-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-06
Ma rację autor wstępu, Andrzej Nowakowski, kiedy pisze, że w poezji Szczepańskiego, mało oryginalnej, koncentruje się wszystko to, co dla liryki Młodej Polski najbardziej charakterystyczne: są tu te wszystkie mgły, noce księżycowe (lub bez), smutne piękności, senne krajobrazy i dekadenckie wyrafinowanie.
Ponieważ mam żenującą słabość do Młodej Polski, do tego momentu poezja Szczepańskiego ma dla mnie sporo uroku i sprawia sporo radości: mam pewne oczekiwania, również w zakresie grafomanii, a Szczepański idealnie je wypełnia. Tomik zawiera również mniej "młodopolskie" liryki, które trącą już nieprzyjemnym egzaltowanym patriotyzmem.
Ma rację autor wstępu, Andrzej Nowakowski, kiedy pisze, że w poezji Szczepańskiego, mało oryginalnej, koncentruje się wszystko to, co dla liryki Młodej Polski najbardziej charakterystyczne: są tu te wszystkie mgły, noce księżycowe (lub bez), smutne piękności, senne krajobrazy i dekadenckie wyrafinowanie.
Ponieważ mam żenującą słabość do Młodej Polski, do tego momentu...
2020-04
Kawafis to jeden z moich ulubionych poetów, więc pełne wydanie wszystkich utworów był jak wspaniały gwiazdkowy prezent od losu. Uparłam się, że to będzie długa, niespieszna lektura, smakowanie, bycie sobie z tym tomem i cóż. Im dalej posuwałam się w lekturze, tym bardziej moje postanowienie nabierało znamion bohaterskiego wyczynu, ciężkiej pracy, praktyki pokutnej.
Na ile pozwala mi na to znajomość greckiego, porównanie przekładu i oryginału wskazuje, że jest to tłumaczenie wierne. Bardzo, bardzo wierne i do bólu filologiczne. Jeśli przyjąć, że podział na przekłady albo wierne, albo piękne jest prawdziwy, bardzo żałuję, że piękno ucierpiało na rzecz wierności.
W przekładzie Kani Kawafis wspominający swoje miłości jest świętoszkowaty i zgorzkniały, a jego przeżycia banalne i pospolite; kiedy odwołuje się do swoich greckich korzeni tchnie wyższością, której brakuje ironicznego nawiasu, gorzkiej świadomości przemijania. Ginie więc w tej poezji to, co miała najpiękniejszego: namiętność na przekór wszystkiemu, poczucie pęknięcia, braku przynależności, ciężaru pozorów, którą filhelleński barbarzyński król dzieli z żyjącym w półprawdach współczesnym Grekiem.
Przekład Kani jest dla mnie potwornym, niesprawiedliwym rozczarowaniem. Pięknie wydane opracowanie nijak się ma do ślicznego przekładu Antoniego Libery - niech sobie będą filologicznie niedoskonałe, "skażone" cudzą poezją i cudzą wrażliwością: podczas gdy Kawafis Libery urzeka, Kawafis Kani nie wykracza poza tekst.
Kawafis to jeden z moich ulubionych poetów, więc pełne wydanie wszystkich utworów był jak wspaniały gwiazdkowy prezent od losu. Uparłam się, że to będzie długa, niespieszna lektura, smakowanie, bycie sobie z tym tomem i cóż. Im dalej posuwałam się w lekturze, tym bardziej moje postanowienie nabierało znamion bohaterskiego wyczynu, ciężkiej pracy, praktyki pokutnej.
Na ile...
2019-09
Rzadka sytuacja - przeczytałam, prawie zapomniałam...
Rzadka sytuacja - przeczytałam, prawie zapomniałam...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04
2018-12
Jakiż to piękny Skamandryta. Jaka piękna jest jego poezja, jak językowo wysmakowana, jak daleka od pustosłowia i przegadania. Ileż jest w niej bogactwa smaków i zapachów, dźwięków i kolorów. Jednocześnie kiedy się ją czyta, nie sposób zauważyć, że ze wszystkich Skamandrytów to u Lechonia najbardziej gdzieś pod tym całym bogactwem, pięknem i miodowym światłem czai się gorycz i poczucie winy, i odrzucenie, i głęboko ludzka tragedia.
Nie wracałam do Lechonia przez prawie 15 lat i chociaż z dużym dystansem podchodzę do prób odczytania twórczości literackiej przez pryzmat biografii, w tym wypadku to skojarzenie nie daje się tak łatwo odsunąć. Można czytać Lechonia jako poetę, a można też czytać Lechonia jako wyznanie człowieka, któremu nie było dane żyć w zgodzie z samym sobą, wyznanie człowieka cierpiącego.
Jakiż to piękny Skamandryta. Jaka piękna jest jego poezja, jak językowo wysmakowana, jak daleka od pustosłowia i przegadania. Ileż jest w niej bogactwa smaków i zapachów, dźwięków i kolorów. Jednocześnie kiedy się ją czyta, nie sposób zauważyć, że ze wszystkich Skamandrytów to u Lechonia najbardziej gdzieś pod tym całym bogactwem, pięknem i miodowym światłem czai się gorycz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12
Nie jest to łatwa poezja, chociaż daleka jest nawet od tego, co zwykle kojarzy mi się z awangardą. "21 wierszy miłosnych" było dla mnie prztyczek w nos, ponieważ na myśl o kobiecej poezji miłosnej przychodzą mi na myśl zgoła inne stylistyki, nie zaangażowane politycznie i społecznie, nie bezkompromisowe, nie w przewrotny sposób manifestujące wolność niedającą się ujarzmić prawami i normami społecznymi. Miłość Adrienne Rich nie jest zawieszona w próżni, nie trwa w oderwaniu od świata, w którym istnieje krzywda i nierówność - nawet jeśli to nie sama poetka jest ich ofiarą. te wiersze miłosne pokazują, że intymne wyznanie może być kwestią społeczną. Że czasem powinno nią być. Że warto, aby nią było.
Tomik uzupełniają również fragmenty eseju traktującego o przymusie heteroseksualności. Każdy, komu się wydaje, że to "feministyczne bzdury", "babskie wymysły" i inne podobne, powinien dla sportu zerknąć na pierwsze pięć stron. To piękna lekcja, jak patrzeć na kulturę, w jakiej się żyje, w sposób krytyczny i analityczny (chciałam powiedzieć "dekonstruktywistyczny", ale nie przesadzajmy). Nie sposób odmówić Adrienne Rich słuszności w tym, co zauważa, co obserwuje. I jakie wnioski z tego wyciąga.
Nie jest to łatwa poezja, chociaż daleka jest nawet od tego, co zwykle kojarzy mi się z awangardą. "21 wierszy miłosnych" było dla mnie prztyczek w nos, ponieważ na myśl o kobiecej poezji miłosnej przychodzą mi na myśl zgoła inne stylistyki, nie zaangażowane politycznie i społecznie, nie bezkompromisowe, nie w przewrotny sposób manifestujące wolność niedającą się ujarzmić...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12
Kto wytrzyma rymy częstochowskie i będzie pamiętał że Calderon de la Barca to środek hiszpańskiego baroku, ten zostanie nagrodzony przewrotną fabułą i skłaniającym do refleksji podsumowaniem tego, czym jest ludzkie życie. Bez niepotrzebnego pesymizmu, ale z dystansem prawie buddyjskim.
Kto wytrzyma rymy częstochowskie i będzie pamiętał że Calderon de la Barca to środek hiszpańskiego baroku, ten zostanie nagrodzony przewrotną fabułą i skłaniającym do refleksji podsumowaniem tego, czym jest ludzkie życie. Bez niepotrzebnego pesymizmu, ale z dystansem prawie buddyjskim.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11
Co pierwsze przychodzi na myśl, kiedy pada pytanie o poezję gejowską? Może to i owo z Michała Anioła, niektórzy wymienią pewnie sonety Szekspira, potem długo, długo nic i dopiero schyłek XIX wieku przynosi Kawafisa i Whitmana. Z naszego podwórka pojawią się zapewne nieśmiałe sugestie Czechowicza i Iwaszkiewicza, bo o ile mnie pamięć nie myli, Lechoń był nieco bardziej dyskretny.
Z jednej strony to niedużo, biorąc pod uwagę fakt, że miłość zawsze była wdzięcznym obiektem poetyckich wyznań. Z drugiej taka na nieobecność czy taka próżnia wydają się całkowicie zrozumiałe.
Tym bardziej byłam zatem ciekawa zbiorku, który wpadł mi w ręce, a który miał być antologią angloamerykańskiej poezji gejowskiej, a w której z listy autorów znane mi były może cztery nazwiska.
Jest to zbiorek nierówny, tak jak zawsze, kiedy kryterium wyboru nie jest sama jakość, a odgórnie narzucony temat lub cechy charakterystyczne. W tej antologii obok pisarzy znanych i cenionych takich jak Allen Ginsberg czy Tennessee Williams, znajduje się także cała rzesza ich kolegów po piórze, mniej znanych a czasem - powiedzmy to - mniej utalentowanych.
Nie mogę zatem powiedzieć, żeby ta lektura dostarczyła mi porywających doznań estetycznych, a jednak nie sposób odmówić jej znacznej wartości. Zebrana w niej poezja portretuje cały wachlarz doznań i doświadczeń dostępnych w zasadzie tylko homoseksualnej wrażliwości. Nie mam tu na myśli takich uczuć jak miłość albo troska, które są uniwersalne i nie mają nic wspólnego z orientacją, ale raczej sposób ich przeżywania wymuszony uwarunkowaniami społecznymi, konieczność ukrywania się, świadomość społecznego braku przyzwolenia, walkę o miejsce dla siebie, nadzieje na jednakowe traktowanie i równe możliwości. Wiersze, które poruszają tematy wykluczenia, strachu wielkiej nadziei, jaką rozbudził ruch na rzecz równouprawnienia mniejszości seksualnych w przyjmujący sposób pokazują, z czym mierzyli się homoseksualni mężczyźni na poziomie codziennych doświadczeń i codziennego życia. Ale jest tu także miejsce na wiersze o miłości, której brakuje społecznych ram, norm i wzorców, jakie pomogą jej okrzepnąć, miłości sekretnej, miłości zakazanej, miłości niechcianej, miłości spontanicznej - miłości przepięknie ludzkiej.
Osiem gwiazdek nie jest za wartość estetyczną, ale zawartość poznawczą i w pewnym sensie historyczną.
Co pierwsze przychodzi na myśl, kiedy pada pytanie o poezję gejowską? Może to i owo z Michała Anioła, niektórzy wymienią pewnie sonety Szekspira, potem długo, długo nic i dopiero schyłek XIX wieku przynosi Kawafisa i Whitmana. Z naszego podwórka pojawią się zapewne nieśmiałe sugestie Czechowicza i Iwaszkiewicza, bo o ile mnie pamięć nie myli, Lechoń był nieco bardziej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08
Problem ze starą poezją jest taki, że to, co było nowatorskie i odkrywcze w technice czy wrażliwości - w tym wypadku na przykład subiektywizm uczuć czy traktowanie Laury jako istoty fizycznej, z krwi i kości - dzisiaj jest, cóż, no poetyckim standardem.
Jalu Kurek zrobił w tych przekładach, co mógł, ale ta poezja jest po prostu śmiertelnie nudna. Człowiek przez dwadzieścia lat wzdycha i płacze za jedną kobietą, której w zasadzie nigdy nie poznał - zdrowo myślący czytelnik podejrzewa, że albo miał pewne problemy natury emocjonalnej, albo cała ta poetycka konstrukcja ma tyle wspólnego z rzeczywistością, ile Urszulka Kochanowskiego (bardziej prawdopodobne wydaje mi się to drugie).
Około 40 utworu w zbiorze nabrałam przemożnej ochoty potrząśnięcia Petrarcą i poproszenia, żeby się ogarnął, znalazł sobie jakieś hobby, cel w życiu czy cokolwiek, bo 20 lat nieustających łez to prawie niepoważne.
Problem ze starą poezją jest taki, że to, co było nowatorskie i odkrywcze w technice czy wrażliwości - w tym wypadku na przykład subiektywizm uczuć czy traktowanie Laury jako istoty fizycznej, z krwi i kości - dzisiaj jest, cóż, no poetyckim standardem.
Jalu Kurek zrobił w tych przekładach, co mógł, ale ta poezja jest po prostu śmiertelnie nudna. Człowiek przez...
2010-08
O rany boskie, jak ja nie cierpię poezji angielskiej, a już romantycznej w szczególności. Wieje nudą, konserwatyzmem, subtelnością uczuć, wyczuciem harmonii i innymi bzdurami, przez które poezja angielska nie nadaje się do czytania. Plus przekład Kubiaka. Zgroza. Tylko i wyłącznie do ficka.
O rany boskie, jak ja nie cierpię poezji angielskiej, a już romantycznej w szczególności. Wieje nudą, konserwatyzmem, subtelnością uczuć, wyczuciem harmonii i innymi bzdurami, przez które poezja angielska nie nadaje się do czytania. Plus przekład Kubiaka. Zgroza. Tylko i wyłącznie do ficka.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10
Kogo i co oceniać? Rozmówców jako mniej lub bardziej utalentowanych dziennikarzy, którzy zadają banalne pytania lub prowadzą głębokie, niemal hermetyczne dyskusje (zwłaszcza pierwsza, o naturze poezji)? A może poetę, tłumacza i wydawcę w jednej osobie, pytanego o poezję swoją i innych? Obraz pytającego i pytanego, który wyłania się z rozmów?
Kogo i co oceniać? Rozmówców jako mniej lub bardziej utalentowanych dziennikarzy, którzy zadają banalne pytania lub prowadzą głębokie, niemal hermetyczne dyskusje (zwłaszcza pierwsza, o naturze poezji)? A może poetę, tłumacza i wydawcę w jednej osobie, pytanego o poezję swoją i innych? Obraz pytającego i pytanego, który wyłania się z rozmów?
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-11
Na ocenę takich książek nie ma skali.
Na ocenę takich książek nie ma skali.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zawiedzie się ten, kto będzie szukał prostej, jasnej biografii - Felstiner wykorzystuje fakty z życia Paula Celna tylko po to, aby stworzyć tło dla jego niezwykłe poezji, przeniknąć do hermetycznego świata wykreowanego poetyckim obrazem. Próżno tu szukać romantycznych historii o związku z Bachmann, próżno szukać tu historii małżeńskich i drobiazgowej analizy choroby poety. To, co przynosi książka Felstinera, to pełne wrażliwości, wielowarstwowe analizy, interpretacje, próby odczytania poezji Celana a także oceny jego przekładów, niemal nieznanych w Polsce, rozważania nad metodą obraną przez Celana-tłumacza.
Owszem, to lektura dla wytrwałych i nie, nie ma żadnej gwarancji na to, że podsunięty przez autora klucz do poezji Celana okaże się lepszy niż ten wypracowany w czasie własnej lektury - ale czas poświęcony na tę monografię na pewno nie jest czasem straconym.
Zawiedzie się ten, kto będzie szukał prostej, jasnej biografii - Felstiner wykorzystuje fakty z życia Paula Celna tylko po to, aby stworzyć tło dla jego niezwykłe poezji, przeniknąć do hermetycznego świata wykreowanego poetyckim obrazem. Próżno tu szukać romantycznych historii o związku z Bachmann, próżno szukać tu historii małżeńskich i drobiazgowej analizy choroby poety....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGwiazdki nijak się mają do tej poezji.
Gwiazdki nijak się mają do tej poezji.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06
Co za fascynująca rzecz!
Każdy, kto miał jakąkolwiek styczność z poezją grecką, zwłaszcza archaiczną pozna od razu, że "Pieśni Bilitis" nie mają nic wspólnego z tym, co mają naśladować - ale nie ma to żadnego znaczenia, skoro ucieleśniają mit, wyobrażenie i pojmowania egotycznego świata Safony i kultów Astarte lepiej niż jakikolwiek antyczny zabytek literatury.
Jest to najbardziej kobieca, zmysłowa poezja, jaką czytałam, a paradoksalnie stworzył ją mężczyzna. Ta poezja jest kobieca w tym, jak przedstawia emocje związane z miłością i intymnością, jak cudownie afirmuje kobiecą erotykę i zmysłowość, jakimś cudem nie wpadając ani w pornografię, ani nie czyniąc z kobiety i jej przeżyć dodatku do mężczyzny. Ta subtelna różnica sprawia, że Louys stworzył piękny hymn na cześć kobiecości - nie agresywnej, nie bojowej, nie słabej i pokornej, ale świadomej siebie i cieszącej się swoją naturą, tym piękniejszy że, co by o tym nie mówić, podobnych literackich perełek można ze świecą szukać.
Z edytorskich uściśleń: wydanie Oficyny naukowej to pełny zbiór, w przeciwieństwie do poprzedniego wyboru w przekładzie Staffa, wydanego przez Krajową Agencję Wydawniczą.
Co za fascynująca rzecz!
Każdy, kto miał jakąkolwiek styczność z poezją grecką, zwłaszcza archaiczną pozna od razu, że "Pieśni Bilitis" nie mają nic wspólnego z tym, co mają naśladować - ale nie ma to żadnego znaczenia, skoro ucieleśniają mit, wyobrażenie i pojmowania egotycznego świata Safony i kultów Astarte lepiej niż jakikolwiek antyczny zabytek literatury.
Jest to...
2014-05-01
Wszystkich miłośników poezji konkretnej należy uprzedzić, że w tym tomiku próżno szukać nowatorskiej graficznej formy - wizualnie to bardzo klasyczna poezja.
Z tematyką jest różnie: od subtelnej liryki niepokoju, jaki wzbudza miłość, przez jadowite i celne krytyki ("*** [zacznijmy wydawać pismo]" czy "*** [większość (ludzi]"), aż po delikatne i bardzo wyciszone wiersze o "wadzeniu się z Bogiem".
Mała książeczka - a na długo wystarcza.
Wszystkich miłośników poezji konkretnej należy uprzedzić, że w tym tomiku próżno szukać nowatorskiej graficznej formy - wizualnie to bardzo klasyczna poezja.
Z tematyką jest różnie: od subtelnej liryki niepokoju, jaki wzbudza miłość, przez jadowite i celne krytyki ("*** [zacznijmy wydawać pismo]" czy "*** [większość (ludzi]"), aż po delikatne i bardzo wyciszone wiersze o...
2011-08-01
Oto ciekawe zjawisko: informacją wydawcy zostaję uprzedzona, że mam do czynienia z prozą poetycką, zatem kiedy rzeczona proza poetycka nie bardzo mnie przekonuje, zaczynam całkiem poważnie zastanawiać się, czy z moją wrażliwością coś jest nie tak - może zbiorek jest doskonały, tylko ja nie dorosłam do takiego poziomu wysublimowania?
Niezależnie od tego, po której stronie leży prawda, zbiorek Vernisa nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia: być może z powodu przekładu, być może z powodu stylu i specyfiki języka poetyckiego, ale pozostaje dla mnie dość niejasny, nieczytelny, pozbawiony atmosfery i nastroju, nie budzi też żadnych wzruszeń ani głębszych odczuć, co w przypadku poezji jest niewybaczalne wręcz.
Oto ciekawe zjawisko: informacją wydawcy zostaję uprzedzona, że mam do czynienia z prozą poetycką, zatem kiedy rzeczona proza poetycka nie bardzo mnie przekonuje, zaczynam całkiem poważnie zastanawiać się, czy z moją wrażliwością coś jest nie tak - może zbiorek jest doskonały, tylko ja nie dorosłam do takiego poziomu wysublimowania?
Niezależnie od tego, po której stronie...
2012-01-01
Kawafis nie zaskakuje słowami jak lingwiści, ale potrafi wprawić w podziw, nie sili się na oryginalność, ale zaskakuje każdym wierszem, nie szokuje turpizmem, ale głęboko porusza.
Jest w tej poezji jakaś dyskretna, subtelna elegancja, przejawiająca się raczej z rytmiczności frazy niż w kunsztownym języku, jest helleńska prostota - a przecież w tych klasycznie pięknych frazach tętni namiętność, tęsknota, pragnienie.
To połączenie: przejmująca świadomość przemijania, nostalgia, tęsknota za minioną przeszłością, za przebrzmiałymi miłościami, zestawiona z niezwykłą wrażliwością na historię, na kulturową spuściznę, to właśnie sprawia, że ten niewielki przecież zbiorek jest tak zachwycający.
Kawafis nie zaskakuje słowami jak lingwiści, ale potrafi wprawić w podziw, nie sili się na oryginalność, ale zaskakuje każdym wierszem, nie szokuje turpizmem, ale głęboko porusza.
Jest w tej poezji jakaś dyskretna, subtelna elegancja, przejawiająca się raczej z rytmiczności frazy niż w kunsztownym języku, jest helleńska prostota - a przecież w tych klasycznie pięknych...
2013-07-01
..."wiersz żyw będzie i tobie nie da zginąć w mroku".
Od mniej więcej dekady jestem ciągle tak samo i niezmiennie zakochana w tym zbiorze poezji. Prawdopodobnie utwory w nim zamieszczone zostały opublikowane bez zgody autora, prawdopodobnie przemieszały się, kolejność powinna być inna, ale wszystko to nie zmienia faktu, że to skończone dzieło sztuki, w którym nawet niedoskonałość ma swoje miejsce jako przewrotne poświadczenie geniuszu, drobna skaza, która tym bardziej podkreśla doskonałość; skończone dzieło sztuki, od którego nic nie można ująć ani nic do niego dodać.
To jeden z tych niewielu zbiorów poezji, który czyta się jak powieść psychologiczną: najpierw sonety pisane na zamówienie rodziny, aby przekonać młodzieńca do małżeństwa, potem rodząca się fascynacja i wraz z nią przychodzące wszystkie blaski i cienie miłości: niespełnienie, tęsknota, poczucie niższości, uwielbienie, podziw... Mija czas, zmieniają się pory roku, zmienia się uczucie, rodzi się ból, kiedy ideał nie może sprostać swojemu własnemu wizerunkowi, pojawia się zazdrość o kobietę, rozpoczyna się miłosny trójkąt, przerwany fizycznym cierpieniem wywołanym chorobą. Uczucie miało swój początek, kulminację, trwanie, zmieniało się, dojrzewało - i nawet kiedy z wolna odchodzi i gaśnie, nie spowija go mrok niepamięci ani gorycz przemijania.
Czterysta lat, a niemal słychać w tych frazach bicie zakochanego serca.
"Wiersz żyw będzie...".
..."wiersz żyw będzie i tobie nie da zginąć w mroku".
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd mniej więcej dekady jestem ciągle tak samo i niezmiennie zakochana w tym zbiorze poezji. Prawdopodobnie utwory w nim zamieszczone zostały opublikowane bez zgody autora, prawdopodobnie przemieszały się, kolejność powinna być inna, ale wszystko to nie zmienia faktu, że to skończone dzieło sztuki, w którym nawet...