. Jeżeli ktoś lubi fantasy, w którym jeden bohater dźwiga na swoich barkach sporo odpowiedzialności, to "Zawód: wiedźma" jest dla niego (w przeciwieństwie do wielbicieli gatunku: "zanim wyruszysz w drogą, należy zebrać drużynę").
Akcja jest wciągająca i wartka, humor tryska z każdej strony i chociaż trup nie ściele się gęsto, Olga Gromyko zapewni Wam rozrywkę na kilka dobrych godzin.
Ojej, ileż było przy tym radochy! Chwilami śmiałam się głośno, naprawdę.
Wesoła, nieco przekorna pozycja, osadzona w bardzo przystępnych realiach niepozbawionych pewnej świeżości. Jeżeli ktoś lubi fantasy, w którym jeden bohater dźwiga na swoich barkach sporo odpowiedzialności, to "Zawód: wiedźma" jest dla niego (w przeciwieństwie do wielbicieli gatunku: "zanim wyruszysz...
2018-08
Absolutnie obowiązkowa pozycja. Zwłaszcza dla kogoś, kto jest zainteresowany psychiką ludzką, więziennictwem w USA, czy karą śmierci.
Dla mnie największym plusem jest sposób, w jaki autorka prowadzi narrację- nie ocenia, nie wydaje sądów, stara się przedstawić sytuację z wielu perspektyw.
Najciekawszą częścią były dla mnie opowieści kobiet, które związały się z osadzonymi w celach śmierci.
Przeczytałam bez odrywania się.
Absolutnie obowiązkowa pozycja. Zwłaszcza dla kogoś, kto jest zainteresowany psychiką ludzką, więziennictwem w USA, czy karą śmierci.
Dla mnie największym plusem jest sposób, w jaki autorka prowadzi narrację- nie ocenia, nie wydaje sądów, stara się przedstawić sytuację z wielu perspektyw.
Najciekawszą częścią były dla mnie opowieści kobiet, które związały się z...
2018-08-03
Hmmmm... Bardzo zaskoczyła mnie ta książka! Ze względu na lato, ukrop, wczasy i kilka innych czynników, poszukiwałam czegoś lekkiego, łatwego i przyjemnego (może nawet naiwnego) do poczytania.
Padło na Norę Roberts i kilka jej książek. Po przebrnięciu przez trylogię "Rodzina O'Dwyer" nie spodziewałam się po "Miasteczku Innocence" niczego, poza nieskomplikowaną rozrywką.
A tu niespodzianka! Rzeczywiście, rzecz czyta się lekko i szybciutko, ale nie jest to już cukierkowe romansidło (choć wątków romansowych nie brak). Bardzo podobało mi się poprowadzenie wątku kryminalnego, muszę przyznać, że do pewnego momentu bardzo mnie zaskakiwał.
Wspaniały był także klimat: małe miasteczko, Mississippi, lata 90. XX w.
Podobali mi się również bohaterowie. Może byli nieco jednowymiarowi, ale za to niemożliwym było nieobdarzenie ich sympatią.
Jednym słowem: serdecznie polecam tę pozycję (na wakacje i nie tylko).
Hmmmm... Bardzo zaskoczyła mnie ta książka! Ze względu na lato, ukrop, wczasy i kilka innych czynników, poszukiwałam czegoś lekkiego, łatwego i przyjemnego (może nawet naiwnego) do poczytania.
Padło na Norę Roberts i kilka jej książek. Po przebrnięciu przez trylogię "Rodzina O'Dwyer" nie spodziewałam się po "Miasteczku Innocence" niczego, poza nieskomplikowaną rozrywką....
Ależ to było urocze!
Zabrałam książkę na wakacje, jako coś lekkiego, łatwego i przyjemnego ale nie głupiego. I rzeczywiście, taka właśnie była.
"Całe miasto o tym mówi" to historia miasteczka od jego założenia, aż do upadku, opowiedziana oczami mieszkańców. Tych żywych i tych... niekoniecznie żyjących. Króciutkie rozdzialiki uciekały jeden za drugim, nie zauważyłam, kiedy się skończyły.
Polecam na wakacje.
Ależ to było urocze!
więcej Pokaż mimo toZabrałam książkę na wakacje, jako coś lekkiego, łatwego i przyjemnego ale nie głupiego. I rzeczywiście, taka właśnie była.
"Całe miasto o tym mówi" to historia miasteczka od jego założenia, aż do upadku, opowiedziana oczami mieszkańców. Tych żywych i tych... niekoniecznie żyjących. Króciutkie rozdzialiki uciekały jeden za drugim, nie zauważyłam,...