-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
Eliza nie czuję się dobrze na balu debiutantek. Bawi się jak wszyscy inni, ale w głębi wie, że to nie jest życie dla niej. Nie potrafi poczuć tych samych emocji co jej rówieśniczki. Dziewczyna pragnie niezależności i stawienia czoła swoim marzeniom. Nie poddając się zdobywa wymarzoną pracę i szybko pnie się w górę. Kiedy wszystko zaczyna się naprawdę dobrze układać, na drodze Elizy staje Matt, przedsiębiorczy chłopak z robotniczej klasy społecznej. Różni ich prawie wszystko, ale łączy niezwykle mocne uczucie. Od tej pory w ich życie wkradnie się nie tylko miłość, ale i liczne problemy, z którymi będą musieli sobie radzić każdego dnia.
"Poznać odpowiedzi na pytania...."
Historia ma swój początek w Londynie, w latach 60. XXw. "Decyzja" doskonale oddaje klimat tych czasów. To okres zmian w modzie, pojawiają się bowiem nowe trendy biegnące w zupełnie innym kierunku niż dotychczas. Na pierwszy plan zaczynają się wysuwać kolekcje młodzieżowe i to właśnie do tej grupy wiekowej zaczyna się dostosowywać rynek. Ponadto to czas zmian nie tylko w świecie mody, ale również w dużo ważniejszym aspekcie - poglądzie społeczeństwa. Zaczynają zacierać się podziały na warstwy i chociaż nie spotyka się to jeszcze z dużym uznaniem, znacznie łatwiej prosperuje się ludziom z niższych warstw. Autorka podjęła się trudnego zadania opisując właśnie te czasy, ale udało jej się to w fenomenalny sposób, ponieważ nie było mowy o momentach nudy, która została pokonana przez zdrową ciekawość.
Jak to często bywa w książkach łączących w sobie gatunek obyczajowy i romans nie zabrakło pary przewodniej prowadzącej przez całą historię. W przypadku "Decyzji" pojawili się Eliza i Matt, których łączyło wspólne zamiłowanie do wykonywanej przez siebie pracy a różniło wszystko pozostałe. Mimo to los postanowił ich ze sobą zeswatać i spróbował stworzyć mieszankę wybuchową. Eliza i Matt to skrajnie różne charaktery. On kieruje się w życiu swoją dumą, ona walczy o swoje pamiętając o empatii. I chociaż przy tej parze woda i ogień to bratnie dusze, nie znajdziecie nigdzie indziej takiego duetu. W dodatku, jak to na wielką księgę przystało, w czasie czytania napotkać można wiele ciekawych i niezwykle interesujących postaci. A gdyby ktoś miał trudności z ich rozpoznaniem, na ratunek spieszy autorka, która na wstępie umieściła przejrzysty spis wszystkich postaci z subtelnym objaśnieniem.
"Czar prysł, lecz tym razem to nie księżniczka zmieniła się w obdartą kuchtę, tylko książę po raz kolejny stał się nikim."
Uwierzcie mi na słowo - to nie jest grzeczna książka, która biernie wprowadzi Was do świata typowej rodziny. W czasie lektury stwierdzenie "chwila na uspokojenie emocji" nabierze znaczenia. Prawie 600 stron porwało mnie w tak szybką podróż, że nawet się nie obejrzałam a już byłam przy ostatniej stronie. To wielkie tomiszcze wywołało u mnie potworny niedosyt! I napiszę jedno - gdyby autorka pokusiła się o dodanie kolejny 600 stron wcale bym się nie obraziła. Skuszę się nawet stwierdzić, że gdyby pojawiło się pięść, sześć, dziesięć kolejnych tomów pierwsza stałabym w kolejce do ich przeczytania. Jestem zachwycona twórczością Vincenzi. Fantastyczny klimat, doskonali bohaterowie i życiowe tematy to jedynie kropla w morzu doskonałości "Decyzji". Wywołuje łzy, przywołuje uśmiech i budzi zapomniane emocje. Książka zdecydowanie wędruje na półkę z ulubionymi pozycjami.
Eliza nie czuję się dobrze na balu debiutantek. Bawi się jak wszyscy inni, ale w głębi wie, że to nie jest życie dla niej. Nie potrafi poczuć tych samych emocji co jej rówieśniczki. Dziewczyna pragnie niezależności i stawienia czoła swoim marzeniom. Nie poddając się zdobywa wymarzoną pracę i szybko pnie się w górę. Kiedy wszystko zaczyna się naprawdę dobrze układać, na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Choć pokonany, w dalszym ciągu ironiczny, arogancki i piekielnie pewny siebie. Wilk z Wall Strett pokazuje, że nie każda gra musi się kiedyś skończyć...
"Czekało mnie dużo wyjaśniania nie tylko dzisiaj, ale i w przyszłości."
Wszystko zaczęło ulegać zmianie, kiedy przed jego domem pojawili się agenci FBI. Wsiadając do ich samochodu, wiedział, że już nic nie będzie takie samo jak kiedyś. I nawet przez chwile miał wyrzuty sumienia, ale uleciały równie szybko jak wspomnienia dawnego życia. Jordan Belfort myślał, że zdoła przechytrzyć prawo i wygrać z organami ścigania. Prawda jednak w końcu ujrzała światło dzienne a jego uczynki zaczęły jeden po drugim wychodzić na jaw. A kiedy jego żona postanowiła odejść świat Jordana zaczął się powoli zawalać pod ciężarem jego własnych błędów. I mimo tego, że walka jest niemal przegrana w Belfortcie wciąż tli się płomień nadziei, że zdoła ich przechytrzyć. Czy uda mu się ponownie wyjść cało z niemożliwej sytuacji?
Jordan Belfort nie zawodzi również w drugim tomie swojej niesamowitej autobiografii. I trzeba mu przyznać - potrafi pisać. Ma niesamowity talent do zjednywania sobie czytelnika zaledwie kilkoma napisanymi przez siebie zdaniami. Książkę czyta się w zaskakująco szybkim tempie, ponieważ w książce nie brakuje aroganckich uwag bohatera, ironicznego poglądu na sprawę i postrzegania świata z perspektywy człowieka niezwyciężonego.
Wydawać by się mogło, że historia bohatera zakończyła się wraz z tomem pierwszym. Kiedy Jordan oddawał się przyjemnością zarezerwowanym tylko dla najbogatszych, wszystkie irracjonalne wydarzenia miały jakieś wytłumaczenie i rację bytu, ale kiedy bohater trafił pod skrzydła policji historia powinna się skończyć. Nic bardziej mylnego. Druga część opisuje historię prawdziwego upadku człowieka, który przez znaczną część swojego życia uważał się za niepokonanego. I to właśnie ta część jest dobitniejsza, mocniejsza i łatwiejsza do zrozumienia odnośnie poczynań bohatera, choć w dalszym ciągu irracjonalna i pełna niemoralnych postępowań. Przedstawiona na sposób nietypowej spowiedzi Belforta podsyca chęć poznania tajemnicy Wilka z Wall Street.
"Tak - pomyślałem - czekają mnie mroczne dni, to na pewno."
Zgrabne poprowadzenie fabuły i wplecenie zaledwie kilku zdań przypomnienia wydarzeń z poprzedniej części sprawia, że obie książki można traktować jako osobne dzieła. Wydaje się, że między nimi stoi mur, który przedziela ich wartość na dwie różne strefy: Życia bogatych (tego przez duże Ż) i wielkiego upadku. Tak też można traktować książki Belforta, można sięgać po nie osobno, choć przeczytane obie stanowią idealne uzupełnienie.
Autor nie zawodzi i jego kolejna książka trzyma poziom swojej poprzedniczki. W dalszym ciągu trudno zaakceptować fakt, że bohater to rzeczywisty człowiek a opisane wydarzenia naprawdę miały miejsce. Do reszty zatraciłam się w świecie Wilka z Wall Street i z zapałem przewracałam kolejne strony książki w poszukiwaniu jego dalszych przygód. A teraz czuję żal, że to wszystko już za mną, że znam prawdę, tą przekazaną przez autora, i że nic mnie już nie zaskoczy. Belfort wie gdzie uderzyć, żeby wzbudzić największy odzew i wie jakie podjąć działania żeby ten efekt wzmocnić. Ale tym samym jego twórczość stanowi część naprawdę dobrej literatury.
Dlatego już dziś odsyłam Was do księgarń zaraz po premierze, po kontynuację świata bogatych i dysfunkcyjnych w roli głównej z urokliwym Wilkiem z Wall Street. Czeka na Was kolejna dawka niesamowitej zabawy!
Choć pokonany, w dalszym ciągu ironiczny, arogancki i piekielnie pewny siebie. Wilk z Wall Strett pokazuje, że nie każda gra musi się kiedyś skończyć...
"Czekało mnie dużo wyjaśniania nie tylko dzisiaj, ale i w przyszłości."
Wszystko zaczęło ulegać zmianie, kiedy przed jego domem pojawili się agenci FBI. Wsiadając do ich samochodu, wiedział, że już nic nie będzie takie...
Napisać własną autobiografię bez owijania w bawełnę jest niezwykle trudno. Dla Jordana Belforta to było podwójne wyzwanie. Dzięki jego książce świat ujrzał sekrety przestępstw największych krętaczy z Wilkiem z Wall Street na czele.
"Żeby komuś zaufać, najpierw trzeba zaufać samemu sobie."
Jordan Belfort przekraczając próg firmy brokerskiej nie spodziewał się, że w niedługim czasie sam stanie się współwłaścicielem firmy brokerskiej Stratton Oakomont. A to dopiero wierzchołek góry lodowej. W najśmielszych snach nie podejrzewał, że będzie zarabiał tysiące dolarów na minutę. Sielanka nie trwa jednak długo. Góry takich pieniędzy w końcu muszą zmienić człowieka. Zaczyna się przygoda z narkotykami, przygodnym seksem i zagranicznymi podróżami, przygoda, która nie ma końca. Balansowanie na krawędzi w końcu znudziło Jordana na tyle, że zapragnął większych emocji i sięgnął znacznie dalej - po za obowiązujące prawo, skutecznie je łamiąc. Od tej pory zaczyna się nieustanna gra w kotka i myszkę z FBI. Jednak Jordan Belfort to nie byle jaki zawodnik.
"Wilk z Wall Street" to książka utrzymana w ironicznym, prześmiewczym stylu nadającym fabule kolorytu. Jordan Belfort potrafi pisać i oczarować czytelnika. W czasie czytania niemal słyszałam gwar dochodzący z sali pełnej brokerów, odczuwałam zachwyty bohaterów i żyłam życiem milionera. Być może jest tak, jak wyczytać można właśnie w jego autobiografii - Jordan to dziecko szczęścia, które cudem wychodziło cało z niewyobrażalnie niebezpiecznych sytuacji i starć. Autor podchodzi do swojego życia z respektem i ujawnia każde, najdrobniejsze szczegóły, które według niego warte są uwagi. Historia człowieka balansującego na krawędzi prawa otwiera przed czytelnikiem dotąd zamknięte drzwi i zaprasza go w drogę ku prawdzie.
"Głęboko wierzę, że wiedza to władza i że kiedy gra toczy się o niezwykle wysokie stawki, brak wiedzy jest najlepszą receptą na klęskę."
Poznanie losów Wilka z Wall Street to nie tylko bliższa analiza postaci przez czytelnika, ale i kilkaset stron niecodziennej zabawy wraz z największymi krętaczami Wall Street. Autor doskonale oddał atmosferę własnych przygód i poprowadził fabułę w niesamowicie dobry sposób zbliżając ją do książki fabularnej i uciekając od typowej autobiografii. Doskonałe pióro Belforta to tylko jeden z jego atutów związanych z książką. Szybka, wartka akcja natychmiast porywa w wir przygód, a sposób w jaki autor przedstawia wydarzenia sprawia, że stają się one niezwykle rzeczywiste, choć trudne do zaakceptowania ze względu na absurdalność poczynań bohatera.
O książce mogłabym pisać w nieskończoność. Czytając ją miałam wrażenie, że sama jestem jej częścią i odgrywam tam rolę pobocznego bohatera, bo przedstawiony świat był niezwykle realny i rzeczywisty.Po lekturze książki nasunęły mi się na myśl dwa pytania: Czy wszystko naprawdę się wydarzyło? I ile jest prawdy w prawdzie? Jordan Belfort potrafi swoim osobistym urokiem oczarować każdego, dosłownie. To także mistrz w swoim fachu, więc czy to nie oczywiste, że pojawiają się pytania związane z tym, jakie motywy kierowały nim w czasie pisania własnej autobiografii? Być może to kolejna zagrywka ze strony Wilka z Wall Street, ale tego prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Jedno jest pewne - ta lektura pochłonie Was w oka mgnieniu i zabierze w prawdziwy świat milionera z Wall Street.
Napisać własną autobiografię bez owijania w bawełnę jest niezwykle trudno. Dla Jordana Belforta to było podwójne wyzwanie. Dzięki jego książce świat ujrzał sekrety przestępstw największych krętaczy z Wilkiem z Wall Street na czele.
"Żeby komuś zaufać, najpierw trzeba zaufać samemu sobie."
Jordan Belfort przekraczając próg firmy brokerskiej nie spodziewał się, że w...
Kiedy Eve Petworth pod wpływem niespodziewanego impulsu wysłała list do Jacksona Coopera, autora książki, w której oczarowała ją scena kulinarna nie spodziewała się tego, jak szybko rozwinie się ta znajomość. Obydwoje mają ze sobą wiele wspólnego: ciężkie chwile w małżeństwach, które koniec końców nie przetrwały swojej próby, miłość do gotowania i każdego dnia dająca się we znaki samotność. Los sprawi, że pozorna wymiana zdań zacznie przekształcać się w coś znacznie większego i głębszego niż mogli przypuszczać. Pytanie tylko, czy strach przed nieznanym pozwoli im na nowo odkryć to co stracili?
"Drogi Jacku, nie, nie gotuję zawodowo. /Eve Petworth,
Zatem z miłości? /Jack,
Dla uspokojenia nerwów, uporządkowania, ukojenia. A Pan?
Z miłości."
Chociaż głównym tematem książki jest znajomość Eve i Jacksona to ich wymiana zdań czy poglądów ogranicza się do absolutnego minimum. W dodatku w dużej mierze relacja tych bohaterów to wyłącznie swobodna korespondencja w postaci zaledwie kilku pospiesznie napisanych zdań, będąca przerywnikiem w życiu bohaterów. Eve jest bardzo przytłaczającą postacią, emanującą wielką biernością i brakiem ochoty na życie. Boi się zmian, dopuszcza do siebie ataki paniki i nie potrafi kompletnie wziąć się w garść, chociaż przed nią wiele dni przygotowań przed nadchodzącym ślubem córki - wbrew pozorom, chodzącej perfekcji. Jedynym jasnym punktem jest Jackson, starający się odbudować swoje rozbite życie i znaleźć sens, który utracił jakiś czas temu. To on nieustannie wychodzi z inicjatywą kierowaną w stronę Eve i robi wszystko, by uzyskać od niej kolejną, listowną odpowiedź.
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że kompletnie nie wiem o czym czytam. Miała być wielka przygoda w Paryżu, miłość i mnóstwo przepysznych dań. Nie doszukałam się niczego. Fabuła oparła się na równomiernie prowadzonych wydarzeniach głównych bohaterów i opisie ich życia, które w najmniejszym stopniu nie było ani ambitne, ani na tyle fascynujące by chcieć o nim czytać. Zapowiadające się chwile pełne smakowitych potraw skupiły się wyłącznie na ich opisie, a jedynie na zakończenie podarowano czytelnikom dwa przepisy dla zainteresowanych. Bez wątpienia całą fabułę uratowały uczucia, które wypełniły książkę po brzegi i jej nudną formę wzbogaciły o przemianę bohaterów, którzy dążąc do zmian natrafili właśnie na siebie. Myślę, że wielu z Was zaskoczy zakończenie książki.
"Możesz pozwolić sobie na ten luksus, ale nie marudź i nie jęcz z tego powodu."
"Cała nadzieja w Paryżu" jednak trochę mnie rozczarowała. Liczyłam na wielkie chwile uniesień i pełnie szczęścia, na którą wskazywała niezwykle klimatyczna okładka. W rzeczywistości to bardzo przytłaczająca książka, emanująca ogromnym smutkiem i biernością ze strony bohaterów, szybko wpływająca na nastrój czytelnika. Dopiero druga połowa książki obfituje w cieplejsze wydarzenia. To doskonała lektura na nadchodzące dni, z kubkiem herbaty i ciepłym kocem na pewno zapełni czas i udowodni, że czasem warto zmienić siebie.
Kiedy Eve Petworth pod wpływem niespodziewanego impulsu wysłała list do Jacksona Coopera, autora książki, w której oczarowała ją scena kulinarna nie spodziewała się tego, jak szybko rozwinie się ta znajomość. Obydwoje mają ze sobą wiele wspólnego: ciężkie chwile w małżeństwach, które koniec końców nie przetrwały swojej próby, miłość do gotowania i każdego dnia dająca się we...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Connie zabiła człowieka nie pierwszy raz. Ale tego dnia ktoś to widział."
Tymi słowami rozpoczyna się przygoda kobiety wystawionej na pastwę okrutnego i niesprzyjającego losu. Kobiety, która będzie musiała stawić czoła niebezpieczeństwom w każdej formie...
Connie od dawna mieszka na Malajach w posiadłości, która dla jej męża jest całym światem. I choć nieustający skwar jest dla niej prawdziwą udręką, a myśli uciekają ku utęsknionej Anglii, nigdy nie narzeka. Stara się być wzorową żoną i matką dla syna Teddy'ego. Jej pozornie szczęśliwe życie nie jest najmniejszym problemem, Connie skrywa straszną tajemnicę, która może zrujnować to co tak długo budowała. Wszystko gwałtownie zmienia się wraz z atakiem Japończyków na Pearl Harbor, gdy armia zajmuje także Malaje. Kobieta postanawia uciekać rodzinnym jachtem "Białą perłą" ku bezpieczniejszemu miejscy wraz z rodziną i przyjaciółmi. W podróży towarzyszy im także Fitzpayne, który wydaje się Connie niezwykle tajemniczym człowiekiem. Wędrówka ku wolności okaże się drogą przez strach, trud i mękę.
Cała książka aż emanuje wewnętrznym pięknem. Zawiera w sobie wszystko o czym marzy czytelnik - niesamowicie dobre i rzeczywiste kreacje miejsc, od których bije ukrop Malajów, niebanalnych bohaterów o zawiłej przeszłości, tajemniczych postaci i tragizmu, w czasach przesiąkniętych strachem i bólem. Autorka porusza temat wojny w sposób lekki i nie sposób przypisać "Białej perle" miana książki historycznej. Opis ataków Japończyków zawiera tylko podstawowe informacje związane z przebiegiem wojny, a co za tym idzie nie nudzi czytelnika swoją przeciągłą historią. Przyczynę starć można poznać od środka, a nie wyłącznie z powierzchownych relacji, w sposób subtelny i wyważony.
"Będzie walczyła, wiedziała, że będzie."
Tytuł nie odbiega od oryginału, co w tym przypadku jest niezwykle ważne. "Biała perła" odnosi się do jachtu Hadley'ów, którym uciekają od wojny i wszystkich nieszczęść. W rzeczywistości tytuł sięga znacznie dalej i może dotyczyć Connie, kobiety, która musiała stawić czoła niezwykłym przeciwnościom losu i stoczyć walkę z samą sobą. Postać bohaterki mogłaby stanowić wzór do naśladowania dla wielu, ze względu na ogromną determinację i wolę walki. We współczesnych bohaterce czasach, gdzie kobiecie z jej warstwy społecznej przypisywano wyłącznie cechy damy, wszystko się zmienia i to ona musi przejąć odpowiedzialność za życie i bezpieczeństwo rodziny.
Wydanie zawiera dodatkowo krótkie opowiadanie z poboczną bohaterką "Białej perły" w roli głównej. Opowiadanie liczy niecałe dwadzieścia stron i stanowi swojego rodzaju dopełnienie powieści. Jest przyjemnym dodatkiem do książki. Piękna szata graficzna przyciąga oko i nakierowuje czytelnika na romantyczną historię. Nic bardziej mylnego. Ta książka to nie kolejny banalny romans jakich wiele. To historia rodziny, która jest nią wyłącznie z pozoru i pragnień ku miłości, której nigdy nie będzie dane istnieć. I historia kochanków, którym szczęście nie jest pisane.
"Biała perła" to istotnie perła, wśród wszystkich książek. Pełna emocji, zapierających dech w piersi przygód i ogromnego dramatyzmu. Idealna lektura dla każdego, bez wyjątku. Podbije serce każdego czytelnika swoją szczerością, moje już zdobyła. Ta książka wiele mi przekazała i równie dużo nauczyła. Jestem oczarowana pod każdym względem i dumna, że ta wspaniała historia towarzyszyła mi przez wszystkie dni czytania, a zarazem czuję żal, że to już za mną. "Biała perła" to obowiązkowa lektura dla każdego, oczaruje Was i porwie w nieznane, tak że nie będziecie chcieli nawet chwili wytchnienia.
"Connie zabiła człowieka nie pierwszy raz. Ale tego dnia ktoś to widział."
Tymi słowami rozpoczyna się przygoda kobiety wystawionej na pastwę okrutnego i niesprzyjającego losu. Kobiety, która będzie musiała stawić czoła niebezpieczeństwom w każdej formie...
Connie od dawna mieszka na Malajach w posiadłości, która dla jej męża jest całym światem. I choć nieustający skwar...
"Wystarczy trochę dobrej woli, by przyznać, że całkiem ze mnie porzadny chłop."
Każda rodzina ma swoje sekrety znane tylko domownikom. Czasami to błahostki nie warte uwagi, a czasami sprawy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jak to często bywa, te drugie ciężej utrzymać w tajemnicy, ale kiedy w grę wchodzą mafijne sekrety rodzina nie cofnie się przed niczym...
Rodzina Blake'ów w środku nocy wprowadza się do sennego miasteczka Normandii. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że z pozoru typowa rodzina wcale do typowych nie należy.
Fred Blake to głowa rodziny i jak sam przedstawia się sąsiadom - pisarz zbierający materiały do książki o lądowaniu aliantów w Normandii, jego żona Maggie doskonale radzi sobie z obowiązkami kury domowej i nie zwraca większej uwagi na męża, który nie rozstaje się z szlafrokiem i starą maszyną do pisania. Tylko Belle i Warren mają trudniejsze zadanie przed sobą - muszą dostosować się do zasad panujących w nowej szkole. Jednak czy narzucane formy znajdą u nich uznanie? A może to oni narzucą własne zasady?
"Kiedy wiesz, ile jesteś wart, to tak, jakbyś znał dzień swojej śmierci."
Czytelnik rozpoczynając swoją przygodę z "Porachunkami" zostaje rzucony w wir wydarzeń już od pierwszej strony. W normandzkim miasteczku pojawia się amerykańska rodzina, która choć bardzo stara się nie rzucać w oczy, staje się głównym tematem plotek miejscowej społeczności. Wstępne opisy poczynań każdego członka rodziny przybliżają czytelnikowi prawdę o nich i pozwalają poznać ich prawdziwy charakter. Ty samym czytelnik spotyka się z doskonale wykreowanymi bohaterami, którzy godnie reprezentują mafijne pochodzenie. Pod osłoną typowych domowników kryją się pełnokrwiste charaktery, których gangsterskie korzenie usilnie próbują przejąć kontrolę i ujawniają się w najmniej spodziewanych momentach.Osobiście jestem zachwycona kreacją bohaterów, którzy, jak przystało na rodzinę mafii dopuszczają się niecnych czynów. Co najciekawsze kompletnie nic sobie z tego nie robią, jakby pobicie czy podpalenie było najnormalniejszą rzeczą na świecie. W tej książce poznacie prawdziwą definicję "kamiennego spokoju". A kiedy już wydawało się, że Blake'owie zadomowili się w nowym miejscy nadchodzą nie małe kłopoty...
Niesamowicie dobra książka przyciągająca do siebie niczym magnes. Zabierając się do czytania nie sądziłam, że czeka na mnie tak dobra przygoda. Autor obrał zupełnie inny punkt widzenia świata mafii i podzielił się z nim czytelnikiem w doskonały sposób. Połączenie gangsterskich porachunków z prześmiewczym tonem to świetny zamysł, który w tej książce znalazł pełne uznanie. Czytając historię rodziny Blake'ów nie mogłam się oderwać i choć czekała na mnie całą masa innych obowiązków, w wolnej chwili kierowałam swoje kroki tylko w ich stronę. Atutem powieści jest lekki język, który w tym przypadku świetnie się sprawdza. Temat mafijny sam w sobie staje się ciężki, co sprawia, że lekka forma książki doskonale z tym harmonizuje. Oczywiście znam mnóstwo lepszych, bardziej dopracowanych książek, ale żadna z nich nie przyciągała mnie do siebie tak bardzo jak ta.
"Być tyle wartym i mieć tak szmatławe życie jak ja to absolutna klęska."
Pierwsze wydanie książki ukazało się pod tytułem "Malavita". Przy pierwszym spotkaniu tytuł czytelnikowi kompletnie nic nie mówi, ale z czasem okazuje się, iż Malavita to pies rodziny Blake'ów i określenie... no właśnie, czego? Odpowiedź znajdziecie pomiędzy stronami "Porachunków"!
Uwielbiam książki o tematyce mafijnej w każdej postaci. Muszę jednak przyznać, że to niezwykle trudny temat i tylko nie licznym autorom udaje się go doskonale przelać na strony swoich książek. Sięgając po "Porachunki" do końca nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Na pewno nie podejrzewałam, że książka zaskoczy mnie w tak pozytywnym sensie. Pierwszy raz miałam do czynienia z tematem mafijnym w krzywym zwierciadle. Jednak Tonino Benacquista spisał się na medal. Napisał naprawdę dobrą książkę, która bawi, ciekawi i trzyma przy sobie czytelnika aż do ostatnich stron.
To niesamowicie dobra pozycja dla każdego, poczynając od fanów sensacji, po czytelników szukających dobrej zabawy. Ze swojej strony mogę Wam napisać jedno - nie pożałujecie.
"Wystarczy trochę dobrej woli, by przyznać, że całkiem ze mnie porzadny chłop."
Każda rodzina ma swoje sekrety znane tylko domownikom. Czasami to błahostki nie warte uwagi, a czasami sprawy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Jak to często bywa, te drugie ciężej utrzymać w tajemnicy, ale kiedy w grę wchodzą mafijne sekrety rodzina nie cofnie się przed...
Bywa tak, że z pozoru prosta historia z biegiem czasu komplikuje się bardziej niż można było przypuszczać. Wielka przyjaźń zaczyna wypuszczać pąki, a w powietrzu czuć słodki zapach miłości. Są też przeciwności, których pokonanie staje się niemożliwym wyzwaniem.
Rosie i Alex przyjaźnią się od najmłodszych lat. Być może więź, która ich połączyła stanęła na przekór wszystkim, którzy chcieli ich rozłączyć. Nauczyciele interweniowali, uważając, że oboje mają na siebie zły wpływ. Rodzice bezradnie rozkładali ręce nie wiedząc czy zakazy poskutkują. Rosie i Alex stawali na głowie by ich listy dotarły do adresata za wszelką cenę. Nikt nie był w stanie zburzyć solidnie postawionego muru przyjaźni, który kształtował się przez lata. W końcu wszyscy zrozumieli, że ich rozłąka jest niemożliwa. Dwójka dzieci dorastała, a wraz z nimi ich emocje. Jednak kiedy spod fasady przyjaźni zaczęły przebijać się promyki intensywniejszego uczucia Rosie i Alex zostali rozdzieleni - rodzice Alexa przeprowadzili się z Irlandii do Ameryki zabierając syna ze sobą. Czy siła przyjaźni jest w stanie pokonać barierę tysięcy kilometrów?
"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić."
Rosie i Alex to wyjątkowy bohaterowie o bardzo charyzmatycznych osobowościach. Na samym początku pojawiają się ich zwykłe postawy - typowych nastolatków uwielbiających dobrą zabawę i czerpiących z życia garściami. Niewątpliwie za śmiałość wobec świata odpowiada nie tylko ich harda postawa, ale i świadomość tego, że gdziekolwiek by nie byli, zawsze są razem. Jednak z biegiem czasu, po wielu listach i wiadomościach zaczęłam dostrzegać, że pod powierzchnią każdego z nich skrywa się wiele nieodkrytych do tej pory emocji. Im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej pewna byłam swoich racji - względna typowość zaczęła zanikać i pojawili się pełnokrwiści bohaterowie, którzy podejmują decyzję zgodnie z własnymi zasadami. Te same decyzje dały mi nieźle w kość, wielokrotnie namawiając mnie, jako czytelnika, do potrząśnięcia bohaterami w ramach chwilowego otrzeźwienia. Tak strasznie kibicowałam w każdym ruchu zarówno Rosie, jak i Alexowi, że z biegiem czasu pogubiłam się w tym czy postępują słusznie czy nie. Chciałam tylko, żeby w końcu wszystko się ułożyło, a moje skołatane serce otrzymało chwilę wytchnienia.
Pani Ahern stworzyła coś z pozoru niemożliwego - pozbawiła swoją książkę podstawowego narratora. Fabuła opiera się na historii dwójki bohaterów uparcie dążących do realizacji swoich założeń, mimo wielu niesłusznie podejmowanych decyzji, ale opowiadana jest z perspektywy wysyłanych do siebie przez Rosie i Alexa listów, wiadomości na czacie, sms'ów i wszelkich możliwych wiadomości podawanych z uwzględnieniem nadawcy i adresata. Początkowo miałam opory - jak to książka bez narratora? - ale już po pierwszej stronie poddałam się tej nietypowej stylistyce. Byłam pewna, że taki sposób opowiadania historii zanudzi mnie na śmierć a stało się coś zupełnie wyjątkowego: zakochałam się w nim do szaleństwa. Śmiałam się serdecznie z wielu wiadomości, kibicowałam bohaterom, ale i wylałam potok łez, którego nie dało się uniknąć. Ta lektura zawładnęła mną do granic możliwości i nie mam zupełnie nic przeciwko temu.
"Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie."
"Love, Rosie" trafi do serc nawet najtwardszych czytelników. To powieść, która uparcie toruje sobie drogę poprzez emocjonalne bariery i burzy je jednym podmuchem. Wypełniona po brzegi emocjami wywołuje uśmiech na twarzy, by chwilę później obudzić morze łez. Jednak jest w tej książce jedna, wyjątkowa rzecz, która odróżnia ją od reszty - napawa nadzieją, budzi do życia i sprawia, że świat na chwilę się oddala. Jest tak potwornie prawdziwa, że miejscami miałam wrażenie czy nie zaczęły się zacierać granice między jawą i fikcją. Ta książka skrywa w sobie odrobinę magii, którą odkryć możecie wyłącznie samemu sięgając do jej wnętrza.
Bywa tak, że z pozoru prosta historia z biegiem czasu komplikuje się bardziej niż można było przypuszczać. Wielka przyjaźń zaczyna wypuszczać pąki, a w powietrzu czuć słodki zapach miłości. Są też przeciwności, których pokonanie staje się niemożliwym wyzwaniem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRosie i Alex przyjaźnią się od najmłodszych lat. Być może więź, która ich połączyła stanęła na przekór wszystkim,...