-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2021-05-01
Nadal wierzę, że jako "dorosły doktor" poprawi Pani wreszcie styl pisania, który obecnie przypomina wypociny trzynastolatki, a monotonność tempa akcji przejazd pociągiem relacji Łódź-Koluszki. Dziwi to, ponieważ ustne wypowiedzi ma Pani nad wyraz składne i rzeczowe.
Pomysły może i ma Pani niezłe, jednak realizacja, jest co najmniej mierna i fakt zatrudnienia zdolnego grafika do produkcji pięknej okładki wiele tu nie pomógł. BOOKTUBE, na co dzień dyskredytujący selfpublishing, z racji licznych patronatów i silnego PR zachwyca się, mimo że jeszcze niedawno i tak pani publikowała metodą vanity publishingu.
Oczy bolą gdy widzą archetypiczne postaci i dialogi proste, dziecinne i nijakie. Mimo, to oczywiście książkę czyta się szybko, co niezmiernie ułatwia grubość użytych kartek.
Po książkę sięgnęłam, bo miałam ją od kogo pożyczyć, jednak z mogę dokonać założenia graniczącego z pewnością, że złotówki bym na nią nie wydała.
Życzę oczywiście Pani autorce licznych sukcesów wydawniczych i kasowych, a moje wypowiedzi nie są w żadnym wypadku podparte zazdrością lub szyderstwem. Jestem pewna, że z czasem, a być może i jakąś potrzebną tu niezmiernie humanistyczną edukacją, wyrobi się i jeszcze zaskoczy nas w sposób, który jest trudny do przewidzenia.
Nadal wierzę, że jako "dorosły doktor" poprawi Pani wreszcie styl pisania, który obecnie przypomina wypociny trzynastolatki, a monotonność tempa akcji przejazd pociągiem relacji Łódź-Koluszki. Dziwi to, ponieważ ustne wypowiedzi ma Pani nad wyraz składne i rzeczowe.
Pomysły może i ma Pani niezłe, jednak realizacja, jest co najmniej mierna i fakt zatrudnienia zdolnego...
Jeszcze przed anglojęzyczną premierą wiadomo było, że ta część obije się najmniejszym echem. Wszyscy bardzo zniecierpliwieni fani serii z jednej strony połkną wszystko co wyjdzie z pod pióra Sary, a z drugiej strony mogą czuć się zawiedzeni, że obiecywany finał serii zostanie dwukrotnie odłożony w czasie. W końcu już za miesiąc mieliśmy otrzymać pachnące świeżością "Kingdom of Ash", a zamiast jego trzeba będzie czekać kolejne pół roku.
"Wieża świtu" jest ciekawym uzupełnieniem serii, w którym chociaż nie spotkamy naszych ulubieńców: Aelin, Rowana i reszty wesołej gromady, dowiadujemy się kilku naprawdę istotnych rzeczy, które niewątpliwie będą rzutować na część finałową.
Wszyscy ci, którym podpadł Chaol mają teraz okazję znów się z nim zaprzyjaźnić nawet jeśli nie stał się nagle wzorem wszelkich cnót i optymizmu. W końcu postaci jak zawsze nie są jednowymiarowe, zmieniają się i poddają się emocjom i trudnościom życia (nie)codziennego.
Dodatkowo wraca jedna z bohaterek prequela ("Zabójczyni"), dlatego bardzo polecam aby sięgnąć po niego jeszcze przed "Wierzą...". I tu robi się naprawdę ciekawie.
Wszystkich tych, których mierzi każde napomknięcie o silnych emocjach i uczuciach, którymi darzą się bohaterowie chciałabym uspokoić, że tym razem jest tego zdecydowanie mniej i stanowi co najwyżej element epizodyczny. Absolutnie nienachalny i bez zbędnych szczegółów. Jednak jak to u Sary miłość musi być:).
Chociaż "Wieża świtu" na pewno nie stanie się moją ulubioną książką jako taką, ani w całej serii cieszę się, że powstała, a ja miałam okazję po nią sięgnąć.
Jeszcze przed anglojęzyczną premierą wiadomo było, że ta część obije się najmniejszym echem. Wszyscy bardzo zniecierpliwieni fani serii z jednej strony połkną wszystko co wyjdzie z pod pióra Sary, a z drugiej strony mogą czuć się zawiedzeni, że obiecywany finał serii zostanie dwukrotnie odłożony w czasie. W końcu już za miesiąc mieliśmy otrzymać pachnące świeżością...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-02
Gdyby autorka ograniczyła się do dwóch tomów, wtedy wszystko byloby jak należy. Historia rozciągnięta na czesc druga i trzecia wiele zepsuła.
W efekcie seria jest jak ta równia pochyliła, po której historia niechybnie stacza się w dół. Niestety.
Gdyby autorka ograniczyła się do dwóch tomów, wtedy wszystko byloby jak należy. Historia rozciągnięta na czesc druga i trzecia wiele zepsuła.
W efekcie seria jest jak ta równia pochyliła, po której historia niechybnie stacza się w dół. Niestety.
2017-10-04
Szału nie ma, a szkoda, bo książka miała zadatki na całkiem dobrą pozycję.
Przede wszystkim jest za długa i nie chodzi tu o ilość stron, wszak lubię grube tomiszcza. Po prostu interesującą akcję mamy przemieszaną z przydługimi fragmentami, które dłużą się jak flaki z olejem i niewiele się w nich dzieje.
Pani autorka ma tendencję do kłopotów z rozpoczynaniem swoich książek, jednak tu przeszła samą siebie. Pierwsze sto stron można by tak na prawdę ominąć bez szkody dla całej lektury. Miło, że pojawia się kilka retrospekcji i przypomnień, w końcu od premiery poprzedniczki minęło już sporo czasu, jednak to jedyny plus.
Koniec końców nie rzuciłam lektury w trakcie, a ciekawość zakończenia utrzymała mnie z nią do końca. Samo zakończenie zostawia otwarte pole dla następnej trylogii, która niechybnie pojawi się kiedyś na rynku wydawniczym idąc w ślady "Trylogii zdrajcy".
Czekałam na zakończenie "Prawa milenium" (choć z niezbyt dużą niecierpliwością) i dlatego nie żałuję, że sięgnęłam po tą książkę. Jednak już raczej nigdy do niej nie wrócę i sądzę, że jest to jak na razie najsłabsza pozycja w dorobku Trudi Canavan. Tym samym istnieje spore prawdopodobieństwo, że nasza wspólna przygoda dobiegła wreszcie do ostatecznego końca.
Szału nie ma, a szkoda, bo książka miała zadatki na całkiem dobrą pozycję.
Przede wszystkim jest za długa i nie chodzi tu o ilość stron, wszak lubię grube tomiszcza. Po prostu interesującą akcję mamy przemieszaną z przydługimi fragmentami, które dłużą się jak flaki z olejem i niewiele się w nich dzieje.
Pani autorka ma tendencję do kłopotów z rozpoczynaniem swoich książek,...
2017-09-17
Kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po serię "Szklany tron" nie spodziewałam się, że stanie się ona dla mnie takim nowym "Harrym Potterem". Nie spodziewałam się, że będę z niecierpliwością czekać na kolejne części, a uczucie to będzie na tyle niepokojące bym bez chwili zastanowienia w dniu premiery sięgnęła po oryginalną wersję językową.
Dobrze się stało, że Chaol i Nesryn dostali swoją całą powieść, a nie tak jak początkowo planowała autorka: jedynie pojedyncze opowiadanie. Wiem, że ze względu na wydarzenia z poprzednich części Chaol stracił w oczach wielu czytelników i nie był już postacią jednoznacznie pozytywną. Podjął w końcu kilka niewygodnych decyzji, których skutki były takie, a nie inne. Jednak czym byłaby ta seria i czy odniosłaby tak ogromny sukces gdyby wszyscy bohaterowie byli płascy, archetypiczni i podejmowali tylko słuszne decyzje.
Najnowsza część w żadnym stopniu nie zawodzi. Wykreowany zostaje nowy, inny świat Południowego Kontynentu, którego bohaterowie, kultura, klimat i otoczenie jest całkowicie odmienne od tego prezentowanego w Erilei i Wendlyn. Bohaterowie są jak zawsze pełnokrwiści, wielowymiarowi, zmieniają się i rozwijają z biegiem akcji. Samej fabule nic nie brakuje, chociaż jest mniej wartkiej akcji niż w częściach poprzednich. Nie jest to w żadnym wypadku wada, a miła odmiana po naszpikowanych szybką akcją, walkami i przemocą poprzednikach.
Główną myślą przewodnią powieści jest zdrowienie zarówno fizyczne jak i psychiczne, godność i znajdowanie sojuszników. Jeżeli tak jak ja próbowaliście się domyślić co może zdarzyć w tej części, to szykujcie się na ogromne zaskoczenie. Autorka doskonale manipuluje akcją i bohaterami tak aby nasze przypuszczenia co do fabuły nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Również dla odmiany wątek romantyczny, który jest oczywiście obecny w powieści, jest mniej rozwijany i nie wysuwa się na pierwszy plan, co z pewnością ucieszy tą część czytelników zmęczoną szeroko opisywanymi relacjami międzyludzkimi w "Imperium burz".
Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć tylko o polecanej przeze mnie kolejności czytania powieści. Akcja części szóstej rozgrywa się jednocześnie z częścią piątą, ale należałoby czytać je w kolejności wydania ze względu na mnogość nawiązań do części poprzedniej. Bohaterowie, nie są odcięci od świata i informacji, zatem lepiej najpierw poznać część piątą. Ponadto bardzo polecam przeczytać "Assassin's blade"/"Zabójczynię" czyli prequel w postaci serii opowiadań, ponieważ w "Tower of down" powraca pewna postać, która odegra tu bardzo ważną rolę.
Wielka szkoda, że na finałowy siódmy tom przyjdzie nam czekać aż rok. Niestety autorka przesunęła datę premiery na jesień 2018, a w maju na pocieszenie dostaniemy jedynie opowiadanie ze świata "Dworu cierni i róż".
Po samym zakończeniu "Tower of down" dostajemy dwustronicowy przedsmak finałowej części, który niestety pozostawia czytelnika w wielkim niepokoju i jeszcze cięższej niecierpliwości. Może w między czasie doczekamy się już bardzo długo obiecywanego filmu i serialu:)
Kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po serię "Szklany tron" nie spodziewałam się, że stanie się ona dla mnie takim nowym "Harrym Potterem". Nie spodziewałam się, że będę z niecierpliwością czekać na kolejne części, a uczucie to będzie na tyle niepokojące bym bez chwili zastanowienia w dniu premiery sięgnęła po oryginalną wersję językową.
Dobrze się stało, że Chaol i Nesryn...
2017-08-28
Może nie tak porywająca jak część pierwsza, ale w gruncie rzeczy ciekawa.
Pierwszą połowę książki przeczytałam właściwie jednym tchem i nagle coś się zepsuło...
W sumie wszytko jest w porządku, bohaterowie jak poprzednio, historia się rozwija, jednak czegoś mi tu brakowało.
Myślę, że po prostu ta część jest zbyt długa. Bardzo lubię długie, obszerne książki, ale tu miałam nieodparte wrażenie, że autorka na siłę tworzy kolejne wydarzenia. Co ciekawe finał trylogii, który już na mnie niecierpliwie czeka, jest około 30% cieńszy. Chęć przedstawienia sytuacji z perspektywy obojga głównych bohaterów początkowo była niezwykłym plusem, ale finalnie przeciągnęła niepotrzebnie całą historię.
Nadal jednak podtrzymuję, że powieść mi się podobała i obiektywnie jest dobra pomimo, że nie ma w niej wiele odkrywczego.
Może nie tak porywająca jak część pierwsza, ale w gruncie rzeczy ciekawa.
Pierwszą połowę książki przeczytałam właściwie jednym tchem i nagle coś się zepsuło...
W sumie wszytko jest w porządku, bohaterowie jak poprzednio, historia się rozwija, jednak czegoś mi tu brakowało.
Myślę, że po prostu ta część jest zbyt długa. Bardzo lubię długie, obszerne książki, ale tu miałam...
2017-08-20
Czytanie "Porwanej pieśniarki" było prawdziwą przyjemnością. Czułam się jakbym znalazła się w takim świecie pomiędzy Trudi Canavan i Sarah J. Maas, a twórczość obu tych pań bardzo cenię i lubię.
Książka jest doskonale wyważona. Akcja szybko się rozkręca i nabiera tempa, bohaterowie są różnorodni i niejednowymiarowi, do tego są emocje i niezłe opisy.
Bardzo dobrze wykreowani są bohaterowie: zarówno ci pierwszo jak i drugoplanowi. Z niecierpliwością oczekiwałam momentu gdy Cecile zda sobie strawę z tego o czym czytelnik już dawno wie. Nie są specjalnie irytujący, choć oczywiście spotkamy tu czarne charaktery. Przede wszystkim są realistyczni, silni chodź nie pozbawieni wad i emocji, w żadnym stopniu nie są płaskimi archetypami. Naprzemienna narracja oczami obojga głównych bohaterów również zasługuje na uznanie, gdzie rozdziały widziane oczyma Tristana były szczególnie ciekawe.
Niby większość pomysłów nie jest specjalnie nowatorska, jednak sposób przedstawienia, narracja, tempo akcji sprawia, że jest to bardzo miła lektura.
Teraz nie mogę się już tylko doczekać aż sięgnę po kontynuacje i mam ogromną nadzieję, że będzie równie pozytywnym zaskoczeniem jak część pierwsza.
Czytanie "Porwanej pieśniarki" było prawdziwą przyjemnością. Czułam się jakbym znalazła się w takim świecie pomiędzy Trudi Canavan i Sarah J. Maas, a twórczość obu tych pań bardzo cenię i lubię.
Książka jest doskonale wyważona. Akcja szybko się rozkręca i nabiera tempa, bohaterowie są różnorodni i niejednowymiarowi, do tego są emocje i niezłe opisy.
Bardzo dobrze...
Bogaty świat wykreowany przez autora, pełnokrwiści bohaterowie, wartka akcja rewelacyjnie rozwijająca się z tomu na tom. W zasadzie to jedno zdanie wystarczająco opisuje serię o wiedźminie.
Z niecierpliwością czekam na innego polskiego autora, który z podobna lekkością i niewymuszona precyzją stworzy równie świetną i świeżą (nawet mimo upływu lat!) powieść lub serię fantasy.
Bogaty świat wykreowany przez autora, pełnokrwiści bohaterowie, wartka akcja rewelacyjnie rozwijająca się z tomu na tom. W zasadzie to jedno zdanie wystarczająco opisuje serię o wiedźminie.
Z niecierpliwością czekam na innego polskiego autora, który z podobna lekkością i niewymuszona precyzją stworzy równie świetną i świeżą (nawet mimo upływu lat!) powieść lub serię fantasy.
2017-08-11
Perquele to prawdziwa gratka dla fanów serii, każdej serii, która doczekała się kontynuacji i szerokiego wstępu.
Zdaję sobie sprawę, że tego typu książkę można przeczytać zarówno przed samą serią jak i w jej trakcie. Ta książka została wydane po tomie czwartym i prawdę powiedziawszy jest to najlepszy moment na zapoznanie się z nią. Dobrym momentem może być również czas po ostatnim tomie.
Odradzam jednakże czytania tej lektury przed całą serią!!
To jedynie opowiadania, które nie dorastają do pięt właściwej serii. Nie chcę przez to powiedzieć, że są złe. Co to to nie! Dowiadujemy się wielu interesujących faktów z życia Celeany i co najważniejsze rozwiązuje się zagadka tego w jaki sposób znalazła się w Endovier. Poznajemy bliżej Sama. I to wszytko jest świetne, ale w pierwszym opowiadaniu pada jedno zdanie, jedno jedyne, które poznane zbyt wcześnie mogłoby dużo zepsuć. Jak najgorszy spoiler, lub jeśli na was tak jak na mnie spoilery nie robią specjalnego wrażenia, po prostu za szybko rozwiąże się pewna zagadka:)
Na koniec kilka słów o wersji językowej. Pomimo, że polska wersja leżała na półce w księgarni i kusiła mnie niemiłosiernie, postanowiłam zdecydować się na oryginał. Cele były dwa. Po pierwsze chciałam porównać wersje językowe, różnice w tłumaczeniu i terminologii. Tu chciałabym serdecznie pogratulować panu tłumaczowi, bo zrobił kawał naprawdę dobrej roboty! Drugi powód jest bardziej prozaiczny. We wrześniu premierę ma "Tower od Dawn": szósty tom "Szklanego tronu", a ponieważ nie wiadomo kiedy ukaże się tłumaczenie i zdecydowałam się już na oryginał, potrzebowałam się do tego przygotować. To bardzo dobre ćwiczenie językowe: polecam. Język jest nieco trudniejszy niż w konkurencyjnej serii "Court of thorns and roses", ale gdy złapie się rytm można z powodzeniem wciągnąć się w tą pozycję.
Polecam dla fanów serii i dla tych ciekawych wcześniejszych wydarzeń i bohaterów nagle pojawiających się w części piątej serii.
Perquele to prawdziwa gratka dla fanów serii, każdej serii, która doczekała się kontynuacji i szerokiego wstępu.
Zdaję sobie sprawę, że tego typu książkę można przeczytać zarówno przed samą serią jak i w jej trakcie. Ta książka została wydane po tomie czwartym i prawdę powiedziawszy jest to najlepszy moment na zapoznanie się z nią. Dobrym momentem może być również czas po...
2017-06
Historia Pięknej i Bestii, w której ślub nie jest sztampowym happy endem z naiwnych bajek.
Każda biedna, niewinna bohaterka bajki powinna znaleźć swojego księcia, a potem żyć długo i szczęśliwie. Czyli jak? Jak będzie radzić sobie z demonami przeszłości?
Autorka kontynuując poprzednią część pokazuje bardziej prawdopodobną kontynuację.
Bohaterowie są pełnokrwiści, walczą ze swoimi lękami i mają pełno wad, dzięki którym można uwierzyć, że historia jest prawdziwa.
Pomimo zastrzeżeń, które można mieć do autorki, po przeczytaniu pozostał mi zachwyt i niedosyt.
Końcówka książki prawie złamała mi serce i zmusiła do natychmiastowego zamówienia kolejnej części po angielsku.
Ten niedosyt zmusił mnie po raz pierwszy w życiu do przeczytania książki ponownie zaraz po jej zakończeniu.
Historia Pięknej i Bestii, w której ślub nie jest sztampowym happy endem z naiwnych bajek.
Każda biedna, niewinna bohaterka bajki powinna znaleźć swojego księcia, a potem żyć długo i szczęśliwie. Czyli jak? Jak będzie radzić sobie z demonami przeszłości?
Autorka kontynuując poprzednią część pokazuje bardziej prawdopodobną kontynuację.
Bohaterowie są pełnokrwiści, walczą ze...
2017-07-22
Wynudziłam się. Może jestem po prostu za stara na takie lektury.
Jednak obiektywnie patrząc, to nie jest literatura wysokich lotów.
Książka składa się niemalże z samych dialogów, a kontekst jest raczej płytki. Przy tym wszystko mamy podane na tacy, elegancko przetrawione, nic dla wyobraźni. Plus dla niezdecydowania bohaterki: poziom rozterek przynajmniej dostosowany do wieku.
Tak jak zakończenie części pierwszej było dość zaskakujące i ratowało pozycję jako całość, tak tu nie jestem już ciekawa kontynuacji.
Wynudziłam się. Może jestem po prostu za stara na takie lektury.
Jednak obiektywnie patrząc, to nie jest literatura wysokich lotów.
Książka składa się niemalże z samych dialogów, a kontekst jest raczej płytki. Przy tym wszystko mamy podane na tacy, elegancko przetrawione, nic dla wyobraźni. Plus dla niezdecydowania bohaterki: poziom rozterek przynajmniej dostosowany do...
2017-05
Piękna i bestia napisana od nowa.
Urzeczona prozą "Szklanego tronu", w oczekiwaniu na kolejną część sięgnęłam po "Dwór cierni i róż".
Początkowo, nie była to lekka przeprawa, szczególnie przez narrację pierwszoosobową. Czasem trudno było siedzieć w głowie bohaterki, jednak z biegiem stron przestało być to problemem.
Przeżywałam rozterki i trudy życia wraz bohaterką, a w chwili skończenia pierwszej części natychmiast zabrałam się za kolejną.
Mam pewne zastrzeżenie do samej autorki.
Rozumiem, że fantasy, paranormal romance to gatunki literackie przemawiające przede wszystkim do młodszych odbiorców, jednak dziwi mnie, że bohaterki każdej jej powieści mają po około 19 lat.
19 lat, a jednak przez większość czasu zachowując się, może nie tyle bardziej dojrzale, co jak osoby znacznie starsze.
Trudne doświadczenia budują charakter człowieka i zmieniają sposób postrzegania rzeczywistości, niemniej nijak ich charakter nie pasuje mi do tak młodych osób.
Patrząc z perspektywy czasu, trudno mi uwierzyć by tak młoda osoba nawet postawiona w trudnej sytuacji postrzegała świat w ten sposób.
Niemniej POLECAM!
Piękna i bestia napisana od nowa.
Urzeczona prozą "Szklanego tronu", w oczekiwaniu na kolejną część sięgnęłam po "Dwór cierni i róż".
Początkowo, nie była to lekka przeprawa, szczególnie przez narrację pierwszoosobową. Czasem trudno było siedzieć w głowie bohaterki, jednak z biegiem stron przestało być to problemem.
Przeżywałam rozterki i trudy życia wraz bohaterką, a w...
2017-07-04
Moje wrażenia po tym tomie są nieco inne niż po poprzednich. Po części wynika to z faktu, że tą część z powodu braku dostępnego tłumaczenia zdecydowałam się przeczytać po angielsku. Dowiedziałam się dzięki temu dlaczego Fae nazywają się tak, a nie inaczej, a książęta to nikt inny jak High Lords. Wiadomo, tłumaczenie może być wierne lub dobre i w przypadku tej serii jest jak najbardziej dobre. Niemniej zasugerowałabym może jakiś mini-słowniczek na końcu, który byłby niewątpliwie bardzo miłym dodatkiem.
Lektura "A Court of Wings and Ruin" sprawiła mi bardzo wiele radości i przyprawiła o cały wachlarz emocji. Nie mam w zwyczaju płakać nad książkami, jednak czytając jedną z końcowych scen prawdziwie się rozkleiłam.
Autorka ma w zwyczaju pozwalać postaciom zmieniać się, często nawet o 180 stopni. Przyzwyczaiła nas już w poprzedniej części, że najgorszy charakter, znienawidzony przez czytelnika okazuje się najszlachetniejszym ze wszystkich. Nie zawiedzie nas i tym razem.
Nie wątpię, że części z czytelników może przeszkadzać ilość i rozległość gorących scen miłosnych. Należy jednak pamiętać, że ta seria wychodzi od początku niejako z romansu. Fabuła przekonuje nas o poziomie zażyłości bohaterów. Nie ukrywajmy, we wszystkich książkach Sarah J. Maas bohaterowie są bardzo ludzcy i mają pełny wachlarz emocji: cieszą się, smucą, wściekają, kochają i nienawidzą. Zdecydowanie mają też pełną fizjologię organizmu, tak często pomijaną w większości powieści. Skoro brudzą się, pocą się, wymiotują i czasem robią w portki, to czemu pomijać relacje międzyludzkie i powiązane z nimi okazywanie sobie uczuć w każdej formie.
Będę czekać niecierpliwie na kolejny tom zapowiadany na rok 2018 i choć ta część znów zostawiła mnie z bolącym sercem, to nie mam już po niej tak wielkiego kaca książkowego jak po poprzednim tomie.
Zdecydowanie polecam ten tom, cierpliwi mogą poczekać na tłumaczenie, a jeśli nie mamy na to chęci bardzo polecam oryginał.
Moje wrażenia po tym tomie są nieco inne niż po poprzednich. Po części wynika to z faktu, że tą część z powodu braku dostępnego tłumaczenia zdecydowałam się przeczytać po angielsku. Dowiedziałam się dzięki temu dlaczego Fae nazywają się tak, a nie inaczej, a książęta to nikt inny jak High Lords. Wiadomo, tłumaczenie może być wierne lub dobre i w przypadku tej serii jest jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Piękna okładka, chwytliwy tytuł to trochę za mało żeby stworzyć dobrą powieść. W sumie wszystko trzyma się kupy, ale tak bardzo czegoś brakuje. Może i postacie nie są zupełnie płaskie, ale brakuje głębi, odpowiedniego wachlarza emocji i tego wrażenia, które pozostawiają naprawdę dobre książki. Mimo, ze trochę nęci mnie przeczytanie kolejnej części, to jednak raczej po nią nie sięgnę. Nie jest to bowiem typ książki, w której autor ma pole do wyrobienia się.
P.S. Czy nie jest może tak, że ta powieść zbiera pozytywne recenzję, nie ze względu na jej rewelacyjność, a poprawność polityczną?
Piękna okładka, chwytliwy tytuł to trochę za mało żeby stworzyć dobrą powieść. W sumie wszystko trzyma się kupy, ale tak bardzo czegoś brakuje. Może i postacie nie są zupełnie płaskie, ale brakuje głębi, odpowiedniego wachlarza emocji i tego wrażenia, które pozostawiają naprawdę dobre książki. Mimo, ze trochę nęci mnie przeczytanie kolejnej części, to jednak raczej po...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to