Drugi alfabet literacki. Z Serbii do Zambii
Jak kończyć, to z przytupem. Nie cztery więc książki, a pięć, i to doskonałe, autorzy zapomniani, nieznani lub jeszcze-nieznani. Dobijając do brzegu, zapraszam was do Serbii, Tunezji, Ukrainy, Węgier i Zambii.
Literacki świat wspólnie okrążyliśmy po raz drugi. Przyznam: nie byłem pewien, czy tu dobrniemy. Wyzwania były niemałe, literki bywały okrutne, ale zadowolenie jest chyba tym większe.
O uczuciach autora towarzyszących zamykaniu cyklu, który tyle radości sprawiał i twórcy, i czytelnikom, pisałem już przy okazji ostatniego odcinka pierwszego alfabetu. Nie przedłużając, przejdźmy więc do książek. Literka Z niechybnie zapowiada koniec. Kończmy więc – uroczyście.
Po literackim świecie po raz drugi
Przypomnę jeszcze, że poprzednie artykuły z cyklu znajdziecie poniżej:
- Drugi alfabet literacki. Z Albanii do Dominikany
- Drugi alfabet literacki. Europa nieznana
- Drugi alfabet literacki. Z Irlandii do Libanu
- Drugi alfabet literacki. Być gdzie indziej, uwikłanie w historię i klasycy nieznani
Czas na litery od S do Z.
S jak Serbia – „Cyrk rodzinny”, Danilo Kiš
Uwielbiam Brunona Schulza (koledzy i koleżanki z redakcji ziewają tu nad moją powtarzalnością) i w tym kontekście do prozy Danila Kiša, którego Krzysztof Varga nazwał niepowtarzalnym owocem romansu Prousta z Schulzem, dotarłem zbyt późno.
Zamierzałem wspomnieć „Ogród, popiół”, wydaną jeszcze w latach 60. powieść, bo gdy można, unikamy tu wydawniczych nowości, ale wreszcie dajcie spokój, pełniejszy obraz da nam „Cyrk rodzinny”, powieściowa trylogia, którą kilka lat temu dało nam Wydawnictwo Czarne, w której oprócz „Ogrodu, popiołu” znajdziemy też „Wczesne smutki” i „Klepsydrę”.
Kluczowa – jak u Schulza – jest tu figura ojca, Edwarda Sama, ekscentryka, którego niemożność poradzenia sobie z rzeczywistością pcha w pijaństwo, do spelun, w których wygłasza filozoficzne monologi. Dociekając prawdy o ojcu, Kiš dociera tym samym do prawdy o sobie samym. Pisząc, dowodzi realności bytu. Dowodzi, jak sam pisał, „że kiedyś istniał i że istniał jego ojciec”.
Tak o książce pisał sam Kiš:
„Wczesne smutki” to szkice w bloku, oczywiście kolorowe, „Ogród, popiół” to grafitowy rysunek na płótnie, który pokryły ciemne barwy „Klepsydry” […]. Tak połączone, [książki te] przedstawiają na dwóch różnych płaszczyznach, w jakimś niezwykłym paralelizmie, nie tylko rozwój dwu głównych postaci, które w tych książkach szukają się i dopełniają, lecz także ich dojrzewanie twórcze.
Serbski pisarz zmaga się z życiem – ale i historią. Proza Kiša to też kronika radzieckich zbrodni. Jak to zrobić językiem, który wprost urzeka pięknem? Sprawdźcie, czytając jednego z najwybitniejszych europejskich prozaików XX wieku.
T jak Tunezja – „Uliczki starego Tunisu”, Hassan Nasr
O ile przy S mogłem wybierać dowolnie, o tyle litera T była znacznie mniej łaskawa. W poprzedniej edycji odhaczyliśmy Turcję, i tu zaczynają się schody, krainy literacko niepoznane, autorzy na polski nietłumaczeni, gdzieś tam kryje się „Syjamka” tajskiego pisarza Kukrita Pramoja, opowieść o życiu na dworze królewskim w Bangkoku u schyłku XIX wieku, jest jeszcze „Nie każ mi tutaj umierać” Rattawuta Lapcharoensapa, artysty o tajskich korzeniach, urodzonego w Stanach Zjednoczonych i mieszkającego w Anglii, ale wreszcie trafiam na Hassana Nasra i ulice Dar al-Basha.
Dzieciństwo Murtady dalekie było od pięknego snu. Dorastał w domu ojca, którym rządził islamski mistycyzm. Chłopak, odtrącany i gnębiony, uczył się głównie recytacji Koranu. Życiem dorosłego, wędrującego po świecie Murtady rządzi niepokój.
Do powrotu w rodzinne strony skłania go tajemnicza wizyta jednego z sufickich przyjaciół ojca, który przemierza pustynię w Mauretanii. Murtada wraca na ulice Tunisu i przeszukuje własne wspomnienia, starając się dotrzeć do decydującego błędu, który w jego odczuciu musiał popełnić – błędu, który sprawił, że stał się wiecznym wędrowcem. Żywo przeżywa widoki, zapachy i dźwięki z dzieciństwa, przywołując dziecięcą inicjację w islamski mistycyzm.
„Uliczki starego Tunisu” Hassana Nasra, pisarza należącego do pierwszego pokolenia pisarzy niepodległej Tunezji, stanowi medytację nad miejscem przeszłości w szybko modernizującym się społeczeństwie.
U jak Ukraina – „Poezja Wasyla Stusa”, Wasyl Stus
W poprzedniej edycji alfabetu rozmyślnie ominąłem literaturę ukraińską, która wreszcie doczekała się u nas zainteresowania, i skupiłem się na Urugwaju i doskonałym Juanie Carlosie Onettim. Ale przy drugim okrążeniu literka U nie daje wielkiego pola manewru, więc odwiedźmy literacki świat naszego wschodniego sąsiada i spróbujmy sięgnąć nieco głębiej niż po twórczość słusznie u nas docenianych Oksany Zabużko i Serhija Żadana.
Głębiej znaczy w tym przypadku – odnaleźć niedoszłego noblistę. Bo przecież trudno poznawać ukraińską kulturę, nie poznawszy Wasyla Stusa, któremu w otrzymaniu Nobla przeszkodziła śmierć w łagrze. Najlepiej zrobimy, siegając po „Poezję Wasyla Stusa”, zbiór w wyborze Agnieszki Korniejenko, w którym znajdziemy zarówno jego wiersze z lat 1958–1979, jak i artykuły na temat jego poezji.
Stus aktywnie przeciwstawiał się antyukraińskiej polityce sowieckich władz, a także ograniczaniu wolnego słowa. Był jednym z najbardziej aktywnych przedstawicieli grupy Szistdesiatnyky, zrzeszającej ukraińską inteligencję, która stworzyła nieformalny ruch na rzecz odrodzenia języka i kultury ukraińskiej, obrony przed rusyfikacją czy przywrócenia przemilczanego dorobku literackiego rodzimych klasyków. 12 stycznia 1972 roku Stus został aresztowany i oskarżony o „agitację i propagandę antysowiecką”. Poetę skazano na pięć lat obozów o surowym rygorze i trzy lata zesłania. Stus uważał się jednak za syna narodu, a odpowiedzialność za niego brał za swój „jedyny prawdziwy obowiązek”. Pisał: „Nie będę wybierać sobie innej, mniej niebezpiecznej pozycji – literata”. Zmarł w nocy z 3 na 4 września 1985 roku w łagrze w Kuczynie.
„Pisanie o Wasylu Stusie obarczone jest wielkim ciężarem odpowiedzialności wobec tych ukraińskich intelektualistów, którzy przez ostatnie bez mała siedemdziesiąt lat byli niszczeni, zamykani w łagrach, więzieniach, wywożeni i rozstrzeliwani. Tragizm tych postaci powoduje, że pisząc o ich twórczości albo trzeba bezustannie pamiętać o losach autorów i traktować ich poezję jako dokument epoki, świadectwo politycznych represji, albo odsunąć te sprawy jako zaciemniające lekturę dzieła literackiego, po prostu o nich zapomnieć”, pisze w przedmowie do zbioru Korniejenko. Zwłaszcza że Stus był osobowością wybitną i bezkompromisową. Zbiór stanowi próbę znalezienia tegoż kompromisu. Spojrzenia na postać poety zarówno z perspektywy historycznej, jak i poetyckiej.
I taka myśl: poeta powinien być człowiekiem, takim, który, pełen miłości, podoła wrodzonemu uczuciu nienawiści, uwolni się od niej jak od zarazy. Poeta – to człowiek. Przede wszystkim. A człowiek to – przede wszystkim – czyniący dobro. Gdybym mógł lepiej żyć, nie pisałbym wierszy, ale pracował na roli.
W. Stus
Nie zachęcam, byście omijali antykwariaty, ale jeśli przyszpili was pragnienie poezji, podpowiem, że zbiór z łatwością znajdziecie też w sieci.
W jak Węgry – „Policzone”, Miklós Bánffy
A Miklósa Bánffyego znacie? Żartuję. Miklósa Bánffyego się u nas nie zna. Ale to się za chwilę zmieni.
Literacki świat nie potrafił ukryć ekscytacji, gdy z mroku arcydzieł zapomnianych po blisku stu latach wyłoniła się wreszcie powieść węgierskiego pisarza, z którym długo nie lubili się sami Madziarzy, bo kwestia siedmiogrodzka i arystokratyczne tło powieści niespecjalnie Węgierskiej Republice Ludowej pasowały. Pierwsze powojenne wydanie dzieła życia Bánffyego ukazało się tam dopiero w latach 80. W Polsce poznaliśmy je zaś przed kilkoma miesiącami (dziękujemy, Officyno!).
„Trylogia siedmiogrodzka” przenosi nas do początku wieku XX. Doprowadzi nas do wybuchu Wielkiej Wojny, opowiada więc o końcu węgierskiego złotego wieku i klęsce wielkiego narodu. I przypomni o ważnej prawdzie: niesprawiedliwość dziejowa to jedno, i wygodnie jest się nią karmić, za ową klęską zwykle stoi jednak przede wszystkim krótkowzroczna polityka cynicznych karierowiczów, których Bánffy portretuje z taką maestrią.
To opowieść, o jaką dziś trudno. Wielka (i treściowo, i objętościowo), porównywana do dzieł Tołstoja, pisana z rozmachem, rozciągnięta na trzy książki, których tytuły nawiązywać będą do przepowiedni upadku Babilonu. W ręce dostaliśmy na razie „Policzone” w tłumaczeniu Ireny Makarewicz. „Zważone” i „Podzielone” pojawią się w kolejnych latach.
Wieje wiatr historii, zapowiadający koniec znanego świata. I wymiecie każdego, kto nie potrafi się przystosować. Zwłaszcza arystokratów, do których należał sam Bánffy.
Z jak Zambia – „The Old Drift”, Namwali Serpell
Jeżeli za zambijskiego pisarza nie uznamy Wilbura Smitha, urodzonego w Rodezji Północnej (obecna Zambia), który młodość spędził w Rodezji Południowej (dziś Zimbabwe), to wyboru nie mamy tu wielkiego. Koniecznie sięgnijcie kiedyś po „Gdy poluje lew”. Ale jeśli chcemy odkrywać Zambię, być może lepszym wyborem będzie twórczość nagradzanej Namwali Serpell. Tyle że tej nie znajdziemy po polsku.
Serpell opuściła Zambię jako dziewięcioletnia dziewczynka. Dziś ma doktorat z literatury i wykłada na Uniwersytecie Harvarda. „The Old Drift”, jej debiut prozatorski, zdobył między innymi Grand Prix of Literary Associations, a także Nagrodę Arthura C. Clarke’a „za pokazanie w nieszablonowy sposób fikcyjnej historii na tle ważnych dla Afryki historycznych wydarzeń”. Krytycy podkreślali, że autorce udało się napisać książkę specyficznie zambijską, która jednocześnie mówi o Afryce jako całości.
„The Old Drift” to żywiołowa epopeja, która przedstawia przeplatające się historie trzech rodzin na przestrzeni trzech pokoleń. Historia w powieści Serpell podąża śladem trzech kobiet – Silliby, Agnes i Marthy (jedynej w tym gronie Zambijki) – przez kolejne pokolenia, ukazując, jak ścieżki życia krzyżują się ze sobą w różnych miejscach i na różnych poziomach. Każda z tych kobiet jest z jakiegoś powodu wyjątkowa: pierwsza nie może się pozbyć swojego owłosienia, druga próbuje uprawiać tenis mimo postępującej ślepoty, trzecia natomiast nie może przestać płakać. I choć brzmi to nieco absurdalnie, to staje się świetnym punktem wyjścia do snucia wielkiej afrykańskiej opowieści.
Autorka umiejętnie miesza wydarzenia historyczne z fikcją, nawiązując do wielu znaczących dla Afryki wydarzeń: brytyjskiego kolonializmu, budowy gigantycznej zapory wodnej na jeziorze Kariba czy epidemii AIDS rozprzestrzeniającej się na kontynencie.
No i już. Dzięki, że byliście! Po raz drugi.
Do zobaczenia w LC.
komentarze [33]
Ja to nie wiem, czy bardziej się frustrować, że mało co znam z wszystkich propozycji (także z tych w komentarzach), czy bardziej się stresować, że w życiu nie zdążę przeczytać... w siedmiu życiach nawet
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bardzo a propos nowość, autorka z Trynidadu i Tobago
Ayanna Lloyd Banwo , książka
Kiedy byłyśmy ptakami
Węgry: polecam wszystko, co naskrobała Magda Szabó. Niestety, nie wszystkie jej powieści są po polsku 😓
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDługo mnie tu nie było, więc sprawdziłem wszystkie propozycje zawarte w drugim alfabecie i wybrałem do przeczytania Cyrk rodzinny oraz pojawiające się na marginesie listy Dzieci getta. Mam na imię Adam. Ale z pewnością zajrzę do tej listy również w przyszłości, bo...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
A! I przeczytam jeszcze Wszystko na darmo Kempowskiego, ale to akurat w oryginale, bo jestem dwujęzyczny.
@Konrad Wrzesiński Może Churi pomoże mi zrobić porządek w mojej głowie, bo we mnie ten konflikt od lat stawia więcej pytań niż daje odpowiedzi. A i wśród bliskich mam osoby identyfikujące się z obiema jego stronami. Ale...
Tego kraju w Alfabecie chyba jeszcze nie było.
T - Trynidad i Tobago (wyspiarskie państwo Ameryki Południowej w archipelagu Małych Antyli). W 1932 roku w pobliżu Port-of-Spain, stolicy Trynidadu, urodził się w rodzinie indyjskich braminów V.S, Naipaul , laureat literackiej Nagrody Nobla. Czy twórczość tego pisarza zaliczyć do literatury trynidadzkiej, hinduskiej,...
Rekomendacje przeczytanych przeze mnie książek z krajów od S do Z zawarłem w komentarzach do dwóch części pierwotnego cyklu.
I tak książki z Senegalu, Serbii, Słowacji, Słowenii, Szwecji, Szwajcarii, Tunezji i Turcji są opisane w tym linku.
Od tego czasu mogę uzupełnić je o:
Krystaliczną sieć - pisarza...
Wspaniałe propozycje i wstyd się przyznać, ale tylki jedna jest mi znana☺️
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZainteresował mnie Cyrk rodzinny. Oprócz tego sięgnę po Uliczki starego Tunisu. Dwa tygidnue temu poznałam Tunezyjczyka i dowiedziałam się, że 20.03 świętowali niepodległość, chociaż do dziś znają dobrze francuski. Kilka tygodni temu usłyszałam o Policzone
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejWciąż się łudzę, że któreś polskie wydawnictwo odkryje Pekićia i wyda u nas. Jeden z najbardziej poczytnych serbskich pisarzy, choć skoro na "Besnilo" nikt się nie pokusił w czasie pandemii, to chyba teraz szanse jeszcze mniejsze. :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZ bazy LC wynika, że wydano u nas trzy przekłady książek Borislava Pekića , dwa Magdaleny Petryńskiej i jeden Grzegorza Łatuszyńskiego, w latach 1985-1986. Wydawcami były Wydawnictwo Literackie, PIW w zaniechanej serii Współczesna proza światowa oraz nieistniejące już Wydawnictwo Łódzkie w siłą rzeczy również naturalnie wygasłej...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejAhh, prawda, zupełnie mi wyleciały te wydania, choć jak tak sobie próbuję przypomnieć, to chyba i Ikar wyszedł po polsku. Google zdaje się to podtrzymywać. No, ale to dawne dzieje, jednak fakt, w takim razie - "odkryć na nowo" - szczególnie z naciskiem na Besnilo, Atlantydę i 1999, bo te są chyba najbardziej znane i lubiane w dawnej Jugosławii - z resztą nie bez powodu!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa się nie bawię, że to już koniec tej serii. Zgłaszam chęć na alfabet literacki numer 3 😀 I na każdą podobną serię. O pomyśle na serię o książkach z i/lub na temat danej epoki historycznej już mówiłam, mam nadzieję, że się zgodzisz, @Konrad Wrzesiński. Zastanawiam się też nad paroma innymi pomysłami, jak na przykład mała ojczyzna w literaturze, która mogłaby omówić...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejPopieram. Można zrobić cykl o miastach nieoczywistych.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
W poprzednim odcinku sugerowałem artykuł o nagrodach literackich spoza krajów anglojęzycznych, który to pomysł podrzucam ponownie.
Tutaj link do mojej wypowiedzi.
@Sea_Of_Darkness wskazała dwie moim zdaniem znakomite powieści węgierskiego polonisty György Spiró . Pierwsza z nich Iksowie opowiada...
Do dziś pamiętam te sztukę w TVP za późnej komuny - genialny "Łom"!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postI jeszcze całkiem nieźli Mesjasze o szaleństwie naszych Wieszczów
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wcześniej "Szalbierz" był wystawiany w Tatrze Ateneum, ale György Spiró nawet nie mógł przyjechać. "Zawdzięczał" to J. R. Nowakowi, wówczas prominentnemu działaczowi prokomunistycznego SD, teraz publicyście pewnej "prawicowej" rozgłośni.
A sam tekst "Szalbierza" - nie wiem, czy w całości - jest w Dialogu, nr 7 / lipiec 1987
Wszystkie książki są bardzo ciekawe. Cyrk rodzinny, Uliczki starego Tunisu i Policzone trafiają na półkę książek do przeczytania.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Krzysztof Gromadzki dokładnie te same pozycje zwróciły moją uwagę.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Cleopatrapl Mamy więc bardzo podobne literackie upodobania! 🤗 Pozdrawiam serdecznie! 😃
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postRównież cię pozdrawiam i życzenia spokojnego wieczoru z dobrą książką w ręce.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@Krzysztof Gromadzki ja kończę nieudany
Ciężar atramentu, a następnie Dostojewski przywróci mi pogodę ducha🙂
Uliczki starego Tunisu są ciekawe, ale jeszcze bardziej polecam Danilo Kiša , np. Grobowiec dla Borysa Dawidowicza. Siedem rozdziałów wspólnej historii. I taka ciekawostka - autor urodził...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej@Aguirre Ja "Pyaszynę" chyba mam🤔 Wydaje mi się, że dostałam tą książkę w prezencie. Muszę ją odkopać.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@NiegdyśNataliaKoniecznie! To genialny opis beznadziejnego smutku węgierskiej prowincji te dobre ponad 100 lat temu. Jedna z moich najlepszych węgierskich książek, a przecież konkurencja olbrzymia....
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZbiór opowiadań Kosztolanyi'ego Dom kłamczuchów. Opowiadania wybrane tez bardzo dobry, zawsze je Marai chwalił
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Krzysztof Gromadzki @Cleopatrapl, tez zwróciłam uwagę na te 3 książki, mam nadzieję że uda się je zdobyć.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Łukasz Starzewski O! A ja ją odłożyłam na jakieś "później", bo robiłam powtórkę z Umberto Eco... Gdy będę w domu rodzinnym poszukam koniecznie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post