Kult
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2019-05-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-01-01
- Liczba stron:
- 480
- Czas czytania
- 8 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381390989
- Tagi:
- ironia literatura polska manipulacja objawienie obsesja PRL proza relacje międzyludzkie relacje rodzinne szantaż
- Inne
Mistrzowska opowieść o nas samych.
1983, okres największej beznadziei Polski Ludowej. Po prowincjonalnych parafiach rozchodzi się wieść o Maryi ukazującej się na działkach w podwrocławskiej Oławie. Kościół odcina się od objawień, a generał Jaruzelski grzmi o religijnej ciemnocie. Mimo milicyjnych szykan dziesiątki tysięcy pątników nadciągają do małego miasteczka.
Prostoduszny rencista Heniek z nadludzką konsekwencją dąży do wybudowania wielkiego sanktuarium, które ma konsekrować papież Polak. Jego brat Zbyszek uporczywie lawiruje między poczuciem rodzinnej lojalności a oczekiwaniami przyjaciół, tworzących lokalną partyjno-kościelną elitę. Jego słabość do kobiet, równie silna jak miłość do żony i dzieci, to wymarzony materiał na esbecki szantaż.
Kult to najdojrzalsza powieść Łukasza Orbitowskiego, snuta z humorem i czułością. Zbeletryzowana, ale doskonale udokumentowana historia oławskich objawień jest tylko pretekstem do fascynującej opowieści o miłości i stracie, lojalności i próbie zrozumienia najbliższych. O potrzebie odkupienia win. O cudach i ich tajemnicy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Cuda PRL-u
Niewielu jest, moi Państwo, pisarzy, o których mógłbym powiedzieć, że śledzę bacznie ich kariery, a Łukasz Orbitowski z całą pewnością jest jednym z nich. Jego poprzednia powieść, „Exodus”, mnie nie zachwyciła, ale potwierdziła solidny i niezwykle równy poziom rzemiosła. „Kult” natomiast jest tekstem ciekawszym, bardziej przemyślanym i poruszającym, w skrócie – lepszym.
Mój romans z prozą krakowskiego pisarza oparty został na jednym fundamencie: naturalnie kupuję jego świat, ot tak, bez szczególnego przymuszania, bez żmudnego wnikania w przedstawioną rzeczywistość, bez rozglądania się po bokach i mruczenia pod nosem „ależ wsiąkłem, cóż to za immersja, cóż za kunszt”. Nie, tu sprawa jest prosta: Orbitowski pisze, ja czytam, a gdy na chwilę podniosę wzrok znad książki, to natychmiast zdaję sobie sprawę, że doskonale rozumiem, o co mu chodzi, i że zgadzam się z nim zdecydowanie zbyt często, żeby był to głupi przypadek.
Czy ten świat jest atrakcyjny? Raczej nie. Bywa, to na pewno, szczególnie w wybranych przypadkach. Choćby wtedy, gdy narrator „Kultu” rozpoczyna to, co eufemistycznie nazywa „sprawą”, czyli najzwyczajniejszy romans, czy też wtedy, kiedy dobrze znana od lat robota przynosi prostą satysfakcję. Zwykle jednak to brudna, skisła i podśmierdująca codzienność: patrzenie w oczy żony z ową sprawą w pamięci, polecony z informacją o podniesieniu czynszu, brat błądzący na własne życzenie czy przyjaciele nagle zapominający o ostatnich dwudziestu latach znajomości. Orbitowski w „Kulcie” nie po raz pierwszy wydaje się zmęczony, nie ukrywa swojego pesymizmu, ale też nie stara się przetrącić czytelniczego kręgosłupa tragedią. Mówi raczej: trzeba żyć, jakoś trzeba żyć.
Jest jednak w jego najnowszej powieści coś, czego w „Exodusie” nie było czy też pojawiało się w ilościach śladowych (i niekoniecznie było w ramach narracji uzasadnione): nadzieja. Wystarczy przeczytać blurb książki, aby dowiedzieć się, że traktuje ona o objawieniach oławskich, których znaczenie w świecie powieści sięga znacznie poza granice religii. Mistyczne doświadczenia Heńka stanowią rusztowanie fabuły, a rozwój związanych z nimi wydarzeń daje Zbyszkowi, jego bratu, asumpt do opowiadania o ich wspólnym życiu. Powieściowi Hausnerowie stanowią istną personalizację psychomachii: pierwszy ilustruje duszę prostą i radosną, pełną nadziei i oczekującą na cud, drugi natomiast to klasyczny bohater Orbitowskiego, człowiek poczciwy i pełen zalet, ale jednocześnie skąpany w grzechu. Czuć w podejściu pisarza do Heńka pewną nieufność, nie tyle dotyczącą prawdziwości jego objawień (która nigdy nie zostaje w tekście wprost potwierdzona lub zaprzeczona),ile jego podejścia do życia – wiary w dobro, dostrzegania pozytywów, bezrefleksyjnego odrzucania pokus. Narracja podąża za taplającym się w codzienności Zbyszkiem, ale przecież gdzieś tam z tyłu do cudu dochodzi – mimo wszelkich przeciwności losu powstaje sanktuarium maryjne w Oławie, a autor patrzy na wszystko w szoku.
Już w „Innej duszy” Orbitowski udowodnił, że bardzo sprawnie radzi sobie z powieścią opartą na motywach historycznych. Nie inaczej jest teraz: taka a nie inna kreacja Zbyszka pozwoliła pisarzowi w odpowiedni sposób podkręcić realia PRL-u, a symboliczne połączenie jego „zeznań”, objawień Heńka i powodzi tysiąclecia daje wspaniały efekt. Zresztą samo położenie ciężaru narracji na barkach grzesznego Hausnera i ujęcie jej w karby wywiadu (z okazjonalnym przebijaniem ściany między mówiącym a nagrywającym) okazało się genialną decyzją – nadało opowieści lekkość, a przy tym pozwoliło wyeksponować Heńka, odizolować go od tak zwyczajnego i brudnego – i wciąż atrakcyjnego dla odbiorcy! – życia Zbyszka.
„Kult” to świetna powieść. Niewiele jest już w Orbitowskim niegdysiejszego szaleństwa, które napędzało „Tracę ciepło” czy „Święty Wrocław”, młodzieńcze rany się zasklepiły, ale w literackim oku z pewnością pozostał błysk. Dołączyły do niego ponadprzeciętny warsztat i nos do wynajdowania tematów (który lekko zawiódł w „Exodusie”, ale cóż, zdarza się),dzięki czemu na każdy nowy tekst czytelnicy mogą czekać z nadzieją. Jestem fanem.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 4 522
- 2 803
- 648
- 207
- 118
- 105
- 94
- 89
- 87
- 82
OPINIE i DYSKUSJE
Co to była za książka, cudowna opowieść przekazana w cudowny sposób. Oh, jak dawno nie czytałam tak dobrej pozycji. Daje też do myślenia, bawi i uczy. Sięgnę z przyjemnością po kolejne książki Orbitowskiego
Co to była za książka, cudowna opowieść przekazana w cudowny sposób. Oh, jak dawno nie czytałam tak dobrej pozycji. Daje też do myślenia, bawi i uczy. Sięgnę z przyjemnością po kolejne książki Orbitowskiego
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo tokolejny (chyba) zahaczający o pewne kontrowersje tytuł, ponieważ w jakiejś mierze ociera się on o tematykę toczącej się u nas od wielu już lat „wojny polsko-polskiej”. Zawsze są jacyś „my” i jacyś „oni”. Takie książki są różnie odbierane, zależnie po której stronie barykady się stoi. Muszę jednak przyznać, że książka „Kult” jest napisana z taktem i nie sądzę, by mogła kogoś szczególnie zbulwersować, niezależnie jaki ma stosunek do kwestii wiary, kościoła itp. (Czy jest Jeremiaszem, czy Jereiaszem nie jest ;) No chyba, że ktoś jest naprawdę drażliwy na tym punkcie.
Ja lubię fikcję historyczną i podoba mi się, kiedy autorzy przywołują w swoich książkach prawdziwe wydarzenia (jak tu „cud” na działkach w Oławie w 1983 roku),szczególnie jeżeli robią dobry research i tworzą na ich podstawie ciekawą opowieść.
Nie jest to „książka akcji”, więc nie każdego pewnie porwie, ale jeżeli ktoś lubi historie obyczajowe, gdzie nie jest najważniejsze jaki będzie finał, ale liczy się klimat (tu czasy PRL-u),niejednoznaczni bohaterowie i przemyślenia snute między wierszami, z odrobiną ironii, nutką czarnego humoru, ale też jakąś melancholią to myślę, że może się wciągnąć w tę historię.
Sądzę, że problemem takich książek jest to, że „Polska z kiedyś”, wbrew pozorom, nie tak bardzo różni się od „Polski z teraz” i zwyczajnie nie każdemu chce się czytać o tym „naszym grajdołku”, bo echa tych i podobnych wydarzeń są wciąż widoczne i czasem, mam wrażenie, ludzie są już zmęczeni tą „wielką-małą polityką” i mają dość przepychanek: „Czy jesteśmy Chrystusem narodów?” I kto okaże się naszym jedynym, prawdziwym zbawicielem, a kto nas wodzi na pokuszenie?…
W każdym razie książka ciekawie napisana. Szczególnie bohaterowie, prawdziwi w swojej nieidealności, odpychająco-przyciągający. Ciekawa sprawa, jeżeli się jest w odpowiednim nastroju na tego typu klimaty.
kolejny (chyba) zahaczający o pewne kontrowersje tytuł, ponieważ w jakiejś mierze ociera się on o tematykę toczącej się u nas od wielu już lat „wojny polsko-polskiej”. Zawsze są jacyś „my” i jacyś „oni”. Takie książki są różnie odbierane, zależnie po której stronie barykady się stoi. Muszę jednak przyznać, że książka „Kult” jest napisana z taktem i nie sądzę, by mogła kogoś...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiezwykła historia, niezwykłego człowieka. Oddana z niesamowitą pieczołowitością i ciepłem. Orbitowski to jeden z najoryginalniejszych teraz pisarzy.
Niezwykła historia, niezwykłego człowieka. Oddana z niesamowitą pieczołowitością i ciepłem. Orbitowski to jeden z najoryginalniejszych teraz pisarzy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo topo prostu .............GRUBO !!! REWELACJA !!! Panie Orbitowski jesteś Pan WIELKI !!!.
Nie chcę pisać o języku, wrazliwośći, humorze i innych takich dyrdymałach, po prostu świetna ksiązka - wszystko sie podobało
po prostu .............GRUBO !!! REWELACJA !!! Panie Orbitowski jesteś Pan WIELKI !!!.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie chcę pisać o języku, wrazliwośći, humorze i innych takich dyrdymałach, po prostu świetna ksiązka - wszystko sie podobało
Nie wiem co jest takiego w książkach Orbitowskiego, że tak dobrze się je czyta. Myślę, że to po prostu z pozoru zwykłe historie przekazywane z prawdziwym darem snucia opowieści ustami bohaterów. Podobnie jest z "Kultem". Dla mnie to nie jest opowieść o objawieniach, tylko historia rodziny, którą spotkały rzeczy zwykłe i niezwykłe, zarysowana na tle wielu lat oraz przemian politycznych i kulturowych. U Orbitowskiego bohaterów się "czuje" i moim zdaniem to wyróżnia jego dzieła.
Nie wiem co jest takiego w książkach Orbitowskiego, że tak dobrze się je czyta. Myślę, że to po prostu z pozoru zwykłe historie przekazywane z prawdziwym darem snucia opowieści ustami bohaterów. Podobnie jest z "Kultem". Dla mnie to nie jest opowieść o objawieniach, tylko historia rodziny, którą spotkały rzeczy zwykłe i niezwykłe, zarysowana na tle wielu lat oraz przemian...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie spodziewałam się tak wciągającej historii po książce na temat cudu w Oławie. Zabieg z narratorem-fryzjerem męskim pozwolił dodać tematowi lekkostrawności i humoru, fikcja miesza się z faktami w odpowiednich proporcjach, pomysł z opowieścią snutą jednego dnia, akurat w trakcie powodzi tysiąclecia, też jest bardzo w porządku. Zakończenie pewnie mogłoby być bardziej dramatyczne, ale z drugiej strony, może właśnie takie jakie jest pozostawia czytelnikom odpowiednią ilość przestrzeni do głębszych przemyśleń. Reasumując: szybka lektura plus walory dydaktyczne.
Nie spodziewałam się tak wciągającej historii po książce na temat cudu w Oławie. Zabieg z narratorem-fryzjerem męskim pozwolił dodać tematowi lekkostrawności i humoru, fikcja miesza się z faktami w odpowiednich proporcjach, pomysł z opowieścią snutą jednego dnia, akurat w trakcie powodzi tysiąclecia, też jest bardzo w porządku. Zakończenie pewnie mogłoby być bardziej...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNieźle zastosowano tutaj narrację w formie monologu wypowiedzianego. Orbitowski zręcznie lawiruje między satyrą, powieścią obyczajową, paradokumentem i panoramą Polski z okresu reformy ustrojowej. Co ważne - do objawień w Oławie podchodzi bardzo obiektywnie i czytelnik sam musi zdecydować, czy chce wierzyć w ich autentyczność, czy nie. Autor co jakiś czas robi sobie jaja z władzy, kleru, polskiej prowincji, lecz sferę "metafizyczną" ukazuje z należytym szacunkiem.
Nieźle zastosowano tutaj narrację w formie monologu wypowiedzianego. Orbitowski zręcznie lawiruje między satyrą, powieścią obyczajową, paradokumentem i panoramą Polski z okresu reformy ustrojowej. Co ważne - do objawień w Oławie podchodzi bardzo obiektywnie i czytelnik sam musi zdecydować, czy chce wierzyć w ich autentyczność, czy nie. Autor co jakiś czas robi sobie jaja z...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Przyszedł pan fasoli kupić? Do mnie? To przecież w każdym sklepie dostanie pan fasoli. Ale proszę, niech pan wejdzie”.
Aaa, przepraszam, to nie to! Jeszcze raz!
„Panie, to już się nagrywa? Więc nim Heniek zobaczył Matkę Boską, miał sen o pszczołach. Był ranek, gdy mi o tym opowiedział. Pamiętam. Ja pamięć mam lepszą niż słoń”.
Nie bez powodu przywołuję Wiesława Myśliwskiego. W paru recenzjach piszący porównywali „Kult” do „Traktatu o łuskaniu fasoli”, a ja nie mam zamiaru się z nimi kłócić. Nie ta liga, no i niewątpliwie nie ten narrator, ale jego gawędziarstwo może budzić takie skojarzenia.
Choć Łukasz Orbitowski ma na koncie sporo książek, do tej pory nie było mi z nim po drodze. Nie wiem, może obawiałam się wielkiego wytatuowanego chłopa z groźną miną, w koszulce z zespołem black metalowym. Sama swego czasu nosiłam, ale (raczej) nikt się mnie nie bał. Paru znajomych z takich klimatów przeszło w bardzo niefajną skrajność, więc jestem ostrożna. I zdecydowanie nie oddzielam twórczości od twórcy.
Nomen omen, orbitowałam gdzieś obok, aż natknęłam się na jego komentarz skierowany do Krzysztofa Zalewskiego. Krzyś to jedna z nielicznych osób, u których klikam we wszystko, co podsuwają, więc zastrzygłam uszami. Skoro się znają, powinien być w porządku. Weszłam na profil na IG („Sprawdzić czy nie ksiądz”),obadałam pana Łukasza i upewniłam się, że jest w porządku. Będzie czytane.
Zanim uznacie, że dygresja dygresją, ale ta była zbędna, wyjaśnię, że w „Kulcie” czuć poglądy autora. I to mi się podoba. Nie wiem, czy jest antyklerykałem, ale sam określa się jako ateista. Jeśli ktoś ma bardzo wrażliwe uczucia religijne, może je sobie nieco poturbować lekturą. Osobiście nie widzę grama agresji skierowanej w stronę religii. To bardziej lekka kpina i chłopski rozum, błyskotliwe, a zarazem prostolinijne porównania, którymi narrator sypie jak z rękawa. Na początku je zaznaczałam, ale było ich tak dużo, że poległabym przy cytowaniu. Jest zabawnie, ale raczej nie dla gorliwie wierzących. Jeśli nie śmieszył Was skecz Abelarda o papieżu, co staje przy oknie ubrany tylko do połowy, nie polecałabym Wam tej książki.
Autor oparł fabułę na historii oławskiego „cudu” z '83 roku. Nie jest to reportaż, lecz luźna interpretacja wydarzeń na działkach, na których miała się objawić Matka Boska. Książkowy brat samozwańczego proroka opowiada je pisarzowi (czy może raczej dziennikarzowi?),a ten nagrywa jego wyznania na kolejne taśmy. Dowiadujemy się, jak lokalny kult maryjny rozwinął się od małej altanki do wielkiego sanktuarium. Jak czyny Heńka kłuły w oczy zarówno komunistów, jak i duchownych, bo dla jednych i drugich był konkurencją.
Narrator opisuje, jak na przestrzeni kilkunastu lat zmieniało się życie oławian. Widzimy upadek starego i narodziny nowego systemu, a także mniej lub bardziej aktywne ataki na Heńka i jego jeremiaszy. Opowieści przeplata wzmiankami o licznych zdradach, które nonszalancko nazywa „sprawami”. Przyznam, że od pewnego momentu czytanie przestało mi sprawiać przyjemność, bo czułam do niego odrazę. Czekałam, aż dostanie za swoje i liczyłam, że kara będzie surowa. Odrażająca, żałosna persona.
Książka bardzo mi się podobała, mimo niechęci do narratora. Jego ustami autor opowiedział o oławskim kulcie, wybierając z tej historii to, co mu pasowało. Stworzył postać, dzięki której mógł swobodnie i bezpiecznie pośmieszkować z religijnego fanatyzmu. („Buzię widzę w tym tęczu!”) Jak wspominałam wcześniej, nie polecam lektury ludziom, których razi otwartość w tym temacie. Pozostałych – jak najbardziej zachęcam.
„Przyszedł pan fasoli kupić? Do mnie? To przecież w każdym sklepie dostanie pan fasoli. Ale proszę, niech pan wejdzie”.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAaa, przepraszam, to nie to! Jeszcze raz!
„Panie, to już się nagrywa? Więc nim Heniek zobaczył Matkę Boską, miał sen o pszczołach. Był ranek, gdy mi o tym opowiedział. Pamiętam. Ja pamięć mam lepszą niż słoń”.
Nie bez powodu przywołuję Wiesława...
To chyba moja ulubiona książka Orbitowskiego. Ciekawa, wciągająca historia opowiedziana zadziornym językiem. To lubię!
To chyba moja ulubiona książka Orbitowskiego. Ciekawa, wciągająca historia opowiedziana zadziornym językiem. To lubię!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie wiem, czy przeczytałabym tę książkę w formie tradycyjnej. Najjaśniejszym dla mnie jej punktem jest interpretacja Janusza Chabiora w czytanym przez niego audiobooku. To on dał tym postaciom, a przede wszystkim Zbyszkowi gawędziarzowi charakter. A gawęda jest bardzo, bardzo długa. Tak długa, że niejednokrotnie nużąca. Objawienia maryjne czy jakiekolwiek inne, nie są dla mnie interesującym tematem, podchodzę do nich ze wzruszeniem ramion. Osoby ich doznające też mało mnie pociągają, bo jest to dla mnie jakaś horrendalna kompensacja potrzeby bycia zauważonym, posiadania poczucia wpływu na innych, wyróżniania się z masy ludzkiej, szczególnie gdy samemu niewiele się sobą reprezentuje a i życie mało ciekawe. Po co ludzie potrzebują cudów? Pewnie dla nadziei, że jednak jest jeszcze coś, poza tym naszym światem i żeby problemy się jakoś same rozwiązały. Mentalność małomiasteczkowa, trudy transformacji? Ciekawiej były opisane w innych książkach. To co spowodowało, że nie porzuciłam tej książki? Oczekiwanie. Trudno mi było uwierzyć, że w tak opasłym tomiszczu nie nastąpi jakieś zaskoczenie, plot twist, że na końcu doprowadzi to do czegoś więcej, niż tylko wyczerpania mało pasjonującej opowieści prowincjonalnego fryzjera, takiego swojskiego chłopa, którego „mądrości życiowe” są mało odkrywcze, banalne. Nie doczekałam się. Nie wzruszała mnie braterska miłość. Ale polubiłam postać Danuś i ironiczny humor Orbitowskiego. To jednak trochę mało.
Nie wiem, czy przeczytałabym tę książkę w formie tradycyjnej. Najjaśniejszym dla mnie jej punktem jest interpretacja Janusza Chabiora w czytanym przez niego audiobooku. To on dał tym postaciom, a przede wszystkim Zbyszkowi gawędziarzowi charakter. A gawęda jest bardzo, bardzo długa. Tak długa, że niejednokrotnie nużąca. Objawienia maryjne czy jakiekolwiek inne, nie są dla...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to