-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1156
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać409
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2022-01-30
2020-05-24
2020-05-10
Wspomnienia Suzanny Eibuszyc i Romy Talasiewicz-Eibuszyc przeleżały na mojej półce sporo czasu, nim zdecydowałam się ją przeczytać. Czułam, że to nie będzie lekka lektura.
Tytuł "Pamięć jest naszym domem" dobrze oddaje treść tej książki. Mamy w niej dwie narracje - matki i córki. Na życie obu kobiet ogromny wpływ miał holocaust i powszechny antysemityzm. Roma uciekła z Warszawy do Związku Radzieckiego, ratując siebie przed śmiercią z rąk hilerowców. Jej cała rodzina (poza jedną siostrą) zginęła, o czym przekonała się, kiedy po latach wojennej zawieruchy wróciła do Polski. Utrata najbliższych w holocauście miała wpływ na całe jej późniejsze życie, co odczuła także urodzona po wojnie córka Suzanna. Ucierpiała psychika także Abrama, męża Romy, który przed wojną mieszkał w Łodzi - jego bliscy także nie przeżyli eksterminacji. Mężczyzna przez cały swój późniejszy żywot nie potrafił sobie wybaczyć, że opuścił rodzinne miasto, uciekając na ziemie Sowietów.
Nie jest to książka łatwa dla Polaków. Większość z nas chciałaby czytać wyłącznie o chlubnych momentach naszej historii, ale nie możemy wciąż wypierać się tych mniej przyjemnym faktów. W tych wspomnieniach nie przeczytamy o bohaterstwie naszych rodaków, którzy ratowali Żydów. Znajdziemy w niej za to przykłady szykanowania i donosicielstwa na mniejszość narodową. Roma opisuje, że jeszcze na długo przed wojną spotykała się z antysemityzmem ze strony Polaków, zwłaszcza po śmierci Józefa Piłsudskiego. Po wybuchu II wojny światowej wśród polskiego społeczeństwa pojawiła się grupa szmalcowników, którzy dla własnych korzyści finansowych zdradzali hitlerowcom kryjówki Żydów. Nie tylko Niemcy nienawidzili wyznawców religii mojżeszowej. Stereotypowe myślenie, uprzedzenia i ksenofobia były przyczyną krzywdy wielu niewinnych ludzi.
Ogromnym plusem tej książki jest to, że nie zawiera tylko osobiste wspomnienia, ale przeczytamy w niej także sporo o niektórych wydarzeniach historycznych, ówczesnej polityce i problemach społecznych. Dzięki tym elementom dużo łatwiej w trakcie lektury zrozumieć położenie Żydów w Polsce i Związku Radzieckim. Trzeba też wziąć pod uwagę, że książka została po raz pierwszy wydana w Ameryce (wspomnienia Romy z języka polskiego przetłumaczono na angielski). Osobom nieznającym historii Polski należało przedstawić rys historyczny.
Ze smutkiem czytałam tę książkę. Wielu członków narodu żydowskiego traktowało Polskę jako swój dom, ale zostało zmuszonych do emigracji, o czym więcej napisała Suzanna. "Pamięć jest naszym domem" opowiada do czego prowadzi ksenofobia i jest bardzo cennym głosem w dyskusji o antysemityzmie.
Wspomnienia Suzanny Eibuszyc i Romy Talasiewicz-Eibuszyc przeleżały na mojej półce sporo czasu, nim zdecydowałam się ją przeczytać. Czułam, że to nie będzie lekka lektura.
Tytuł "Pamięć jest naszym domem" dobrze oddaje treść tej książki. Mamy w niej dwie narracje - matki i córki. Na życie obu kobiet ogromny wpływ miał holocaust i powszechny antysemityzm. Roma uciekła z...
2020-04-26
"Żałuję tylko jednej rzeczy – mogłam zrobić więcej. To uczucie żalu będzie mi towarzyszyć aż do momentu śmierci"
Irena Sendlerowa
My Polacy wiemy, kim była Irena Sendlerowa. Większość z nas jest w stanie powiedzieć o niej chociaż parę słów, rozpoznać ją na fotografii. Współcześnie powstają o niej książki i filmy, jej postać pojawia się w programach telewizyjnych i na lekcjach historii. Jednak nie zawsze tak było. Jej bohaterskie czyny przez lata tkwiły w zapomnieniu.
Tilar J. Mazzeo to pisarka amerykańska, więc odrobinę zaskoczyło mnie to, ale także sprawiło radość, że postanowiła napisać książkę o Polce. Z przyjemnością pogrążyłam się w lekturze, aby zapoznać się ze spojrzeniem obcokrajowca na część polskiej historii. Mazzeo wybrała bardzo dramatyczny etap naszych dziejów. Centrum wydarzeń ma miejsce w Warszawie w trakcie okupacji niemieckiej. W tym mieście (tak jak w wielu innych polskich miejscowościach) powstało getto, gdzie stłoczono setki tysięcy Żydów, wśród nich wiele niewinnych dzieci. To głównie tych najmłodszych Irena stamtąd wyciągała, ratując z niezwykłą odwagą i zaciekłością. Determinacja konspiracyjnej siatki, do której należała, ocaliła życie ogromnej rzeszy ludzi. Ta książka opowiada o ludziach-aniołach, ocalonych z piekła, ofiarach holocaustu, którym nie udało się pomóc, a także o nazistowskich bestiach, którzy nie mieli litości nawet dla dzieci i o szmalcownikach szukających okazji, żeby wzbogacić się na ludzkich tragediach.
W trakcie lektury takich książek często zastanawiam się, jak ja bym zachowała się w trakcie wojny - czy zatraciłabym swoje człowieczeństwo, czy potrafiłabym wyciągnąć rękę do bliźniego w potrzebie mimo ogromnego ryzyka? Zdaje się, że Irena nie wahała się, a jej czyny były dla niej czymś naturalnym, o czym chociażby świadczą jej słowa: "Tego, że trzeba pomagać potrzebującym nauczyłam się w domu rodzinnym. Dlatego nie jestem żadna bohaterka".
Książka "Dzieci Sendlerowej" kreśli portret skromnej kobiety, która charakteryzowała się ponadprzeciętną dobrocią i odznaczyła się bohaterstwem godnym upamiętnienia. Poza nią - na stronach biografii przewija się jeszcze wiele innych nazwisk osób, bez których nie udałoby się uratować setek dzieci. Wśród nich znajdowali się między innymi: Ala Gołąb-Grynbergowa, Irena Schultz, Izabela Kuczkowska, Maria Kukulska, Jaga Piotrowska, Jan Dobraczyński czy Jadwiga Deneko. Sendlerowa zawsze podkreślała, jak bardzo ważna była działalność innych konspiratorów w jej otoczeniu.
O samej książce mogę napisać, że czyta się ją jak powieść. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam na kolejnych stronach losy Ireny, jej przyjaciół oraz żydowskich dzieci, byłam ciekawa, co dalej, chociaż z grubsza znałam już dużo wcześniej wiele faktów, widziałam chociażby film fabularny, który swoją premierę miał w 2009 r. W trakcie lektury należy wziąć pod uwagę, że książka została napisana głównie dla odbiorców, którzy nie są Polakami i nie znają tak dobrze historii Polski. Z pewnością jednak znajdzie się spore grono polskich czytelników, którzy będą chcieli poznać bliżej losy bohaterskiej Ireny Sendlerowej i wybiorą właśnie książkę Amerykanki. Prace dotyczące historii kraju obcego dla autora charakteryzują się większym obiektywizmem, gdyż na treść nie mają wpływu uczucia narodowe. Serce Polaka jednak cieszy się, kiedy w innej części świata ktoś wspomina naszą rodaczkę i przy okazji przybliża nasze trudne dzieje.
Książka została napisana w sposób rzetelny, pisarka powołuje się na liczną bibliografię. W niektórych fragmentach użyła trochę własnej wyobraźni, opisując życie wewnętrzne Ireny. Dodatkowym walorem tej pozycji jest obecność słowniczka postaci, dzięki któremu możemy szybko sprawdzić, kto jaką rolę odegrał w siatce Ireny.
Biografia Sendlerowej autorstwa Mazzeo to bardzo dobra literatura faktu, tematyka zasługuje na naszą szczególną uwagę. Musimy pamiętać o latach wojennych, aby nie powtórzyć błędów z przeszłości. Po przeczytaniu książki nabrałam dużo chęci, aby odwiedzić Muzeum Historii Żydów Polskich.
"Żałuję tylko jednej rzeczy – mogłam zrobić więcej. To uczucie żalu będzie mi towarzyszyć aż do momentu śmierci"
Irena Sendlerowa
My Polacy wiemy, kim była Irena Sendlerowa. Większość z nas jest w stanie powiedzieć o niej chociaż parę słów, rozpoznać ją na fotografii. Współcześnie powstają o niej książki i filmy, jej postać pojawia się w programach telewizyjnych i na...
2020-02-17
Według informacji zamieszczonych na oficjalnej stronie Muzeum Auschwitz-Birkenau na terenie obozu przyszło na świat przynajmniej 700 dzieci. Większość z nich było pozbawianych życia od razu po porodzie. Szansę na przeżycie miały tylko noworodki, które urodziły się pod koniec wojny. Tylko nielicznym maleństwom udało się dożyć dnia wyzwolenia obozu. Historia tych dzieci stała się inspiracją dla Lily Graham, aby napisać książkę.
Dziennikarka jest autorką siedmiu powieści wydanych w języku angielskim. W rzeczywistości nazywa się Dominique Valente, ale używa pseudonimu. "Dziecko z Auschwitz" jest jej pierwszą książką, która ma zostać wydana w Polsce (premiera 11 marca 2020). W powieści znajdziemy elementy historyczne. Autentyczne są umiejscowienia akcji (obóz w Terezinie, obóz w Brzezince) oraz realia II wojny światowej. W książce pojawiają się postacie fikcyjne, chociaż pisarka inspirowała się życiorysami prawdziwych osób. Fabuła jest ciekawa, realistyczna i nienaciągana. Ukazuje przede wszystkim historie dzielnych kobiet, które znalazły się w samym środku piekła, ale nie poddały się procesowi dehumanizacji. W obozie zawierały przyjaźnie, chroniły siebie nawzajem, dzieliły się jedzeniem i ryzykowały dla siebie życie. Główne bohaterki to Eva oraz Sofie. Obie w wyniku działań wojennych rozstały rozdzielone z najbliższymi sobie ludźmi - Eva z ukochanym mężem, a Sofie z jedynym synem. Kobiety przy życiu podtrzymuje myśl, że jeszcze kiedyś będą mogły spotkać swoją najbliższą rodzinę.
Tytułowe dziecko w powieści pojawia się dopiero w drugiej połowie książki. Jest to najbardziej interesujący wątek w całej historii, bardzo wzruszający i godny uwagi, ale nie będę za wiele pisała na ten temat, żeby nie zdradzić fabuły. W trakcie lektury byłam bardzo ciekawa, która to z bohaterek zostanie matką.
Myślę, że do przetłumaczenia tej książki na język polski przyczynił się ogromny sukces poprzednich podobnych powieści takich jak "Tatuażysta z Auschwitz" czy "Kołysanka z Auschwitz". Literatura obozowa jest ostatnio bardzo popularna, stąd tak wiele podobnie brzmiących tytułów na rynku wydawniczym. Dzięki takim pisarkom jak Lily Graham czytelnicy na całym świecie w przystępny sposób mogą więcej dowiedzieć się na temat Holocaustu. Pokrzepiające jest to, że ludzie chcą pamiętać o tej jednej z najbardziej tragicznych kart w historii ludzkości.
"Dziecko z Auschwitz" jest dobrze napisaną powieścią i będzie ciekawą lekturą dla osób, które do tej pory niewiele czytały o obozach koncentracyjnych. Na mnie ta książka nie zrobiła jednak większego wrażenia, ale ja skończyłam studia historyczne i o Oświęcimiu słyszałam naprawdę dużo, miałam też okazję pracować w tym miejscu jako wolontariuszka, więc ciężko jest mnie zszokować tą tematyką.
Mimo wszystko polecam kobietom, które lubią wzruszające historie.
Według informacji zamieszczonych na oficjalnej stronie Muzeum Auschwitz-Birkenau na terenie obozu przyszło na świat przynajmniej 700 dzieci. Większość z nich było pozbawianych życia od razu po porodzie. Szansę na przeżycie miały tylko noworodki, które urodziły się pod koniec wojny. Tylko nielicznym maleństwom udało się dożyć dnia wyzwolenia obozu. Historia tych dzieci stała...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-20
To moja kolejna książka z niezawodnej serii "Prawdziwe historie". Gdy sięgam po te wspomnienia, wiem, że nigdy nie zawiodę się i przeczytam z ciekawością. Tak było i tym razem.
Na pewno nikomu nie jest łatwo spisać wołyńskie historie, gdyż są naprawdę przerażające i mogłyby stanowić inspirację do scenariuszu horroru. Tematyka jest bardzo trudna - nie tylko ze względu na wyjątkową okrutność oprawców - ale także na stosunki polsko-ukraińskie. Wciąż żyją ostatni świadkowie i uczestnicy tamtych zdarzeń, było to bez wątpliwości ludobójstwo, które nie zostało ukarane. Z drugiej strony: czy warto żyć ciągłą nienawiścią, która odbija się na kolejnych pokoleniach Polaków i Ukraińców? Co Polacy powinni uczynić: żądać zadośćuczynienia czy wybaczyć? To trudne pytanie i myślę, że żadne z tych rozwiązań nie będzie właściwe. Minie jeszcze wiele lat, nim Ukraińcy w pełni przyznają się do swoich zbrodni (o ile w ogóle). Bohaterowie książki mają pretensje do polskich władz, że nie dbają w odpowiedni sposób o upamiętnienie tragedii wołyńskich. Rozumiem jednak obawy polityków - relacje z sąsiadami są niezwykle ważne. Z drugiej strony - przecież te okrucieństwa nie powinny zostać bez żadnej kary. Ukraińcy budują banderowcom pomniki, uważają ich za bohaterów narodowych walczących o niepodległość, co samo w sobie jest karygodne. Ukraińscy nacjonaliści nie rozumieją, co tak naprawdę wydarzyło się: to była rzeź na niewinnych cywilach, a nie patriotyczna walka o wolność.
Autorka w wywiadzie dla Onetu przyznała, że w jej karierze napisanie tej książki sprawiło jej najwięcej trudności. W trakcie rozmów z uczestniczkami tamtych wydarzeń łzy same płynęły jej po policzkach.
Zachęcam do odsłuchania piosenki "Wołyń 1943" autorstwa Lecha Makowieckiego.
To moja kolejna książka z niezawodnej serii "Prawdziwe historie". Gdy sięgam po te wspomnienia, wiem, że nigdy nie zawiodę się i przeczytam z ciekawością. Tak było i tym razem.
Na pewno nikomu nie jest łatwo spisać wołyńskie historie, gdyż są naprawdę przerażające i mogłyby stanowić inspirację do scenariuszu horroru. Tematyka jest bardzo trudna - nie tylko ze względu na...
Książka, która bardzo zapada w pamięć.
Książka, która bardzo zapada w pamięć.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-10
Książka została napisana przez Jerzego Szlachetko, syna Danuty "Wiry" - nastoletniej uczestniczki Powstania Warszawskiego - na podstawie wspomnień matki. Dziewczyna była jeszcze dzieckiem, kiedy doświadczyła okrutnej wojny. Zamiast poświęcać czas na naukę i zabawę, brała aktywny udział w walce z okupantami. Straciła rodzinę i wielu przyjaciół. Po zakończeniu działań wojennych w Polsce nie było już dla niej miejsca - nie mogła wrócić do kraju. Padło na emigrację do Wielkiej Brytanii, która stała się jej nowym domem.
Losy Wiry są ciekawe, książka jest całkiem dobrze napisana. Trzeba pamiętać, że została ona napisana w pierwszej kolejności dla angielskiego czytelnika i wydana po angielsku. George Szlachetko często odbiega od wspomnień swojej matki, aby omówić dzieje Polski. Tło historyczne jest dość szerokie, dzięki temu lepiej czytelnikowi nieznającemu historię Polski zrozumieć, co przydarzyło się Wirze i dlaczego musiała opuścić swój rodzinny kraj.
Książka nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle literatury poświęconej tematyce Powstania Warszawskiej, ale myślę, że warto ją przeczytać. Ja zawsze trochę sceptycznie podchodzę do wspomnień spisanych dziesiątki lat po skończonej wojnie - czas na pewno wypaczył wiele obrazów z przeszłości.
Książka została napisana przez Jerzego Szlachetko, syna Danuty "Wiry" - nastoletniej uczestniczki Powstania Warszawskiego - na podstawie wspomnień matki. Dziewczyna była jeszcze dzieckiem, kiedy doświadczyła okrutnej wojny. Zamiast poświęcać czas na naukę i zabawę, brała aktywny udział w walce z okupantami. Straciła rodzinę i wielu przyjaciół. Po zakończeniu działań...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Chociaż skończyłam studia historyczne, moja wiedza na temat małżonek najbardziej znanych nazistów była nikła. Owszem, słyszałam o kochankach Hitlera czy o Magdzie Goebbels, która razem z mężem popełniła samobójstwo, ale na tym koniec. Dzięki wydawnictwu Agora mogłam sobie przybliżyć sylwetki tych kilku tajemniczych kobiet - w moje ręce trafiły "Żony nazistów".
To nie pierwsza książka Jamesa Wylliego o podobnej tematyce. Jest też autorem pracy "Hermann i Albert Göringowie. Pan wojny i zdrajca", także przetłumaczonej na język polski. Tym razem w swojej najnowszej książce sięgnął po kobiece biografie - wybrał kilka głównych postaci i uszeregował zdarzenia w sposób chronologiczny. Najpierw śledzimy losy pań w latach dwudziestych, kiedy ruch nazistowski nie był jeszcze popularny, następnie przechodzimy do lat trzydziestych, kiedy Hitler sięga po władzę i doprowadza do wybuchu II wojny światowej. Na ostatnich stronach dowiadujemy się, które z żon dożyły czasów ponazistowskich i czy odnalazły się w nowej rzeczywistości.
Wśród głównych bohaterek znajduje się Magda Goebbels - żona Josepha, ministra propagandy. O tej kobiecie było głośno, możemy znaleźć o niej wiele ciekawych wspomnień. W związku z tym, że Hitler kreował się na wiecznego kawalera (tak pochłoniętego i zatroskanego sprawami państwa, że nie miał czasu na rodzinę), to Magdę nazywano pierwszą damą Rzeszy. Tak jak większość kobiet nazistowskich zbrodniarzy prowadziła wystawne życie, ale jej najważniejszym zadaniem było rodzenie dzieci - posiadała ich aż siedmioro (sześcioro z Goebbelsem). Każda Niemka wg ideologii wprowadzonej przez Hitlera miała być przede wszystkim matką i gospodynią domową, raczej powinna zapomnieć o karierze i własnych ambicjach.
Czasem jak o pierwszej damie mówiono także o Emmy Göring, żonie Hermanna. Małżeństwo miało ogromny majątek, organizowało przyjęcia pełne przepychu. Emmy pozostawała trochę w cieniu Carin, przedwcześnie zmarłej pierwszej małżonki Hermanna, przedstawianej jako wzór niemieckiej kobiety. Nawet ogromna posiadłość Göringa nosiła nazwę Carinhall.
Inne bohaterki tej książki to Margarete Himmler, Ilse Hess, Lina Heydrich i Gerda Bormann. Wszystkie te kobiety mniej lub bardziej świadomie wybrały życie w domach zbrodniarzy. Możliwe że na początku nie zdawały sobie sprawy, kogo poślubiają, ale z pewnością lubiły swoje bogate życie i dostrzegały, jak okrutną politykę prowadzą ich mężczyźni. Zazwyczaj miały również nazistowskie poglądy i popierały mężów w ich działaniach, niektóre z nich interesowały się polityką w szerszy sposób. Czuły dumę ze swoich mężczyzn. Nawet po przegranej Niemców w II wojnie światowej i po procesach norymberskich, które odsłoniły zbrodnie nazistów, zdarzało się, że nie zwątpiły w ideały mężów i broniły ich imienia.
Spodziewałam się książki, która będzie podzielona na kilka części, z czego każda poświęcona innej żonie. Autor wybrał jednak zapis chronologiczny, dzięki któremu łatwiej nam oswoić kolejność zdarzeń. Niestety, mnie trochę ciężko było skupić się na poszczególnym postaciach. Gdyby historia każdej z tych kobiet była opowiedziana oddzielnie, bez przerywania, na pewno zapamiętałabym więcej. Nie uważam tej formy relacji, którą wybrał autor, za wadę. Można nawet potraktować ją jako zaletę, bo dzięki chronologii wydarzeń czytelnikom łatwiej jest zapoznać się z ówczesnymi przemianami społecznymi i tłem historycznym. Czasem jednak odnosiłam wrażenie, że pisarz odrobinę za bardzo odbiega od głównego tematu.
"Żony nazistów" zostały oprawione w solidną twardą okładkę. Książka zawiera przypisy i niedużą ilość fotografii (szkoda, że nie było więcej zdjęć). Na samym końcu znajdziemy bibliografię i indeks, który jest bardzo pomocny, jeśli ktoś szuka konkretnych fragmentów.
Książkę Jamesa Wylliego warto przeczytać ze względu na to, że ciężko będzie znaleźć inną pracę, w której tak szeroko opisano losy żon niemieckich nazistów.
Polecam tę książkę osobom, które lubią czytać o prywatnym życiu znanych postaci historycznych, a przy okazji chcą poszerzyć swoją wiedzę dotyczącą budowania, rozkwitu i upadku ruchu nazistowskiego.
Chociaż skończyłam studia historyczne, moja wiedza na temat małżonek najbardziej znanych nazistów była nikła. Owszem, słyszałam o kochankach Hitlera czy o Magdzie Goebbels, która razem z mężem popełniła samobójstwo, ale na tym koniec. Dzięki wydawnictwu Agora mogłam sobie przybliżyć sylwetki tych kilku tajemniczych kobiet - w moje ręce trafiły "Żony nazistów".
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo nie...