Jane Austen w domu Lucy Worsley 8,0
ocenił(a) na 101 rok temu Nie tak dawno przeglądałam recenzje książek dla kobiet i trafiłam na zadziwiająco dużo komentarzy w stylu: „Mam dość idiotek w komediach romantycznych”. Główna bohaterka zazwyczaj pozbawiona mózgu, ale na tyle cwana, żeby złapać męża i dobrze się ustawić życiowo, irytowała nie tylko współczesne czytelniczki, na wojnę z krzywdzącym stereotypem poszła sama Jane Austen i to w najbardziej niesprzyjającym czasie, kiedy zachowawcze społeczeństwo angielskie od kobiety wręcz głupoty wymagało.
Jane Austen lubiła rozkładać osobowość na części i ukazywać motywy kierujące zachowaniem jej bohaterek. Wyprzedziła czasy psychoanalizy, uprawiając psychologię zanim jeszcze stałą się modną akademicką dziedziną. W jej powieściach znajdziemy młode podlotki ganiające za wojakami w wyglancowanych mundurach; wyrachowane panny łapiące bogatego męża, żeby pożyć wygodnie w dużym domu i trochę się poszarogęsić; romantyczne idealistki, które naczytały się romansów i z przejęciem wyczekują sercowych uniesień. Jednak główną bohaterką jest zawsze rozważna i zrównoważona pod względem emocjonalnym kobieta, która nie popełnia głupstw, ale z rozumem idzie przez świat.
Jane Austen, chociaż w niczym nie ustępowała swoim braciom, nie mogła iść na studia, a kiedy oni wyjeżdżali kształcić się i robić kariery, musiała pozostać razem z siostrą w domu, pod kuratelą ojca. Trochę śmieszne jest, że nie miała wstępu na Cambridge, a dzisiaj na pewno wykładają tam jakieś ciekawe zajęcia poświęcone jej twórczości. Ciekawe jakby zareagowała wiedząc, że jej osoba jest przedmiotem badań profesorów i jegomości uniwersyteckich, którzy jeszcze dwieście lat temu okazaliby święte oburzenie na wieść, że młoda panna mieszkająca na plebanii chce się kształcić.
Z książki Worsley wyłania się naprawdę okropny obraz tradycyjnej rodziny ziemiańskiej z okresu georgiańskiego, z którą nikt normalny nie chciałby mieć nic wspólnego. Pod idylliczną fasadą rozmodlonej sielankowej plebanii, toczą się walki o spadek, podważanie testamentu, brak serca i współczucia nawet wobec najbliższych. Być może to właśnie trudne czasy wymagały zastosowania tak bezwzględnych środków.
Lucy Worsley zwraca uwagę, że w produkcjach telewizyjnych najbardziej eksploruje się wątek romantyczny powieści Jane. Największa popularność Austen przypada na XX wiek, razem z pojawieniem się najlepszych ekranizacji jej powieści, a ja ośmieliłabym się dodać, że lata 90. XX wieku stanowiły odrodzenie i powstanie na nowo „Dumy i Uprzedzenia”, czy „Rozważnej i Romantycznej”. Młode kobiety szukają wątków romantycznych w filmach z epoki i dostają to, czego oczekują.
Ale romantyzm to jedynie fasada, zasłona. W tym kontekście widzimy, jak niewłaściwa i krzywdząca jest ekranizacja biografii Jane Austen „Becoming Jane”, uwydatniająca romans i spychająca inne treści na drugi plan. Nawet polski tłumacz zdecydował, że zmieni tytuł filmu na „Zakochana Jane”, widocznie uznając, że kobietom podobają się tylko miłostki i zaręczyny. Z książki Worsley dowiadujemy się jednak, że żadnego romansu z Tomem Lefroyem nigdy nie było. A co do pisania, to Jane nie pisała na widoku, jak pokazuje film. Kryła się z pisaniem, robiła to dyskretnie, prawdopodobnie naprzemiennie z robótkami ręcznymi i pisaniem listów, także jej bliskim umykała ta czynność. Film „Zakochana Jane” jest w większości fantazją scenarzysty, powiela utarte stereotypy, jakie oczekują oglądać w kinie kobiety.
Autorka w cudowny sposób punktuje rodzinę Austenów, dociera do źródeł, w których pokazuje, jak Jane bardzo chciała zarabiać na pisaniu i stać się samodzielna finansowo. Marzyła, żeby kupować sobie i ukochanej siostrze różne rzeczy i przestać w końcu oszczędzać. Chciała po prostu rozwinąć skrzydła i poczuć się wolna. Ale podobnie jak innych kobiet z epoki, tak i jej żebra były zniekształcone od noszenia gorsetu.
Kobieta zablokowana życiowo, pozbawiona prawa do edukacji, prawa do dziedziczenia majątku, a nawet prawa do pójścia na pogrzeb własnej siostry, gdyż tylko mężczyźni mogli uczestniczyć w pochówku. Skazana na życie w czterech ścianach, oszczędzanie każdego grosza, proszenie się braci i ojca, słowem: dziadowanie. Tak bardzo lubimy romanse na podstawie prozy Jane Austen, pełne kolorowych sukien, ale pod teatralnością zachowań ludzi z epoki georgiańskiej, czy też późniejszej regencji, kryje się straszliwa prawda o losie kobiet pozbawionych elementarnego prawa do samostanowienia.
Cała recenzja na blogu Kujonka.pl
https://kujonka.pl/glupia-jak-kobieta-jane-austen-w-domu/