-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2021-02-13
,,Jeśli zapomnę o Nich, ty Boże na niebie zapomnij o mnie ‘’
Dobrze, że nikt nie widzi, chociaż jak mężczyzna płacze to nie jest to nic zdrożnego, nie ma powodu do wstydu. Siedzę i ryczę jak małe dziecko, łzy lecą jedna po drugiej, a wszystko to za sprawą książki Jacka Komudy ,, Westerplatte ‘’ . ,,Hubal ‘’ był doskonały.,, Wizna ‘’ sięgnęła ideału. Ale to co Komuda zrobił i pokazał w ,,Westerplatte ‘’ to trudno to wyrazić słowami. Brakuje mi po prostu słów które cisną się tam w moim wnętrzu, tyle uczuć, tyle przeżyć, tyle myśli…..nie, tego nie da się powiedzieć słowami. Słowa są tutaj zbyt ubogie, zbyt trywialne żebym mógł zobrazować to co czułem i nadal szuję po przeczytaniu tej książki.
Prawdziwi ze swoimi wadami i zaletami. Część jest tutaj fantastyki, ale fantastyką nie jest bohaterstwo i odwaga Westerplatte. Mieli za zadanie bronić się dwanaście godzin, czekali na pomoc. Pomoc nie przyszła, walczyli tydzień. Słyszycie ! Bronili się cały pieprzony tydzień ! Cały tydzień, to są setki godzin, tysiące minut oraz setki tysięcy sekund gdzie każda sekunda to moment, mrugnięcie oka żeby stracić własne życie. I walczyli by do samego końca, ja ich rozumiem. Mam coś z charakteru kapitana Franciszka Dąbrowskiego. Uparty jestem. Czasem szalony, ale inaczej się po prostu nie da, to silniejsze odemnie. I nie zamierzam bynajmniej z tym walczyć. Do samego końca !
Piękna opowieść o ludziach których dziś chyba na próżno szukać w naszej rzeczywistości. W książce jest wiele prawdziwych, takich życiowych wydarzeń, począwszy od myśli, po czyny, a także przemyślenia. Hart ducha, ludzie wykuci niczym ze stali, bynajmniej nie są nieśmiertelni, ale kto wie…..są ludźmi. Jak wspomniałem wcześniej maja swoje wady i zalety. W takim kotle , w takim piekle jakie zapoczątkowali Niemcy 1 września 1939 roku potrafili się oni odnaleźć. To była elita. To byli ludzie których dziś zabrakło w naszym zdegenerowanym społeczeństwie. Patrząc na tamte czasy i na dzisiejsze III Rzesza i Związek Radziecki zrobiły nam przemyślaną, wyrachowaną i niezwykle inteligentną krzywdę. Mordując całą prawie inteligencję, ludzi wartościowych ,patriotów którzy swoje dobro , swój los stawiali na drugim miejscu, na pierwszym zawsze i wszędzie była ojczyzna, była Polska. Dzisiaj już tego nie ma. Wszelkiej maści krzywe zdradzieckie mordy pod płaszczykiem dobrych stosunków międzypaństwowych, międzysąsiedzkich czy też pod płaszczykiem patriotyzmu/ pseudo, wyrachowani, zepsuci/ wycierają sobie tylko mordy bohaterami m.in. obrońców Poczty Polskiej i Westerplatte. Krzywe, zakłamane zaplute ryje. Odcinają tylko kupony od cudzych zasług i imię swoich korzyści. Rzygać mi się chce na takie zachowanie. Pamiętają o nich tylko zwykli szarzy ludzie, pamiętają o nich takie osoby jak chociażby właśnie Jacek Komuda.
Jest wiele wzniosłych, ale także smutnych , paraliżujących chwil. Taka pierwsza wymowna- początek. Schyłek lata, piękne słońce , ciepło a tutaj następuje atak z pancernika. Świat ten który znam pęka dosłownie na pół.
Drugi moment. Konsternacja kiedy czytam o majorze Sucharskim. Trwoga. Niepewność. Zostaje wywieszona biała flaga…..pierwszy bunt……………. Atak Niemców ja polskie stanowiska. Po kilka ataków dziennie……..następnie drugi bunt…………..
Ciężko jest to czytać. Historycy dziś się kłócą czy i z jakim skutkiem zaczęły się bunty między załogą na Westerplatte. Na ile poważny był konflikt pomiędzy Sucharskim, a Dąbrowskim. Czy ten pierwszy był zdrajcą ? Czy nie. A może ktoś inny współpracował z różnych to powodów z Niemcami ? Pozostaje sporo pytań. Odpowiedzi być może są, ale czy prawda nie jest aż zbyt brutalna. W sumie zdrajców nigdy u nas nie brakowało, dlatego też ta nasza Polska wyglądała i po dziś dzień wygląda jak wygląda……smutne i cholernie prawdziwe. Odwieczne kłótnie. Krótkowzroczność. Za różne słabości jednego czy drugiego człowieka odpowiada potem często cały naród……To też takie nasze polskie. Nie jesteśmy kryształowi, jesteśmy prawdziwi, ale często te nasze wady narodowe mnie po prostu bolą mocno.
Kolejny taki moment w książce który powoduje smutek i przygnębienie to moment kiedy Niemcy wszystko palą miotaczami ognia. Spośród tych piekielnych płomieni wylatują poranione , pokaleczone kuropatwy……lecą łzy……biedaki stracili dom. Tak samo jak i my. To Niemcy napadli na nasz dom i go niszczą. To nasz dom, jest taki, a nie inny, może gdzieś jest lepszy, może gdzieś jest gorszy , ale my innego nie mamy i kochamy to co mamy, bo to i tylko to jest nasze. Tylko u siebie jesteśmy na właściwym miejscu. Jesteśmy sobą.
Biała flaga zawisa po raz kolejny……kłótnie. Krzyki. Rozpacz. Poddanie placówki. Kolejny ważny i zarazem smutny moment. Niszczymy swoje karabiny , te kawałki metalu z którymi zżyliśmy się jak z rodziną. Brat obok brata. Mój brat to karabin. Muszę go zniszczyć. Wypielęgnowany, wypieszczony, dziś zniszczę go sam, żeby nie dostał się w ręce szwabów. Idziemy. Czy czujemy się pokonani. Czujemy pustkę. Część z nas widząc roześmiane twarze Niemców, te szydercze paluchy które kierowane są w naszą stronę……te wyzwiska…..plucie. obrzucanie wszystkim co wpadnie w rękach….fotografowani niczym jakieś okazy zoologiczne. Nie ! To my jesteśmy ludźmi, to my zachowaliśmy człowieczeństwo, a to wy jesteście gorsi jak zwierzęta, jesteście motłochem, jesteście bestiami które lecą i krzyczą plugawe słowa kiedy siedzimy w autobusach, które wiozą nas w nieznane.
Ptaki wracają na Westerplatte. ‘’Kapitan Dąbrowski wysiadł za nim , wszedł w jasny promień zachodzącego słońca , śmiało i z podniesionym czołem patrząc w oblicza wrogów’’……my też wrócimy któregoś dnia na Westerplatte…. Nie dziś za pisu, nie jutro za platformy…..kiedyś jednak ten dzień nastąpi………
Westerplatte ciągle walczy…………..oni są nieśmiertelni dopóty, dopóki będziemy o Nich pamiętać.
‘’ Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczpospolitej Polskiej, chorągwi wojskowych nigdy nie odstąpić, stać na straży konstytucji i honoru żołnierza polskiego, prawu i Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej być uległym, rozkazy dowódców i przełożonych wiernie wykonywać, tajemnic wojskowych strzec, za sprawę Ojczyzny mej walczyć do ostatniego tchu w piersiach i w ogóle tak postępować, aby mógł żyć i umierać jak prawy żołnierz polski. Tak mi dopomóż Bóg i święta Syna jego męka. Amen. ‘’
Henryk Sucharski…………Franciszek Dąbrowski……..Mieczysław Słaby……….Leon Pająk……..Zdzisław Kręgielski……..Stefan Grodecki…….Edward Szewczuk….Józef Pełka……..Jan Gryczman…….Leonard Piotrowski………Piotr Buder……Bronisław Grudziński……Władysław Domoń…….Jan Naskręt……..Władysław Goryl…..Adolf Petzelt……Edward Łuczyński…..Jan Stradomski……………………… ……………….. …………………. …………………. ………………. …………………. ……………………. ……………………. ………………… ………………. …………………. …………………….. ………………………… ……………………. ……………….. ……………..Obrońcy Westerplatte , tego małego kawałka ziemi, tego kurnika którego Niemcy nie mogli zdobyć ……….
Majstersztyk ! Cudeńko. Brawo Panie Komuda !
,,Jeśli zapomnę o Nich, ty Boże na niebie zapomnij o mnie ‘’
Dobrze, że nikt nie widzi, chociaż jak mężczyzna płacze to nie jest to nic zdrożnego, nie ma powodu do wstydu. Siedzę i ryczę jak małe dziecko, łzy lecą jedna po drugiej, a wszystko to za sprawą książki Jacka Komudy ,, Westerplatte ‘’ . ,,Hubal ‘’ był doskonały.,, Wizna ‘’ sięgnęła ideału. Ale to co Komuda...
2020-02-14
Wielowątkowa opowieść o ludzkiej naturze, która bywa często nieodgadniona . Owszem czasem szczęśliwcy lub też w innym przypadku potępieńcy są w stanie zobaczyć prawdziwą, jakże inną naturę, osobowość człowieka.
Człowiek to stworzenie niezwykle skomplikowane i taka też jest narracja w tymże utworze Dostojewskiego, ale ja osobiście uwielbiam takie skomplikowane i bardzo zawiłe dylematy natury ludzkiej.
Walka z samym sobą i ze swoimi słabościami, słabostkami, lękami i strachem. Walka i kłótnia z własnym alternatywnym ego. Bitwa na sumienia. Szereg myśli, cała ich plątanina, całe mrowie myśli, które pędzą niczym lokomotywa która nie ma pozornie tylko maszynisty….
Świat jest zbudowany z marzeń, całe konstelacje zbudowane są z pragnień i ambicji, ten świat i tamten świat i ten inny ten nasz świat…..prywatny, wewnętrzny jest uosbnieniem…..czego…..czego jest odzwierciedleniem ….
Kto szuka ten znajduje, komu kołaczą temu otworzą ….w pewnym momencie łapię się na tym, że szukałem przygody, szukałem pewnego rodzaju zrozumienia Natalio Wasiliewno , szukałem czegoś innego, a odnalazłem całkiem zupełnie coś odmiennego, jakże innego. To ona rządziła tym wszystkim i nie było to pożądanie, śmiertelne, niezwykłe pożądanie przekraczające wszelkie bariery, to było coś innego, to było jak opętanie. Wiesz, że wielkie cuda wymarzono z wielkiej tęsknoty. Czy Ty jesteś tą na którą czekałem całe swoje życie. Kiedyś zrobiłbym dla Ciebie wszystko, dziś jesteś , nie nawet dziś nie jesteś już wspomnieniem.
Są takie kobiety w życiu mężczyzny jak Natalia Wasiliewna. Nie musi być piękna, ale ma w sobie ten magnetyzm, ma w sobie to coś, że człowiek jest w stanie dla niej zrobić dosłownie wszystko, każdą ofiarę spełnić aby tylko ją zadowolić, a jej ciągle mało i mało i mało. Ciągle coś jest nie tak. Po czasie kiedy zerwiemy dzięki Bogu ten niewolniczy łańcuch nasza dusza jest w stanie naprawdę odpocząć. Jest w stanie żyć na nowo, być wśród ludzi naprawdę żywych.
Kiedyś wszystko dziś nic. Sami sobie się dziwimy jak mogliśmy być tak ślepi, jak niewolniczo posłuszni jednej tylko osobie, która to bez mrugnięcia okiem wsysała z nas wszystkie siły witalne. Dziś sami się sobie dziwimy jak tak drastycznie na niekorzyść zmieniliśmy się dla tej osoby, jak ta osoba mogła nas zmienić. Aż tak. I to taka osoba ? Całe nic. Nic nie warta kobieta, ot kobieta upadła, która sama nie potrafiła tak naprawdę żyć. Swoje życie zajmowała co rusz kolejnymi romansami, kolejnymi małostkami które to myślała nadadzą sens jej życia.
Aleksander Iwanowicz Wielczaninow pijany smutkiem, walczy po tym burzliwym związku ze swoimi demonami. Przywołuje co rusz nie raz mało istotne grzechy i szuka odkupienia. Ten żywy wrak człowieka szuka źródłem żywej wody. Chce odpokutować grzechy te duże i te małe również. Chce odnaleźć swoją drogę krzyżową i na samym jej końcu za sprawą bólu, wyrzeczeń, miłości osiągnąć kolejny poziom..chce zmartwychwstania.
Paweł Pawłowicz Trusocki wieczny mąż. Ten wierzący w swoją żonę jak w świętość. Ten człowiek który jest wpatrzony w Natalię niczym w ikonę Przenajświętszej. Ten rogacz w końcu który przejrzał na oczy za sprawą odkrycia listów. Poprzysięga zemstę. W nim również kołaczą się różnorakie , różnorodne siły walczy sam ze sobą, ze swoim alter ego. Zemścić się czy dać spokój, czy krew popłynie czy też nadal tak jak kiedyś przyjaźnić się z Wielczanowem…..ej nie…..! Po stokroć nie…..jestem cholernym rogaczem, ledwo mogę kapelusz na głowie nosić, czy aby ludzie nie widzą tych rogów wiecznego męża przy każdej nadarzającej się okazji kiedy mnie mijają….
Bagautow też albo jeden albo drugi albo też obaj muszą ponieść karę za zniszczenie mojego szczęścia. Wesoły jedzie Paweł Pawłowicz na pogrzeb wroga, przeciwnik przyjaciela….jednego mniej…..pogarda i radość, na twarzy i w słowach dla innych całkiem odmienny….. jaki w końcu jest on ten Trusocki……
Za błędy innych, rodziców w tym przypadku płacą najsłabsi tak ten świat jest już stworzony. Tym razem najwyższą cenę, bo cenę życia zapłaciła Nadia. Dziecko poczęte z grzechu, ale czy by nie było kochane ? Przez matkę na pewno nie, bo ta kobieta to nawet samej siebie nie potrafiła kochać, paradoksalnie. Szukała miłości nie tam gdzie ta miłość jest. Nie doceniała w życiu niczego i nikogo, chociaż często szczęście jest tuż za drzwiami, tuż pod naszym nosem, ale nie potrafimy i to jego dojrzeć ani też odpowiednio docenić. Ojciec też jej nie kochał, nazywał ją bękartem, jedyna nadzieja była w ojcu tym biologiczny, ale jemu natomiast nie dano za bardzo szansy na ….danie szczęścia.
Wielczaninow swoją drogę zaczął odnajdywać w córce którą by wychował na dobrego człowieka. Wszystkie grzechy by odpokutował. Nie ma nic wspanialszego niż miłość, którą to można przelać na drugiego człowieka, tworząc do niezwykle przydatnym i wartościowym duchowo. Nie ma lepszego lekarstwa na całe to zło. Nie ma i nie będzie. Niestety los, przeznaczenie, opatrzność ? Chciała inaczej.
Wszystko wydaje się szaleństwem, wszytko cała ta opowieść przypomina malignę, która wyzwala w człowieku nie do końca rzeczywisty obraz. Sami w końcu nie wiemy co jest prawdą ,a co nie. Niektóre z tych wydarzeń gdyby nas nie spotkały mogły by wydawać się nierealne, nierzeczywiste, wydawać by się mogły tylko urojeniem, tylko wytworem chorej wyobraźni. Jest jednak inaczej. Wszystko to jest realne.
Szczerość pod wpływem alkoholu, serce i wspomnienia, marzenia utopione w szklance. Spadamy niechybnie w dół. Spadamy na samo dno, chociaż twierdzę osobiście , że nie ma nigdy takiego dna, od którego nie dało by się oddbić. Po tej zdradzie on nigdy nie był już sobą, o nie. Był inny. Całkiem inny, odmienny. Tych zdrad jest więcej. Zdrada małżeńska. Zdrada przyjacielska, zdrada dziecka. Zdradzenie relacji między jednym , a drugim człowiekiem. Cały szereg różnorakich zdrad. W tym wszystkim czary pełne goryczy i wódki czarodziejki. Zgasłe marzenia, niespełnione pragnienia. Psychodeliczne wizje. Skomplikowane jednostki i całe naręcza, mrowia ludzi ze swoimi lękami, obawami, klęskami i winami.
Panie Boże wyprostuj na początku tylko im sny. Będą mocniejsi, będą pewni, że Ktoś tam wysoko, ale i obok niech także jest, że jest obok, tuż obok nich, to niezwykle dużo znaczy. Poradzą sobie w życiu…..
Świat który tylko na pozór wydaje się wytworem albo umysłu pogrążonego w chorobie psychicznej, albo też wyimaginowane pod wpływem narkotyków, świat pogrążony w chaosie to tylko pierwsze jakże mylne stwierdzenie. Prawda jest zupełnie inna. Wszystko nas uczy. Świat i ludzie są pełni paradoksów. Cały świat w swoich skrytych marzeniach szuka szczęścia, szuka prawdziwej miłości i czegoś jeszcze……zrozumienia. Czy tylko my jesteśmy w stanie się obudzić, czy jesteśmy w stanie w tym szaleństwie które jest wokół nas wstać i uciec z tego łóżka z tego oddziału dla psychicznie i nerwowo chorych i wyjść na świat , na słońce wystawić twarz swoją tą lepszą, tą drugą światłą i spojrzeć na świat oczami prawdy, szukać miłości i ją dać. Więcej dawać niż brać, nie oczekiwać, nie oceniać, doceniać. I trwać. Trwać. Odrodzenie. Odkupienie. Droga na osobistą, prywatną Golgotę. Krzyż cierpienia. Krzyk ciała i przerażający skowyt duszy.
Kandydatka na towarzyszkę krwawiącej duszy
Pociągnij za spust, pociągnij wątek
Muszę to zabrać na drugą stronę,
Zabrać na drugą stronę,
Zabrać,
Zabrać.
Nie nie musisz przechodzić na drugą stronę. Nie czas. Jeszcze nie teraz. Opętanie minęło. Idź odpokutuj swoje grzechy. Niech twoje oczy nabiorą blasku, był wtedy pamiętasz czarne niczym węgiel, pamiętasz. Teraz na nowo muszą stać się jasne, twoje oczy na nowo tak jak kiedyś jak przed tym muszą nabrać swojego koloru , swojego naturalnego koloru nieba, nieba w pogody jasny, słoneczny dzień. Wstań i idź , weź krzyż na plecy, nie narzekaj , upadniesz jak Chrystus, ale idź tak jak szedł On. Szedł pośród drwin i śmiechów. Szedł dalej. Idź i Ty. Na samym końcu drogi krzyżowej jest nowa droga, droga twojego nowego życia, droga odrodzenia, droga zmartwychwstania .Zamknij przeszłość, doceń teraźniejszość i buduj przyszłość. Nowy ty, nowe życie, nowy świat. Ten sam, ale nie taki sam. Paradoks. Odrodzenie . Feniks z popiołów. Feniks- Fiodor Dostojewski.
Absolutne arcydzieło. Jakże osobiste. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Myślałem, że Dostojewski mnie już niczym nie zaskoczy, jednak zaskoczył.
Mąż wieczny mąż, rogacz szukający zemsty, ale i przebaczenia, szuka pomocy na rozstaju, na rozdrożu dróg. Szukający , chwytający cudzą rękę nad przepaścią. Zdradzający, szukający odpokutowania za popełnione czyny. Starcie tytanów osobowości. Starcie krwawiących dusz, szukających tego, czegoś, co nazywa się sensem życia.
Książka krótka / ja to przyzwyczajony jestem do kilkusetek taki duży rozmach, a co ! ) ale jakże wymowna, głęboka niczym studnia……studnia życia, studnia wody żywej.
Coś wspaniałego. Nic tylko czytać i analizować. Musiałem czasem przerywać czytanie i od niej odpoczywać. Mocna niczym spirytus. Powoduje upojenie. Na drugi dzień trzeźwość jest tylko imaginacją. Łyk wody…..na nowo pijany….. Pijany arcydziełem…….
Analiza wielu osobowości w jednym człowieku, w którym prym wiodą w szczególności dwie różne, nawzajem zwalczające ze sobą. Pisarz rozbija wszystkich swoich bohaterów na atomy. Pokazuje czytelnikowi każdą komórkę z których na całość składa się organizm. Jeden. Człowiek. Były i są ich miliony, miliony komórek, miliony myśli razem tworząc homo sapiens. Jakże różnorodny. Jakże przewrotny. Jakże nieprzewidywalny. Jakże fascynujący. Nie zawsze.
Wielowątkowa opowieść o ludzkiej naturze, która bywa często nieodgadniona . Owszem czasem szczęśliwcy lub też w innym przypadku potępieńcy są w stanie zobaczyć prawdziwą, jakże inną naturę, osobowość człowieka.
Człowiek to stworzenie niezwykle skomplikowane i taka też jest narracja w tymże utworze Dostojewskiego, ale ja osobiście uwielbiam takie skomplikowane i bardzo...
2018-10-06
Zemsta. Zemsta. Zemsta. Po trzykroć zemsta ! W drugiej części książki Aleksandra Dumas ,, Hrabia Monte Christo ‘’ widzimy kolejne etapy wdrażania planu w czyn. Z każdym kolejnym mijającym dniem społeczeństwo widzi coraz większy upadek znakomitych rodów. Wszyscy albo prawie wszyscy nie widzą w tym nic niezwykłego, dziwnego, całą odpowiedzialność za taki stan rzeczy zrzucają na barki Opatrzności. Nikt nawet się nie domyśla, że opatrzność nie ma z tym nic wspólnego. Do upadku tych ludzi nie przyłożyły ręki siły nadprzyrodzone, za tymi licznymi wypadkami kryje się …człowiek. Człowiek szanowany , uwielbiany, wyczekiwany na salonach. Człowiek , którego zdanie jest uważane za wyrocznię. Ostateczny, jedyny, sprawiedliwy osąd i sąd. Tym człowiekiem jest hrabia Monte Christo. Mało tego ! Ludzie wokół niego, wokół jego poświaty jaką roztacza wszem i wobec nie uważają go za człowieka, ale za Boga ! I za Boga się uważa nasz hrabia. Pan życia i śmierci.
Jednym ratuje życie innym odbiera, nie odbiera im co prawda życia w dosłownym słowa tego znaczeniu, ale odbiera im to ,, coś ‘’ dla czego żyją i zmusza ich to poniekąd to takich a nie innych kroków. Czynów. Do targnięcia się na własne życie.Fernand postawiony pod ścianą hańby strzela sobie z pistoletu w głowę. Wcześniej widzi cały swój upadek. Na domiar złego, gwoździem do trumny jest widok dwóch osób których kochał jak na zawsze opuszczają jego i jego dom. Na zawsze. Syn i żona , tylko ich kochał i oni właśnie opuścili go na zawsze. Nie pozostaje mu nic innego jak zakończyć ten żywot pełen hańby, wstydu i pogardy dla samego siebie. Sam , został sam.
Caderousse ginie od noża Benedetta. De Villefort traci całą rodzinę ukochaną córkę Valentine, opuszczony, pozostawiony na progu i u schyłku życia traci także rozum. Zwariował.
Danglars moim zdaniem główny architekt zbrodni przeciwko Dantesowi dostąpił przebaczenia. Ten który najwięcej zawinił, ten który to wszystko wymyślił, ten który posłużył się innymi do zrealizowania swojego planu został przy życiu. Zostało mu to wszystko wybaczone, bo żałował za grzechy.
Konkluzja. Moja własna dotycząca tej książki, wynika ze spojrzenia na świat i to nie w danym momencie, ale ogólnym spojrzeniu. Długo biłem się z myślami. Mów wniosek jest następujący. Edmundzie Dantes ! Edmundzie Dantes ! Tak Edmundzie, nie nazywam ciebie hrabią Monte Christo ! nazywam ciebie twoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem, ponieważ tylko Edmund Dantes pokazuje ciebie w prawdziwym świetle, pokazuje twoją postać taką jaką jest. Pokazuje bestię. Hrabia Monte Christo w oczach społeczeństwa był nieskazitelnym dżentelmenem. Był człowiekiem, przyjacielem na każde zawołanie. Ale to tylko była utopia. Maska. Tą maskę zrzuciłeś , przejrzałem ciebie Edmundzie Dantes ! Bawiłeś się w Pana Boga .Twoja zemsta nie miała litości. Dosłownie zabawaiłeś się w stwórcę , w pana życia i śmierci. Gdy grzesznik nazwiskiem Danglars żałował za grzechy przebaczyłeś mu, ale czym zawiniła ci chociażby Valentine de Villefort ? Tłumaczysz to tym, że odebrałeś sens życia prokuratorowi , odebrałeś mu to wszystko po co i dlaczego żyje , odebrałeś mu rodzinę, nadzieję i przyszłość. Pozostawiłeś go niczym żywego trupa, który tylko oddycha ale nie żyje, nie żyje prawdziwym życiem. Pozwoliłeś jej umrzeć. Zniszczyłeś wszystkie zatrute gałęzie, gałęzie, które mogły by w przyszłości rozprzestrzeniać się i rosnąć w siłę. Za grzechy ojca odpowiedziały inne pokolenia, te które były i te które mogły być, ale nigdy nie będą już miały okazji do narodzin. Zniszczyłeś wszystko. Czujesz się dumny ? Edmundzie Dantes miałeś szansę. Miałeś. Ale w przypadku wątpliwości, czy twoja droga na którą wkroczyłeś jest słuszna, droga którą w nazwie jest zemsta jest jedyna i prawdziwa, przy tych wątpliwościach zadałeś sobie jeszcze jedno pytanie : czy wystarczy, czy zemsta będzie wystarczająca jak jej nie skończysz ? Otóż NIE ! Mało ci tego było. Jak zbrodniarz, który zaczął już zapominać popłynąłeś w podróż sentymentalną, popłynąłeś aby zachłysnąć się na nowo nienawiścią, na widok celi twojej i ojca Faria na nowo wszystkie te stare obrazy z twojego minionego życia stanęły ci przed oczyma. Na nowo i z większą jeszcze furią obudziła się w tobie bestia. Bestia która nie ma litości. Wracasz więc z zamku If i dokonujesz spustoszenia. Pozostawiasz tylko zgliszcza. Mówiłem , ostrzegałem. Zemsta spala. Niszczy. Pozostawiając zgliszcza wszem i wobec sam też się wypaliłeś. Serca dawno nie masz. Jesteś wrakiem.
Fałszywy. Podły. Zarozumiały. Bezlitosny. Butny. To twój prawdziwy obraz. Ty przyjaciel ? Kpina. Zabrałeś Maksymilianowi sens jego życia Valentine. Kochałeś ? Kogo ? Mercedes ? Kpina. Co miała zrobić ? Wyszła za mąż z rozsądku. Kiedy człowiek umiera, umiera także nadzieja. Dla Edmunda Dantesa w lochach zamku If nie było nadziei. Umarłeś tam. Dla Mercedes, dla ojca, dla wszystkich. Umarłeś tam. Umarł tam dawny Edmund Dantes.
Mercedes nigdy nie kochała Fernanda, powiedziała ci kogo kocha. Kocha do dziś i będzie kochać do końca swoich dni. Kocha Edmunda Dantesa ! Tego , którego pamięta ze swoich wspomnień. Tego dawnego Edmunda. Może biednego, naiwnego, ale umiał kochać. Miał serce. Hrabia Monte Christo miał tylko pieniądze. Był tak biedny, że miał tylko pieniądze.
Edmundzie Dantes bądź przeklęty ! Zapędziłeś się tam w swojej zemście, że straciłeś cały sens własnego życia. Okropieństwa których dokonałeś nie będą pozwalały ci spokojnie zasnąć. Chyba , że jesteś całkiem już zepsuty. Do szpiku kości. Przed śmiercią kto cię uratował ? Kobieta. Hayde. Lecz nie zasługujesz na żadną miłość. Nie zasługujesz na żadne szczęście. Nie zasługujesz już na żadną litość. Nie zasługujesz. Po tym czego dokonałeś i w jaki sposób zasługujesz jednie na litość i na pogardę ! Jesteś przeklęty, sam się przekląłeś. Zejdź mi z oczy kreaturo człowieczeństwa. Podły żarcie. Miałeś, uważałeś się za Boga, a tak naprawdę jesteś tylko słabym, małym, mizernym robakiem, który toczy swoją kulę gnojową zwaną sprawiedliwością. Dokonując zemsty sam się paradoksalnie zniszczyłeś. Dokonałeś autodestrukcji. Samozniszczenia. Zniszczyłeś też wszystko wokół siebie. Gdy zgasły pożary zemsty, pozostały tylko zgliszcza. Budować na zgliszczach potrafią tylko najsilniejsi. Ty tego nie potrafisz. Byłeś silny jako Edmund Dantes chłopak szczery. Prawdomówny. Naiwny, ale w swojej naiwności byłeś prawdziwy. Przyjacielski. Kochałeś , umiałeś kochać. Przeobrażając się w hrabiego Monte Christo zabiłeś w sobie to wszystko. Zabiłeś swój dawne ,, ja’’ To nie prawda , że zrobili to twoi wrogowie. Oni wystawili cię na próbę. Ciężką. Potworną, ale zniszczyłeś się sam.
Aleksander Dumas,, Hrabia Monte Christo’’ kwintesencja zemsty. Autor moim zdaniem przestrzega nas w swojej książce przed dokonywaniem vendetty. Widząc obraz dawnego Edmunda Dantesa i jego późniejsze przeobrażenie w hrabiego Monte Christo łatwo zauważyć różnicę. Pierwszy z nich umiał kochać i przebaczać. Był naiwny, to prawda, ale ta jego naiwność przysparzała mu przyjaciół. Umiał kochać i był kochany. Natomiast Monte Christo nie umiał już kochać, nie potrafił przebaczać. Jedynym wyjątkiem kiedy przebaczył był Danglars. Ale te przebaczenie nie było takie szczere do końca. Nie było takie jakie być powinno. Dlaczego ? Ano dlatego, że Monte Christo czuł się panem życia i śmierci Dandglarsa. Czuł nad nim przewagę, przewaga ta nie wynikała z zewnętrznej siły jaką mieć powinien przy przebaczaniu, ale przewaga ta wynikała ze świadomości, że może z baronem zrobić wszystko co mu się podoba. Czuł się wobec niego niezwyciężony. Czuł się wobec niego Bogiem, a takiej niezdrowej przewagi nie powinien mieć człowiek nad człowiekiem. Upodlił go. Upadlając Danglarsa Monte Christo sam siebie upodlił. Sam siebie zbrukał. Chcąc mu przebaczyć , powinien przebaczyć mu z czystego serca, powinien przebaczyć mu z własnej nieprzymuszonej woli, bez podszeptów. Ale tego nie zrobił. Nie pokazał mu, że jest silny, że jest nad tym wszystkim, że zemsta nie ma nad nim władzy. Pokazał mi zgoła co innego. Owszem baron Danglars nie mógł tego zauważyć, ale ja to dostrzegłem . Nie dostrzegł tego, bo liczyło się dla niego w tym momencie życie. Wszystko by zrobił aby je uratować i nic się wtedy nie liczyło. A co by było gdyby Danglars nie chciał już żyć ? Moim zdaniem Monte Christo upajał by się triumfem przez chwilę, a potem całkiem zatracił. Może nawet popełnił by samobójstwo jeżeli demony w głowie nie pozwalałby by dalej funkcjonować. Danglars pokonał by go po raz drugi. Po raz drugi by go zniszczył. Paradoks. Nie Danglars by nie zniszczył go, Monte Christo zniszczył by się sam. Danglars był by tylko zapalnikiem. A reszta należała by to Monte Christo. Dostał by wolną wolę i własny wybór.
Osobowość jednego człowieka. Stary Edmund Dantes. Nowy Edmund Dantes vel. Hrabia Monte Christo vel Sindbad Żeglarz vel. ksiądz Busoni vel lord Villmore. Jeden człowiek, a tyle różnych osobowości. Tyle różnych zachowań, jakże drastycznie się od siebie nawzajem różniących. Wniosek jest jeden. Edmund Dantes bardzo zagubił się w tym wszystkim i na końcu zgubił samego siebie. Już nigdy nie był tym samym człowiekiem, co na początku. Wrogowie zaczęli, ale on sam definitywnie zniszczył swoje życie. Mógł pójść inną drogą, poszedł tą którą nie nakazywało mu serce, ale nakazywał mu rozum zaślepiony rządzą niewypowiedzianej zemsty.
Reasumując. Książka Aleksandra Dumasa to prawdziwy majstersztyk ! To jedna z tych książek, które pozostaną pamięci na zawsze :)
Zemsta. Zemsta. Zemsta. Po trzykroć zemsta ! W drugiej części książki Aleksandra Dumas ,, Hrabia Monte Christo ‘’ widzimy kolejne etapy wdrażania planu w czyn. Z każdym kolejnym mijającym dniem społeczeństwo widzi coraz większy upadek znakomitych rodów. Wszyscy albo prawie wszyscy nie widzą w tym nic niezwykłego, dziwnego, całą odpowiedzialność za taki stan rzeczy zrzucają...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-10
William Wharton - ,, Spóźnieni kochankowie ‘’. Jest najpiękniejsza, a zarazem najbardziej smutną historią miłosną jaka miałem okazję przeczytać.
Jack – amerykański biznesman ma bardzo dobrą i dobrze płatną pracę. Lecz tak naprawdę nie jest zadowolony ze swojego życia. Jego życie osobiste to dzieci, których praktycznie nie widzi, z braku czasu i żona Lorrie, którą mocno kocha, ale praktycznie ze sobą nie rozmawiają. Są ze sobą, ale są sobie tak naprawdę obcy. Kolejne przeprowadzki tylko pogarszają ten stan. Wyścig szczurów. Pierwszy w biurze, ostatni wyjeżdża z parkingu. Jack pragnie dać szczęście swojej żonie i swoim dzieciom. Swojej rodzinie. Gubi się jednak w tym wszystkim. Coraz bardziej od siebie się małżonkowie oddalają. W końcu Lorrie zakochuje się w swoim nauczycielu języka francuskiego. Jack dowiaduje się o wszystkim , pozwala jej w tym związku trwać, ale któregoś dnia nie może dalej tak żyć, uświadamia sobie kilka rzeczy. Postanawia zmienić definitywnie swoje życie. Odchodzi. Zostawia wszystko swojej żonie i odchodzi. Ona nie próbuje nawet go zatrzymać. Płacze, ale nie wypowiada tego jednego słowa ,, zostań ‘’. Jest zakochana w swoim kochanku.
Nowe życie. Pewnego dnia Jack spotyka Mirabelle. Przypadkiem wpada na niego , kiedy ten jest zajęty malowaniem. Spełnianiem swoich marzeń. Czy przypadki istnieją ? Akurat…..przypadki.
Mirabelle jest niewidomą kobietą. Karmi gołębie. Czuje się okropnie samotna. Pragnie z kimś porozmawiać. Jak się okazuje los jest dla niej bardzo łaskawy.
Przez dziesięć lat Mirabelle wysyłała karteczki w woreczkach umieszczonych na gołębiach. Czuła się okropnie samotna. Chciała z kimś tylko posiedzieć i normalnie porozmawiać. Paradoksalnie była niewidoma i niewidzialna dla świata. Świat przebiegał obok niej. Nie zauważał. Po tych dziesięciu latach samotności, pewien pan, który czyści dzwonnice znalazł te lisciki umieszczone w truchłach gołębi, które utknęły w wieży. Przyszedł z nią porozmawiać. Poświęcił jej dwa dni. Już wkrótce miało to się zmienić…..
Wharton w swojej książce opisuje szczery, prawdziwy związek. Ona nauczyła go patrzeć inaczej na świat. On nauczył ją być kobietą. W miarę jak się nawzajem poznawali zbliżali się do siebie jeszcze bardziej. Potrafili razem, wspólnie z chęcią spędzać czas. Cieszyli się ze wszystkiego jak małe dzieci. Kiedy człowiek jest bardzo samotny w swoim życiu doceni wszystko, nawet mały promyk światła , który zaświeci w naszym codziennym mroku. Na tym powinna polegać prawdziwa miłosć. Szczerość . Nigdy się tak naprawdę Mirabelle i Jack nie pokłócili ani razu. Nigdy. On i ona byli bardzo wrażliwi. Często zbyt wrażliwi jak na dzisiejszy świat. Swój musiał znaleźć swojego.
Świat jest pełen seksu, ale brakuje w nim miłości. Żona Jacka nie była z nim szczera nawet w łóżku. Kochali się zwyczajnie, kiedy ona poznaje kochanka tamten uczy ją różnych rzeczy w sferze intymnej. . Szara myszka staje się wampem i testuje swoje, a raczej pomysły kochanka w łożu małżeńskim. Mąż na tyle ją kocha, że godzi się na wszystko. W końcu nie wytrzymuje, odchodzi. Pragnie na koniec tylko jej szczęścia. Niech żyje z kochankiem, da jej rozwód aby była szczęśliwa.
Tak naprawdę Lorrie nie kochała męża. Fascynacja erotyczna przesłoniła jej umysł. Kiedy kochanek odszedł od niej i wrócił do rodziny, przejrzała w końcu na oczy. Zaczęła tęsknić do męża. Pragnęła aby wszystko było tak jak dawniej. Czyż tak często nie jest w życiu, że doceniamy kogoś, kogo już nie ma obok nas. Kiedy już nie usłyszymy ,, kocham cię ‘’ , a może nawet nie chodzi o słowa, a o uczucie, że ten ktoś naprawdę nas kiedyś kochał. Kiedyś. Naprawdę. Kochał. Kochał. Docenimy tą drugą osobę, kiedy wokół nas pozostanie za dużo wolnej przestrzeni. Dusiliśmy się w tym związku, teraz mamy aż za dużo tego wolnego powietrza.
Dwie różne kobiety. Pierwsza pozwala się kochać. Uprawia seks zarówno z kochankiem jak i mężem. Wyuzdana. Wulgarna. Posiada co prawda sumienie, ale nie posiadała hamulców. Zostaje sama. Kochanek wybrał rodzinę, ona była tylko kolejną przygodą w jego życiu. On był jej nieprzygodą. Druga kobieta kocha Jacka naprawdę. Cieszy się jak małe dziecko ze wszystkiego. Wspólne śniadania. Wspólna wypita kawa, wspólne spacery. Wspólne rozmowy. To dla niej znaczy wszystko. Tak powinno być. Ja również jestem tego samego zdania. Z kochaną osobą możemy robić cokolwiek, gdziekolwiek , jakkolwiek ważne, że jesteś TY obok mnie, najważniejsze jest to, że jesteśmy razem.
Szczery śmiech. Szczerość. Ciekawość. Pragnienie szczęścia dla tej drugiej osoby. Wzajemny szacunek. Pomoc. Zainteresowanie. Telepatia. Dziecięca radość z mojej strony, że mogłem sprawić ci przyjemność. Cieszy mnie to. Dawanie radości cieszy mnie bardziej jak jej otrzymywanie.
Chcesz być częścią mego życia ? Po prostu kocha, szczerze, mocno i prawdziwie.
Piękny jest opis aktów miłosnych pomiędzy Mirabelle , a Jackiem. Nie ma tutaj wyuzdania. Ona nie brzydzi się jego ciałem ( jak to było w przypadku żony ), on nie brzydzi się jej ciała. Kochają się czule, namiętnie. Już sam dotyk potrafi sprawić prawdziwa rozkosz. Samo dotykanie palcami, sama obecność obok nagiego ciała sprawić może drugiej osobie nieziemskie uczucie .
Wieczorowa suknia, która trochę została nadgryziona przez czas, piękny frak, prawdziwy jedwabny szapoklak nieważne , że z sekundhandu, ważne, że idę ze swoją królową na kolację. To jest ważne. Ja widzę swoją królową, ty widzisz swojego księcia. Chichoczemy jak małe dzieci. Świetnie się bawimy , cały świat wtedy nie liczy się.
Wieczorem….a wieczorem …..wypijmy…likier gruszkowy. Pragnę wznieść toast za najcudowniejszą kobietę na świecie, dla której podobnie jak dla tej gruszki zamkniętej w butelce czas się zatrzymał. Kocham cię i zawsze będę cię kochał.
Zasmarkana, zapłakana, smutna. W wieczorowej sukni czy w starym szlafroku dla mnie zawsze będziesz naj…..zawsze będziesz moją królewną.
Sam akt główny, kochanie się , wejście w kobietę nie musi być tym głównym aktem przedstawienia. Można kobietę doprowadzić do szału zmysłów inaczej. A połączenie zarówno penetracji i innych pieszczot doprowadzi do trzęsienia ziemi. Widząc to, widząc te oczy u kobiety i jej wyraz twarzy, samemu można potem odlecieć w kosmos. Ona i on razem wspólnie odlecieli w inny świat, w inną galaktykę. Bardzo pięknie opisał to William Wharton. Seks zapoczątkowany niewinnością, na paluszkach, a kończący się niewyobrażalną rozkoszą. To jest to !
Czary i magia. Telepatia. Rozumienie się bez słów. Cieszenie się z małych radości. Wybuchy śmiechu ze szczęścia. Prawdziwe, szczere uczucia. Prawdziwa miłość. Ona pokazała mu świat nauczywszy się wrażliwości od gołebi. On sprawił, że poczuła się najpierw kochana, potem sprawił , że stała się kobietą, odkrywając przed nią uroki kochania się. W końcu sprawił, że poczuła się jak kobieta kochana. Kochała i była kochana. Jej twarz do końca rozświetlał uśmiech.
Cieszy mnie to, że w końcu przeczytałem w jednej książce wszystkie swoje myśli. Może jestem romantyczny frajer, ale dla mnie właśnie tak powinna wyglądać prawdziwa miłość.
Można uprawiać seks, ale można też się kochać. Czule. Odczuwać miłość nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Tracić kontakt z rzeczywistością podczas miłosnych uniesień. Uprawiać seks, a kochać się to nie to samo.
Można rozmawiać albo nie rozmawiać, tylko żyć obok siebie udając, że żyjemy razem. Ale tak naprawdę żyjemy oddzielnie. A można porozumiewać się często bez słów. Szpetem do mnie mów. Mów do mnie bez słow. I proszę rozmawiaj także ze mna całe życie. Ja tego chcę, ja tego pragnę.
Można patrzeć na zegarek kiedy druga osoba siedzi obok nas, chcieć aby to szybko się skończyło , zajmiemy się swoimi sprawami, a możemy również celebrować każdą minutę, ba ! każdą chwilę spędzoną razem, wspólnie
Mirabelle i Jack. Nauczyli się nawzajem życia, chociaż zdawać by się mogło , że ich życia dawno to co najlepsze mają za sobą. Błąd. Miłość otworzyła im oczy na drugiego człowieka. Na świat. Na samych siebie. .
On ją codziennie czymś nowym zaskakiwał. Ona również. Dzień po dniu oboje sprawiali sobie nawzajem przyjemność. Robili niespodzianki i co najważniejsze oboje potrafili się z tych pozornie błahych prezentów cieszyć. Cieszyli się szczerze, widać było to po ich zachowaniu, po ich szczerym uśmiechu i po ich oczach. Pełne iskier, pełne blasku ich oczy same się śmiały. Ich oczy pałały szczęściem. Dziecinnym. Prostym. Dorosłym. Genialnym.
Nie zdradzę Wam finału. Nie odbiorę czytelnikom tych zasmarkanych chusteczek, opuchniętych oczu od łez. Momentami nie dało się tego czytać. Musiałem przerywać. Nie da się opisać wszystkiego , nawet nie chcę tego robić , bo nie umiał bym ubrać w słowa wszystkiego co ja przeżyłem, czego doświadczyłem, czego doświadczył mój umysł i moje serce czytając książkę.. ,, Spóźnieni kochankowie ‘’. Jedno wiem na pewno. Cieszy mnie ta historia, bo po pierwsze jest prawdziwa. Tak jest prawdziwa. Po drugie ? Po drugie książka jest spisem wszystkich moich myśli. Mojego postrzegania zarówno na miłość jak i na kobietę. Tak właśnie powinno się kochać.
Odkrywać się na nowo codziennie nawzajem. Dzień po dniu. Kochać się szanować. Słuchać i słyszeć. Mówić. Pragnąć szczęścia dla tej drugiej osoby. Cieszyć się z małych rzeczy. Być po prostu być. Znam cię na pamięć, czytam z ciebie jak z książki, ale coś nowego chcę i pragnę i widzę w tobie. Każdy dzień, każda chwila życia spędzona z tobą jest najlepszą z moich chwil. W sukni wieczorowej, w eleganckich butach, w starych dżinsach , w powyciąganym swetrze, w starych znoszonych adidasach, prosto od fryzjera czy rankiem rozczochrana gdzie każdy włos patrzy w inną stronę dla mnie…..będziesz zawsze najpiękniejsza. Zawsze będziesz…. wczoraj……dziś……..jutro……za 40 lat zawsze będziesz taka sama. Naj.
Lorrie i Jack / i Mirabelle i Jackues . Ten sam mężczyzna, ale nie taki sam. I inna kobieta.
Nie sztuką jest zatrzymywanie drugiego człowieka na siłę. Prawdziwą sztuką jest dać komuś wolność….. i sprawić by nie chciał odejść. Samotność. Miłość. Magia. Fantazja……
Czy polecam ? Jeżeli chcecie przez cały czas płakać i chodzić zasmarkani to z całą stanowczością polecam :D
William Wharton - ,, Spóźnieni kochankowie ‘’. Jest najpiękniejsza, a zarazem najbardziej smutną historią miłosną jaka miałem okazję przeczytać.
Jack – amerykański biznesman ma bardzo dobrą i dobrze płatną pracę. Lecz tak naprawdę nie jest zadowolony ze swojego życia. Jego życie osobiste to dzieci, których praktycznie nie widzi, z braku czasu i żona Lorrie, którą mocno...
Moja lubiona z Trylogii Henryka Sienkiewicza. Piękna opowieść o przemianie człowieka. Dech zapiera opis obrony Jasnej Góry. Oprócz tych wzniosłych przeżyć, jest też dużo ciekawych wątków , z których można się pośmiać. Chociażby z perypetii Oleńki z Kmicicem, oraz najlepszy moment z bronieniem cnoty Anusi Borzobohatej-Krasieńskiej :D Pierwszy raz się zdarzyło, że bronił........
Moja lubiona z Trylogii Henryka Sienkiewicza. Piękna opowieść o przemianie człowieka. Dech zapiera opis obrony Jasnej Góry. Oprócz tych wzniosłych przeżyć, jest też dużo ciekawych wątków , z których można się pośmiać. Chociażby z perypetii Oleńki z Kmicicem, oraz najlepszy moment z bronieniem cnoty Anusi Borzobohatej-Krasieńskiej :D Pierwszy raz się zdarzyło, że...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytając tą książkę przed oczami stanął mi piękny widok zimową porą. Piękne gorące lato i nadciąga burza. Jest duszno. Strach i podniecenie jednocześnie.....sezon burz. Potęga niczym nieujarzmiona , błyskawice przecinające niebo, grzmoty wodospady lecąca prosto na spragnioną wody ziemię.Potem następuje cisza..... kojąca umysł. Piękna książka, tak samo jak i cała seria o Wiedźminie :)
Czytając tą książkę przed oczami stanął mi piękny widok zimową porą. Piękne gorące lato i nadciąga burza. Jest duszno. Strach i podniecenie jednocześnie.....sezon burz. Potęga niczym nieujarzmiona , błyskawice przecinające niebo, grzmoty wodospady lecąca prosto na spragnioną wody ziemię.Potem następuje cisza..... kojąca umysł. Piękna książka, tak samo jak i cała seria o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCoś się kończy, coś się zaczyna. Ta przygoda nigdy się nie kończy....:)
Coś się kończy, coś się zaczyna. Ta przygoda nigdy się nie kończy....:)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
,, Nie wiem, jak można czuć się wolnym człowiekiem w takim miejscu. To jest dobre jak przychodzi wojna. Wtedy warto mieć kamienny mur, żeby szczać z niego na oblegających i drwić z ich wysiłków. Ale jedynie wtedy ''
"Na dzień dobry pijemy". Co za banda chlorów. Naród ochlapusów. Otworzy taki tylko gały i w banię od razu. Wszyscy narabani od świtu. A Węże robią, co chcą. Van Dyken wam tu taką Europę urządzi, że będziecie mieli po dzbanie co miesiąc na kartki.''
Charakter ( tak różny przecież i o to tutaj chodzi) dwóch głównych postaci w książce Grzędowicza Vuko Drakkainen i Filar syn Oszczepnika z klanu Żurawia , wielowątkowość , rozbudowany szeroki opis krain i przygód mógłby posłużyć śmiało do napisana dwóch odrębnych książek. Wyszły by całkiem dwie różne i co najciekawsze moim skromnym zdaniem naprawdę dobre lub nawet bardzo dobre książki. Widzę, że spore grono czytelników uważa tak samo jak i ja tą wielowątkowość i złożoność bohaterów za duży plus. Czyta się wyśmienicie. Szybko ( za szybko :D ) i jest naprawdę w czym się zatopić myślami i wyobraźnia znów ma co robić. Coś się wiecznie dzieje, autor ciągle trzyma dla nas coś w zanadrzu, czymś zaskakuje, pozytywnie rzecz jasna. Grzędowicz co chwila wyciąga dla nas królika z kapelusza. Postacie ewoluowały. Wszyscy żyją, walczą razem, ale każdy z nich mógłby żyć swoim własnym , odrębnym niezależnym od nikogo życiem. Ewolucja Vuko, Filara, ewolucja Cyfrala. Cyfral stał się czym więcej jak tylko programem. Stał się po części niezależnym ( opryskliwym, sentymentalnym ) organizmem. Wróżka z Piotrusia Pana – 21st. Century Digital Girl.Myśli i czuje.
Czworo ziemian zrobiło z Mildegardu piekło. Ewoluowali w sposób drastyczny, budzący grozę, ale także fantazję. Każdy z nich został kimś innym, jest straszny i niebezpieczny na swój sposób. Każdy się pogubił, zapętlił w tym wszystkim co robi i każdy z tych czterech jeźdźców Apokalipsy Mildegardu stworzył własną ( co prawda chorą, utopijną, ale jest ! ) krainę. To mi się podoba i chwała autorowi za to , że nie zasypiał gruszek w popiele tylko myślał i pisał !
PS. Książka jest fantastyczna, najgorsze jest w tym wszystkim to, że będzie znowu żal , że trzeba będzie się niedługo pożegnać z bohaterami jak to w przypadku książek bywa. Jak to śpiewała Maryla Rodowicz tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal ! Nie , nie tylko koni żal. Żal też jest rozstawać się z bohaterami niektórych książek. Tak nieidealnymi , często z workiem wad , dziwnych , nietypowych, ale każdy z nas znajdzie w nich cząstkę siebie, swojego ja. ( które też jest dziwne :D )
Polecam z czystym sumieniem. Warto ! Bo mnie się to podobo i już , a komu się nie spodobo niech idzie swoją drogą. Bo mnie to się podobo i już ! i już ? Tak i już !
,, Nie wiem, jak można czuć się wolnym człowiekiem w takim miejscu. To jest dobre jak przychodzi wojna. Wtedy warto mieć kamienny mur, żeby szczać z niego na oblegających i drwić z ich wysiłków. Ale jedynie wtedy ''
"Na dzień dobry pijemy". Co za banda chlorów. Naród ochlapusów. Otworzy taki tylko gały i w banię od razu. Wszyscy narabani od świtu. A Węże robią, co chcą....
,,Żegnajcie, podatki, procedury i przepisy. Żegnaj, cywilizacjo. Żegnajcie, święta, hod dogi i szpitale. Żegnaj, Ziemio. Żegnaj, słodka Europo. Niech twój byk poniesie cię w jasną cholerę. Koniec. I niech was szlag '' :D
Ciekawość często, aczkolwiek nie zawsze popłaca. W tym przypadku się opłaciło posłuchać wewnętrznego głosu, który mówił,, no weź ... no weź nie będziesz żałował '' i pożałowałem, ale tego , że tak szybko skończył się tom I. Bardzo ciekawa przygoda rozpościera się przed czytelnikiem jeżeli zdecyduje się sięgnąć po książkę Jarosława Grzędowicza ,, Pan Lodowego Ogrodu ''. Autor zaprasza nas do krainy Midgaardu krainy magii i dziwadeł. Dziwna fauna i jeszcze dziwniejsza flora. Ale nawet w tej kranie tak odległej od Ziemi są zasady, które warto sobie zakodować i przestrzegać. A jakie to zasady ? Uniwersalne dla wszystkich światów.
Bardzo ciekawa książka. Szybka akcja, bogactwo opisów , bardzo szczegółowe dotyczące zarówno bohaterów jak i miejsc akcji. Wyobraźnia ma nad czym pracować. Świetne teksty.
Narracja trzyosobowa co jest ciekawym zjawiskiem. Wielowątkowość.
Nic tylko czytać :)
,,Żegnajcie, podatki, procedury i przepisy. Żegnaj, cywilizacjo. Żegnajcie, święta, hod dogi i szpitale. Żegnaj, Ziemio. Żegnaj, słodka Europo. Niech twój byk poniesie cię w jasną cholerę. Koniec. I niech was szlag '' :D
Ciekawość często, aczkolwiek nie zawsze popłaca. W tym przypadku się opłaciło posłuchać wewnętrznego głosu, który mówił,, no weź ... no weź nie będziesz...
2019-01-08
William Wharton- ,, Rubio ‘’ czyli świat oczami Williama i takich jak on. Wharton zmusza do refleksji. Po raz kolejny.
Czymże jest życie ? Czymże jest szczęście, takie …pełne…szczęście takie do łez. Iluzja szczęścia i prawdziwe szczęście. Jego wartość. Cena.
Czasami wydaje się nam, że jesteśmy szczęśliwi. Zakochujemy się z wzajemnością w kobiecie czy w przypadku pań w mężczyźnie, myślimy, że będzie zawsze dobrze, szczęśliwie, wesoło. Tak niestety nie jest. Życie w większości składa się z szarych barw. Szczęścia trochę jest. Nie za dużo, nie za mało. Jest w sam raz, o ile umiemy się nim tak naprawdę cieszyć. Nasz główny bohater myślał, że jest szczęśliwy w swoim związku. Potem zobaczył, że jednak nie był. To owe szczęście, które go spotkało z pierwszą żoną było tylko iluzją. Każde z nich brał od życia tylko to co chciał, brał tylko to co najlepsze. Egoiści. Żadne z nich nie przyłożyło ręki aby to drugie było szczęśliwe. Każde z osobna i razem tylko brało. Brało, brało , brało i nie umiało się nic drugiemu człowiekowi dać, podarować, ofiarować, nie potrafili się poświęcić. Liczyła się tylko kariera, pieniądze, zwiedzanie świata. Same przyjemności. W końcu zobaczyli, że w sumie nic ich tak naprawdę ze sobą nie łączy. Seks też był tylko pod przymusem, kiedy ona chciała uważała, że jest bykiem rozpłodowym i musi mieć ochotę i chęć kiedy tylko ona chce. On się na to godził. Sam również seks traktował jak swego rodzaju rozrywkę. Rozładowanie napięcia. Upuszczenie płynów fizjologicznych. Oboje zmierzali w przepaść. Koniec. Upadek. Rozwód.
Chęć zmian. Nowe miejsce. Stary ja , ze swoimi demonami, koszmarami. Narodziny pasji. Narodziny nowego człowieka……ale czy aby na pewno ?
William Wharton zabiera czytelnika po raz kolejny w piękną, a zarazem dramatyczną , pełną tajemnic przygodę do ludzkiego wnętrza. Kolejny raz mnie autor zachwycił. Książka jest co prawda bardzo krótka, bo liczy sobie zaledwie 170 stron, ale to wystarczyło. 170 stron. Zaledwie albo aż, wystarczy aby opisać człowieka, pokazać innym drogę, wytknąć błędy i spróbować zawrócić, nawrócić człowieka na jego drogę życia.
Nasz główny bohater doskonale odnajduje się w nowej rzeczywistości. Dostał się do pięknego miejsca. Cudowne zapachy. Urocze wschody i zachody słońca. Spanie pod gołym niebem w rozgwieżdżoną ciepłą noc. Wspaniały smak nowych potraw. Nowe życie. Nowy ja. Nowe znajomości. Przyjaźń z rodziną Ramos. Żyć nie umierać. Prawda ?
Pasja. Remont starego domu- budowa nowego domy. DOMU. Nie budynku, pomieszczenia, ale domu. Miejsca gdzie nie tylko się śpi czy spożywa posiłki, ale miejsca gdzie się żyje, miejsca do którego się zawsze wraca. W końcu dom to miejsce gdzie mamy zawsze wrócić. Możemy.
Próba przewartościowania swojego życia. Próba naprawienia błędów z przeszłości. Próba życia. Egzamin z życia. Z człowieczeństwa.
Czy w tak pięknym miejscu w jakim się znalazł Rubio, miejscu, który przypomina raj człowiek może być nieszczęśliwy ? Czy to w ogóle jest możliwe ? Jak to jest możliwe ? W tak pięknym miejscu , jak to jest możliwe, nie to przecież niemożliwe, żeby można było w raju być nieszczęśliwym. Można i o tym nasz bohater się przekonał za jakiś czas. Wraz z upływem czasu przekonał się czym jest szczęście. Jak łatwo jest je stracić. Wystarczy czasem jeden gest, jedno słowo lub jego brak. I szczęście pryska. Ulatuje.
Różne oblicza samotności. Każdy z nas jest samotny, do szczęścia potrzebuje drugiego człowieka. To nie miejsce powoduje, że jesteśmy szczęśliwi, tylko ludzie to robią. To nie miejsce, to nie czas. To drugi człowiek obok nas. Miejsce jest tylko dodatkiem. Czas musimy go szanować i docenić. Czas swój poświęciła nam druga osoba. Poświęciła się. Poświęcenie się dla drugiego człowieka tym jest szczęście.
Dolores. Pragnęła szczęścia. Chciała być tylko z nim. Bez względu na wszystko. Tylko z nim. Miłość jest prosta, a jednocześnie genialna. Jeżeli miłość jest ślepa, to w każdym bądź razie, kto nigdy nie kochał tak naprawdę nigdy tak naprawdę nie żył. Miłości zawsze i w każdej minucie towarzyszy szaleństwo.
Egoizm . Rubio nie sprostał zadaniu jakie wyznaczyło mu życie. Miał zostać ojcem. Miał. Do zrobienia dziecka potrzebny jest penis. Ale do bycia ojcem potrzebne są jaja. Kiedy Dolores zachodzi w ciążę, bardzo się boi. Boi się rodziny. Otoczenia. Pamiętajmy w co i jak wierzyli Hiszpanie w czasie kiedy Wharton opisuje swoją historię. Inna tradycja. Inne wierzenia. Inne spojrzenie na świat, na kobietę i mężczyzn. Inne, odrębne spojrzenie na związek mężczyzny i kobiety. Inne normy, sposób zachowania. Wszystko inne, ale jakby takie same.
Szanuj kobiety. Jeżeli kobieta rozbierze się przed Tobą do naga szanuj ją. Jeżeli kobieta odda Ci się cała szanują ją. Jeżeli kobieta odda Ci ciało , duszę i umysł szanują ją i kochaj. Jeżeli kobieta nosi w sobie twoje dziecko. Szanują ją, kocha i noś ją na rękach. Od tego w końcu jesteś mężczyzno. Dorośnij. Zarośnięte jądra i penis stający na baczność, muskulatura, testosteron to nie atrybuty męskości. Męskość to umiejętność odpowiadania za swoje słowa i czyny. Umiejętność ochrony tych na których ci zależy. O ile ci zależy.
Rubio przekonał się czym jest prawdziwe szczęście. Przekonał się również czym jest prawdziwa miłość . Dziwił się. Nie chciał w nią uwierzyć. Nie chciał uwierzyć w miłość i paradoksalnie nie chciał uwierzyć w Dolores. Stracił wszystko. Stracił miłość, stracił Dolores, stracił szansę na normalne, szczęśliwe życie. Poukładane życie ,nie pełne jak dotychczas chaosu ,ale pełne spokoju. Życie pełne szczęścia, pełne , wypełnione pełnią radości, uśmiechu, napakowane tym co wartościowe, ważne i najważniejsze, cenne.bezcenne. Wszystko to stracił, bo był egoistą. Nie umiał w porę zawalczyć o kobietę swojego życia.
Wiem, że się boisz. Nie bój się…..każdy Twój lęk nie zmieści się nawet w Twojej torebce…..nie bój się …obejmij mnie….ja wezmę Twój lęk w mojej zmieści się ręce.
Serce biły im gwałtownie. W raju , w tym w którym przyszło mi mieszkać nie było dla ich związku miejsca. Żyli pośród intryg powodzi. Za oknem świat, które żadne z nas nie chce.
Najpierw nauczył ją pływać. Potem ona dzięki miłości nauczyła się latać. Jego zadaniem było nauczyć ją życia. I być z nią w jej życiu. Kimś ważnym. Najważniejszym. Ona chciała być częścią jego życia, zaczęła się przyzwyczajać. Przyzwyczaiła się za bardzo. Tak po prostu za bardzo go polubiła. Za bardzo…..
Nieskażona. Niezepsuta kobieta i jej miłość. Jej spojrzenie na mężczyznę. Świeże. Nowe. Dobre. Tylko jednego chciała. Żeby był z nią. Tylko tyle.
On. Sam nie wiedział czego chciał. Pragnął w sumie szczęścia , otrzymał je. Kiedy przyszło nie umiał go docenić. Nie potrafił i nie chciał o nie zawalczyć. Miał zostać ojcem. Chciał jednak poddać ją zabiegowi usunięcia dziecka. Aborcja. Lek na problem. Rozwiązanie problemu. Ostateczne. Ale czy jedyne ? Czy w końcu ciąża jest problemem ? Czy była ? Dla Rubia w jakiś stopniu na pewno.
Niedojrzały emocjonalnie. Nie dojrzały psychicznie. Fizycznie jak najbardziej, ale to tylko ciało było dorosłe, jak u mężczyzny. Uczucia, umysł. Nie.
Na smutku całe światy zbudowano
I wielkie cuda z tęsknoty wymarzono
To tylko małe łezki, kochanie, niech płyną
I ułóż głowę na mym ramieniu
Za moim oknem świat wyruszył na wojnę
Czy ty jesteś tą, na którą czekałem?
Wkrótce się dowiemy, prawda?
Gwiazdy wybuchną na niebie
Lecz tak się nie dzieje, nieprawdaż?
Gwiazdy mają swą chwilę a potem umierają
Był taki człowiek, który mówił cudowne rzeczy
Chociaż nigdy go nie spotkałem
Powiedział "Kto szuka, znajduje
A kto kołacze, temu otworzą"
W moim umyśle widzę cię w ruchu
I myślę, jak czasem blisko jesteś
I jak każda najmniejsza rzecz zwiastuje mi ciebie
Drżą struny mego serca, drżą pytaniem
Czy ty jesteś tą, na którą czekałem?
Biją kościelne dzwony. Na drodze pył i kurz. Na niebie świeci słońce. Piękna pogoda. Latają ptaki. A ty czujesz pustkę w swoim życiu. Mrok. Idziesz za konduktem. Uświadamiasz sobie, że ptaki zapłaciły wysoką cenę za umiejętność latania. Nie mają palców ani rąk , muszą zdobywać i jeść pokarm dziobem. To jest cena za skrzydła. Każdy musi za wszystko zapłacić w swoim życiu.
Jaka cena jest za szczęście ? Jesteś tą cenę w stanie zapłacić ? Chcesz być ta naprawdę szczęśliwy / a ?
Słyszę śmiech. Swój śmiech. Twój śmiech. Nie….to nie jest prawda . To obłęd. Śmieję się jak szalony, porwany obłędem człowiek. Zrozpaczony . Twój śmiech…..jest już tylko w moim umyśle, utknął tam na zawsze. Twój obraz , twoja twarz. oczy….siedzą tylko w mojej głowie…..czuję dotyk…Twojego ciała…..czuję zapach Twoich perfum…..to tylko złudzenie…..to tylko tęsknota……Ciebie….Dolores ….juz nie ma…….nie ma. To wszystko moja wina…..przepraszam……przebacz…….
Więc chodź pomaluj mój szary świat swoją kredką.
Zawsze po lekturze Whartona jest mi się ciężko pozbierać. Zbieram swoje atomy i łączę je na nowo. Nostalgia. Piękno. Tajemnica. Marzenie. Nie, no po prostu majstersztyk.
Dużo, dużo więcej można by było napisać o książce Whartona,, Rubio ‘’. Opis życia mieszkańców małej hiszpańskiej wioski. Tradycja. Charakter. Podejście do życia. Normy, zasady. Opis przyrody. Opis remontu domu, bardzo dokładny. Szczegółowy. Fascynujący. Wciągający. To i wiele, o wiele więcej znajdziecie w tej książce. Samo życie. Takie jakie jest. Szarość ze smugami szczęścia, smugami dla których warto żyć.
Poświęcenie – kwintesencja szczęścia. Trzeba tylko to pojąć. Dorosnąć. Docenić. Zatrzymać.
PS. Jeżeli nie lubicie czytać ambitnych książek, pięknych, książek, które pozostaną w pamięci na całe życie to stanowczo odradzam .
William Wharton- ,, Rubio ‘’ czyli świat oczami Williama i takich jak on. Wharton zmusza do refleksji. Po raz kolejny.
Czymże jest życie ? Czymże jest szczęście, takie …pełne…szczęście takie do łez. Iluzja szczęścia i prawdziwe szczęście. Jego wartość. Cena.
Czasami wydaje się nam, że jesteśmy szczęśliwi. Zakochujemy się z wzajemnością w kobiecie czy w przypadku pań w...
2019-08-18
,,Al.’’ William Wharton.
Na początku jak to zwykle bywa z takimi dziełami / bardzo niskie noty na portalu czytelniczym/ obawiałem się czy rzeczywiście Wharton zniszczył swoją legendę ? Legendarną część pierwszą jaką był ,, Ptasiek ‘’. Al. jest jego kontynuacją.
Kontynuacją, która co prawda niektórym stoi ością w gardle, ale ja uważam całkiem inaczej. Druga część musiała powstać. Dlaczego ? Ano dlatego, że mamy wtedy pełny, wartościowy obraz człowieka , który musiał wiele, bardzo wiele przejść aby w końcu być szczęśliwym człowiekiem.
Al. to opowieść o marzeniach, które czasem wydaja się szalone. Książka jest pełna różnego rodzaju symboli, które pomagają nam zrozumieć nie tylko to co autor chciał nam przekazać, ale także w jakiś sposób , bardzo zresztą intymny możemy utożsamiać się z głównym bohaterem.
Jedzą , piją , budują …ktoś zarzucił. Prawie jak w polskich serialach, tasiemcach. Prawie robi ogromną różnicę. Kogo mamy na tapecie ? Alfonso Carmen Columbato- człowieka, który od samego urodzenia jest inny. Jest zbyt wrażliwy , zbyt delikatny , świat w którym przyszło mu żyć go nie rozumie, nawet nie stara się go zrozumieć. Nieakceptowany. Odrzucony. Niezrozumiany. Stwarza alter ego, jego umysł w chwili zagrożenia szuka ucieczki. Lęk przed światem, lęk , strach przed otaczającą go rzeczywistością. Umysł ludzki szuka różnych rozwiązań, często szalonych , wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka. Następnie mamy wojnę. To też miało odbyć się całkiem inaczej. Zbyt wiele widział zła. Śmierci, pogardy dla wszystkiego co żyje, co dobre. Jego umysł kolejny raz tego nie zaakceptował. Nie mógł. Nie chciał i tego nie zrobił. Zrobił za to coś innego. Znowu ucieczka.
Wojna dobiega końca. Al. szuka swojego miesca na ziemi i szuka przede wszystkim zajęcia, czegoś co da mu wytchnienie, zostanie zrozumiany, zostanie zauważony. Nadal boi się ludzi i nadal boi się samego siebie. Walka trwa. Walka z własnymi demonami. Walka z samym sobą jest zawsze najtrudniejsza. Zawsze taka walka najwięcej wymaga poświęceń, wytrwałości, siły , odwagi i czasu, a także cierpliwości.
AL. i Al. Rozbitkowie na wyspie marzeń. Oboje po przejściach i traumach. Oboje boją się życia, ale jednocześnie pragną w końcu choć na moment zachłysnąć się szczęściem. Los okazuje się dla nich łaskawy. Ktoś najwidoczniej tam na górze się zlitował nad nimi. Poznają się co dzień. Walczą z własnymi strachami, lękami i obawami. Ona i on otwierają się dla drugiego człowieka i otwierają się na drugiego człowieka. Zaufali sobie. Owszem bardzo się bali, ale przekroczyli tą granicę lęki i idą dalej, dalej walczą, walczą o każdy dzień, który może odmienić ich życie i tak też się staje.
Doceniają wszystko, nawet małe drobne chwile, nawet małe radości , które z pozoru, ale tylko z pozoru wydawać by się mogły błahe, nijakie, miałkie. Tak nie jest. Wszystko ich cieszy. I takie,, tylko’’ budowanie, jedzenie , spanie o rozmowy są kwintesencją związku. Jest tak pokazany krok po kroku jak oboje wychodzą z mroku. Cieszą się prawdziwym szczęściem, realnym, tak realnym , prawdziwym , że są chwile, kiedy nie mogą w to uwierzyć. Myślą, że nie zasłużyli na to szczęście, albo też jest to wszystko iluzją, utopią. AL. i Al. często się zastanawiają , zachodzą w głowę jak można być aż tak szczęśliwym. Wydaje im się to niemożliwe.
Ona i on dla siebie zwariowali. Ona i on razem obok siebie pijani powietrzem. To wszystko może zrozumieć tylko ktoś, kto również jak nasi bohaterowie był zraniony, zbyt długo był samotny i zbyt ciężko pracował na to aby być szczęśliwym. Komu wszystko łatwo przychodzi może tego nie zrozumieć, ponieważ tego wszystkiego i w takim stopniu nie doświadczył.
Symbol. Przyroda pełna magii. Motyle – zwiastują wiosnę, bezgraniczną wolność. Motyle, kolorowe we wszystkich barwach oznaczać mogą marzenia, nawet te wydające się na początku jako nierealne. Wolność. Marzenia. Mistyka. Ciepło. Pragnienia. Szybsze bicie serca.
Motyle na wolności, motyle na płótnach. Motyle w brzuszku….i na plecach po wyjątkowej chwili spędzonej tylko we dwoje, po wyjątkowej intymnej chwili…..
Malowanie obrazów. Sposób na przekazywanie swoich myśli, swoich pragnień, swoich marzeń, To inny bardzo intrygujący i interesujący sposób na komunikowanie się z ludźmi. AL. przelewał swoje myśli za pomocą farby. Bał się społeczeństwa, bał się ludzi, bał się wszystkiego i musiał znaleźć sposób aby wyrazić to co czuje, to co mysli, wyrazić jak postrzega świat, pokazać innym , także samemu sobie o czym marzy, w jaki sposób postrzega wszystko to co go otacza. Pokazał jak postrzega przyrodę, drugiego człowieka, wszystko to co go otacza. Fizycznie i psychicznie. Przelwał na płótno świat fizyczny, materialny , ale także ten duchowy, mistyczny. W swoich obrazach łączył dwa różne światy.
Dwa światy jakie w swoim życiu dostrzegał, dwa światy, które miały znaczący wpływ na jego całe życie, zarówno te dziecinne, potem dorosłe pokazuje we wszystkich swoich dziełach.
Chciał być wysłuchany. Chciał być zrozumiany. Chciał kochać i być szczęśliwy.
Wiele osób zarzuca Wharton-owi, że zniszczył ,, Ptaśka ‘’ , że oznaczało by to wszystko, że nigdy on nie istniał. Tak naprawdę Ptasiek nigdy nie istniał. Było to tylko alter ego, które umożliwiło Alfonsowi Carmen Colubmato ucieczkę w inny wymiar podświadomości.
Dla mnie osobiście ,,Al.’’ jest zwieńczeniem dzieła. Jest pokazana cała historia człowieka , który jak już wspomniałem na samym początku – był inny. Żeby wszystko to zrozumieć, pojąć trzeba przeczytać obie części i spojrzeć na świat takimi zlęknionymi oczami jakie miał Al. Tak teraz to widzę. Dla mnie William Wharton osiągnął coś niepowtarzalnego. Stworzył niezwykłą opowieść o kimś kto był od urodzenia skazany na szaleństwo, ale jednak był paradoksalnie słaby i jednocześnie silny, że przezwyciężył to wszystko i osiągnał takie życie, jakie sobie wymarzył. Kosztowało go to wiele wysiłku, pracy i czasu, ale efekt przeszedł nawet jego własne wyobrażenia.
Także osobiście uważam, że niesłusznie zarzuca się pisarzowi zniszczenie czegoś. Kończąc historię na Ptaśku zostajemy w utopii. Schizofreniczny obraz , nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość jest później. Dostajemy nią jak obuchem w głowę. Czy taki miał zamiar Wharton ? Sądzę, że tak.
Całość przedstawia się niezwykle wyśmienicie. Wharton zamienił nam oczy, powiedział , otwórz je i patrz. Co widzisz ? Opowiedz mi o tym. Jesteś w stanie takich ludzi zrozumieć ? Jesteś w stanie to wszystko pojąć ? Jesteś ?
Tak jestem. Jestem Al.-em. Jestem Ptaśkiem. I jestem Whartonem. Wiem jak to jest, kiedy lecą łzy za długo, wiem też jak to jest kiedy wszystko legnie w gruzach, wiem także jak to jest kiedy samotność niszczy i zabija, wiem jak to jest kiedy pragnie się tylko albo aż szczęścia. Pragnie się szczęścia z drugim człowiekiem, pragnie się szczęścia dla siebie, dla tego drugiego człowieka, wspólnego. Gdy zleci wiele łez , wtedy potrafimy cieszyć się ze wszystkiego. Nawet zwykła kawa wypita ze dwoje , jest pojmowana jak coś wielkiego. Przeżycia wynoszą te wydarzenie do rangi święta. Tak to jest. I tak też to wszystko pokazał Wharton. Malowanie podłogi we dwoje, przybijanie desek, rozmowy, spożywanie posiłków to wszystko – jest wszystkim. Ponieważ jest robione we dwoje. Bez przymusu, z chęcią w głowie z marzeniami w sercu z motylami. Tymi kolorowymi.
Ona i on dla siebie zwariowali. Al. fonso Carmen Columbato – Al. thea . Szaleństwo to tylko początek. AL i Al .
Kwintesencja związku. Opis normalnego życia , które nie zawsze jest łatwe, wręcz przeciwnie jest cholernie ciężko, często beznadziejnie, ale nie wolno się poddawać. Nigdy, nigdy się nie poddawajcie.
Inny nie znaczy gorszy. To , że nic często nie mówię nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia. Naucz się słuchać. Naucz się także mówić. Każdy jest inny. Każdy też potrzebuje indywidualnego podejścia. Chcesz abym wpuścił cię do swojego świata ? Udowodnij, że warto wtedy zostanę na zawsze. Będę najlepszą rzeczą jaka przytrafiła ci się w życiu.
Wharton – dziękuję !
Ps. Książka jest tak niezwykle bogata, obfituje w różnorakie odnośniki, żeby je wszystkie opisać musiałbym powiększyć swoją opinię o co najmniej 300 -400 % :D a i tak nie wiem czy wszystko bym ujął swoimi słowami. ,,Ptasiek '' i ,,Al'' - książki , które zapadną w pamięć na zawsze.
,,Al.’’ William Wharton.
Na początku jak to zwykle bywa z takimi dziełami / bardzo niskie noty na portalu czytelniczym/ obawiałem się czy rzeczywiście Wharton zniszczył swoją legendę ? Legendarną część pierwszą jaką był ,, Ptasiek ‘’. Al. jest jego kontynuacją.
Kontynuacją, która co prawda niektórym stoi ością w gardle, ale ja uważam całkiem inaczej. Druga część musiała...
Końcówka książki wbija w fotel. Końcówka jest najlepsza. Podgórski wyrzuca wszystko w potoku słów Zdrojewskiej, że wykorzystała zaufanie Klementyny. Kopp wszystko słyszy ....i czeka. Z miłości ,a raczej z zauroczenia przeradza się to w przyjaźń i troskę. Tak to moim zdaniem się odbyło. Przyjaźń pomiędzy Kopp a Podgórskim będzie wystawiana jednak nie raz na ciężką próbę, ale warto.
Końcówka książki wbija w fotel. Końcówka jest najlepsza. Podgórski wyrzuca wszystko w potoku słów Zdrojewskiej, że wykorzystała zaufanie Klementyny. Kopp wszystko słyszy ....i czeka. Z miłości ,a raczej z zauroczenia przeradza się to w przyjaźń i troskę. Tak to moim zdaniem się odbyło. Przyjaźń pomiędzy Kopp a Podgórskim będzie wystawiana jednak nie raz na ciężką próbę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-12
Pragnienie….ma różne oblicza. Różną intensywność…pragnienie ….poczuć jego finał. Poczuć spełnienie. Ugasić pragnienie…..pragnąć kochać…..pragnąć nienawidzić….pragnąć zwilżyć wargi i suche gardło w ciepły upalny dzień….zaspokoić głód pragnienia….pragnienie …..to wszystko jest pragnienie. Zemsty. Odkupienia win. Pragnienie miłości. Pragnienie…..a ty jakie masz ? Bo na pewno masz. Masz tylko te przyziemne jak zaspokojenie głodu, picia czy potrzeb seksualnych….Masz jeszcze jakieś… jakie i czy …czego pragniesz……..?
Jestem policjantem. Byłem , jestem i nadal będę bez względu na wszystko. Pragnienie ścigania przestępców, najgorszych zwyrodnialców, ludzi szalonych otwierających dosłownie bramy piekieł. Pragnę ich ścigać. Pragnę ratować ludzi przed nimi. Pragnę. Pragnę też kochać. Boję się miłości, a jednocześnie jestem całkiem pusty bez niej. Czasami się zastanawiam co taka kobieta jak Rakel widzi we mnie. Kiedy się budzę chcę aby była przy mnie zawsze. Pragnę tego i jednocześnie się boję ją zawieźć. Pragne szczęścia i się go obawiam, boję , czuję, że szczęście nie jest nam pisane. Kiedy się budzę z nocnych koszmarów , patrzę i widzę…ona jeszcze śpi , dzieki Bogu ona śpi obok mnie, obok mnie ! Mogła by mieć każdego mężczyznę. Taka kobieta jak ona. Wybrała mnie. Tylko dzięki jej miłości żyję i funkcjonuję. Tylko dzięki niej nie stoczyłem się na samo dno. Mogła mieć każdego, ale wybrała mnie, ponieważ jak mi kiedyś powiedziała jestem najgorszą i najlepszą rzeczą jaka jej się przytrafiła w życiu. Mogła by żyć z każdym, mieć każdego , ale co miałam zrobić , kiedy nie mogę żyć bez kogoś takiego jak ty- usłyszałeś któregoś dnia. . Nie może i nie chce. Czasem się okłamuje, że mogłaby ale wie jak jest.
Pragnienie miłości. Ułożenia sobie życia. Rakel zapada w śpiączkę. Przenosi się do krainy Coma . Krainy z której wielu już nie wróciło. Następuje pytanie czy masz pragnienie żyć nadal i wrócić tutaj na ten łez padół. Umysł czasem szepcze do ucha…Rakel nie wracaj…..nie wracaj…tam gdzie teraz jesteś jest ci lepiej. Nie ma bólu…nie ma śmierci …śmierć już tutaj nie ma władzy…nie ma lęku…strachu…nie ma…. Rakel wróć…….słyszy czyjś głos…..wróć ….. . Tu jest lekkość. Unosisz się, wszystkie problemy uleciały. Jesteś szczęśliwa. Tam jest brutalny świat. Jest nienawiść, zło, pogarda. Ludzie są mściwi, obłudni i zakłamani. ….Wróć…..Cholera ! Ale jest także miłość. Tam czeka na mnie dwóch chłopaków. Dorosłych ,ale zachowują się obaj jak małe dzieci. Cholera faceci nigdy nie dorastają to fakt i dlatego muszę wracać do nich…dla nich…i do jasnej cholery dla siebie. Ten świat nie jest taki zły, ma wady , ale i ma zalety. Wracam. Pragnę żyć !
Pragnienie zaspokojenia seksualnego. Szukanie idealnego orgazmu. Piątek wieczorem. Siedzę przed komputerem i umawiam się na seks randkę . Wiesz taki spontan. On / ona zostaje do rana, ale czasem też kiedy jest już po wszystkim, to śpię w nocy sam/sama. Nikt wtedy nie pląta mi się po mieszkaniu. Nie muszę dzielić łóżka z nikim. Po co mi to. Zwykły niezobowiązujący seks. Jestem dorosła/ y. Mam dobra pracę. Nie mam czasu na nic więcej..chociaż czasem……mam pragnienie ułożenia sobie życia. To tylko mrzonki…komu to jest potrzebne. Zaspokajam pierwotne pragnienie seksualne. Znowu kolejny piątek. Praca. Dom. Praca. Dom. Włączam portal dla ludzi dorosłych. Kolejny mężczyzna / kolejna kobieta. Przecież wielu tak robi. Nawet jak są w małżeństwie. Przecież to tylko seks . uprawiamy tylko seks. Czasem jest też pragnienie zemsty na małżonku. Zdrada za zdradę. Zabolało, niech ją/ jego też to zaboli. Pomogło ? Pomoże ? Może na moment, a potem będzie jeszcze gorzej.
Pewnego dnia budzisz się. Uświadamiasz sobie, że to wszystko co robisz prowadzi donikąd. Seks bez zobowiązań, taki jednorazowy jest nic nie warty. Czujesz pustkę. I czujesz kolejną potrzebę. Czujesz potrzebę życia z drugą osobą. Przewartościowujesz swoje życie. Czujesz taką potrzebę. Nagle dostrzegasz tak jak Katharine , że tego mężczyzny jakim jest Bjorn zaczyna jej brakować. Cholera zakochałam się czy jak ? Dostrzegasz, że brakuje ci kogoś i paradoksalnie czegoś. Kogo już wiesz. Czego ? Nawet zwykłej rozmowy, picia kawy, jedzenia śniadania, przekomarzania się czy nawet kłótni. Nawet po seksie nie wiadomo jak fantastycznym jest potrzeba bliskości i rozmowy z tą drugą osobą. Oszalałam brakuje mi nawet kłótni z nim. Co prawda konstruktywnej, ale jednak kłótni. Seks z nim też był jakiś inny. Jeszcze nie osiągnęłam finału, a już orgazm zaczynał się w moim umyśle rozlewać wszystkimi komórkami po całym ciele. A już na koniec to było prawdziwe trzęsienie ziemi zmysłów . Uprawiać seks można z każdym, kochać się tylko można z osobą na której ci zależy. Jak mawia Kubuś Puchatek / wybaczcie ten cytat, ale całkiem już zgłupiałem Jo Nesbo rozwalił mnie na cząstki elementarne ) ,, Wiesz, Prosiaczku...miłość jest wtedy...kiedy kogoś lubimy...za bardzo… ‘’kochamy się z kimś kogo lubimy tak za bardzo…bo go kochamy ‘’. Uświadamiasz sobie, że musisz w swoim kalendarzu gdzie brakuje już wolnych dat znaleźć czas na miłość. Znaleźć czas dla kogoś i paradoksalnie dla siebie . To jest pragnienie bycia z kimś. Pragnienie miłośći. Pragnienie dzielenia świata na pół z tą drugą osobą. Pragnienie zaspokojenia seksualnego przechodzi na inny poziom wyższy. Cholera odkryłam sposób na idealny orgazm. ! On istnieje. …pragnę Cię w moim życiu tak ! To cudowne pragnąć. Pragnąć nie tylko pustego orgazmu, ale czegoś więcej. A dokonać to mogą dwie osoby kiedy razem współgrają. I razem coś ;) do siebie czują.
Valentine. Pragnienie poczucia się Bogiem. Nadchodzi dzień sądu ostatecznego. Przyszedłem sądzić .Pragnę być w twojej sprawie sędzią i katem. Wyrok zapadł. Schizofrenik. Słyszy głosy. Swój własny, wewnętrzny i jeszcze kogoś. Valentine ma się za Boga. Tak naprawdę jest szaleńcem dorównujący temu z samych czeluści piekieł w swoim wyrachowaniu. Słyszy głosy. Valentine…..Valentine….ciemny las. Pada deszcz. Zaczyna się makabryczne przedstawienie. Zaczyna się gra. Gra która zaczęła się wraz z przyjściem na świat pragnienia. Gwałt. Pragnienie , żeby twój potomek przyszedł na świat. Pragnienie przekazania genów. Chorych genów. Różne są geny które możemy przekazać. Gen alkoholizmu. Gen szaleństwa. Gen zemsty. Gen nienawiści. I takie geny szaleństwa, okrucieństwa, pogardy dla ludzkiego życia przekazał Valentinowi jego ojciec. Ojciec, który zgwałcił kobietę, która zaszła w ciąże i urodziła właśnie jego. Szaleńca. Psychopatę żądnego krwi dosłownie. Człowieka nie cofającego się przed niczym, ani przed nikim. Powstał potwór.
Jo Nesbo idzie dalej. Truls zawsze kochał Ullę. W sali wykładowej jako pierwszy odpowiada na apel szaleńca i idzie. Przyjmuje na siebie kulę . Pada na ziemię. Ten skorumpowany, leniwy, zepsuty do szpiku policjant kości też miał pragnienie. Pragnienie bycia kochanym, dlatego też kiedy zaszła taka potrzeba chciał oddać życie za swoją miłość, miłość swojego życia, którą kochał i szanował cały czas. Pragnienie ucieczki…..szaleniec bierze zakładnika kobietę….pragnienie miłości….pada strzał……zatrzymuje się w tym momencie czas. Pamiętaj pragnienie….tylko ono się liczy….pragnienie…muszę je zaspokoić ono jest we mnie…..padam na podłogę…ale gdybym miał wybierać zrobił bym to jeszcze raz…i jeszcze raz……….pragnienie.
Jo Nesbo jedzie po bandzie. I to w dodatku po pijaku, bez prawa jazdy, kradzionym samochodem, goni go policja na sygnale, a ja jadę z nim. Siedzę obok niego i nie zamierzam za żadne skarby świata wysiadać , tylko drę mu się do ucha…szybciej Jo …doganiają nas….szybciej….Jo ! Szybciej……. Autor dał mi do ręki prawdziwy majstersztyk. Kolejny zresztą już raz. Jak zawsze jest wartka akcja, ciekawa zawiła zagadka. Myślisz, że masz sprawcę , a tu okazuje się, że nie był jeden. Masz tego drugiego, a to okazuje się, że to był ktoś jeszcze trzeci. Wspaniała przygoda. Przygoda do ludzkiego umysłu. Fascynująca to przygoda, a zarazem mrożąca krew w żyłach. Ludzie są zdolni do najgorszych rzeczy, do takich po których trudno nazwać ich jeszcze ludźmi. Zadajemy sobie wtedy pytanie jak człowiek mógł zrobić to drugiemu człowiekowi. Mógł. Jeżeli zrobił to znaczy, tyle, że mógł i zrobił to. Przeistoczył się w bestię. Inteligentną, pozbawiona skrupułów, zasad moralnych , maszynę do zabijania. Maszynę do zadawania cierpienia, bólu. Potrafiącą jednocześnie przed śmiecią upodlić człowieka. Zhańbić. Zbrukać. Zniszczyć jeszcze za życia, a potem odebrać mu życie. Odebrać często godność, odebrać to po co i dlaczego żyje, a potem odebrać mu na koniec samo życie. Jo Nesbo pokazuje jednocześnie to, że ludzie są zdolni do wielkich czynów. Zrobią wszystko, nawet oddadzą własne zdrowie czy życie dla dobra drugiego człowieka.
Refleksja. Nesbo pokazał znów prawdziwe życie. Seks randki. Zdrady małżeńskie. Niezobowiązujący seks . Kobieta traktuje siebie samą jak zbiornik na spermę, mężczyzna, który tej spermy ma za dużo i musi upuścić ją na mieście. Nieważne z kim. Łatwo poznać kogoś w internecie. Zaspokajanie pragnienia. Płytkie. Szybko bezrefleksyjnie często, ale nie zawsze. Czasem następuje refleksja także i u takich osób. Że czegoś/ kogoś mi brakuje. I dążyć będę do tego, aby moje życie nabrało innych barw, a moje pragnienia przybrały inny odcień. Ten pełniejszy. Uprawiać seks, a kochać się to prawie to samo, ale prawie robi ogromną różnicę….. Refleksja. Nad sobą, nad życiem nad drugim człowiekiem. Przewartościowanie pragnień. Dostrzeżenie pragnień drugiego człowieka. Pragnienie, które wyzwala, które cieszy, które daje radość, pragnienie które niszczy ciebie albo inne osoby. Czymże jest zdrada na przykład. Pragnieniem. Niszczysz nim siebie i tą drugą osobę, która nieświadoma/ lub świadoma czeka. Pragnienie samotności, a jeżeli ktoś cię kocha. Kocha się takim jakim jesteś. Pragniesz szczęścia dla tej drugiej osoby to po prostu tylko albo aż bądź. I kochaj.
Pragnienie bycia z kimś. Pragnienie zemsty . Pragnienie kochania. Pragnienie niszczenia. Pragnienie szczęścia dla tej drugiej osoby. Pragnienie niszczenia, destrukcji. Tyle pragnień, a tylko jedna książka.. ,, Pragnienie ‘’ Jo Nesbo. I pisarz opisał wiele pragnień w tej jakże ( za krótkiej :D ) lekturze. W poprzednim tomie było też balansowanie na linie, ale w tym przypadku autor nam tą linę poprzecinał miejscami. Jeszcze większy strach, ale za to jeszcze większa adrenalina. Adrenalina która pobudza pragnienie, pancerne serce bije nadal, bije ciągle. Bije, bo ma pragnienie, bo pragnie. Czego ? Nienawidzić, mścić się. Kochać. Pragnie być kochane i kochać. Pragnienie bycia zauważonym w dobrym jak i w tym złym świetle. Pragnienie. A ty jakie masz ? Jedno czy kilka…….to tylko pragnienie……życie to nieustające pragnienie…… życie to pragnienia….:) Pragnienie czego….twoje serce ( pancerne ) to wie, ale czy ty to wiesz………? I co z tym zamierzasz zrobić ? Zaspokoisz swoje……………………..
Pragnienie….ma różne oblicza. Różną intensywność…pragnienie ….poczuć jego finał. Poczuć spełnienie. Ugasić pragnienie…..pragnąć kochać…..pragnąć nienawidzić….pragnąć zwilżyć wargi i suche gardło w ciepły upalny dzień….zaspokoić głód pragnienia….pragnienie …..to wszystko jest pragnienie. Zemsty. Odkupienia win. Pragnienie miłości. Pragnienie…..a ty jakie masz ? Bo na pewno...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-07
Które uczucie jest silniejsze ? Miłość czy nienawiść. Ktoś powie nienawiść. Ma potężną siłę, nieprzewidywalną. Przypomina tajfun. Wyzwala ogromne pokłady energii. Siła. Moc. Zniszczenie, obraca wszystko w pył. Ale nienawiść spala, rzuca na kolana. Owszem dzięki niej, nie majac innego celu w życiu tylko dla niej żyjemy, dopóty dopóki nie dokonamy zemsty. Ale nienawiść upadla.
Miłość jest mocna. Nieprzewidywalna. Nie da się jej okiełznać podobnie jak nienawiść, ale miłość wyzwala w człowieku najlepsze uczucia. Za miłość można oddać wszystko, nawet własne życie. Miłość uskrzydla, daje nam energię. Moc, która nie spala a wyzwala. Łamie wszystkie schematy. Dla miłości nie ma rzeczy niemożliwych, kiedy kochamy, wszystko jest dla nas możliwe do wykonania, wszystko. Jeżeli ktoś zaprzeczy to znak , że chyba nigdy nie kochał, nie kochał tak prawdziwie.
A co się stanie, pytanie zadaje mały Jasiu, który wpatrzony w swoją mamę, prosi, wręcz błaga o prezent na święta. Był bardzo grzeczny. Miły chłopczyk. Uroczy. Mamusiu kup mi na gwiazdkę…. Tak synku ? Mamusiu kup mi na gwiazdkę… bombę atomowa !Nie !. Nie, to nie, sam ją sobie stworzę… Połączyć dwie potężne siły. Miłość i nienawiść. Te dwie cechy połączy w swojej książce Jo Nesbo ,, Policja ‘’
Miłość i nienawiść. Ogień i woda , niemożliwe ? A jednak da się to połączyć. W chorym umyśle dorosłego człowieka rodzi się teoria. Rodzi się plan. Schizofrenia. Afektywność dwubiegunowa. Psychoza. Szaleniec….słyszy głosy…podszepty….. Szaleniec ! Szaleniec ! Słyszę tylko…Mam problemy, ale nie jestem szalony. Nie mam psychozy. Zakochałem się, a ktoś tą miłość zniszczył, odebrał mi ją na zawsze. Uśmiercił. Odebrał mi wszystko to co było dla mnie najcenniejsze. Zostałem sam. Pobito mnie. Ledwo uszedłem z życiem, ale się udało, udało się ! Może to znak, nie, to na pewno znak. Czas na zemstę! Odbiorę im teraz wszystko to co mają najcenniejsze. Odbiorę im wszystko to dlaczego i po co żyją. Śmierć nie jest żadną karą. Śmierć tylko będzie konsekwencją zabawy. Najpierw na własne oczy, jeszcze za swojego nędznego życia niech zobaczą co to ból. Odbiorę im wszystko to co kochają. Potomstwo. Rodzinę. Wszystko. Zostanie im tylko nędzna powłoka i to nędzne życie, które z uciechą zakończą, bo będzie już nic nie warte.
Inne oblicze miłości. Jak się kocha i jest się kochanym to jest to jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo, że jest się komuś potrzebnym. Ale warto.
- Wyjdziesz za mnie Rakel ? Żartujesz ? Nie żartuję. Dlaczego miałbym żartować .Po pierwsze faktem jest, że masz bardzo kiepskie poczucie humoru, Harry. – Zgadzam się. – Po drugie jest Oleg i muszę brać go pod uwagę. Ty zresztą również.
-Nie rozumiesz, że Oleg to jeden z największych plusów przy ocenie ciebie jako materiału na żonę ?
- Po trzecie , nawet gdybym chciała, to małżeństwo oznacza pewne implikacje prawne. Mój dom…
-Myślałem o rozdzielności majątkowej. Przecież nie oddam ci swojego majątku, ot tak na srebrnej tacy. Wiele nie mogę ci obiecać. Ale przyrzekam najmniej bolesny rozwód wszech czasów.
- A po czwarte, nie tak wyglądają oświadczyny, W łóżku z papierosem w ustach.- Aha. Ale jeżeli chcesz żeby ukląkł, to muszę najpierw założyć spodnie.
-Tak
-Tak na to, że mam włożyć spodnie, czy tak na …
-Tak , ty wariacie. Tak wyjdę za Ciebie !
Wariaci . Lubię to u Nesbo. Pokazuje w swoich książkach zimny, wyrachowany kryminał, ale też opowiada o ludziach w różnych sytuacjach. Opowiada chociażby o lękach i strachach bycia z drugą osobą. Opowiada o odpowiedzialności. O pytaniach jakie sobie człowiek zadaje kiedy chce , pragnie, być z drugą osobą , kocha ją i jednocześnie się boi. Nikt tak pięknie nie opisywał ludzi bojących się miłości jak Jo Nesbo. Mężczyzna po przejściach i kobieta z przeszłością. On się zastanawia co taka kobieta widzi w taim facecie jak on. Ona się zastanawia co taki mężczyzna widzi w takiej kobiecie, aż wreście dochodzą oboje do tych samych konkluzji. Oboje widzą w swoich oczach cały świat.
Miłość matki do dziecka. Kiedy morderca celuje w Olega , Rakel pragnie aby ją pierwszą zabił. Nie zniesie tych kilkunastu, kilkudziesięciu sekund pozostałego jej życia jak jej dziecko będzie martwe. Jej serce i oczy tego nie zniosą. Słyszysz psychopato ! Zastrzel najpierw mnie…….zastrzel…niech już będzie po wszystkim…….wchodzi Harry. Oddał by za nich swoje życie.
Miłość szalona. Zaborcza. Silje Grasveng zakochuje się W Harrym Hole. Miłość jej jest zachłanna. Chora. Kiedy zostaje odrzucona, młoda dziewczyna próbuje wrobić go w gwałt. Nie dostanie go to nie będzie miała go żadna kobieta. Żadna…żadna….żadna ! Hole po tym wszystkim zachowuje się jak na prawdziwego faceta przystało. Dorosłego. Odpowiedzialnego. Mimo fałszywych oskarżeń nie rujnuje jej życia, nie pozwala jednocześnie rujnować innym. Ta przyszła policjantka o zaburzeniach psychicznych jest złym materiałem na funkcjonariusza. Na koniec na szczęście to zrozumiała.
Nienawiść napędzana miłością. Miłość napędzana nienawiścią. Pogarda. Psychoza. Obsesja. Zaburzenia kompulsywno-obsesyjne. Schizofrenia. Jest w czym wybierać jak w sklepie z cukierkami. Do tego perfekcja. Zimny opanowany umysł. Seryjny zabójca dokonuje wyroków za zaniedbania. Za utraconą miłość, za zniszczone życie. Za wszystkie krzywdy. Mistrz kamuflażu. Doskonały aktor. Skrada się cicho na palcach….cichutko…..kiedy się już zorientujesz jest już za późno…. Czemu serce ci tak szybko bije ? Pocisz się….ręce ci drżą …ojej nie chciałem….cię przestraszyć….twoje serduszko bije tak mocno, że słyszę je wyraźnie….słyszysz moje bije na pusto, praktycznie jest martwe ! Słyszysz martwe jak ja !
Jo Nesbo dokonał naprawdę czegoś wielkiego. Czytanie jego książek to lepsze jak książki do psychologii . Mamy tu wszystko. Różnorakie zaburzenia psychiczne. Wszystkie cechy ludzkie wyszczególnione, podkreślone opisane. Scharakteryzowanie każdej postaci. Wyjaśnienie dlaczego, po co, czemu i jak. Stopniowanie napięcia. Dwa razy serce mi zamarło. Dwa razy myślałem, że tam w szpitalu leży Harry i potem na samym końcu…..dałem się zaskoczyć jak dziewczyna chłopakowi, który w sypialni przygotował na nią zasadzkę :D Niespodziewanie po efekcie zaskoczenia po plecach przepłynął miły prąd zadowolenia. Tak lubię jak pisarz mnie wykiwa, wyprowadzi w las. Lubię to !
Kolejne tropy , kolejne poszlaki , kolejne dowody , kolejni podejrzani i co i im dalej tym wszystko bardziej się gmatwa i przybywa pytań. Umysł pracuje, ciśnienie rośnie. Stopniowo. Tak jak powinno. Serce bije momentami szybciej. Też tak jak powinno. Masz już rozwiązanie . Tak masz. Zdziwioną gębę , szeroko otwartą o tak OOOOOO jak to możliwe. Ano możliwe. Dobra były choroby psychiczne , były pościgi, deptanie przestępcy po piętach, akcje Delty, wszystko super, ale do czegoś trzeba się przyczepić ! Czepiam się lodówki. Nie, nie swojej własnej, ale tej w której siedział Truls i Harry. Nesbo ,, trochę ‘’ tym razem przesadził. Miała być bomba rurowa , a Harry wyszedł z tego tak jakby to strzeliła paczka korków odpustowych w kieszeni. Chociaż sam pomysł był dobry. Tylko przesadzony. Czasem jak się chce dobrze, to można właśnie przedobrzyć i wyjdzie źle.
,, Policja ‘’ Nesbo kolejny raz obnaża. Obnaża ludzi ze wszystkiego. Prześwietla. Pokazuje obłakane umysły w szalonym pędzie, pokazuje umysły odurzone chęcią zemsty. Pogardą. Chciwością, pazernością. Nienawiścią. W umysłach innych ludzi jest miłość, przyjaźń, ofiarowanie, oddanie.
Pokazuje balansowanie na linie. Kiedy Harry odnajduje swoją przyjaciółkę Beate Lonn krzyczy, krzyk rozdziera całą okolicę… przez jego umysł zaczynają krążyć niebezpieczne myśli, mroczne , w krwioobiegu zaczyna działać niebezpieczna substancja…pamiętaj Harry..nie możesz stanąć po stronie ciemności….nienawiści…….zemsty…..wtedy wiesz, wtedy przegrasz. Zło wygra, słyszysz zło wtedy wygra. Morderca osiągnie więcej niż zamierzał. Na linie nad przepaścią tańcz , na tym często polega życie, tańcz, tańcz , aż w jednej krótkiej chwile pojmij po co żyjesz. Nie musisz spaść z tej liny. Może być jeszcze gorzej. Wystarczy pójść w niewłaściwą stronę…w stronę ciemności. Stamtąd nie ma powrotu. Będziesz żyć, ale twoje życie będzie puste. Pozostanie ci tylko pusta powłoka jak kokon. Nie przeobrazisz się już w motyla, bo twoje wnętrze też będzie puste. Ograbione. Twoje życie. Twoje ścieżki. Wybierz dobrze, powrotu do punktu wyjścia nie będzie. Czasu nie cofniesz.
Misterna intryga. Mroczny klimat. Akcja to powoli rozkręcający się mocny silnik, który zaprowadzi ciebie w ciekawą przejażdżkę. Poznasz ludzi. Różnych Ciekawych. Złych. Dobrych. Mrocznych. Wiesz mają wady. Zaburzenia seksualne, seksoholizm. Pazerność. Egoizm. Zdrada. Chciwość. Pogarda. Butność. Ale mają też zalety. Przyjaźń. Miłość. Szacunek. Honor. Poświęcenie. Oddanie. Podczas tej podróży zobaczysz jaki jest człowiek zarówno z tej jasnej jak i tej ciemniej strony. Jak może wyglądać i jak wygląda świat. Dwie drogi. Wybór należy do Ciebie.
Jest wszystkiego po trochu. Jest trochu śmiesznie , ale i straszno :)
Co ja tu jeszcze mogę dodać, oprócz tego, że to jedna z najlepszych książek jakie przyszło mi przeczytać z tego gatunku literackiego ? Tylko to, że sięgam po następny tom.. ,, Pragnienie ‘’
Które uczucie jest silniejsze ? Miłość czy nienawiść. Ktoś powie nienawiść. Ma potężną siłę, nieprzewidywalną. Przypomina tajfun. Wyzwala ogromne pokłady energii. Siła. Moc. Zniszczenie, obraca wszystko w pył. Ale nienawiść spala, rzuca na kolana. Owszem dzięki niej, nie majac innego celu w życiu tylko dla niej żyjemy, dopóty dopóki nie dokonamy zemsty. Ale nienawiść...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMoja ulubiona. Dodatkowo bardzo spodobała mi się ekranizacja książki i muzyka, która jest również bardzo dobra.
Moja ulubiona. Dodatkowo bardzo spodobała mi się ekranizacja książki i muzyka, która jest również bardzo dobra.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niedziela na wsi. Miało byś sielsko i swojsko, ale nie tym razem i nie w przypadku kiedy w pobliżu jest Hercules Poirot. Nie wiem w końcu, czy to on ich przyciągał czy to jego przyciągali zbrodniarze :D
Jedna z moich najulubieńszych :)
Niedziela na wsi. Miało byś sielsko i swojsko, ale nie tym razem i nie w przypadku kiedy w pobliżu jest Hercules Poirot. Nie wiem w końcu, czy to on ich przyciągał czy to jego przyciągali zbrodniarze :D
Jedna z moich najulubieńszych :)
Proszę mojej opinii nie traktować poważnie. Nie jestem obiektywny. Po prostu polubiłem Poirota za bardzo. Im więcej Christie mu dokuczała w kolejnych książkach tym większą budził moją sympatię. Przyznam się bez bicia, że płakałem po zakończeniu. Ja wiem, zdaję sobie z tego sprawę, że inaczej nie mogło się zakończyć. Mistrzyni uśmierciła Mistrza, a ja nie chcąc się z nim żegnać na zawsze przeczytałem wcześniej ,, Kurtynę '' niż to było wcześniej w planie. Dla innych Elvis Presley żyje wiecznie dla mnie żyje wiecznie Hercules Poirot ! Po prostu nie mogłem i nie chciałem się z nim rozstać.
ps. co to książki robią z ludźmi ! :D
Proszę mojej opinii nie traktować poważnie. Nie jestem obiektywny. Po prostu polubiłem Poirota za bardzo. Im więcej Christie mu dokuczała w kolejnych książkach tym większą budził moją sympatię. Przyznam się bez bicia, że płakałem po zakończeniu. Ja wiem, zdaję sobie z tego sprawę, że inaczej nie mogło się zakończyć. Mistrzyni uśmierciła Mistrza, a ja nie chcąc się z nim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiektórzy spędzają lato z aparatem, a ja z Poirotem :)
Niektórzy spędzają lato z aparatem, a ja z Poirotem :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Lubię tego typu kryminały. Jest zbrodnia, szukanie sprawcy/ lub sprawców i jest wielkimi literami krok po kroku opisane jaki był powód zbrodni i co najważniejsze ( dla mnie chyba rzeczywiście najważniejsze ) CO doprowadziło do tego ostatecznego kroku. I te ,, co ‘’ jest przedstawiane w długi, ale nie monotonny sposób. W ciekawy, rozległy. Szeroki. Pięknie są pokazane drugie twarze ludzi, drugie ich odbicia w lustrze życia i to mi się podoba.
Jest zimna księżniczka z Lodu Alexandra, ale jaki był powód tego zimnego kalkulowania życia, tragedia sprzed lat, tragedia, która ciągnęła się przez całe jej życie , została skrzywdzona przez nauczyciela, potem skrzywdzona przez rodziców i opinię publiczną , która w strachu przez wieszaniem psów na ofiarach nie chciała ukarać zbrodniarza. Tragedia, która zakończyła się kolejną tragedią. Nie było w tym przypadku szczęśliwego zakończenia dla niej.
Artysta malarz Anders. Pijak. Pijak dla ludzi na co dzień. Dla matki syn, którego obraz pozostał do końca w pamięci . Nie jako pijak i degenerat, ale jako ten mały, ładny szczęśliwy chłopczyk jeżdżący na rowerku. Ktoś powie utopia. I co z tego, że utopia. Są wyjątki od reguły, że czasem lepiej wierzyć w utopię jak w rzeczywistość, która jest zbyt brutalna. Matka artysty zrobiła dużo złych rzeczy, ale z jednej można ja rozgrzeszyć. Próba zatuszowania samobójstwa syna. Skierowanie śledztwa na całkiem inne tory. Moim zdaniem miała w tym przypadku rację. Chciała dla niego choć po śmierci odrobinę szacunku. Dla samobójców nie ma często litości jest wyśmiewanie, drwina i pogarda. A tak opinia publiczna i języki sąsiadów wiedząc, że został zamordowany przynajmniej nie strzępili by sobie jęzorów urągając przez parę miesięcy czy nawet lat godności jej syna.
Anders pijak , ale jaki był powód ? Identyczny jak w przypadku Alex. Tragedia w dzieciństwie.
Jan. Ciekawa postać. Wyrachowana do szpiku kości, zepsuta. Zła . Skrzywdzona w dzieciństwie, ale pośród tych trzech muszkieterów był zły. Do końca. Takich Janów jest dużo na świecie. Ale czy można go rozgrzeszyć?. Starać się zrozumieć ? Zrozumieć tak, rozgrzeszyć nie wiem.
Ogólnie rzecz biorąc książka bardzo dobra. Świetnie moim skromnym zdaniem pokazane jest balansowanie ludzi na linii życia nad przepaścią. Misterna konstrukcja ludzkiej psychiki. Która jest przedstawiona małymi dawkami. Sama zbrodnia jest również dawkowana oszczędnie żeby starczyło na całą książkę. Pomału, małymi krokami, żeby bardziej zaszokować. Wbić się w mózg czytelnika drobnymi , ale długimi i ostrymi szpileczkami , tak długimi , że drążą do samego środka umysłu. Ból spowodowany tragediami ludzi jest do końca, do ostatniej strony książki. Nie pozwala chociaż na chwilę odpocząć. To się autorce udało.
Przyczyna i skutek. Do czego mógłbym się przyczepić ? Chyba jedynie co mi osobiście przeszkadzało w tej książce to zbyt duże nazwijmy to szczęście Patricka i jego wielkie możliwości dochodzeniowe. Autorka przedstawia go jako zaprawionego w bojach sekcji kryminalnej wygę. Jedyny nieustraszony i logicznie myślący Brudny Harry w wersji szwedzkiej. Znajduje notatnik i odbite litery na drugiej kartce, które okazują się pożegnalnym listem Andersa. I drugi przypadek matka Andersa twierdziła, że podczas pobytu u Alex było w domu zimno, a okazuje się, że było całkiem inaczej i siłą dedukcji znajduje odpowiedź na dwa morderstwa. Z którego potem jak się okazuje podczas nieformalnej spowiedzi Jana zamiast dwóch zbrodni ciężkiego kalibru było dużo więcej. Autorka mogła by nie robić z posterunku policji gamoni, którzy tylko myślą o laurach czy o wcześniejszej emeryturze. Współpraca. A tak wyszło, że szczypior sam rozwiązał zagadkę. Tylko to mi się nie spodobało.
PS. To już tak na sam koniec. Czy Waszym zdaniem nie zalatywało Puzyńską w tej książce. Owszem wiadomo, kto pierwszy zaczął pisać. Ale cały czas miałem wrażenie, że ja na podobnym balu już kiedyś byłem :D. I trochę mnie to zasmuciło, bo chcę , a przynajmniej życzył bym sobie, żeby książki były niepowtarzalne. Owszem można, a nawet trzeba się inspirować innymi, ale nie za mocno. Niech to będzie moje. Więcej własnego JA w książkach, niechby były gorsze, ale moje. :)
Lubię tego typu kryminały. Jest zbrodnia, szukanie sprawcy/ lub sprawców i jest wielkimi literami krok po kroku opisane jaki był powód zbrodni i co najważniejsze ( dla mnie chyba rzeczywiście najważniejsze ) CO doprowadziło do tego ostatecznego kroku. I te ,, co ‘’ jest przedstawiane w długi, ale nie monotonny sposób. W ciekawy, rozległy. Szeroki. Pięknie są pokazane...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Sam się sobie dziwię, że nie napisałem recenzji tej książki. Najwidoczniej musiało mi to po prostu umknąć.
Nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale pamiętam doskonale motyw, oraz rewelacyjne zakończenie.
Ekranizacja również jest....doskonała. W szczególności bardzo wymowny jest sam koniec kiedy Poirot wysiada z pociągu, wokoło las, zima, śnieg leży wszędzie, ale emocje są wzburzone.....ten wzrok Herculesa kiedy idzie przed siebie, a za nim, za sobą ma tłum.....nie nie jest to zwykły tłum......... Majstersztyk !
Sam się sobie dziwię, że nie napisałem recenzji tej książki. Najwidoczniej musiało mi to po prostu umknąć.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie pamiętam dokładnie szczegółów, ale pamiętam doskonale motyw, oraz rewelacyjne zakończenie.
Ekranizacja również jest....doskonała. W szczególności bardzo wymowny jest sam koniec kiedy Poirot wysiada z pociągu, wokoło las, zima, śnieg leży wszędzie, ale emocje są...