-
Artykuły
Ojcowie w literaturze, czyli świętujemy Dzień OjcaKonrad Wrzesiński25 -
Artykuły
Rękopis „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta na liście UNESCOAnna Sierant2 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 21 czerwca 2024LubimyCzytać566 -
Artykuły
Wejdź do świata, który przyspiesza bicie serca. Najlepsze kryminały w StorytelLubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-10-31
Na samym początku książka wydaje się nudna, lecz z biegiem czasu przeszła moje oczekiwania dotyczące wyobrażeń wobec niej. Moment przeżycia, odnowy duchowej , forma -próba stworzenia nowej lepszej tożsamości, przeżycie ośmielę się powiedzieć transcendentalne przekracza wszelakie wyobrażenia....i dlatego też ośmielę się stwierdzić tym samym, że Agata Christie przeszła samą siebie stwarzając taką a nie inną, ale jakże odmienną od dotychczasowych jej książek. Zaskoczyła mnie autorka niezwykle pozytywnie, spodziewałem się czegoś błahego, czegoś oklepanego wręcz .....a tutaj ta niezwykła niespodzianka która robi naprawdę mega pozytywne wrażenie .Przemiana a słońcu i pyle pustyni, przemiana walka z samym sobą, słuchanie swoich myśli, szeptów i podszeptów. Walka z niesfornymi demonami które to chcą nami zawładnąć, chcąc nas pochłonąć. Walka światła z cieniem, która siła zwycięży w nas samych, walka wewnątrz, walka w której pierwsze skrzypce gra dusza, ale i ciało musi pokonać i dokonać swojego, współgranie całego naszego ego. Która świadomość, podświadomość wygra, która w nas zostanie. Czy będziemy na drodze światła czy damy, pozwolimy się wepchnąć w mrok, nieodwracalnie. Która nasza alternatywa ego jest silniejsza ? No która……
Kilka dni na pustyni, porównanie tutaj do Chrystusa Pana, lecz on był i człowiekiem i Synem Bożym , walczył z przeciwnościami i ze złem ,kuszony wygrał, wstał niezwyciężony, niepokonany , tutaj Joan również walczy, doznaje niezwykłego uczucia, przeżywa swoisty Katharsis, oczyszczenie lub powiem więcej nawet przeżywa swego rodzaju zmartwychwstanie i tutaj właśnie w tym momencie Christie mnie zaskoczyła, zabrakło mi nawet w pewnym momencie słów. Aż niedowierzałem….że ona, że w taki sposób, że pisze właśnie o tym, że ……to nie TA Agata Christie, o nie to Inna , lepsza jeszcze…….jeszcze potrafiła mnie zaskoczyć i to jak !
Sam koniec, końcowa podróż do domu i finał również zaskakuje i to bardzo. Autorka przeszła samą siebie, postawiła tak wysoko poprzeczkę, że wydaje się to wszystko aż niemożliwe, i tutaj ogromne zaskoczenie pozytywne, przeskoczyła dużo więcej jeszcze, jeszcze wyżej, jeszcze lepiej.
Tajemnica. Odnowa. Walka z samym sobą. Potrzeba spowiedzi przed samym sobą i próba pokuty, nawrócenia się, przewartościowanie swojego życia…..i co z tego wszystkiego wyszło ? Nie, nie mogę Wam zdradzić finału ponieważ zepsuło by to cała satysfakcję. Odebrało by jakikolwiek sens czytania tejże ksiązki. Samotność która zmusza nas do autorefleksji. Autodestrukcja czy wskrzeszenie ? Mało tego powiem więcej, stanie się lepszym człowiekiem, pogrzebnie starego życia i życie na nowo, na lepsze nowo. Dużo lepsze. Samotność która sprowadza obrazy i myśli z przeszłości , zmusza nas to do wielu różnorakich zachowań, wynik jest i musi być tylko jeden…….tylko jeden…..jaki ? To się okaże już wkrótce.
Samotność. Myśli. Przeszłość. Spowiedź. Pokuta. Odnowienie. Zmartwychwstanie. Powstanie. Feniks z popiołów. Inne życie. Walka z samym sobą. Wewnętrzna odmiana. Finał. Zaskoczenie. Agata. Agata Christie Cacuszko, a nie książka.
Na samym początku książka wydaje się nudna, lecz z biegiem czasu przeszła moje oczekiwania dotyczące wyobrażeń wobec niej. Moment przeżycia, odnowy duchowej , forma -próba stworzenia nowej lepszej tożsamości, przeżycie ośmielę się powiedzieć transcendentalne przekracza wszelakie wyobrażenia....i dlatego też ośmielę się stwierdzić tym samym, że Agata Christie przeszła samą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-19
Drugie spotkanie z Antkiem i ...Krzysztofem Beśką. Autoportret z Samowarem to także dla mnie powrót do początku przygód naszego udanego artysty. Zacząłem przygodę od nie tego tomu i czas nadszedł aby te zaległości nadrobić i na pewnego rodzaju pytania jakie się zrodziły wcześniej odpowiedzieć.
Książka liczy sobie ponad 500 stron i miejscami rzeczywiście może nużyć, ale mimo wszystko warto jest dobrnąć do końca.
Ciekawy pomysł na kryminał retro. Szeroka plejada nietuzinkowych, niepowtarzalnych postaci. Interesujące zakończenie. Czuć klimat tamtych lat. Nie jest to może arcydzieło światowej klasy, ale chcę zaznaczyć jednocześnie, że jest to bardzo dobra książka. Mnogość sytuacji , wielowątkowość i jednocześnie spójność jaka ma miejsce w końcowym akapicie zasługuje na uznanie. Czytelnik zostaje wplątany w ciekawą szpiegowską aferę z artystami w tle....w cieniu pozostaje także jak na razie, ale dość mocno już wyczuwalny niepokój spowodowany zbliżającą się wojną.....dziwne nastoje w społeczeństwie, przepychanki, niesnaski pomiędzy polakami a żydami, szukanie winnych, szukanie wyjścia z niejasnych sytuacji, szukanie szpiegów, szukanie winnych.....i niewinnych...bardzo ciekawe, wręcz intrygujące jest to wszystko , także jak już wcześniej wspominałem pomimo tych bolączek, tego kulawej momentami narracji jest mimo wszystko, mimo wszystko ! bardzo dobrze i dlatego też zamierzam przeczytać kolejny trzeci już tom tej jakże zasługującej na bliższe przyjrzenie się przygodzie.
Książka ma swoje wady, ale która też jej nie ma ? Mało takich jest w stosunku do których nie mogę się przyczepić. Na pewno / i to jest tylko i wyłącznie moje skromne zdanie/ Autoportret jest momentami lepszy niż niektóre wynurzenia i wynaturzenia jakie serwuje nam chociażby Marek Krajewski. Tutaj tego nie ma. Jest i owszem też samo życie, ale napisane innym językiem, nie tak krwistym , mięsistym i to też jest kolejny duży plus który da się bardzo szybko zauważyć. Można było inaczej napisać, opisać, przedstawić, ale po co komuś , coś, gdzieś ? Kto będzie chciał i tak przeczyta i oceni po swojemu. I tak właśnie jak to po swojemu opisał Beśka. Dla mnie/ mimo to, że mogła by być ciut krótsza/ to jest to interesująca pozycja dla miłośników kryminałów retro. Nie ma tutaj superbohaterów, nie ma tutaj iluzji, fatamorgany. Jest tutaj wszystko na co składa się życie takie na co dzień. Normalne , szare z przebłyskami. Atrakcje są też . I jest naprawdę w porządku.
Drugie spotkanie z Antkiem i ...Krzysztofem Beśką. Autoportret z Samowarem to także dla mnie powrót do początku przygód naszego udanego artysty. Zacząłem przygodę od nie tego tomu i czas nadszedł aby te zaległości nadrobić i na pewnego rodzaju pytania jakie się zrodziły wcześniej odpowiedzieć.
Książka liczy sobie ponad 500 stron i miejscami rzeczywiście może nużyć, ale...
2020-12-31
Lisia dolina to nie tylko szereg zbrodni które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego, ale to także też cały szereg uczuć które to zbyt długo pozostawały w cieniu, a gdy ujrzały w końcu światło było już niestety często zbyt późno aby całe to zło odwrócić, cofnąć z powrotem… nie, tego nie dało się już zrobić, ponieważ wszystko to co nas dotyczy kiedy dzieje się tu i teraz tego nie można już jak czasu upływającego po prostu zwyczajnie cofnąć.
Charlotte Link doskonale odzwierciedliła cały szereg nietuzinkowych, niezwykle barwnych postaci , krok po kroku pokazywała nam czytelnikom całą tą złożoność charakteru na jaki to składa się każdy z nas. Pokazywała swoich bohaterów z każdej strony, częściowo ukazywała ich innymi jakimi jakimi chcieli abyśmy ich postrzegali , następnie pod wpływem wydarzeń, konfliktów, myśli, pułapek na jakiej zastawia na ich drodze życie przeobrażali się …..ale w sumie to nie było fałszywe, diametralne przeobrażenie, oni nie wzięli się z kosmosu oni TACY też po prostu byli.
Ryan od małego dziecka był wyrachowany, zepsuty- skąd to wiem już pierwsze zdania o tym świadczą – odkrył tajemniczą jaskinię cofając się chciał to wszystko profesjonalnie zamaskować aby nikt nie natrafił na jego miejsce odosobnienia. Idąc tym tokiem, tym śladem popadał dalej w życiu już dorosłym w konflikt z prawem, a co za tym idzie pewnego dnia został postawiony pod ściana niczym przed plutonem egzekucyjnym – jest winny pożyczone pieniądze – porywa więc kobietę- popada w kolejne konflikty – i w trakcie tej całej motania, wszystko tak kieruje aby jemu było dobrze. Myśli tylko o sobie, to egoizm, tchórzostwo i brak empatii doprowadza do tego, że w końcu pozwala Vanessie zwyczajnie umrzeć w tej drewnianej skrzyni. Ma jedynie przyjacielskie uczucia wobec Debbie tak to trzeba mu przyznać, ale to dotyczy tylko jej. Czy można go w jakiś sposób rozgrzeszyć ? Nie. Ja tego nie robię. Mimo wszystko , mimo tylu prób w swoim życiu żeby tylko chciał mógłby wyjść na ludzi i spać spokojnie snem sprawiedliwego. Nie chciał się zmienić, zabrakło odwagi być może, ale głównym powodem był fakt, że Ryan Lee był po prostu egoistą. Wyrachowany, zepsutym egoistą, samolubem.
Debbie- Przyjaciółka Ryana – musiała przeżyć traumę. Silna kobieta, twardo stająca po ziemi. Przeżyła to co ją spotkało, przeżyła także coś innego. Inny rodzaj traumy. Tam wtedy w jaskini poszła jak taran, mimo lęków wewnętrznych, mimo osłabienia jakie dotknęło ją, mimo minionej tragedii to ona poszła tam i zobaczyła to co na zawsze ją uwolniło od osoby Ryana. To też bolało, nawet bardzo, ale była i jest kobietą twardą, cierpliwą, uczuciową też, taka naprawdę wartościowa kobieta która sądzę poradzi sobie ze wszystkim w swoim życiu.
Jej przeciwieństwem jest Nora- kobieta zakompleksiona, nie wierząca w swoją wartość. Mimo zalet jakie posiada nie jest w stanie ich dostrzec. Popada w apatię w świat marzeń dążąc wszystkimi siłami, możliwymi, wszystkimi dostępnymi jej środkami do poznania mężczyzny i do zatrzymania go już na stałe. Samotność jest tak okropna , że decyduje się na związek z wielokrotnym przestępcą. I to się nie zmienia, mało tego jej uczucie wzrasta z czasem pomimo wielu sygnałów, że jej wybranek jest dużo, dużo gorszy niż na początku sam o sobie opowiadał i niż ona sobie to wszystko wyobrażała. Mamy tutaj opis bardzo dręczącej, wyniszczającej nas samotności której mamy już stanowczo dość i jesteśmy już tacy zdesperowani że zgodzimy się na wszystko aby tylko nie być już nigdy w życiu sami. Stworzymy sobie świat który jest tylko w naszym umyśle, będziemy tworzyć iluzję utopię, piękne kłamstwa w które chcemy sami wierzyć i wierzymy w końcu może i inni w to uwierzą ?
Małżeństwo Kena i Alexii – tutaj mamy również piękną fasadę która kiedy to opada ukazuje się zgnilizna i zepsucie. Cały szereg kłamstw, utopii, fatamorgany, tworzenie szczęśliwej rodziny kiedy to prawda po czasie okazuje się zupełnie inna. Ludzka cierpliwość ma swoje granice. Życie w kłamstwie też ma swoje granice. Kiedyś w końcu nadejdzie czas, że ta cierpliwość się skończy, nadejdzie w końcu czas kiedy ta bomba z opóźnionym zapłonem w końcu wybuchnie i zniszczy tą piękną ale jakże fałszywą fasadę naszej jakże szczęśliwej rodziny….Tutaj autorka doskonale opisała problem wielu rodzin które po prostu nie dają sobie rady z tym wszystkim co przytłacza ich co dzień i co dzień i tak jest zawsze, ale któregoś dnia to wszystko runie niczym zamek z piasku. Tak ,tak taka rodzina, te ich więżi to wszystko co ich łączy, to wszystko co tak skrzętnie budują po prostu runie, ponieważ to jest fałsz. Pod pozorem szczęśliwej rodziny z gromadką dzieci kryje się zakłamanie, zniszczone marzenia ambicje, alkoholizm, frustracje, przemoc fizyczna i psychiczna. Wszystko to co oni chcą po prostu ukryć i nie wiem czy to aby oni są tak dobrymi aktorami czy też społeczeństwo zajęte jest zbyt sobą ,ze ten teatrzyk udaje im się znakomicie, przez wiele lat daje się te role po prostu grać niezauważalnie . kiedy jednak dochodzi do tragedii wszystkim jakby na raz opadają łuski z oczu i patrzą na nich , na to wszystko na te rodziny, na otoczenie inaczej, dowiadują się o prawdzie która jest bardzo, ale to bardzo gorzka i trudna do zrozumienia, a co dopiero do zaakceptowania. Sami obserwatorzy patrzą na samych siebie po tym wszystkim również inaczej zarzucając sobie nieudolność, krótkowzroczność, egoizm i wiele innych cech negatywnych, mając sobie do zarzucenia wiele, że nie pomogli , że nie dostrzegali, że nie zareagowali w porę być może żeby…..i tak można na okrągło żalić się i użalać się …..czasu nie cofnie, nie ma nawet takiej opcji. Nikt nie posada takich możliwości. Autorka pokazuje właśnie w takich momentach bezradność kiedy staje się tragedia, ludzie dopiero kiedy coś niedobrego, się stanie dopiero wtedy patrzą na świat realnie, dostrzegają to co mieli przed oczami, ale nie widzieli tego. Patrzyli na to oczami, ale nie byli w stanie zobaczyć. Słyszeli, ale nie byli w stanie usłyszeć. Mówili im, ale oni nie byli w stanie tej mowy zrozumieć i odpowiednio w czasie zareagować.
Matthew. – Mąż którzy trzeci rok przeżywa traumę która ciągnie się za nim i nie ma końca. Powstaje cały szereg pytań, czy Vanessa jeszcze żyje, dlaczego zniknęła, czy uciekła z własnej nieprzymuszonej woli, czy też zaginęła bo ktoś coś…….i tak pytania się mnożą. Dzielą i dają na nowo znów cały szereg kolejnych pytań, cały stos możliwości, całe dziesiątki, a nawet setki kombinacji. Został sam. Nie wie jak sobie z tym wszystkim ma poradzić, jak się zachować. Czekać jeszcze i kiedy. Wtedy czasem następuje takie pogodzenie się z tym wszystkim aby uśmierzyć ból niepewności lepiej by było żeby któregoś dnia ot tak po prostu dostał powiadomienie, że jego żona nie żyje wtedy pochował by ją i w końcu może to paradoksalnie brzmi i nie jesteśmy sobie tego nawet może w stanie wyobrazić , ale jej śmierć po prostu dała by mu już spokój. Pozostał by żal i smutek, ale głowę opuściły by natrętne myśli, całe mrowia wyniszczających ciało i duszę myśli. Tak nastał by w pewnym sensie kres koniec. Potem byłby czas na żałobę i na próbę odnalezienia się w innym świecie, próba odrodzenia się na nowo, stanie na nowo na nogach i próba życia dalej. Koniec jest zarazem również początkiem. Coś się kończy, coś się zaczyna.
Jenna i inni. Kobieta z przeszłością i mężczyźni po przejściach. Cały szereg znów skomplikowanych relacji damsko- męskich. Ale nie tylko. Mamy tutaj podchody, kroki i półkroki. Dawni kochankowie zamieniają się w prawdziwych przyjaciół. Nowo poznani przyjaciele ? Stają się, mogą się stać partnerami na całe życie. Tutaj zarówno Mattchiew jak i Garret w końcowym efekcie dużo zyskują i Charlotte Link opisuje ich jako mężczyzn mimo wad i całych stosów problemów jakie za nimi i z nim się łączą widzi w nich wartościowych mężczyzn. Takich prawdziwych, realnych. To miłe. Podoba mi się taki koniec. Dający nadzieje i budzący po tym wszystkim, po tej całej makabrze nadzieję na lepsze jutro, dający nadzieje na światełko, na promyk słońca po tych jakże pochmurnych dniach pełnych deszcz i łez…..
Relacje z matkami. Ryan. Jenna. Dwie różne matki ? Pierwsza wierzyła w syna zawsze i nawet na końcu mimo wiedzy jaką posiada wierzy w syna, nie wierzy w świat, to świat go skrzywdził…..
Drugi przypadek możemy się tylko domyślać. Nie wiemy jaka jest naprawdę matka Jenny, jedno co nam świta w głowie na pewno to to, że już najwyższy czas się po prostu pogodzić i porozmawiać dopóki jest jeszcze na to …..dopóki mamy jeszcze dany nam czas……
Opisałem tutaj zaledwie cząstkę wrażeń, uczuć jakie czytelnik spotka na swojej drodze podczas lektury tej książki. To dopiero początek, jest tam całe mnóstwo mniej lub bardziej skomplikowanych postaci, jest tam całe pudło uczuć jakimi kierują się bądź nie nasi bohaterowie. Są tam różnego rodzaju wnioski i spostrzeżenia jakie można zauważyć podczas sięgnięcia po ,,Lisią dolinę ‘’ która jest niezwykle mocna, skomplikowana, zbudowana na potężnych stopniach napięcia które nie kończy się aż do ostatnich słów. Koniec również nie jest końcem samym w sobie. Następuje również i wtedy bardzo szybko odpowiednia reakcja. Samotność która przerodziła się w innego rodzaju niż zazwyczaj syndrom sztokholmski ? Bardzo ciekawy i możliwy jak najbardziej do realizacji koniec….który mógłby być także początkiem…….
Bardzo dobra i ciekawa książka . Nie wiem nie chcę sięgać pamięcią która to z książek Charlotte Link jest tą najlepszą, ale ,,Lisia dolina ‘’; wysoko moim zdaniem plasuje się w rankingach. Liczyłem na coś mniej spektakularnego, a otrzymałem produkt najwyższej jakości…….Rewelacja ! Polecam !
Lisia dolina to nie tylko szereg zbrodni które miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego, ale to także też cały szereg uczuć które to zbyt długo pozostawały w cieniu, a gdy ujrzały w końcu światło było już niestety często zbyt późno aby całe to zło odwrócić, cofnąć z powrotem… nie, tego nie dało się już zrobić, ponieważ wszystko to co nas dotyczy kiedy dzieje się tu i teraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-28
Olivier Sacks to lekarz neurolog z powołania. To człowiek który widział w każdym swoim pacjencie nie numer seryjny tylko człowieka i widział to w każdym i za każdym razem kiedy ten wszedł do jego gabinetu. Bardzo mi to się podoba taki charakter człowieka niezwykle cierpliwego, dociekliwego, interesującego się wszystkim tym co dotyczy jego zawodu, ale i wybiegał o wiele dalej swoim wzrokiem poza swój zawód …..to człowiek także, a może przede wszystkim bardzo ludzki pokazujący swoje człowieczeństwo na każdym kroku, człowiek lekarz bardzo uczuciowy, wrażliwy, uduchowiony, inteligentny i wszystkie te cechy razem łączyły się w całość dając nam obraz człowieka niezwykłego, tak przynajmniej ja odebrałem tą postać. I taką też opisuję.
Cały szereg przeróżnych chorób neurologicznych z którymi jego pacjenci się musieli zmierzyć za każdym razem Sachs traktował ich po ludzku, raz że miał taki charakter, podejście do każdego człowieka, a dwa wiedział, że i tak Ci ludzi maja ciężkie życie, niejednokrotnie wyśmiewani, wyszydzani, poniżani, pomijani przez innych, postrzegani jako odmieńcy , osoby opóźnione w rozwoju , idioci, niedorozwoje długo by tutaj przytaczać jakimi określeniami ludzie są w stanie określać osoby po prostu INNE co nie znaczy gorsze. On postrzegał ich tam samo jak siebie samego. Postrzegał ich niejednokrotnie nie tylko na tym samym poziomie człowieka, ale uważał też niejednokrotnie ich za ludzi wyjątkowych z racji swojej choroby.
Książka jest niezwykle interesująca, napisana jest zrozumiałym językiem, tak aby przeciętny czytelnik mógł zrozumieć to co Olivier Sacks i jego nauczyciele mają do przekazania.
Wstęp do neuropsychologii napisana w sposób zrozumiały, w sposób szczegółowy. Aż chce się zagłębiać dalej. Fascynujące i jednocześnie budzący grozę, przerażenie…..
Czy książka jest dziwna ? Być może, ale jest naprawdę wyjątkowa. Szczegółowe opisy chorób. Krok po kroku przedstawione wszystko łopatologicznie. Zmuszenie czytelnika do refleksji. Ukazanie ludzkiego mózgu jak coś wyjątkowego, tajemniczego. Ludzki umysł, nasze ,,ja ‘’ nasze myśli, uczucia, nasza pamięć wszystko to łączy się w piękną i zarazem równie paradoksalną, tajemniczą mroczną i jaśniejącą momentami tajemnicę pod którą kryje się po prostu człowiek. Mózg ludzki jest tak fascynujący i tak doskonało-niedoskonały tak cudowny i jednocześnie nietrwały, kruchy, że aż budzi podziw. Mózg który do dziś jest nieodgadniony i co rusz budzi fascynację ze względu na swoje właściwości.
Książka Oliviera Sacksa to rzeczywiście bajka z tysiąca i jednej nocy bajka która bajką nie jest. Jest prawdą, ale pisaną w sposób fantastyczny. Fantastyczny, ale jest to fantazja nie ma tutaj miejsca na iluzję, fatamorganę na utopię, kłamstwo czy półprawdy. Taka jest prawda ta najprawdziwsza, ciężka ,trudna często do zaakceptowania ba nawet trudna do zrozumienia, ale tak właśnie jest.
Ludzkie wnętrze te najbardziej tajemnicze i niedostępne. Ludzkie myśli, pragnienia, marzenia wspomnienia te skryte przed całym czasem światem. Tutaj wszystko mamy opisane , tutaj wszystko jest obnażone, ale zachowany jest szacunek wobec tych ludzi, wobec ich myśli ich marzeń…pragnień….wspomnień i to jest piękne. Tych pięknych chwil takich naprawdę wzniosłych, jest naprawdę dużo, nie będę tutaj ich opisywał , wdawał się w szczegóły bo zniszczył bym w tym momencie tą cała euforię kiedy czytamy takie naprawdę fantastyczne historie z życia wzięte, ale chcę powiedzieć w tym momencie, że te opisy, historie zwykłych ludzi w niezwykłych sytuacjach podnoszą nas samych na duchu, dziękując tym samym, że jesteśmy zdrowi , że możemy wykonywać cały szereg czynności , czynności błahych z punktu widzenia człowieka zdrowego , nie zdajemy sobie często sprawę jakimi jesteśmy szczęściarzami, że widzimy, słyszymy, mówimy, mamy sprawne ręce i nogi jesteśmy niezależni. Warto się nad tym czasem zastanowić kiedy mamy chęć znowu narzekać na cały świat, bo to, bo tamto……
Książka budzi zadumę, budzi zainteresowanie, ale także jest tutaj pewna dawka grozy, niedowierzania…..tajemniczości, wszystko to razem wzięte, to i o wiele więcej dają nam obraz niezwykłej, bogatej książki. Wyjątkowa. Fascynująca. Prawdziwa. Życiowa, zmusza do refleksji nie tylko podczas czytania, ale także długo po niej…….
Kiedy rozum śpi budzą się demony, kiedy rozum się buntuje……jest czegoś za mało lub nadmiar…..wtedy rodzi się nieprzewidywalność…… szaleństwo.
Choroby które utrudniają lub niszczą życie, ale choroby także takie które w pewnien sposób nadają także niektórym ten swoisty indywidualizm, nadają sens życia, są hamulcem lub wręcz motorem napędowym w naszym życiu.
Polecam ! I idę dalej szukać podobnych książek, nawet bardziej szczegółowych z zakresu neurologii i psychiatrii ponieważ ta ksiązka była dla mnie tylko wstępem……..
Olivier Sacks to lekarz neurolog z powołania. To człowiek który widział w każdym swoim pacjencie nie numer seryjny tylko człowieka i widział to w każdym i za każdym razem kiedy ten wszedł do jego gabinetu. Bardzo mi to się podoba taki charakter człowieka niezwykle cierpliwego, dociekliwego, interesującego się wszystkim tym co dotyczy jego zawodu, ale i wybiegał o wiele...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-26
Sięgając po książkę Francisa Duncana ,,Morderstwo ma motyw '' liczyłem na naprawdę coś niezwykłego, z jednej strony klasyk kryminału, z drugiej coś takiego nowego odkrywczego ,coś czym się może wyróżnić pisarz. No i niestety, poza piękną okładką nie ma tam nic cudownego. Książka jest nudna aż do bólu oraz w większym stopniu przewidywalna niż można by było to przyjąć i zaakceptować. Główny bohater ciamajda który od samego początku nie wzbudził we mnie sympatii. Książka pisana jakby pod wpływem poradnika ,,Jak napisać klasyczny kryminał krok po kroku ''. Tak to moim zdaniem wygląda. Oprócz wyżej wymienionego głównego detektywa amatora ( który również oprócz charakteru miał denerwujące również imiona i nazwisko) to nie ma tutaj ani jednej pozytywnej /z punktu widzenia pozytywnej czy też negatywnej strony/ postaci. Nic. Nuda. Nuda. Nuda. Sięgnąłem z ciekawości wiedziony dobrymi przeczuciami srogo się zawiodłem.....nie sięgnę po drugi tom, szkoda mi na to czasu, oczu i pieniędzy. Nie polecam.
Sięgając po książkę Francisa Duncana ,,Morderstwo ma motyw '' liczyłem na naprawdę coś niezwykłego, z jednej strony klasyk kryminału, z drugiej coś takiego nowego odkrywczego ,coś czym się może wyróżnić pisarz. No i niestety, poza piękną okładką nie ma tam nic cudownego. Książka jest nudna aż do bólu oraz w większym stopniu przewidywalna niż można by było to przyjąć i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-25
Tajemnicza historia w Styles to początek bardzo pięknej i jednocześnie prawdziwej przyjaźni pomiędzy kapitanem Hastingsem, a Herculesem Poirot. Ta książka to także początek wspaniałej serii przygód tych dwojga wyżej wymienionych. To początek opisów zbrodni często zdawać by się mogło niezwykle prostych, ale jakże to mylne jest myślenie i patrzenie w ten właśnie sposób w jaki morderca chce abyśmy patrzyli, opis morderstw na pozór doskonałych, tak, tak być może były by one doskonałe, a co za tym idzie sprawca byłby niewykryty, ten prawdziwy rzec jasna, i siedział by sobie spokojnie ciesząc się i upajając myślami jak to wystrychnął wszystkich na dudka. Tylko, że ten morderca/ niezależnie od płci tutaj jest doskonały przykład równouprawnienia/ zrobił jeden, poważny błąd ! Jaki ? A taki, że odważył się swoją zbrodnię popełnić kiedy to w pobliżu jest mały, niepozorny, czasem śmieszny mały Belg. Innymi słowy rzucił ten głupiec ! rękawice samemu Herculesowi Poirotowi i ten nie omieszkał się podjąć wyzwania, a co ! Widzisz zbrodniarzu tego małego w wąsikiem człowieka z wypastowanych aż się świecą lakierkach- możesz się śmiać z jego manier, z jego postury, możesz się śmiać z jego przyzwyczajeń, z jego jakże zawsze starannego ubioru, ale wiedz jedno ja już wiem ty jeszcze nie, ale po prostu przegrałeś. Będziesz wisieć ! To nie groźba, ale swoista kolej rzeczy, bo tam ten mały niepozorny człowiek cię tam zaprowadzi, na szafot sprawiedliwości.
Odnośnie samej książki. Absolutny klasyk angielskiego kryminału. Ja nieopatrznie dzień wcześniej obejrzałem film, a potem wziąłem się za lekturę. Może chciałem skonfrontować jedno z drugim. Książka wygrywa z całą zupełnością, jest pełniejsza, bardziej zawiła, jest bardziej atrakcyjna, jej forma bardziej merytoryczna.
Sama zagadka nie jest może zbyt skomplikowana, ale pamiętajmy, że to początek , poza tym autorka chciała pokazać czytelnikowi / który wiedział kto/ ale chciała pokazać dlaczego i jak. I to też jest ważne, czasem nawet ważniejsze jak kto, takie przynajmniej jest moje skromne zdanie.
Pozycja obowiązkowa dla fanów Poirota. Inni również mam nadzieję znajdą w tej lekturze coś dla siebie. Idę dalej do końca zebrać w ładnym wydaniu całą serię z H.P :)
Tajemnicza historia w Styles to początek bardzo pięknej i jednocześnie prawdziwej przyjaźni pomiędzy kapitanem Hastingsem, a Herculesem Poirot. Ta książka to także początek wspaniałej serii przygód tych dwojga wyżej wymienionych. To początek opisów zbrodni często zdawać by się mogło niezwykle prostych, ale jakże to mylne jest myślenie i patrzenie w ten właśnie sposób w jaki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-25
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Książka przegadana, pełna niepotrzebnych , nic nie wnoszących historii. Cała zbrodnia, jej opis i logiczne wytłumaczenie znajdziecie na ostatniej dosłownie stronie. Dziękuję za uwagę. Zawiodłem się i to srogo na książce Hakana Nessera. Nie polecam.
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Książka przegadana, pełna niepotrzebnych , nic nie wnoszących historii. Cała zbrodnia, jej opis i logiczne wytłumaczenie znajdziecie na ostatniej dosłownie stronie. Dziękuję za uwagę. Zawiodłem się i to srogo na książce Hakana Nessera. Nie polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-23
,,Bo żyć możesz tylko tym, za co zgodzisz się umrzeć'' (Antoine de Saint Exupery) -Major Henryk Dobrzański,, Hubal''
Kampania wrześniowa bardzo często w publikacjach/ i rozmowach historyków jest bardzo często pomijana. Jeżeli już to rozmowa najczęściej jaka ma miejsce ogranicza się tylko do głównego ataku, obrony Westerplatte, od kilku już lat dzięki szwedzkiemu zespołowi Sabaton mówi się także o Wiźnie określanym polskimi Termopilami. A tak pozatym to praktycznie cisza….była !
Jacek Komuda i pierwsze to moje spotkanie z tym autorem ( ale wiem, że nie ostatnie co to to nie, bo wyszło na jaw, że podobnie myślimy :D ) bierze od razu byka za rogi. Bierze na tablicę i Kampanię wrześniową ( chwała mu za to ) i dodatkowo opisuje w ten czy inny sposób ( nie mamy tutaj dokumentu, mamy tutaj powieść historyczną z elementami fantastyki ) wybitną, tajemniczą do dziś postać majora Henryka Dobrzańskiego ps. Hubal.
Książka moim skromnym zdaniem niezwykła z kilku powodów. Po pierwsze – zupełnie nie ważne dla mnie, że Komuda pisze fantastykę, miesza z nią historię czy też historię miesza z fantastyką dla mnie liczy się fakt niezaprzeczalny, że dzięki niemu, dzięki takim książkom możemy poznać naszych polskich bohaterów, idąc śladem Jacka Komudy pokusimy się z ciekawości o sięgniecie dalej, głębiej aż temat zostanie w zupełności wyczerpany. Sięgniemy po biografię takich postaci jak major Henryk Dobrzański, jego kompanii czy zupełnie innych postaci historycznych dziś niestety zapomnianych.
Drugi powód. Cudze chwalicie swego nie znacie. Bogaty , niezwykle cięty, miejscami humorystyczny język, pełen ciętych ripost i przemyśleń (chociażby pamiętnik pisany przez Ericha Gresslera,) ale nie tylko jego i nie tylko myśli i słowa ludzi którzy stoczyli wiele bitew i walk. Książka jest pełna gorzkiej prawdy, pełna jest słów jakie cisnęły się wtedy i cisną się także na usta dziś. Chodzi mi mianowicie o ucieczkę rządu II RP do Rumunii, pozostawienie ludzi samym sobie. To zwykli ludzie, to CI co pozostali wojsko, dowódcy ( którzy nie uciekli jak szczury kiedy okręt tonie ) , to mieszkańcy miast, miasteczek i wsi pozostali i odpierali agresję najpierw niemiecką potem radziecką. Taka jest prawda być może, wróc ! Żadne być może na pewno- taka jest prawda.
Tych prawd jest tam wiele. Komuda pokazuje również nieudolność władz, kłótnie, wewnętrzne spory, które jeszcze nam szkodziły, pomagając tym samym okupantowi. Mało tego, autor dodatkowo głośno jeszcze krzyczy na ślepą wiarę w aliantów, na wiarę w sojuszników którzy zostawili nas samych na placu boju. Francja ,Anglia przystąpiła do wojny wtedy kiedy wojska Hitlera zaczęły dobierać się im (tutaj opuszczę kilka wymownych słów). Agresja III Rzeszy nie miała skończyć się tylko na Polsce, Czechach i innych mniejszych nieważnych z punktu widzenia Zachodu państewkach. Niemcy chcieli władzy absolutnej. Albo niewola na tysiąc lat, albo władza na cały świat !
Komuda Jacek pokusił się o wypisanie w swojej książce wszystkich wad i zalet Polaków opisał nas tak jak jest, niczego nie ukrył, niczego też od siebie nie dodał, ponieważ nie musiał. Ja znam wszystkie nasze wady i zalety i znam też opinię na ich temat i dalsze postępowanie usłyszawszy to i owo o nas samych. Słucha się różnie, często nie przyjemnie, ale taka jest prawda i trzeba ją zaakceptować. Oprócz tego , oprócz charakterystyki polaków w boju, na koniu, u panny pod łóżkiem tudzież w bitwie w piciu wódki najlepiej ze szklanki , opisał wszystkie te cechy jakie posiadają wszyscy Polacy, a idąc dalej tym krokiem chcąc zrozumieć, lub i nie nasze postępowanie/ co nigdy się innym zresztą nie udaje/ Komuda opisał zachowanie Niemców i Rosjan podczas inwazji na Polskę.
Słowo w słowo. Tutaj autor nie był poprawny politycznie i tak powinno być. Prawda prosto w oczy niczym kulka w łeb dla zdrajców ojczyzny.
Wojna pokazana przez pisarza jest pełna trudnych wyborów , bo czy aby tak nie jest ? Wojna nie jest czarna ani biała. Musimy wybierać, stawać naprzeciwko przeróżnych dylematów , przeróżnych zdarzeń, musimy dokonywać wyborów z potrzeby serca, z obowiązku wobec właśnie kogo ? Ojczyzny, rodziny, kraju, dowódców ? Dokonujemy wyborów pod wpływem alkoholu, emocji. Pod wpływem chwili. Są to wybory słuszne lub nie, a jakie one będą pokaże to tylko i wyłącznie czas. Tylko on wiedzie tutaj prym i jest wyznacznikiem wszystkiego.
Bogaty język. Prawda ukazana miejscami brutalnie, ale ona jest potrzebna. Postacie z krwi i kości ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami, tacy, a nie inni- prawdziwi. Być może autor miejscami przerysował tę i czy tamtą postać, ale przecież nie jest to książka w postaci dokumentu, a jedynie, może to słowo JEDYNIE źle tutaj pasuje, powiem inaczej, jest to powieść która przybliża nam postaci zawarte w niej, przybliża nam sylwetki osób które istniały naprawdę, a wszelkie inne jakieś nieprawdziwe opisy charakteru dotyczące poszczególnych osób są wytworem wyobraźni autora. Moim zdaniem zrobił to w sposób doskonały. Kto nie ma wad ? Wszyscy je mają. Nie każdy jednak chce o nich słyszeć. Ludzie nie są kryształowi i nigdy nie będą. Ponieważ nie byli by prawdziwi. Jeden lubi wypić, drugi za kobietami gania, ale jak co do czego , jak zajdzie potrzeba to stanie w szeregu i pójdzie spełnić swój obowiązek względem państwa, ojczyzny czy też rodziny.
,,Hubal ‘’ Jacka Komudy opowieść o nas samych. Opowieść o zapomnianych bohaterach Kampanii Wrześniowej, opowieść o wszystkich tych którzy zostali w kraj aby go bronić. Opowieść o tych wszystkich którzy do dziś dnia leżą w zapomnianych mogiłach, w brzozowych lasach przykryci ziemią za którą oddali wszystko co mieli. Opowieść o ludziach honoru, opowieść o takich samych młodych i starszych osobach którzy też tak jak i my mieli marzenia, pragnienia, chcieli się zakochać, chcieli żeby ktoś ich pokochał, chcieli założyć rodziny, mieć dzieci, wychować dzieci, chcieli pracować, funkcjonować żyć. Nic to. Oni poszli do nieba. Szli pojedynczo, czasem w parach, w dziesiątkach, w setkach. Zasłużyli na coś lepszego niż to jest tutaj na tym łez padole. Wzgardzeni, potępieni, nazywani bandytami , a cóż to te słowa znaczą na tym świecie ? Dla nich pogarda ? Dla nich zapomnienie ? Oni są w lepszym już świecie. Dla nich chwała ! Dla nich niejedna łza która leciała z oczu podczas czytania tej książki. Dla nich niebiańskie łąki , dla nich oblicze Boga, dla nich wszystko to czego nie otrzymali tutaj na ziemi. Dla innych bandytów , zdrajców, bestii w mundurach giermańców czy też Rosjan z czerwoną gwiazdą dla nich piekło tam , nie tu. Dla nich , nie, nawet pogarda to za dużo dla nich. Nie warci splunięcia.
Jak odnieść się do ostatnich zdań w których to Jacek Komuda wplata fantastykę na całego ….w pewnym sensie psuje to całą narrację, z drugiej strony koń Bohatyr jest tutaj odzwierciedleniem polskiego ducha, jest jego siłą, jest jego niedoścignioną dla innych doskonałością…budzącą lęk, strach lub podziw. Nie wiem w sumie jak się odnieść to tego opisu. Najlepiej jeżeli w tym momencie przymrużę lekko oko. Ja wiem jaki miał sens , jaki cel chciał osiągnąć autor i pewnym stopniu mu to się udało.
Cóż więcej mogę powiedzieć. Słów jest całe mrowie, książka niezwykle bogata w różnorodne opisy, książka pełna łez i wzruszeń, ale nie tylko. Złość, miejscami nienawiść też się pojawia. Jestem tylko człowiekiem. Nie mniej te pozytywne cechy przewyżają podczas czytania tej lektury.
,,Bo żyć możesz tylko tym, za co zgodzisz się umrzeć'' (Antoine de Saint Exupery) -Major Henryk Dobrzański,, Hubal''
Kampania wrześniowa bardzo często w publikacjach/ i rozmowach historyków jest bardzo często pomijana. Jeżeli już to rozmowa najczęściej jaka ma miejsce ogranicza się tylko do głównego ataku, obrony Westerplatte, od kilku już lat dzięki szwedzkiemu zespołowi...
2020-12-20
,,Miłość i śmierć w Pradze ‘’ to ostatnie spotkanie z Philipem Kerr-em. Jest to także niestety także ostatnie już spotkanie z Bernhardem Gunterem w roli niepokornego stróża prawa który dla sprawiedliwości zrobi wszystko, zejdzie nawet do piekieł i stamtąd wyciągnie sprawcę.
Przyznam się szczerze, że nie pamiętam za bardzo poprzednich części, tej akurat książki w bardzo dobrym stanie rzecz jasna szukałem przeszło ponad dwa lata i w końcu udało mi się. Także ocenię ją na świeżo/ z tamtych poprzednich pamiętam co nieco jak przez mgłę/ i dlatego też nie wiem czy aby to nie jest najlepsza z przygód naszego niepokornego Berniego…….
Oprócz wątku kryminalnego mamy…wróć stanowczo należy wrócić. Mamy tutaj opowieść historyczną, ja owszem zdaję sobie sprawę że , no właśnie co ? Postaci wymienione przez autora istniały naprawdę, miejsca również, wydarzenia także, może nie wszystkie, ale te które akurat dotyczyły większości są rzeczywiste. Dalej mamy wplecione śladowe ilości kryminału…….lecz idąc dalej cała książka to jest opis niejednej zbrodni jakich dokonywali niemieccy socjaliści w imię wyższości rasy. Philip Kerr idealnie odwzorował czas i miejsce tamtych wydarzeń, ja osobiście doświadczyłem uczucia jakbym naprawdę , namacalnie dotknął lat 40 ubiegłego stulecia. Gęsta mgła wojny, dezinformacji, w tle przewija się kłamstwo, przepraszam nie jedno, one są w liczbach….w tysiącach, w milionach….tak samo jak i ofiary niemieckich zbrodni. Zawoalowane, skrzętnie ukrywane zbrodnie. Ukrywanie ich nie tylko przed światem , ale także przed samymi Niemcami w rozmowach…..przesiedlenia…..obozy pracy- to nie ma nic wspólnego z prawdą- Kerr pokazuje obłudę, wyrachowanie, zepsucie do szpiku kości, cynizm. Przesiedlenie ? To nic innego jak masowe mordy. Obozy pracy ? Kpina ! To przecież obozy koncentracyjne, komory gazowe i krematoria- piekło o takim zasięgu jaki ten świat jeszcze nie widział. Niemieckie obozy koncentracyjne niczym ropiejące wrzody nie dające o sobie zapomnieć nigdy, przenigdy.
Terroryzm. Strach. Okupacja. Nowe, silne, rządy twardej ręki- w tym wszystkim mamy prywatne porachunki wysoko postawionych funkcjonariuszy SD, SS i innych formacji wojskowych, policyjnych. Piękno Pragi oraz na karku co rusz cała watahę złożoną z podwójnych szpiegów i czeski ruch oporu, w to wszystko wpleciona jest piękna kobieta, która to nie wiadomo jakie ma zamiary wobec nas…………tak………i dlatego też ta cała tajemniczość, aura nieświadomości , mrok i wszechobecny strach zasługują na pochwałę .
Bardzo dobrze scharakteryzowane postaci czy to głównych czy też pobocznych, świetne odzwierciedlenie ich charakteru, a także ich manier, ubioru, przyzwyczajeń/ na samym końcu autor opisuje dalsze losy naszych nie-bochaterów czyli krótko mówiąc zbrodniarzy/ , doskonały opis miejsc, zdarzeń. W oczy rzuca się bogaty język jakim autor to wszystko opisuje, dodatkową atrakcją jest wyrafinowany, wyszukany czarny humor/ który skąd inąd jest brutalną prawdą jak na tamte i nie tylko czasy/ , przemyślenia poszczególnych bohaterów, ich reakcje, emocje – to wszystko mamy podane jak na tacy. Biorąc to wszystko pod uwagę otrzymujemy naprawdę bardzo dobrą lekturę która opisuje nam w bardzo ciekawy i dość obszerny sposób wydarzenia z czasów II wojny światowej. Oraz jej następstwa które niestety odczuwamy do dziś.
Philip Kerr zrobił oprócz wymienionych wyżej czynności jeszcze jedną. Niezwykle ważną. Opisał prawdziwy charakter i zamiary Niemców . Tak wpasował się z tym wszystkim idealnie. Odzwierciedlił całą prawdę. Ukazał człowieka aryjskiego z jego myślami, zabiegami, wybiegami w przyszłość, kłamstwem, wadami ! Oj tak tych wszystkich wad jest całe mnóstwo. Kerr obala mit człowieka aryjskiego którego to próbowały stworzyć chore na manię wielkości niemieckie umysły. I na całe szczęście te wady istniały ponieważ gdyby ich nie było , świat wyglądał by jeszcze inaczej…..jednak ! jakby te wady nie mogły istnieć, przecież to nie byli NADludzie a my cała reszta chociażby Słowianie nie byliśmy PODludźmi. Wszyscy jesteśmy TYLKO albo aż ludźmi z naszymi zaletami i wadami których jest całe mrowie .Nie ma kilku gatunków ludzi jak to ma miejsce w przypadku przedmiotów, gatunek człowieka jest tylko jeden. Owszem różnimy się pod wieloma względami, ale nadal jesteśmy osobnikami w obrębie tego samego ciągle gatunku. Wszystkie te ,,głośne myśli ‘’ jakie wypowiadają poszczególne wysoko postawione bestie w mundurach nie są wytworem fantazji, są realnym opisem myśli i co za tym idzie dalej czynów jakie następowały jedna o drugiej w poszczególnych fazach wojny. Wojny brutalnej, nierównej. Autor przytacza tutaj wiele słów jakie padły z ust niemieckich generałów na temat Czechów czy też innych nie niemieckich obywateli.
Przez całą książkę wyczuwalny jest dość charakterystyczny niepokój który to wraz z jej zakończeniem wcale, ale to wcale się nie kończy….ponieważ wiem, że część z tych historii, wydarzeń naprawdę miała miejsce, tak to się dobyło może trochę inaczej, ale finał jest taki a nie inny. Wydarzenia tam opisywane napawają człowieka grozą. Jest jeszcze coś innego- mianowicie niepewność. Patrząc nawet dziś na Europę mam świadomość tego, że historia może się powtórzyć i na pewno tak też się stanie w przyszłości, pytanie tylko jedno kiedy ta przyszłość nastąpi- całkiem niedaleko czy też upłynie jeszcze wiele, wiele wody, nie mniej tragedia jest nieunikniona…….i właśnie to przeraża, świadomość….
Moim skromnym zdaniem ksiązka nie ma wad. Żałuję, że więcej już się nie spotkamy ponieważ Philip Kerr już nie napisze nigdy żadnej książki. Na Polskim rynku ukazało się tylko pięć polskojęzycznych
przygód Bernharda Gunhtera i sądzę, że żadne wydawnictwo nie pokusi się o przetłumaczenie pozostałych książek tegoż autora i wydanie ich na naszym rodzimym podwórku. A szkoda !
Chociaż kto wie…..może kiedyś…….zawsze można przecież pomarzyć.
Reasumując. Mając to co się ma czyli na tapecie ósma odsłona przygód Berniego doliczając dodatkowo pozostałe cztery w polskim wydaniu czytelnik może liczyć na naprawdę wysokich lotów rozrywkę pośród swoich czterech ścian zatapiać się serię przygód niepokornego aczkolwiek nieustępliwego, upartego stróża prawa stworzonego przez Philipa Kerr-a. Nic tylko czytać, polecam !
,,Miłość i śmierć w Pradze ‘’ to ostatnie spotkanie z Philipem Kerr-em. Jest to także niestety także ostatnie już spotkanie z Bernhardem Gunterem w roli niepokornego stróża prawa który dla sprawiedliwości zrobi wszystko, zejdzie nawet do piekieł i stamtąd wyciągnie sprawcę.
Przyznam się szczerze, że nie pamiętam za bardzo poprzednich części, tej akurat książki w bardzo...
2020-12-16
Na samym początku chcę postawić wielki znak zapytania ? Skąd taki tytuł książki. Dla mnie osobiście był on zły ? Nie pasujący do tego co było w książce ? Nijak nie mogę załapać o co chodziło z tym tytułem autorce ? Przecież jeżeli już to światło jakie zaczęło przebijać się przez mroczną mgłę dając nadzieję, odmianę taką pozytywną namacalną było tylko i wyłącznie na samym końcu. Wrzeciona, runy, i inne wierzenia ? A skąd! Były tylko dodatkiem, taką migawką wziętą zapewne z jakiejś lektury z którą zapoznała się nasza autorka. Dziwi mnie to wszystko, ponieważ nie widzę tutaj jakiegokolwiek sensu. Do wszystko jest dolepione jakby na siłę, nie widzę tutaj związku, powiązania. Może inni je są w stanie dostrzec , ja niestety albo stety NIE.
Kolejną sprawą dla mnie dziwną ? Niezrozumiałą jest fakt rozgrzeszenia ? Zapomnienia Klementyny Kopp. Być może moja pamięć mnie już zawodzi, ale jak się skończyła sprawa z zarzutem postawionym pani Komisarz w sprawie zabójstwa . Może coś zapomniałem, a może to pani Katarzyna Puzyńska zapomniała o tym i owym i jak w poprzednich tomach Klementyna gdzieś tam się przewijała niczym duch, gdzieś tam była, nie było , znowu była , albo też mówiło się, że jest, dało się ją wyczuć, ale nie zobaczyć i tak też być może się stało. Sprawa nie zakończona co było by poważnym niedbalstwem ze strony autorki. Poprzednie sprawy i niejasności nie zostały wyjaśnione, a teraz w najnowszej książce wszystko jest cacy. Klementyna chodzi sobie jako emerytowana policjantka i nadal rozpracowuje tajemnicze morderstwa czyli robi to co robi nadal , jakby nic się nie stało. Także tutaj coś mi tam świta/ chyba, że się mylę powtarzam aż do znudzenia/ że coś tam coś tam ….jest niedokończone. Odwrócenie Klementyny do góry, no właśnie czym ?
Śreżoga- ponad 850 stron powtórzeń, całe serie zdarzeń które doprowadzają do wniosków, że Puzyńska nie uczy się na błędach. To jej stary, wysłużony chwyt. Tani w dodatku. Powtarza po raz kolejny te same całe zdania, zdarzenia , po co mam to któryś raz już z kolei czytać ? Te same zdarzenia które przedstawiane są aż do znudzenia przez kolejne różne osoby. Tylko to nic nie zmienia, bo opis jest praktycznie taki sam. Wałkowanie tych samych słów, wyrażeń, wydarzeń. Nabijanie licznika ? Ponad 800 stron wynurzeń i wypaczeń, patrząc na to wszystko na zimno, na trzeźwo książka powinna mieć połowę objętości. Można ewentualnie pokusić się o możliwość zamknięcia tego w dwóch odrębnych tomiszczach. Tylko czy miało to by sens ?
Książka jest podzielona na dwie części które ze sobą się w ostateczności łączą. Mamy rok 2018 gdzie pada odpowiedź na moje pytanie zadane w poprzednim tomie ,,Pokrzyk ‘’ jak i dlaczego zginęła Emilia Strzałkowska- drugi tom to rok 2020 gdzie następuje akcja i wydarzenia po śmierci młodszej aspirant i dodatkowo jest rozciągnięciem i wytłumaczeniem całej zawiłej sprawy która zaczęła się od śmierci Julii Szymańskiej.
Całość jest zagmatwana. Potrafi znudzić. Pełno w niej jest wad które utwierdzają tylko mnie w przekonaniu, że autorka nie miała za bardzo pomysłu na stopniowaną, rozpędzającą się w czasie, krok po kroku dynamicznej akcji. Tutaj tego nie ma. Jest niepotrzebna brutalność która ma za zadanie zasłonić niedociągłości których jest całe mrowie. Brak dodatkowo jest charakterystycznych, wyrazistych postaci. Wszystko to już się przejadło, te dania jakie serwuje nam pisarka.
Alter ego P ?- Malwina nijaka dziewczyna pełna kompleksów, nieszczęśliwie zakochana w mężu innej kobiety.
Weronika też w sumie wyblakła, jakaś taka pognieciona. Żartem jest wspomnienie jej pierwszego byłego męża który się dosłownie zmienił od ostatnich tomów w anioła. Jakie to urocze, szkoda tylko, że nie mające nic wspólnego z prawdą.
Klementyna Kopp- jeszcze od biedy jej postać ujdzie, nie denerwuje przynajmniej.
Maria Podgórska- a ona po co tutaj ? I wieczne jej częstowanie plackami tudzież wyjmuje z płaszcza / niczym porucznik Columbo gotowane jajka ? / ciasteczka czy inne słodkości. Przecież to zakrawa na żart !
Daniel Podgórski- jedna z nielicznych postaci które są realne. Trąci to trochę momentami przykurzonym wytartym wspomnieniem, ale mimo wszystko jest naturalny.
Mari Carmen Sikora- nie rozumiem tutaj tego rozbuchanego napięcia seksualnego i tego wyciągania ( parafrazując Puzyńską) i szukania czy Daniel Podgórski ma jaja i czy ma też fiuta na swoim miejscu ? Po co to wszystko ? Ta wulgarność. Obcesowość. Pamiętny jest jeszcze jest jeden tekst z waleniem konia. Tak to było mocne, ale po autorce ponad 14 książek spodziewałem się czegoś innego, czegoś bardziej wyszukanego. Dziwny dobór słów, interpunkcja. Trzy cztery słowa i kropka. Dwa trzy słowa i kropka. Pięć słów do sześciu i kropka. Świadczy to niestety o ubogim słownictwie jakim jesteśmy karmieni.
Sam pomysł zbrodni wydaje się niezwykle błahy. Nie zgadza się tutaj ani modus operandi poszczególnych postaci, ani to co działo się potem po ich dokonaniu. Postaci są kreowane w inny jakże błędny sposób, ( chyba, że ja tak ich pojmuję, wyobrażam sobie coś zupełnie innego, może nie jestem w znowu dostrzec tego prawdziwego charakteru postaci , ich zawiłości, drugiej jakże odrębnej natury, która poniekąd co zrozumiałe łączy się w całość dając połączenie dwóch różnych, sprzecznych ze sobą postaci dając charakter niezwykle skomplikowany, obłudny, fałszywy , zdradziecki – być może ! ) ale to wszystko jakoś do mnie nie przemawia. Postacie są nijakie takie mam wrażenie, bardzo mocne. A potem autorka robi z nich zupełnie kogoś innego, nagle odkrywa nie wiadomo skąd / te wnioski ? / drugą ich morderczą, mściwą naturę. Wszystko też się czasem myli. Pełno nazwisk, kto z kim i dlaczego, na szczęście jest się w stanie w tym wszystkim połapać i to ostatecznie przekonuje mnie do stwierdzenia, że Katarzyna Puzyńska swoją tandetę idąc dalej nazywając książka tuszuje to nadmierną brutalnością w opisach, stosuje wulgaryzmy w postaci słów, dodatkowo miesza to wszystko dość dużą liczbą osób które to znowu są ze sobą powiązane poprzez więzy rodzinne, tudzież łóżko/ bo czasem chodzi tylko o seks/ czy też połączeni są w całkiem inny sposób. Zawodowy tudzież jeszcze inny. Ale moim zdaniem to jest to właśnie ta mgła która ma zasłonić całe mrowie niedociągłości.
Nijakość. Miałkość i nuda, nuda którą się masuje różnymi wybiegami. Nie rozumiem takiego podejścia do sprawy. Pierwsze tomy miały pazur, nie były idealne , nie nie były, ale była w nich logika, nie było tyle bzdur, pomyłek , niejasności czy też niepotrzebnych wstawek. Nic nie wnoszących do akcji / całej powieści/ która ma miejsce. Przykłady wcześniej były wymienione. Teraz tak pisząc mogę dodać jeszcze śmiercionośne wrzeciono. Przecież wyć się chce z bezsilności. I na myśl o takich bombowych pomysłach ! Ręce opadają. Ni przypiął ni przyłatał.
Jest kilka pozytywnych historii. Zakrawa to trochę na żart, ale ekipa bab jest dość możliwa do realizacji. Przynajmniej to jest coś nowego. Dodatkowo na pochwałę zasługuje zakończenie, ale te na cmentarzu( bo wygrażanie się cycatej Mari Carmen wydają się nie ma miejscu skromnie mówiąc, można by było rozwinąć opis całej tej sytuacji i jej osobowości, ale nie chce….). Także zakończenie jest możliwe do przyjęcia. Jest na miejscu. Jest takie jakby to powiedzieć życiowe. Jest też kolejną furtką do napisana następnego tomu, ale czy warto będzie po niego sięgnąć. Mam mieszane uczucia. Zbyt to wszystko jest już tak pogmatwane, dodatkowo dużo sama autorka zniszczyła w swoich opisach , przeobrażeniach postaci, także sądzę, że tom XIII winien być tym ostatnim. Już tutaj Puzyńska moim skromnym zdaniem czytelnika siliła się, dwoiła i troiła żeby wydobyć iskierkę życia w tych mumii szumnie nazywanych bohaterami sagi o Lipowie. Dużo , cały szereg postaci już nie istnieje. Reszta jest, ta co pozostała nijaka. Wplatanie co rusz nowych postaci , odgrzewanie starych , tworzenie nowych coraz bardziej nieprawdopodobnych historii wydaje się już być końcowym etapem , końcowym przystankiem tejże sagi. Wiadomo nic nie trwa wiecznie, ale patrząc na to jak było przedtem a jak jest obecnie od kilku już tomów – 3 ? 4 ? leci to wszystko na łeb na szyję ku równi pochyłej.
Cały szereg błędów logicznych. Duża liczba postaci, powtórzeń, mylenie kto jest kim i z kim spokrewniony, wałkowanie tego wszystkiego wielokrotnie co rusz i co rusz , to samo i to samo, zniechęca czytelnika. Grubość książki iście encyklopedyczna również odstrasza, męczy i nuży. Można tak wyliczać i wyliczać. Tragedii nie ma, czytało się gorsze gnioty, ale i w tym przypadku chwalić się nie ma czym. Śreżoga Katarzyny Puzyńskiej – dla fanów pozycja nie wiem obowiązkowa ? Dla innych stanowczo odradzam.
Czy obowiązkowa pozycja dla fanów ? Ciekawość zwycięża. Ciekawość która w tym akuratnym przypadku sprowadza nas na manowce. Błądząc we mgle…………
PS. Jeżeli ktoś doszedł do tego, że jednak Klementyna Kopp została uniewinniona od postawianych jej zarzutów to poproszę bardziej pamiętliwych o namiary. Gdzie i kiedy.
Na samym początku chcę postawić wielki znak zapytania ? Skąd taki tytuł książki. Dla mnie osobiście był on zły ? Nie pasujący do tego co było w książce ? Nijak nie mogę załapać o co chodziło z tym tytułem autorce ? Przecież jeżeli już to światło jakie zaczęło przebijać się przez mroczną mgłę dając nadzieję, odmianę taką pozytywną namacalną było tylko i wyłącznie na samym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-13
Ludzie bez charakteru, miałcy iście przysłowiowe Kiwony, ktoś /każdy kto tylko chce/ kiwnie palcem , a oni kiwają się w rytm , bez własnego zdania, kiwają tylko głowami i zgadzają się na wszystko tylko po to żeby aby przypadkiem nie narobić sobie wrogów i nieprzyjaciół. Jeżeli jednak wszyscy Cię lubią i ty wszystkich lubisz to znaczy to tyle, że nikt Cię nie lubi i ty też.....liczy się szacunek którego nie posiadasz....na który nie potrafisz sobie zapracować, zasłużyć o takich i nie tylko jednostkach, całych stadach jest ta książka Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Kombinatorstwo, fałszerstwo, oszustwa, lizusostwo oj dużo tych nieprzychylnych cech nasz pisarz wytknął ludziom, całemu społeczeństwu przedwojennej stolicy. Fałsz. Niepiętnowanie alkoholizmu, trywialność. Egoizm . Stawianie swojego interesu wyżej niż dobro państwowe. Skąd my to znamy ? Stąd, że książka ta oraz inne z dorobku Mostowicza są ponadczasowe i były one aktualne kiedyś, dziś i będą aktualne po wsze czasy. Dziś też mamy piękne owacje, peany na cześć polityków , przedsiębiorców jacy to oni są wspaniali, jacy uczciwi, jak dobrze i sprawiedliwie rządzą oj jakie to piękne szkoda, że nie ma to nic wspólnego z prawdą.
Czego mi brakuje w tej książce ? Pazura, tak tego mi zabrakło jakiegoś takiego mocnego zaakcentowania, tutaj tego niestety ku mojej przykrości nie było. Mimo ponad 300 stron książka dodatkowo wydaje mi się dodatkowo nieskończona, jest po prostu przy krótka, pisarz mógł to wszystko jeszcze bardziej szczegółowo opisać, dodać kilka czy też kilkanaście przypadków, historii.....wielka szkoda, że stało się tak jak się stało ! Po prostu szkoda. ,,Kiwony '' mają niezaprzeczalnie duże pole do popisu, jednak autor nie wykorzystał tego potencjału. Tłumaczę sobie to tak, że być może ? Został to tego poniekąd zmuszony przez......cenzurę ? Mogło tak być.......sam nie wiem ....zmieniało by to całkiem postać rzeczy....cały charakter tej książki która po prostu została zmarnowana...
Ludzie bez charakteru, miałcy iście przysłowiowe Kiwony, ktoś /każdy kto tylko chce/ kiwnie palcem , a oni kiwają się w rytm , bez własnego zdania, kiwają tylko głowami i zgadzają się na wszystko tylko po to żeby aby przypadkiem nie narobić sobie wrogów i nieprzyjaciół. Jeżeli jednak wszyscy Cię lubią i ty wszystkich lubisz to znaczy to tyle, że nikt Cię nie lubi i ty...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-11
Książki Remigiusza Mroza cechuje kilka zasadniczych problemów. Pierwszy- na początku, na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że czeka nas iście wyborna uczta kulinarna. Pięknie suto zastawiony stół, który jest arcydziełem samym w sobie- otoczenie, sam stół jego wygląd, kolor, ciepło, majestatyczność, ciężkość, potęga/ obrus, cała zastawa na nim, oraz potrawy. Dodatkowo obsługa, muzyka w tle, piękne światło rzucające cienie w odpowiednim momencie….wszystko pięknie, iluzorycznie tworzone dla gawiedzi ……bierzemy potrawę i momentalnie czujemy zawód taki dogłębny żal sięgający najdalszych zakątków naszej podświadomości….smutek, rozgoryczenie, na samym końcu…..i paradoksalnie za początku czujemy w końcu zrozumiały jak najbardziej uzasadniony gniew !
Prezent który już po samym opakowaniu obiecuje wiele. Chytra sztuczka, tania sztuczka wyświechtana niczym zgrana talia kart, mimo to, mimo tych zabiegów, mimo wrażenia, obawy, głosiku który to przestrzega nas przed tą obłudą, kłamstwem, fatamorganą, mimo wszystko…po raz kolejny dajemy się nabrać ponieważ ? Ponieważ wygrywa ciekawość, a ta prowadzi i do wiedzy i często też niestety do zguby….
Piękna to mało, śliczna wręcz dziewczyna …..aż dech zapiera nam w piersiach, brak odpowiedniej dawki tlenu aby pobudzić nasze szare komórki dostatecznie ….czy to zgubna fascynacja…..czy też zupełnie coś innego nie daje nam o niej zapomnieć, nie chcemy zapomnieć, pragniemy aby ta chwila trwała wiecznie…..i chociaż ona stoi naprzeciwko nas….to już się dzieje, tak tu i teraz, to mamy wrażenie jakbyśmy byli zupełnie gdzie indziej, a przynajmniej w innej czasoprzestrzeni , czas inaczej biegnie, jakoś tak spowolnił , tak wydaje się nam, że czas diametralnie zwolnił…..wolniej płyną……chwile…. Piękne oczy których na pewno nie chcesz i na pewno nie zapomnisz, ale czy aby na pewno……na pewno ? Kiedy się jednak odezwała…cały czar prysł. Nogi do nieba, lecz pusto w głowie……..
I tak przedstawia się jeden z głównych problemów jakie zaistniały w literaturze jaką serwuje nam Mróz. Zbyt wiele obiecują na początku.
Pomysły ma ciekawe, lecz gorzej jest już jest z ich realizacją. W pewnym momencie mam wrażenie, że książki Mroza piszą dwie różne osobowości. Schizofrenia ? Rozszczepienie jaźni. Z jednej strony autor sili się na światowca, maniery, savoir vivere, słownictwo z najwyżej półki, używanie zwrotów jakie nie często padają w rozmowach świadczyło by to o ogromnym bogatym zasobie słów jakie autor posiada, z drugiej jednak strony jego osobowość pozwala sobie na używanie słów wulgarnych, chamskich, stosowanie nadmiernej ich ilości, wynaturzeń, opisy brutalności które nigdy nie przynoszą skutku zamierzonego, wręcz przeciwnie. Przecież to najczęściej stosowany wybieg który ma pokazać inność, zaszokować, wzbudzić szereg sprzecznych ze sobą uczuć, ma za zadanie aby utrwalić w pamięci czytelnika te krwawe, brutalne momenty, ale to tylko iluzja. Pisarze którzy liczą na taki wybieg tracą na tym tylko i nie jest to tylko moje odosobnione zdanie. Książka staje się wulgarna, obcesowa. Z jednej strony mamy nieskazitelną biel z drugiej mroczą czerń w której nic nie widać. Ze skrajności w kolejną jeszcze większą, bardziej wynaturzoną skrajność. Co tym chce pokazać nam Mróz ? Ja wiem jacy są lub też jacy mogą być też ludzie, ale jeżeli autor pokazuje mi brutalność to chcę zobaczyć przeciwwagę dla niej. Jeżeli pokazuje mi chamstwo to chcę też zobaczyć kulturę, ale taką prawdziwą, a nie taką wymuszoną/ mam na myśli tutaj głównego bohatera Edlinga przecież to zwykły prostak z kompleksami który chce uchodzić za inteligenta ). Sztuczność. Przewidywalność. Każda jedna ksiażka Remigiusza Mroza przypomina kopię poprzedniej i jednocześnie ta obecna jest dodatkowo kopią która ma dopiero nadejść. W całym tym szeregu różnorodnych postaci łatwo można domyślić się, że autor zmienia tylko niektóre dane, ale reszta pozostaje taka sama. Wszystkie jego postaci są takie same. Działa tutaj na zasadzie kopiuj wklej. Paint. Tam była blondynka, tutaj będzie ruda, tam długie, tutaj krótkie włosy, tam niski tutaj wysoki, ale charakter nie zmienia się. Zbyt podobni do siebie. Mamy na pierwszy tylko rzut oka różnorodność. Pod tą fasadą kryje się monotonność. Ich charaktery są praktycznie takie same. Zero indywidualności.
Książka ma potencjał który jest niewykorzystany. Jak to zwykle u tego pana bywa. Niestety. A może stety i należy się w końcu przyzwyczaić do tego, żeby nie czyć już na coś nowego, odkrywczego w literaturze Mroza.
Brak napięcia, jest to zwykłe pompowanie balonika, tanie wybiegi żeby w końcowym efekcie wszystko zamknąć w dwóch trzech zdaniach. Jakie to typowe. Brak pomysłu ? Nabazgra 400 stron i nie ma pomysłu na zakończenie ? Nie ma , jak można mieć kiedy brak jakiejkolwiek logiki i sensu w tym co otrzymaliśmy i czym nas karmił autor poprzez ponad 400 stron.
Łapie się tanich wytartych schematów. Pokazuje Polskę jaką widzi większość Polaków ? Nieudolność władz. Bieda. Alkoholizm. Fałszywi katolicy. Pedofilia w kościele. Przemoc domowa. Zdrady. Problemy psychiczne. Brak perspektyw. Demon który każe społeczeństwu brać w swoje ręce wymierzanie sprawiedliwości. Przeniesienie życia do typu programu realisty show. Życie w sieci, w Internecie. Brudne, smutne, szare miasta. Problemy małżeńskie. Problemy relacjach nie tylko ze współmałżonkiem/ partnerem tudzież partnerką, ale także w relacjach z latoroślami. Brud. Smród i ubóstw. Piękna Polska panie Mróz nie ma co. Jeżeli pokazuje mi pan te plugastwo to życzył bym sobie coś dla przeciwwagi. Jeżeli pokazuje mi pan alkoholika to pokaż mi pan przykładnego ojca który zrobi dla rodziny wszystko, może nawet ten ojciec jest trzeźwym alkoholikiem, ale się stara. Jeżeli pokazuje mi pan za przeproszeniem kurwę co sprzedaje się za pieniądze to niech mi pan też pokaże dziewczynę która nawet jeżeli jest kurwą to przychodzi do domu, zdejmuje te łachy z siebie i ubiera się w stary sweter pachnący miłością i dzieckiem do którego teraz idzie. I dla którego to też robi to co robi. Jeżeli pokazuje mi pan pedofila w sutannie pokaż mi pan też księdza który wiesza sutannę na płot, zakasa rękawy i zapierdala przy betoniarce pomagając budować dom dziecka. Jeżeli pokazuje mi pan fałszywego katolika to pokaż mi pan też takiego prawdziwego, nie fanatycznego tylko takiego jakich i ja też spotykam. Jeżeli pokazuje pan Polskę to pokaż mi pan nie tylko tą czarną czy też białą/ w większości przypadków w przypadku Mroza jest to ta czarna/ to pokaż mi też środek tą szarość i ten kolor który jest na marginesie, ale on ciągle tam jest. Pokaż mi pan PRAWDZIWĄ Polskę. Którą ja też widzę i obserwuję.
Wojciech Smarzowski pokazuje Polskę z wszystkimi jej wadami, ma i owszem ciężkie filmy, czasem aż trudno w to uwierzyć, w ten realizm i umiejętność dostrzegania naszego społeczeństwa takim jakim jest dodatkowo za uwagę zasługuje fakt doboru aktorów i ich rola z jaką to determinacją się wcielają. Grają fenomenalnie. Udają tak doskonale , że mam wrażenie, że nic nie udają. Że pokazuję / w przenośni/ siebie. Pokazują paradoksalnie nas. Ale co u Smarzowskiego jest takiego co nie odrzuca całkowicie . Przeciwwaga. Jest tam nadzieja to reżyser zostawia obserwatorowi. Daje nadzieję na lepsze jutro. Jest mrok. Jest całe zło jakiego człowiek może się dopuścić, ale zza tego mroku, zza tych ciemnych deszczowych chmur wygląda słońce, na początku nieśmiało z trwogą, ale wygląda i rośnie w siłę, pierwsze promienie jego opadają na ziemię i ludzkie twarze dając nadzieję……która potrafi góry przenosić. Tutaj tego nie ma.
Prostactwo. Chamstwo. Udawanie inteligenta. Miałkość. Przewidywalność. Zmarnowanie po raz kolejny szans. Nie silę się tutaj aby opisywać Wam poszczególnych bohaterów, modus operandi, czy też fabułę jak ja ją rozumiem. Nie mam takiego zamiaru. Każdy sam może sobie to wywnioskować. Opisuję całość – tą książkę jak ja ją odczułem. Pomyłek jest bez liku. Marność nad marnościami. I po stokroć marność. Dwubiegunowość która denerwuje. Brak jakiejkolwiek logiki. Jeżeli książki Remigiusza Mroza zmuszają czytelnika do refleksji to tylko zapewne do takiej/ lub takich czy autor czyta swoje książki i czy coś z nich pamięta, ponieważ nie potrafi wyciągać wniosków z własnych, wcześniejszych błędów. Ciągle je popełnia, takie same. Dodatkowo w tych książkach pisze dwa trzy zdania przyznając , że to pewniak żeby na następnej stronie samemu sobie zaprzeczyć. To jaka to w końcu jest logika ? Brak logiki w sumie też jest logiką, ale nie w tym przypadku…..Czy autor ma pojęcie o pojęciu pojęcia ? Czy pamięta to co napisał ?
Reasumując, chociaż można napisać jeszcze dużo oj dużo . Zawsze wychodziłem z założenia, że liczy się jakość, a nie ilość. Wolę słuchać starych zapominanych zespołów, o których to już nikt prawie nie pamięta jak chociażby nie wiem czy coś jeszcze mówi Wam nazwa zespołu Kult ? Niż podrygiwać w rytm majteczek w kropeczki tudzież na widok twoich oczu oszalałem. Podobnież rzecz ma się z książkami. Wolę 150 stron 200 czegoś konkretnego, gdzie w takiej ilości zawarta jest esencja, prawda cała prawda, a nie mielić 400, 500 czy 800 stron i wałkować ciągle i ciągle myląc się co rusz, gubiąc w tych niepotrzebnych zawirowaniach i myślach alter ego bohatera/ autora w jego błędnych myślach które zakrawają o…….( i tutaj pozwolę sobie nie użyć już tego dosadnego słowa). Koniec.
Książki Remigiusza Mroza cechuje kilka zasadniczych problemów. Pierwszy- na początku, na pierwszy rzut oka mamy wrażenie, że czeka nas iście wyborna uczta kulinarna. Pięknie suto zastawiony stół, który jest arcydziełem samym w sobie- otoczenie, sam stół jego wygląd, kolor, ciepło, majestatyczność, ciężkość, potęga/ obrus, cała zastawa na nim, oraz potrawy. Dodatkowo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-09
Śpiąca nimfa to kryminał który zaczyna się typowo , ale im więcej kartek jest już przeczytanych utwierdzam się w przekonaniu, że jest to coś więcej. Mamy tutaj naprawdę niezwykłą opowieść o wszystkim tym na czym zależy nam w życiu. Opisany jest tutaj sens istnienia każdego człowieka. Ilaria Tuti opisuje tutaj życie takim jakim jest lub też zależnie od naszych wyborów, czy też wyborów jakie podejmą nasi przodkowie – życie takim jakie może być.
Przemoc psychiczna i fizyczna, miłość która przeradza się w pogardę, odrzucenie. Miłość która nigdy takim uczuciem nie była. Kiedy się kocha to nie stajemy się władcami, posiadaczami mylimy wtedy wszystkie pojęcia z jakim kojarzy nam się to uczucie.
Tragedia sprzed lat. Utrata ukochanej osoby, wraz z jej śmiercią nasze życie stało się bezcelowe, straciliśmy powód jakikolwiek do tego aby dalej żyć, owszem żyjemy ale tylko w przenośni. Oddychamy, jemy ,śpimy , ale w środku jesteśmy martwi, jesteśmy puści niczym kukła.
Dawne zbrodnie wojenne które nie pozwalają zasnąć pomimo upływu dziesiątek już lat. Trudne mierzenie się z traumą jaka przydarzyła się w naszym bardzo młodym życiu, często będąc dzieckiem i tutaj ten problem dotyczy wielu osób, wszyscy ci tutaj muszą zmierzyć się w własnymi demonami, muszą zmierzyć się w przeszłością, trudną, ciężką, momentami wszystko to wydaje się nam zbyt silne abyśmy my mogli to pokonać, przezwyciężyć. Walka z samym sobą, ze swoim własnym ja- to najtrudniejsza z walk jaką musimy stoczyć w swoim życiu.
Utrata- tych strat jest tutaj całe mrowie. Utrata ukochanej, jedynej, prawdziwej miłości, utrata dzieciństwa, życia, przyszłości, utrata rodzeństwa, rodziny, utrata więzi , utrata przeszłości , utrata dziecka, utrata nowego, lepszego życia, - także mamy tutaj do czynienia z wieloma stratami , ze wszystkim tym co człowiek może stracić w swoim życiu i w pewnych momentach naszego istnienia, naszej egzystencji któraś z tych strat jest dla nasz ogromna, najważniejsza, to jest to COŚ – co jest dla nas najcenniejsze , to COŚ lub KTOŚ w czym widzimy swoje całe życie. Strata tego oznacza naszą śmierć czy to w przenośni czy też rzeczywiście w namacalny sposób.
Opowieść o krainie i ludziach którzy żyją tutaj od stuleci, cała ich kultura opiera się na wierzeniach, kultach, obrzędach od wielu tysiącleci. Bardzo zaciekawiła mnie ta historia Rezan. Zauroczyło mnie to wszystko. Dawne wierzenia, zioła, magia starych drzew, potęga i siła gór…….oraz wiele , wiele więcej, nie sposób uzmysłowić komuś ot tak teraz tego wszystkiego co mam na myśli, opisać to słowami, przeżyć nie da się po prostu określić w kilku czy też kilkunastu zdaniach, mało tego uczuć nie sposób opisać w jakikolwiek sposób. To po prostu trzeba poczuć, przeżyć, doświadczyć tego.
Całość przedstawia się nadwyraz wyśmienicie. Książka jest co prawda długa, bo liczy sobie ponad 500 tron, ale to wszystko tak co zawarła autorka jest potrzebne. Mamy tutaj ciekawą zagadkę kryminalną, mamy tutaj kolejną zagadkę z przeszłości która łączy wszystkich ludzi w osadzie, mamy tutaj szeroką retrospekcję z życia zarówno Inspektora Martiniego, jak i też w bardzo obszerny sposób Ilaria opisała nam życie, przeszłość i przyszłość mam nadzieję naszej Komisarz Teresy Battaglia. Zawsze to nazwisko przekręcone na polską modłę kojarzyło mi się z Batalią , tak tak właśnie z tym i dlatego też nie jeden raz przyjdzie naszej Komisarz ją wytoczyć i wygrać, chociaż niektórzy próbują nas utwierdzić w przekonaniu, że jesteśmy na przegranej pozycji.
Więzi rodzinne, ale i też inne przyjacielskie, więzi które mogą powstać wobec obcych ludzi na podstawie empatii – mam tutaj na myśli relacje inspektor – komisarz. Syn i matka ,a kto by przypuszczał, że tych dwoje dojdzie do takiego finału. Mimo różnych myśli, różnicy charakterów, dozy obcości tych dwoje połączyła niezwykła nić. Nierozerwalna.
Ogólnie rzec biorąc autorka bardzo duży nacisk położyła na uczucia. Relacje Blanka- Smokey. Niewidoma dziewczyna i pies tropiący. Walka ze światem , walka z samym sobą, ze swoimi słabościami, ze swoimi kompleksami.
Przeszłość która wywarła ogromny wpływ na przyszłość, obecną teraźniejszość która znowu ma wpływ. Magiczny paradoks. Waż Urobos. Niekończący się wątek. Nie widać końca i nie widać początku. Koniec i początek razem połączeni w całość. Wieczność. Nieprzemijalność. Nieśmiertelność.
Czyta się długo , ale mnogość wątków/ które to są wszystkie na samym końcu zamknięte/ niezwykła charakterystyka dokładność postaci/ których to znowu jest też całe mrowie/ dołączając do tego piękny opis zarówno przyrody, obrzędów, wierzeń, magię miejsca i ludzi, okraszając to odrobiną makabrycznych zbrodni i tajemnic, łącząc , spinając to wszystko pięknymi prawdami które nadają życiu sens mamy to co mamy czyli naprawdę niezwykłą książkę. Jestem pozytywnie zaskoczony i kto wie czy to nie najlepszy kryminał z niezwykłym dodatkiem jaki udało mi się przeczytać od ostatnich kilku miesięcy. Jest naprawdę rewelacyjnie. Wszystko to spowija mgła która tylko od czasu do czasu trochę się rozprasza, ale tylko na moment, żeby zaraz ponownie zaatakować ze zdwojoną siłą. Ludzie którzy błądzą w tej mgle wspomnień, przeszłości, marzeń, pragnień, tajemnic muszą w końcu wyjść z niej na otwartą przestrzeń i spojrzeć na świat szeroko otwartymi oczami, tylko wtedy mają szansę zobaczyć świat takim jakim jest naprawdę. Inaczej już zostaną w tej oblepiającej ciało i mylącej umysł mgle która zdaje się momentami nie mieć końca i paradoksalnie początku……..
Majstersztyk !
Śpiąca nimfa to kryminał który zaczyna się typowo , ale im więcej kartek jest już przeczytanych utwierdzam się w przekonaniu, że jest to coś więcej. Mamy tutaj naprawdę niezwykłą opowieść o wszystkim tym na czym zależy nam w życiu. Opisany jest tutaj sens istnienia każdego człowieka. Ilaria Tuti opisuje tutaj życie takim jakim jest lub też zależnie od naszych wyborów, czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-07
Książka którą trudno jednoznacznie jest określić. Spowodowane to jest tym, że osobiście uważam, że do powstania ,,Opowieści pielgrzyma '' przyczyniło się kilka osób. Pierwsze tomy są opisane przez człowieka prostego, szukającego metody na wieczną modlitwę a tym samym idzie z nadzieją na wiarę w której to osiągnie najwyższy poziom co z kolei niesie za sobą przez życie spokój, wyciszenie, szczęście niewyobrażalne, lecz dotykalne całym ciałem i duszą , w końcowym efekcie ta wędrówka ma przynieść nagrodę- zbawienie to cały sens istnienia człowieka. Zbawienie wieczne i oglądanie wizerunku Pana Boga już na zawsze i na wieki. I te tomy są ciekawsze, intrygujące. Owszem z jednej strony są tam momenty które wydawać by się mogły , że mamy do czynienia z krętactwem, oszustwem, czujemy, że ktoś chce żebyśmy w to wszystko naiwnie wierzyli, sam osobiście twierdzę, że z tym też mam dylemat. Nie neguję nawróceń co to to nie ! Ale osobiście nie wierzę w nagłe przypadki nawróceń, że ten czy tamten dręczony przez sumienie ot tak nawrócić się chciał z dnia na dzień w to nie jestem w stanie uwierzyć, owszem mogą być i takie przypadki, ale nie wierzę w notoryczność, w powtarzalność takich nawróceń . Reszta jak najbardziej się zgadza, kierował bym się jednak / pragnę tutaj zaargumentować swoją niewiarę/ - grzesznik jeden czy drugi owszem nawrócił by się ale trwało by to miesiące, lata, mało tego trwać by to mogło całe życie. Mógł ten czy tamten nawrócić się dopiero pod koniec swojego życia lub nawet też prosić Pana Boga o wybaczenie i pragnął być zbawionym w ostatniej minucie swojego życia. Leżąc na łożu śmierci mając przed oczami z jednej strony to wszystko co zrobił i komu wyrządził krzywdy, widząc swoje czyny przez które to ludzie wypłakiwali całe morza łez , dziś leży chory, umierający, widzi także nieuchronność przybliżania się do ogni piekielnych. Na zawsze już potępiony, wcześniej osądzony przez sprawiedliwego sędziego. Sędziego tego Jedynego. Najpotężniejszego. I tego jedynego najsprawiedliwszego. Może to żal za grzechy, połączony ze strachem, gdzieś tam odzywa się ten mężczyzna czy ta kobieta w nas kiedy to jeszcze wierzyliśmy i dziś również wierzymy i pragniemy z całych sił zostać zbawieni. Ja tak to widzę. Szukający za życia zbawienia. Odkupienia – przypadków całe miliony tyle ile jest różnych historii i tyleż ile też jest ludzi na tym świecie, na tym łez padole.
Pozostałe tomy- tutaj już ewidentnie pisane są ręką inną, człowieka wykształconego, obytego z teologią, człowieka który dodatkowo pojmuje to rozumem. W pierwszym przypadku to jest to pisane tak po swojemu, tak po ludzku, po naszemu. Tutaj głównym takim prowodyrem takiego a nie innego życia, chęci- jest serce, to serce dyktuje tutaj czego pragnie, a serce bierze pokłady energii z duszy.
Wszystko to jest takie ciepłe. Opisane prostymi słowami. Ufne. Może naiwne , ale to właśnie jest w tym wszystkim piękne. Drugi przypadek jest pisany bardziej na zimno. Dochodzi tutaj światły umysł i odbieram to zupełnie inaczej. O ile pierwszy przypadek bardziej przypadł mi do gustu, to drugi mimo wszystko jest dopełnieniem tej pierwszej drogi życia jaką przemierza nasz tajemniczy, nie wymieniony z imienia i nazwiska pielgrzym.
Książka jest ciekawa, budzi nadzieję, wiarę i miłość. Czasem zastanawiam się gdzież ten świat tam opisywany zniknął ? Dlaczego ludzie już tacy nie są ? Świat opisany tam wydaje się naiwny, ale jest piękny. To ludzie dziś tak wszystko zepsuli, że momentami popadamy w marazm i nie wierzymy w nic. Mało tego stało się tak, że na każde nawet najmniejsze dobro patrzymy nieufnie, uśmiechamy się pobłażliwie…..tak właśnie teraz to ma miejsce. Do czego to doszło ! Właśnie do tego.
Gdzie jest ta droga, gdzie jest ten mały chłopiec którego widziałem podczas tej lektury. Ten mały chłopiec to ja, ja dla którego pierwsza komunia była wielkim przeżyciem, potem było pod górkę, nigdy się nie wyrzekłem, kłóciłem się….dziś od kilku już lat nastał spokój, wyciszyłem się, modlę się dość dużo, bo lubię. Bo chcę. Dziś dorosły mężczyzna idzie nadal tą samą drogą piaszczystą w upalny ciepły dzień, mijam wysokie trawy, słyszę śpiew ptaków, nadal zachwycam się pięknem przygody, pięknem , geniuszem stworzenia. Mimo upływu lat ciągle jest we mnie ten mały chłopiec, wrażliwy, ale już pomny wydarzeń, pamiętający różne rzeczy, różne przypadki, różne momenty w swoim życiu idę dalej tą samą drogą, ale już inaczej, pewniej idę ku słońcu , idę ku światłu które to było na samym początku.
Książka mimo wad jest ciekawa. Zmusza czytelnika do refleksji nad własnym życiem, zmusza do wspomnień, naprawa radością, nadzieją……..jest nietuzinkowa w każdym bądź razie. Dużo z niej można się nauczyć to tak na przyszłość………..
Książka którą trudno jednoznacznie jest określić. Spowodowane to jest tym, że osobiście uważam, że do powstania ,,Opowieści pielgrzyma '' przyczyniło się kilka osób. Pierwsze tomy są opisane przez człowieka prostego, szukającego metody na wieczną modlitwę a tym samym idzie z nadzieją na wiarę w której to osiągnie najwyższy poziom co z kolei niesie za sobą przez życie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-06
Jakoś tak nie mam weny, żeby przed czytelnikami tegoż portalu rozpostrzeć jak zwykle szeroko opisaną recenzję. Skomentuję krótko. Wolno się rozkręca, ciekawa zaskakująca zagadka oraz tajemnica na sam koniec. Owszem cała ta zawiła kryminalna sprawa dobiega końca , co nie znaczy, że dalsze losy naszej pani detektyw są jasne i tutaj właśnie jest ta nieodgadniona karta dająca jak najbardziej uzasadnioną nadzieję na kontynuację na którąż to czekam, ponieważ książki Nadii Szagdaj niby proste niby takie nie za bardzo poplątane jednak czytanie ich sprawia mi przyjemność. Jest zagadka kryminalna która ma głębsze ,podwójne dno. Jest nietuzinkowa pani detektyw. Jest opis obyczajów, jest opis miejsc, zachowań międzyludzkich, więc nic tylko czytać.
Jakoś tak nie mam weny, żeby przed czytelnikami tegoż portalu rozpostrzeć jak zwykle szeroko opisaną recenzję. Skomentuję krótko. Wolno się rozkręca, ciekawa zaskakująca zagadka oraz tajemnica na sam koniec. Owszem cała ta zawiła kryminalna sprawa dobiega końca , co nie znaczy, że dalsze losy naszej pani detektyw są jasne i tutaj właśnie jest ta nieodgadniona karta dająca...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-04
Bardzo ciekawa i tajemnicza, miejscami niezwykle mroczna opowieść o zbrodniach. Tak, tak o zbrodniach, bo w tej książce Hakana Nessera jest ich całe mrowie Jest ich tak wiele , jak wiele jest wrzosów na tym tajemniczym i niezwykle urokliwym, a jednocześnie budzącym grozę wrzosowisku .
Autor opracował z iście mistrzowską precyzją historię kilkorga ludzi którzy mieli i mają ciągle wpływ na życie naszej głównej bohaterki. Wszystko rusza bardzo powoli, stwierdzę nawet, że akcja ślimaczy się , ale takie, a nie inne tempo w tym przypadku jest doskonałe, pozwala czytelnikowi całym sobą, wszystkimi komórkami ciała chłonąć tą niezwykłą historię.
Bardzo dużo pracy jaką włożył Nesser w swoje dzieło zasługuje na uznanie. Dokładność. Sposób narracji. Złożoność nie tylko postaci, ale także wydarzeń, tutaj autor położył duży nacisk na wątek obyczajowy, prawdę powiedziawszy ten wątek jest tutaj wiodący prym. Wątek kryminalny jest tylko przyczynowo- skutkowy. Ale pisząc to teraz , przedstawiając to w takiej formie naprawdę nie jest nudno. Momentami mam wrażenie, że nie czytam Hakana Nessera, ale Charlotte Link, nie nie ma tutaj przesady. Oboje potrafią nadać temu gatunkowi literackiemu jakim jest kryminał, niepowtarzalny, zauważalny, mocno zaakcentowany szlif. Widzę tutaj w każdym bądź razie podobieństwo, nie mylić z plagiatem tudzież podszywaniem się jednego przez drugie. Oboje są pisarzami dużego formatu.
Wilgotne wrzosowisko , deszcz, mrok i tajemnica z którą przyjechała do tego urokliwego i zarazem dziwnego ? miejsca nasza główna bohaterka potrafi w czytelniku wywrzeć jak najlepsze skojarzenia. Taki paradoks piękno miejsca , jego uroki które chłoniemy wszystkimi zmysłami, a jednocześnie kryje się w tym wszystkim coś zbrodniczego, coś morderczego, coś co trudno co prawda zdefiniować, ale nasz organizm wyczuwa irracjonalny ? strach. W każdym bądź razie czuć niepokój……i to tutaj jest w tym przypadku naprawdę piękne. Tak , tak to właśnie tutaj daje się odczuć ten niezwykły paradoks.
Całość czyta się wyśmienicie, pełno jest zagadek, mylenia tropów, różnorakiej przeszłości, przyszłości , teraźniejszości wszystko to się kotłuje i miesza nawzajem, jednak skończywszy książkę mam ogromny żal do autora. Ten żal bierze się z kilku historii które to nie zostały zamknięte. Może ja nie potrafiłem wszystkiego dopasować w logiczną całość, ale zbyt dużo przemawia do mnie za tym, że Nesser trochę się pogubił w tym wszystkim. Kim był tajemniczy mężczyzna z srebrnym samochodzie, który ewidentnie śledził naszą bohaterkę ? Dlaczego szybko zniknął, nie ujawnił swojej tożsamości. Jakie miał zamiary ? Kim był tajemniczy G i dlaczego tak szybko odpuścił. Dlaczego odnaleziono ciało Martina Holinka tak szybko ? Co kryło się , jaka mroczna historia łączyła Jeremiego i Marka / wymowny gest w oknie/ dodatkowo ten mężczyzna miał za sobą podejrzewam nie zbyt jasną i klarowną przeszłość. Mogą to być w tym przypadku tylko dobre mylenie tropów, sztuczki na wyższym poziomie jakie pozwolił sobie zastosować autor. Kolejna sprawa jeżeli Martin miał kluczyki którymi wyrył swoje nazwisko to jak ona uruchomiła samochód ? Ktoś nosi zawsze ze sobą zapasowy zestaw kluczy. Jest tutaj zbyt wiele niedopowiedzeń. Opieramy się w większości na domysłach. A domysły wiadomo- nic sprawdzonego, pozostaje zatem jedna wielka niewiadoma. Z tą niewiadomą można by było się rozprawić gdyby Nesser zdecydował się na drugą część. W tym przypadku miała by ona sens i wszystko zostało by dopełnione. Otrzymał bym odpowiedz na wszystkie znaki zapytania jakie nie dają mi spokoju. Pomijając na moment te wszystkie niedociągnięcia całość przedstawia się niezwykle dobrze. Historia ma bardzo ciekawą fabułę. Wielowątkowość. Psychologia. Przeszłość. Zbrodnie sprzed chwili i sprzed lat. To wszystko ciągnie się i kładzie na barki naszych bohaterów i dlatego też ich życie wygląda jak wygląda, tak samo jak ich związki w których nie było miłości, empatii od zawsze od pierwszego momentu było tylko kłamstwo/ o których to przekonała się nasza bohaterka podczas lektury rękopisów swojego męża. Obnaża on wszystko nie tylko samego siebie, ale także całe środowisko ludzi z którymi się spotykał. Opada piękna, lecz utopijna fasada i pokazuje się niewyobrażalna brzydota, zepsucie, fałsz i zakłamanie. Obłuda. Pogarda. Egoizm. Infantylność. Bezradność. Uzależnienia. Małość.
Ostatecznie sam nie wiem jak ocenić tą książkę. Może coś ominąłem, może do czego się przywiązałem zbytniej uwagi. Może. Może było jednak tak jak to ja napisałem i określiłem. Nie mniej zachęcam bardzo do przeczytania ,, Żywi i umarli w Winsford ‘’ autorstwa Hakana Nessera.
PS. Autor podobnież jak i ja chyba za bardzo lubi psy…….to tak na marginesie ;)
Bardzo ciekawa i tajemnicza, miejscami niezwykle mroczna opowieść o zbrodniach. Tak, tak o zbrodniach, bo w tej książce Hakana Nessera jest ich całe mrowie Jest ich tak wiele , jak wiele jest wrzosów na tym tajemniczym i niezwykle urokliwym, a jednocześnie budzącym grozę wrzosowisku .
Autor opracował z iście mistrzowską precyzją historię kilkorga ludzi którzy mieli i mają...
2020-12-02
W swoim życiu przeczytałem kilka książek które są podobne do ,,Siddharthy ‘’ Hermanna Hesse. Człowiek aby osiągnąć spokój musi bardzo często wywołać wojnę w swoim wnętrzu, aby powstać trzeba niejednokrotnie upaść, aby zrozumieć, znaleźć wyjście trzeba bardzo często błądzić, szukać, ale trzeba szukać tak aby odnaleźć. Ludzie często szukają w taki sposób, że mając już cel szukania, finał w pobliżu własnego nosa, już mają ten cel przed oczami nie wiedzą go. Podróż do wnętrza własnego ja, to nieustanna wędrówka na której to trzeba zedrzeć kilka par butów. Zawsze jest to podróż która jest kołem, zawsze tak jest , tak było i tak będzie. W pełni o co mi chodzi i o co chodziło tak naprawdę Hermannowi Hesse trudno jest to wypowiedzieć słowami, ciężko jest powiedzieć to głośno. Słowa to tylko słowa, często nic nie znaczą, a ludzie właśnie przywiązują nadmierną uwagę/ wagę do no właśnie do słów, kiedy to oczy i ich czyny mówią zupełnie coś innego, wręcz przeciwnego. Także najważniejsze są czyny. Obserwacja. Kontemplacja. Żeby zrozumieć samego siebie trzeba zrozumieć ludzi, żeby zrozumieć ludzi trzeba zrozumieć, pojąć samego siebie. Koło tak, ale nie jest to koło błędne tylko niekończące się koło żyjącego, różnorodnego, otaczającego nas zewsząd świata, który to możemy chłonąć wszystkimi zmysłami, musimy tylko, albo aż uważnie to jest prawdziwie słychać, aby usłyszeć, patrzeć aby zobaczyć, chcieć poczuć, dotknąć aby osiągnąć właśnie ten stan dotyku dotyków. Najwyższy, najbardziej misterny sposób odczuwania i upajania się światem takim jakim on jest. Jest różny, ale my nie możemy sobie go wymyślić, inaczej będziemy żyć w kłamstwie żyć w utopii w pięknej bajce, ale to nie będzie prawda. To będzie kłamstwo. Prawda też nie może być połowiczna, jednostronna, ponieważ to również będzie fatamorgana, ułuda, kłamstwo, fałsz. Prawda ma tylko jedno oblicze i musimy je przyjmować jako całość, tak samo dzieje się ze światem który żyje i funkcjonuje wokół nas. Był przed nami, jest teraz i będzie po nas.
W życiu jest tak żeby się odnaleźć trzeba się pogubić i to nawet bardzo. Dlaczego ? Żeby zrozumieć świat musimy stać się jego jednością, żeby zrozumieć ludzi i siebie samego właśnie paradoksalnie musimy spojrzeć takimi samymi oczami jak ci ludzie, musimy przeżyć to i w taki sposób w jaki oni t przeżyli- ból, strach, tęsknota, poczucie osamotnienia, poczucie opuszczenia, niezrozumienie, to wszystko musimy przyjąć na własne barki musimy tego doświadczyć inaczej żadne słowa nie mają tutaj sensu, żadne słowa nie są w stanie odzwierciedlić tego co przeżyliśmy, doświadczyliśmy. Śmiech, zabawa, miłość, pożądanie, rozkosz to także trzeba przeżyć aby zrozumieć. Musi to nas spotkać, musimy to stracić czy też zyskać aby tak naprawdę to ZROZUMIEĆ. Żeby zrozumieć także świat musimy go przeżyć, musimy żyć w nim. A, że życie jest różnorodne, różne mamy przygody i nie przygody , przypadki to tym lepiej dla nas.
Koło ścieżka. Drepczemy na niej od naszych urodzin , drepczemy często bardzo długo i co i musimy się często paradoksalnie na nowo narzucić. Umieramy w pewien sposób i rodzimy się, przychodzimy drugi i kolejny raz w tym samym życiu. Ten sam, ale już nie taki sam. Oczyszczenie. Odkupienie. Zmartwychwstanie. Katharsis. Odrodzenie się ze zgliszczy, z popiołów danego życia. Pamiętamy co było w nim, jacy byliśmy, dziś jesteśmy inni, ale ciągle pamiętamy, zachowujemy pamięć o przeszłości, która jest naszym nauczycielem. Jest naszym przewodnikiem, nie pozwólmy aby stał się naszym demonem, przekleństwem. Przeszłość ma nas za zadanie wynieść na wyższy poziom, często na najwyższy jaki możemy osiągnąć, przeszłość nie może nas ciągnąć niczym odważnik w dół, w przepaść, w otchłań w której staniemy się tacy jak kiedyś, jak wtedy, tacy jak dawniej….albo nawet jeszcze gorzej gorsi….tak , tak zamiast stać się lepsi możemy stać się gorsi.
Paradoks. Może stać się tak, że możemy upaść praktycznie na samo dno, kiedy wydawać by się mogło , że już niżej upaść nie możemy , my upadamy niżej i niżej aż w końcu no właśnie musimy od tego dna się odbić niczym od trampoliny. Niemożliwe ? Niewykonalne ? Nieprawdziwe ? Możliwe i prawdziwe i jak najbardziej wykonalne. W człowieku drzemie niezwykle potężna siła, siła tak mocna, tak wielka ,że nie sposób wyrazić, opisać objąć ją i słowami i tym bardziej rozumem. Ale tak właśnie jest i to jest niesamowite , to jest nawet w sumie naturalne.
Aby żyć musimy kochać i nienawidzić, musimy patrzeć, słuchać, myśleć, pracować, upadać, wstawać, chodzić, leżeć, spać , bujać w obłokach , śnić na jawie, brać życie na poważnie i z niego drwić. Bać się i lękać i być niezwyciężonym, nie czuć i nie odczuwać ani lęku ani strachu. Śmiać się i płakać. Tracić i zyskiwać. Szukać i poszukiwać, odnajdywać. Dać się odszukać i dać się odnaleźć. Oszukiwać i dać się oszukać, wydawać pieniądze i zarabiać pieniądze, żyć w nędzy i upajać się w bogactwie w przepychu. Żyć i pozwalać żyć. Taki jest sens życia. Tylko tyle albo aż tyle, samo życie . Taka jest droga Siddharthy w książce Hermanna Hesse. Taka jest droga każdego z nas, tylko nie każdy ma szansę do dojścia do samego celu i osiągnięcia najwyższego stanu doskonalenia samego siebie. Cud ? Może i cud. Całe życie i cały świat jest tak naprawdę cudem, ale takim cudem paradoksalnie zwykłym, niezwykłym. Długo by jeszcze pisać o tym co zawiera książka. Należy to wszystko tą całą resztę odnaleźć, odkryć samemu, przyswoić i zapamiętać tak ku przyszłości.
W swoim życiu przeczytałem kilka książek które są podobne do ,,Siddharthy ‘’ Hermanna Hesse. Człowiek aby osiągnąć spokój musi bardzo często wywołać wojnę w swoim wnętrzu, aby powstać trzeba niejednokrotnie upaść, aby zrozumieć, znaleźć wyjście trzeba bardzo często błądzić, szukać, ale trzeba szukać tak aby odnaleźć. Ludzie często szukają w taki sposób, że mając już cel...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-01
Z niechęcią podszedłem do tej książki , a w sumie nie wiem dlaczego, wróć ! wiem dlaczego.... były to początkowe nieprzychylne komentarze na tym portalu, tak to te jednoznaczne zniechęcające oceny początkowo wzbudziły u mnie strach, lęk przed kiczem tudzież tandetą jaką mógłby zaserwować nam Marek Krajewski. Lecz pomyślałem sobie po przeczytaniu ,,Molocha'' a cóż mi szkodzi, to, że komuś się coś nie podoba to nie znaczy,że ja się tym nie zachwycę....
Zachwyt zachwytem, ale Krajewski nie zawiódł. Jet mrocznie. Jest tajemniczo. Jest napięcie które rośnie, napięcie dawkowane stopniowo niczym małe kieliszeczki wódki z całej wielkiej butli do wypicia.Ciekawa zagadka kryminalna. Sam Mock mimo bezsilności, mimo demonów jakie zaprzątają jego myśli jest w formie. Pokazuje,że człowiek jeżeli na czymś mu zależy potrafi przezwyciężyć wszystko nawet wyniszczający prawie, że niemożliwy do pokonania nałóg. Całość czyta się fantastycznie, kończąc czytać ostatnie słowa ma się wrażenie nadziei, człowiek czuje się zewnętrznie podbudowany. Dziwne prawda ? Mimo tak mrocznej historii finał powoduje spokój, wyciszenie.
Cóż więcej mogę powiedzieć ? Krajewski dał radę, nie ma tutaj w tej historii części niespójnych , nie ma tutaj na samym końcu jakiś zagadek, niedopowiedzeń. Wszystko jest na swoim miejscu. Zbrodniarze na swoim miejscu. Historia rozwikłana. Są ocaleni ci co byli ofiarami. Złoczyńcy na cmentarzu tudzież za kratami. Tak jak w życiu. Polecam !I czekam na dalsze przygody Mocka !
Z niechęcią podszedłem do tej książki , a w sumie nie wiem dlaczego, wróć ! wiem dlaczego.... były to początkowe nieprzychylne komentarze na tym portalu, tak to te jednoznaczne zniechęcające oceny początkowo wzbudziły u mnie strach, lęk przed kiczem tudzież tandetą jaką mógłby zaserwować nam Marek Krajewski. Lecz pomyślałem sobie po przeczytaniu ,,Molocha'' a cóż mi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-29
Tajemniczy przeciwnik Agaty Christie to historia która miała prawo wydarzyć się w Anglii naprawdę, tak te wydarzenia rzeczywiście mogły mieć miejsce w latach 40- czy też 50 ubiegłego stulecia. Wiele przemawia za tym reportaży i dokumentów z jakimi się zetknąłem chociażby w tym roku. Komunizm czerwona zaraza mogła zalać Wyspy Brytyjskie, socjalizm utopijny mógł opanować Imperium Brytyjskie tworząc super mocarstwo. Jeszcze większy Związek Radziecki tak to była by niewyobrażalna potęga i jednocześnie niewypowiedziana tragedia dla ludzkości. Dość było tego zła wyrządzonego w ,,zwykłym ‘’ ZSRR.
Co zatem mamy :
-prawdopodobną do realizacji historii na którą się składają planowane strajki
-wybuch rewolucji
-stworzenie gigantycznego komunistycznego molocha
-utworzenie organizacji która miała by do tego wszystkiego doprowadzić
-Pan Brown- człowiek niezwykle inteligentny, ale w sposób szaleńczy, obłąkany, rządny władzy w ten sposób wykorzystywał by swoje atuty w imię wszechwładnego pierwotnego zła
Rozmowa w kawiarni …posłyszana niby przypadkiem, ale już na tym świecie tak jest, że jak już ktoś coś mówi a może i ścisza głos to wystawiamy swoje radary czyli uszy i mimo wszystko zaczynamy słuchać, często jest to od nas silniejsze. Na bok konwenanse, na tor boczny kultura i ogłada, na bok precz savoir vivre, na bok wszystkie inne normy i zasady- liczy się ciekawość o tak ! Ciekawość prowadzi bardzo często do wiedzy albo też i zaraz do kłopotów. Piękna, ciekawa historia. Z tą książką miałem okazję zmierzyć się już kilka lat temu, ale jakoś zrezygnowałem, w końcu nastąpił czas aby podjąć wyzwanie i przeanalizować poszczególne wątki w tej opowieści.
Ciekawa. Intrygująca . Prawdziwa. Czytało się wyśmienicie. Momentami, bo takie też się zdarzają, też takie maja miejsce podczas lektury, czasem wydaje się to wszystko szyte grubymi nićmi, momentami przesadzone, ale przecież w prawdziwym życiu też są różne sytuacje , różni ludzi i też często jest tak, że wydaje się nam to wszystko nieprawdą, czymś w co trudno jest nam uwierzyć, dopiero jak doświadczymy tego czegoś na własnej skórze wtedy jesteśmy w stanie uwierzyć. I mimo to czasem nachodzą nas myśli, że to był tylko sen ? Czyż nie tak jest czasami w życiu ? Poszperajcie w swojej przeszłości u każdego znajdzie się coś co nawet dziś wydawać by się mogło snem……koszmarem i tego doświadczyliśmy to jest prawda my to wiemy, osoba obok stojąca słuchająca naszych relacji/ rewelacji może nie wierzyć…….czasem prawdę zachowujemy tylko dla siebie, z różnych powodów….
Bardzo dobra lektura pokazująca prawdziwe zagrożenie jakie miało miejsce zaraz po drugiej wojnie światowej. Wróć ! To zagrożenie istniało też wcześniej tylko niektórzy nie chcą już tego widzieć, zaprzeczają………
Tajemniczy przeciwnik Agaty Christie to historia która miała prawo wydarzyć się w Anglii naprawdę, tak te wydarzenia rzeczywiście mogły mieć miejsce w latach 40- czy też 50 ubiegłego stulecia. Wiele przemawia za tym reportaży i dokumentów z jakimi się zetknąłem chociażby w tym roku. Komunizm czerwona zaraza mogła zalać Wyspy Brytyjskie, socjalizm utopijny mógł opanować...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Miłość nie jest cierpieniem. Miłość nie jest zawiścią, zazdrością, mściwością. Miłość nie jest lubieżnością, nie jest wstrzemięźliwością. W świecie słów słowo miłość nic nie znaczy. W świecie ludzi słowo miłość ocieka pożądaniem, chęcią posiadania, chciwością tych którzy chcą.
Miłość jest słońcem w świecie ciemności. Jaki sens i czy w ogóle cierpienie ma sens ? Gdyby cierpienie nie miało sensu to cały świat to wszystko zalała by jedna, jedyna ludzka łza pochodząca lecąca spadająca z ludzkich oczu. Jedna jedyna łza……….jedna łza…..
Nie zna smaku prawdziwego życia kto przez tunel samotności się nie przeczołgał.
A czymże zatem jest wolność ? Wolność jest rozumieniem. Tylko ten jest wolny kto w końcu zrozumie i pojmie……
Akt seksualny jest przeżyciem tak intensywnym , tak organicznym, że twoja świadomość zatraca się w nim zupełnie. I tak zaczyna się prawdziwy orgazm. Zaczyna się on w głowie, przelewa się niczym rzeka przez całe ciało, dotyka wszystkich nawet najmniejszych cząstek elementarnych w twoim ciele, sięga wyżej i dalej, sięga wtedy po wszystko dotyka nawet twojej duszy…..duszy, która na chwilę na moment opuszcza ciało, i staje obok ciebie patrząc na twoje, swoje ciało. Jesteś w innej świadomości. Jesteś w innym wymiarze. Endonorfiny osiągnęły niebezpiecznie wysoki poziom…..tak wysoki, że nie chce się nam wracać do tego świata do którego to musimy za chwilę za moment wrócić z powrotem. Dusza wraca……ciało się uspokaja….wycisza…….pozostaje wspomnienie …..jest to wszystko już przeszłością, reliktem wspomnienia…….kopaliną. A ty decydujesz się pamiętając ów niesamowite przeżycie zabawić się któregoś dnia czy też nocy na nowo, zabawić się w archeologa, który na nowo odkryje to co kiedyś już zostało odkryte, a dziś jest schowane ukryte..
Uwolnienie od wszystkich cierpień, przeżyć swoją własną śmierć i już nigdy, ale to nigdy już nigdy nie umrzeć i nie poddawać się śmierci. Przeżyć życie i przeżyć własną śmierć. Podróż absolut(na).
Przeciwieństwa bez siebie nie istnieją ? Światło jest początkiem, a czymże jest zatem ciemność ? Ciemność jest brakiem światła. Ciepło jest dobre. Zimno jest złe. Czymże jest zimno ? Zimno jest brakiem ciepła , ale czy jest jej przeciwieństwem ? Czymże jest dzień. Dzień jest świat światłem . Noc jest brakiem światła, brakiem ciepła przeciwieństwem. Czy może być noc bez dnia ? Czy może być dobro bez zła ? Czy byłby wtedy jakiś sens istnienia dobra jeżeli nie było by przeciwstawnej jej/ mu siły ? Co by było żeby nie było ewidentnej różnicy ? Drugiej szali ? Co by było ? Czy wtedy świat miałby jakiś sens, byłby jakiś porządek, czy byłby chaos przeciwieństwo ładu i porządku…..zatem…….zatem wszystko musi być przeciwności muszą być wtedy jest porządek, przynajmniej rozumiany przez ludzki rozum. Sam człowiek też jest zresztą i paradoksem i pełną przeciwności postacią.
Ludzie zbyt wrażliwi są niezrozumiani na tym świecie, świecie którzy stworzyli inni. Niedoceniani. Często niezrozumiani, wyszydzani, poniżani. Stany maniakalne. Stany depresyjne. Od euforii która pozwala nam unieść się w przestworza do łez tak dużych i tak długo trwających , że aż gnije dusza od środka, wpycha nas ten żal i to poczucie bezsensu do samego piekła.
Umarły już za życia. Życie na niby. To wszystko musiał przeżyć i żyć i codziennie męczyć się ze swoim alter ego Edward Stachura.
Codzienne poszukiwanie swojego ,, ja ‘’ Codzienna walka z samym sobą, ze swoim własnym ja. Walka wewnętrzna. Próba odnalezienia i zrozumienia samego siebie, jakże potrzebna, niezwykle potrzebna żeby zrozumieć innych ludzi. Ale im więcej pojmowałem samego siebie, tym więcej i tym częściej łapałem się na tym, przyłapywałem samego siebie, że mniej rozumiem ludzi. A jeżeli nawet rozumiałem ich to oni nie pojmowali mnie. Im więcej poznawałem ludzi tym mniej chciałem z nimi przebywać. Bo byli inni i ja byłem inni. Ja mogłem tą ich inność pojąć, dla dobra samego siebie i ich zaakceptować w jakimś stopniu, ale ci inni nie chcieli mnie całkiem zaakceptować.
Zawiedzione nadzieje. Niespełnione marzenia. Marzenia niewinne, marzenia szczere , prawdziwe , ale jakże nierealne do spełnienia w tymże świecie. Codziennie się rodzę na nowo i codziennie umieram i tak w kółko. Codziennie umieram i codziennie się na nowo odradzam niczym feniks z popiołów. Żal i smutek, ale i jest w środku nadzieja, że może, że kiedyś w końcu to wszystko odbędzie się tak jak ja tego chcę. Chcę tak niewiele, ale paradoksalnie i to, te moje niewiele okazuje się często, zbyt często jednak za dużo, jednak za wiele.
Codzienna walka z samym sobą, ze swoim może nie jednym alter ego, walka ze światem , walka z niespełnionymi marzeniami, walka ze smutkiem i żalem. Walka z nagonką, z pędzącymi myślami, które czasem nie chcą ustać, stanąć choć na moment, choć na chwilę.
Niespełniona miłość, niedościgniona, nie dotknięta Gałązka Jabłoni. Sen o wolności. Przyrzekam sobie ja…..Janek Pradera……przyrzekam sobie ja Robert P……nie dam się ! Przyrzekam Tobie dziewczyno moja Gałązko Jabłoni dopóki sił będę szedł, będę biegł nie dam się!
Połóż się wieczorem i obudź się rano. Co ja powiedział ? Położyłem się wieczorem i wstałem rano. Przecież to zmartwychwstanie. To cud. Babciu Oleńko przecież to cud. Tak tak to cud. Amen. Magnum opus. Amen . Opus dei.
Tabula rasa. Rozmowa z samym sobą. Ze swoim alter ego. Alter ego. Przechodzeń. Oskarżyciel i adwokat. Próba sił. Walka z samym sobą. Codzienna udręka. Codzienne piekło. Piekło i momentami raj. Równowaga, ale czy któraś w końcu szala zdobędzie przewagę, w którą stronę się waga życia przechyli…….w którą……..?
Walka z samym sobą, ze swoim ja. Kto tego nigdy nie przeżył ten nigdy tego nie pojmie i nie zrozumie. Świat który chcę żeby był piękny, ale świat żyje swoim życiem. Świat który albo przesadnie patrzy w przeszłość albo wręcz przeciwnie nie patrzy na nic i biegnie, biegnie naprzód….Ale ten świat niech choć na moment niech się on do cholery zatrzyma dopóki jest jeszcze czas.
Czas potrafi się czasem, ale to tylko czasem zatrzymać…….na jedną krótką chwilę…..tak wtedy to jest naprawdę coś wspaniałego. Na tym polega szczęście, żeby świat się dla nas zatrzymał w tym momencie.
Miłość nie jest cierpieniem. Miłość nie jest zawiścią, zazdrością, mściwością. Miłość nie jest lubieżnością, nie jest wstrzemięźliwością. W świecie słów słowo miłość nic nie znaczy. W świecie ludzi słowo miłość ocieka pożądaniem, chęcią posiadania, chciwością tych którzy chcą.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMiłość jest słońcem w świecie ciemności. Jaki sens i czy w ogóle cierpienie ma sens ? Gdyby...