Czarne słońce
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2019-10-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-10-26
- Liczba stron:
- 509
- Czas czytania
- 8 godz. 29 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380317499
- Tagi:
- nacjonalizm faszyzm Polska walka o władzę science fiction Jakub Żulczyk
- Inne
W ojczyźnie przyszłości wrogowie pozbawieni są wszelkich praw. A wrogiem jest każdy Inny, każdy Obcy. Odgrodzona od dogorywającej Europy, rządzona przez Ojca Premiera, Wielka Polska nigdy nie zostanie zalana przez hordy uchodźców, nie będą panoszyć się w niej zdrajcy i degeneraci.
Za eliminację odpadów ze społeczeństwa odpowiedzialny jest Gruz, lider neonazistowskiej bojówki, chodzące wcielenie absolutnego zła, człowiek mordujący dla samej przyjemności zabijania. Realizacja kolejnego rządowego zlecenia brutalnie przeorze mu świadomość i zmieni całe życie.
Okrutna, wywrotowa, „antypolska” powieść autora Ślepnąc od świateł jest efektownym zderzeniem literackich gatunków – thrillera, dystopii, kryminału noir, powieści drogi, dramatu psychologicznego i zaskakującej książki o miłości. Prowokując do granic możliwości, Żulczyk tak naprawdę oferuje głęboko humanistyczną opowieść o wielkiej duchowej przemianie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Czarno to widzę
Jeden jest, drodzy Państwo, problem przy okazji pisania recenzji, problem banalny, ale i nie do uniknięcia – zacząć, złapać wiatr w żagle, poczuć moc, z której urodzi się kolejnych kilkaset słów. W przypadku „Czarnego Słońca” jednak sprawa jest bardzo specyficzna, bo niżej podpisany nie musiał wcale poświęcić się wyczerpującym poszukiwaniom nitki zdolnej poprowadzić go do kłębka. Tu wręcz przeciwnie, zmuszony został do przebierania w potencjalnych wstępach, bo mnogość ich stanęła mu przed oczami.
Mógłbym, drodzy Państwo, przypomnieć recenzję „Ale z naszymi umarłymi”, w której sporo miejsca poświęciłem twierdzeniu, że powieść w jakiś sposób romansująca ze światopoglądem czytelnika (na przykład wizualizująca jego lęki) wcale nie musi go zachwycić. Mógłbym też podjąć jedną z moich ulubionych refleksji nad rynkiem wydawniczym i zasugerować, że ukazanie się co niektórych książek niekoniecznie związane jest z ich jakością, a może być pokłosiem wyrobionego – nie tylko w światku literackim – nazwiska. Mógłbym w końcu ogólnie zastanowić się nad siłami historii i cyklicznością dziejów, żeby dojść do konkretnego szczegółu – takiego mianowicie, że częściej chyba ukazują się teksty wybitne niż wybitnie nieudane. No i cóż, przez wszystkie te wstępy szybko przebrnąłem, a na swoją obronę mam to li tylko, iż każdy z nich dotyczy „Czarnego Słońca”.
Szybko rozwinę dwa ostatnie, blisko ze sobą spokrewnione, żeby niepotrzebnie nie trzymać przy ekranach czytelników zainteresowanych tylko i wyłącznie literaturą wysokiej próby. Jak już mogli się najbystrzejsi z Państwa domyśleć, uważam najnowszą powieść Jakuba Żulczyka za rzecz potwornie nieudaną. Rzecz nie tylko nudną i męczącą (a Państwa osobisty bohater przebrnął w dwa dni!),ale i głęboko banalną, silącą się na tanią sensację, grzeszącą asekuranctwem i w sposób niezamierzony drwiącą z technik postmodernistycznych, rzecz niespójną na poziomie konstrukcji i tańczącą na granicy głupoty tak nieumiejętnie, że potknęła się i leży po wiadomej stronie. Jeśli to prowokacja, przyznaję – dyndam na haczyku pełen frustracji, ale nie ze względu na brak spostrzegawczości, a stracony czas. Jeśli nie – to cóż, przeczytałem jedną z najgorszych książek w życiu, śmiało konkurującą pod względem jakości z pierwszym tomem „Orła białego” Marcina Przybyłka.
Jeśli moja wyliczanka nie przeraziła Państwa na tyle, żeby porzucić zainteresowanie „Czarnym Słońcem”, to gotów jestem przejść do uzasadnień. Powieść zaczyna się od szaleństwa – pełnych mrocznej, bezkompromisowej i gorącej agresji wypowiedzi głównego bohatera, poprzetykanych pseudopolityczną dyskusją ludzi, których ten ma w planach wymordować (w skrócie: artyści i homoseksualiści). No tak, sześćdziesiąt lat temu, jeszcze przed „Mechaniczną pomarańczą” (której język wyraźnie pobrzmiewa w wypowiedziach protagonisty, choć jest boleśnie uproszczony),publiczność byłaby zszokowana. Taka wizja mogłaby zrodzić się z dumnego pióra któregoś z autorów polskiej fantastyki kompensacyjnej (z silnym wskazaniem na autora pachnącej podobnie „Przenajświętszej Rzeczypospolitej”),gdyby nie to, że Żulczyk od początku daje do zrozumienia, że protagonista i stojące za nim państwo to zaprzeczenie jego sympatii. No i tak taplamy się w bagienku zrodzonym z tej pierwszej kałuży, w bagienku, za którego mętność odpowiadać ma prymitywny konserwatyzm.
I tutaj właściwie można by przywołać wszystkie zarzuty, które miałem wobec „Ale z naszymi umarłymi”. Żulczyk, podobnie jak Dehnel, posługuje się metodą tępą, banalną i antyskuteczną. Pierwszym jej przykazaniem jest odrzucić każdy strzęp empatii i przeciwnika sportretować jako zwierzę. Ale przecież przejaskrawienie jest narzędziem satyry, zakrzyczą obrońcy. Owszem, jest, ale powinno być stosowane ze smakiem. Bezpardonowy atak jako obrona przed bezpardonowym atakiem? Cóż, mam wrażenie, że to krótki opis sytuacji geopolitycznej ostatnich lat i raczej nikomu to nie służy, od literatury wymagajmy nieco więcej. W dodatku Dehnel jeszcze silił się na jakiś dowcip, który co prawda brzydko pachniał ignorancją, ale przynajmniej nadawał powieści jakiejś lekkości. W „Czarnym Słońcu” nie ma jej za grosz.
Potem, niestety, robi się gorzej, bo wyżyć się w wytrysku prymitywnej agresji to dla Żulczyka za mało. W powieści pojawiają się elementy… egzegetyczne. Tak, opowieść o pełnej czczących Hitlera faszystów Polsce zostaje doprawiona wątkami biblijnymi. I to, wybaczą Państwo gradację w miejscu, w którym nie wypada jej stosować, tymi zdecydowanie najgrubszego kalibru. Nie wiem nawet, jakimi przykładami się posłużyć, żeby zilustrować zjawisko bez przepisywania całej powieści. Może tak: incel przeżywa katharsis dosiadany przez żeńską personifikację Absolutu, Jezus pstryknięciem palców urywa ludziom głowy, a opiekę nad Nim i Maryją sprawuje maszyna do zabijania. Cóż, może to wcale nie Biblia, lecz interpretująca ją luźno seria Terminator zainspirowała Żulczyka. No i ten finał, przy którym „Hiob. Komedia sprawiedliwości” Heinleina wydaje się traktatem metafizycznym. Człowiek niewierzący czyta tę powieść głęboko zażenowany. Stanu umysłu wierzącego nie chcę sobie nawet wyobrażać.
W końcu kwestie warsztatowe, które wcale „Czarnego Słońca” nie ratują, wręcz przeciwnie. Po pierwsze, błąd, którego nie jestem w stanie wybaczyć żadnemu pisarzowi – asekuranctwo. Są w tej powieści dwa rozdziały stanowiące metakomentarz, przy których zwyczajnie zgrzyta się zębami. Żulczyk wskazuje najbardziej oczywiste sposoby odczytania tekstu, sposoby w pewien sposób wiążące się z jego negatywnym odbiorem, sugerując, że to błędne ścieżki interpretacyjne. Bardziej uczciwie byłoby po raz kolejny zainspirować się Biblią i przyznać: com napisał, napisałem. Dużo lepszym, dużo celniejszym komentarzem do powieści zdają się zarzuty Alfy (czyt. Jezusa) wobec spotkanych na drodze muzyków metalowych. Bóg ma do nich pretensje o nihilizm, o poddawanie się rozpaczy, o życiowe pustosłowie. Jakby komentował „Czarne Słońce”.
I druga rzecz techniczna – kreacja Gruza, głównego bohatera. Na początku jest mroczny, zły do szpiku kości, diaboliczny, brutalny, w skrócie – jednowymiarowy, ale w jakiś sposób fascynujący. W dodatku nic nie sugeruje, żeby miał być głupi. Wspomina się o jego problemach w szkole, ale te mają być związane z nadmiarem energii i jego charakterem, nie inteligencją, z własnej woli ma w wolnym czasie poczytywać. Pod koniec powieści cała jego złość zupełnie się rozpływa, zostaje z niej tylko gotowość do rozkwaszania łbów przeciwników Jezusa w jak najbardziej widowiskowy sposób, a on sam nurza się w głupocie, autor (występujący pod postacią skrzata, co stanowi kolejny wspaniały obraz w tej powieści) nazywa go przygłupem, a słowo „empatia” ma być zbyt skomplikowane, żeby je zapamiętał. Tekst, ściśle Gruza śledzący, zmienia się w nieśmieszne śmieszkowanie, czyli rzecz absolutnie najgorszą na świecie.
Nie zdziwię się, drodzy Państwo, jeśli ta powieść czytelników podzieli. Niektórzy pewnie docenią tę jazdę bez trzymanki i uznają „Czarne Słońce” za rzecz tyleż szaloną, co przyciągającą poprzez brutalność i obrazoburczość. Ja próbowałem znaleźć coś pod warstwami tego taniego skandalu, ale ani trochę mi się nie udało. Szkoda, że nie dałem rady nadrobić „Wzgórza psów” przed tą lekturą, bo najnowsza powieść Jakuba Żulczyka na dłuższy czas odebrała mi chęć do obcowania z jego twórczością.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 2 903
- 2 057
- 577
- 139
- 61
- 60
- 55
- 52
- 29
- 27
OPINIE i DYSKUSJE
Przejaskrawione i nużące bełkoty z małą domieszką dobrej literatury. Próba moralizowania poprzez skrajne przykłady nie może się udać. Gruz ani ten zły ani ten dobry nie jest wiarygodny
Przejaskrawione i nużące bełkoty z małą domieszką dobrej literatury. Próba moralizowania poprzez skrajne przykłady nie może się udać. Gruz ani ten zły ani ten dobry nie jest wiarygodny
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak już w wielu komentarzach wspominano dużo tu przemocy, co po jakimś czasie było już dla mnie trudno przyswajalne i psychicznie męczące. Z drugiej strony książka ma również w sobie sporo nieoczywistego humoru. Po raz kolejny Żulczyk pokazuje, że językowo, warsztatowo jest bardzo dobry.
Jak już w wielu komentarzach wspominano dużo tu przemocy, co po jakimś czasie było już dla mnie trudno przyswajalne i psychicznie męczące. Z drugiej strony książka ma również w sobie sporo nieoczywistego humoru. Po raz kolejny Żulczyk pokazuje, że językowo, warsztatowo jest bardzo dobry.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie dam rady jej skończyć, choć bardzo podoba mi się warsztat literacki autora. Piękne metafory, wyszukane słownictwo, bardzo to doceniam. Niestety poziom brutalności, okrucieństwa, brudu społecznego przekracza dopuszczalne normy. Zupełnie jakby w tej opowieści nie liczyła sie fabuła, ale jakby był to festiwal na najokrutniejsza zbrodnie.
Nie dam rady jej skończyć, choć bardzo podoba mi się warsztat literacki autora. Piękne metafory, wyszukane słownictwo, bardzo to doceniam. Niestety poziom brutalności, okrucieństwa, brudu społecznego przekracza dopuszczalne normy. Zupełnie jakby w tej opowieści nie liczyła sie fabuła, ale jakby był to festiwal na najokrutniejsza zbrodnie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDawno żadna książka nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Ciężko napisać coś, co nie będzie brzmiało banalnie wobec dzieła jakie stworzył Jakub Żulczyk. Napiszę więc tylko, że zdecydowanie polecam.
Dawno żadna książka nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Ciężko napisać coś, co nie będzie brzmiało banalnie wobec dzieła jakie stworzył Jakub Żulczyk. Napiszę więc tylko, że zdecydowanie polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzesłuchane w interpretacji Piotra Roguckiego i głównie jego głos skłonił mnie do tego. Kontrowersyjne. Nie żałuje ale ... było ciężko. Nie wiem czy otwiera głowę ale raczej nie zamyka. Na kilka razy. I z dystansem.
Przesłuchane w interpretacji Piotra Roguckiego i głównie jego głos skłonił mnie do tego. Kontrowersyjne. Nie żałuje ale ... było ciężko. Nie wiem czy otwiera głowę ale raczej nie zamyka. Na kilka razy. I z dystansem.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toEksplodujące głowy, tego właśnie brakuje w polskiej literaturze.
Eksplodujące głowy, tego właśnie brakuje w polskiej literaturze.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRok trwało zanim wróciłam do przerwanej na 30 stronie książki. Musiałam do niej dojrzeć i się przygotować, żałuję że tak długo to trwało. Książka straszna, przerażająca, czasami obrzydliwa i okropna, ale tak wciągająca, że musiałam czytać i czytać aż skończę. Uwielbiam
Rok trwało zanim wróciłam do przerwanej na 30 stronie książki. Musiałam do niej dojrzeć i się przygotować, żałuję że tak długo to trwało. Książka straszna, przerażająca, czasami obrzydliwa i okropna, ale tak wciągająca, że musiałam czytać i czytać aż skończę. Uwielbiam
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo specyficzna, dla tych którzy lubią rozmyślać nad każdym aspektem książki. Bardzo wulgarna, bohater jest przesiąknięty ideologią nazizmu jak gąbka. Od początku poczułam się jakbym dostała w głowę, bo główny bohater ma nieźle nawalone pod deklem. Książka nie dla wszystkich, ale skłania do myślenia
Bardzo specyficzna, dla tych którzy lubią rozmyślać nad każdym aspektem książki. Bardzo wulgarna, bohater jest przesiąknięty ideologią nazizmu jak gąbka. Od początku poczułam się jakbym dostała w głowę, bo główny bohater ma nieźle nawalone pod deklem. Książka nie dla wszystkich, ale skłania do myślenia
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW sumie nie wiem co napisać. Dobrze mi się ją czytało i generalnie mi się podobała, ale była wg mnie zbyt brutalna i wulgarna (wiem, że każdego co innego rusza) w sposób nieuzasadniony treścią i przekazem. Zakończenie przydługie. No i bohater, którego nijak nie da się polubić, nawet odrobinę.
W sumie nie wiem co napisać. Dobrze mi się ją czytało i generalnie mi się podobała, ale była wg mnie zbyt brutalna i wulgarna (wiem, że każdego co innego rusza) w sposób nieuzasadniony treścią i przekazem. Zakończenie przydługie. No i bohater, którego nijak nie da się polubić, nawet odrobinę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDziwna książka. Wydaje mi się, że wiem, dlaczego autor w wywiadach mówił, że napisał to w takim momencie swojej kariery, żeby ktoś chciał to wydać.
Karykatura faszyzmu i nacjonalizmu, negowanie bycia gejem, brutalność i absurdalność wielu scen, aż do granic, która później przechodzi w refleksyjny tekst o życiu, miłości, wierze. Dwie, albo trzy książki w książce. Przeskok w stylu między początkiem, a końcem jest ogromny, ale zakładam, że o to właśnie chodziło, o przemianę bohatera.
Jako fan Żulczyka może interpretuję nad wyraz, ale finalnie mnie się podobało.
Dziwna książka. Wydaje mi się, że wiem, dlaczego autor w wywiadach mówił, że napisał to w takim momencie swojej kariery, żeby ktoś chciał to wydać.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKarykatura faszyzmu i nacjonalizmu, negowanie bycia gejem, brutalność i absurdalność wielu scen, aż do granic, która później przechodzi w refleksyjny tekst o życiu, miłości, wierze. Dwie, albo trzy książki w książce. Przeskok w...