-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-06-05
2020-04-11
Wydawnictwo Literackie jest jednym z moich ulubionych i często wydaje książki, które bardzo chcę mieć. Tak też było z "Lżejszym od fotografii" Piotra Stelmacha. Długo mnie ta pozycja kusiła i w końcu trafiła do mojej biblioteczki.
Piotr Stelmach jest dziennikarzem muzycznym i prezenterem Programu Trzeciego Polskiego Radia, a także wieloletnim wielbicielem Republiki. Zebranie wspomnień o Grzegorzu Ciechowskim zajęło mu kilka lat, ale dzięki temu powstała książka zawierająca ponad 600 stron. Reporter dotarł do rodziny, przyjaciół i znajomych Obywatela G. C. "Lżejszy od fotografii" to barwny portret idola tysięcy Polaków. Ciechowski wciąż dla wielu ludzi jest źródłem inspiracji i myślę, że to nie zmieni się przez kolejne dziesiątki lat.
Kiedy czytałam tę książkę, wracałam do tekstów Grzegorza, odtwarzałam sobie teledyski i fragmenty koncertów. Smutno mi, że tego artysty nie ma już wśród nas, z pewnością był w stanie stworzyć jeszcze wiele przebojów. Razem z zespołem Republika planował wydać nową płytę, zajmował się także produkcją płyt innych muzyków.
Nie pamiętam, kiedy w telewizji pojawiła się informacja o jego śmierci. Na pewno to był ogromny szok dla ogromnej rzeszy fanów. Ja miałam wtedy 9 lat, a w moim domu nie słuchało się Ciechowskiego. Zespół Republika, a następnie Obywatela G.C. odkryłam dopiero jako licealistka i przepadłam. U mnie zaczęło to się od "Białej flagi". Nie dziwię się, że w latach 80. i 90. miał bardzo liczebne grono nastoletnich fanek. Był bożyszczem.
Lektura wywołała we mnie wiele emocji. Niektóre anegdoty o Grzegorzu bardzo poprawiły mi humor i sprawiły, że śmiałam się głośno. Z ciekawością czytałam o najważniejszych kobietach w jego życiu: Joli Muchlińskiej, Gosi Potockiej, Ani Wędrowskiej oraz Weronice Ciechowskiej. Piotr Stelmach zastosował ciekawy zabieg - wspomnienia uporządkował w odwrotnej kolejności - najpierw przeczytamy o pogrzebie Lidera Republiki, a o początkach kariery muzycznej na ostatnich stronach.
Myślę, że tej książki nie trzeba specjalnie reklamować, wielbiciele Ciechowskiego sięgają po te wspomnienia z ogromną przyjemnością.
Wydawnictwo Literackie jest jednym z moich ulubionych i często wydaje książki, które bardzo chcę mieć. Tak też było z "Lżejszym od fotografii" Piotra Stelmacha. Długo mnie ta pozycja kusiła i w końcu trafiła do mojej biblioteczki.
Piotr Stelmach jest dziennikarzem muzycznym i prezenterem Programu Trzeciego Polskiego Radia, a także wieloletnim wielbicielem Republiki....
2020-03-22
"Ludzie i zwierzęta" Antoniny Żabińskiej trafiły do mojego koszyka zamówień w sklepie internetowym Wydawnictwa Literackiego trochę przypadkiem. Uznałam, że skoro płacę już za przesyłkę, to warto wybrać jeszcze jakąś dodatkową książkę. W domu miałam już płytę z filmem "Azyl". Jest to dramat biograficzny nakręcony przez Amerykanów, Czechów i Brytyjczyków, a który swoją premierę miał w 2017 r. Inspiracją do powstania filmu były wspomnienia żony dyrektora warszawskiego ZOO, po raz pierwszy wydane w 1968 r.
Z autobiografii wyłania się obraz niezwykłej, ale skromnej kobiety, która darzyła miłością zwierzęta i zarazem ratowała ludzkie istnienia. Nie miała przyrodniczego wykształcenia, ale poprzez małżeństwo z Janem Żabińskim była mocno zaangażowana w zoologię. Ich udane życie i działalność przerwała II wojna światowa, kiedy to ogród zoologiczny praktycznie przestał istnieć (zwierzęta zostały wystrzelane, część okazów wywieziono do Niemiec). Dla całej rodziny nastąpiły trudne czasy. Jan działał w konspiracji, w co zaangażował swoją żonę. Antonina zajmowała się Żydami, którzy ukrywali się u nich w domu czy na terenie dawnego Zoo. Mimo wielu niebezpieczeństw para wraz dwójką dzieci (Rysiem oraz urodzoną pod koniec wojny Tereską) dożyła spokojniejszych czasów. Antonina w ogromnym stopniu przyczyniła się do ponownego otwarcia warszawskiego ogrodu zoologicznego.
"Ludzie i zwierzęta" to cenne wspomnienia z lat wojennych, ciekawie ukazujące realia tamtym czasów. Żabińska wzbudza sympatię u czytelnika. Ja bardzo ją polubiłam za jej wrażliwość i troskę, którą otaczała wszystkich w koło. Opiekowała się zarówno ludźmi, jak i zwierzętami. Zawsze stała trochę w cieniu swojego męża, ale jej zasługi również były olbrzymie.
We wspomnieniach można wyczuć pewną cenzurę. Należy wziąć pod uwagę, że książka ukazała się pierwszy raz w latach PRL-u, kiedy nie można było mówić i pisać negatywnie o naszym wschodnim sąsiedzie.
"Ludzie i zwierzęta" Antoniny Żabińskiej trafiły do mojego koszyka zamówień w sklepie internetowym Wydawnictwa Literackiego trochę przypadkiem. Uznałam, że skoro płacę już za przesyłkę, to warto wybrać jeszcze jakąś dodatkową książkę. W domu miałam już płytę z filmem "Azyl". Jest to dramat biograficzny nakręcony przez Amerykanów, Czechów i Brytyjczyków, a który swoją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-12-01
W tym miesiącu minie rok od śmierci wybitnego ginekologa Romualda Dębskiego. Parę lat temu miałam okazję przeczytać "Bez znieczulenia. Jak powstaje człowiek". Był to wywiad-rzeka z Romualdem i Marzeną Dębskimi przeprowadzony przez Magdalenę Rigamonti. Byłam bardzo zachwycona tymi rozmowami. Para ginekologów opowiadała z pasją o swojej pracy, trudnych przypadkach, dzieciach, którym, pomogli przyjść na świat. Podobały mi się ich poglądy.
Książka "Profesor Dębski. Lekarz od cudu życia" szybko powstała po jego śmierci. Wiele jego pacjentek chciało się podzielić swoimi wspomnieniami o tym niezwykłym lekarzu. Kobiety pod jego opieką czuły się bezpiecznie i ufały mu bezgranicznie. Był to lekarz wyjątkowy, miał dobre serce i genialny umysł. Z przyjemnością czyta się o takich ludziach. Byle było takich osób jak najwięcej w naszym społeczeństwie.
Ta książka to wspaniałe podziękowanie dla profesora Dębskiego.
W tym miesiącu minie rok od śmierci wybitnego ginekologa Romualda Dębskiego. Parę lat temu miałam okazję przeczytać "Bez znieczulenia. Jak powstaje człowiek". Był to wywiad-rzeka z Romualdem i Marzeną Dębskimi przeprowadzony przez Magdalenę Rigamonti. Byłam bardzo zachwycona tymi rozmowami. Para ginekologów opowiadała z pasją o swojej pracy, trudnych przypadkach, dzieciach,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-09
Moja pierwsza książka przeczytana w 2019 r. Ciekawa lektura, ale przede wszystkim smutna. Pokazuje, ile złego może wyrządzić ślepe zapatrzenie w religię. Mam na myśli nie tylko fanatyzm oprawców, ale także główną bohaterkę, która czuła się winna, że ją gwałcono. Uważała, że zhańbiła swoją rodzinę, chociaż niczemu nie była winna. Tak jednak ją wychowano i bardzo ciężko jej było uwierzyć, że nie zrobiła nic złego; była tylko ofiarą mężczyzn.
Moja pierwsza książka przeczytana w 2019 r. Ciekawa lektura, ale przede wszystkim smutna. Pokazuje, ile złego może wyrządzić ślepe zapatrzenie w religię. Mam na myśli nie tylko fanatyzm oprawców, ale także główną bohaterkę, która czuła się winna, że ją gwałcono. Uważała, że zhańbiła swoją rodzinę, chociaż niczemu nie była winna. Tak jednak ją wychowano i bardzo ciężko jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-21
Miałam te szczęście, że książka Marii Konwickiej trafiła w moje ręce jeszcze przed oficjalną premierą, która będzie miała miejsce 24 kwietnia 2019. Z przyjemnością zabrałam się do czytania, bo uwielbiam wspomnienia w formie literackiej. Lekturę uatrakcyjniają liczne fotografie i reprodukcje, dzięki czemu opowieść jest dużo barwniejsza.
Maria to córka Tadeusza Konwickiego (reżysera, scenarzysty i pisarza) oraz Danuty Konwickiej (graficzki, ilustratorki książek dla dzieci), wnuczka Jana Lenicy (malarza i muzyka). W tej niezwykłej rodzinie było wielu artystów i Maria poszła w ich ślady. Skończyła Akademię Sztuk Pięknych, pracowała między innymi jako plastyk. Jako młoda kobieta wyjechała na wiele lat na obcy kontynent - do Ameryki. Wróciła do Polski po 30 latach. W końcu napisała książkę, pokazując w ten sposób, że poza uzdolnieniami plastycznymi i muzycznymi, ma także spory talent pisarski. Jej wspomnienia czyta się z lekkością. Historie o znanych ludziach - głównie z epoki PRL-u - są bardzo zajmujące. Na stronach tej autobiografii znajdziemy wiele sławnych nazwisk filmowców i literatów, których Maria znała osobiście. Najwięcej miejsca poświęca członkom swojej rodziny. Jest to praca bardzo subiektywna i osobista.
Ta książka to między innymi hołd dla Tadeusza Konwickiego. Relacja między Marią a ojcem była skomplikowana, mało uwagi poświęcał córce. Nie można jednak zapomnieć, że był wielkim artystą, który nie ograniczał się do jednej dziedziny sztuki. Pozostawił po sobie spory dorobek artystyczny. Z ciekawostek - rozsławił kota Iwana, który mieszkał u Konwickich. Maria postanowiła z tego zwierzaka uczynić jednego z głównych bohaterów swojej książki. Opisy poczynań kocura są przezabawne!
Bardzo cieszy mnie to, że powstała ta książka i myślę, że ma szanse na spory sukces wydawniczy, czego serdecznie życzę autorce. Polecam gorąco wszystkim, których interesują życiorysy artystów. Historia Konwickich i Leniców na pewno pochłonie nie jedną osobę.
Biografia zachęciła mnie do przeczytania "Małej Apokalipsy".
Miałam te szczęście, że książka Marii Konwickiej trafiła w moje ręce jeszcze przed oficjalną premierą, która będzie miała miejsce 24 kwietnia 2019. Z przyjemnością zabrałam się do czytania, bo uwielbiam wspomnienia w formie literackiej. Lekturę uatrakcyjniają liczne fotografie i reprodukcje, dzięki czemu opowieść jest dużo barwniejsza.
Maria to córka Tadeusza Konwickiego...
2019-05-20
To moja kolejna książka z niezawodnej serii "Prawdziwe historie". Gdy sięgam po te wspomnienia, wiem, że nigdy nie zawiodę się i przeczytam z ciekawością. Tak było i tym razem.
Na pewno nikomu nie jest łatwo spisać wołyńskie historie, gdyż są naprawdę przerażające i mogłyby stanowić inspirację do scenariuszu horroru. Tematyka jest bardzo trudna - nie tylko ze względu na wyjątkową okrutność oprawców - ale także na stosunki polsko-ukraińskie. Wciąż żyją ostatni świadkowie i uczestnicy tamtych zdarzeń, było to bez wątpliwości ludobójstwo, które nie zostało ukarane. Z drugiej strony: czy warto żyć ciągłą nienawiścią, która odbija się na kolejnych pokoleniach Polaków i Ukraińców? Co Polacy powinni uczynić: żądać zadośćuczynienia czy wybaczyć? To trudne pytanie i myślę, że żadne z tych rozwiązań nie będzie właściwe. Minie jeszcze wiele lat, nim Ukraińcy w pełni przyznają się do swoich zbrodni (o ile w ogóle). Bohaterowie książki mają pretensje do polskich władz, że nie dbają w odpowiedni sposób o upamiętnienie tragedii wołyńskich. Rozumiem jednak obawy polityków - relacje z sąsiadami są niezwykle ważne. Z drugiej strony - przecież te okrucieństwa nie powinny zostać bez żadnej kary. Ukraińcy budują banderowcom pomniki, uważają ich za bohaterów narodowych walczących o niepodległość, co samo w sobie jest karygodne. Ukraińscy nacjonaliści nie rozumieją, co tak naprawdę wydarzyło się: to była rzeź na niewinnych cywilach, a nie patriotyczna walka o wolność.
Autorka w wywiadzie dla Onetu przyznała, że w jej karierze napisanie tej książki sprawiło jej najwięcej trudności. W trakcie rozmów z uczestniczkami tamtych wydarzeń łzy same płynęły jej po policzkach.
Zachęcam do odsłuchania piosenki "Wołyń 1943" autorstwa Lecha Makowieckiego.
To moja kolejna książka z niezawodnej serii "Prawdziwe historie". Gdy sięgam po te wspomnienia, wiem, że nigdy nie zawiodę się i przeczytam z ciekawością. Tak było i tym razem.
Na pewno nikomu nie jest łatwo spisać wołyńskie historie, gdyż są naprawdę przerażające i mogłyby stanowić inspirację do scenariuszu horroru. Tematyka jest bardzo trudna - nie tylko ze względu na...
Książka, która bardzo zapada w pamięć.
Książka, która bardzo zapada w pamięć.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-20
Ta książka to ogromny sukces na rynku czytelniczym. Reklama na okładce jest tylko odrobinę przesadzona. Niesamowicie zabawna. Niesamowicie gorzka. Czytając ją, można śmiać się na głos, ale to coś więcej niż komedia. Nie polecam jej osobom bardzo wrażliwym, bo wiele fragmentów może wywołać negatywne emocje, zwłaszcza ostatnie strony.
Jeśli chcecie przeczytać coś szczerego o polskiej służbie zdrowia, to sięgnijcie po "Małych bogów" Pawła Reszki.
Ta książka to ogromny sukces na rynku czytelniczym. Reklama na okładce jest tylko odrobinę przesadzona. Niesamowicie zabawna. Niesamowicie gorzka. Czytając ją, można śmiać się na głos, ale to coś więcej niż komedia. Nie polecam jej osobom bardzo wrażliwym, bo wiele fragmentów może wywołać negatywne emocje, zwłaszcza ostatnie strony.
Jeśli chcecie przeczytać coś szczerego o...
2018-12-15
"Czasy secondhand" to trzecia książka Swietłany Aleksijewicz, która wpadła w moje ręce. Mam trochę mieszane uczucia. Ostatnie historie z tej książki wciągnęły mnie, ale wiele było bardzo chaotycznych i ciężko było mi się na nich skupić. Odłożyłam książkę i wróciłam do niej dopiero po wielu miesiącach. Może zmęczył mnie specyficzny rodzaj narracji? "Czarnobylska modlitwa" i "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" dużo bardziej mnie zachwyciły.
Reporterka tworzy bardzo odważne książki, porusza trudne sprawy. Jestem pełna podziwu dla jej pracy reporterskiej. Do każdej książki zbiera mnóstwo materiału, głównie przez przeprowadzenie dziesiątków rozmów. Niemal każda postać jej reportaży ma coś ciekawego do powiedzenia.
"Czasy secondhand" to trzecia książka Swietłany Aleksijewicz, która wpadła w moje ręce. Mam trochę mieszane uczucia. Ostatnie historie z tej książki wciągnęły mnie, ale wiele było bardzo chaotycznych i ciężko było mi się na nich skupić. Odłożyłam książkę i wróciłam do niej dopiero po wielu miesiącach. Może zmęczył mnie specyficzny rodzaj narracji? "Czarnobylska...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-24
W moje ręce wpadła kolejna pasjonująca książka dotycząca tematów medycznych. Jest to autobiografia angielskiego patologa Richarda Shepherda. Swoje wspomnienia spisał w ramach terapii, które następnie opublikował. Książkowe wydanie okazało się bestsellerem.
Ta książka zawiera opis wielu ciekawych i zagadkowych przypadków śmierci, także takich, o których było głośno w telewizji. Shepherd brał udział również w identyfikacjach osób, które zginęły w katastrofach i zamachach terrorystycznych. Opisuje trudy swojej pracy - zarówno te z początku kariery, kiedy dopiero uczył się i zdobywał doświadczanie, jak i lata późniejsze - kiedy był już znanym i cenionym medykiem sądowych. Autor ujawnia w jaki sposób obcowanie ze śmiercią na co dzień wpłynęło na jego psychikę. Wraca do swojego dzieciństwa i początków fascynacji medycyną sądową, a w wielu fragmentach odbiega od tematów zawodowych i opowiada o swoich relacjach z rodziną. Uważam, że jest to wielka zaleta tej publikacji - w ten sposób książka stała się pełniejsza i bardziej rozbudowana. Dzięki temu łatwiej nam czytelnikom zrozumieć tego lekarza i spojrzeć na niego jako na zwykłego człowieka, takiego jak my, a nie tylko jak na sławnego patologa, który może sprawiać wrażenie nieczułego na śmierć. Shepherd jest niezwykle szczery w opisywaniu swoich uczuć.
Sposób narracji doktora sprawia, że książkę czyta się jak bardzo dobrą powieść. Obecność terminologii medycznej w opisach przypadków nie jest przytłaczająca, autor wszystko objaśnia w zrozumiały sposób dla laika. Coś nas czytelników ciągnie do takich książek - coraz częściej sięgamy po literaturę faktu dotyczącą tematów medycznych. Polecam.
W moje ręce wpadła kolejna pasjonująca książka dotycząca tematów medycznych. Jest to autobiografia angielskiego patologa Richarda Shepherda. Swoje wspomnienia spisał w ramach terapii, które następnie opublikował. Książkowe wydanie okazało się bestsellerem.
Ta książka zawiera opis wielu ciekawych i zagadkowych przypadków śmierci, także takich, o których było głośno w...
2019-05-10
Książka została napisana przez Jerzego Szlachetko, syna Danuty "Wiry" - nastoletniej uczestniczki Powstania Warszawskiego - na podstawie wspomnień matki. Dziewczyna była jeszcze dzieckiem, kiedy doświadczyła okrutnej wojny. Zamiast poświęcać czas na naukę i zabawę, brała aktywny udział w walce z okupantami. Straciła rodzinę i wielu przyjaciół. Po zakończeniu działań wojennych w Polsce nie było już dla niej miejsca - nie mogła wrócić do kraju. Padło na emigrację do Wielkiej Brytanii, która stała się jej nowym domem.
Losy Wiry są ciekawe, książka jest całkiem dobrze napisana. Trzeba pamiętać, że została ona napisana w pierwszej kolejności dla angielskiego czytelnika i wydana po angielsku. George Szlachetko często odbiega od wspomnień swojej matki, aby omówić dzieje Polski. Tło historyczne jest dość szerokie, dzięki temu lepiej czytelnikowi nieznającemu historię Polski zrozumieć, co przydarzyło się Wirze i dlaczego musiała opuścić swój rodzinny kraj.
Książka nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle literatury poświęconej tematyce Powstania Warszawskiej, ale myślę, że warto ją przeczytać. Ja zawsze trochę sceptycznie podchodzę do wspomnień spisanych dziesiątki lat po skończonej wojnie - czas na pewno wypaczył wiele obrazów z przeszłości.
Książka została napisana przez Jerzego Szlachetko, syna Danuty "Wiry" - nastoletniej uczestniczki Powstania Warszawskiego - na podstawie wspomnień matki. Dziewczyna była jeszcze dzieckiem, kiedy doświadczyła okrutnej wojny. Zamiast poświęcać czas na naukę i zabawę, brała aktywny udział w walce z okupantami. Straciła rodzinę i wielu przyjaciół. Po zakończeniu działań...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-19
"Podróżowanie to niemal zawsze uciekanie przed przytłaczającą codziennością, problemami, pracą. To przede wszystkim nieodparta chęć doznawania błogiej przyjemności i poszukiwanie utraconego raju, czyli powrót do świata z okresu dziecięcości i wyidealizowanej przeszłości."
Kiedy autor książki mówił swoim znajomym, że planuje wycieczkę rowerem w pojedynkę po Bukowinie, nie za bardzo mu wierzono. Ile razy tak jest, że mamy plany, pragnienia, ale ich nie realizujemy, bo w nas samych pojawiają się ograniczenia, strach przed nieznanym? Boimy się zrobić coś niestandardowego, odbiec od schematów. Andrzejowi Paradyszowi udało się zrealizować swoje marzenie, czego owocem jest książka, którą miałam ogromną przyjemność przeczytać.
Bardzo ładna kolorowa okładka i nieco tajemniczy tytuł zachęca do przeczytania debiutu Andrzeja Paradysza. Książka, w chwili, kiedy piszę tę opinię, jest mało znana, ale myślę, że warto dać szansę temu młodemu pisarzowi, gdyż pisze niekomercyjnie i niebanalnie oraz śmiało wyraża swoje poglądy. Jego pracę zdecydowanie należy zaliczyć do literatury podróżniczej. Znajdziemy w niej też rozważania dotyczące historii, polityki, architektury i sztuki oraz dużo przemyśleń na temat ludzkiej natury. Autor często odbiega od głównego tematu, jakim jest podróż podróż po Bukowinie, ale mimo wszystko poszczególne rozdziały tworzą jedną spójną całość. Często porównuje życie w Polsce i w Rumunii. W pierwszym rozdziale - Kilka pomyśleń o (nie)byciu Polakiem - pisze o ciężkiej pracy w kraju i o emigracji zarobkowej. Dopiero w kolejnym przechodzi do głównego wątku. Swoje wspomnienia z podróży przeplata notkami historycznymi, m. in. na temat stosunków polsko-rumuńskich na przestrzeni wieków. Dzięki tym fragmentom łatwiej nam zrozumieć współczesnych Rumunów i Bukowińczyków. W książce pojawiają się także statystyki, moim zdaniem odrobinę za często, ale bardzo dobrze ukazują one takie problemy społeczne jak emigracja zarobkowa. Przypisów i bibliografii jest tak sporo, że w paru fragmentach odnosiłam wrażenie, jakbym czytała pracę naukową, ale szeroka literatura przedmiotu zawsze jest dla mnie plusem, bo potwierdza wiarygodność tekstów. Pisarz na wielu stronach zamieścił ciekawe przypisy.
Lektura tej książki sprawiła, że moja nikła wiedza na temat Bukowiny i Rumunii pogłębiła się. Jest to inspirująca opowieść o podróży, która pewnie nie jedną osobę zachęci do wędrówek po Polsce i świecie. Mam nadzieję, że autor napisze jeszcze coś równie wartościowego i interesującego. Czekam na kolejną książkę Andrzeja Paradysza.
"Podróżowanie to niemal zawsze uciekanie przed przytłaczającą codziennością, problemami, pracą. To przede wszystkim nieodparta chęć doznawania błogiej przyjemności i poszukiwanie utraconego raju, czyli powrót do świata z okresu dziecięcości i wyidealizowanej przeszłości."
Kiedy autor książki mówił swoim znajomym, że planuje wycieczkę rowerem w pojedynkę po Bukowinie, nie...
2018-10-28
Jak zobaczyłam tę książkę w bibliotece, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać, bo interesuje mnie tematyka medyczna. Bardzo interesująca, fragmentami wzruszająca i także zabawna autobiografia. Parę razy śmiałam się na głos. Pani Jeannnette jest bardzo ciepłą kobietą, ale trochę mnie irytowała wiarą w medycynę alternatywną. Na szczęście te sposoby stosowała tylko na samej sobie, nie na pacjentkach. Pisze ona o wielu osobistych sprawach, ale przede wszystkim o tych zawodowych. Jej ogromne doświadczenie na pewno jest niezwykle cenne dla rodzących matek. Lektura tej książki pokazuje, że poród nie musi być traumatycznych przeżyciem, ale czymś pięknym mimo bólu, że warto do tego wydarzenia dobrze przygotować się. Autorka wiele wniosła w poprawę warunków na salach porodowych. Przyjmowała też dzieci w domach, co świadczy o jej odwadze. Niezwykła nieprzeciętna kobieta, wzór dla wielu położnych.
Zachęcam do lektury.
Jak zobaczyłam tę książkę w bibliotece, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać, bo interesuje mnie tematyka medyczna. Bardzo interesująca, fragmentami wzruszająca i także zabawna autobiografia. Parę razy śmiałam się na głos. Pani Jeannnette jest bardzo ciepłą kobietą, ale trochę mnie irytowała wiarą w medycynę alternatywną. Na szczęście te sposoby stosowała tylko na samej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-09
Rex miał ogromną wiedzę na temat wszechświata i przyrody, a Rose artystyczną duszę i nie przykładała wielkiej wagi do przyziemnych spraw. Rodzice byli nieudolnymi marzycielami, którzy nie potrafili zająć się swoimi dziećmi. Jednak w całej tej patologii znalazło się także sporo miejsca na miłość. Szklany zamek był piękną ideą, ale Rex nigdy nawet nie zbliżył się do zrealizowania swojego celu. Wykopany dół pod fundamenty wypełniał się śmieciami, a dzieci na to patrzyły, coraz bardziej zawiedzione życiem. Rodzice nie zdawali sobie sprawy, że dla dzieci poza wolnością niezwykle ważne jest poczucie bezpieczeństwa. To ważna historia opowiedziana przez skrzywdzone dziecko, które mimo wszystko kochało swoich rodziców, zwłaszcza ojca. Rex i Rose kochali swoje dzieci, tylko nie zdawali sobie sprawy, jak wiele im wyrządzają krzywd.
Rex miał ogromną wiedzę na temat wszechświata i przyrody, a Rose artystyczną duszę i nie przykładała wielkiej wagi do przyziemnych spraw. Rodzice byli nieudolnymi marzycielami, którzy nie potrafili zająć się swoimi dziećmi. Jednak w całej tej patologii znalazło się także sporo miejsca na miłość. Szklany zamek był piękną ideą, ale Rex nigdy nawet nie zbliżył się do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Terroryzm to psychologiczna gra, której sednem jest eskalacja. Ludzi przeraża nie ostatni atak, tylko następny" - cytat z książki.
Amaryllis Fox to atrakcyjna i ambitna kobieta, która w tym roku skończy 40 lat (urodziła się w 1980). Mimo dość młodego wieku może pochwalić się bardzo ciekawym życiorysem, który okazał się świetnym materiałem na napisanie biografii. Wkrótce ma także pojawić się serial kręcony przez Apple TV.
Amaryllis nie chciała prowadzić przeciętnego życia, wytrwale dążyła do swoich celów, które wymagały ogromnego poświęcenia. Jej ciężka praca, wytrwałość i poczucie misji doprowadziły ją do wysokiej pozycji w CIA (Centralnej Agencji Wywiadowczej). Agencja została utworzona w 1947 r. przez prezydenta Harry'ego Trumana. Jej główne cele to pozyskiwanie i analiza informacji o zagranicznych rządach, korporacjach i osobach indywidualnych oraz opracowywanie na ich podstawie raportów dla instytucji rządowych Stanów Zjednoczonych.
Amaryllis dostawała bardzo ważne i odpowiedzialne zadania, których celem było niedopuszczenie do ataków terrorystycznych. Początkowo działała w centrali, ale bardzo szybko dostrzeżono jej talent i wysłano do obcych krajów, gdzie prowadziła rozmowy z osobami potencjalnie związanymi z grupami terrorystycznymi.
Amaryllis opisuje nie tylko swoją pracę w CIA, ale także życie prywatne. Swoją opowieść zaczyna snuć od lat dzieciństwa. Jej ojciec działał jako doradca Margaret Thatcher i Michaiła Gorbaczowa. Dla Amyryllis ogromnym szokiem było, kiedy wydarzenia na świecie zaczęły mieć wpływ na jej życie. Jej najlepsza przyjaciółka ginie w zamachu terrorystycznym. Słyszy wtedy od ojca: "Musisz zrozumieć siły, które ją pochłonęły. Wtedy nie będzie ci się to takie straszne". Jeszcze jako dziecko zaczyna zgłębiać zjawisko terroryzmu. Po skończeniu liceum wyjeżdża na granicę Birmy, rozpoczyna pracę w organizacji humanitarnej i pisze artykuły do gazet, udaje się jej dotrzeć do Suu Kyi, laureatki pokojowej nagrody Nobla. To tylko początek bujnego życiorysu Amaryllis Fox. Idzie jak burza, osiąga kolejne sukcesy, jest świetną studentką, zostaje dostrzeżona i zwerbowana do CIA. Nie stopuje nawet, kiedy zachodzi w ciążę, dalej ryzykuje swoje życie, zabiera niemowlę na akcje. Dziecko jest swego rodzajem przykryciem dla jej działań, tak samo jak małżeństwo z innym agentem.
Amaryllis opowiada o trudach pracy w agencji wywiadowczej - nie może nawet podzielić się ze swoją rodziną informacją, gdzie pracuje, jaki jest charakter jej służby. Musi wszystko przed nimi ukrywać i udawać, że zajmuje się czymś zupełnie innym. Bardzo cierpi na tym jej życie osobiste, często musi z niego rezygnować.
W trakcie lektury zastanawiałam się, na ile te wszystkie relacje są prawdziwe. Praca agenta CIA jest tajna, dostaje on dostęp do wielu poufnych informacji i nie wydaje mi się, żeby po przejściu emeryturę mógł o tym swobodnie mówić. Dlatego podejrzewam, że Fox w swoich wspomnieniach wiele zataiła albo pozmieniała niektóre fakty, nazwiska i miejsca zdarzeń. Brakuje mi takiej informacji w książce. To dla mnie spory znak zapytania.
Wspomnienia były bardzo ciekawe i wciągające, wzbudziły we mnie emocje. Wiele dowiedziałam się o terroryzmie i o pracy w CIA. Właśnie dlatego tak bardzo lubię literaturę faktu, bo dzięki niej poszerzam swoją wiedzę o świecie.
"Terroryzm to psychologiczna gra, której sednem jest eskalacja. Ludzi przeraża nie ostatni atak, tylko następny" - cytat z książki.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAmaryllis Fox to atrakcyjna i ambitna kobieta, która w tym roku skończy 40 lat (urodziła się w 1980). Mimo dość młodego wieku może pochwalić się bardzo ciekawym życiorysem, który okazał się świetnym materiałem na napisanie biografii. Wkrótce...