"Pieniądze szczęścia nie dają". To znane powiedzonko mogłoby być właściwie najkrótszym streszczeniem tej książki. Opowiada ona brawurową historie kariery nowojorskiego maklera Jordana Belforta. Można powiedzieć, że w jego życiu spełnił się amerykański sen i przeszedł drogę "od pucybuta do milionera" (a nawet miliardera). Jednak niewyobrażalne bogactwo i sława nie przyniosły mu szczęścia. Wręcz przeciwnie wraz z bogaceniem coraz bardziej się staczał. Aż uzależniony od narkotyków i seksu ostatecznie upadł. Paradoksalnie jednak tracąc wszystko (lub prawie wszystko) odzyskał szczęście i równowagę. Lektura, po refleksji, daje do myślenia, a co ważne czyta się ją zaskakująco lekko. Gorąco polecam!
W autobiografiach jest ten problem, że nie wiemy co jest prawdą, a co jest zmyślone. Niektóre historie były tak nakręcone, że wątpię, żeby wydarzyły się naprawdę. Jednak warto ją przeczytać. Po co? Żeby mieć przestrogę, jak nie postępować w życiu. Nie słuchać się innych, szczególnie jak proponują nam używki. Jest to też przestroga przed luksusem, jest on pierwszą drogą do bankructwa. Luksus ma wtedy sens, gdy się go sprzedaje.