-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Biblioteczka
2024-05-06
2024-05-03
2024-04-30
2024-04-26
2024-04-25
2024-04-23
“Dom trzepoczących skrzydeł” otwiera serię “Królestwo Wron”. Jeśli macie w planach ją zacząć, to polecam uzbroić się w cierpliwość. Dużo cierpliwości. Jest potrzebna by zdzierżyć tępotę, ślepą miłość i nie łączenie kropek głównej bohaterki.
Fallon jest 22 letnią pół krwi Fae (mieszańcem). Prowadzi skromne życie wraz z babcią i schorowaną mamą. Można powiedzieć, że w porównaniu do pełnokrwistych Fae żyje w nędzy. Mimo marzeń, wciąż nie ma żadnej mocy. Czuje się przez to wybrakowana. Wadliwa. Nie włada wodą ani ogniem, za to podobno potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Ale to tylko wywołuje pogardę wśród mieszkańców.
Pewnego dnia na drodze spotyka dziwną kobietę, która przepowiada jej przyszłość. Fallon postanawia, że dokona tego. Zrobi wszystko, by zasiąść na tronie obok ukochanego - wieloletniego przyjaciela, którym jest książe Luca. W końcu o to chodziło w przepowiedni. Prawda?
I tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Jej misją jest zebrać wszystkie statuetki, co nie będzie łatwe, gdyż ma tendencję do wpadania w tarapaty. Gdy udaje jej się odnaleźć pierwszego kruka, rusza lawina wydarzeń, która nie pozwoliła mi się oderwać od historii. Chciałam wiedzieć wszystko! Co się stanie, gdy wszystkie statuetki się znajdą. Dlaczego rodzina tak bardzo jej nienawidzi, a babcia stara się ją wepchnąć pod kamień! O co tu tak naprawdę chodzi? I najważniejsze, kim był jej ojciec?
W kontraście do wartkich wydarzeń stała ona. Fallon i jej rozterki miłosne. Masakra!! Męczyła mnie jej jednopłaszczyznowość. Idealizowanie, ślepe zapatrzenie w księcia i o zgrozo… brak pomyślunku. Dobrze, że autorka wykreowała interesujący świat barwnych bohaterów, na czele z postacią Kruka. Gdyby nie to, nie wiem czy przetrwałabym bym kolejne strony z tą trzpiotką.
Dom Trzepoczących Skrzydeł to pięknie wykreowany świat. Pełen intryg, tajemnic oraz uśpionej magii, która pragnie się uwolnić. Na regale czeka drugi tom i to dobrze. Jestem naprawdę ciekawa, co będzie dalej. Choć bardziej to, czy Fallon w końcu przejrzy na oczy…
“Dom trzepoczących skrzydeł” otwiera serię “Królestwo Wron”. Jeśli macie w planach ją zacząć, to polecam uzbroić się w cierpliwość. Dużo cierpliwości. Jest potrzebna by zdzierżyć tępotę, ślepą miłość i nie łączenie kropek głównej bohaterki.
Fallon jest 22 letnią pół krwi Fae (mieszańcem). Prowadzi skromne życie wraz z babcią i schorowaną mamą. Można powiedzieć, że w...
2024-04-21
Niespełniona obietnica jest jedną z najgorszych rzeczy. Gdy zamiast Paranormal Activity otrzymujecie dom strachów rodem z lokalnego odpustu. Gdy sięgając po książkę z kategorii Horror, otrzymujecie trochę to, a trochę tamto…
To spotkało mnie, gdy do rąk wzięłam “Strychnicę”. Oczekiwałam grozy, gęsiej skórki. Choć już mogę być na to trochę za duża, chciałam paniki po zgaszeniu światła. By moja wyobraźnia szalała na byle stuknięcie, szmer lodówki. Dostałam za to historię z pogranicza mrocznego thrillera, fantastyki, z domieszką historii i co najwyżej kilkoma kroplami horroru.
Jest pięknie wydana. Ale wszyscy wiemy, że nie to powinno być główną zaletą książki. Z początku czytało mi się ją w miarę dobrze. Byłam ciekawa tej historii, ale im byłam w niej dalej, tym ciekawość przegrywała z nudą. Nie zrozumcie mnie źle, ale tutaj wszystko działo się zbyt powoli, bez zaskoczeń. Choć punktowała m.in. takimi postaciami jak śmierć - Akka - czy Pajęczyca Marawa. Autor zgrabnie opisał bohaterów, mimo ich ułomności. Ciekawe dla mnie było wplecenie w tę książkę też wątków historycznych, które oczywiście zgooglowałam.
W zabytkowej placówce opiekuńczej w Irlandii przebywają niepełnosprawni intelektualnie rezydenci, którzy wiedzą i rozumieją więcej niż ich opiekunowie Są gotowi do walki z tajemniczą klątwą, ale potrzebują kogoś, kto im pomoże. Czy będzie to trójka wolontariuszy, która przybyła do ośrodka, choć nie sama wybrała ten kierunek?
Czy to oni zmierzą się z wiedźmami, śmiercią, klątwami, ale też kłamstwami i zdradami.
Nie wszystko widać na pierwszy rzut oka, a niektóre rzeczy stają się oczywiste dopiero po fakcie. Dlatego w tym galimatiasie magii otrzymujemy również historię o radzeniu sobie w świecie, gdy jesteś “inny”. Przyjaźni, odwadze i wkraczaniu w dorosłość.
Mnie fabuła nie porwała. Była płaska, mało wciągająca. Nie zachwyciła jak to wydanie, które pozostanie na mojej półce.
Niespełniona obietnica jest jedną z najgorszych rzeczy. Gdy zamiast Paranormal Activity otrzymujecie dom strachów rodem z lokalnego odpustu. Gdy sięgając po książkę z kategorii Horror, otrzymujecie trochę to, a trochę tamto…
To spotkało mnie, gdy do rąk wzięłam “Strychnicę”. Oczekiwałam grozy, gęsiej skórki. Choć już mogę być na to trochę za duża, chciałam paniki po...
2024-04-18
2024-04-11
2024-04-10
2024-04-08
2024-04-03
2024-04-02
Jak radzić sobie z odejściem kogoś nam bliskiego?
Niestety, nie ma na to jednej metody. Nieważne czy mamy czas by się “przygotować”, czy ta osoba znika z dnia na dzień. Ja, by dać upust emocjom, przez długi czas wyżywałam się na worku bokserskim (aż do hiperwentylacji). Główny bohater, Jamison, zamykał się w sobie oddając hołd ukochanej osobie… aparatem. To był jego sposób by czuć, że ona wciąż jest przy nim.
Każdy z nas przeżywa żałobę inaczej, a w książce nie tylko J szuka ukojenia. Jego siostra ucieka w naukę i w modę. Ojciec stara się naprawiać stare, zepsute rzeczy. To jego sposób na niesprawiedliwość tego świata. Irracjonalny, ale emocje przecież nigdy nie są logiczne. Skoro nie może przywrócić do życia ukochanej, to może uda się z innymi rzeczami. Każdy z nich stara się podnieść, choć rozmowa o ukochanej jest cholernie trudna.
J stracił nie tylko matkę. Stracił towarzysza i przewodnika po świecie “normalnych” ludzi. Ma synestezje. Nigdy nie miał przyjaciół. Odejście matki tylko spotęgowała poczucie samotności. I to właśnie ona, wraz z tęsknota i obawa, że któregoś dnia zapomni, jest iskrą do powstania projektu 21:09.
To nie tylko historia o stracie i radzeniu sobie z nią. To również opowieść o przyjaźni, docenianiu chwil, miłości i poszukiwaniu siebie. Sięgając po nią spodziewałam dawki ciężkich emocji w stylu “Listy do utraconej”. I mimo, że obie nie należą do najłatwiejszych tematycznie, to ta historia przynosi pociechę, daje nadzieję.
To dobrze napisana książka, choć gdyby miała większy ładunek emocjonalny, zdecydowanie bardziej by do mnie przemówiła. Zrobiło to posłowie autora. Podziwiam go. Ja nie byłabym w stanie sklecić choćby dwóch słów… a on pisał książkę.
Jak radzić sobie z odejściem kogoś nam bliskiego?
Niestety, nie ma na to jednej metody. Nieważne czy mamy czas by się “przygotować”, czy ta osoba znika z dnia na dzień. Ja, by dać upust emocjom, przez długi czas wyżywałam się na worku bokserskim (aż do hiperwentylacji). Główny bohater, Jamison, zamykał się w sobie oddając hołd ukochanej osobie… aparatem. To był jego...
2024-03-30
2024-03-23
Gdybym tylko umiała pięknie pisać, wyszedłby z tego arcypoemat na temat tej książki. Będzie za to prosto i na temat 😅.
Przez “Ten głód” dosłownie się płynie. Ja “tylko” zerknęłam i nagle byłam po paru rozdziałach. Rozdziałach w ktorych nie brakuje opisów wnętrzności , które… nie ruszały mnie. Utwierdzały za to w przeświadczeniu, że coś może być ze mną nie tak. Choć może to efekt wielu przeczytanych “chorych” historii, czy słuchania Słonia w młodości.
Wrażenie wywarła na mnie inna rzecz. To w jaki sposób autorka łączyła opisanie potraw z życiem, seksem i zbrodnią. Można to uznać za lekki powiew świeżości, bo z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. I o ile w pełni zgadzam się z opisem Tofu (“...ersatz białka o teksturze gotowanej gumki od ołówka…”), tak nie uwierzę (a smakować nie będę), że ludzinia smakuje jak wieprzowina. No way!
Czy musimy lubić głównego bohatera? Nie. Hannibal w damskiej skórze. Dorothy Daniels intryguje, ale nie daje się lubić. Uwielbia siebie, jest samolubna, pozbawiona jakiegokolwiek wstydu i odpowiedzialności. Nieźle to pasuje do jej pracy krytyka kulinarnego. Ma gdzieś ludzi, którzy są przy niej, którym na niej zależy. Najważniejsze są jej zachcianki, choćby to było przygotowanie najlepszego dania ze swojej najnowszej ofiary…
Historia jest fikcją literacką, choć gdzieś na pewno można spotkać taką “Dorotkę”. Psychopatyczną kobietę, która zabijała, bo tak. W końcu zbrodnia idealna nie istnieje.
W jaki sposób działała Dorothy Daniels? Jak się dostała się na dożywocie do “stanowego hotelu”? Co wspólnego ma z Jeffreyem Dahmerem? Przekonajcie się sami!
Ps. Zastanawiam się, jak autorce udało się tak genialnie “wejść” do głowy psychopaty i napisać tak świetną książkę. Z jednej strony brawo. Z drugiej zostaje lekka nutka obaw 😂
“Jako bogata i sprytna psychopatka z nadzwyczajnymi umiejętnościami kulinarnymi i najbardziej pożądanymi akcesoriami do gotowania, na jakie zezwala system penitencjarny, jestem kimś, z kim trzeba się liczyć “
Gdybym tylko umiała pięknie pisać, wyszedłby z tego arcypoemat na temat tej książki. Będzie za to prosto i na temat 😅.
Przez “Ten głód” dosłownie się płynie. Ja “tylko” zerknęłam i nagle byłam po paru rozdziałach. Rozdziałach w ktorych nie brakuje opisów wnętrzności , które… nie ruszały mnie. Utwierdzały za to w przeświadczeniu, że coś może być ze mną nie tak. Choć może to...
2024-03-21
Jak ja wyczekiwałam tej książki!
Ostatni tom serii “Przeklęte dusze”. Na szczęście wciąż trzymający wysoki poziom, a o to miałam największe obawy. Jak tylko zaczęłam czytać, przepadłam. I jeśli myślałam, że poprzednie części są gorące, to ta wręcz płonie.
Z zainteresowaniem obserwowałam jak zahukana przez rodzinę, niewierząca w siebie i w swoją magię Everly, staje się kimś innym. Silniejszą, pewniejszą siebie kobietą, która zrobi wszystko, by pokrzyżować plany ojca. Nie może dopuścić, żeby ktokolwiek stał się kolejną ofiarą dla Boga.
Gdy przez przypadek trafia do domu w lesie, nie wie, czego może się spodziewać. Zwłaszcza, że dom wygląda, jakby na nią czekał. Nie tylko dom…
Domu pilnuje pewien demon - Callum. Jest on Arcydemonem, który w swoim życiu widział już wszystko. Wszystko też stracił. Wszystko, co kochał. Tułaczka po światach i zemsta prawie dobiega jednak końca. Czeka na nią. Bo tylko u jej boku będzie mógł dokończyć to, co zaczął wieki temu.
Choć Callumn może i jest nieokrzesany, szorstki, to brakowało mi trochę sarkazmu, buty, którą miały pozostałe demony. Nadrabiał jednak sposobem traktowania Everly - jakby była bóstwem, jego najcenniejszym skarbem.
Czy plan zgładzenia ostatniego z bogów się uda? Czy Everly i Callum mają szansę wyjść cało z tej wojny?
Książka ZDECYDOWANIE dla osób 18+.
Sceny, które autorka umieściła, ożesz w morde, próbowałam sobie to wyobrazić i szczerze mówiąc, przekraczało to moje wyobrażenia - zwłaszcza scenę w krypcie.
Więc jeśli jeszcze nie znacie serii “Przeklęte dusze”, to z czystym sumieniem Wam polecam.
Jak ja wyczekiwałam tej książki!
Ostatni tom serii “Przeklęte dusze”. Na szczęście wciąż trzymający wysoki poziom, a o to miałam największe obawy. Jak tylko zaczęłam czytać, przepadłam. I jeśli myślałam, że poprzednie części są gorące, to ta wręcz płonie.
Z zainteresowaniem obserwowałam jak zahukana przez rodzinę, niewierząca w siebie i w swoją magię Everly, staje się...
2024-03-19
… Szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia, czy polecę komuś tę książkę…
“Drzewo tańca” to opowieść o kobietach, o stracie, o rodzinnych sekretach, zakazanej miłości, namiętności i walce o siebie. Jest też moim drugim podejściem do twórczości autorki. Za pierwszym były to “Kobiety z Vardo” i nie było to jakieś zachwycające spotkanie. Tu też szału nie było, choć należy pochwalić autorkę za dobry research.
Rok 1518, Strasburg, wybucha choreomania. Kobieta zaczyna tańczyć na ulicy miasta, a z dnia na dzień dołączają do niej kolejne kobiety. Tańczą, dopóki nie padną z wycieńczenia. Tańczą nawet do śmierci.
Władze Miasta w reakcji na to… buduje podesty… by miały, gdzie to robić. Ale oczywiście, to kościół zdecyduje czy to opętanie czy błogosławieństwo. W końcu oni wiedzą przecież wszystko NAJlepiej…
Lisbeth, zresztą jak inne kobiety, ma trudne życie.
Jest matką… bez dzieci. Ale jest nią, wszak urodziła ich kilka. Niestety nie dały rady.
Kobieta cierpi z tego powodu. Nikt nie rozmawia z nią na ten temat, a ona potrzebuje tego. Zwłaszcza teraz, gdy znów jest przy nadziei. By móc rozmawiać ze swoimi dziećmi, znalazła Drzewo Tańca. Przyozdobiła je wstążkami - jedną na każde dziecko. I to tutaj kobieta tak naprawdę czuła się bezpiecznie. Mąż przestał na nią zwracać uwagę, a świekra wydawaje się być niemiłą, chłodną, wręcz pozbawioną uczuć kobietą. A przecież Lisbeth pragnęła tylko poczuć miłość, bliskość…
Ale to również historia Idy i Agnethe. Przyjaciółek, które miały plan. Plan, który jak zwykle pokrzyżowało życie.
Czy prawdziwa miłość w świecie, gdzie GRZECHEM jest kochać inaczej przetrwa? Czy kobiety odnajdą szczęście? Czy skrywana namiętność znajdzie ujście?
Po przeczytaniu książki miałam słodko-gorzkie odczucia. I szczerze mówiąc, sami zdecydujcie czy sięgnięcie po ten tytuł.
… Szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia, czy polecę komuś tę książkę…
“Drzewo tańca” to opowieść o kobietach, o stracie, o rodzinnych sekretach, zakazanej miłości, namiętności i walce o siebie. Jest też moim drugim podejściem do twórczości autorki. Za pierwszym były to “Kobiety z Vardo” i nie było to jakieś zachwycające spotkanie. Tu też szału nie było, choć należy...
2024-03-15
Sięgając po ten tytuł liczyłam na naprawdę dobry thriller. I cóż… przeliczyłam się.
Zabrakło prawdziwego napięcia. Wartkiej akcji, którą autor sukcesywnie spowalniał opisami przyrody. Czasem po prostu tempo było dla mnie zbyt wolne. Plus dość mocno męczyła mnie postać głównego bohatera.
Sławek, wraz z rodziną, mieszka w małej miejscowości, pracując jako pilarz. Wiedzie na pozór szczęśliwe życie, ale pewnego styczniowego dnia ta sielanka zostaje zburzona. Podczas pracy znajduje zwłoki dziewczyny, co rozpoczyna w życiu jego i jego rodziny lawinę nieszczęść.
Policja nawet nie stara się znaleźć winnego. Prawie wszystko pasuje im do Sławka, znalazcy zwłok. Szczególnie, że wydał mi się taką ciepłą kluchą. Bez wyrazu. Oddany pracy i butelce piwa. A przez wydarzenia jakie go spotykają również do kieliszka.
Kto tak naprawdę stoi za tymi zbrodniami i dlaczego próbuje wmanewrować w to wszystko Sławka? Mężczyzna z każdym dniem traci coraz więcej… czy zostanie mu cokolwiek?
Sięgając po ten tytuł liczyłam na naprawdę dobry thriller. I cóż… przeliczyłam się.
Zabrakło prawdziwego napięcia. Wartkiej akcji, którą autor sukcesywnie spowalniał opisami przyrody. Czasem po prostu tempo było dla mnie zbyt wolne. Plus dość mocno męczyła mnie postać głównego bohatera.
Sławek, wraz z rodziną, mieszka w małej miejscowości, pracując jako pilarz. Wiedzie...
2024-03-11
“Przyjacielski układ” to lekka, przyjemna lektura, przy której można się zrelaksować. Muszę przyznać, że czytało mi się ją bardzo dobrze.
Paczkę przyjaciół tworzą tu Linden, James i Stephanie. Jednak jak to w życiu, nic nie jest tak proste, jak wygląda na pierwszy rzut oka.
Linden, gdy tylko zobaczył Steph, wiedział, że to TA kobieta. Cóż jednak począć, gdy wyżej stawia się męską lojalność. Przez wiele lat ukrywał swoje uczucia, aż pewnego dnia postanowił zrobić krok. Zawrzeć układ ze Steph - jeśli w wieku 30 lat wciąż będą singlami, pobiorą się. Zgodziła się, choć była przekonana, że mężczyzna żartuje. Mimo, że jej związek z Jamesem już dawno się wypalił i zostali przyjaciółmi.
Z jednej strony fajnie się patrzyło, jak ta dwójka krąży koło siebie, nie wiedząc, co czuje to drugie. Obserwowało, jak strach przed straceniem tej więzi, tej przyjaźni, był dla nich zbyt duży, by ryzykować. Jaką rolę w tym kotle pełnił James. Z drugiej strony denerwowało mnie, że patrzą na to, co mogą pomyśleć osoby trzecie.
Linden to wesoły, przystojny mężczyzna, który zawsze dostaje to czego chce. James to poukładany, trochę zaborczy facet. A Steph to piękna kobieta, która szuka swojego miejsca. Chce zmian, ale boi się ryzykować. Stara się znaleźć miłość. Taką prawdziwą. Niestety, każdy facet, z którym się spotyka to jakaś porażka…
Czy Stephanie i Linden zaryzykują? Czy uda im się być razem? Czy pakt dojdzie do skutku?
Jeśli szukacie, lekkiej, przyjemnej lektury to polecam Wam tę historię.
“Przyjacielski układ” to lekka, przyjemna lektura, przy której można się zrelaksować. Muszę przyznać, że czytało mi się ją bardzo dobrze.
Paczkę przyjaciół tworzą tu Linden, James i Stephanie. Jednak jak to w życiu, nic nie jest tak proste, jak wygląda na pierwszy rzut oka.
Linden, gdy tylko zobaczył Steph, wiedział, że to TA kobieta. Cóż jednak począć, gdy wyżej stawia...
“Wieczność” to książka, która zaciera granicę między rzeczywistością, a fikcją. Prowadzi nas w kierunku szaleństwa. Obłędu. Nie należy do najłatwiejszych. Czytając ją, odnosiłam momentami wrażenie, że zaraz sama zwariuje. A mówię tutaj o książce, która ma raptem ~210 stron, a czytałam ją 2 dni. Choć odniosłam wrażenie, że dłużej…
Głównymi bohaterami są Jacek i wspominany przez niego stary przyjaciel - Rafał. Choć słowo przyjaciel wobec zapatrzonego w siebie manipulatora, wydaje się być lekko nie nie na miejscu. Rafał jest narkomanem uzależnionym od haju, jakie dają mu leki. Narkomanem, który niszczy każdego, kogo spotyka na swojej drodze.
To taka trochę retrospekcja. Opowiadanie o jednym bohaterze przez pryzmat odczuć, obaw, lęków towarzyszy jego życia. Przepleciona dziwnymi wydarzeniami, przepowiedniami. Czymś co wyciąga z nich emocje, które starają się ukryć przed światem, jak i przed sobą. A spotkanie z tym wyrzuca je na wierzch, jakby człowiek był w jakimś transie…
To była lektura spoza moich kręgów zainteresowań, mimo że czytam prawie wszystkie gatunki.
Ciężar książki trochę męczył, powodował częste zagubienie. Jeśli jednak lubicie niebanalne historie, to śmiało sięgnijcie po ten tytuł.
“Wieczność” to książka, która zaciera granicę między rzeczywistością, a fikcją. Prowadzi nas w kierunku szaleństwa. Obłędu. Nie należy do najłatwiejszych. Czytając ją, odnosiłam momentami wrażenie, że zaraz sama zwariuje. A mówię tutaj o książce, która ma raptem ~210 stron, a czytałam ją 2 dni. Choć odniosłam wrażenie, że dłużej…
więcej Pokaż mimo toGłównymi bohaterami są Jacek i wspominany...