-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2017
2017-05
2017-06
Minęło trochę czasu, a ja wciąż nie wiem, co napisać o tej książce. Bardzo wiele emocji we mnie wzbudziła i zarazem obudziła coś, co było uśpione od pewnego czasu. I niestety, tak miało zostać. Nie będę się rozdrabniać tutaj co to konkretnie było, bo to nie jest istotne dla recenzji. Ważny jest sam fakt.
Sięgając po kolejną książkę Katarzyny Bondy, wiedziałam, że się nie rozczaruję. Zastanawiałam się jedynie, czy "Florystka" będzie lepsza od pozostałych dwóch tomów, czy nie. Jak zatem wypadła?
Nie mam pojęcia, czy to definitywny koniec przygód Huberta Meyera, czy nie (podobno nie). Jedyne, czego mam pewność to to, że ta część była godnym zwieńczeniem serii.
Nasz słynny psycholog policyjny popełnił błąd w profilu w ważnej sprawie i zakończył przez to swoją karierę. Rzucił wszystko jak leżało i wyjechał. Nie, nie w Bieszczady. Na Mazury. Do domu swoich rodziców, którzy w międzyczasie umarli. Sielanka? Nie dla Meyera. Pieniądze się kończą, nie ma co robić, a tu dodatkowo jeszcze dawna kochanka się pojawia... Wbrew pozorom, będzie cholernie istotnym ogniwem w całej sprawie, a nawet całej powieści. Lena to piękne imię, prawda? Hubert początkowo nie chce z nią współpracować, mimo, iż jej propozycja ma ręce i nogi, a nawet głowę, jednak pech lub szczęście, w każdym razie los chciał, aby tych dwoje zaczęło wspólną pracę. Jak to się skończy? Tego nie zdradzę. Główną zbrodnią w całej treści jest zaginięcie dziewięcioletniej Zosi, która ma cygańskie korzenie od strony matki. Nie ukrywam, to będzie dość ważne w sprawie (i jednocześnie bardzo ciekawe, bo Pani Kasia wprowadza nas trochę w kulturę tych ludzi i ich zwyczaje oraz tradycje). Dziewczynka chodziła do szkoły muzycznej, do klasy harfy- bardzo ważnego instrumentu dla powieści. Swoją drogą, jest to mój ulubiony instrument, planuję kiedyś zdobyć swój egzemplarz i nauczyć się gry. Od lat jestem zafascynowana jego brzmieniem, więc co za tym idzie- książka zaczęła mieć dla mnie także symboliczny wydźwięk. Podejrzaną w sprawie staje się pewna bardzo utalentowana florystka, którą wszyscy biorą za niezrównoważoną, gdyż jej syn kilka lat wcześniej został zamordowany, a ona twierdzi, że słyszy i widzi jego ducha. Jednak... czy byłaby wstanie porwać i zamordować inne dziecko? Czy słusznie jest podejrzewana? Co takiego ukrywa? Policja zaczyna łączyć ze sobą te dwie sprawy, w międzyczasie na światło dzienne wychodzi wiele mrocznych tajemnic rodziny dziewczynki... Czy słusznie? Sprawca bawi się z Meyerem w kotka i myszkę, zatem kto zwycięży? A może Hubert znów się pomyli...
Cóż, nie zdradzę odpowiedzi na te pytania. Jeśli chcecie je poznać, musicie przeczytać "Florystkę". To naprawdę świetna książka, wnikliwa i dopracowana psychologicznie. Ukazuje nam obraz osoby chorej psychicznie, procesów, które zachodzą w jej mózgu, jej zachowania, postępowania i przede wszystkim- bystrości i inteligencji. Pokazuje, jak choroba wraz z predyspozycjami umysłowymi tworzy bombę, która po cichu, ukazując jedynie efekt końcowy, którym jest śmierć. Seria z Hubertem Meyerem zdecydowanie należy do jednej z moich ulubionych serii kryminalnych, a na chwilę obecną ostatnia z części zajmuje u mnie drugie miejsce. "Sprawa Niny Frank" podobała mi się trochę bardziej, ale ze względu na tematykę, a nie konstrukcję czy jakieś mankamenty "Florystki". Wszystkie trzy są równie dobre, na bardzo wysokim poziomie. Polecam.
Minęło trochę czasu, a ja wciąż nie wiem, co napisać o tej książce. Bardzo wiele emocji we mnie wzbudziła i zarazem obudziła coś, co było uśpione od pewnego czasu. I niestety, tak miało zostać. Nie będę się rozdrabniać tutaj co to konkretnie było, bo to nie jest istotne dla recenzji. Ważny jest sam fakt.
Sięgając po kolejną książkę Katarzyny Bondy, wiedziałam, że się nie...
2017-08-26
O tym Panu słyszałam bardzo dużo, jednak nie miałam wcześniej styczności z jego twórczością. Niemalże rok temu odbyła się trzecia edycja Poznańskiego Festiwalu Kryminałów GRANDA, na który się oczywiście ponownie wybrałam, a ów Pan figurował na liście gości, więc niegrzecznie by było pojawić się tam bez znajomości książek, czyż nie? Sięgnęłam więc po jedną, potem drugą i... przepadłam. Opowiem zatem o pierwszej z nich, bo jest fenomenalna!
Nad Kasią Donek wisi spadek pod postacią milionów lub nawet miliardów dolarów po babci z Ameryki, jednak jedynym warunkiem, aby go objąć jest sprawienie sobie potomka wraz ze zdradzającym ją mężem w ciągu 5 lat od śmierci staruszki. Na początku bardzo się starali, nie wychodziło, potem zaczęli się od siebie odsuwać i zaczęło się robić nieciekawie. Do końca terminu zostało tylko 10 miesięcy, a gdy im się nie uda, pieniądze ma dostać polska parafia w Ameryce, którą starsza pani bardzo wspierała. Cóż zatem począć!? W sumie... jak to co? Trzeba zamordować męża! Problem jest jednak taki, że ów szanowny małżonek wpadł na identyczny pomysł... Jak łatwo się domyślić, obydwoje zawzięcie polują na siebie. Żeby było weselej, parę innych osób, z fałszywymi zakonnicami i mafiozem na czele, także bardzo chce się ich pozbyć z tego świata, każde w innym celu. Jedna, wielka komedia pomyłek, każdy każdemu wchodzi w paradę i bawi do łez. Powieść pochłonęłam błyskawicznie, napłakałam się ze śmiechu i zgorszyłam ludzi w środkach komunikacji, wybuchając tymże szaleńczym śmiechem w środkach komunikacji miejskiej oraz pracy. W pracy gorszyli się nieco mniej, gdyż pracowałam w ówczesnym czasie w księgarni gdzie zawsze jest wesoło, ale jednak się gorszyli. Byłam za to dla klientów żywym dowodem, że ta książka jest fenomenalna i koniecznie muszą ją kupić. I kupili! Wracając jednak do treści, najbardziej podobały mi się ciągłe zwroty akcji, niebanalne postacie i mistrzowskie dialogi. Jestem zachwycona i nic na to nie poradzę. Stojąc w kolejce po autograf na moim niedawno nabytym egzemplarzu, byłam gotowa piszczeć jak typowa czternastolatka widząca swoich idoli, choć teoretycznie już mi nie wypada. Ale kto by się tym przejmował?
Bardzo liczę na jakąkolwiek kontynuację losów rodziny Donków, z panią Basieńką i jej powidłami z mirabelek na czele. Mogą się znów mordować, a potem ratować cudze zwłoki, zamiast je dobijać, byleby w podobnym składzie i z podobną liczbą wybuchów.
O tym Panu słyszałam bardzo dużo, jednak nie miałam wcześniej styczności z jego twórczością. Niemalże rok temu odbyła się trzecia edycja Poznańskiego Festiwalu Kryminałów GRANDA, na który się oczywiście ponownie wybrałam, a ów Pan figurował na liście gości, więc niegrzecznie by było pojawić się tam bez znajomości książek, czyż nie? Sięgnęłam więc po jedną, potem drugą i......
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Trzeci tom sagi o Lipowie.
Kolejne spotkanie z twórczością Pani Kasi Puzyńskiej, kolejne spotkanie z policjantami i mieszkańcami Lipowa. I kolejne śledztwo do przeprowadzenia.
W Lipowie nastał zimowy czas. Zbliża się Wigilia, wszyscy oczekują białego puchu z nieba, a temperatura jak na złość jest dość wysoka, jak na tę porę roku. Jednak mimo zbliżających się świąt, mieszkańcy czują niepokój. Lada dzień z więzienia ma wyjść morderca. Przez długie piętnaście lat nikt nie wypowiadał jego imienia, w końcu to przez niego zginęli dwaj policjanci, ojcowie Podgóskiego i Kamińskiego oraz jedyna policjantka z komisariatu wraz z siostrą... Ale czy aby na pewno to on był za to odpowiedzialny? Kłopoty mnożą się, gdy rodzeństwo ze Szwecji zaczyna grozić jednemu z mieszkańców, a w dawnej osadzie miejscowej sekty zostaną odnalezione zwłoki. Na domiar złego, nikt nie spodziewa się, że 23 grudnia zabójczy ogień zapłonie na nowo...
W tej części nie było słynnej Klementyny Kopp. Nie było zmasakrowanego ciała, ani strzelanin. Jednak, nie ujmowało to ani trochę treści, a wręcz przeciwnie. Uwielbiam Klementynę, jednak miłą odmianą było poznanie Emilii Strzałkowskiej, która tymczasowo przeniosła się do Lipowa z Warszawy, aby zastąpić Marka Zarębę, któremu urodziła się córeczka. Okazuje się, że ona i Daniel znali się już wcześniej... Bardzo zaskoczyło mnie to, co Maria Podgórska i prokurator Czarnecki ukrywali przez te piętnaście lat, a co postanowili wyznać Danielowi. Nie spodziewałam się tego po nich, szczególnie przez opinię mieszkańców na temat Marii i posadę Jacka Czarneckiego. Jest to dowód na to, że niema ludzi kryształowych. Jak zwykle zachwyciła mnie narracja i ukazanie psychiki każdej postaci, jak zwykle podobały mi się dialogi i fabuła. A najbardziej opisy malowniczego Lipowa, które pod inną nazwą istnieje naprawdę. Na początku byłam odrobinkę zawiedziona, gdyż nie było żadnych zwłok, ale gdy tylko znaleźli szkielet, błyskawicznie mi przeszło. Cóż, nie ukrywajmy, najbardziej lubię krwawe trupy w kryminałach i makabrę. Ale ich brak nie czyni od razu książki złą, co to to nie. Bardzo podobała mi się poruszona tematyka sekt i opisy procesów, które zachodzą w ich wnętrzu, co nawiązywało do istniejącej kiedyś naprawdę, sekty Świątynia Ludu. Bardzo lubię takie smaczki, szczególnie, że tematyka mnie interesuje i trochę już na ten temat wiem.
Generalnie, to ta część podobała mi się tak samo mocno, jak pierwsza. Jestem nią zachwycona! Gdzieś z tyłu głowy mignęło mi, kto może być mordercą, ale zignorowałam to. Epilog mnie szczerze zszokował i chwilowo uniemożliwił normalne funkcjonowanie. Długo o tym myślałam i choć skończyłam czytać tę powieść jakiś czas temu, nadal to we mnie siedzi. Tak, jak i poprzednie książki tej autorki. Ma niesamowity talent do tworzenia pełnokrwistych postaci, które nie dają o sobie zapomnieć. Potrafi zgłębić się w ludzką psychikę i przedstawić ją na kartach historii mieszkańców tej pięknej, a zarazem mrocznej i tajemniczej wsi. Mistrzostwo i geniusz.
Trzeci tom sagi o Lipowie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKolejne spotkanie z twórczością Pani Kasi Puzyńskiej, kolejne spotkanie z policjantami i mieszkańcami Lipowa. I kolejne śledztwo do przeprowadzenia.
W Lipowie nastał zimowy czas. Zbliża się Wigilia, wszyscy oczekują białego puchu z nieba, a temperatura jak na złość jest dość wysoka, jak na tę porę roku. Jednak mimo zbliżających się świąt,...