-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-06-05
2023-08-20
2022-09-28
2022-08-09
2020-05-24
2020-06-05
"Terroryzm to psychologiczna gra, której sednem jest eskalacja. Ludzi przeraża nie ostatni atak, tylko następny" - cytat z książki.
Amaryllis Fox to atrakcyjna i ambitna kobieta, która w tym roku skończy 40 lat (urodziła się w 1980). Mimo dość młodego wieku może pochwalić się bardzo ciekawym życiorysem, który okazał się świetnym materiałem na napisanie biografii. Wkrótce ma także pojawić się serial kręcony przez Apple TV.
Amaryllis nie chciała prowadzić przeciętnego życia, wytrwale dążyła do swoich celów, które wymagały ogromnego poświęcenia. Jej ciężka praca, wytrwałość i poczucie misji doprowadziły ją do wysokiej pozycji w CIA (Centralnej Agencji Wywiadowczej). Agencja została utworzona w 1947 r. przez prezydenta Harry'ego Trumana. Jej główne cele to pozyskiwanie i analiza informacji o zagranicznych rządach, korporacjach i osobach indywidualnych oraz opracowywanie na ich podstawie raportów dla instytucji rządowych Stanów Zjednoczonych.
Amaryllis dostawała bardzo ważne i odpowiedzialne zadania, których celem było niedopuszczenie do ataków terrorystycznych. Początkowo działała w centrali, ale bardzo szybko dostrzeżono jej talent i wysłano do obcych krajów, gdzie prowadziła rozmowy z osobami potencjalnie związanymi z grupami terrorystycznymi.
Amaryllis opisuje nie tylko swoją pracę w CIA, ale także życie prywatne. Swoją opowieść zaczyna snuć od lat dzieciństwa. Jej ojciec działał jako doradca Margaret Thatcher i Michaiła Gorbaczowa. Dla Amyryllis ogromnym szokiem było, kiedy wydarzenia na świecie zaczęły mieć wpływ na jej życie. Jej najlepsza przyjaciółka ginie w zamachu terrorystycznym. Słyszy wtedy od ojca: "Musisz zrozumieć siły, które ją pochłonęły. Wtedy nie będzie ci się to takie straszne". Jeszcze jako dziecko zaczyna zgłębiać zjawisko terroryzmu. Po skończeniu liceum wyjeżdża na granicę Birmy, rozpoczyna pracę w organizacji humanitarnej i pisze artykuły do gazet, udaje się jej dotrzeć do Suu Kyi, laureatki pokojowej nagrody Nobla. To tylko początek bujnego życiorysu Amaryllis Fox. Idzie jak burza, osiąga kolejne sukcesy, jest świetną studentką, zostaje dostrzeżona i zwerbowana do CIA. Nie stopuje nawet, kiedy zachodzi w ciążę, dalej ryzykuje swoje życie, zabiera niemowlę na akcje. Dziecko jest swego rodzajem przykryciem dla jej działań, tak samo jak małżeństwo z innym agentem.
Amaryllis opowiada o trudach pracy w agencji wywiadowczej - nie może nawet podzielić się ze swoją rodziną informacją, gdzie pracuje, jaki jest charakter jej służby. Musi wszystko przed nimi ukrywać i udawać, że zajmuje się czymś zupełnie innym. Bardzo cierpi na tym jej życie osobiste, często musi z niego rezygnować.
W trakcie lektury zastanawiałam się, na ile te wszystkie relacje są prawdziwe. Praca agenta CIA jest tajna, dostaje on dostęp do wielu poufnych informacji i nie wydaje mi się, żeby po przejściu emeryturę mógł o tym swobodnie mówić. Dlatego podejrzewam, że Fox w swoich wspomnieniach wiele zataiła albo pozmieniała niektóre fakty, nazwiska i miejsca zdarzeń. Brakuje mi takiej informacji w książce. To dla mnie spory znak zapytania.
Wspomnienia były bardzo ciekawe i wciągające, wzbudziły we mnie emocje. Wiele dowiedziałam się o terroryzmie i o pracy w CIA. Właśnie dlatego tak bardzo lubię literaturę faktu, bo dzięki niej poszerzam swoją wiedzę o świecie.
"Terroryzm to psychologiczna gra, której sednem jest eskalacja. Ludzi przeraża nie ostatni atak, tylko następny" - cytat z książki.
Amaryllis Fox to atrakcyjna i ambitna kobieta, która w tym roku skończy 40 lat (urodziła się w 1980). Mimo dość młodego wieku może pochwalić się bardzo ciekawym życiorysem, który okazał się świetnym materiałem na napisanie biografii. Wkrótce...
2020-11-11
2020-04-26
"Żałuję tylko jednej rzeczy – mogłam zrobić więcej. To uczucie żalu będzie mi towarzyszyć aż do momentu śmierci"
Irena Sendlerowa
My Polacy wiemy, kim była Irena Sendlerowa. Większość z nas jest w stanie powiedzieć o niej chociaż parę słów, rozpoznać ją na fotografii. Współcześnie powstają o niej książki i filmy, jej postać pojawia się w programach telewizyjnych i na lekcjach historii. Jednak nie zawsze tak było. Jej bohaterskie czyny przez lata tkwiły w zapomnieniu.
Tilar J. Mazzeo to pisarka amerykańska, więc odrobinę zaskoczyło mnie to, ale także sprawiło radość, że postanowiła napisać książkę o Polce. Z przyjemnością pogrążyłam się w lekturze, aby zapoznać się ze spojrzeniem obcokrajowca na część polskiej historii. Mazzeo wybrała bardzo dramatyczny etap naszych dziejów. Centrum wydarzeń ma miejsce w Warszawie w trakcie okupacji niemieckiej. W tym mieście (tak jak w wielu innych polskich miejscowościach) powstało getto, gdzie stłoczono setki tysięcy Żydów, wśród nich wiele niewinnych dzieci. To głównie tych najmłodszych Irena stamtąd wyciągała, ratując z niezwykłą odwagą i zaciekłością. Determinacja konspiracyjnej siatki, do której należała, ocaliła życie ogromnej rzeszy ludzi. Ta książka opowiada o ludziach-aniołach, ocalonych z piekła, ofiarach holocaustu, którym nie udało się pomóc, a także o nazistowskich bestiach, którzy nie mieli litości nawet dla dzieci i o szmalcownikach szukających okazji, żeby wzbogacić się na ludzkich tragediach.
W trakcie lektury takich książek często zastanawiam się, jak ja bym zachowała się w trakcie wojny - czy zatraciłabym swoje człowieczeństwo, czy potrafiłabym wyciągnąć rękę do bliźniego w potrzebie mimo ogromnego ryzyka? Zdaje się, że Irena nie wahała się, a jej czyny były dla niej czymś naturalnym, o czym chociażby świadczą jej słowa: "Tego, że trzeba pomagać potrzebującym nauczyłam się w domu rodzinnym. Dlatego nie jestem żadna bohaterka".
Książka "Dzieci Sendlerowej" kreśli portret skromnej kobiety, która charakteryzowała się ponadprzeciętną dobrocią i odznaczyła się bohaterstwem godnym upamiętnienia. Poza nią - na stronach biografii przewija się jeszcze wiele innych nazwisk osób, bez których nie udałoby się uratować setek dzieci. Wśród nich znajdowali się między innymi: Ala Gołąb-Grynbergowa, Irena Schultz, Izabela Kuczkowska, Maria Kukulska, Jaga Piotrowska, Jan Dobraczyński czy Jadwiga Deneko. Sendlerowa zawsze podkreślała, jak bardzo ważna była działalność innych konspiratorów w jej otoczeniu.
O samej książce mogę napisać, że czyta się ją jak powieść. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam na kolejnych stronach losy Ireny, jej przyjaciół oraz żydowskich dzieci, byłam ciekawa, co dalej, chociaż z grubsza znałam już dużo wcześniej wiele faktów, widziałam chociażby film fabularny, który swoją premierę miał w 2009 r. W trakcie lektury należy wziąć pod uwagę, że książka została napisana głównie dla odbiorców, którzy nie są Polakami i nie znają tak dobrze historii Polski. Z pewnością jednak znajdzie się spore grono polskich czytelników, którzy będą chcieli poznać bliżej losy bohaterskiej Ireny Sendlerowej i wybiorą właśnie książkę Amerykanki. Prace dotyczące historii kraju obcego dla autora charakteryzują się większym obiektywizmem, gdyż na treść nie mają wpływu uczucia narodowe. Serce Polaka jednak cieszy się, kiedy w innej części świata ktoś wspomina naszą rodaczkę i przy okazji przybliża nasze trudne dzieje.
Książka została napisana w sposób rzetelny, pisarka powołuje się na liczną bibliografię. W niektórych fragmentach użyła trochę własnej wyobraźni, opisując życie wewnętrzne Ireny. Dodatkowym walorem tej pozycji jest obecność słowniczka postaci, dzięki któremu możemy szybko sprawdzić, kto jaką rolę odegrał w siatce Ireny.
Biografia Sendlerowej autorstwa Mazzeo to bardzo dobra literatura faktu, tematyka zasługuje na naszą szczególną uwagę. Musimy pamiętać o latach wojennych, aby nie powtórzyć błędów z przeszłości. Po przeczytaniu książki nabrałam dużo chęci, aby odwiedzić Muzeum Historii Żydów Polskich.
"Żałuję tylko jednej rzeczy – mogłam zrobić więcej. To uczucie żalu będzie mi towarzyszyć aż do momentu śmierci"
Irena Sendlerowa
My Polacy wiemy, kim była Irena Sendlerowa. Większość z nas jest w stanie powiedzieć o niej chociaż parę słów, rozpoznać ją na fotografii. Współcześnie powstają o niej książki i filmy, jej postać pojawia się w programach telewizyjnych i na...
2018-12-04
Sławomir Koper z wykształcenia jest historykiem. Pisze dużo, głównie książki popularnonaukowe, które cieszą się ogromną popularnością. Autor pisze swoje teksty z ogromnym zapałem, sięga po ciekawą tematykę, a do tego posługuje się bardzo przyjemnym językiem. Wie, jak przyciągnąć czytelników do swoich książek, jak zainteresować historią różnych epok.
Sławomir Koper z wykształcenia jest historykiem. Pisze dużo, głównie książki popularnonaukowe, które cieszą się ogromną popularnością. Autor pisze swoje teksty z ogromnym zapałem, sięga po ciekawą tematykę, a do tego posługuje się bardzo przyjemnym językiem. Wie, jak przyciągnąć czytelników do swoich książek, jak zainteresować historią różnych epok.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-11
Wydawnictwo Literackie jest jednym z moich ulubionych i często wydaje książki, które bardzo chcę mieć. Tak też było z "Lżejszym od fotografii" Piotra Stelmacha. Długo mnie ta pozycja kusiła i w końcu trafiła do mojej biblioteczki.
Piotr Stelmach jest dziennikarzem muzycznym i prezenterem Programu Trzeciego Polskiego Radia, a także wieloletnim wielbicielem Republiki. Zebranie wspomnień o Grzegorzu Ciechowskim zajęło mu kilka lat, ale dzięki temu powstała książka zawierająca ponad 600 stron. Reporter dotarł do rodziny, przyjaciół i znajomych Obywatela G. C. "Lżejszy od fotografii" to barwny portret idola tysięcy Polaków. Ciechowski wciąż dla wielu ludzi jest źródłem inspiracji i myślę, że to nie zmieni się przez kolejne dziesiątki lat.
Kiedy czytałam tę książkę, wracałam do tekstów Grzegorza, odtwarzałam sobie teledyski i fragmenty koncertów. Smutno mi, że tego artysty nie ma już wśród nas, z pewnością był w stanie stworzyć jeszcze wiele przebojów. Razem z zespołem Republika planował wydać nową płytę, zajmował się także produkcją płyt innych muzyków.
Nie pamiętam, kiedy w telewizji pojawiła się informacja o jego śmierci. Na pewno to był ogromny szok dla ogromnej rzeszy fanów. Ja miałam wtedy 9 lat, a w moim domu nie słuchało się Ciechowskiego. Zespół Republika, a następnie Obywatela G.C. odkryłam dopiero jako licealistka i przepadłam. U mnie zaczęło to się od "Białej flagi". Nie dziwię się, że w latach 80. i 90. miał bardzo liczebne grono nastoletnich fanek. Był bożyszczem.
Lektura wywołała we mnie wiele emocji. Niektóre anegdoty o Grzegorzu bardzo poprawiły mi humor i sprawiły, że śmiałam się głośno. Z ciekawością czytałam o najważniejszych kobietach w jego życiu: Joli Muchlińskiej, Gosi Potockiej, Ani Wędrowskiej oraz Weronice Ciechowskiej. Piotr Stelmach zastosował ciekawy zabieg - wspomnienia uporządkował w odwrotnej kolejności - najpierw przeczytamy o pogrzebie Lidera Republiki, a o początkach kariery muzycznej na ostatnich stronach.
Myślę, że tej książki nie trzeba specjalnie reklamować, wielbiciele Ciechowskiego sięgają po te wspomnienia z ogromną przyjemnością.
Wydawnictwo Literackie jest jednym z moich ulubionych i często wydaje książki, które bardzo chcę mieć. Tak też było z "Lżejszym od fotografii" Piotra Stelmacha. Długo mnie ta pozycja kusiła i w końcu trafiła do mojej biblioteczki.
Piotr Stelmach jest dziennikarzem muzycznym i prezenterem Programu Trzeciego Polskiego Radia, a także wieloletnim wielbicielem Republiki....
2020-01-26
"Leonardo da Vinci" Waltera Isaacsona trafił do mnie jako wymarzony prezent gwiazdkowy. Książka liczy sobie niemal 800 stron, na takie obszerne dzieła patrzę czasem z powątpiewaniem, czy dam radę przeczytać, tym razem jednak do czytania zabrałam się z entuzjazmem.
Walter Isaacson jest także autorem biografii Benjamina Franklina, Steve'a Jobsa i Alberta Einsteina - również obszernych książek. Dzięki swoim poprzednim pracom zdobył sobie ogromną popularność. "Leonardo da Vinci" również osiągnął sukces wydawniczy - przetłumaczono go na wiele języków. Polskie wydanie ma bardzo ciekawą okładkę z podobizną renesansowego artysty w złotym kolorze. Po wewnętrznej stronie znajdziemy reprodukcję "Człowieka Witruwiańskiego" na pomarańczowym tle. Są to szczegóły, ale ładnie prezentują się i zachęcają do zakupu. W środku znajdziemy mnóstwo ilustracji - głównie przedstawiające obrazy, rysunki i notatki mistrza, ale nie tylko. Na pierwszych stronach znajduje się krótki słownik postaci pojawiających się w książce oraz oś czasu dotycząca najważniejszych wydarzeń w życiu Leonarda, a na samym końcu - przypisy i źródła ilustracji.
Kto z nas nie słyszał o Leonardzie da Vinci i nie jest w stanie wymienić chociaż dwóch jego dzieł? Wszyscy uczyliśmy się o nim w szkole, a jego postać oraz dzieła na stałe zagościły w popkulturze. Nasz bohater żył na przełomie XV i XVI w., kiedy to we Włoszech narodziła się nowa epoka - renesans. Leonardo da Vinci nieodzownie kojarzy nam się z odrodzeniem. Podziwiamy go za jego przestronność - był nie tylko autorem "Mona Lisy" czy "Ostatniej wieczerzy", ale także - a może przede wszystkim - naukowcem. Jak dowodzi autor książki - malarstwo dla Leonarda było na dalszym planie, bardziej pasjonowały go nauka i projektowanie wynalazków. Był prekursorem w wielu dziedzinach, wyprzedzał swoją epokę, nie myślał szablonowo, ale szukał nowych rozwiązań i odpowiedzi. Być może jego ciekawość świata mogła rozwijać się dzięki temu, że nie zapewniono mu tradycyjnej - jak na tamten wiek - edukacji. Był samoukiem - potrafił zadawać pytania, wysnuwać wnioski, a nie tylko uczyć się na pamięć materiałów zadanych przez nauczycieli, które zabiłyby jego kreatywność. Czego brakowało Leonardowi? Systematyczności i zapału do kończenia swoich prac. Wiele jego dzieł - obrazów czy traktatów -zostało nieukończonych. Wiązało się to także z jego dążeniem do perfekcji i zbytniej ambicji - bardzo dużo od siebie wymagał, a potem nie potrafił temu sprostać, co z pewnością budziło w nim frustrację. Często przerzucał swoje zainteresowanie z jednej dziedziny na drugą.
Książka Waltera Isaacsona jest bardzo szczegółowa - obfituje w ogromną ilość faktów i opisów. Biograf pisze interesująco, chociaż zdarzały mi się momenty, kiedy nie do końca byłam skupiona na tekście. Spora część tego dzieła to analizy prac Leonarda. Wielokrotnie przekartkowywałam książkę, aby po raz kolejny wrócić do któreś z reprodukcji i przeczytać, o czym pisze autor.
Ta biografia wymaga sporego zaangażowania czytelnika - nie jest to lekka lektura, ale na pewno dająca wiele satysfakcji. "Leonardo da Vinci" Isaacsona to 800 stron ogromnej dawki wiedzy.
Podsumowując - polecam przeczytać i nie przerażać się obszernością. Kilkanaście godzin poświęcone tej książce na pewno nie będą stratą czasu.
Pozycja obowiązkowa dla pasjonatów sztuki.
"Leonardo da Vinci" Waltera Isaacsona trafił do mnie jako wymarzony prezent gwiazdkowy. Książka liczy sobie niemal 800 stron, na takie obszerne dzieła patrzę czasem z powątpiewaniem, czy dam radę przeczytać, tym razem jednak do czytania zabrałam się z entuzjazmem.
Walter Isaacson jest także autorem biografii Benjamina Franklina, Steve'a Jobsa i Alberta Einsteina - również...
2020-02-12
Czerwona okładka "Wielkiego Następcy"przyciąga wzrok na półkach w księgarniach. Czy wnętrze książki jest również warte uwagi?
Biografie, które czytam, zazwyczaj dotyczą fascynujących osób, które sporo osiągnęły albo zrobiły wiele dobrego. Tym razem w moje ręce wpadła książka opisująca życie negatywnej postaci - dyktatora i tyrana Kim Dzong Una. Azjata jest władcą Korei Północnej i sieje strach nie tylko w swoim ojczystym kraju. Posiada bowiem broń jądrową. Chociaż wnuk Kim Ir Sena często wzbudza śmiech (nie ma ukrywać, jego postura jest dość komiczna), liczą się z nim najwięksi politycy świata. Wielki Następca spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem - prezydentem wrogiego państwa. O kulisach tego zjazdu przeczytamy w książce Anny Fifield. Mimo młodego wieku Kim Dzong wzbudza ogromne zainteresowanie całego świata. Głośno było o jego dziadku i ojcu, teraz on sam idzie w ich ślady i sprawuje władzę w swoim państwie twardą ręką.
Wszystkie książki dotyczące tego niewielkiego komunistycznego państwa, które do tej pory przeczytałam, były bardzo interesujące. Szokujące jest to, jak wciąż aktualna jest antyutopijna powieść George'a Orwella "Rok 1984". Anna Fifield podjęła się ambitnego zadania, które z pewnością przysporzyło jej wiele trudności. Korea Północna - mimo upływu dziesięcioleci - wciąż izoluje się od reszty świata i niewiele dociera do nas rzetelnych informacji. Dynastia Kimów nie dąży do reform, próby zmian są krytykowane. Źródła, które udostępnia reżim poprzez media, są mocno przekłamane. Wszechobecne są propaganda, kult jednostki i skrajne ubóstwo. Osoby, które odwiedzają kraj, pozostają pod ścisłą kontrolą opiekunów. Autorka "Wielkiego Następcy" wielokrotnie docierała do Korei i dzięki swojej uważnej obserwacji starała się wyciągnąć jak najwięcej informacji. Nie pozwoliła zmylić się pokazowym miejscom, kłamstwom i niedomówieniom. Spojrzała w oczy Koreańczyków i dostrzegła w nich strach przed ostrymi karami, jeżeli nie będą postępować tak, jak nakazuje im władza.
Niezwykle odważna i dociekliwa dziennikarka zbierała swoje materiały przez kilka lat. Dotarła do wielu osób, które miały coś ciekawego do opowiedzenia, głównie do uciekinierów z Korei Północnej, którzy stanowią najlepsze źródło wiedzy o tym komunistycznym państwie. Jej trudna i niebezpieczna praca zaowocowała świetnie napisaną książką. Biografię Kim Dzong Una czyta się naprawdę bardzo dobrze. Nie znalazłam w niej nudnych czy niepotrzebnych fragmentów. W trakcie lektury wzbogacimy wiedzę nie tylko o życiu młodego wodza i jego rodziny, ale także na temat historii Korei, stosunków międzynarodowych i jakości życia Koreańczyków. Autorka wyciąga ciekawe wnioski i trafnie ocenia sytuację polityczną. Jestem naprawdę pełna podziwu dla Anny Fifield, bo to wszystko, co zrobiła, było i dalej jest niebezpieczne. Reżim Kimów mści się za mówienie prawdy. Dla przykładu - przybywający na obczyźnie brat Una został zamordowany w odwecie za swoje szczere wypowiedzi. Nikt, kto zadrze z dyktatorem Korei, nie może czuć się w pełni bezpiecznie.
W biografii Kim Dzong Una nie znajdziemy fotografii (co jest małym minusem), ale na pierwszych stronach umieszczono drzewo genealogiczne Kimów oraz mapę Korei Północnej. Brawa należą się nie tylko za treść książki, ale także za projekt okładki. Graficzna podobizna Kima na czerwonym tle wygląda bardzo elegancko.
Gorąco polecam tę książkę wszystkim osobom, które chcą mieć świeże spojrzenie na temat tego, co dzieje się w Korei Północnej. Jest to naprawdę świetna napisana biografia, którą nie potrafię się przestać zachwycać i cieszę się, że mam ją w swoim domu. Z przyjemnością sięgnę po kolejne książki Anny Fifield, jeśli takie pojawią się na polskim rynku.
Czerwona okładka "Wielkiego Następcy"przyciąga wzrok na półkach w księgarniach. Czy wnętrze książki jest również warte uwagi?
Biografie, które czytam, zazwyczaj dotyczą fascynujących osób, które sporo osiągnęły albo zrobiły wiele dobrego. Tym razem w moje ręce wpadła książka opisująca życie negatywnej postaci - dyktatora i tyrana Kim Dzong Una. Azjata jest władcą Korei...
2020-02-03
Najlepsze historie pisze samo życie, dlatego tak chętnie sięgam po biografie. Najczęściej dotyczą one niezwykłych ludzi, którzy wyróżnili się w jakieś dziedzinie życia, np. w polityce, nauce czy sztuce. Książka Anny Matei opowiada o życiu lekarza, który swoją pracą mocno wpłynął na leczenie psychiatryczne - przyczynił się do ważnych i potrzebnych zmian w medycynie w naszym kraju.
Antoni Kępiński urodził się w 1918 r. Jako młody mężczyzna trafił do niewoli - najpierw był internowany na Węgrzech. Stamtąd uciekał przez Francję. W Hiszpanii zamknięto go w obozie koncentracyjnym. Po uwolnieniu udało mu się przedostać do Anglii, gdzie przez pewien czas szkolił się na lotnika, a następnie kontynuował studia medyczne przerwane w 1939 r, Nie dane było mu wrócić do Polski od razu po zakończeniu działań wojennych - studiował na obczyźnie. Jego przymusowa emigracja zakończyła się w 1947 r.
W ojczyźnie poświęcił się psychiatrii - a przede wszystkim swoim pacjentom. Jego lekarska działalność nie była typowa dla tamtych czasów. Antoni wychodził poza schematy - poszukiwał nowych sposobów leczenia. Nie traktował chorego przedmiotowo, odchodził od drastycznych praktyk, uczył kolejne pokolenie lekarzy zupełnie innego podejścia do chorych. Kępińskiego określa się jako humanistę, gdyż widział w pacjencie przede wszystkim człowieka. Lekarz był bardzo zaangażowany w swoją pracę, poświęcał pacjentom mnóstwo czasu - nawet na zwykłe rozmowy. Był jednym z prekursorów badań nad psychiką byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Płynące wnioski były bardzo cenne, choć chyba nie do końca doceniane.
Po jego ciężkiej chorobie i odejściu pozostawił swoją rodzinę i współpracowników w ogromnym żalu - wszyscy widzieli w nim wyjątkowego lekarza i człowieka. Na długo pozostał też w pamięci swoich pacjentów, którzy wiele mu zawdzięczali.
Biografia napisana przez Annę Mateję jest bardzo starannie wydana. Szara okładka z niebieską czcionką i czarno-białym zdjęciem Kępińskiego prezentuje się elegancko. Podoba mi się tytuł, który nawiązuje do jednej z książek Antoniego: "Poznanie chorego". W środku znajdziemy wiele fotografii, a na końcu bibliografię, źródła ilustracji i indeks nazwisk.
Książki autorstwa Antoniego Kępińskiego również były publikowane w Wydawnictwie Literackim, tak samo jak jego biografia napisana przez dziennikarkę. Już dawno myślałam o tym, żeby sięgnąć po "Lęk" albo "Schizofrenię", ale miałam wątpliwości, na ile aktualne są te dzieła, w końcu wydano je po raz pierwszy w latach 70. Postanowiłam najpierw spróbować poznać szczegóły dotyczące jego życia, co umożliwiła mi Anna Mateja. Dziennikarka rozbudziła we mnie ciekawość i myślę, że przynajmniej jedną książkę Kępińskiego postaram się przeczytać. Będzie to na pewno cenna lekcja dla mnie.
"Poznawanie Kępińskiego" to dobrze napisana książka. Poza opisem życia znanego psychiatry, mamy tu jeszcze tło historyczne dotyczące lat wojennych, sporo możemy dowiedzieć się na temat psychiatrii w latach 50 i 60. Niestety, część dotycząca lat niewoli Kępińskiego w latach II wojny światowej jest słabsza i trochę nużąca w porównaniu do reszty książki. Może zabrakło ciekawych źródeł i świadków tamtych wydarzeń, którzy coś więcej opowiedzieliby? Wojenne losy Kępińskiego zostały zrekonstruowane głównie na podstawie prywatnej korespondencji. Antoni skąpił drastycznych opisów, nie chciał, aby bliscy zamartwiali się, wolał pokazać, że prowadzi całkiem zwyczajne życie. Odkąd jednak Anna Mateja zaczyna opowiadać o jego pracy w psychiatrii, robi się dużo ciekawiej, pojawia się więcej wspomnień ludzi, którzy znali profesora.
Raz na jakiś czas pojawia się lekarz, który nie powiela drogi swoich kolegów, ale dzięki odwadze i uzdolnieniom potrafi coś zmienić w swojej specjalizacji i pomóc ogromnej rzeszy pacjentom - w kardiologii był to chociażby Zbigniew Religa, a w ginekologii - Romuald Dębski. Z psychiatrią zawsze będzie kojarzył mi się Antoni Kępiński.
Najlepsze historie pisze samo życie, dlatego tak chętnie sięgam po biografie. Najczęściej dotyczą one niezwykłych ludzi, którzy wyróżnili się w jakieś dziedzinie życia, np. w polityce, nauce czy sztuce. Książka Anny Matei opowiada o życiu lekarza, który swoją pracą mocno wpłynął na leczenie psychiatryczne - przyczynił się do ważnych i potrzebnych zmian w medycynie w naszym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-12
To jedna z najlepszych biografii, jakie przeczytałam. Profesor Simona Kossak była kobietą niezwykłą, miała trudny charakter i nieprzeciętne pasje. Wyróżniła się na tle swojego rodu, który wydał na świat wiele znakomitych postaci.
Jej dzieciństwo i młodość spędzone w Krakowie nie zapowiadały się ciekawie, dziewczynka nie wykazywała żadnych większych zdolności. Początkowo nie powodziło się jej na studiach: na jedne jej nie przyjęto, drugie porzuciła po pierwszym roku. Dopiero biologia okazała się strzałem w dziesiątkę. Simona nie chciała kroczyć utartymi ścieżkami. Przełomem jej w życiu była przeprowadzka do Białowieży i początek kariery naukowej. Puszcza Białowieska nie zrobiła na nią dobrego pierwszego wrażenia, ale postanowiła zostać na jakiś czas. W trakcie pobytu zmieniła zdanie. Zamieszkała w towarzystwie zwierząt na skraju rezerwatu ścisłego i tam odnalazła swoje przeznaczenie. Tam też poznała miłość swojego życiu. On i Lech Wilczek nigdy nie wzięli ślubu, żyli w wolnym związku. Dziwna to była para, ale ich miłość (chociaż odnośnie swojej relacji nigdy tego słowa nie używali) na swój sposób była piękna.
Książka o Simonie była dla mnie ciekawa między innymi dlatego że kilkakrotnie odwiedzałam Białowieżę, spędziłam też sporo godzin na terenie rezerwatu ścisłego. Jeżeli będę tam znowu, na pewno będę myślała o Simonie Kossak. Wcześniej o niej nie słyszałam. Dzięki Annie Kamińskiej to zmieniło się. Wielkie podziękowania dla autorki ode mnie!
Plusem tej biografii jest to, że biografka nie wybiela swojej bohaterki, pisze także o jej wadach, a tych wad Simona miała wiele. Kossakówna kochała zwierzęta i nie pozwalała robić im krzywdy, ale ludzi nie znosiła, często zachowywała się wobec nich złośliwie. Autorka usprawiedliwienie dla jej zachowania szukała w jej domu rodzinnym. Czy słusznie? Być może, ale nie jestem do końca przekonana.
Książka zawiera wiele pięknych i ciekawych zdjęć.
Gorąco polecam!
To jedna z najlepszych biografii, jakie przeczytałam. Profesor Simona Kossak była kobietą niezwykłą, miała trudny charakter i nieprzeciętne pasje. Wyróżniła się na tle swojego rodu, który wydał na świat wiele znakomitych postaci.
Jej dzieciństwo i młodość spędzone w Krakowie nie zapowiadały się ciekawie, dziewczynka nie wykazywała żadnych większych zdolności. Początkowo...
2015
Lubię biografie, a ta jest zdecydowanie najlepszą i najciekawszą jaką przeczytałam. I pomyśleć, że wiedząc, jak bardzo jest obszerna, zastanawiałam się, czy na pewno warto po nią sięgnąć. No bo czy dam radę ją przeczytać przez miesiąc? W bibliotece wiele osób rezerwowało tę książkę. Czekałam na nią długo. Było warto!
Z książki można dowiedzieć się niesamowicie wiele na temat życia Beksińskich. Ja o istnieniu tego młodszego nawet nie miałam pojęcia! Słabo pamiętam lata 90. Od raptem paru lat byłam zachwycona twórczością malarską starszego Beksińskiego. Okazało się jednak, że postać syna w tej książce zafascynowała mnie o wiele mocniej.
Polecam każdemu, kto lubi literaturę faktu. Obiecuję, że nie będziecie zawiedzeni.
Tomek: bananowe dziecko, które miało wszystko to, co jego rówieśnicy w PRL-u nie mieli, wychowywany bezstresowo, przeżył 40 lat, ale nigdy nie dorósł. Posiadał mieszkanie naprzeciwko mieszkania swoich rodziców, ojciec mu je kupił. Tomek chodził na obiady do matki, często znęcał się nad nią, kiedy coś, jego zdaniem, źle przyrządziła. Któregoś razu ktoś mu za to przywalił. On zaczął wtedy krzyczeć, że pójdzie się zabić. Wszyscy koło niego skakali, byle tylko odsunąć go od myśli samobójczych. Spał do 13, miał ciężki charakter, wiele okropnych przyzwyczajeń, które zniechęcały kobiety do wspólnego życia z nim. Był charyzmatycznym dziennikarzem muzycznym, prezenterem radiowym, posiadał ciekawy gust muzyczny, głowę pełną pomysłów, inspirował się tym, co mroczne, to on tłumaczył takie filmy jak seria o Bondzie czy Monty'm Pythonie. Moje pokolenie już go nie pamięta, ale w latach 90 był bardzo popularny, miał rzeszę fanek, które słały listy miłosne do niego.
Tomek pierwszą próbę samobójczą podjął już jako nastolatek, po dwudziestu paru latach nie był już w stanie pokonać depresji i odszedł z tego świata z własnej decyzji. Podobno depresja to choroba ludzi inteligentnych.
Zdzisława oskarżano, że wychowywanie syna wśród mrocznych obrazów przyczyniło się do tej tragedii. To bzdura. Rodzice nie mają na nas aż tak wielkiego wpływu, jak nam się wydaje.
Z książki dowiedziałam się, że malarz został zamordowany 10 lat temu. Musiała być wtedy spora afera, ale nic nie pamiętam. Mordercą był młody chłopiec, który chciał pożyczyć pieniądze od mistrza. Za odmowę Beksiński został zasztyletowany.
Lubię biografie, a ta jest zdecydowanie najlepszą i najciekawszą jaką przeczytałam. I pomyśleć, że wiedząc, jak bardzo jest obszerna, zastanawiałam się, czy na pewno warto po nią sięgnąć. No bo czy dam radę ją przeczytać przez miesiąc? W bibliotece wiele osób rezerwowało tę książkę. Czekałam na nią długo. Było warto!
Z książki można dowiedzieć się niesamowicie wiele na...
2016-05-24
Ucieszyłam się, kiedy "Ginekolodzy" pojawili się na polskim rynku. Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem i dostałam to, czego spodziewałam się.
Autor napisał swoją pracę w sposób fascynujący i przystępny dla czytelnika. Lektura obfituje w liczne historie, często bardzo zaskakujące. Możemy przeczytać o dawnych przerażających praktykach stosowanych w leczeniu kobiet oraz w trakcie porodów. Ale jest to przede wszystkim książka o wielkich lekarzach, którzy dzięki swojej odwadze i mądrości popchnęli ginekologię to przodu. Wielu z nich zaciekle walczyło z zacofaniem, który hamował rozwój tej specjalizacji.
Ta książka to hołd dla wielkich ginekologów i ich pacjentek.
Ucieszyłam się, kiedy "Ginekolodzy" pojawili się na polskim rynku. Przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem i dostałam to, czego spodziewałam się.
Autor napisał swoją pracę w sposób fascynujący i przystępny dla czytelnika. Lektura obfituje w liczne historie, często bardzo zaskakujące. Możemy przeczytać o dawnych przerażających praktykach stosowanych w leczeniu kobiet oraz...
2017-05-24
Po raz kolejny utwierdzam się w tym, że biografia jest moim ulubionym gatunkiem literackich. Bardzo wciąga mnie czytanie o niezwykłych ludziach.
Taką nieprzeciętną osobą był wielki himalaista - Jerzy Kukuczka. Dokonał rzeczy bardzo trudnych, m. in. zdobył koronę Himalajów (wszystkie ośmiotysięczniki).
Książka zmusza do myślenia. Wielu ludzi zginęło w trakcie wspinaczek, Kukuczka wiele takich śmierci widział. Czy warto ryzykować życie dla zdobycia góry? I czy warto poświęcić własną rodzinę? Ten wielki Polak stawiał góry na pierwszym miejscu, żona i dwójka dzieci pozostawały na dalszym planie.
Biografia jest bardzo dobrze napisana, mnóstwo w niej fotografii z górskich wypraw. Gorąco polecam.
Po raz kolejny utwierdzam się w tym, że biografia jest moim ulubionym gatunkiem literackich. Bardzo wciąga mnie czytanie o niezwykłych ludziach.
Taką nieprzeciętną osobą był wielki himalaista - Jerzy Kukuczka. Dokonał rzeczy bardzo trudnych, m. in. zdobył koronę Himalajów (wszystkie ośmiotysięczniki).
Książka zmusza do myślenia. Wielu ludzi zginęło w trakcie wspinaczek,...
2016-05-03
Książka Åsne Seierstad jest tak dobra, że z trudem znajduję słowa, aby ją opisać. Po prostu jestem w szoku po lekturze.
"Jeden z nas" to nie tylko biografia Breivika i studium zbrodni, którą popełnił. Autorka wiele miejsca poświeciła także ofiarom i barwnie opisała tło zamachów. W trakcie czytania aż niemal łzy cisną się do oczu. Nie należy przerażać się objętością tej książki. Dzięki licznym dialogom czyta się ją jak powieść.
Åsne Seierstad to mistrzyni reportażu. Po jej książki mogę sięgać w ciemno i wiem, że nie zawiodę się.
Książka Åsne Seierstad jest tak dobra, że z trudem znajduję słowa, aby ją opisać. Po prostu jestem w szoku po lekturze.
"Jeden z nas" to nie tylko biografia Breivika i studium zbrodni, którą popełnił. Autorka wiele miejsca poświeciła także ofiarom i barwnie opisała tło zamachów. W trakcie czytania aż niemal łzy cisną się do oczu. Nie należy przerażać się objętością tej...
2019-10-22
Ciekawa biografia ciekawej osoby. W książce sporo dowiemy się na temat twórczości Mrożka, życia osobistego czy jego wieloletniej tułaczce po różnych krajach. Biografia jest piękne wydana, zawiera mnóstwo fotografii i interesujących anegdot nie tylko o autorze "Tanga", ale także o innych znanych literatach. Poczytamy chociażby o Stanisławie Lemie, Witoldzie Gombrowiczu, Adamie Włodku i Szymborskiej.
Myślę, że warto czytać takie książki nie tylko po to, żeby poznać życie znanego pisarza, ale przy okazji dowiedzieć się sporo o czasach, w których dana osoba tworzyła. "Striptiz neurotyka" to także ciekawe spojrzenie na lata PRL-u. Z książki dowiemy się o tym, jak żyło się artystom w II połowie XX wieku, jak wyglądała ich relacja z władzą ludową, w jaki sposób ograniczała ich cenzura i jak sobie z tym radzili. Wiadomo - wielu z nich nawiązywało współpracę z partią i wstępowało w jej szeregi? Dlaczego tak czynili? Czy to było pod przymusem, dla świętego spokoju, a może wpływ na to miała fascynacja ideałami socjalizmu i komunizmu? Nie chcę nikogo oceniać, ja urodziłam się już w wolnym kraju - po obradach Okrągłego Stołu - nie przyszło mi nawet dorastać w w tamtych trudniejszych czasach.
"Mrożek" to jedna z tych książek, po których jestem ciut mądrzejsza dzięki zdobytej wiedzy. Poznałam wiele faktów, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Szkoda tylko, że ludzka pamięć jest tak ulotna.
Zachęcam do lektury. Moim zdaniem średnia ocen tej książki na portalu (poniżej 70 jest nieco nieadekwatna do jej prawdziwej wartości. Ja daję 8 gwiazdek.
Ciekawa biografia ciekawej osoby. W książce sporo dowiemy się na temat twórczości Mrożka, życia osobistego czy jego wieloletniej tułaczce po różnych krajach. Biografia jest piękne wydana, zawiera mnóstwo fotografii i interesujących anegdot nie tylko o autorze "Tanga", ale także o innych znanych literatach. Poczytamy chociażby o Stanisławie Lemie, Witoldzie Gombrowiczu,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-09
Moja pierwsza książka przeczytana w 2019 r. Ciekawa lektura, ale przede wszystkim smutna. Pokazuje, ile złego może wyrządzić ślepe zapatrzenie w religię. Mam na myśli nie tylko fanatyzm oprawców, ale także główną bohaterkę, która czuła się winna, że ją gwałcono. Uważała, że zhańbiła swoją rodzinę, chociaż niczemu nie była winna. Tak jednak ją wychowano i bardzo ciężko jej było uwierzyć, że nie zrobiła nic złego; była tylko ofiarą mężczyzn.
Moja pierwsza książka przeczytana w 2019 r. Ciekawa lektura, ale przede wszystkim smutna. Pokazuje, ile złego może wyrządzić ślepe zapatrzenie w religię. Mam na myśli nie tylko fanatyzm oprawców, ale także główną bohaterkę, która czuła się winna, że ją gwałcono. Uważała, że zhańbiła swoją rodzinę, chociaż niczemu nie była winna. Tak jednak ją wychowano i bardzo ciężko jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Chociaż skończyłam studia historyczne, moja wiedza na temat małżonek najbardziej znanych nazistów była nikła. Owszem, słyszałam o kochankach Hitlera czy o Magdzie Goebbels, która razem z mężem popełniła samobójstwo, ale na tym koniec. Dzięki wydawnictwu Agora mogłam sobie przybliżyć sylwetki tych kilku tajemniczych kobiet - w moje ręce trafiły "Żony nazistów".
To nie pierwsza książka Jamesa Wylliego o podobnej tematyce. Jest też autorem pracy "Hermann i Albert Göringowie. Pan wojny i zdrajca", także przetłumaczonej na język polski. Tym razem w swojej najnowszej książce sięgnął po kobiece biografie - wybrał kilka głównych postaci i uszeregował zdarzenia w sposób chronologiczny. Najpierw śledzimy losy pań w latach dwudziestych, kiedy ruch nazistowski nie był jeszcze popularny, następnie przechodzimy do lat trzydziestych, kiedy Hitler sięga po władzę i doprowadza do wybuchu II wojny światowej. Na ostatnich stronach dowiadujemy się, które z żon dożyły czasów ponazistowskich i czy odnalazły się w nowej rzeczywistości.
Wśród głównych bohaterek znajduje się Magda Goebbels - żona Josepha, ministra propagandy. O tej kobiecie było głośno, możemy znaleźć o niej wiele ciekawych wspomnień. W związku z tym, że Hitler kreował się na wiecznego kawalera (tak pochłoniętego i zatroskanego sprawami państwa, że nie miał czasu na rodzinę), to Magdę nazywano pierwszą damą Rzeszy. Tak jak większość kobiet nazistowskich zbrodniarzy prowadziła wystawne życie, ale jej najważniejszym zadaniem było rodzenie dzieci - posiadała ich aż siedmioro (sześcioro z Goebbelsem). Każda Niemka wg ideologii wprowadzonej przez Hitlera miała być przede wszystkim matką i gospodynią domową, raczej powinna zapomnieć o karierze i własnych ambicjach.
Czasem jak o pierwszej damie mówiono także o Emmy Göring, żonie Hermanna. Małżeństwo miało ogromny majątek, organizowało przyjęcia pełne przepychu. Emmy pozostawała trochę w cieniu Carin, przedwcześnie zmarłej pierwszej małżonki Hermanna, przedstawianej jako wzór niemieckiej kobiety. Nawet ogromna posiadłość Göringa nosiła nazwę Carinhall.
Inne bohaterki tej książki to Margarete Himmler, Ilse Hess, Lina Heydrich i Gerda Bormann. Wszystkie te kobiety mniej lub bardziej świadomie wybrały życie w domach zbrodniarzy. Możliwe że na początku nie zdawały sobie sprawy, kogo poślubiają, ale z pewnością lubiły swoje bogate życie i dostrzegały, jak okrutną politykę prowadzą ich mężczyźni. Zazwyczaj miały również nazistowskie poglądy i popierały mężów w ich działaniach, niektóre z nich interesowały się polityką w szerszy sposób. Czuły dumę ze swoich mężczyzn. Nawet po przegranej Niemców w II wojnie światowej i po procesach norymberskich, które odsłoniły zbrodnie nazistów, zdarzało się, że nie zwątpiły w ideały mężów i broniły ich imienia.
Spodziewałam się książki, która będzie podzielona na kilka części, z czego każda poświęcona innej żonie. Autor wybrał jednak zapis chronologiczny, dzięki któremu łatwiej nam oswoić kolejność zdarzeń. Niestety, mnie trochę ciężko było skupić się na poszczególnym postaciach. Gdyby historia każdej z tych kobiet była opowiedziana oddzielnie, bez przerywania, na pewno zapamiętałabym więcej. Nie uważam tej formy relacji, którą wybrał autor, za wadę. Można nawet potraktować ją jako zaletę, bo dzięki chronologii wydarzeń czytelnikom łatwiej jest zapoznać się z ówczesnymi przemianami społecznymi i tłem historycznym. Czasem jednak odnosiłam wrażenie, że pisarz odrobinę za bardzo odbiega od głównego tematu.
"Żony nazistów" zostały oprawione w solidną twardą okładkę. Książka zawiera przypisy i niedużą ilość fotografii (szkoda, że nie było więcej zdjęć). Na samym końcu znajdziemy bibliografię i indeks, który jest bardzo pomocny, jeśli ktoś szuka konkretnych fragmentów.
Książkę Jamesa Wylliego warto przeczytać ze względu na to, że ciężko będzie znaleźć inną pracę, w której tak szeroko opisano losy żon niemieckich nazistów.
Polecam tę książkę osobom, które lubią czytać o prywatnym życiu znanych postaci historycznych, a przy okazji chcą poszerzyć swoją wiedzę dotyczącą budowania, rozkwitu i upadku ruchu nazistowskiego.
Chociaż skończyłam studia historyczne, moja wiedza na temat małżonek najbardziej znanych nazistów była nikła. Owszem, słyszałam o kochankach Hitlera czy o Magdzie Goebbels, która razem z mężem popełniła samobójstwo, ale na tym koniec. Dzięki wydawnictwu Agora mogłam sobie przybliżyć sylwetki tych kilku tajemniczych kobiet - w moje ręce trafiły "Żony nazistów".
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo nie...