-
Artykuły
„Trędowata” wraca na ekrany, a Herkules Poirot rusza tropem Agathy ChristieAnna Sierant9 -
Artykuły
„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą WysoczańskąSonia Miniewicz3 -
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik3 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1
Biblioteczka
2022-11
2022-11-06
2022-11-06
Kolejny tom i kontynuacja losów znanych nam już bohaterów: Marion, Emmy i Ethana.
Tom 2 trzyma nas w napięciu równie mocno, jak tom 1. Akcja utrzymywana jest stale na wysokim poziomie, ciągle coś się dzieje. Ma się wrażenie, że nie mamy nawet chwili na odpoczynek (tak jak i sami bohaterowie!). Sporo tu walki o swoje życie, wiele niebezpieczeństw czyhających po drodze. Krew, pot, łzy. I ten świat! Ach, ten świat... Jaki on jest niebezpiecznie wciągający!
Marion Dallas wciąż jest tą samą silną babką, którą pamiętamy z pierwszej części. Ethan też niewiele się zmienia, nadal potrafi być silnym i kruchym facetem, który nie boi się łez. Jednak tym razem świat wydaje się bardziej niebezpieczny i mroczny, jeszcze w trudniej w nim egzystować. Ale z drugiej strony ten świat tak wciąga! Klimat, jaki stworzyła Kinga jest niepowtarzalny i to się czuje.
Strefy stale ze sobą walczą, nigdzie nie można czuć się bezpiecznie, każda napotkana osoba jest potencjalnym wrogiem. Ten niepokój jest tak namacalny, że czujemy wewnętrznie ten niepokój, chłoniemy go z każdą stroną.
Na duży plus zasługuje fakt, że ta prawie 800 stronnicowa księga nie ma w sobie przegadanych i bezsensownych "zapychaczy", które istnieją tylko po to, by zapełniały arkusze wydawnicze. Kinga, odwaliłaś kawał dobrej roboty!
Kolejny tom i kontynuacja losów znanych nam już bohaterów: Marion, Emmy i Ethana.
Tom 2 trzyma nas w napięciu równie mocno, jak tom 1. Akcja utrzymywana jest stale na wysokim poziomie, ciągle coś się dzieje. Ma się wrażenie, że nie mamy nawet chwili na odpoczynek (tak jak i sami bohaterowie!). Sporo tu walki o swoje życie, wiele niebezpieczeństw czyhających po drodze....
2022-11-06
Ostatnimi czasy zaczytuję się w literaturze faktu, reportażach i książkach true crime. Oczywistym było, że prędzej czy później sięgnę po tę pozycję. Co otrzymałam? Kawał dobrego reportażu, który trzyma w napięciu i chwyta za serce. Świetna reporterska robota, szczegółowość i przedstawienie sylwetek osób biorących udział w tych traumatycznych przeżyciach. To, jak autor przedstawił bohaterów sprawiło, że odnosiłam wrażenie, jak gdybym znała ich od wielu lat. Stali się nagle namacalni, znów żywi. Dodatkowo ogromny plus za pokazanie dwóch twarzy Chrisa - z jednej strony wspaniałego ojca i męża będącego spokojnym introwertykiem, z drugiej zaś przebiegłego mordercę, który zaplanował zbrodnię, a później manipulował historią tak, by wyjść z niej obronną ręką.
Właściwie nie mam się tu nawet za bardzo do czego przyczepić. Okej, nie jest to taki reportaż, który jest majstersztykiem w swoich kategoriach literackich, ale czytało mi się go bardzo dobrze.
A tak "prywatnie": Po przeczytaniu książki zaczęłam się zastanawiać co musi kierować człowiekiem i co musi siedzieć w głowie i w sercu takiej osoby, że rodzic postanawia zamordować z zimną krwią swoje dzieci. Jestem mamą i to jest dla mnie tak niepojęte i abstrakcyjne... Obłęd... Ta realna historia mogła zakończyć się zupełnie inaczej. Może wcześniejsza rozmowa zmieniłaby bieg wydarzeń? Trudno teraz siedzieć i gdybać, ale tak - trochę mi to weszło w głowę i za nic w świecie nie chce wyjść. Co nie zmienia faktu, że serdecznie polecam "Idealnego tatę".
Ostatnimi czasy zaczytuję się w literaturze faktu, reportażach i książkach true crime. Oczywistym było, że prędzej czy później sięgnę po tę pozycję. Co otrzymałam? Kawał dobrego reportażu, który trzyma w napięciu i chwyta za serce. Świetna reporterska robota, szczegółowość i przedstawienie sylwetek osób biorących udział w tych traumatycznych przeżyciach. To, jak autor...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10
2022
Dolores Claiborne zaczęłam słuchać w pewien chłodniejszy, letni dzień, gdy ołowiane chmury ciężko sunęły po niebie, grożąc ulewnym deszczem. I serio, nie wiem jak King to robi, ale wciągnęłam się już po pierwszych słowach. To było tak dobre, że nie sposób było odłożyć tej historii na bok!
To, co napisał Mistrz, to perełka literacka. Obawiałam się, że monolog (bo właściwie, to tak można nazwać tę książkę) kompletnie mnie nie wciągnie, a raczej okropnie mnie znuży i znudzi. Ależ się myliłam! Historię, którą snuła Dolores chłonęłam słowo po słowie, zdanie po zdaniu.
Niewielka społeczność na wyspie, niepowtarzalny klimat i ona - kobieta silna, robotna, zawzięta, którą posądzono o morderstwo bogatej Very, swojej pracodawczyni (dość wrednej i jędzowatej, więc sami rozumiecie). I owszem - zabiła. Ale nie tę osobę, o której mówiła cała społeczność niewielkiej wyspy.
To, co wykreował King jest wielkie. Nie dość, że stworzył barwne postaci (w tym obydwie dość "jędzowate" i twarde. Mocno stąpające po świecie, ale też takie, które z biegiem historii potrafią się zmienić), to dodatkowo ulokował je w tak genialnym otoczeniu, że klimat czuć tak mocno, jak gdybyśmy byli razem z bohaterkami na Little Tall. Mała społeczność, odizolowanie (wysepka, pamiętajcie o tym. Tam robi się nieco klaustrofobicznie!), swego rodzaju spowiedź bohaterki, rodzaj narracji. Mogłabym wymieniać i wymieniać... A wystarczy napisać jedno zdanie -To się po prostu chłonie!
Cieszę się, że sięgnęłam akurat po audiobook. Pani Teresa Budzisz-Krzyżanowska powinna dostać nagrodę za to, jaki kawał genialnej roboty wykonała, czytając tę historię. Wspaniała! Gdybym czytała książkę, to tak w mojej głowie brzmiałaby Dolores. Właśnie tak! To idealne dobranie lektora do książki sprawiło, że słuchanie było największą przyjemnością.
Dolores Claiborne zaczęłam słuchać w pewien chłodniejszy, letni dzień, gdy ołowiane chmury ciężko sunęły po niebie, grożąc ulewnym deszczem. I serio, nie wiem jak King to robi, ale wciągnęłam się już po pierwszych słowach. To było tak dobre, że nie sposób było odłożyć tej historii na bok!
To, co napisał Mistrz, to perełka literacka. Obawiałam się, że monolog (bo właściwie,...
2022
5 gwiazdek tylko ze względu na to, że lubię autora. Ta książka jest według mnie klapą... I mówię to z ogromnym bólem serca! Bo to mogło być bardzo dobre, a wyszło jak wyszło... Ile kwestii mnie denerwowało! Irytująca bohaterka podejmująca głupie decyzje działała mi na nerwy przez całą historię. Miał być klaustrofobiczny i niepokojący klimat - ja go absolutnie nie czułam... Irracjonalne zwroty akcji, swego rodzaju przewidywalność, brak poczucia strachu psuło mi zabawę i rozrywkę. Plusem był fakt, że słuchałam tej powieści w audio. Dzięki temu nie mam poczucia straconego czasu. Chociaż nie ukrywam, narracja trochę mnie irytowała, w audiobooku brzmiała jak audiodeskrypcja. Nie jestem fanką takiej narracja, zwłaszcza gdy słucham książki w audio. Miałam dać 4 gwiazdki, ale daję gwiazdkę więcej z sympatii do twórczości autora.
5 gwiazdek tylko ze względu na to, że lubię autora. Ta książka jest według mnie klapą... I mówię to z ogromnym bólem serca! Bo to mogło być bardzo dobre, a wyszło jak wyszło... Ile kwestii mnie denerwowało! Irytująca bohaterka podejmująca głupie decyzje działała mi na nerwy przez całą historię. Miał być klaustrofobiczny i niepokojący klimat - ja go absolutnie nie czułam......
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022
To najbardziej "ciepła" książka, jaką trzymałam w dłoniach. Mnóstwo ważnych informacji, które pomogą początkującym jak i bardziej zaawansowanym dziewiarkom. Przepiękne fotografie, wszystko opisane krok po kroku. Czego chcieć więcej? Istotne informacje przekazane w prosty sposób sprawią, że nawet "oporni" poradzą sobie z prostymi robótkami. Podczas czytania ręce aż same rwą się do artystycznej pracy.
To najbardziej "ciepła" książka, jaką trzymałam w dłoniach. Mnóstwo ważnych informacji, które pomogą początkującym jak i bardziej zaawansowanym dziewiarkom. Przepiękne fotografie, wszystko opisane krok po kroku. Czego chcieć więcej? Istotne informacje przekazane w prosty sposób sprawią, że nawet "oporni" poradzą sobie z prostymi robótkami. Podczas czytania ręce aż same rwą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022
2022
2022
2022-09-29
2022
2022
2022
2022
2022
2022
2022-08-04
Długo myślałam, co zawrzeć w tej recenzji, by była jasna i przejrzysta dla każdego potencjalnego czytelnika. I właściwie nie potrafię ani zachwalać tej książki, ani jej negować.
"Schronisko, które przestało istnieć" to połączenie kryminału z powieścią historyczną, bowiem dużo tu historycznych naleciałości i zagadnień. Akurat te wątki nie do końca mnie przekonują - owszem, dają swego rodzaju smaczku i dopełniają historię, jednakże ja nie jestem fanką tegoż. Ale tak jak mówię, to tylko moje osobiste preferencje. Widać, że autor bardzo lubi historię i czuje się w niej trochę jak przysłowiowa ryba w wodzie. W tematach górskich również! Tu Pan Sławek zasługuje na wielkie brawa, bo pięknie opisuje góry. Opisy są drobnostkowe, szczegółowe. Bez dwóch zdań - górska miłość aż wylewa się z kart powieści (to akurat uważam za plus, gdzie na przykład mnogość wątków historycznych uznałabym według swoich upodobań jako minus).
Książkę czyta się bardzo dobrze, dość szybko, mimo iż mam kilka zastrzeżeń. Wielu bohaterów jest opisana po macoszemu (duża część z nich ma ostre lub surowe rysy twarzy, a np. Marta bywa kilkukrotnie filuterna - i to strona po stronie. Czuję, że te wyrażenia można było z powodzeniem czymś zastąpić.). To co absolutnie mi się nie podobało, to wątek romantyczny, który pojawia się na kartach książki. Oj nie... To kompletnie nie mój klimat. To było takie niedojrzałe, może trochę zalatywało dziecinadą... Nie, to totalnie nie mój klimat. Ale miło, że autor próbował swoich sił w ukazaniu takiegoż wątku.
Nie wiem, czy polubiłam bohaterów. Wydaje mi się, że autor tworząc Maksymiliana, dał w niego dużo ze swojego życia. Bohater również nosi okulary, jest stomatologiem, interesuje się górami: wypisz wymaluj, to samo możemy przeczytać w biogramie pana Sławka. I wydaje mi się, że chyba nawet strój autora z fotografii był opisany w książce... Ale mogę się mylić. Ostatecznie ani Maksymilian, ani Marta nie stworzyli wokół siebie takiego czegoś, że byłabym skłonna polubić ich bądź znienawidzić. Byli dla mnie zwyczajni, może troszkę nijacy?
Podsumowując: to dobra historia, ale bez większego polotu.
Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz recenzyjny! Dziękuję również autorowi za piękną dedykację: nie powiem, zrobiło mi się niezwykle miło!
Długo myślałam, co zawrzeć w tej recenzji, by była jasna i przejrzysta dla każdego potencjalnego czytelnika. I właściwie nie potrafię ani zachwalać tej książki, ani jej negować.
"Schronisko, które przestało istnieć" to połączenie kryminału z powieścią historyczną, bowiem dużo tu historycznych naleciałości i zagadnień. Akurat te wątki nie do końca mnie przekonują - owszem,...
2022-07-20
Nie do końca jestem przekonana... Ta forma, dialogi - niespecjalnie to do mnie przemawia. Historia sama w sobie świetna, ale ludzie w niej przedstawieni są tak przerysowani, że aż mi przykro. Osoby mieszkające w małym miasteczku zostały przedstawione jako okropny ciemnogród. To zacofanie aż raziło! Sporo tu wulgarności, jednak to mi akurat nie przeszkadzało. Książka sama w sobie jest w porządku, ale nie porwała mnie tak, jak myślałam, że porwie.
Nie do końca jestem przekonana... Ta forma, dialogi - niespecjalnie to do mnie przemawia. Historia sama w sobie świetna, ale ludzie w niej przedstawieni są tak przerysowani, że aż mi przykro. Osoby mieszkające w małym miasteczku zostały przedstawione jako okropny ciemnogród. To zacofanie aż raziło! Sporo tu wulgarności, jednak to mi akurat nie przeszkadzało. Książka sama w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Co z ludźmi robi stres orz wypalenie zawodowe? I jakie konsekwencje niosą za sobą wydarzenia z przeszłości? A no właśnie...Odpowiedź na te pytania znajdziecie w "Furii" Marcela Mossa.
Cztery osoby, wszystkie niby sobie obce (ale gdy tak głębiej pogrzebać...), popełniają ten sam okropny czyn w różnych miejscach Polski, na dodatek w tej samej godzinie. 11:45 staje się nagle godziną morderstw, których nikt nie potrafi wyjaśnić. Ofiar przybywa, śledztwo kuleje a zabójca śmieje się policji w twarz.
Co mogę rzec. Książkę się chłonie. Lekkie pióro Marcela sprawia, że historia czyta się sama. Akcja jest bardzo dynamiczna, bohaterowie są ciekawi i nieprzekombinowani, mamy ciekawe zwroty akcji, swego rodzaju edukowanie (na początku każdego rozdziału autor zostawia nam ułamek statystki dotyczącej stresu i wypalenia zawodowego, co podnosi realizm i dodaje pewnego tragizmu całej historii). Może zakończenie nie do końca do mnie przemawia, ale jest sensowne i to się liczy. Mocne 7 gwiazdek.
Książkę odsłuchałam w wersji audio, która notabene była genialnie nagrana. To się po prostu słuchało! Świetna robota lektora.
Co z ludźmi robi stres orz wypalenie zawodowe? I jakie konsekwencje niosą za sobą wydarzenia z przeszłości? A no właśnie...Odpowiedź na te pytania znajdziecie w "Furii" Marcela Mossa.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCztery osoby, wszystkie niby sobie obce (ale gdy tak głębiej pogrzebać...), popełniają ten sam okropny czyn w różnych miejscach Polski, na dodatek w tej samej godzinie. 11:45 staje się nagle...