-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2021-05-29
2021-06-20
2021-06-09
2021-05-30
2021-05-23
2021-05-13
2021-05-13
2021-05-11
2021-05-11
2021-03-28
8/10
Tematyka historyczna w niemieckim dramacie XVIII wieku świeciła naprawdę niebywałe triumfy, czego przykładem jest "Egmont" - kolejne dzieło sięgające do burzliwej historii XVI-wiecznej Europy, tak często inspirującej Goethego czy Schillera. W "Egmoncie" poeta przenosi nas do momentu tuż przed wybuchem antyhabsburskiego powstania w Niderlandach, a bohaterem czyni ideowego przywódcę tego zrywu narodowowyzwoleńczego.
Goethe w tym dramacie usprawnił kompozycyjne niedociągnięcia obecne w "Götzu von Berlichingenie" i tak samo mistrzowsko buduje atmosferę momentu dziejowego, w którym umieszcza akcję. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem, jak dialogi w "Egmoncie" i poprzednim dziele Goethego brzmią naturalnie, są wręcz hiperrealistyczne, zarazem niezwykle klarowne i zrozumiale współcześnie jak i prezentujące koloryt epoki. Jak zwykle, aby w pełni oddać ten koloryt i problematykę danego miejsca i czasu, poeta umieszcza w dramacie cały zróżnicowany szereg postaci od żołnierzy i nędzarzy, bo wszystkie istotne i obecne w tym miejscu postacie historyczne. Realizm historyczny tego dramatu jest perfekcyjny i przewyższający niejedną z późniejszych i bardziej znanych powieści historycznych.
Mam jednak pewien problem z jednoznaczną oceną "Egmonta" z powodu tematyki, którą porusza. Pod tym względem dzieło Goethego jest całkiem zwyczajne i mało rewolucyjne. Jest to po prostu typowy romantyczny konflikt tragiczny pomiędzy obowiązkiem wobec prawa i władzy, a własnym idealizmem i umiłowaniem ludu. Nie jest zaskoczeniem, że tytułowy Egmont ponosi porażkę. Zaskoczeniem jest, że jego porażka jest zwycięstwem moralnym, które nie idzie na marne, ale podnosi do buntu cały kraj. Obecny jest tu także motyw niemożności pogodzenia spraw prywatnych ze sprawami ogółu, czyli poświęcenie i zniszczenie miłości przez zaangażowanie patriotyczne bohatera. Nasuwają mi się skojarzenia chociażby z nieco ciekawszym pod tym względem "Konradem Wallenrodem" Mickiewicza. Warto także wspomnieć o obecnym w "Egmoncie" bardzo ciekawym i delikatnym symbolizmie, zwłaszcza w scenie śmierci ukochanej Egmonta i jego widzenia w więzieniu. Przypomniało mi to również późniejsze mistrzostwo Mickiewicza w "Dziadach części III".
Ogólnie mówiąc, jest to bardzo dobry dramat, ale wydaje mi się, że czegoś mu bardzo brakuje. Tylko nie wiem w zasadzie czego, bo wszystko jest na miejscu. Powiedziałbym, że bardziej oryginalnej i uniwersalnej problematyki, ale w zasadzie to jest jeszcze późny wiek XVIII, a nie pełny romantyzm. Czytając więc "Egmonta" po późniejszych dziełach innych romantyzmu można doznać pewnego déjà vu - należy jednak pamiętać o czasowym pierwszeństwie Goethego, który znacznie wyprzedzał swoją epokę.
8/10
Tematyka historyczna w niemieckim dramacie XVIII wieku świeciła naprawdę niebywałe triumfy, czego przykładem jest "Egmont" - kolejne dzieło sięgające do burzliwej historii XVI-wiecznej Europy, tak często inspirującej Goethego czy Schillera. W "Egmoncie" poeta przenosi nas do momentu tuż przed wybuchem antyhabsburskiego powstania w Niderlandach, a bohaterem czyni...
2021-05-07
2021-05-04
2021-05-01
2021-03-30
6,5/10
Aleksander Ostrowski to współcześnie dość zapomniany klasyk literatury rosyjskiej, twórca współczesnych dramatów obyczajowych przywodzących na myśl wielkiego Ibsena. "Burza" uchodzi za najbardziej znany (choć niekoniecznie najlepszy) utwór Ostrowskiego.
Jego tematem jest przeciwstawienie prawdziwych, szczerych i wzniosłych uczuć ze sztywnymi zasadami znieczulonego społeczeństwa. Nadwołżańskie miasteczko, a właściwie jego burżuazyjne elity, reprezentowane są tu przez postać porywczego i chciwego kupca Dikoja oraz apodyktyczną dla syna wdowę Kabanowę. W zasadzie jest to dość zwyczajny dramat, ale przyjemnie napisany, w charakterystycznym stylu rosyjskich autorów. Fabuła jest daleka od porywającej, właściwie to zbiór zgrabnie wykorzystanych i połączonych ze sobą klisz typowych dla XIX-wiecznego teatru, ale całkiem niezła (nawet jeśli banalna) problematyka i klimat małomiasteczkowej Rosji to wystarczająco wynagradza.
Jeśli wspomniana kliszowość jest stałym elementem twórczości Ostrowskiego, to by wyjaśniało, dlaczego nie jest wymieniany jednym tchem z innymi klasykami literatury rosyjskiej. Zobaczymy, jak wyglądają jego inne dramaty.
6,5/10
Aleksander Ostrowski to współcześnie dość zapomniany klasyk literatury rosyjskiej, twórca współczesnych dramatów obyczajowych przywodzących na myśl wielkiego Ibsena. "Burza" uchodzi za najbardziej znany (choć niekoniecznie najlepszy) utwór Ostrowskiego.
Jego tematem jest przeciwstawienie prawdziwych, szczerych i wzniosłych uczuć ze sztywnymi zasadami znieczulonego...
2021-04-11
7,5/10
Maeterlinck uchodzi za twórcę teatru symbolicznego, autora już stricte modernistycznego wśród dramaturgów. Jako pierwszy przeciwstawił się tendencjom naturalistycznym we współczesnej mu dramaturgii, za co już należy mu się uznanie, bo bardzo szybko zorientował się, że niebawem eksploatowana formuła teatru ibsenowskiego. W efekcie powstali chociażby "Ślepcy", rozpoczynający nową epokę w dziejach europejskiego teatru.
Najogólniej można określić "Ślepców" teatrem atmosfery. Maeterlinck prostymi środkami roztacza dość klimat niepokojącego oczekiwania, strachu jak będzie wyglądać jutrzejszy dzień i nieustannej tęsknoty - zupełnie jak później Czechow w "Trzech siostrach". Nie wiem jak to belgijski pisarz osiągnął, ale poczułem powiew miejskiej bryzy. Sytuacjach w "Ślepcach" jest bardzo ciekawa, choć łatwa do rozszyfrowania, ale satysfakcjonująca do odkrywania. Postacie dramatu, mimo, że właściwie są tylko figurami w zarysie, sprawiają wrażenie żywych ludzi. Świetnym zabiegiem było uczynienie bohaterami ludzi ślepych i oparcie wszystkiego praktycznie na samym dialogu. Dzięki temu sam widz staje się właściwie tytułowym ślepcem, siedzącym razem z innymi na przymorskich skałach, czekających na ratunek.
"Ślepcom" niestety daleko od wybitności, bo to zaledwie jedna scena-obrazek. Ale zapoznać się trzeba i chyba jest nawet do czego wracać w przyszłości.
7,5/10
Maeterlinck uchodzi za twórcę teatru symbolicznego, autora już stricte modernistycznego wśród dramaturgów. Jako pierwszy przeciwstawił się tendencjom naturalistycznym we współczesnej mu dramaturgii, za co już należy mu się uznanie, bo bardzo szybko zorientował się, że niebawem eksploatowana formuła teatru ibsenowskiego. W efekcie powstali chociażby "Ślepcy",...
2021-04-11
7/10
To moje pierwsze spotkanie z twórczością dramatyczną Czechowa i jestem zupełnie zaskoczony, ponieważ (być może naiwnie) spodziewałem się raczej dzieła podobnego treścią i nastrojem do satyrystycznych miniatur, z których Czechow najbardziej słynie, przynajmniej na polskim podwórku.
"Trzy siostry" to niezwykle specyficzny i bardzo trudny dramat. Jest ciężki do czytania, łatwo się pogubić wśród postaci i wypowiadanych monologów, ale czuje się, że najpewniej jest znacznie bardziej przystępny do oglądania na scenie lub ekranie. Nietrudno też odgadnąć, że dla profesjonalnych aktorów i reżyserów teatralnych dzieła Czechowa muszą być wspaniałą pożywką (o czym świadczy spora ilość adaptacji "Trzech sióstr"). W warstwie fabularnej praktycznie nic nie "dzieje się" w klasycznym rozumieniu tego słowa, bowiem akcja dramatu jest bardzo rozmyta i ma raczej strukturę punktową niż liniową. Nie uświadczy się tutaj również dialogu z prawdziwego zdarzenia, bowiem Czechow przedstawia środowisko, w którym ludzie mają wyraźny problem z porozumieniem się, przerywają sobie nawzajem, ani nie słuchają się. Przez to wszystko śledzenie akcji dramatu jest utrudnione, ale utrudnione celowo przez sam zamysł Czechowa.
Na szczęście w "Trzech siostrach" dzieje się zaskakująco dużo emocjonalnie i w warstwie nastrojowej. Postacie w gruncie rzeczy są dość słabo zarysowane, ale dramat jednak samo w sobie zachęca odbiorcę do prób dociekania jakie uczucia kłębią się w głowach ludzi, którzy sami zdają siebie nie rozumieć. To co jednak robi zdecydowanie największe wrażenie w "Trzech siostrach" to wspomniana atmosfera - długotrwałej apatii, melancholii, zagubienia, bowaryzmu, nienawiści do prowincji i tęsknoty za ciekawszym życiem w Moskwie, również emocjonalnego upośledzenia i czekania na coś, co nigdy nie nadchodzi. Czytając ten dramat sam poczułem się dziwnie ciężko, jakby udzielił się mi się nastrój odczuwany przez postacie. Niespodziewane pojawiające się w najmniej oczekiwanych momentach okropnie niezręczne elementy humorystyczne jeszcze bardziej podkręcały "dziwność" tego wszystkiego. Co ciekawe tuż przed "Trzema siostrami" przeczytałem "Ślepców" Maeterlincka, chyba wprowadzających kult atmosfery do ówczesnego teatru, dzięki czemu łatwiej mi przyszło wczuć się w klimat dzieła Czechowa.
W zasadzie bardzo imponuje mi zamysł powzięty przez autora i wspomniana atmosferą, którą udało mu się wykreować. Niestety jest to dla mnie za mało, by w pełni docenić kunszt "Trzech sióstr". Traktując je wyłącznie jako tekst literacki, współczesny czytelnik właściwie nic nie znajdzie dla siebie. Podejmowana przez Czechowa tematyka jest zbyt nieciekawa, ze sztuki nie płynie żadna nauka ani przedstawienie głębszego problemu społecznego, a genialna atmosfera nie wynagradza tego w pełni. W kategoriach estetycznych jest to jednak na swój sposób unikalne dzieło, ale lepiej chyba zapoznać się z którąś z bardziej znanych adaptacji teatralnych.
7/10
To moje pierwsze spotkanie z twórczością dramatyczną Czechowa i jestem zupełnie zaskoczony, ponieważ (być może naiwnie) spodziewałem się raczej dzieła podobnego treścią i nastrojem do satyrystycznych miniatur, z których Czechow najbardziej słynie, przynajmniej na polskim podwórku.
"Trzy siostry" to niezwykle specyficzny i bardzo trudny dramat. Jest ciężki do czytania,...
2021-04-20
4/10
Zachwalany przez wielu "Woyzeck" jest dla mnie totalnym nieporozumieniem, wyraźnie miałem zbyt wysokie oczekiwania, ale chyba ciężko mi się dziwić. Przede wszystkim zamiast spodziewanego dramatu z osobliwym, kafkowskim klimatem dostałem zaledwie zarys właściwego dramatu.
Niby są tu prowadzone dwutorowo dwa wątki (Woyzecka i jego żony), ale prowadzone tak szybko, że sceny zmieniają się w ekspresowym tempie i zanim czytelnik zdąży mniej więcej zrozumieć jej znaczenie, zaczyna się następna. Dialogi są zupełnie nijakie i ciężkie do czytania, mogę to policzyć na karb tłumaczenia, ale raczej to wina szkicowości całego "Woyzecka". Nie kupuję (na ile ją zrozumiałem) wymowy dramatu, bo opresyjność armii i doktora (sic!) jest wręcz śmieszna i nie wiem skąd wynikała infantylność bohatera. Wobec tego zbrodnia też nie szokuje, a gniew, że ktoś położył łapę na mojej własności, to raczej niezbyt ciekawy motyw morderstwa. Zastanawia mnie też przynależność gatunkowa - ani to dramat naturalistyczny, ani romantyczny, ani nic pomiędzy.
Jeśli to ma być jedno z najbardziej cenionych dzieł niemieckiego dramatu XIX wieku, to zastanawiam się na jak niskim poziomie musi być ta dramaturgia. Cóż, nie chcę uchodzić za wielkiego znawcę, malkontenta i krytyka, ale chyba już za późno. Podejrzewam jednak że szkicowość "Woyzecka" jest pewnym atutem dla samych reżyserów teatralnych i aktorów, którzy mogą wziąć klasyczne i jako tako kojarzone dzieło, a potem przerobić je w dowolny sposób. Ale ja, jako zwykły czytelnik, żadnego potencjału tu nie widzę.
4/10
Zachwalany przez wielu "Woyzeck" jest dla mnie totalnym nieporozumieniem, wyraźnie miałem zbyt wysokie oczekiwania, ale chyba ciężko mi się dziwić. Przede wszystkim zamiast spodziewanego dramatu z osobliwym, kafkowskim klimatem dostałem zaledwie zarys właściwego dramatu.
Niby są tu prowadzone dwutorowo dwa wątki (Woyzecka i jego żony), ale prowadzone tak szybko, że...
2021-04-22
2021-04-10
5/10
Jeśli mam oceniać całą twórczość Kleista przez jedno tylko dzieło, to po "Księciu Homburga" rozumiem dlaczego ten poeta uległ zapomnieniu i stał w cieniu wielkich figur Goethego i Schillera.
Wszystko w tym dramacie jest dość płaskie, a dialogi są niezwykle ciężkie. Z tym ostatnim może przesadzam, ale dotychczasowe doświadczenia z tragediami Goethego i Schillera nauczyły mnie, że ci niemieccy romantycy potrafili stworzyć nie tylko autentycznie brzmiące dialogi, ale za jedynie ich pomocą zbudować nastrój wybranego momentu w dziejach Europy. Kleist tego nie potrafi, bo tła historycznego w "Księciu Homburgu" równie dobrze mogłoby nie być (co wcale nie świadczy o uniwersalności dzieła). Co prawda, jest tu całkiem niezłe zarysowany typowy konflikt tragiczny pomiędzy czuciem i wiarą (tytułowy Książę) a ład i praworządność (Elektor brandenburski). Drugą opcję można utożsamiać z pruskim militaryzmem, który Kleist zdaje się w "Księciu Homburgu" krytykować. Jednakże akcja dramatu jest tak bardzo nieciekawa, a przy tym oparta na dość dziwacznych sytuacjach (m.in. Homburg zupełnie bez powodu jawę bierze za sen), że wszelki potencjał wyparowuje.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że przynajmniej nowele Kleista będą bardziej interesujące.
5/10
Jeśli mam oceniać całą twórczość Kleista przez jedno tylko dzieło, to po "Księciu Homburga" rozumiem dlaczego ten poeta uległ zapomnieniu i stał w cieniu wielkich figur Goethego i Schillera.
Wszystko w tym dramacie jest dość płaskie, a dialogi są niezwykle ciężkie. Z tym ostatnim może przesadzam, ale dotychczasowe doświadczenia z tragediami Goethego i Schillera...
7/10
Myślałem, że dramat naturalistyczny wynalazł Henrik Ibsen, ale jak się okazało, nawet stworzenie tej dziedziny naturalizmu należy przypisać jednak Émil'owi Zoli. Ibsen jednak zostaje niekwestionowanym mistrzem dramatopisarstwa tego nurtu, no może ustępując miejsca "Pannie Julii" Strindberga.
Co do jednak "Teresy Raquin", to faktycznie wyróżnia się na tle dotychczasowej dramaturgii, ale jest jeszcze stosunkowo dość archaiczna względem późniejszych dzieł nurtu. Zola jednak nie umieszcza, jak Ibsen, istoty swojej sztuki w przedakcji, a akcję wypełnia odsłanianiem przeszłości. I właściwie to sprawia, że "Teresa Raquin" nie ma tego dreszczyku przy odkrywaniu zgnilizny. Zgnilizna jest od prawie początku sztuki na widoku, co odbiera sztuce polotu. Nie pomagają także dość drętwe dialogi. Niemniej, sam pomysł, teatralny psychologizm i zolowska wymowa na temat zbrodni są na tyle dobre, że jest to dramat stanowiący całkiem niezły wstęp do tak nurtu, który następnie rozwinął się w niezwykle fascynujących kierunkach.
Problem z "Teresą Raquin" jest też taki, że jest to teatralna przeróbka powieści, powstałej na podstawie opowiadania/szkicu. Zola kilkukrotnie zmieniał szczegóły i akcenty w swojej koncepcji, przez co w zasadzie ciężko się zorientować co należy traktować jako główne - pełniejszą powieść czy późniejszą sztukę. Tej pierwszej niestety chyba nie dostanie się na polskim rynku wydawniczym, więc zostało mi poprzestać na sztuce. A moje dotychczasowe spotkania z Zolą świadczą, że był absolutnym mistrzem powieści, ale co najwyżej dobrym dramaturgiem.
7/10
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMyślałem, że dramat naturalistyczny wynalazł Henrik Ibsen, ale jak się okazało, nawet stworzenie tej dziedziny naturalizmu należy przypisać jednak Émil'owi Zoli. Ibsen jednak zostaje niekwestionowanym mistrzem dramatopisarstwa tego nurtu, no może ustępując miejsca "Pannie Julii" Strindberga.
Co do jednak "Teresy Raquin", to faktycznie wyróżnia się na tle...