Opinie użytkownika
Kiedy coś pięknego się kończy, jego rolą jest tkwić w naszej pamięci. Zmartwychwstanie uniwersum świata czarodziejów przypomina mi fragment opowieści o Trzech Braciach. Jeden z nich chciał powołać do życia swoją ukochaną dzięki kamieniowi wskrzeszenia. Jednak ta wróciła zimna i pusta. To nie była kobieta, którą znał. Tak też czuję, czytając Baśnie Barda Beedle'a.
Czyta się...
High quality uszanowanko za klimat. I za dialogi.
Kiedy pan Carlos opowiada o tym, że dzień był upalny, to mi autentycznie robiło się gorąco. Kiedy wskazywał na cień, mówiąc "coś tam jest", to czekałam aż sam diabeł zaatakuje. A kiedy otwierał usta bohaterom, czasem czytałam kilka razy te same wypowiedzi, żeby jeszcze raz posmakować tych aromatycznych kąsków.
Medium...
Wysoka nota przede wszystkim za dostęp do fascynującego świata terapeutów. Wgląd w superwizje i przebieg fabuły z perspektywy osoby, która pracuje z pacjentami, była dla mnie kosmicznie interesująca. Autoobserwacja emocji głównej bohaterki na duży plus.
Czuję jednak niespójność w jej działaniach. Z jednej strony super profesjonalna, z drugiej popełnia podstawowe błędy....
Nie jest to książka odwzorowująca rzeczywistość, a rzeczywiste stany psychiczne. Mogłam się absolutnie utożsamić ze strachem przed brakiem sensu życia i samotnością Carla. Bycie tak blisko bohaterów wywołuje - przynajmniej we mnie - większe pokłady empatii. Było blisko płaczu, ale bardzo chciałam się popłakać, więc mi nie wyszło ;)
Czymś co w mojej dorosłości mnie...
Im głębiej w treść, tym mniej czuję obecność Lesia, który miał być tym przewodnikiem, tym niosącym kaganek narracji. No, może jeszcze w pierwszym opowiadaniu możemy poprzyglądać mu się z każdej strony i stwierdzić, że no trochę śmieszny ten głupek i trochę żenujący ten śmieszek.
Drugie opowiadanie daje mi jeszcze kontekst Lesia w grupie i perspektywy całej biurowej ferajny....
W skrócie, bo przypadkiem usunęłam swoją opinię xD
Fajny świat, taki gorący, nostalgiczny, z w miarę konkretnymi zasadami;
Ludzie różni, generalnie akceptowalni, trzeba patrzeć z perspektywy "sto lat wstecz", bo rasistowskie postawy bohaterów mają się dobrze, a za jedyną zaletę kobiet uważam lekkość - łatwo dowcipkują. Fitzgerald walczy o romantyzm i miłość, co trochę się...
Okazuje się, że klasyka, mimo pewnych swych zalet, może mieć poważne problemy dla dwudziestopierwszowiecznego czytelnika.
Co sprawiło, że dotrwałam do końca? Chyba tylko moja upartość. Interesujący świat dziewiętnastowiecznej Rosji Dostojewski przedstawia w taki sposób, jakby miał immunitet na pierdololo. Dwieście lat temu mężczyźni mieli immunitet na każdego rodzaju...
Zacznę od nawiasu, bo nawiasem mówiąc Emily Bronte musiała być bardzo ciekawą osobą! Książkę wydała pod męskim pseudonimem, a sama ocena wartości literackiej była sporna na przestrzeni czasu, bo początkowo przez brutalność (rozumianą przez wiek XIX) nie była specjalnie doceniana. Więc kiedy wyobrażam sobie panią autorkę tworzącą brutalną powieść, zastanawiam się: co...
więcej Pokaż mimo to
Decyzja autora o narracji jest z jednej strony oczywista (z czym się tu kłócić, toż to klasyka z 1886 roku), na obecne czasy jednak dziwaczna - psychologię postaci, którą tak sobie cenię, spotykam dopiero na końcu książki, a i tam czuć trochę chęć umotywowania działań na siłę.
Do praktycznie samego końca czekam na informację, czy książka mnie zainteresuje - dlatego plusem...
To jest taka trochę książka podróżnicza po obcym-nieobcym uniwersum i o ile klimat ocieka śladami przeszłości, mrokiem, walką o przetrwanie - o tyle nadmiar tego czasem po prostu męczy. Męczy czasem również rozbudowany świat, który nie ma dla mnie absolutnie żadnego znaczenia (mowa o szczegółowym wielokrotnym analizowaniu jaka stacja łączy się z jaką itd.). Brak destylacji...
więcej Pokaż mimo to
Książka absolutnie nie opowiada TYLKO o Heniu. Heniu jest tam bardzo ważną postacią i motorem wielu wydarzeń, punktem obserwacji i komentarzy. Ale ZBYSIU-narrator to jest w ogóle odrębny wszechświat i to on robi mi robotę w tej książce! Jest filtrem, przez którego pan Autor przepuszcza słowa, ale przy tym staje się bardzo dobrze zbudowaną postacią.
Zbysiu jest prawdziwym...
Książka-pretendentka do miana jednej z bardziej sympatycznych. Świat przedstawiony jest nieskomplikowany, jego umowność mi wystarcza i nie czuję potrzeby dogrzebywania się w nim problemów. PROSTOTA. Ta książka jest PROSTA i czuję, że to przemyślana decyzja autorki, aby skupić się na anegdotyczności, na stworzeniu sentymentalnomiłego wrażenia na czytelniku, słuchaczu....
więcej Pokaż mimo to
Bezceremonialny język pana Żulczyka to moja miłość z czasów nastoletnich, obecnie zaczynam dostrzegać też trochę minusów, a że lubię się poprzypierdalać to LET'S GO:
- ciężko wejść w początek, dopóki nie przeczytałam w internecie o co chodzi w książce dopóty czułam dyskomfort
- mimo oryginalności żulczykowego zlepka słów zaczynam odnosić wrażenie, że jego skutkiem ubocznym...
Trochę już mało pamiętam, niestety - tak mam przy książkach, które nie wnoszą przełomowych treści w życie.
Najsilniejszym wrażeniem jakie we mnie pozostało to porządność historii, to znaczy - "jest to dobrze skonstruowana opowieść". Nie pamiętam przesadyzmu autorki, całkiem zgrabnie manewruje między stereotypami np. silnych mężczyzn (to znaczy: w narracji da się wyczuć...
2+2=4 i choćby cały świat się zmienił, matematyka ma zasady, na których barykadzie stoją liczby - stałe, niezmienne, bezpieczne.
W życiu niesamowitą przyjemność sprawia mi poznawanie nowych perspektyw i uświadomienie sobie, że moja nie jest jedyna. Przynosi to dużą ulgę i ciekawość.
Postacie i ich stosunek do królowej nauk jest fascynujący, aż na przestrzeni historii mi...
Jasnowidzenie Wellsowi różnie wychodzi, ale jak na stuletnią książkę i tak jestem zaskoczona, że pewne psychologiczno-socjologiczne obserwacje są w miarę spójne z dzisiejszymi postulatami. Chyba najsilniej kompatybilnym wątkiem jest ksiądz jako symbol ślepej wiary w wymyślone X lat temu cnoty i historie, który wywołuje ciary żenady równie silne jak obecnie kościół.
Ale...
Największym plusem książki jest to, że czyta/słucha się płynnie bez odlatywania głową ponad chmury.
Ponad chmury jednak poleciała trochę Heather Morris. Chociaż mimo wszechobecnych komentarzy o niezgodności z rzeczywistością obozową i wojenną, nie chcę stawać po żadnej ze stron - to prawda, że książka opowiada o obozowym romansie i miłości, która z niego wyrosła. Ale...
POV czytającego tę książkę -> jesteś przekupką w chustce na głowie na targu i wszystkimi uszami łapiesz wszystkie ploteczki.
Klimat jest cudowny. Zdecydowanie wzbudził we mnie ochotę na więcej a'la historycznych ploteczek. Zasadom funkcjonowania w ówczesnym społeczeństwie przyglądałam się z ogromną ciekawością. Kiedyś prędzej mnie nudziły takie wyobrażenia, więc to, że...
Dosadnie, jasno. Smutno. I pomyśleć, że powstała w 1943 roku... 78 lat później jedziesz sobie samochodem słuchając "Folwarku..." i myślisz sobie - boże, jak to niewiele się zmienia... i jak trudno znaleźć rozwiązanie na rzeczywistość. Gdyby była dłuższa, to chyba popełniłabym samobójstwo xD Książka kultywująca depresyjne stany.
Pokaż mimo to
"Baśń dla dorosłych" to dla mnie hasło, dzięki któremu momentalnie nastawiam uszy i wysłuchuję znaczenia tych słów. Tutaj jednak czasem przestawało mi się chcieć słuchać - dlaczego?
Chyba dlatego, że nie jestem grupą docelową. Wydaje mi się, że to historia dla nastolatka, który utkwiony jest między dzieciństwem a dorosłością. Czasem to czułam i gdybym bardziej potrzebowała...