-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2022-05
2022-05
Książka jest sentymentalna, pełna rodzinnego, małżeńskiego ciepła. Chyba po raz pierwszy Wharton rozłożył swoją całą rodzinę tą daleką i tą bliską na czynniki pierwsze. Dużo możemy się dowiedzieć dlaczego autor stał się taki , a nie inny i my także czytając tą pozycję zmuszamy się poniekąd do refleksji, do zastanowienia się nad sobą samym, zastanawiamy się nad naszym związkiem, nad naszą rodziną czy otoczeniem najbliższych nam osób. Nikt tak już nie pisze jak Wharton. Dla wielu czytelników może to być infantylne, nudne jak flaki z olejem, ale przecież pisarz ukazał nie tylko swoją postać, osób mu bliskich, ale także zmusza nas osobiście do zastanowienia się nad sensem własnego życia, a niewiele dzisiaj książek ma ten dar. Czytamy dla zabicia czasu , czytamy i zapominamy książkę, odkładając ją na półkę i sięgamy po kolejną i kolejną i brak refleksji. Tutaj jest inaczej i moim skromnym zdaniem brakuje takich książek na rynku, tym bardziej, że autor nie ubarwia , nie upiększa nie przedstawia siebie samego w lepszym świetle niż jest. Jest to jakby swoista autobiografia która została uzupełniona po ponad trzydziestu latach. I tutaj autor ukazuje samego siebie w świetle dnia codziennego , w świetle w mroku nic nie ukrywa nawet nie ma takiego zamiaru. Dlaczego tak postąpił ? Jest szczery i tego samego oczekuje od swojego czytelnika, żeby każdy z nas kto sięgnie po tą książkę podjął się rozmyślaniom, zatrzymał się na chwilę w tym pędzie szalonym wyścigu szczurów i pomyślał chociaż na moment i zastanowił się, poddał refleksji, analizie swoje życie osobiste, rodzinne, małżeńskie.
Pozycja szczera, prawdziwa taka jakie jest życie .Nie ma tutaj laurki jest tak jak jest inaczej nie mogło być , bo byłby to fałsz. Ja osobiście również się zastanowiłem kto największy wpływ na mnie miał w przeszłości, że to kim i jaki dzisiaj jestem jest jego/ jej zasługą. I takie powinny być książki , które bawią ucząc , ucząc wychowują , wychowując bawią. ( cytując klasyka ) .
William Wharton ,, Historie rodzinne ‘’ obnażył cały swój umysł i wspomnienia i sądzę, że wśród tego możemy my jako czytelnik odnaleźć się w tym wszystkim, odnaleźć samego siebie, bo każdy z nas ma takie historie rodzinne, lepsze, gorsze, ciekawsze…..smutne, śmieszne…..samo życie.
Książka jest sentymentalna, pełna rodzinnego, małżeńskiego ciepła. Chyba po raz pierwszy Wharton rozłożył swoją całą rodzinę tą daleką i tą bliską na czynniki pierwsze. Dużo możemy się dowiedzieć dlaczego autor stał się taki , a nie inny i my także czytając tą pozycję zmuszamy się poniekąd do refleksji, do zastanowienia się nad sobą samym, zastanawiamy się nad naszym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-04
Książka inna niż to co dotychczas stworzył William Wharton. Innowacyjna ? Bardzo ciekawy wybieg literacki. Wharton piętnuje tutaj wojnę jakąkolwiek, ogólnie mówi, że każdy jeden konflikt między ludźmi jest zły, dlatego, że ludzie sami siebie niszczą. W wojnie tak naprawdę nie ma wygranych . Ktoś powie, że się mylę, że to nieprawda co piszę. Jesteśmy jednym gatunkiem homo sapiens. Co rusz wymyślamy tylko coraz bardziej przerażające rodzaje broni, coraz więcej ze sobą walczymy , kłócimy się, grozimy sobie, sami wyniszczamy swój gatunek, samych siebie . I jak to wygląda tak z boku na to wszystko popatrzeć co my tutaj robimy na tej Ziemi. No co ? Od tysięcy lat- nienawiść, pogarda, chciwość. Wojna , wojna, wojna, śmierć, ofiary, płacz, odwet znowu agresja. Ludzkość gasi pożary benzyną.
William Wharton to wszystko opisuje w swojej książce, zresztą opisuje zachowanie ludzi we wszystkich swoich dziełach. Tutaj w ,,Frankym Furbo ‘’ pokazał czytelnikom dogłębnie co czeka ludzkość, a samo zakończenie które w innym wypadku mogło by napawać strachem – tutaj u Whartona jest inaczej jest transmutacja, przeobrażenie……..w człowieka, żeby na nowo żyć i funkcjonować, żeby Ziemia się na nowo odrodziła i była taka jak kiedyś. Kiedy ostatnia bomba atomowa zostanie wystrzelona ludzkość zejdzie do podziemia. Zniszczone zostanie wszystko, ale czy na zawsze ? Nie. odrodzimy się, zrozumiemy, odrodzi się ziemia, będziemy nowym starym gatunkiem, ja wierzę, że przetrwamy.
Piękna, sentymentalna i jednocześnie mądra książka, niezwykle mądra książka, takich już się nie pisze. Wharton zawarł piękno życia, mądrość w zaledwie 240 stronach, nie rozpisuje się na tomy. Pisze prosto, a jednocześnie magicznie. Cena w zł. 69.000 książka z roku 1994 czy i my kiedykolwiek będziemy pisać i czytać takie książki jeszcze ? Może to wszystko jeszcze raz……musi upaść i na nowo niczym Feniks z popiołów się odrodzić.
Całe tomy książek o niczym całe tomy zaśmiecające ludziom umysły. Książki o tym jak osiągnąć orgazm łechtaczkowy czy pochwowy, masturbacja czy w seksie wykorzystywać różnego rodzaju zabawki czy trójkąty, wielokąty w związkach za przyzwoleniem to zdrada czy nie, i różnego rodzaju poradniki o życiu …… o życiu ? Dobry żart. Coraz więcej w naszej przestrzeni seksu, wulgarnego, bez jakichkolwiek zahamowań, seksu bez odpowiedzialności bez przemyśleń, refleksji, zadumy nad swoim życiem, a coraz mniej……..coraz mniej ……..miłości……tak takiej zwykłej niezwykłej miłości. Brak rozmów szczerych, pełno rżnięcia mało kochania, przytulania, zrozumienia, wyrozumiałości, nic dziwnego, że Whartona się już nie drukuje. On jak pisał i seksie to w sposób magiczny, naturalny, romantyczny. Rodzina. Dom, nie budynek , ale dom DOM ! Nie dziesiątki kochanków czy całe tabuny kochanek, ale kogoś kto Cię będzie kochał i zostanie z Tobą na zawsze na dobre i na złe …….do końca…….
Piękna, cudowna, magiczna. Najlepsza.
Modlitwa Rysia Riedla do której i ja się przyłączam, wierzę mocno , że William też by się do tej modlitwy przyłączył.
Boże daj dom / Dżem
Boże daj mu dom, cichy kąt ojca matkę i rodziny smak, zwykły uśmiech, ludzki gest łóżko, krzesło, płyty dwie.
Boże daj mu dom, cichy kąt, Boże daj mu dom, mama jak z obrazka ojciec jak, jak z żurnala mód .Wszystko tu na pokaz, z telewizji świat dadzą Ci kawałek kiedy tylko chcesz.
Boże daj dom, Boże daj mu dom nie zobaczą nawet kiedy jest już źle Boże daj, daj mu dom, cichy kąt kupią Ci zabawkę, gdy egzamin zdasz .
Zamiast ojca, matki skład przedmiotów masz Boże daj dom, Boże daj mu dom .Kupią Ci zabawkę, gdy egzamin zdasz ,zamiast ojca, matki skład przedmiotów masz . Masz niby rodzinę, niby wszystko gra. Boże daj mu dom, cichy kąt i psa. Boże daj dom, Boże daj dom Boże daj dom, daj mu dom daj mu dom, daj mu dom .Chciałby żyć inaczej chciałby być nawet sam. Boże daj mu dom, daj mu dom, cichy kąt daj mu dom, daj mu dom Cichy kąt, cichy kąt daj mu dom, cichy kąt daj mu dom, cichy, cichy kąt cichy kąt
Amen.
Książka inna niż to co dotychczas stworzył William Wharton. Innowacyjna ? Bardzo ciekawy wybieg literacki. Wharton piętnuje tutaj wojnę jakąkolwiek, ogólnie mówi, że każdy jeden konflikt między ludźmi jest zły, dlatego, że ludzie sami siebie niszczą. W wojnie tak naprawdę nie ma wygranych . Ktoś powie, że się mylę, że to nieprawda co piszę. Jesteśmy jednym gatunkiem homo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03
William Wharton odbywa sentymentalną podróż do krainy swojego dzieciństwa. Wspomina nie tylko miejsca w których się urodził, wychowywał, spędzał swoją młodość, nawiedzają go także myśli pełne innych obrazów które umysł skrzętnie przechowywał przez tyle lat. Na samym początku książka wydaje się taka infantylna, taka zwykła , taka nie whartonowska, jeżeli wiecie co mam na myśli…. Potem jest już dużo, dużo lepiej. Mnie też nawiedziły myśli podczas czytania tej książki, ja osobiście cofnąłem się do lat 90 wtedy przeżywałem swoje dzieciństwo i o dziwo ? wróciło wszystko jak za dotknięciem magicznej różdżki. Przypomniały mi się jesienne seanse przed telewizorem i chipsy domowej roboty ze świeżych ziemniaków posypanych solą , pieprzem i papryką tak mnie naszło, ze muszę w niedalekiej przyszłości ponownie przygotować tą jakże prosta, ale niezwykle smaczną potrawę. Jabłka i gruszki w sadzie, krótkie spodenki których nie miałem na nogach oj już wiele, wiele lat. Lemoniada w szklanych zwrotnych butelkach i te zapachy, jakbym na moment poczuł nie tylko smak, ale ten wyjątkowy zapach tamtych lat, tamtych lat które już nigdy, ale to przenigdy nie wrócą. Dziś jestem innym człowiekiem, ale jak pisze Wharton człowiek mimo wieku nie może utracić całej tej magii jaka go otacza kiedy jest się dzieckiem, nie może wyzbyć się tej aury jaka towarzyszy mu w życiu zanim sypnie się wąs pod nosem. Wyobraźnia, wrażliwość jest niezwykle potrzebna w życiu dorosłego człowieka, a osobliwe szaleństwo ze szczyptą fantazji jakimi odznaczają się dzieci nie mogą zaginąć w nas do końca naszych dni, przynajmniej ja tak uważam. O tym wszystkim pisze autor w swojej książce, pisze także o starości która jest trudna, a także wspomina o śmierci która jest no właśnie jaka…….? Śmierć czasami jest tylko przejściem do innego wymiaru, umierając tutaj w taj postaci przybędziemy jeszcze raz i może jeszcze raz na nowo…….śmierć to także wspomnienia, śmierć to przeszłość Wharton był nadwrażliwy ja mam to samo i tak samo jak on studiuję wnętrze ludzi żeby poznać paradoksalnie samego siebie. I tak to już trwa od wielu lat. Tamta dziewczyna, która kiedyś powiedziała mi, że jestem nierealny, jakby z innego świata, że ……nie wierzy, nie chce uwierzyć, nie może uwierzyć, że ktoś taki jeszcze istnieje w tym , w takim świecie, doskonale to pamiętam. Przypomina mi trochę Peg, która również nie mogła odnaleźć się w swojej rzeczywistości, w świecie który ją nie rozumiał, ja mam wrażenie, że rozumiałem ją doskonale, to rzeczywiście słuchałem jej i chciałem jej słuchać, a to ważne w kontaktach międzyludzkich. Przyjść usiąść zacząć zwyczajnie pić z drugim człowiekiem kawę i słuchać jego, czasem wtrącić słowo i słuchać, potem mówić o sobie, mówić o świecie o tym zewnętrznym i wewnętrznym, być zwyczajnie sobą i nikogo nie udawać, zaakceptować siebie i drugiego człowieka ze względu właśnie na tą wyjątkowość która otacza każdego człowieka. Stać się kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym, niezapomnianym przez drugiego człowieka przez całe życie , wyzwolić w sobie wszystko to co najlepsze i pokazać to drugiemu człowiekowi, w tym przypadku kobiecie, żeby poczuła się naprawdę wyjątkowa i piękna w każdej sytuacji, w każdej jednej chociaż miał by być to zwykły dres i rozczochrane włosy, w tym wszystkim właśnie tkwi magia.
Wharton wrócił do swoich wspomnień, przeanalizował swoje życie i mimo całej wrażliwości jaką posiadał był jednocześnie człowiekiem odpowiedzialnym, dorosłym, w każdym słowa tego znaczeniu. Dorosły o duszy i wrażliwości małego dziecka, tacy nigdy nie są praktycznie rozumiani, czasem ktoś ich doceni kiedy staniemy na ich drodze mówię tutaj w tym momencie nie tylko o samym autorze, ale także o samym sobie pisząc poniekąd prywatną autobiografię pełną wspomnień, marzeń, zapachów, aromatów i chwil. Tak to zdecydowanie była fantastyczna przygoda, na którą warto było czekać mimo upływu lat. Książek Whartona na próżno szukać w nowym druku, są jedynie dostępne w antykwariatach, jest to znakiem naszych czasów. Kiedyś niezwykle popularny dzisiaj jakby zapomniany ? Jakbyśmy dzisiaj w 2022 roku i wstecz i w przyszłość patrząc wstydziliśmy się uczuć, fantazji, magii , rodziny, seksu z miłości, a nie tylko z pożądania, wstydzili się otworzyć prawdziwie i szczerze przed drugim człowiekiem, być kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym dla kogoś. Patrząc na to co dziś się dzieje być może to moje wspomnienia, inne postrzeganie świata i rzeczywistości, ale dzisiaj ludzie grają, zakładają maski, kiedyś byliśmy bardziej realni, prawdziwi. Dziś dobrzy, kochamy tylko na pokaz, a prawda jest zgoła zupełnie inna, pełno fałszu, kłamstw, wulgarnego seksu , zapychamy serca szmatami , nie ma seksu takiego szczęśliwego z uśmiechem na ustach, poczucia spełnienia, tej radości, tego stąpania nago we dwoje po chmurach z motylami w brzuchu…….może ja rzeczywiście jestem inny i też nie należę do tego świata, może tak już jest, że ja świat , rzeczywistość i uczucia pojmuję inaczej po staremu, a nowy lepszy świat to dla mnie łupina orzecha nie warta bliższego zapoznania.
Niby prosta, ale nie prostacka, niby to już było, wiele razy, ale miło , przyjemnie jest odkrywać ciągle na nowo najważniejsze wartości w swoim życiu, wartości które to ubogacają nasze życie i nadają jemu sens, ten smak, są one tą esencją życia tak jak dobra kawa o wschodzie bądź zachodzie słońca pita w ciszy w splocie pary rąk. Cisza pośród nas, milczymy, siedzimy oboje w ciszy pijemy gorącą kawę patrzymy za wschód bądź zachód słońca milcząc , a tyle jednocześnie się dzieje naokoło , wokół nas i w nas samych. Choć znam cię na pamięć, to codziennie odkrywam w Tobie coś nowego i codziennie odkrywam Ciebie na nowo. W sobie też odkrywam przy Tobie coś nowego mimo tego, że znam siebie samego również na pamięć………
Pełno w tym wszystkim wspomnień, melancholii , słów , marzeń i pragnień, zdarzeń, osób, w tym kilka wyjątkowych a może……( to tylko kłębowisko moich myśli które zostały obudzone i obawiam się, że na długo zostaną ze mną o ile nie na zawsze, one tylko spały, nigdy mnie nie opuściły, one tylko spały….teraz budzą się ze snu).
Tam gdzie spotykają się wszystkie światy, świat ten który nas otacza, świat naszego dzieciństwa, świat naszego dorastania ,wchodzenia w dorosłość, świat człowieka dorosłego , świat wspomnień, świat marzeń które się spełniły , i te które się nie spełniły i te które jeszcze mają wielką szansę się spełnić, wszystko to nakłada się na siebie podlane wyobraźnią łączą się ze sobą w jeden nierozerwalny mój własny prywatny tajemny świat. Mój tajemny świat………to tam gdzie spotykają się wszystkie światy…..być może jeżeli okażesz się kimś wyjątkowym, ale to naprawdę wyjątkowym zaproszę Cię do mojego świata………
Ps. Ocena książki może nie być obiektywna , a w sumie na pewno nie jest, ponieważ ja należę do czytelników którzy uwielbiają Williama Whartona :)
William Wharton odbywa sentymentalną podróż do krainy swojego dzieciństwa. Wspomina nie tylko miejsca w których się urodził, wychowywał, spędzał swoją młodość, nawiedzają go także myśli pełne innych obrazów które umysł skrzętnie przechowywał przez tyle lat. Na samym początku książka wydaje się taka infantylna, taka zwykła , taka nie whartonowska, jeżeli wiecie co mam na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-28
Kolejne spotkanie z Williamem Whartonem i jego opowieściami o czymś naprawdę wyjątkowym i niezwykle cennym. Tak ciągle i ciągle i ciągle ten pisarz pisze o życiu takim jakim jest naprawdę, pisze naprawdę ciekawie. Mogą niektórych jego książki nużyć, ale ja jakoś osobiście cenię sobie jego opowiadania o tym wszystkim co nas dookoła otacza i co w życiu jest najważniejsze.
Książka składa się jakby z dwóch oddzielnych części, całość łączy się , sumuje to wszystko w jedną zgrabną całość.
Pierwsza część to opowiadanie o remoncie starego młyna i jak zwykle znajdziemy tutaj szeroki opis wszystkich czynności począwszy od samego pomysłu aż po kres robót, remontów ( które również są opisane krok po kroku ,niezwykle szczegółowo ), do samego zamieszkania i cieszenia się nie tylko tym co się posiada w mieszka w pięknym miejscu, ciekawym , pełnym dobrych i życzliwych ludzi, ale także przede wszystkim szczęście które emanuje z posiadania rodziny i szerokiego grona prawdziwych oddanych przyjaciół.
Część druga to rozmowa i spowiedź ? Szukanie odpowiedzi na dręczące pytania ? Szukanie ukojenia, chęć usłyszenia zdania na ten temat jaki ma do powiedzenia człowiek inteligentny , człowiek, który również był na wojnie, również był żołnierzem i nie jedno widział…..szukanie nowego spojrzenia na stare sprawy. Część druga to opowieść Marcela Forthomme. Jego wojna ta zewnętrzna czyli pobór, kolejne ucieczki i praca jako jeniec wojenny na farmie Inge Demmel. Oraz dalsze jego przygody i nieprzygody czyli druga wojna wewnętrzna która ta która tak naprawdę nigdy się nie skończyła.
Podejrzewam, że Marcel nigdy nie pogodził się z tym, że musiał opuścić Niemcy. Opuścić farmę a także, a może przede wszystkim Inge i chłopaków – których to zaczął traktować jak najbliższych. Życie jest pełne niespodzianek i zawsze potrafi nas zaskoczyć.
Pierwsza część opowiadania Whartona- młyn Moulin du Bruit jest piękna. Bardzo ciekawy opis normalnego życia, cieszenia się ze wszystkiego co wykonujemy, robimy razem z rodziną. To nic innego jak opis prawdziwej i szczerej miłości. Miłość właśnie na tym polega, możemy robić cokolwiek, gdziekolwiek , najważniejsze, że jesteśmy razem, cieszymy się swoją obecnością, cieszymy się wszystkim tym co nas łączy, dzieli ( przecież jesteśmy tacy różni, ale też tacy sobie bliscy mimo wielu różnic) , cieszą nas małe rzeczy- to jest prawdziwy sens życia, to jest dostrzeganie rzeczy najważniejszych w życiu, to jest kwintesencja życia , to jest jego esencja. Wharton cieszy się jak mały dzieciak z małych, z pozoru, ale to tylko pozornie małe rzeczy, tak naprawdę są one wielkie i niezwykle cenne. Nasz bohater do końca zachował tą wrażliwość, tą pewnego rodzaju dziecinną radość, a także niewinność, mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi w tym momencie.
Dodatkowo mamy opis robót remontowych w bardzo szczegółowy i ciekawy sposób. Budowa czegoś nowego, remont starego młyna, starego budynku, cementowanie więźli rodzinnych , Wharton zalewa betonem ściany swojego trzystuletniego młyna i zalewa betonem uczucia cały szereg konstrukcji które dają trwały pomnik rodzinnego szczęścia. Tworzy dom do mieszkania, a nie tylko zimny budynek. Dom to dom, nie każdy budynek nawet zamieszkany można nazwać domem, tutaj tak jest. Rodzina. Dom. Miłość. Poświęcenie. Dostrzeżenie tego co ważne i pielęgnacja tego wszystkiego, jeszcze więcej pracy aby ten kwiat miłości zakwitł jeszcze piękniej niż to było wczoraj i przed wczoraj , a jutro jeszcze bardzie się przyłożę, aby jeszcze nasz kwiat kwitł jeszcze piękniej niż dziś, czasem to wydaje się to niemożliwe, ale takie dążenie do ideału jest realne. Nie ma rzeczy niemożliwych. W pewnych sprawach możemy przekraczać granice w których człowiekowi kończy się rozum, a zaczyna rządzić serce. Niemożliwe staje się faktem, rzeczywistością.
Znajdziemy także opis miejsca, ciekawej i pięknej miejscowości, pełnej życzliwych i pomocnych ludzi to buduje , tak to naprawdę jest budujące to wszystko co opisuje Wharton.
Część druga. Tutaj już jest inaczej. To co opowiada Marcel Forthomme to dla mnie niebo i ziemia. Jakże dwie różne wojny światowe. Jego opowieść jak z nimi się Niemcy obeszli i wszystko co to się działo z Polakami na terenach Rzeczypospolitej . Niby wojna taka sama, ta sama, ale jednak…..ciężko jest w to uwierzyć, ale taka też jest prawda.
Koniec opowieści francuza zmusza mnie do refleksji. Został zniszczony przez Niemców kilkukrotnie. Pierwszy raz kiedy zniszczyli jego kraj. Drugi raz kiedy zesłali go do pracy, ale tak znowu paradoksalnie się doskonale odnajduje, mało tego wychodzi mu to na dobre. Kolejny raz kiedy wraca Karl. Cały ten galimatias ma się wyjaśnić, na nieszczęście dla naszego opowiadacza nie kończy się to dobrze. Zbrodniarz SS Karl Demmel wraca na łono rodziny po kilku latach więzienia ( gdzie powinna być inna kara ). I tu pada ostateczny cios prosto w serce. Wszystko się kończy. Inge zostaje przy mężu, chociaż go pewnie ? nienawidzi. A może nie . Tutaj osobiście nie wierzę w przemianę Karla. Ludzie tak naprawdę się nie zmieniają. Może czasem, ale fanatyków to nie dotyczy. Tak naprawdę to Karl całe życie by cierpiał i wyżywał się na innych ( w końcu oprawca miał niezwykle długą praktykę na terenach okupowanych przez III Rzeszę Niemiecką ), że Niemcy przegrały wojnę, że Fuhrer przegrał, że to wszystko miało być inaczej , że w końcu sam Karl Dommel przegrał. To wszystko miało być zupełnie inaczej, także nie wierzę w te za przeproszeniem pierdoły które wypisuje Wharton na samym końcu opowiadania Forthomme.
Kolejnym wątkiem który chcę opisać i nad którym się zastanawiam to – myśli Marcela które nie pozwalają zasnąć. Tak sądzę, że on tak naprawdę nigdy się nie pogodził z tą osobistą , życiową stratą i przez całe swoje długie życie zastanawiał się jakby jego życie wyglądało przy boku Inge Dommel. Tak mogła wyglądać najprawdopodobniej prawda. W niektórych chwilach płakał i żałował, że wszystko obróciło się w ruinę zanim tak naprawdę powstało. Miał też żal i do Karla i do Niemiec, do wszystkich, i na pewno do Inge, do niej mógł mieć chyba żal największy. To ona w sumie tak naprawdę zdecydowała….. zbyt piękne to wszystko było aby mogło się udać. Marzenie które przepadło raz na zawsze. Pozostał smutek, pretensje i żal. Na pewno już po tym zdarzeniu kiedy na zawsze odjechał bez pożegnania nigdy już nie był sobą, nigdy już nie był taki jak przed tym zdarzeniem.
Opowieści z Moulin Du Briut – opowieść o pięknym domu rodzinnym w pięknym miejscu, ale to wszystko musiał chcieć i chciał to sprawić, zrobić, człowiek. Chciał. I tego dokonał. Druga opowieść o tym, że człowiek może wszystko zniszczyć w imię jakiś chorych ideałów, marzeń, czy wyimaginowanych żądań wobec świata i ludzkości. Pierwszy buduje, drugi wszystko niszczy, dosłownie wszystko. Wharton w tej właśnie książce przedstawia wyjątkowość i kruchość rzeczy najważniejszych w życiu każdego człowieka. Piszę każdego, bo tak powinno być, ale że jest inaczej to tylko dlatego, że niektórych mają inne priorytety w życiu. Lub też są zbyt krótkowzroczni aby zobaczyć to co jest ważne i cenne. Jest wiele innych powodów dlaczego dostrzegają pewne rzeczy, fakty późno, później, jeszcze później lub wcale albo kiedy jest już za późno.
Opowieść o życiu takim jakim widzi człowiek wrażliwy, człowiek szczęśliwy, ale także człowiek który świadomie i dobrowolnie zapracował na to co ma, to chciał osiągnąć i ze wszystkich sił bardzo się starał….czasami pracował na to co ma ponad siły, ale inaczej się nie da. Można nazwać to opowieścią człowieka dojrzałego nie tylko fizycznie, ale także psychiczne, nie tylko zewnętrznie, ale także wewnętrznie. Dojrzały emocjonalnie.
Polecam. Mimo niektórych zgrzytów ( dotyczy to części drugiej jak ja to nazwałem dotyczy to niektórych elementów w opowieści Marcela Forthomme ) to całość jest bardzo, bardzo dobra. To jest taka ciepła opowieść która powoduje , że człowiek inaczej patrzy na świat, uświadamia sobie, że są byli i będą tacy samo ludzie, tak samo myślący i próbujący żyć, tak samo…..także jest dobrze ze mną……i to cieszy.
Kolejne spotkanie z Williamem Whartonem i jego opowieściami o czymś naprawdę wyjątkowym i niezwykle cennym. Tak ciągle i ciągle i ciągle ten pisarz pisze o życiu takim jakim jest naprawdę, pisze naprawdę ciekawie. Mogą niektórych jego książki nużyć, ale ja jakoś osobiście cenię sobie jego opowiadania o tym wszystkim co nas dookoła otacza i co w życiu jest najważniejsze....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-20
William Wharton niezwykle popularny pisarz w latach 90 ubiegłego stulecia. Dlaczego dzisiaj już tak nie jest. Dlaczego dzisiaj takim czytelnikom jak ja pozostaje tylko antykwariat żeby zmierzyć się z jego dziełami, ponieważ żadne wydawnictwo nie jest zainteresowane wznowieniem serii. Lata dziewięćdziesiąte mają w sobie to coś. I tak też jest z książkami Whartona.
,,Niezawinione śmierci ‘’ sądziłem , że autor nie jest mnie już w stanie niczym zaskoczyć. W Ptaśku przeszedł samego siebie, ale tego co dokonał w tej książce budzi naprawdę podziw.
Mamy tutaj rodzinną tragedię, taką której człowiek nie spodziewał by się w najgorszych koszmarach, mamy tutaj śmierć która przyszła nagle, niespodziewanie i w dodatku jest to śmierć bolesna, tragiczna. Było czworo ludzi i ich już nie ma i nigdy nie będzie…..ale czy aby na pewno ? o tym trochę później.
Wiadomość o nagłej śmierci , następuje niedowierzanie, część osób podejrzewa żart, jakby to nie wyglądało wyjątkowo makabryczny, podły , ponury żart zakrawający o chorobę psychiczną , ale jednak żart. Nikt, ale to absolutnie nikt nie chce uwierzyć i wierzyć w prawdziwość informacji którą przed chwilą, przed momentem usłyszeli. Ich rozum po prostu broni się na wszelkie sposoby, szuka różnorakich wyjaśnień, nawet najbardziej absurdalnych, nawet najbardziej abstrakcyjnych ,ale nie chce uwierzyć w prawdziwość o śmierci tych bliskich im osób. Umysł szuka ucieczki i tak też się na początku dzieje. Szok. Niedowierzanie. Ucieczka. Potem jednak nie można już inaczej do tego podjeść jak….nie pozostaje już nic innego …jak w to uwierzyć, chociaż gdzieś tam jeszcze z tyłu głowy coś szemra, że to może nie jest tak…..do samego końca trudno jest w to uwierzyć.
Wharton mierzy się osobiście z tragedią jaka go dotknęła. Mierzy się także dodatkowo z brutalną rzeczywistością jaka jawi mu się kiedy zaczyna się proces. Wszyscy sądzą i pozywają wszystko. Bardzo brutalnie to wszystko wygląda. Bezsilność jest tutaj aż za nadto pokazana. Z jednej strony utrata ludzi bliskich, z drugiej strony wyrachowane zepsute do szpiku kości społeczeństwo. Kasa, kasa i kasa to tylko się liczy. Wharton w tym wszystkim się na początku gubi, ja także. Złoszczę się i wyzywam w myślach cały ten sztab sędziów i prawników. Z takimi zapleczem mogą sobie sądzić w piekle, ale nie tu na ziemi. Ale jak widzę się mylę. Piekło jest na ziemi i stworzyli go sami tutaj ludzie. Bezwzględność, wyrachowanie, brak empatii, brak jakichkolwiek uczuć. Nic bezkształtne bryły bez serca, godności i honoru. Brutalnie, ale prawdziwie to autor opisał.
Także mamy tutaj zmaganie się nie tylko z traumą po śmierci członków rodziny, ale także walkę z bezwzględną machiną prawa. Następuje umęczenie i dręczenie człowieka za garść dolarów. Tak ludzie niczego nie dostrzegają i nic nie wiedzą, pragną tylko mamony której służą i za którą oddali już absolutnie wszystko.
W tym momencie Wharton bardzo przypomina mi samego siebie. Pieniądze ? Przecież są ważne, ale nie najważniejsze, jest tyle innych więcej, prawdziwych bogactw dla których naprawdę warto żyć. Prawdziwe skarby w życiu człowieka, które nadają jemu sens. Prawdziwość życia. I dlatego też ta książka powstała. Jest też wiele innych powodów dlaczego Wharton ją postanowił napisać.
Pokazanie światu jak można walczyć ze słabościami, jak możemy żyć po śmierci osób ukochanych, jak można wygrać z wymiarem niesprawiedliwości, jak w końcu możemy na nowo uwierzyć w to co jest nie do uwierzenia. Jak na nowo przygotować się do życia które się odmieniło raz na zawsze i jak możemy spędzić resztę swoich dni w oczekiwaniu na koniec, w oczekiwaniu na czas kiedy to znowu spotkamy się ponownie z tymi których już nie ma….
Objawienie. Wharton w tym momencie pokazał to czego chyba ? nie dokonał w żadnej z dotychczasowych swoich książek. Jest to zapewne jedna z najbardziej osobistych książek tego pisarza. Bije na głowę nawet Ptaśka pod pewnymi względami. Czy ludzka dusza może objawić się nam w innej postaci. Czy my będziemy wiedzieć, widzieć, będziemy w stanie dostrzec to …sądzę a w sumie to jestem przekonamy, że tak. Miłość nie zna granic i tak naprawdę niczego się nie boi, a śmierć jest tylko jednym z jej przystanków, miłość jedzie dalej. Prawdziwa miłość jak pisał św. Paweł nigdy nie ustaje. Tak pisze też Wharton. Prawdziwa miłość nigdy nie ustaje. Na sam koniec następuje seria na początku niewytłumaczalnych zdarzeń, ale zaraz to wszystko jest dla niego i także dla mnie jako czytelnika wszystko zrozumiałe. Wzruszająca chwila. Tak lepiej i w taki sposób nie dało się tego zakończyć. Grande finale i to jakie !
Czy jestem w stanie uwierzyć, czy w końcu wierzę w to co opisał Wharton w swojej książce, odpowiedź może być tylko i wyłącznie jedna : tak wierzę w prawdziwość wydarzeń jakie miały miejsce w zakończeniu Niezawinionych śmierci . Wierzę w ich prawdziwość, a także w cały przebieg jakie miały miejsce te wydarzenia. Wierzę i przychylam się także do tezy jaką wysnuł na sam koniec autor aby to wszystko sobie wytłumaczyć i ja także tłumaczył bym to tak samo. Jego tłumaczenie jest moim tłumaczeniem inaczej tego się nie da zrozumieć.
W końcu chyba mam odpowiedź dlaczego Whartona się już nie drukuje. Świat zdziczał. Ludzkość woli zapychać swoje umysły śmieciami zamiast czytać o czymś naprawdę wyjątkowym i przede wszystkim prawdziwym. William Wharton zawsze opisywał realność życia, jego prawdziwość, wszystkie zalety i wady. Całe bogactwo polega właśnie na takich przeżyciach i wartościach jakie miał okazję i uczynił to przelewając swoje myśli, słowa i czyny na papier i z tego miejsca chcę podziękować Williamowi Whartonowi , że uczynił ze mnie innego człowieka. A może ja po prostu już taki byłem, a on pokazał mi tylko to, że jesteśmy tacy sami pod wieloma względami. Tacy różni, a jednocześnie w działaniu i myśleniu tacy sami i to jest właśnie piękne.
Lata 90 ubiegłego stulecia mimo wad, były to moim zdaniem lepsze lata, dużo lepsze niż ma to miejsce obecnie. Coś minęło i to coś jest jeszcze zawarte m.in. w takich książkach jak ta.
Śmierć , tragedia, trauma. Łzy, bezsilność i walka z wymiarem sprawiedliwości, walka z samym sobą, ze swoim żalem, bólem, walka o rodzinę. Walka o honor, walka o godność walka o samego siebie. Walka o Whartonów. Polecam, bo naprawdę W(h)arto (n)!
W Ptaśku było poznawanie rozumu, rozszczepienie, tutaj natomiast mamy rozszczepienie duszy. Siła miłości i siła wiary w człowieka. W to i w kogo się tak naprawdę kocha.
Niezawinione śmierci – świat widziany oczami ojca po niewymownej , niemożliwej do wypowiedzenia słowami stracie. Lecz jest to także opowieść o walce , o bitwach, ale także o spokoju który w końcu następuje. Po każdej burzy zawsze wychodzi słońce, chociaż często nie jesteśmy w prawdziwość tych słów uwierzyć. Spokój który możemy uzyskać w bardzo nietypowych sytuacjach. Nirwana wygaśniecie cierpienia. Fruwasz po obłokach, niemożliwe, nierealne, ale czy aby na pewno……………………………..:)
William Wharton niezwykle popularny pisarz w latach 90 ubiegłego stulecia. Dlaczego dzisiaj już tak nie jest. Dlaczego dzisiaj takim czytelnikom jak ja pozostaje tylko antykwariat żeby zmierzyć się z jego dziełami, ponieważ żadne wydawnictwo nie jest zainteresowane wznowieniem serii. Lata dziewięćdziesiąte mają w sobie to coś. I tak też jest z książkami Whartona....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-13
Książka ,,Dom na Sekwanie '' może momentami nużyć. Dłużą się bardzo szczegółowe opisy naprawy barki przez autora, ale mimo to warto jest dobrnąć/ dopłynąć :) do samego końca, do swojego portu przeznaczenia. Mimo nudy która dość często zagląda nad spod kartek, tego dłużenia się to mimo wszystko nie jest to książka zła. Liczy się to co jest na samym jej końcu. Jest tam piękne przesłanie.
Dom na Sekwanie opowieść o marzeniach tych trudnych do realizacji. Zastanów się o czym tak naprawdę marzysz, uważaj bo może to się kiedyś po prostu spełnić. Jest tutaj bardzo duża dawka rodzinnego, przyjacielskiego ciepła, pomocy, rad. Jest tutaj duża dawka szaleństwa, powiem nawet więcej. Wharton w tym momencie całkowicie oszalał. Marzenie szalone z perspektywy no właśnie kogo.....dla innych całkiem zupełnie normalne i możliwe do realizacji i tak też się dzieje.
Marzenie które wypełnia życie, nadaje jemu sens. Marzenie które pozwala przetrwać nawet najbardziej ciężkie chwile jakie serwuje nam życie.
Cóż więcej mogę napisać ? Książka w końcowym efekcie jest niezwykle budująca i podnosi znacząco na duchu. Uświadomiłem sobie w pewnym momencie, że co prawda przy realizacji niektórych marzeń cholernie dużo się napracujemy, wydamy masę pieniędzy, będą momenty, że zwątpimy i to nie będzie raz czy dwa , ale znacznie więcej. Będą lata chude i tłuste. Będą lata pełne żalu i wyrzeczeń. Będą dni nie przespane wcale, poprzerywane wrzaskiem ale wierzę w to, że ostatecznie damy radę ! Dam radę i dokonam tego, sen któregoś dnia się po prostu spełni . Z każdym bolącym mięśniem, z każdą mokrą podkoszulką od potu, z każdymi porwanymi spodniami, z każdym włosem który wyleci w trakcie rwania ich z głowy…wszystko to nas przybliża do zwieńczenia dzieła. Naszego Magnum Opus.
Krótka, ale ciekawa. Ma i owszem swoje wady, ale książka jest jak człowiek …kto ich nie ma .Każdy jest wyjątkowy i niepowtarzalny.
Książka ,,Dom na Sekwanie '' może momentami nużyć. Dłużą się bardzo szczegółowe opisy naprawy barki przez autora, ale mimo to warto jest dobrnąć/ dopłynąć :) do samego końca, do swojego portu przeznaczenia. Mimo nudy która dość często zagląda nad spod kartek, tego dłużenia się to mimo wszystko nie jest to książka zła. Liczy się to co jest na samym jej końcu. Jest tam piękne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-28
Trochę szaleństwa okraszone sensem życia. Esencja tego co najważniejsze jest zawarte w ,,Werniksie''. Jest to opowieść niestety bardzo smutna, wiele razy łapałem się na tym podczas lektury, że ogarnia mnie niewyobrażalny, wszechogarniający ciało i duszę smutek. Owy smutek wynika ze świadomości przemijania, starzenia się, tracenia czegoś w tym przypadku jest to młodość, zdrowie a także coś innego.....możliwość utracenia jeszcze więcej, jeszcze czegoś cenniejszego. I to potrafi naprawdę ta świadomość, zdawanie sobie z tego sprawy smutek. Nie mniej ten smutek jest ostrzeżeniem żebyśmy sobie nie zmarnowali życia na ...byle głupoty i rzeczy nieważne, błahe.
Ostrzeżeń jest tam wiele. Jest tam także ostrzeżenie kiedy ma się wszystko to żebyśmy nie stracili czasem głowy, nie osiadli na laurach i nie chełpili się tym wszystkim. O rodzinę, o kogoś kogo się kocha walczy się codziennie, przez całe życie dzień po dniu. I to tam też jest. Możliwość zdrady jakże kusząca, odmiana swojego życia....ble ble ble... dlaczego ble ? Dlatego bo ludzie czasem mają jak już wcześniej pisałem wszystko i to co ważne i najważniejsze i co ino też mają, a tak naprawdę swoje szczęście potrafią w bardzo łatwy i jakże głupi powiem tak dosadnie sposób te szczęście stracić i to bezpowrotnie. Taaak ta kwestia jest bardzo mocno zaakcentowana.
Wypalenie artystyczne- dotyczy to także innych ludzi którzy czymś się ogólnie pasjonują jak się pozbierać i jak się na nowo odrodzić w swojej pasji w tym co się kocha i w tym co się robi nadając swemu życiu sens.
Książka piękna, smutna, ale jakże wymowna. Momentami Wharton zanudzał, bo dużo w nim ,,Ala'' trochę ,,Ptaśka '' co nieco ,,Szrapnela '' ale w końcowym efekcie wyszedł na prostą. Pokazał coś nowego.
Jak ocenić ? Trochę tą książę męczyłem, ważne sprawy zostały trochę przytłumione poprzez opis życia codziennego, co mogło dłużyć i nużyć czytelnika, ale ogólnie nie jest to książka zła. Jednak Wharton ma na swoim koncie dużo, dużo lepsze także ocena jest osobistym wrażeniem końcowym.
Trochę szaleństwa okraszone sensem życia. Esencja tego co najważniejsze jest zawarte w ,,Werniksie''. Jest to opowieść niestety bardzo smutna, wiele razy łapałem się na tym podczas lektury, że ogarnia mnie niewyobrażalny, wszechogarniający ciało i duszę smutek. Owy smutek wynika ze świadomości przemijania, starzenia się, tracenia czegoś w tym przypadku jest to młodość,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-19
Książka pełna ciepła i takiej zwykłej, a jednocześnie paradoksalnie niezwykłej szarej kolorowej codziennej rzeczywistości. Kolejny raz William Wharton w swojej książce ukazuje nam obraz normalnego życia, jakże przez nas spragnionego, wyczekiwanego. Kolejny raz autor pokazuje i ukazuje nam niezwykłe rzeczy, sytuacje które kryją się w normalnym życiu. Pokazuje nam bogactwo posiadania kochającej żony, dzieci- rodziny ludzi którzy wzajemnie się wspierają i pomagają sobie, są dla siebie oparciem w każdej sytuacji i to jest piękne. Wharton po raz kolejny pokazuje niezwykłe magiczne chwile , ciekawe nietypowe momenty w życiu. On patrzył na świat i na otaczających go ludzi zupełnie inaczej. Dla wielu z nas być może, tak podejrzewam takie życie jest nudne, ma inne priorytety, ale to pokazuje nam , że to Wharton miał rację. On pokazał nam to co w życiu jest najważniejsze i to co jest najcenniejsze, wszystko to co jest tylko pozornie zwykłe i szare, nudne. To nieprawda. Pokazał nam jak możemy stać się w naszym życiu prawdziwie, powtarzam prawdziwie szczęśliwi.
Zbyt często żyjemy iluzją, swoistą fatamorganą, żyjemy wyobrażając sobie tylko szczęście , okłamując nie tylko samych siebie, ale także innych, inni natomiast także będąc z nami, wokół nas też robią to samo okłamują i siebie i nas i innych......tutaj tego nie ma. Nie ma kłamstwa. Jest prawda i jest jak napisałem prawdziwe szczęście, sens życia. Wharton nie zadaje sobie pytania : jak mam żyć, czy jestem szczęśliwy czy aby......całe mrowie myśli i pytań. Nie ! On tego nie robi on po prostu żyje, jest szczęśliwy bo to czuje. Nie marnuje czasu na zbędne pytania i zastanawianie się. On po prostu żyje pełnią życia.
,,Nie ustawaj w biegu '' jest spowiedzią artysty, jest odpowiedzią na pytania , a przynajmniej na dwa. Co zrobić aby być prawdziwie szczęśliwym i co zrobić aby nasze życie miało sens. Odpowiedź znajdziemy w tej książce.
Momentami może nam się wydawać, że Wharton pisał infantylnie, że to wszystko co on zobrazował w swojej kolejnej już książce jest miałkie, nudnawe , że pisał zbyt prosto czyli nijak. A właśnie jak pokazuje nam historia geniusz tkwi właśnie w prostocie. Samo sobie stwarzamy niepotrzebnie problemy, szukamy szczęścia jak dzieci w mgle co rusz nabierając się na te czy inne wyimaginowane kłamstwa, wielkie kłamstwa które to nigdy nie staną się prawdą. Wydają się one nią tylko, ale to jest piękne oszustwo. On pisze prosto i pięknie. Genialnie. Pokazuje nam na czym polega prawdziwość życia i w jaki sposób możemy docenić to co mamy. Owe szczęście bardzo często mamy pod samym nosem tylko nie widzimy tego i nie potrafimy dostrzec. Patrzymy, ale nie widzimy, słuchamy, ale nie słyszymy. Mówimy ale jesteśmy niezrozumiali. Tak, właśnie tak już ten świat się zagalopował że właśnie tak to się wszystko pogmatwało, pokręciło. My dziś tylko udajemy, że żyjemy i sami szukamy już nie wiadomo czego i gdzie.
Potrzeba chęci , potrzeba wysiłku aby dostrzec, docenić i zatrzymać. Trwać. To jest ten wysiłek, ta cena którą to musimy zapłacić za szczęście, ale moim zdaniem to jest cena niewielka za coś naprawdę wspaniałego, za coś co nada nam sens naszego życia. Pijani szczęściem, a ono bardzo często stoi tuż za drzwiami. Jest dwa kroki dalej. Tylko od nas właśnie zależy czy my to porę, w odpowiednim czasie zauważymy.
Tego uczy nas Wharton w swojej książce. Obrazuje nam prawdziwość życia i realizm szczęścia. Wartości jakie chce nam przekazać są ponadczasowe, uniwersalne i jakże cenne, bezcenne dla nas, dla naszego pokolenia i dla naszych następców.
Opowieść pełna ciepła i uczuć. Opowieść w formie drogowskazu do pełni życia. Polecam !
Książka pełna ciepła i takiej zwykłej, a jednocześnie paradoksalnie niezwykłej szarej kolorowej codziennej rzeczywistości. Kolejny raz William Wharton w swojej książce ukazuje nam obraz normalnego życia, jakże przez nas spragnionego, wyczekiwanego. Kolejny raz autor pokazuje i ukazuje nam niezwykłe rzeczy, sytuacje które kryją się w normalnym życiu. Pokazuje nam bogactwo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-07-19
Każdego z nas może w którymś momencie naszego życia trafić szrapnel. Może to być cokolwiek co zniszczy na zawsze, zniweczy nasze plany, nasze marzenia , coś co już na zawsze nieodwracalnie zmieni nas. Już na zawsze i do końca. Często ten szrapnel trafia nas w najmniej odpowiednim momencie, z drugiej jednak strony czy moglibyśmy się na ten atak przygotować ? Czy moglibyśmy się udopowrnić, odpowiednio przygotować wiedząc, że nas to czeka, o tej i o tej godzinie w tym i owym miejscu. Nie wiem. Może tak, może nie. Jednak jest jak jest. Trafi nas i zmienia. Stajemy się kimś innym. Szrapnelem może być cokolwiek. Zostanie sierotą w dzieciństwie, nie dostanie się do wymarzonej szkoły czy na studia, porzucenie czy też odtrącenie nas przez ,,miłość naszego życia ‘’ itp. idt. Szrapnele jak widzicie mogą być naprawdę różne. Efekt jest jednak ten sam. Zmiany, zmiany, zmiany w negatywnym stopniu.
Takich szrapneli w swoim życiu młody żołnierz dziewiętnastoletni William W miał naprawdę dużo. Począwszy od tych metalowych co rusz niszczących ciało, świstające nad głowami , po te szrapnele, odłamki niszczące duszę. Odłamki psychologiczne. Obraz wojny, drugiej wojny światowej, konfliktu zbrojeniowego którego nie widział dotąd świat. Obrazy zezwierzęcenia, nienawiści, pogardy, kłamstwa, oszustwa, niedbalstwa, chciwości wszystko to czego młode oczy nie mogą już oglądać, wszystko to do czego nie byliśmy przyzwyczajeni, wszystko to na co nigdy nie byliśmy przygotowani, bo w sumie wcześniej zadając sobie pytanie : czy mogliśmy się na to przygotować, odpowiednią postawę obronną przybrać, odpowiem już teraz, że jest to po prostu niemożliwe. Wojna obnaża dosłownie człowieka. Obdziera ze wszystkiego i ze zdrowia, z majątku, ze szczęścia, a także bardzo często z człowieczeństwa , w czasie wojny bardzo trudno zachować się tak jak trzeba. Zachować odpowiednio , być naprawdę porządnym.
Wszystkie te obrazy wojenne, wszystkie przygody i nie przygody, wszystkie wewnętrzne i zewnętrzne problemy opisuje nam Wharton ze swojego osobistego przeżycia. Autobiografia.
Wojna jako bezsensowny konflikt w imię chciwości, w imię władzy, w imię urojonych ambicji. Coś co tylko niszczy, nigdy nie buduje, nie ma żadnych pozytywnych aspektów związanych z wojnami. To jest coś co niesie tylko za sobą zło. Zło często niewypowiedziane. Przecież podczas drugiej wojny światowej człowiek musiał patrzeć na takie rzeczy na takie mordy, gwałty, rabunki, bezlitosne zezwierzęcenie , nienawiść i pogardę, że zmieniało to już nas na zawsze. Nasze oczy i nasz umysł nie mógł wytrzymać tych obrazów. Koszmar który już pozostał z nami już na zawsze. Na jawie i we śnie. Demony które już na zawsze zostały przy nas. Demony które sprawiają, że nie możemy zasnąć lub też normalnie funkcjonować. Obrazy z wojny dzięki którym to straciliśmy wiarę nie tylko w świat, w ludzkość, w człowieka, ale także niestety w samego siebie i taki też się dzieje w przypadku Whartona. Człowiek niezwykle wrażliwy, za wrażliwy na dzisiejszy otaczający nas świat, zbyt uczuciowy, zbyt miękki w środku, częściej kierujący się albo prawie zawsze jednak sercem niźli rozumem i oto właśnie ten o to tu wrażliwiec idzie na wojnę. To nie mogło dobrze się skończyć. I tak też się stało. Jeszcze wiele lat po wojnie Wharton nie mógł odnaleźć samego siebie. Śmiem osobiście twierdzić, że w końcu odnalazł siebie, nie była to całą postać to na pewno, nieodwracalnie jakąś część tam wtedy stracił, część samego siebie wtedy na tej wojnie i po wojnie również, a to co zostało , pozostało musiało się odnaleźć na nowo i żyć, próbować przynajmniej żyć normalne życie o ile można to było to nazwać normalnym życie, funkcjonowaniem.
Książka smutna, ale jakże w takich przypadkach prawdziwa. Książka zmuszająca nas do refleksji, zmuszająca czytelnika także do przewartościowania własnego życia, szrapnel który pozwala nam docenić w tym momencie swoje życie. Zobaczenie siebie z góry i powiedzenie sobie : ej przecież inni mieli i maja gorzej, a w naszym przypadku ( rozmowa z samym sobą ) nie jest aż tak źle, ba mało tego jest dobrze. Także czego X…Y….czy Z… marudzisz, głowa do góry życie jest naprawdę piękne.
I o to właśnie chodziło Whartonowi. Życie jest piękne. Nie narzekaj, bo inni mieli i mają gorzej.
,,Szrapnel ‘’ to też pewnego rodzaju ostrzeżenie przed konfliktami. Ale znając życie i mając ciągle w pamięci jakże trafne spostrzeżenia pisarza dotyczące ludzkości historia niestety lubi się powtarzać…..jednak pewnego rodzaju mocny wykrzyknik obrazujący to wszystko co wojna potrafi zrobić z ludźmi jest. I jest to wykrzyknik mocno akcentowany z dużą ilością argumentów, wszystkich przeciw. Wszyscy którzy są za powinni albo ( cyt. Whartona niedosłownie ale sens jest taki sam) wylądować w wiezieniu albo w szpitalu psychiatrycznym. Są tacy którym wojna się podoba i czują się w swoim żywiole. Ci którzy ją wywołują, nie jest to zaburzenie psychiczne ale chęć władzy, zaślepienie mamoną , tkwienie w błędnym kole. Chociaż w sumie tak się teraz zastanawiam może i faktycznie osoby wywołujące wojnę są w jakiś sposób upośledzeni psychicznie…..może tak być…………umysł błądzący po ciemnych zakamarkach ,pełnych mrocznych drzwi….umysł błądzący po swoich własnych światach pełnych imaginacji i fantazji…utopii…..Jako małe dzieci szukamy potworów pod łóżkami, jako dorośli przestajemy to robić, ponieważ uświadamiamy sobie, że one są albo obok , wśród albo w nas samych…….
Ciekawa narracja obrazując wojnę oczami młodego Amerykanina który bał się strzelać do nieznajomych. Obraz amerykańskich żołnierzy który to niczym się nie różnili ani od Niemców ani od Rosjan. I rzeczywiście podpiszę się pod pewnym komentarzem na LC , że tam była gwiazda czerwona tutaj biała, gdzie indziej czarna wrona mającą w szponach odwrócony/ kopnięty symbol słońca. Gwiazdy i słońce….a na ziemi bestie…mówiące w wielu różnorakich językach , na zewnątrz inni, inny kolor skóry, kolor oczu wzrost, inne włosy inne cechy charakterystyczne widoczne gołym okiem, w środku tacy……..tacy…….tacy sami. Smutne, mocne, ale prawdziwe.
Nie jest to książka najwyższych lotów/ Wharton ma lepsze i dużo lepsze ( arcydzieła ) ale będąc fanem autora nie sposób jej nie przeczytać.
Każdego z nas może w którymś momencie naszego życia trafić szrapnel. Może to być cokolwiek co zniszczy na zawsze, zniweczy nasze plany, nasze marzenia , coś co już na zawsze nieodwracalnie zmieni nas. Już na zawsze i do końca. Często ten szrapnel trafia nas w najmniej odpowiednim momencie, z drugiej jednak strony czy moglibyśmy się na ten atak przygotować ? Czy moglibyśmy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-11
Poprzednio było 7 obecnie 10/ na 10.
Czy….czy aby na pewno wrócisz…..tu…. Tak znowu wróciłem do książki Williama Whartona ,, Ptasiek ‘’.
Czasem powroty są trudne. Czasem powroty są niemożliwe. A czasem…..a czasem znów, powroty są bardzo ekscytujące. Wracasz po tylu ….czasem latach….wracasz czasem po większych chwilach…..wracasz. Otwierasz drzwi z krzykiem : Wróciłem !. I oto jestem.
Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której człowiek by nie zrobił , próbując nadać życiu jakiś sens.
Poprzednia rejencja była zrobiona byle szybko. Byle jak. Musiałem ponownie do lektury wrócić. Znowu przeczytać od deski do deski i się zastanowić.
Zacząłem cofać się w czasie. Kolejne strony przeniosły mnie do mojego danego świata.
Marzenia. Pasja. Szaleństwo. Profesjonalizm. Przyjaźń. Wojna.
Ludzie wrażliwi mają dużo gorzej w dzisiejszym świecie. Zresztą nie tylko w dzisiejszym. W przeszłym również i w przyszłym, tym co nadejdzie jutro także będą mieć ciężej w życiu. Gorzej. Będą musieli walczyć, starać się utrzymać na nogach. Niezrozumiani . Wyśmiewani. Świr, idiota szaleniec. Głupek. Słyszysz za plecami. A czy nie zastanawiałeś się Ptasku, na pewno się zastanawiałeś nad tym zagadnieniem, to ja Ci to powiem dosadniej. To nie Ty nie dorosłeś do innych, do tego świata, to inni i świat nie dorósł do Ciebie.
Strach przed szarą rzeczywistością. Strach przed wulgarnym , obscenicznym światem. Ucieczka w pasję. Ucieczka w marzenia.
Książka pełna symboliki. Ptasiek pragnął latać, być wolny. Lot , skrzydła to wolność. Wolność marzeń. Wolność słowa. Wolność idei. Pragnienie doskonalenia się w tym co mi sprawia przyjemność. Dążenie do perfekcji. Pokonanie samego siebie. Stanie się lepszym.
Praca jako hycel. Widok okropny dzień po dniu. Niezrozumienie. Alienacja. Wyosobnienie. Wyodrębnienie – ucieczka do innego świata. Tego swojego. W głowie, na jawie i we śnie.
Pasjonat ptasi. Pasja. Szaleństwo. Telepatia. Porozumiewanie się ze zwierzętami. Mam to samo.
Mnie z Ptaśkiem dużo łączy.
Kiedyś, pewnego dnia kiedy mam dość patrzenia się na głupie i podłe gęby ludzkie- siadam sobie na krzesełku i obserwuję ptaki. Wróble. Bociany. Kuropatwy. Sroki. Gołębie. I Jaskółki. Jaskółki czarno-białe brylanty fruwające w przestrzeni. I tak siedząc pewnego razu w roku a.d 2015 jedna jaskółka uderzyła w okno. Odbiła się i zleciała na ziemię. Podbiegłem szybko do niej, zerwałem się z krzesła i wziąłem ją na ręce. Serce podeszło mi pod żołądek. Ocknęła się. Trzymałem ją w dłoniach dotąd, aż jej odeszło. Wypuściłem ją z powrotem w górę. Leć ! I poleciała. Wiem, jestem może nienormalny, ale cieszyłem się jak małe dziecko. Zaczałem się śmiać i skakać na podwórku. Kolejny przypadek miał miejsce parę dni później. ( zawsze się zastanawiam co się dziej z ptakami wtedy, co jest podwodem takiego zachowania) Kolejna jaskółka. Kolejny upadek. Kolejny raz wziałem ją na ręce. Położyłem tym razem na blacie. Po mału jej odchodziło. Musiałem pomóc. Nie wiem jak, ale wewnętrznie się spiąłem i pragnąłem z całego serca żeby się udało. Wziałem ją w ręce i moje dłonie posłużyły jak katapulta. Prośby moje zostały wysłuchane. Poleciała. A ja ? A ja jak małe dziecko zacząłem płakać ze szczęścia.
Wharton pisarz. Wharton mistrz. Wharton czarodziej. Zła praca, cierpienie wokoło, widoki nie przeznaczone dla naszych oczu, dla naszego umysłu uciekamy w swój świat. Czasem uciekamy na zawsze. Lęk, strach musi być obecny w naszym życiu, ale jeżeli jest go za dużo , nasz umysł również ucieka. Błądzi. Szaleje. Zasnuwa go mrok.
Katatonia. Schizofrenia. Zaburzenia psychiczne. Zaburzenia metaboliczne. Zwalnianie funkcji życiowych. Zaburzenia afektywne. Strach przed cierpieniem, bólem. Upadki i wypadki w dzieciństwie. Trudne dzieciństwo. Burzliwe dojrzewanie. Niezrozumienie. Odrzucenie.
Ptasiek stworzył inną postać . Stworzył innego chłopca, a może raczej inny organizm. Chciał latać. Latać we wszystkich dostępnych formach , rozumianych pod postacią latania. Wolność całkowita. Ucieczka z jednego do innego i jeszcze z innego do następnego świata.
Czasami miałem wrażenie, że To Alfonso stworzył Ptaśka w swoim umyśle. Wyimaginowany przyjaciel. Najlepszy, jedyny, idealny. Bardziej wrażliwy. Z kolei on znowu tworzy kolejną postać. W pierwszym przypadku Al. Nie zdaje sobie z tego sprawy, w drugim zdaje sobie sprawę z tworzenia kolejnej trzeciej postaci, ale nie mającej pojęcia kim jest pierwsza postać. Niedopuszczanie do siebie wiadomości, że jest tylko jedna prawdziwa Al. I jest tylko Al. Ptaśka nie ma i nie było. Jest tylko w naszym umyśle. My tworzymy pozostałe światy i postacie, historie z nimi związane
Pytanie : czy jest Al. i Ptaśiek ? Czy jest ich dwóch czy jest tylko jeden ?
Tak naprawdę do Ptaśka tak rzetelnie powróciłem po prawie 20 latach. Powróciłem ze swojego dzieciństwa i powróciłem do swojego dzieciństwa. . Piękna to była podróż. Sentymentalna.
Jest ich dwóch czy tylko jest jeden ? Wrażliwość. Strach przed światem nas otaczającym. Strach przed wojną. Strach przed śmiercią. Osamotnienie. Brak wyrozumiałości ze strony otoczenia. Pozostaje w takim razie banicja.
Kanarki. Hobby. Pasja. Szaleństwo. Odniesienie się do sposobu bycia, życia. Stabilizacja. Samiczki kanarków jako kobiety. Człowiek jak ptak. Panie z gracją, z klasą idące przez życie. Płyną. Fruwają w przestworzach. Miłość. Małżeństwo. Rodzina. Dobre żony , wspaniałe, opiekuńcze matki. Kanarki samce. Dobrzy, wyrozumiali mężowie, partnerzy, ojcowie. Rodzice. Obowiązki i przyjemności dzielące na pół. Jest nas dwoje. Dzielmy wszystko na pół po równo. Czasem jak zajdzie potrzeba dajemy więcej miłości, a sami narzucamy sobie więcej obowiązków na własne barki. Wyrozumiałość. Cierpliwość. Ufność. Pomoc. Rozmowa. Codzienne małe szczęśliwości. Szczęście dnia codziennego.
Sen. Koszmar. Maligna. Bezsilność. Chora rzeczywistość. Wulgarność otaczającego nas świata i ludzi.
Dusza ludzka. Niczym ptak trzepocze nam w piersiach. Każdy chce żyć. Każdy chce być zrozumiany, kochany, chce czuć się potrzebny. Chce być i chce coś świat dać od siebie. Dać siebie światu.
Niczym ptaki w klatce. Zamknięci w luksusach często, zamknięci w przepychu, ale czy to jest wolność, co to jest za życie ? Wolę kawałek suchego chleba na wolności niż smakołyki w niewoli. Jak nie wolność, to co ? Jak wolność to wolność !
Wolność myśli. Wolność marzeń, tego nikt nam nie zabierze. Nikt. Nigdy.
Inna rzeczywistość niż oczekiwaliśmy. Inna nieakceptowana rzez nasz umysł i przez nasze serce. Chcemy czegoś innego, pragnienie poniekąd zmusza nas do szukania wyjścia, do szukania rozwiązania. Ucieczka.
Dwa ciała jeden umysł. Dwie osoby. Jedna przyjaźń. Prawdziwa męska. Od dziecka, przez dorosłość, trwająca nadal pomimo burz.
Książkę Williama Whartona ,, Ptasiek ‘’ można interpretować naprawdę na wiele sposobów. Doszukiwać się możemy ogromnej ilości odnośników. Symboli. Misterium życia. Nasza rola w życiu innych , i rola innych osób w naszym życiu. Kształtowanie swojej osobowości. Kształtowanie rzeczywistości. Sen życia. Rola człowieka na świecie. Sens istnienia wszystkiego co żyje na tym łez padole.
Siła życia. Siła marzeń. Siła do ich spełniania, pomimo śmiechów, niezrozumienia. Pomimo upadków, zawsze mamy siłę na wzloty.
To nie jest takie proste. Al.(e) każdy ma szansę na swój własny, wielki lot. Latać może każdy, kiedy mocno wierzy w to. Obejrzyj się za siebie. Czujesz , widzisz , one , twoje skrzydła już zaczynają wyrastać u twoich ramion. Czasem jest tak, że ja mam tylko jedno skrzydło, a ty masz skrzydło drugie. Musimy się oboje mocno objąć , żeby polecieć do góry. Wiatr we włosach, spokojny , ukojony umysł…oczy i dusza chłoną widoki, wolność. Gotowi do lotu ?
Prosisz mnie znowu, który to już twój list? By ci odpisać, jeśli tylko bym mógł Jakie postępy poczyniłem na dziś W sztuce latania, najtrudniejszej ze sztuk Co rano windą wjeżdżam prawie na dach Jest tu w osiedlu taki najwyższy blok Codziennie myślę, patrząc z nieba na świat Co będzie, kiedy wreszcie zrobię ten krok Ostatni krzyk, łabędzia nuta I dalej nic w teatrze lalek Ogólnie mówiąc - life is brutal Poza tym wszystko doskonale Wczoraj skoczyłem, miałem skrzydła jak ptak Raz jeden w życiu każdy chyba to czuł Ktoś nagle krzyknął: "Tak to każdy by chciał!" Coś pochwyciło i ściągnęło mnie w dół…….. Krzyk duszy. Krzyk ciszy. Ostatni krzyk łabędzia w butach ! W butach ……zaczynam się odrywać od ziemi. W końcu…..nareszcie.
Pragnienie .Szaleństwo. Ucieczka. Wolność. Wharton. William Wharton.
Poprzednio było 7 obecnie 10/ na 10.
Czy….czy aby na pewno wrócisz…..tu…. Tak znowu wróciłem do książki Williama Whartona ,, Ptasiek ‘’.
Czasem powroty są trudne. Czasem powroty są niemożliwe. A czasem…..a czasem znów, powroty są bardzo ekscytujące. Wracasz po tylu ….czasem latach….wracasz czasem po większych chwilach…..wracasz. Otwierasz drzwi z krzykiem : Wróciłem !....
2018-12-10
William Wharton - ,, Spóźnieni kochankowie ‘’. Jest najpiękniejsza, a zarazem najbardziej smutną historią miłosną jaka miałem okazję przeczytać.
Jack – amerykański biznesman ma bardzo dobrą i dobrze płatną pracę. Lecz tak naprawdę nie jest zadowolony ze swojego życia. Jego życie osobiste to dzieci, których praktycznie nie widzi, z braku czasu i żona Lorrie, którą mocno kocha, ale praktycznie ze sobą nie rozmawiają. Są ze sobą, ale są sobie tak naprawdę obcy. Kolejne przeprowadzki tylko pogarszają ten stan. Wyścig szczurów. Pierwszy w biurze, ostatni wyjeżdża z parkingu. Jack pragnie dać szczęście swojej żonie i swoim dzieciom. Swojej rodzinie. Gubi się jednak w tym wszystkim. Coraz bardziej od siebie się małżonkowie oddalają. W końcu Lorrie zakochuje się w swoim nauczycielu języka francuskiego. Jack dowiaduje się o wszystkim , pozwala jej w tym związku trwać, ale któregoś dnia nie może dalej tak żyć, uświadamia sobie kilka rzeczy. Postanawia zmienić definitywnie swoje życie. Odchodzi. Zostawia wszystko swojej żonie i odchodzi. Ona nie próbuje nawet go zatrzymać. Płacze, ale nie wypowiada tego jednego słowa ,, zostań ‘’. Jest zakochana w swoim kochanku.
Nowe życie. Pewnego dnia Jack spotyka Mirabelle. Przypadkiem wpada na niego , kiedy ten jest zajęty malowaniem. Spełnianiem swoich marzeń. Czy przypadki istnieją ? Akurat…..przypadki.
Mirabelle jest niewidomą kobietą. Karmi gołębie. Czuje się okropnie samotna. Pragnie z kimś porozmawiać. Jak się okazuje los jest dla niej bardzo łaskawy.
Przez dziesięć lat Mirabelle wysyłała karteczki w woreczkach umieszczonych na gołębiach. Czuła się okropnie samotna. Chciała z kimś tylko posiedzieć i normalnie porozmawiać. Paradoksalnie była niewidoma i niewidzialna dla świata. Świat przebiegał obok niej. Nie zauważał. Po tych dziesięciu latach samotności, pewien pan, który czyści dzwonnice znalazł te lisciki umieszczone w truchłach gołębi, które utknęły w wieży. Przyszedł z nią porozmawiać. Poświęcił jej dwa dni. Już wkrótce miało to się zmienić…..
Wharton w swojej książce opisuje szczery, prawdziwy związek. Ona nauczyła go patrzeć inaczej na świat. On nauczył ją być kobietą. W miarę jak się nawzajem poznawali zbliżali się do siebie jeszcze bardziej. Potrafili razem, wspólnie z chęcią spędzać czas. Cieszyli się ze wszystkiego jak małe dzieci. Kiedy człowiek jest bardzo samotny w swoim życiu doceni wszystko, nawet mały promyk światła , który zaświeci w naszym codziennym mroku. Na tym powinna polegać prawdziwa miłosć. Szczerość . Nigdy się tak naprawdę Mirabelle i Jack nie pokłócili ani razu. Nigdy. On i ona byli bardzo wrażliwi. Często zbyt wrażliwi jak na dzisiejszy świat. Swój musiał znaleźć swojego.
Świat jest pełen seksu, ale brakuje w nim miłości. Żona Jacka nie była z nim szczera nawet w łóżku. Kochali się zwyczajnie, kiedy ona poznaje kochanka tamten uczy ją różnych rzeczy w sferze intymnej. . Szara myszka staje się wampem i testuje swoje, a raczej pomysły kochanka w łożu małżeńskim. Mąż na tyle ją kocha, że godzi się na wszystko. W końcu nie wytrzymuje, odchodzi. Pragnie na koniec tylko jej szczęścia. Niech żyje z kochankiem, da jej rozwód aby była szczęśliwa.
Tak naprawdę Lorrie nie kochała męża. Fascynacja erotyczna przesłoniła jej umysł. Kiedy kochanek odszedł od niej i wrócił do rodziny, przejrzała w końcu na oczy. Zaczęła tęsknić do męża. Pragnęła aby wszystko było tak jak dawniej. Czyż tak często nie jest w życiu, że doceniamy kogoś, kogo już nie ma obok nas. Kiedy już nie usłyszymy ,, kocham cię ‘’ , a może nawet nie chodzi o słowa, a o uczucie, że ten ktoś naprawdę nas kiedyś kochał. Kiedyś. Naprawdę. Kochał. Kochał. Docenimy tą drugą osobę, kiedy wokół nas pozostanie za dużo wolnej przestrzeni. Dusiliśmy się w tym związku, teraz mamy aż za dużo tego wolnego powietrza.
Dwie różne kobiety. Pierwsza pozwala się kochać. Uprawia seks zarówno z kochankiem jak i mężem. Wyuzdana. Wulgarna. Posiada co prawda sumienie, ale nie posiadała hamulców. Zostaje sama. Kochanek wybrał rodzinę, ona była tylko kolejną przygodą w jego życiu. On był jej nieprzygodą. Druga kobieta kocha Jacka naprawdę. Cieszy się jak małe dziecko ze wszystkiego. Wspólne śniadania. Wspólna wypita kawa, wspólne spacery. Wspólne rozmowy. To dla niej znaczy wszystko. Tak powinno być. Ja również jestem tego samego zdania. Z kochaną osobą możemy robić cokolwiek, gdziekolwiek , jakkolwiek ważne, że jesteś TY obok mnie, najważniejsze jest to, że jesteśmy razem.
Szczery śmiech. Szczerość. Ciekawość. Pragnienie szczęścia dla tej drugiej osoby. Wzajemny szacunek. Pomoc. Zainteresowanie. Telepatia. Dziecięca radość z mojej strony, że mogłem sprawić ci przyjemność. Cieszy mnie to. Dawanie radości cieszy mnie bardziej jak jej otrzymywanie.
Chcesz być częścią mego życia ? Po prostu kocha, szczerze, mocno i prawdziwie.
Piękny jest opis aktów miłosnych pomiędzy Mirabelle , a Jackiem. Nie ma tutaj wyuzdania. Ona nie brzydzi się jego ciałem ( jak to było w przypadku żony ), on nie brzydzi się jej ciała. Kochają się czule, namiętnie. Już sam dotyk potrafi sprawić prawdziwa rozkosz. Samo dotykanie palcami, sama obecność obok nagiego ciała sprawić może drugiej osobie nieziemskie uczucie .
Wieczorowa suknia, która trochę została nadgryziona przez czas, piękny frak, prawdziwy jedwabny szapoklak nieważne , że z sekundhandu, ważne, że idę ze swoją królową na kolację. To jest ważne. Ja widzę swoją królową, ty widzisz swojego księcia. Chichoczemy jak małe dzieci. Świetnie się bawimy , cały świat wtedy nie liczy się.
Wieczorem….a wieczorem …..wypijmy…likier gruszkowy. Pragnę wznieść toast za najcudowniejszą kobietę na świecie, dla której podobnie jak dla tej gruszki zamkniętej w butelce czas się zatrzymał. Kocham cię i zawsze będę cię kochał.
Zasmarkana, zapłakana, smutna. W wieczorowej sukni czy w starym szlafroku dla mnie zawsze będziesz naj…..zawsze będziesz moją królewną.
Sam akt główny, kochanie się , wejście w kobietę nie musi być tym głównym aktem przedstawienia. Można kobietę doprowadzić do szału zmysłów inaczej. A połączenie zarówno penetracji i innych pieszczot doprowadzi do trzęsienia ziemi. Widząc to, widząc te oczy u kobiety i jej wyraz twarzy, samemu można potem odlecieć w kosmos. Ona i on razem wspólnie odlecieli w inny świat, w inną galaktykę. Bardzo pięknie opisał to William Wharton. Seks zapoczątkowany niewinnością, na paluszkach, a kończący się niewyobrażalną rozkoszą. To jest to !
Czary i magia. Telepatia. Rozumienie się bez słów. Cieszenie się z małych radości. Wybuchy śmiechu ze szczęścia. Prawdziwe, szczere uczucia. Prawdziwa miłość. Ona pokazała mu świat nauczywszy się wrażliwości od gołebi. On sprawił, że poczuła się najpierw kochana, potem sprawił , że stała się kobietą, odkrywając przed nią uroki kochania się. W końcu sprawił, że poczuła się jak kobieta kochana. Kochała i była kochana. Jej twarz do końca rozświetlał uśmiech.
Cieszy mnie to, że w końcu przeczytałem w jednej książce wszystkie swoje myśli. Może jestem romantyczny frajer, ale dla mnie właśnie tak powinna wyglądać prawdziwa miłość.
Można uprawiać seks, ale można też się kochać. Czule. Odczuwać miłość nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Tracić kontakt z rzeczywistością podczas miłosnych uniesień. Uprawiać seks, a kochać się to nie to samo.
Można rozmawiać albo nie rozmawiać, tylko żyć obok siebie udając, że żyjemy razem. Ale tak naprawdę żyjemy oddzielnie. A można porozumiewać się często bez słów. Szpetem do mnie mów. Mów do mnie bez słow. I proszę rozmawiaj także ze mna całe życie. Ja tego chcę, ja tego pragnę.
Można patrzeć na zegarek kiedy druga osoba siedzi obok nas, chcieć aby to szybko się skończyło , zajmiemy się swoimi sprawami, a możemy również celebrować każdą minutę, ba ! każdą chwilę spędzoną razem, wspólnie
Mirabelle i Jack. Nauczyli się nawzajem życia, chociaż zdawać by się mogło , że ich życia dawno to co najlepsze mają za sobą. Błąd. Miłość otworzyła im oczy na drugiego człowieka. Na świat. Na samych siebie. .
On ją codziennie czymś nowym zaskakiwał. Ona również. Dzień po dniu oboje sprawiali sobie nawzajem przyjemność. Robili niespodzianki i co najważniejsze oboje potrafili się z tych pozornie błahych prezentów cieszyć. Cieszyli się szczerze, widać było to po ich zachowaniu, po ich szczerym uśmiechu i po ich oczach. Pełne iskier, pełne blasku ich oczy same się śmiały. Ich oczy pałały szczęściem. Dziecinnym. Prostym. Dorosłym. Genialnym.
Nie zdradzę Wam finału. Nie odbiorę czytelnikom tych zasmarkanych chusteczek, opuchniętych oczu od łez. Momentami nie dało się tego czytać. Musiałem przerywać. Nie da się opisać wszystkiego , nawet nie chcę tego robić , bo nie umiał bym ubrać w słowa wszystkiego co ja przeżyłem, czego doświadczyłem, czego doświadczył mój umysł i moje serce czytając książkę.. ,, Spóźnieni kochankowie ‘’. Jedno wiem na pewno. Cieszy mnie ta historia, bo po pierwsze jest prawdziwa. Tak jest prawdziwa. Po drugie ? Po drugie książka jest spisem wszystkich moich myśli. Mojego postrzegania zarówno na miłość jak i na kobietę. Tak właśnie powinno się kochać.
Odkrywać się na nowo codziennie nawzajem. Dzień po dniu. Kochać się szanować. Słuchać i słyszeć. Mówić. Pragnąć szczęścia dla tej drugiej osoby. Cieszyć się z małych rzeczy. Być po prostu być. Znam cię na pamięć, czytam z ciebie jak z książki, ale coś nowego chcę i pragnę i widzę w tobie. Każdy dzień, każda chwila życia spędzona z tobą jest najlepszą z moich chwil. W sukni wieczorowej, w eleganckich butach, w starych dżinsach , w powyciąganym swetrze, w starych znoszonych adidasach, prosto od fryzjera czy rankiem rozczochrana gdzie każdy włos patrzy w inną stronę dla mnie…..będziesz zawsze najpiękniejsza. Zawsze będziesz…. wczoraj……dziś……..jutro……za 40 lat zawsze będziesz taka sama. Naj.
Lorrie i Jack / i Mirabelle i Jackues . Ten sam mężczyzna, ale nie taki sam. I inna kobieta.
Nie sztuką jest zatrzymywanie drugiego człowieka na siłę. Prawdziwą sztuką jest dać komuś wolność….. i sprawić by nie chciał odejść. Samotność. Miłość. Magia. Fantazja……
Czy polecam ? Jeżeli chcecie przez cały czas płakać i chodzić zasmarkani to z całą stanowczością polecam :D
William Wharton - ,, Spóźnieni kochankowie ‘’. Jest najpiękniejsza, a zarazem najbardziej smutną historią miłosną jaka miałem okazję przeczytać.
Jack – amerykański biznesman ma bardzo dobrą i dobrze płatną pracę. Lecz tak naprawdę nie jest zadowolony ze swojego życia. Jego życie osobiste to dzieci, których praktycznie nie widzi, z braku czasu i żona Lorrie, którą mocno...
2018-12-30
William Wharton- ,, Tato ‘’ Opowieść o tacie, o synu, miłości, poświęceniu i prawdziwym życiu ze wszystkim jego plusami i minusami. Życiowymi obowiązkami. Człowieczeństwo według Whartona.
Bardzo mocna więź pomiędzy ojcem i synem. Podczas choroby ojciec i syn bardzo się do siebie zbliżyli. Zaprzyjaźnili. Przez ten okres chorobowy poznali się jak nigdy dotąd. Jack i John nadrabiają stracone lata. Wysiłek, poświęcenie. Miłość. Opieka. Szacunek.
Pisarz w swojej książce pokazał nam przepis na dobrego syna. W sumie mało powiedziane dobrego. Ta książka jest przepisem na idealnego syna. Pomimo tych wszystkich niegodności, chwil zwątpienia , złości, Johnny nie zostawia ojca. Mało tego obwinia się , i zarzuca samemu sobie, że są momenty, że źle opiekuje się rodzicem i oddaje pod opiekę specjalistów aby nie popełnić błędu, boi się , żeby jego nieuwaga czy brak doświadczenia nie doprowadziły do tragedii- a w końcowym efekcie do śmierci ojca. W sumie to nie ojca. Bo Wharton w bardzo czuły sposób pisze o rodzicu. Przez całą książkę syn zwraca się do niego TATO. Dwa słowa zaledwie czteroliterowe. TATA i MAMA. Cała kwintesencja naszej miłości . Sens życia. Egzamin z człowieczeństwa.
John miał bardzo trudny egzamin. Jego tato przechodzi coraz większe stany chorobowe. Zaczęło się od badania urologicznego, a skończyło się na schizofrenii i ostatecznej katatonii, komie.
Wharton mistrz pióra pokazuje nam życie z bliska. Prawdziwe. Nie jakieś tam mdłe , nierealne opowiastki , tylko prawdziwe życie. Podejmuje się także odpowiedzieć na wiele pytań jakie sobie zadajemy my samy w życiu. Wharton pokazuje problem choroby. Problem starości. Problem pogodzenia się ze starzeniem ciała i umysłu. Problem odwieczny życia i śmierci.
Częściowa rezygnacja ze swojego życia na rzecz rodziców. Opieki nad nimi. Wszystkie trudy jakie opisał autor w swojej książce na temat problemów, dylematów i znaków zapytania są realne. Prawdziwe.
Przełamanie wstydu. Mycie czy rozbieranie, ubieranie nagiego rodzica. Jesteśmy wychowani w kulturze takiej, że nagość pojmujemy ze wstydem. Owszem co innego widzieć obcego człowieka nago, czy małżonka, chłopak widzi nagą dziewczynę, dziewczyna chłopaka, ale co się staje , kiedy musimy rozebrać swojego rodzica do naga i umyć w wannie z esktrementów. Ubrać ponownie i tak dzień po dniu. Wstyd jest, ale jest też obowiązek. Musimy to zrobić. Po prostu musimy, nie mamy wyjścia.
Karmienie rodzica. Patrzenie na jego ból, na jego niedołężność. Na jego słabość. To też poruszył Wharton w swojej książce.
Schizofrenia. Jej pozytywne aspekty i negatywne. Rozszczepialność umysłu. Szaleństwo w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Inne , dwa lub więcej światów w naszym umyśle. Pięknie opisane. Mistrzostwo świata panie Williamie !
Mama. Nieumiejętność okazywania uczuć. Traumy z dzieciństwa i różnorakie fobie, których wynikiem jest w przyszłości brak ciepła , brak uczuć zarówno w stosunku do męża jak i dzieci. Tyrania. Dyktatura. W głębi serca chcemy być kochani i chcemy kochać, ale nie umiemy się przełamać. Nie umiemy okazywać uczuć. Nie potrafimy. Nie umiemy się cieszyć. I nie umiemy dawać prawdziwego, takiego naturalnego szczęścia. To co jest to tylko okruszki. A może być więcej, dużo więcej, inaczej, lepiej, mocniej. Betty tego nie potrafi. I dlatego też ta cała złość jest wylewana na całą rodzinę. Uparta. Nie umie i nie potrafi odpuścić. Wszyscy muszą chodzić wokół niej jak w zegarku, wtedy będzie szczęśliwa na swój sposób. Ale czy będzie szczęśliwa ? NIE. Czy inni będą szczęśliwi ? NIE. Dla świętego spokoju nie chcą się kłócić i ustępują tyranowi na drodze w życiu. Tu właśnie nastepuje też rozszczepialność. Chcemy kochać – nie umiemy. Chcemy być kochani- swoim zachowaniem nie pozwalamy na to.
Dorastanie. Starzenie się. Wizja życia . To prawda mężczyźni nigdy nie dorastają. A to dlatego, że muszą być w głębi duszy wrażliwi. Muszą cieszyć się z małych rzeczy jak dzieci. Oraz także w chwilach smutnych, czy tragicznych, ciężkich dla psychiki , ciężkich zarówno dla ciała jak i ducha musimy mieć zawór bezpieczeństwa. Ucieczkę do innego świata. Naszego. Wyimaginowanego, stworzonego przez naszą wrażliwość. I umysł. W tym momencie nasz mózg i serce razem tworzyły ten świat. Dlatego też mężczyźni nie dorastają. Małe dzieci. Kiedy zajdzie potrzeba postępować rozważnie. Jak dorośli . Podejmować męskie, ważne decyzje, odpowiednio zareagować. Kiedy przyjdzie znowu ten moment, inny zapłakać prawdziwie. I w końcu żeby nie oszaleć w nawale problemów i trosk zachowywać się jak małe dziecko , które trzyma swoje zabawki. Założyć czapeczkę z wiatraczkiem i dać nura do swojego prywatnego świata. Tego takiego ,, naszego ‘’.
Mózg. Rozum. Choroba. O mózgu lekarze tyle wiedzą, tylko tyle, że jest i mniej więcej jak on działa, z naciskiem na mniej. Im więcej nad nim pracują, poświęcają czasu i pieniędzy, trosk uwag, o tyle wprost proporcjonalnie mniej wiemy o narządzie zwanym dalej mózgiem .Paradoks mózgu.
Jak wcześniej pisałem człowiek musi czasem uciekać do swojego świata, a co się stanie jeżeli pod wpływem choroby uciekniemy do niego na zawsze lub też będziemy żyć na krawędzi ich obu? I w sumie nie będziemy posiadać wiedzy i pewności który jest ten prawdziwy ? Na tym polega właśnie rozszczepialność.
Książka o szacunku. Szacunek do rodziców pomimo problemów. Książka o czasie. To co było, to co jest i to co może być, to co będzie. Czas łączy nas z ludźmi i czas nam ich również niestety odbiera. Szacunek do ludzi i szacunek do czasu. Paradoks kolejny. Fantastyczny. Szanujmy czas i ludzi w czasie kiedy są z nami, obok nas.
Łzy. Złość. Choroba. Problemy. Miłość. Małżeństwo. Rodzina. Dzieci. Dom. Wharton dał z siebie wszystko. Odrobił lekcje. Na piątkę z plusem. Pokazał czytelnikowi co jest ważne w życiu. Co jest najważniejsze. Pokazał nam również jak możemy, jak mamy się zachować żeby być dobrym synem, córką , mężem czy żoną. Autor to wszystko poruszył i opisał w swojej książce. Wszystkie relacje międzyludzkie. Te prawidłowe i te nieprawidłowe, negatywne, wybrakowane. Ale czytając Whartona możemy zweryfikować swoje życie, możemy poddać analizie swoje zachowanie wobec innych, czy nawet zachowanie wobec samych siebie nawet.
Prawdziwa miłość to nie kwiatki, czekoladki czy miłe wakacje, ale prawdziwa miłość to poświęcenie. To czas. To troska. To nie tylko nasz śmiech, ale też łzy. Łzy nie tylko z radości, ale także łzy ze strachu o tą drugą osobę, łzy smutku. Łzy z bezsilności.
,, Tato ‘’ opis człowieka takim jakim jest. Kochać to nie znaczy stworzyć sobie człowieka na nasze wyobrażenie, na nasze widzimisię, ale kochać człowieka to zaakceptować takim jakim jest.
Tak naprawdę mógłbym jeszcze więcej Wam opisać wrażeń, emocji zawartych w tej książce, ale nie wiem jakbym się starał i tak nie potrafię tego pokazać tak jak tego dokonał Wharton. Książka niezwykle ciepła. Pełna miłości, smutku, obawy, ale jakże prawdziwa. Taka nasza .Ludzka. Pełna człowieczeństwa. Pełna uczuć, wszystkich uczuć na jakie jest zdolny do wyrażenia człowiek.
Ta książka jest swoistą mapą dojścia do skarbu. A to cwaniak z tego Williama. Dał nam mapę z ukrytym skarbem ! Ciężko było , ale znalazłem. Kopałem głęboko szpadlem, kopałem głęboko wgłęb ludzkiej duszy i serca ludzkiego , kopałem wokół ludzkiego umysły i na samym końcu, kiedy wszystkie punkty się idealnie połączyły w jedno odnalazłem skarb.
Nawet żebym chciał to i tak nie odnajdę w tej książce żadnych wad. Nie ma.
William Wharton - ,, Tato ‘’ to piękna podróż do ludzkiego wnętrza. Umysł i serce. Człowiek to najpiękniejsze dzieło Pana Boga. Szaleństwo umysłu i serca, szaleństwo w pozytywnym słowa tego znaczeniu to preludium szczęścia. Sens życia na tym świecie.
Majstersztyk !
William Wharton- ,, Tato ‘’ Opowieść o tacie, o synu, miłości, poświęceniu i prawdziwym życiu ze wszystkim jego plusami i minusami. Życiowymi obowiązkami. Człowieczeństwo według Whartona.
Bardzo mocna więź pomiędzy ojcem i synem. Podczas choroby ojciec i syn bardzo się do siebie zbliżyli. Zaprzyjaźnili. Przez ten okres chorobowy poznali się jak nigdy dotąd. Jack i John...
2019-01-08
William Wharton- ,, Rubio ‘’ czyli świat oczami Williama i takich jak on. Wharton zmusza do refleksji. Po raz kolejny.
Czymże jest życie ? Czymże jest szczęście, takie …pełne…szczęście takie do łez. Iluzja szczęścia i prawdziwe szczęście. Jego wartość. Cena.
Czasami wydaje się nam, że jesteśmy szczęśliwi. Zakochujemy się z wzajemnością w kobiecie czy w przypadku pań w mężczyźnie, myślimy, że będzie zawsze dobrze, szczęśliwie, wesoło. Tak niestety nie jest. Życie w większości składa się z szarych barw. Szczęścia trochę jest. Nie za dużo, nie za mało. Jest w sam raz, o ile umiemy się nim tak naprawdę cieszyć. Nasz główny bohater myślał, że jest szczęśliwy w swoim związku. Potem zobaczył, że jednak nie był. To owe szczęście, które go spotkało z pierwszą żoną było tylko iluzją. Każde z nich brał od życia tylko to co chciał, brał tylko to co najlepsze. Egoiści. Żadne z nich nie przyłożyło ręki aby to drugie było szczęśliwe. Każde z osobna i razem tylko brało. Brało, brało , brało i nie umiało się nic drugiemu człowiekowi dać, podarować, ofiarować, nie potrafili się poświęcić. Liczyła się tylko kariera, pieniądze, zwiedzanie świata. Same przyjemności. W końcu zobaczyli, że w sumie nic ich tak naprawdę ze sobą nie łączy. Seks też był tylko pod przymusem, kiedy ona chciała uważała, że jest bykiem rozpłodowym i musi mieć ochotę i chęć kiedy tylko ona chce. On się na to godził. Sam również seks traktował jak swego rodzaju rozrywkę. Rozładowanie napięcia. Upuszczenie płynów fizjologicznych. Oboje zmierzali w przepaść. Koniec. Upadek. Rozwód.
Chęć zmian. Nowe miejsce. Stary ja , ze swoimi demonami, koszmarami. Narodziny pasji. Narodziny nowego człowieka……ale czy aby na pewno ?
William Wharton zabiera czytelnika po raz kolejny w piękną, a zarazem dramatyczną , pełną tajemnic przygodę do ludzkiego wnętrza. Kolejny raz mnie autor zachwycił. Książka jest co prawda bardzo krótka, bo liczy sobie zaledwie 170 stron, ale to wystarczyło. 170 stron. Zaledwie albo aż, wystarczy aby opisać człowieka, pokazać innym drogę, wytknąć błędy i spróbować zawrócić, nawrócić człowieka na jego drogę życia.
Nasz główny bohater doskonale odnajduje się w nowej rzeczywistości. Dostał się do pięknego miejsca. Cudowne zapachy. Urocze wschody i zachody słońca. Spanie pod gołym niebem w rozgwieżdżoną ciepłą noc. Wspaniały smak nowych potraw. Nowe życie. Nowy ja. Nowe znajomości. Przyjaźń z rodziną Ramos. Żyć nie umierać. Prawda ?
Pasja. Remont starego domu- budowa nowego domy. DOMU. Nie budynku, pomieszczenia, ale domu. Miejsca gdzie nie tylko się śpi czy spożywa posiłki, ale miejsca gdzie się żyje, miejsca do którego się zawsze wraca. W końcu dom to miejsce gdzie mamy zawsze wrócić. Możemy.
Próba przewartościowania swojego życia. Próba naprawienia błędów z przeszłości. Próba życia. Egzamin z życia. Z człowieczeństwa.
Czy w tak pięknym miejscu w jakim się znalazł Rubio, miejscu, który przypomina raj człowiek może być nieszczęśliwy ? Czy to w ogóle jest możliwe ? Jak to jest możliwe ? W tak pięknym miejscu , jak to jest możliwe, nie to przecież niemożliwe, żeby można było w raju być nieszczęśliwym. Można i o tym nasz bohater się przekonał za jakiś czas. Wraz z upływem czasu przekonał się czym jest szczęście. Jak łatwo jest je stracić. Wystarczy czasem jeden gest, jedno słowo lub jego brak. I szczęście pryska. Ulatuje.
Różne oblicza samotności. Każdy z nas jest samotny, do szczęścia potrzebuje drugiego człowieka. To nie miejsce powoduje, że jesteśmy szczęśliwi, tylko ludzie to robią. To nie miejsce, to nie czas. To drugi człowiek obok nas. Miejsce jest tylko dodatkiem. Czas musimy go szanować i docenić. Czas swój poświęciła nam druga osoba. Poświęciła się. Poświęcenie się dla drugiego człowieka tym jest szczęście.
Dolores. Pragnęła szczęścia. Chciała być tylko z nim. Bez względu na wszystko. Tylko z nim. Miłość jest prosta, a jednocześnie genialna. Jeżeli miłość jest ślepa, to w każdym bądź razie, kto nigdy nie kochał tak naprawdę nigdy tak naprawdę nie żył. Miłości zawsze i w każdej minucie towarzyszy szaleństwo.
Egoizm . Rubio nie sprostał zadaniu jakie wyznaczyło mu życie. Miał zostać ojcem. Miał. Do zrobienia dziecka potrzebny jest penis. Ale do bycia ojcem potrzebne są jaja. Kiedy Dolores zachodzi w ciążę, bardzo się boi. Boi się rodziny. Otoczenia. Pamiętajmy w co i jak wierzyli Hiszpanie w czasie kiedy Wharton opisuje swoją historię. Inna tradycja. Inne wierzenia. Inne spojrzenie na świat, na kobietę i mężczyzn. Inne, odrębne spojrzenie na związek mężczyzny i kobiety. Inne normy, sposób zachowania. Wszystko inne, ale jakby takie same.
Szanuj kobiety. Jeżeli kobieta rozbierze się przed Tobą do naga szanuj ją. Jeżeli kobieta odda Ci się cała szanują ją. Jeżeli kobieta odda Ci ciało , duszę i umysł szanują ją i kochaj. Jeżeli kobieta nosi w sobie twoje dziecko. Szanują ją, kocha i noś ją na rękach. Od tego w końcu jesteś mężczyzno. Dorośnij. Zarośnięte jądra i penis stający na baczność, muskulatura, testosteron to nie atrybuty męskości. Męskość to umiejętność odpowiadania za swoje słowa i czyny. Umiejętność ochrony tych na których ci zależy. O ile ci zależy.
Rubio przekonał się czym jest prawdziwe szczęście. Przekonał się również czym jest prawdziwa miłość . Dziwił się. Nie chciał w nią uwierzyć. Nie chciał uwierzyć w miłość i paradoksalnie nie chciał uwierzyć w Dolores. Stracił wszystko. Stracił miłość, stracił Dolores, stracił szansę na normalne, szczęśliwe życie. Poukładane życie ,nie pełne jak dotychczas chaosu ,ale pełne spokoju. Życie pełne szczęścia, pełne , wypełnione pełnią radości, uśmiechu, napakowane tym co wartościowe, ważne i najważniejsze, cenne.bezcenne. Wszystko to stracił, bo był egoistą. Nie umiał w porę zawalczyć o kobietę swojego życia.
Wiem, że się boisz. Nie bój się…..każdy Twój lęk nie zmieści się nawet w Twojej torebce…..nie bój się …obejmij mnie….ja wezmę Twój lęk w mojej zmieści się ręce.
Serce biły im gwałtownie. W raju , w tym w którym przyszło mi mieszkać nie było dla ich związku miejsca. Żyli pośród intryg powodzi. Za oknem świat, które żadne z nas nie chce.
Najpierw nauczył ją pływać. Potem ona dzięki miłości nauczyła się latać. Jego zadaniem było nauczyć ją życia. I być z nią w jej życiu. Kimś ważnym. Najważniejszym. Ona chciała być częścią jego życia, zaczęła się przyzwyczajać. Przyzwyczaiła się za bardzo. Tak po prostu za bardzo go polubiła. Za bardzo…..
Nieskażona. Niezepsuta kobieta i jej miłość. Jej spojrzenie na mężczyznę. Świeże. Nowe. Dobre. Tylko jednego chciała. Żeby był z nią. Tylko tyle.
On. Sam nie wiedział czego chciał. Pragnął w sumie szczęścia , otrzymał je. Kiedy przyszło nie umiał go docenić. Nie potrafił i nie chciał o nie zawalczyć. Miał zostać ojcem. Chciał jednak poddać ją zabiegowi usunięcia dziecka. Aborcja. Lek na problem. Rozwiązanie problemu. Ostateczne. Ale czy jedyne ? Czy w końcu ciąża jest problemem ? Czy była ? Dla Rubia w jakiś stopniu na pewno.
Niedojrzały emocjonalnie. Nie dojrzały psychicznie. Fizycznie jak najbardziej, ale to tylko ciało było dorosłe, jak u mężczyzny. Uczucia, umysł. Nie.
Na smutku całe światy zbudowano
I wielkie cuda z tęsknoty wymarzono
To tylko małe łezki, kochanie, niech płyną
I ułóż głowę na mym ramieniu
Za moim oknem świat wyruszył na wojnę
Czy ty jesteś tą, na którą czekałem?
Wkrótce się dowiemy, prawda?
Gwiazdy wybuchną na niebie
Lecz tak się nie dzieje, nieprawdaż?
Gwiazdy mają swą chwilę a potem umierają
Był taki człowiek, który mówił cudowne rzeczy
Chociaż nigdy go nie spotkałem
Powiedział "Kto szuka, znajduje
A kto kołacze, temu otworzą"
W moim umyśle widzę cię w ruchu
I myślę, jak czasem blisko jesteś
I jak każda najmniejsza rzecz zwiastuje mi ciebie
Drżą struny mego serca, drżą pytaniem
Czy ty jesteś tą, na którą czekałem?
Biją kościelne dzwony. Na drodze pył i kurz. Na niebie świeci słońce. Piękna pogoda. Latają ptaki. A ty czujesz pustkę w swoim życiu. Mrok. Idziesz za konduktem. Uświadamiasz sobie, że ptaki zapłaciły wysoką cenę za umiejętność latania. Nie mają palców ani rąk , muszą zdobywać i jeść pokarm dziobem. To jest cena za skrzydła. Każdy musi za wszystko zapłacić w swoim życiu.
Jaka cena jest za szczęście ? Jesteś tą cenę w stanie zapłacić ? Chcesz być ta naprawdę szczęśliwy / a ?
Słyszę śmiech. Swój śmiech. Twój śmiech. Nie….to nie jest prawda . To obłęd. Śmieję się jak szalony, porwany obłędem człowiek. Zrozpaczony . Twój śmiech…..jest już tylko w moim umyśle, utknął tam na zawsze. Twój obraz , twoja twarz. oczy….siedzą tylko w mojej głowie…..czuję dotyk…Twojego ciała…..czuję zapach Twoich perfum…..to tylko złudzenie…..to tylko tęsknota……Ciebie….Dolores ….juz nie ma…….nie ma. To wszystko moja wina…..przepraszam……przebacz…….
Więc chodź pomaluj mój szary świat swoją kredką.
Zawsze po lekturze Whartona jest mi się ciężko pozbierać. Zbieram swoje atomy i łączę je na nowo. Nostalgia. Piękno. Tajemnica. Marzenie. Nie, no po prostu majstersztyk.
Dużo, dużo więcej można by było napisać o książce Whartona,, Rubio ‘’. Opis życia mieszkańców małej hiszpańskiej wioski. Tradycja. Charakter. Podejście do życia. Normy, zasady. Opis przyrody. Opis remontu domu, bardzo dokładny. Szczegółowy. Fascynujący. Wciągający. To i wiele, o wiele więcej znajdziecie w tej książce. Samo życie. Takie jakie jest. Szarość ze smugami szczęścia, smugami dla których warto żyć.
Poświęcenie – kwintesencja szczęścia. Trzeba tylko to pojąć. Dorosnąć. Docenić. Zatrzymać.
PS. Jeżeli nie lubicie czytać ambitnych książek, pięknych, książek, które pozostaną w pamięci na całe życie to stanowczo odradzam .
William Wharton- ,, Rubio ‘’ czyli świat oczami Williama i takich jak on. Wharton zmusza do refleksji. Po raz kolejny.
Czymże jest życie ? Czymże jest szczęście, takie …pełne…szczęście takie do łez. Iluzja szczęścia i prawdziwe szczęście. Jego wartość. Cena.
Czasami wydaje się nam, że jesteśmy szczęśliwi. Zakochujemy się z wzajemnością w kobiecie czy w przypadku pań w...
2019-01-29
Człowiek żyje i cały czas pisze swoją książkę. Książkę prywatną, osobistą, sentymentalną. Człowiek jest jak książka, cały czas się pisze, przez całe jego życie, człowiek jest książką, którą możesz poznać, ale nie oceniaj jej ani po okładce, ani po pierwszych wersetach, stronach, musisz przeczytać ją od deski do deski. Całą książkę musisz przeczytać. Chcąc kogoś, dobrze poznać musisz go zechcieć przeczytać……zajrzeć w głąb ludzkiej duszy. Zajrzeć do wnętrza tam gdzie bije jego serce. To tam powstają marzenia. Zaciekawić się umysłem, tam gdzie powstają zazwyczaj problemy, kiedy dyrektor rozum kłóci się z pracownikiem na cały etat / i nadgodziny niepłatne/ sercem.
Al. (bert ) Willy. Duaime. ( do aim ! ) celuj. Strzelaj . Żyj. Uciekaj.
William Wharton – Nigdy mnie nie znajdziecie. Wiesz co Whartonie ? Dużo Ciebie w tej książce. Wiesz co jeszcze chcę Ci powiedzieć ? Jesteś magikiem. Potrafisz czarować.
Miłość. Małżeństwo. Rodzina. Wharton ciągle o tym pisze. W kółko. W kółko. W kółko to samo chciało by się rzec . Wciąż wbijasz mi to samo do głowy. I bardzo dobrze. Kultywujesz tradycję. Pokazujesz co jest ważne i najważniejsze w życiu. Pokazujesz ludziom drogę, pokazujesz, wskazujesz innym jak mają się zachować w życiu.
Druga wojna światowa. Ludzkie tragedie. Śmierć, płacz, strach, lęk, obawa, kalectwo . Bezsens wojny. Świadomość do czego prowadzi wojna. Świadomość pukająca nam do głowy, z pytaniem. Po co , dlaczego w imię czego Niemcy idziecie z bronią w ręku. Przecież dobrze wiecie, że jest to szaleństwo. Uwierzyliście szaleńcowi, który obiecał wam raj, a tak naprawdę rozpętał piekło.
Pandemonium. Prawda która mogłaby uwolnić dusze jest pogrzebana wewnątrz Słodkiego Piekła Ukryta przez niedowierzanie zagadka pozostaje nie odkryta w Słodkim Piekle
Wycieńczony przez złość i smutek Zaniepokojony przez zazdrość i chciwość. Tajemnica pragnąca uwolnienia .Jasność ukryta głęboko w Słodkim Piekle
Al. ? Wharton cwaniaku. . Al. z Ptaśka idzie na wojnę. Hodowca kanarków w , której prym wiedzie Ptasia . Ty stary zgrywusie !
Desant na plaży w Normandii. Bitwa o Ardeny. Piekło wojny. Piekło. Słodkie piekło. Pandemonium. Siedzę i płaczę. Jestem zbyt wrażliwy. Nie nadają się na żołnierza, ale mi każą, musze iść, maszeruj i strzelaj. Naprzód marsz. Nie daj się zabić. Nie dam. Nigdy, nigdy . nigdy….Atak z piekła rodem bestie atakują w żelaznych hełmach. Kule świszczą nas . Całują jak kochanki. Bolesne to jednak pocałunki. Nie chcę……nie chcę ! Randka z miną przeciwpiechotną. Ginie mój przyjaciel, to był zaledwie moment. Chwila. I już go nie ma i nie będzie. Następna chwila i dostaje szrapnelem po bebechach, aż flaki wyłażą mi na wierzch, dzięki Bogu sanitariusz był obok. Mój osobisty anioł stróż.
Jestem pijany ze strachu. Pijany powietrzem. Pijany nadzieją. Nic mi nie jest. Czuję się dobrze. Sanitariusz!!!!!!!!!!!! Budzę się w szpitalu w innym świecie. W innym miejscu. Płaczę. Jestem zbyt wrażliwy. Muszę i nie chcę strzelać. Żal mi wszystkich. Siebie. Przyjaciół. Sprzymierzeńców. Wrogów także, żal mi także Niemców. Rozpętali to piekło, ale dali się ponieść szaleństwu, którego nie można zatrzymać. Otworzyli wrota piekieł……słodkie wrota…..piekła ! Wracam do siebie.
Opis wojny. A co oprócz tego ? Piękny opis przyjaźni, silnej więzi wnuczka z dziadkiem, który na łożu śmierci zdradza tajemnicą pochodzenia rodziny i prosi Alberta o jej zachowanie i przekazanie następnym pokoleniom w takiej treści. Powstaje piękna kronika.
Następna wieź. To wieź Alberta z babcią . Z Mary.
Babcia wyobraża sobie, że Al. to jej mąż William/ Will. Chłopak i dziewczyna. Tak się zachowują jakby byli małżeństwem. Dużo ze sobą rozmawiają.
Potem następuje następna przemiana. Albert i Mary piszą do siebie listy. Mnóstwo listów. Babcia w przenośni staje się jego ukochaną, z którą go rozdzieliła wojna.
Wharton ja ..ja nie wiem jak Ty to robisz. Rozszczepiłem się na atomy. Zacząłem się śmiać i płakałem. Łzy leciały jak groch.
Pozytywne rozdwojenie jaźni. Chłopak i dziewczyna. On i ona dla siebie zwariowali. Al. ( Will) i Mary.
Wiesz Will te listy od Ciebie to znak, że jeszcze żyjesz. Maszerują wystraszone łyse pały
Chłopcy idą na wojnę
I jeszcze się zgadza obecności lista chociaż czai się ten Niedobry sen. Mam koszmary. Lękam się śmierci.
Całuje nas las i tulą okopy
Willy pisze listy z wojny
Śmierć jest wszędzie i po trzykroć
Willy pisze listy z wojny
Ptaki nam śpiewają brzydko. To nie moja Ptasia. Nie…nie…..nie !
Willy pisze listy z wojny
Śni mi się panny Violet wilgoć, fiołkowa wilgoć.
Willy pisze listy z wojny
Mary : WIlly, ja doskonale wie, że ten list to znak
Że jeszcze jesteś
Słowa czołgają się cicho
Chłopiec pisze szeptem
Will pisz, kochanie pisz ! Ja wiem, że dopóki idą listy…..ty jeszcze żyjesz ! Żyjesz. Wrócisz ! Kocham Cię ! Pisz, pisz , pisz ! Ja też będę pisać.
Pierwszy raz Alberta i Violet. Było śmiesznie. Nie wyszło do końca tak jak powinno, bo trochę się dziewczyna pobrudziła, ale podobało mi się jej podejście. Dziewczyna, która kocha nigdy mężczyzny nie poniży, nawet jak coś mu nie wyjdzie. Wyrozumiałość. Miłość. Cierpliwość. Zrozumienie. Szacunek.
Marry umiera. Al./ Willy/ ma przeczucia. Dostaje odłamkiem. Wraca z wojny. Wrak człowieka. Pustka w duszy. Łzy w oczach. Chaos w głowie i sercu.
Dwa światy. Wojna i czas pokoju. Jest jeszcze kilka innych światów w tej książce. Autor wszystkie te światy przedstawił krok po kroku. Świat rodziny. Świat obaw. Świat lęków. Świat ludzkich więzi. Świat pierwszej miłości i świat pierwszego pocałunku, świat pierwszego razu. Tajemnica. Magia. Niewinność. Świat niewinności, szczerości. Wstydu. Pragnienia. Mój świat. Marzenia. Odzwierciedlenie tego wszystkiego widzimy na naszych oczach. Uśmiech. Tęsknota. Miłość. Ufność.. Niepowtarzalność. Śmierć. Wojna. Głód. Cierpienie. Zderzenie światów. Wszystkich. Tych zewnętrznych jak i tych wewnętrznych. W tych wszystkich światach próbuje zapanować chaos. Chaos pragnie te wszystkie światy wymieszać , zniszczyć niektóre i wywyższyć inne.
Wharton czaruje. Wharton obnaża i pokazuje. Pokazuje wszystkie piękne i mniej piękne , nie piękne , pokazuje te nie fajne cechy człowieka.
Nigdy mnie nie złapiecie. Ptasiek. Rubio. Spóźnieni kochankowie . Wszystkie te książki czasem się ze sobą łączą. Wharton dużo pisze o ludziach wrażliwych, nieprzystosowanych do takiego, do tego świata, których ich otacza. Dużo Whartona w Whartonie ? Wharton o sobie samym ? Wharton o Whartonie.
Ciekaw jestem książki ,, Al. ‘’ kiedyś na pewno ją w końcu dostanę. Wtedy połączę je wszystkie w jedno. I poszukam wszystkich i zdobędę je wszystkie. Jestem chory na wszystkie dzieła Whartona.
Nieprzystosowani. Wyszydzani. Niezrozumiani. Zbyt wrażliwi. Nie dla tego świata. Tworzą więc własny prywatny świat. Swój własny, gdzie rządzą ich zasady. Świat w którym czują się sobą i żyją tacy sami jak oni. ONI. INNI. Nie znaczy gorsi.
W moim świecie……nigdy……nigdy…mnie nie złapiecie !
Człowiek żyje i cały czas pisze swoją książkę. Książkę prywatną, osobistą, sentymentalną. Człowiek jest jak książka, cały czas się pisze, przez całe jego życie, człowiek jest książką, którą możesz poznać, ale nie oceniaj jej ani po okładce, ani po pierwszych wersetach, stronach, musisz przeczytać ją od deski do deski. Całą książkę musisz przeczytać. Chcąc kogoś, dobrze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-18
,,Al.’’ William Wharton.
Na początku jak to zwykle bywa z takimi dziełami / bardzo niskie noty na portalu czytelniczym/ obawiałem się czy rzeczywiście Wharton zniszczył swoją legendę ? Legendarną część pierwszą jaką był ,, Ptasiek ‘’. Al. jest jego kontynuacją.
Kontynuacją, która co prawda niektórym stoi ością w gardle, ale ja uważam całkiem inaczej. Druga część musiała powstać. Dlaczego ? Ano dlatego, że mamy wtedy pełny, wartościowy obraz człowieka , który musiał wiele, bardzo wiele przejść aby w końcu być szczęśliwym człowiekiem.
Al. to opowieść o marzeniach, które czasem wydaja się szalone. Książka jest pełna różnego rodzaju symboli, które pomagają nam zrozumieć nie tylko to co autor chciał nam przekazać, ale także w jakiś sposób , bardzo zresztą intymny możemy utożsamiać się z głównym bohaterem.
Jedzą , piją , budują …ktoś zarzucił. Prawie jak w polskich serialach, tasiemcach. Prawie robi ogromną różnicę. Kogo mamy na tapecie ? Alfonso Carmen Columbato- człowieka, który od samego urodzenia jest inny. Jest zbyt wrażliwy , zbyt delikatny , świat w którym przyszło mu żyć go nie rozumie, nawet nie stara się go zrozumieć. Nieakceptowany. Odrzucony. Niezrozumiany. Stwarza alter ego, jego umysł w chwili zagrożenia szuka ucieczki. Lęk przed światem, lęk , strach przed otaczającą go rzeczywistością. Umysł ludzki szuka różnych rozwiązań, często szalonych , wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka. Następnie mamy wojnę. To też miało odbyć się całkiem inaczej. Zbyt wiele widział zła. Śmierci, pogardy dla wszystkiego co żyje, co dobre. Jego umysł kolejny raz tego nie zaakceptował. Nie mógł. Nie chciał i tego nie zrobił. Zrobił za to coś innego. Znowu ucieczka.
Wojna dobiega końca. Al. szuka swojego miesca na ziemi i szuka przede wszystkim zajęcia, czegoś co da mu wytchnienie, zostanie zrozumiany, zostanie zauważony. Nadal boi się ludzi i nadal boi się samego siebie. Walka trwa. Walka z własnymi demonami. Walka z samym sobą jest zawsze najtrudniejsza. Zawsze taka walka najwięcej wymaga poświęceń, wytrwałości, siły , odwagi i czasu, a także cierpliwości.
AL. i Al. Rozbitkowie na wyspie marzeń. Oboje po przejściach i traumach. Oboje boją się życia, ale jednocześnie pragną w końcu choć na moment zachłysnąć się szczęściem. Los okazuje się dla nich łaskawy. Ktoś najwidoczniej tam na górze się zlitował nad nimi. Poznają się co dzień. Walczą z własnymi strachami, lękami i obawami. Ona i on otwierają się dla drugiego człowieka i otwierają się na drugiego człowieka. Zaufali sobie. Owszem bardzo się bali, ale przekroczyli tą granicę lęki i idą dalej, dalej walczą, walczą o każdy dzień, który może odmienić ich życie i tak też się staje.
Doceniają wszystko, nawet małe drobne chwile, nawet małe radości , które z pozoru, ale tylko z pozoru wydawać by się mogły błahe, nijakie, miałkie. Tak nie jest. Wszystko ich cieszy. I takie,, tylko’’ budowanie, jedzenie , spanie o rozmowy są kwintesencją związku. Jest tak pokazany krok po kroku jak oboje wychodzą z mroku. Cieszą się prawdziwym szczęściem, realnym, tak realnym , prawdziwym , że są chwile, kiedy nie mogą w to uwierzyć. Myślą, że nie zasłużyli na to szczęście, albo też jest to wszystko iluzją, utopią. AL. i Al. często się zastanawiają , zachodzą w głowę jak można być aż tak szczęśliwym. Wydaje im się to niemożliwe.
Ona i on dla siebie zwariowali. Ona i on razem obok siebie pijani powietrzem. To wszystko może zrozumieć tylko ktoś, kto również jak nasi bohaterowie był zraniony, zbyt długo był samotny i zbyt ciężko pracował na to aby być szczęśliwym. Komu wszystko łatwo przychodzi może tego nie zrozumieć, ponieważ tego wszystkiego i w takim stopniu nie doświadczył.
Symbol. Przyroda pełna magii. Motyle – zwiastują wiosnę, bezgraniczną wolność. Motyle, kolorowe we wszystkich barwach oznaczać mogą marzenia, nawet te wydające się na początku jako nierealne. Wolność. Marzenia. Mistyka. Ciepło. Pragnienia. Szybsze bicie serca.
Motyle na wolności, motyle na płótnach. Motyle w brzuszku….i na plecach po wyjątkowej chwili spędzonej tylko we dwoje, po wyjątkowej intymnej chwili…..
Malowanie obrazów. Sposób na przekazywanie swoich myśli, swoich pragnień, swoich marzeń, To inny bardzo intrygujący i interesujący sposób na komunikowanie się z ludźmi. AL. przelewał swoje myśli za pomocą farby. Bał się społeczeństwa, bał się ludzi, bał się wszystkiego i musiał znaleźć sposób aby wyrazić to co czuje, to co mysli, wyrazić jak postrzega świat, pokazać innym , także samemu sobie o czym marzy, w jaki sposób postrzega wszystko to co go otacza. Pokazał jak postrzega przyrodę, drugiego człowieka, wszystko to co go otacza. Fizycznie i psychicznie. Przelwał na płótno świat fizyczny, materialny , ale także ten duchowy, mistyczny. W swoich obrazach łączył dwa różne światy.
Dwa światy jakie w swoim życiu dostrzegał, dwa światy, które miały znaczący wpływ na jego całe życie, zarówno te dziecinne, potem dorosłe pokazuje we wszystkich swoich dziełach.
Chciał być wysłuchany. Chciał być zrozumiany. Chciał kochać i być szczęśliwy.
Wiele osób zarzuca Wharton-owi, że zniszczył ,, Ptaśka ‘’ , że oznaczało by to wszystko, że nigdy on nie istniał. Tak naprawdę Ptasiek nigdy nie istniał. Było to tylko alter ego, które umożliwiło Alfonsowi Carmen Colubmato ucieczkę w inny wymiar podświadomości.
Dla mnie osobiście ,,Al.’’ jest zwieńczeniem dzieła. Jest pokazana cała historia człowieka , który jak już wspomniałem na samym początku – był inny. Żeby wszystko to zrozumieć, pojąć trzeba przeczytać obie części i spojrzeć na świat takimi zlęknionymi oczami jakie miał Al. Tak teraz to widzę. Dla mnie William Wharton osiągnął coś niepowtarzalnego. Stworzył niezwykłą opowieść o kimś kto był od urodzenia skazany na szaleństwo, ale jednak był paradoksalnie słaby i jednocześnie silny, że przezwyciężył to wszystko i osiągnał takie życie, jakie sobie wymarzył. Kosztowało go to wiele wysiłku, pracy i czasu, ale efekt przeszedł nawet jego własne wyobrażenia.
Także osobiście uważam, że niesłusznie zarzuca się pisarzowi zniszczenie czegoś. Kończąc historię na Ptaśku zostajemy w utopii. Schizofreniczny obraz , nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość jest później. Dostajemy nią jak obuchem w głowę. Czy taki miał zamiar Wharton ? Sądzę, że tak.
Całość przedstawia się niezwykle wyśmienicie. Wharton zamienił nam oczy, powiedział , otwórz je i patrz. Co widzisz ? Opowiedz mi o tym. Jesteś w stanie takich ludzi zrozumieć ? Jesteś w stanie to wszystko pojąć ? Jesteś ?
Tak jestem. Jestem Al.-em. Jestem Ptaśkiem. I jestem Whartonem. Wiem jak to jest, kiedy lecą łzy za długo, wiem też jak to jest kiedy wszystko legnie w gruzach, wiem także jak to jest kiedy samotność niszczy i zabija, wiem jak to jest kiedy pragnie się tylko albo aż szczęścia. Pragnie się szczęścia z drugim człowiekiem, pragnie się szczęścia dla siebie, dla tego drugiego człowieka, wspólnego. Gdy zleci wiele łez , wtedy potrafimy cieszyć się ze wszystkiego. Nawet zwykła kawa wypita ze dwoje , jest pojmowana jak coś wielkiego. Przeżycia wynoszą te wydarzenie do rangi święta. Tak to jest. I tak też to wszystko pokazał Wharton. Malowanie podłogi we dwoje, przybijanie desek, rozmowy, spożywanie posiłków to wszystko – jest wszystkim. Ponieważ jest robione we dwoje. Bez przymusu, z chęcią w głowie z marzeniami w sercu z motylami. Tymi kolorowymi.
Ona i on dla siebie zwariowali. Al. fonso Carmen Columbato – Al. thea . Szaleństwo to tylko początek. AL i Al .
Kwintesencja związku. Opis normalnego życia , które nie zawsze jest łatwe, wręcz przeciwnie jest cholernie ciężko, często beznadziejnie, ale nie wolno się poddawać. Nigdy, nigdy się nie poddawajcie.
Inny nie znaczy gorszy. To , że nic często nie mówię nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia. Naucz się słuchać. Naucz się także mówić. Każdy jest inny. Każdy też potrzebuje indywidualnego podejścia. Chcesz abym wpuścił cię do swojego świata ? Udowodnij, że warto wtedy zostanę na zawsze. Będę najlepszą rzeczą jaka przytrafiła ci się w życiu.
Wharton – dziękuję !
Ps. Książka jest tak niezwykle bogata, obfituje w różnorakie odnośniki, żeby je wszystkie opisać musiałbym powiększyć swoją opinię o co najmniej 300 -400 % :D a i tak nie wiem czy wszystko bym ujął swoimi słowami. ,,Ptasiek '' i ,,Al'' - książki , które zapadną w pamięć na zawsze.
,,Al.’’ William Wharton.
Na początku jak to zwykle bywa z takimi dziełami / bardzo niskie noty na portalu czytelniczym/ obawiałem się czy rzeczywiście Wharton zniszczył swoją legendę ? Legendarną część pierwszą jaką był ,, Ptasiek ‘’. Al. jest jego kontynuacją.
Kontynuacją, która co prawda niektórym stoi ością w gardle, ale ja uważam całkiem inaczej. Druga część musiała...
Bezsens jakiejkolwiek wojny. Tutaj mamy do czynienia z II wojną światową widzianą oczami Williama Whartona- pisarz i jednocześnie uczestnik także tutaj nie jest to tylko czcze gadanie czy fantazja wyssana z palca, wyobraźnia. Tutaj wojna jest opisem własnych przeżyć/ część książki w jakimś stopniu jest wytworem wyobraźni/ ale liczy się całość jako dzieło które opisuje nie tylko bezsensowność wojny, ale także pokazuje konflikt jako coś najbardziej brutalnego, coś czego zdrowy ludzki rozum nie jest w stanie pojąć, ogarnąć. Wojny nikt tak naprawdę nie jest w stanie zrozumieć. Wojna jest zawsze wytworem chorych ambicji ,zacznie jeden szalony umysł a cierpią miliony. Tak wygląda wojna. Ludzkość jak widać nie uczy się na błędach.
Bezsens jakiejkolwiek wojny. Tutaj mamy do czynienia z II wojną światową widzianą oczami Williama Whartona- pisarz i jednocześnie uczestnik także tutaj nie jest to tylko czcze gadanie czy fantazja wyssana z palca, wyobraźnia. Tutaj wojna jest opisem własnych przeżyć/ część książki w jakimś stopniu jest wytworem wyobraźni/ ale liczy się całość jako dzieło które opisuje nie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to