-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać298
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-27
2024-04
2024-03-24
2024-03
2024-03-20
2024-02-25
2024-01-31
Czy dostałam to, czego się spodziewałam, czyli grozę i akcję? Zdecydowanie tak, a nawet więcej! Dostałam to, czego się absolutnie nie spodziewałam, a co uwielbiam w powieściach absolutnie każdego gatunku – REALACJE i SEKRETY.
Podstawą fabuły „Jak sprzedać nawiedzony dom” są relacje międzyludzkie (dokładniej mówiąc rodzinnych, a będąc jeszcze bardziej precyzyjną głównie bratersko-siostrzanych) oraz upiorna pacynka, pochodząca jeszcze z odległych czasów dzieciństwa pani Joyner.
Hendrix krótko i niezwykle trafnie potrafił opisać zachowanie i odczucia stworzonych bohaterów, w szczególności wzajemną niechęć do siebie Louise i Marka oraz zmieniające się wraz z postępem akcji ich nastawienie do siebie. Podczas gdy wątek nawiedzonej lalki jest dość oklepany i poniekąd przerażający, tak ten związany z relacją rodzeństwa tworzy niezwykłą głębię, czyniąc z tej powieści historię dużo bardziej wartościową niż początkowo sądziłam.
Hendrix stopniowo buduje napięcie grozy i chociaż niemal od samego początku można domyślić się kto stoi za całym tym bałaganem, jego motywy zostają odkrywane sukcesywnie i pozostają ściśle związane z historią rodziny głównych bohaterów. A kiedy wydawało mi się, że jest dość przewidywalnie autor zrzucił bombę, która do tego stopnia spotęgowała moją ciekawość, że nie mogłam się doczekać, aż poznam absolutnie całą prawdę o tej pokręconej rodzinie.
*
„Jak sprzedać nawiedzony dom” Grady’ego Hendrixa jest dla mnie historią o nieprzepracowanych traumach, przysłowiowych trupach w szafie i skomplikowanych relacjach między rodzeństwem, na które ma wpływ postępowanie rodziców i bynajmniej nie chodzi tu o to, co mówią i robią, a raczej co zostaje przemilczane i zamiecione pod dywan.
Jeśli przerażają was lalki i pacynki nie czytajcie tej książki!
Jeśli przerażają was NAWIEDZONE lalki i pacynki nie czytajcie jej tym bardziej!
Ale jeśli nie macie nic do wyżej wymienionych, a do tego lubicie dynamicznie rozwijającą się fabułę, oczywistości wymieszane z rodzinnymi sekretami, doprawione szczyptą niewymuszonego humoru zdecydowanie polecam!
Czytało się naprawdę świetnie!
Czy dostałam to, czego się spodziewałam, czyli grozę i akcję? Zdecydowanie tak, a nawet więcej! Dostałam to, czego się absolutnie nie spodziewałam, a co uwielbiam w powieściach absolutnie każdego gatunku – REALACJE i SEKRETY.
Podstawą fabuły „Jak sprzedać nawiedzony dom” są relacje międzyludzkie (dokładniej mówiąc rodzinnych, a będąc jeszcze bardziej precyzyjną głównie...
2024-02-10
2024-01
2024-01
2024-01-13
2024-01-11
2024-01
2023-08
2024-01-01
2023-12
2023-12
2023-12
2023-12
Za mną już kilka powieści tego autora, tym razem przyszedł czas na "Podziemny labirynt". Czytałam go na czytniku, zaczynałam w szpitalnych warunkach, kończyłam już w domu. Fajnie oderwał moje myśli i zapewnił mi w miarę przyjemnie kilka godzin.
Odkrycie pod ziemią porzuconej przed tysiącami lat osady na Antarktydzie oraz odnalezienie niezwykłej diamentowej figurki to dopiero początek przygody i niebezpieczeństw czyhających na bohaterów.
Początkowo „Podziemny labirynt” pozwolił mi oczekiwać czegoś zupełnie innego niż finalnie dostałam. Tym razem nie do końca pasował mi pomysł autora. Jeszcze stwory podobne do dinozaurów (a przynajmniej tak je sobie wykreowała moja wyobraźnia) były spoko, ale poznanie innych mieszkańców podziemnego labiryntu już wywołało u mnie wywracanie oczami. Ciekawiło mnie jednak jak się zakończy ta przygoda dla postaci, którym kibicowałam.
Czekają tu na was ucieczki, walka o przetrwanie, polityczne rozgrywki, ewoluujące w kompletnej izolacji zwierzęta, tajemnicze plemię, a nawet odrobina metafizyki.
Bawiłam się całkiem nieźle, choć ta historia z pewnością nie stanie się jedną z moich ulubionych.
Za mną już kilka powieści tego autora, tym razem przyszedł czas na "Podziemny labirynt". Czytałam go na czytniku, zaczynałam w szpitalnych warunkach, kończyłam już w domu. Fajnie oderwał moje myśli i zapewnił mi w miarę przyjemnie kilka godzin.
więcej Pokaż mimo toOdkrycie pod ziemią porzuconej przed tysiącami lat osady na Antarktydzie oraz odnalezienie niezwykłej diamentowej figurki to...