-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-01-08
2024-01-08
Nie jestem jakąś zagorzałą miłośniczką gór, która rok w rok planuje górskie wypady i wycieczki, natomiast góry ogromnie mi się podobają. Są piękne, ale też piekielnie niebezpieczne. Przed górami mam swego rodzaju respekt. Budzą mój zachwyt ale i szepczą do ucha, że są potężne, czego możemy dowiedzieć się chociażby z książki "Bez powrotu. Życie i śmierć na K2". Książka ważna, mięsista od treści, opowiadająca o ogromnej tragedii wspinaczy wysokogórskich, którzy chcieli zdobyć drugi co do wielkości ośmiotysięcznik. Górę niezwykle trudną, wymagającą i nie wybaczającą żadnych błędów.
Autor zadał sobie ogrom trudu pozyskując i spisując wspomnienia wspinaczy i ich rodzin na kartach książki. Wspomnienia te tworzą historię, w której niemal krok po kroku możemy razem z uczestnikami wyprawy zdobywać trudny szczyt, próbując później z niego zejść - po zrywanych linach poręczowych, wśród lawin i obrywającego się seraka, z odmrożeniami, bez baterii w lampach, początkami choroby wysokościowej i świadomością, że krok który stawiamy może być tym ostatnim krokiem. Ciekawa pozycja, pozwalająca nam czytelnikom podążać razem z górskimi miłośnikami do upragnionego szczytu.
Na koniec pozwolę sobie zacytować piosenkę, którą przesłuchałam zaraz po ukończeniu książki. Nie muszę chyba mówić, że wyłam jak bóbr, gdy wszystkie elementy wskoczyły na swoje miejsce?
" Nie mam cię obok nas
Obok nich tyle lat.
Nie ma nas, Zdmuchnął wiatr
Dalej sam, dalej sam"
Nie jestem jakąś zagorzałą miłośniczką gór, która rok w rok planuje górskie wypady i wycieczki, natomiast góry ogromnie mi się podobają. Są piękne, ale też piekielnie niebezpieczne. Przed górami mam swego rodzaju respekt. Budzą mój zachwyt ale i szepczą do ucha, że są potężne, czego możemy dowiedzieć się chociażby z książki "Bez powrotu. Życie i śmierć na K2". Książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-05
Któregoś pięknego dnia postawiłam przed sobą wyzwanie: PRZECZYTAĆ WSZYSTKIE KSIĄŻKI KINGA. I przyznam, że to najlepsze literackie wyzwanie, jakie kiedykolwiek przed sobą postawiłam. Owszem, trochę to potrwa, ale za to ile świetnych książek jeszcze przede mną.
Tym razem w ramach tegoż wyzwania sięgnęłam po "Pana Mercedesa". Trochę dlatego, że na półce wciąż zerka na mnie "Holly", a trochę dlatego, że mój Przyjaciel Darek (pozdrawiam serdecznie!) wspominał mi, że tu Mistrz wchodzi stricte w kryminał. Myślę sobie - wchodzę w to! Odpaliłam audiobooka (tu od razu przepadłam, bowiem Pan Peszek czyta tak, jakby to Syriusz Black z Harrego Pottera znów ożył) i... PRZEPADŁAM. Mistrz poradził sobie bardzo dobrze! Historia wciąga od samego początku. Zaczyna się konkretnie, z mocnym przytupem a raczej wjazdem (że tak pozwolę sobie to wulgarnie ująć) na "pełnej k****e". I mamy to. Silni bohaterowie, tak różni od siebie i niezwykle wyraziści. To tacy bohaterowie, o których przez długi czas nie będziemy w stanie zapomnieć. Oprócz tego ciekawa intryga, ciągłe napięcie, które przyjemnie podsyca naszą ciekawość i zakończenie, którego być może gdzieś się spodziewamy i czujemy je w kościach, ale wciąż myślimy, że może jednak dostaniemy cios w twarz.
"Pan Mercedes" to historia, w której od początku znamy sprawcę. To plus i minus, bowiem ile czytelników, tyle opinii na temat tego, czy to dobre czy złe posunięcie. Mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - wciągnęłam się na maksa, bo mogłam trochę wejść i pogrzebać w umyśle tegoż sprawcy. A co się w tym umyśle dzieje... Przekona się każdy, kto sięgnie po tę książkę.
Podsumowując - mocne 7 gwiazdek. Myślałam o tym, by dać 8, ale było kilka motywów, przez które zaczęłam kręcić nosem. To ostatecznie obniżyło ocenę, która i tak jest silną i mocną siódemką.
Któregoś pięknego dnia postawiłam przed sobą wyzwanie: PRZECZYTAĆ WSZYSTKIE KSIĄŻKI KINGA. I przyznam, że to najlepsze literackie wyzwanie, jakie kiedykolwiek przed sobą postawiłam. Owszem, trochę to potrwa, ale za to ile świetnych książek jeszcze przede mną.
Tym razem w ramach tegoż wyzwania sięgnęłam po "Pana Mercedesa". Trochę dlatego, że na półce wciąż zerka na mnie...
2024-01-04
Nowy rok rozpoczęłam literacko od reportażu. Padło na "Tragedię na przełęczy Diatłowa", historii która prawdopodobnie nigdy nie zostanie rozwiązana. I co mogę powiedzieć? Czuję swego rodzaju niedosyt, chociaż reportaż sam w sobie był naprawdę bardzo dobry! Podczas słuchania (tym razem sięgnęłam po audiobook) w mojej głowie rodziło się wiele pytań, niektóre pozostawały bez odpowiedzi.
Ten reportaż to rzetelna, świetna robota. Nie jest stronniczy, dzięki temu my jako czytelnicy mamy pole do popisu jeśli chodzi o nasze spostrzeżenia i przemyślenia, bowiem nic nie zostaje nam narzucane przez autorkę. Pozycja otwierająca oczy na to, jak wiele rzeczy zostało pozamiatane pod dywan. Pozycja dająca do myślenia i stawiająca pytanie "co by było, gdyby śledztwo zostało od początku poprowadzone inaczej". Szczerze polecam, nie tylko fanom reportażu.
Nowy rok rozpoczęłam literacko od reportażu. Padło na "Tragedię na przełęczy Diatłowa", historii która prawdopodobnie nigdy nie zostanie rozwiązana. I co mogę powiedzieć? Czuję swego rodzaju niedosyt, chociaż reportaż sam w sobie był naprawdę bardzo dobry! Podczas słuchania (tym razem sięgnęłam po audiobook) w mojej głowie rodziło się wiele pytań, niektóre pozostawały bez...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-26
2023-10-12
2023-10-12
2023-10-12
2023-10-12
2023-10-12
2023-07-20
2023-06-30
2023-06-30
2023-06-30
2023-06-30
2023-06-30
Za namową i prośbą mamy mojej chrześnicy, postanowiłam sprawdzić o co chodzi z tą słynną Rodziną Monet. Gdyby nie owe prośby (chrześnica bardzo chciała to przeczytać, ale z uwagi na mieszane opinie jej mama chciała wiedzieć o książce coś więcej, zanim kupi ją dziecku), raczej po książkę bym nie sięgnęła. I to z prostej przyczyny! Nie zaczytuję się w takiej literaturze. Jakoś ja i gatunek YA nie idziemy ze sobą w parze.
Ale do sedna. Przeczytałam ten tom i wszystkie kolejne, które ukazały się na rynku wydawniczym. Nie powiem: jakoś mimo wielu irytacji związanych chociażby ze składnią zdań czy bohaterką stworzoną z łez i dramatów, historia nawet mnie wciągnęła. Łapałam się na tym, że tę lekką książkę łykałam w jeden wieczór. Jest wiele rzeczy, do których można się przyczepić. Jak już wspomniałam: bohaterka i składnia. Ta pierwsza bywa irytująca, ma durne i aż nazbyt dziecinne zachowania (zachowuje się jakby miała o dobrych 5 lat mniej), składa się głównie z łez co doprowadzało mnie do szaleństwa. Składnia momentami leży i to troszkę kłuje w oczy. Dużo tu opisów strojów, pomieszczeń. Jakby wygląd tych rzeczy stanowił najważniejszy punkt rozdziałów. Jej bracia to tacy typowi macho, których odzywki też nie do końca mi leżały. Książka jest prosta, powielane są różne schematy, za którymi osobiście nie przepadam. Ale to wszystko jest ubrane w taki przystępny i w miarę ciekawy sposób. I właśnie to się PO PROSTU czyta. Lekko, bez specjalnych uniesień. Myślę jednak, że mimo wszystko grupa docelowa czytelników książki jest niepoprawnie wybrana. Zachowania, wzorce i schematy nie są najtrafniejsze dla tej grupy czytelników. Ale to jedynie moje zdanie.
Właściwie cała seria jest dość powtarzalna. Niewiele się zmienia, może tyle, że bohaterka nieco dorasta i uczy się żyć życiem Monetów. Z tomu na tom pojawia się więcej przemocy, wulgarności, co nie poprawia. Pozwolę sobie zatem ocenić resztę tomów podobnie, bez wpisywania kolejnych, wręcz identycznych recenzji.
Za namową i prośbą mamy mojej chrześnicy, postanowiłam sprawdzić o co chodzi z tą słynną Rodziną Monet. Gdyby nie owe prośby (chrześnica bardzo chciała to przeczytać, ale z uwagi na mieszane opinie jej mama chciała wiedzieć o książce coś więcej, zanim kupi ją dziecku), raczej po książkę bym nie sięgnęła. I to z prostej przyczyny! Nie zaczytuję się w takiej literaturze....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05-19
Ogromne rozczarowanie. Zapowiadało się dobrze, ale gdzieś na początku nastąpiło potknięcie i potężny upadek... Nie jestem fanką formy, w jakiej powstała ta książka. I to zakończenie... Takie rzucone niechlujnie, skończone jakby w połowie zdania. O ile pomysł na historię serio się broni (to mogło być genialne!), tak reszta już kompletnie leży.
Ogromne rozczarowanie. Zapowiadało się dobrze, ale gdzieś na początku nastąpiło potknięcie i potężny upadek... Nie jestem fanką formy, w jakiej powstała ta książka. I to zakończenie... Takie rzucone niechlujnie, skończone jakby w połowie zdania. O ile pomysł na historię serio się broni (to mogło być genialne!), tak reszta już kompletnie leży.
Pokaż mimo to2023-05-19
Zbiór felietonów zebranych w książkę, okraszonych komentarzami i genialnymi grafikami. Czyta się szybko (co jak co, ale Szelągowska ma dar lekkości pióra! Uwielbiam ją za to!), kobieta jest w tym pisaniu naturalna, zabawna, ma niezwykły dystans, co czuć przy każdym przeczytanym felietonie.
Liczyłam jednak na coś więcej. Nie mniej, dobrze bawiłam się czytając tę książkę. Mocne, zasłużone 7.
Zbiór felietonów zebranych w książkę, okraszonych komentarzami i genialnymi grafikami. Czyta się szybko (co jak co, ale Szelągowska ma dar lekkości pióra! Uwielbiam ją za to!), kobieta jest w tym pisaniu naturalna, zabawna, ma niezwykły dystans, co czuć przy każdym przeczytanym felietonie.
Liczyłam jednak na coś więcej. Nie mniej, dobrze bawiłam się czytając tę książkę....
2023-05-19
Zacznę nieco prywatnie i melancholijnie. "Siedlisko" to historia, która rozkochała mnie w sobie, gdy byłam dzieckiem. Albo nastolatką? Trudno mi jednoznacznie orzec, bo z roku na rok pamięć szwankuje mi bardziej, zamazując ramy czasowe niektórych wydarzeń. No więc Siedlisko to wielka miłość. Jak dziś pamiętam, że czekaliśmy na wieczorny seans, siadając z bratem i rodzicami przed telewizorem "z dupą", a gdy na ekranie pojawiał się napis "SIEDLISKO", dawałam się porwać historii.
Czy tak było z książką? I tak i nie. Przyznam, że zdecydowanie lepiej się to ogląda niż czyta. W książce bohaterowie pokazują się z nieco innej strony. Krzysztof i Marianna zyskują tu inną twarz, chociaż tak samo tworzą niezwykłą parę, to jednak potrafią mnie np. zirytować.
Historia jest lekka, sielska, iście mazurska (aż słychać brzęczącego komara, muczącą krowę, a do nosa dolatuje zapach wody z pobliskich jezior).
Dałam się wciągnąć w książkę, ale nie tak jak w serial. Spędziłam z historią kilka wspaniałych wieczorów. I dałabym 7, ale sentyment bierze górę :P Nie potrafię w tej sytuacji być obiektywna, wybaczcie!
Zacznę nieco prywatnie i melancholijnie. "Siedlisko" to historia, która rozkochała mnie w sobie, gdy byłam dzieckiem. Albo nastolatką? Trudno mi jednoznacznie orzec, bo z roku na rok pamięć szwankuje mi bardziej, zamazując ramy czasowe niektórych wydarzeń. No więc Siedlisko to wielka miłość. Jak dziś pamiętam, że czekaliśmy na wieczorny seans, siadając z bratem i rodzicami...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-29
Kawał rewelacyjnej książki! Inteligentna, szczera, zabawa i niezwykle wciągająca opowieść o dorastaniu na warszawskiej Pradze w czasach PRL-u.
Kawał rewelacyjnej książki! Inteligentna, szczera, zabawa i niezwykle wciągająca opowieść o dorastaniu na warszawskiej Pradze w czasach PRL-u.
Pokaż mimo to
Nie do końca wiem, jak ocenić tę książkę. Graham Masterton jest autorem, którego bardzo lubię bo właściwie to od niego zaczęłam sięganie po gatunek, jakim jest horror i groza. Natomiast tu mimo samego dobrego stylu autora coś mi nie styka... Pomysł na historię jest bardzo ciekawy. Budynek, który był niegdyś szpitalem dla weteranów wojennych ma zostać przekształcony w luksusowy apartamentowiec, lecz cierpiące dusze weteranów zamknięte w ścianach Szpitala Filomeny swymi zbolałymi jękami i przelewaniem swego cierpienia na mierniczych sprawiają, że przekształcanie budynku w apartamentowiec staje pod znakiem zapytania.
Brzmi naprawdę ciekawie i owszem - książka wciąga, ale... No właśnie, przeklęte ALE. Nie wciąga tak, jak na to liczyłam. Owszem, czujemy niepokój i niemal słyszymy te zbolałe jęki. Czasem nawet dostajemy gęsiej skórki w momentach, gdy dusze weteranów tłoczą się w pomieszczeniach i niemal dotykają bohaterów. Jako wisienkę na torcie możemy dodać jakże widowiskowe uśmiercanie niektórych bohaterów, natomiast TO WCIĄŻ MAŁO. Zabrakło mi autora w autorze, zabrakło również efektu wow i takiego zawieszenia po skończonej lekturze. Zakończenie totalnie do mnie nie przemawia, czułam jakby było swego rodzaju pójściem na skróty. Reasumując: książka sama w sobie jest okej, ale nie tak wciągająca i zachwycająca, jak to sobie założyłam.
Jeszcze ostatnie zdanie na koniec: lektor w audiobooku to była dla mnie jakaś droga przez mękę... Ale za to nie zamierzam obcinać żadnej z gwiazdek. Oceniam tylko treść. Więc dziś 6 gwiazdek.
Nie do końca wiem, jak ocenić tę książkę. Graham Masterton jest autorem, którego bardzo lubię bo właściwie to od niego zaczęłam sięganie po gatunek, jakim jest horror i groza. Natomiast tu mimo samego dobrego stylu autora coś mi nie styka... Pomysł na historię jest bardzo ciekawy. Budynek, który był niegdyś szpitalem dla weteranów wojennych ma zostać przekształcony w...
więcej Pokaż mimo to