Łukasz

Profil użytkownika: Łukasz

Warszawa Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 7 godzin temu
1 187
Przeczytanych
książek
1 361
Książek
w biblioteczce
1 162
Opinii
15 988
Polubień
opinii
Warszawa Mężczyzna
Już chciałem napisać, że Książka jest dla mnie niczym chleb powszedni, ale tego nie zrobię. Bez chleba mogę się jednak obyć, zaś dzień bez krótkiego przynajmniej obcowania z Książką (w ręku) uważam za stracony. Z wykształcenia - historyk, a zatem cenię teksty spoglądające w przeszłość. Tym bardziej, że przyszłość Człowieka barwi się na czarno. W doborze lektur stosuję - nie pamiętam już czyją - zasadę: „Szkoda czasu na dobre książki. Trzeba czytać tylko najlepsze”…

Opinie


Na półkach:

Polską przestrzenią mityczną od dawna są Kresy Wschodnie (czy także dlatego, że 80 lat temu utracone)? Henryk Waniek od lat stara się, by stał się nią również Śląsk, który z jakichś powodów dotychczas nie zasłużył na to miano (czy także dlatego, że 80 lat temu odzyskany?).

Autor się temu dziwi, a ja razem z nim. Od dawna śledzę bowiem jego znakomitą eseistykę kulturowo-historyczną na tematy śląskie. Pobiegłem zatem szybko do biblioteki, gdy tylko usłyszałem o nowej jego książce. Niestety, okazało się, że w 90 proc. składa się ona ze znanych już, wybitnych notabene tekstów z innych książek Autora. Dobrze chociaż – pomyślałem – że scalono je w jednym tomie. Może o jotę coś to zmieni w stosunku Polaków do Śląska, najbardziej przecież kulturowo zasobnego regionu naszego kraju.

Wszak to tu w 13. wieku następuje – wyjątkowy na tle ówczesnych polskich ziem - wielki skok cywilizacyjno-kulturowo-społeczny. Powstały pierwsze miasta (w sensie prawnym), zaczęło się prawdziwe rzemiosło. No i to błogosławieństwo kolonizacji na tzw. prawie niemieckim, czyli - mówiąc dzisiejszym językiem - napływ mózgów, kapitałów i nowoczesnych technologii. Śląsk, a raczej – jak przypomina Waniek – Śląsko, za Henryka Brodatego, jednego z najwybitniejszych polskich książąt, staje się ziemią kwitnącą, miodem i mlekiem płynącą. Wtedy dopiero naprawdę wchodzimy do Europy….

Nie do pojęcia, jak można było, z górą po stu latach, taką ”Szwajcarię” czy „Kanadę” oddać Czechom (pośrednio Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu), a samemu zwrócić się na – pardon me –dziki Wschód, gdzie wtedy jeszcze „niczego nie było”, jak mówi klasyk. Nigdy tego nie daruję Kazimierzowi, bezpodstawnie zwanemu Wielkim. Ostatnią szansą mógł być jeszcze wybór króla spośród Piastów śląskich, ale to kompletnie nie interesowało naszych ówczesnych elit, zaczadzonych ”Drang nach Osten” – byle dalej od Europy… .

„Gdy Korona Polski, niebawem złączona z Litwą, a przez to wciągnięta w serię awantur wschodnich, rosła ponad wytrzymałość własnej tuszy, to Śląsko odwrotnie. Kurczyło się, atomizowało, pogrążało w samorządności mikropaństewek i pojedynczych miast” - czytamy.

Wszystko to nadal jest poza powszechną świadomością, mimo wysiłków m.in. Autora, który pisze, że droga na Wschód, czyli pod Słońce, zawsze wiedzie na manowce.

Słusznie też Waniek żałuje (najwspanialszy w tym zbiorze, a mój ulubiony esej „Do ciemności”), że na nasze ziemie – najwybitniejszy cesarz Marek Aureliusz nie zdążył? - nie dotarły legiony rzymskie, bo w takich miejscach wszystko, czyli cywilizacja, jest jakby lepsze. Np. ludzie myją się tam już od wieków, bo łaźnie publiczne były w tym pakiecie - vide Węgry ….

Wiele tu niewygodnych pytań Autora, do nas samych przecież, np: „Błędem jest mniemanie, że Śląsk to obszar niepodzielnie polski. W wielkim godle narodowym Czech, na jednym z czterech heraldycznych pól, widzimy piastowskiego orła śląskiego. Ma to godło na lewym rękawie każdy czeski policjant. Dlaczego nie polski?”.

Ważne, że Henryk Waniek, ceniony plastyk i pisarz, urodził się w 1942 r. w Oświęcimiu i jak pisze – wdychał tamtejsze dymy”. „Z racji dzieciństwa jestem więc oswojony ze śląskim przetasowaniem Macierzy z Heimatem. I mam podstawy, by twierdzić, że takie małżeństwa są nie tylko możliwe, ale nawet bywają udane”.

„Przez co najmniej sześćset minionych lat Śląsk był buforem łagodzącym gwałtowność zderzenia orientalnej Polski z cywilizacją Zachodu. Przynajmniej w dziedzinie stosunków międzyludzkich”.

„Nie sądzę, by dzisiaj ktoś jeszcze tak mówił - Śląsko. Ostatni raz słyszałem to około roku 1965 nieopodal Rybnika. Powiedział tak człowiek stary. Już go pewnie nie ma wśród żywych. Może po nim nikt tak już nie mówi?”.

„Nawet słowo Niemiec jest naznaczone ironią. To przecież ten niemy, nie znający języka. Odwrotnie niż Słowianin, znający słowo, czyli potrafiący mówić”.

Bardzo mi się podoba bezlitosna ironia Autora, gdy np. pisze o płynącej przez Katowice rzeczce Rawie, która kojarzy mu się ze ściekiem. „Heraklit, ów filozof rzek, nie wszedłby do niej nawet po raz pierwszy”.

A czemu „wędrowiec śląski”? Według Autora to jasne: „Człowiek rozpoczyna się od stóp”.

Generalnie zachwyt odczuwam, czytając te „krajoznawcze”, a raczej „krajobrazowo-kulturoznawcze” peregrynacje Autora, który wydaje mi się polskim odpowiednikiem Roberta Macfarlane’a, który równie hipnotyzująco („Szlaki”!!!) pisze o wędrówce, by już nie wspominać klasyka gatunku Bruce’a Chatwina.

To moja 11. książka Autora – żadna nie zawiodła. Jego arcydziełem jest dla mnie „Finis Silesiae”, wyjątkowo empatyczna, mądra opowieść o końcu „tamtego” Śląska. Marzyłbym, aby tego rodzaju książkę o Galicji Wschodniej napisał jakiś pisarz ukraiński; jest wprawdzie zbliżona a znakomita „Felix Austria” Sofiji Andruchowycz, ale to jeszcze o czasach CK Monarchii...

Polską przestrzenią mityczną od dawna są Kresy Wschodnie (czy także dlatego, że 80 lat temu utracone)? Henryk Waniek od lat stara się, by stał się nią również Śląsk, który z jakichś powodów dotychczas nie zasłużył na to miano (czy także dlatego, że 80 lat temu odzyskany?).

Autor się temu dziwi, a ja razem z nim. Od dawna śledzę bowiem jego znakomitą eseistykę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przepiękna przypowieść o tym, że ludzka wola może wszystko – także sprawić, aby w 18. wieku w Portugalii wzbiła się w powietrze pierwsza maszyna latająca, właśnie nią napędzana….

Zarazem to pyszny obraz epoki, wspaniały fresk społeczny, nieco naturalistyczny i z elementami realizmu magicznego. Faktycznie noblowska to dla mnie literatura, a zarazem, co w niej bynajmniej nieczęste - progresywna.

„Opowiem, jak to wszystko się odbyło, o ile wpierw mnie ktoś też opowie, gdyż właśnie tylko w taki sposób, opowiadając sobie nawzajem, możemy dowiadywać się o rożnych rzeczach” – bardzo mi to zdanie przypadło do serca, to i jako pierwsze je cytuję, choć narrator na szczęście nie trzyma się niewolniczo tej zasady.

To książka wysokich lotów ku słońcu. Kto nie chce się wznieść, nie doświadcza poczucia odlotu – tak jak ja podczas lektury. A z reguły każdy wzlot odbywa się wbrew prawu i władzy – tu głównie Św. Inkwizycji, bo to ona tak naprawdę rządzi tamtym krajem, ku jego nieszczęściu…

„Jeśli zechcą się dowiedzieć, dzięki czemu maszyna szybuje w przestworzach, to przecież nie powiem im, że kule są wypełnione ludzką wolą, dla świętego Oficjum nie istnieje nic takiego jak wola, według nich istnieje tylko dusza, uznają więc, że więzimy chrześcijańskie dusze, uniemożliwiając im wstąpienie do raju” – i od razu wiemy, gdzie jesteśmy: w więzieniu i woli, i duszy.

Główni bohaterowie to Baltazar, bezręki dawny żołnierz, jego towarzyszka życia Blimunda, „czarownica” mająca wgląd w ludzkie dusze i ciała, oraz ksiądz-heretyk, który z ich pomocą buduje tę machinę. Jej napęd zbiera wśród ludzi właśnie Blimunda. A odnalezienie woli u człowieka wcale nie jest łatwe: „Gdzie jest ta wola, zupełnie jej nie widzę, same tylko żyły i kości, rozedrgana sieć nerwów, morze krwi, maziowate jedzenie w żołądku, ekskrementy”.

Znakomite są przejścia narracji od najwyższych sfer społecznych – wiele czasu spędzamy bowiem w komnatach króla Jana V, a nawet w jego głowie, czy królowej lub infantów. Częściej jednak częściej znajdujemy się, na szczęście, wśród tych maluczkich których jednym majątkiem jest to, co na własnym grzbiecie. Ci ostatni mają też tu głos częściej niż możni tego świata……

Niezwykły jest styl Autora – barokowo rozbuchany, niczym budowany wciąż latami przez Jana V monstrualny klasztor Mafra. Narracja jest ciągła, rozdzielona zazwyczaj tylko przecinkami, zdania wielokrotnie złożone, długie jak odległość do Portugalii, mowa zależna, niezależna i pozornie zależna całkowicie wymieszane, partie dialogowe niczym niewyodrębnione. Mózg uwielbia taka lekturę! Mój mozg..

W toku opowieści wszechwiedzący narratorzy zmieniają się – jeden z nich ma wiedzę całkiem dzisiejszą. Nie unika jednoznacznych ocen przeszłości i wykazuje spory progresywizm, np. „Upodobanie Portugalczyków do czerwieni i zieleni ma dawne tradycje i kiedy nastanie republika, taki właśnie będzie ich sztandar”.. Wiele tu także intertekstualnych „wrzutek”, niełatwych do odgadnięcia…

Szczególne wrażenie wywarły ma mnie częste, wybitnie opisane, dwoistości i przeciwieństwa, m.in. zestawienie sztucznego ptaka, który lekko niczym ludzka dusza wzbija się w przestworza z naszymi bohaterami na pokładzie z ciągniętym kilometrami wołami, końmi i ludźmi, ludźmi, końmi i wołami olbrzymim blokiem granitu, który ma uświetnić powstający klasztor – uniwersalne w swej wymowie dzieło pychy i megalomanii każdego niemal świeckiego czy duchownego władcy (wiecie dobrze, z którym to miejscem w Polsce mi się to od razu skojarzyło…)

Albo:

„Lizbona cuchnie, cuchnie zgnilizną, kadzidło nadaje jakiś sens temu smrodowi, zło tkwi w ciałach, nie w duszach, które są wonne”.

„Z ziemi unosi się cierpki zapach stokrotek, tak zapewne pachniał świat w pierwszym dniu istnienia, nim Bóg stworzył różę”.

Lub:

„Ciekawe, dlaczego starzy zawsze milkną w chwilach, kiedy powinni dalej mówić, dlatego właśnie młodzi muszą się uczyć wszystkiego od początku”.

„Może to i racja, że przez usta dziecka przemawia prawda, lecz żeby ją wypowiedzieć, musi najpierw dorosnąć, a wówczas już zaczyna kłamać”.

Albo też:

„Musisz wiedzieć, moja córko, że mężczyźni są zawsze brutalni pierwszej nocy, później zresztą też, lecz ta pierwsza jest najgorsza, wprawdzie zapewniają, że będą bardzo uważać i nic nie będzie bolało, ale później, niech Bóg broni, nie wiem, co się zaczyna z nimi dziać, ale sapią i warczą jak za przeproszeniem jakieś buldogi, a nam, niebogom, nie zostaje nic innego, jak znosić cierpliwie te ich ataki, póki nie dopną swego, zdarza się wszakże, że nie udaje się im za pierwszym razem, lecz nie należy się wówczas śmiać, gdyż poczytują to sobie za najgorszą obrazę, najlepiej udać, że się nic nie zauważyło, bo jeśli nie pierwszej, to na pewno drugiej lub trzeciej nocy im się uda, a więc tak czy inaczej ból nas nie ominie”.

„Znów jakiś mężczyzna stuka do drzwi, wchodzi, wszystko odbywa się bez słowa, cena jest znana, on rozpina spodnie, ona podnosi spódnicę, niebawem on jęknie z rozkoszy, ona nie musi udawać, są przecież ludźmi poważnymi”.

Generalnie zmysłowość bijąca z tej książki jest zupełnie niespotykana. Wspaniały np. jest opis procesji biczowników idących przez Lizbonę, prawidłowo rozszyfrowany jako typowa „czynność zastępcza”, także dla kobiet obserwujących przemarsz mężczyzn z okien: „Jeśli kobietom z ulicy bądź jej samej wyda się, że męskiemu ramieniu zabrakło wigoru albo że smagnięcie było z tych, co nie tną skóry i nie zostawiają krwawych pręg widocznych z okna, wówczas podnoszą chóralną wrzawę i krzycząc gorączkowo jak opętane, domagają się silniejszych chlaśnięć, chcą słyszeć trzask biczów i żeby popłynęła krew, tak jak płynęła z ran Zbawiciela, a jednocześnie całe pulsują pod spódnicami, rozchylając i zaciskając uda w rytm rosnącego podniecenia (…). Bóg nie ma z tym nic wspólnego , bo chodzi tu wyłącznie o akt płciowy i najprawdopodobniej obydwa spazmy rozkoszy - w oknie i na dole – następują w tym samym czasie„.

Całość daje zachwycający efekt, zwłaszcza w połączeniu ze wszechobecną ostrą ironią Autora. A także – autoironią, np.: „Co powiedzieć o (...) tym okazałym Mulacie z wyspy Caparica, który nazywa się Manuel Mateusz, ale nie jest żadnym krewnym Siedmiu Słońc, ma on przydomek Saramago, ale kto go tam wie, kim byli jego przodkowie, jest sławnym czarownikiem i właśnie za to został skazany”.

I jak to u Saramago, narrator, konkretnie jeden z nich, nieustannie wadzi się z Bogiem….

„Bóg przecież też nigdy się nie uśmiecha, już on tam wie dlaczego, niewykluczone że wstyd mu z powodu świata, który stworzył”.

„Ile wysiłku trzeba na to, by okiełznąć siły przyrody, bo gdyby to były siły boskie, wystarczyłoby zwrócić się do Pana Boga z prośbą, Daj spokój, przestań już dąć, wstrząsać, podpalać i zalewać, przestań zsyłać zarazy i bandytów na drogi, i jeśli to nie byłby bóg zła, z pewnością usłuchałby tych próśb”.

„Nie zapominajcie, że Piłat pytając Chrystusa o prawdę, nie oczekiwał bynajmniej odpowiedzi, a i Zbawiciel mu jej nie dał”.

„Tamto bowiem bezcielesne zapłodnienie, o którym się tyle mówi, zdarzyło się tylko raz, żeby ludzie się przekonali, że Bóg, jeśli zechce, może się obejść bez mężczyzn, choć nie bez kobiet”.

„Nigdzie, nikt tego nie napisał, ja twierdzę, że Bóg nie ma lewej ręki, gdyż po jego prawicy, po prawicy, zasiadają wybrańcy, a nigdy się nie wspomina o jego lewicy, ani Pismo Święte, ani Doktorowie Kościoła, po lewicy Boga nikt nie zasiada, jest tam pustka, nicość, nieobecność, a więc Bóg jest jednoręki. Ksiądz głęboko odetchnął i zakończył: Brak mu lewej ręki”.

„A jest to, proszę państwa, jedyny prawdziwy Święty Całun, jaki istnieje w chrześcijańskim świecie, podobnie jak wszystkie inne są prawdziwe (…), ale ponieważ jesteśmy w Portugalii, ten jest najprawdziwszy ze wszystkich i naprawdę jedyny”.

„Za wszelkie wybryki należy umartwiać duszę, aby ciało mogło udawać, że żałuje”.

„Inkwizycja przy każdej okazji zarzuca na świat sieci, które zawsze zapełniają, i w ten szczególny sposób stosuje się do nauki Chrystusa, który polecił Piotrowi, aby stał się rybakiem łowiącym ludzi”.

O królu i królowej czytamy rzeczy takie, jak się miały, a nie jak ględzą o nich w bajkach:

„Na dworze królewskim, tak w pałacu, jak i poza nim, zaczyna się już szeptać, że królowa jest bezpłodna, baczy się jednak pilnie, by podobne insynuacje nie dostały się do uszu i na języki donosicieli. Oczywiście nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, że to może być wina króla, po pierwsze dlatego, że bezpłodność nie jest męską, lecz niewieścią dolegliwością, i z tego też powodu kobiety tak często są porzucane, a po wtóre, w razie potrzeby zawsze można przedstawić dowody rzeczowe, jako że w całym królestwie pełno jest spłodzonych przez króla bękartów, ot, choćby teraz cała ich procesja ciągnie przez plac”.

„Lecz ani wytrwałość króla, który dwa razy w tygodniu, jeżeli nie zaistnieją przeszkody natury religijnej lub fizjologicznej, z werwą spełnia swoją królewską i małżeńską powinność, ani też cierpliwość i pokora królowej, która nie ogranicza się do modłów, ale za każdym razem, gdy król opuszcza ją i małżeńskie łoże, skazuje się na całkowity bezruch, by nie uronić życiodajnych płynów, skąpych z jej strony, zarówno z braku czasu i bodźców, jak też z racji bogobojnej wstrzemięźliwości, natomiast obfitych ze strony króla, czego zresztą można się spodziewać po mężczyźnie, który nie skończył jeszcze dwudziestu dwu lat, jednak wszystko na nic, gdyż do dziś łono Jej Królewskiej Mości Marii Anny nie zdołało się zaokrąglić”.

„Zarówno król, jak i królowa mają na sobie długie, sięgające ziemi koszule, monarsza ledwie muska podłogę haftowanym rąbkiem, królowej zaś jest o dobrą piędź dłuższa, chodzi bowiem o to, żeby nawet czubek stopy nie wystawał, nawet najmniejszy palec, byłaby to doprawdy wielka nieprzyzwoitość”.

„W noce, kiedy przychodzi król, pluskwy zaczynają później dawać się we znaki, a to z powodu wstrząsów materaca, są to bowiem stworzenia lubiące spokój i ludzi pogrążonych we śnie. Tam, w łożu króla, też czekają na swoją porcję krwi, która dla nich nie jest ani lepsza, ani gorsza niż reszty lizbończyków, jest im obojętne, czy jest błękitna, czy też w kolorze naturalnym”.

„Król bardzo lubił być królem, królowa wszakże nie była całkiem pewna, czy lubi być tym, kim jest, gdyż została wychowana wyłącznie na królową, nie mogła zatem wybrać i powiedzieć, najbardziej podoba mi się być królową”.

„Od tylu lat zabijamy się nawzajem, może zatem dobrym wyjściem z sytuacji byłoby stale żenić naszych z tamtymi, wtedy mielibyśmy co najwyżej wojny małżeńskie, które są nie do uniknięcia”.

„A więc, jeśli umrze mój brat, pobierzemy się. (…) Oby umarł, chcę bowiem zostać królem i spać z Waszą Królewską Mością, już mi się znudziło być infantem. Mnie też już się znudziło być królową, a nie mogę być niczym innym, tak czy owak modlę się o zdrowie dla mojego męża i oby drugi nie był gorszy. A zatem Wasza Królewska Mość przypuszcza, że byłbym gorszym mężem niż mój brat. Wszyscy mężczyźni są źli, każdy na swój sposób, ta sceptyczna i mądra uwaga położyła kres rozmowie w pałacu, pierwszej z wielu”.

„W wypadku króla skromność należałoby poczytywać raczej za wadę”.

Przeciwstawione jest temu życie zwykłych ludzi, budowniczych Mafry.

„Zwykle co roku trochę ludzi umiera z tej przyczyny, że przez całe życie za dużo jedli (...) Ale nie brak i takich, którzy umierają z większą łatwością, a to dlatego że zawsze nie dojadali”.

„Człowiek musi umieć zarobić na chleb zawsze i wszędzie, ale jeśli ten chleb nie jest również strawą dla duszy, to zaspokaja tylko ciało, dusza zaś cierpi”.

„Wiedzieli bowiem dobrze, że dzisiejszy chleb nie zabije ani wczorajszego, ani tym bardziej jutrzejszego głodu”.

„Sto lat oczekiwania nie jest przecież nadmierną męką dla kogoś, kogo czeka życie wieczne”.

„Największa mądrość życiowa polega właśnie na obojętnym przyjmowaniu tego, co zsyłają niebiosa, słońce czy deszcz, byleby nie w nadmiarze, ale nawet i wtedy, bo przecież ani w czasie potopu nie zginęli wszyscy ludzie, ani nie było jeszcze takiej suszy, żeby nie przetrwała choćby jedna trawka lub nadzieja na jej odnalezienie”.

„Ludzie bowiem to anioły bez skrzydeł, i to jest właśnie takie piękne, urodzić się bez skrzydeł i wyhodować je sobie”.

„Trudno sobie wyobrazić, co by z nami było, gdyby nie sny”.

”Podczas procesów, skoro już nijak nie da się ich uniknąć, należy się uciekać do zwykle stosowanych metod, do matactw, oszukaństwa, apelacji, owijania w bawełnę, żeby jak najpóźniej wygrał ten, który po sprawiedliwości powinien wygrać od razu, i żeby jak najpóźniej przegrał ten, który powinien przegrać na samym początku”.

Rzecz oceniam tak samo wysoko, jak wybitne "Miasto ślepców". Lubie Autorów, którzy przystawiają ludzkości zwierciadło, dobrze jak czasem lekko krzywe.

PS I tylko ta okładka kompletnie pozbawiona związku z treścią tej poważnej książki i buduarowe romansidło sugerująca….

Przepiękna przypowieść o tym, że ludzka wola może wszystko – także sprawić, aby w 18. wieku w Portugalii wzbiła się w powietrze pierwsza maszyna latająca, właśnie nią napędzana….

Zarazem to pyszny obraz epoki, wspaniały fresk społeczny, nieco naturalistyczny i z elementami realizmu magicznego. Faktycznie noblowska to dla mnie literatura, a zarazem, co w niej bynajmniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowiadać - bez początku i bez końca. Tę najniezbędniejszą potrzebę człowieka Hrabal opanował w sposób perfekcyjny.

„Oto, jakie historie opowiadali sobie dawniej ludzie, kiedy sami sobie zastępowali radio albo i telewizję” – to najlepszy cytat z tej zachwycającej nowelki. Dodałbym tylko: „kiedy sami sobie zastępowali Internet….”.

Jakakolwiek próba opisania tego cudownego strumienia świadomości słynnego stryjaszka Pepika, do dziewcząt w czeskiej gospodzie kierowanego, byłaby z góry skazana na niepowodzenie, zresztą po co i na co byłaby komu potrzebna? Wystarczy czytać, z licznymi przerwami na wybuchu śmiechu.

Pełno tu ludowej rubaszności. To, co najniższe w człowieku, wygrywa z wyższym. Szarganie świętości na każdej stronicy – wszak jesteśmy w wolnych Czechach, a nie w napiętej Polszcze. Do tego ciągłe podważanie autorytetu władz wszelakich, już nie mówiąc o kompletnej niepoprawności politycznej.

Nota bene większość żartów dotyczących wiadomej sfery dziś czyta się już tylko z zażenowaniem. I nie chodzi jedynie o sztubackie zabawy dorosłych facetów w zawody typu „kto dalej doszczy” czy tłuste, dziś mocno dziaderskie, uwagi nt. kobiet i „tych spraw”, ale np. o wzmianki w tymże kontekście o „nieletnich dziewczynkach”. Taka to mizoginistyczna kultura….

W ogóle wiele realiów, oczywistych w tamtych czasach dziś już jest dla wielu całkowicie nieczytelnych, choćby gdy czytamy: „był arcyksięciem, nosił na szyi owieczkę” - i nie wiadomo, co chodzi. Aż się prosi o przypis, że o order domu Habsburgów - Złote Runo, którego jednym z elementów była owieczka.

Tylko skąd się wzięło narratorowi, że baronówna Vetsera zastrzeliła arcyksięcia Ferdynanda ? Ano zapewne z jego sklerozy ….

Wybrane cytaty:

„Tak szybko będzie się podróżować, że lepiej siedzieć w domu”.

„Niemały to honor, pracować u dostawcy dworu, to tak, jakby dzisiaj pracować z kawalerem orderu Sztandaru Pracy I Klasy”.

„Sokrates i Chrystus nie napisali ani jednej linijki i - proszę zwrócić uwagę - do dziś dnia ich nauka ma zastosowanie praktyczne, podczas gdy inni im więcej wydają książek, tym mniej są znani, oto ten wielki paradoks historii”.

„A tu generał Żeligowski (…) o, to była lepsza świnia, zeskakuje z konia i krzyczy: ach, cóż to za wojsko, same sraluchy, kurwy zasrane”.

„Chrystus Pan, kiedy go raz zaproszono na wesele i za dużo chlali, zamienił im wino w wodę, na tym polegał ten cud w Kanie Galilejskiej”.

„Oto los pięknego mężczyzny, który wyuczył się rzemiosła, umiał ciosać belki i deski i nagle wszystko porzucił, postanawiając nauczać ludzi, że czynna miłość bliźniego to nie znaczy tarzać się z dziewuchą po kanapie, ale bez zwłoki służyć pomocą temu, kto jej właśnie potrzebuje, ksiądz proboszcz na to, że wybornie opanowałem katechizm”.

„Dlatego porządna książka nie jest po to, aby czytelnik mógł łatwiej usnąć, ale żeby musiał wyskoczyć z łóżka i tak jak stoi, w bieliźnie, pobiec do pana literata i sprać go po pysku”.

„Prawdziwa poezja musi kaleczyć i ranić, tak jakbyś zapomniał w kieszeni żyletki i przy wycieraniu nosa skaleczył sobie o nią organ powonienia”.

„Jej córka to miała dziwne upodobania, robiła te rzeczy ze swoim mężem na podłodze, i to na oczach dzieci, które przyglądały się temu nie bez zainteresowania”.

„Najbardziej podobało mi się niebo mahometan, na każdym piętrze inna ślicznotka, ma się więc mahometanin czym radować, podczas gdy katolik może po prostu oszaleć, bo kiedy się do tego swojego nieba już dostanie, będzie musiał jakby nieustannie patrzeć w słońce”.

„Już Sokrates – powiedział – twierdził, że kurwiarstwo jest zajęciem ludzi nie mających innego zajęcia”.

„Wiadoma rzecz, kobiety są natrętne, mistrzyniami pod tym względem bywały Polki, w lazarecie usiadła mi jedna na łóżku i oberarzt krzyczał na nią: świnia!, bezwstydnica! na imię miała Jadwiga, chłopów lubiła bardziej niż żarcie”.

„To była ta austriacka galanteria, nawet zwykli ludzie zachowywali się tak, jakby ich życie nieustannie filmowano albo fotografowano”.

„Tak, tak, ten świat wciąż jest piękny, nie żeby był naprawdę, ale ja go tak widzę”.

Opowiadać - bez początku i bez końca. Tę najniezbędniejszą potrzebę człowieka Hrabal opanował w sposób perfekcyjny.

„Oto, jakie historie opowiadali sobie dawniej ludzie, kiedy sami sobie zastępowali radio albo i telewizję” – to najlepszy cytat z tej zachwycającej nowelki. Dodałbym tylko: „kiedy sami sobie zastępowali Internet….”.

Jakakolwiek próba opisania tego...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Łukasz Starzewski

z ostatnich 3 m-cy
2024-05-10 22:48:23
2024-05-10 22:48:23

Zgoda na 1000 proc. Zwłaszcza bez lektury  Perechodnika żaden Polak dziś nie zrozumie, czym był Holokaust. Tę lekturę ciężko się odchorowuje, ale potem już  szczepionka działa 

2024-05-10 22:11:50
2024-05-10 22:11:50

Czyli całe to g....o z kolorowo błyszczącymi okładkami i nieodłącznym "Auschwitz" w tytule

2024-05-10 22:09:31
2024-05-10 22:09:31

@Aguirre Tak, to jedno z dokumentalnych arcydzieł - oglądałem to  oniemiały. Dlatego polecam książki wspomnieniowe Mostowicza, lekarza w getcie 

2024-05-10 22:06:34
2024-05-10 22:06:34

Jako historykowi, wydawało mi się wtedy, że Bart  nieco "żeruje" na Holokauście, ale przecież - jako odwieczny naiwniak - nie mogłem nawet sobie te 16 lat temu wyobrazić, iż  prawdziwa książkowa "pornografia" tematu dopiero nadejdzie 

2024-05-10 21:48:24
2024-05-10 21:48:24

Fabryka muchołapek miała tego pecha, ze przeczytałem ją  już po kilku...

więcej więcej
2024-05-10 21:42:19
2024-05-10 21:42:19

Ano właśnie, zapomniałem o równie znakomitym   Władca cieni 

2024-05-10 21:16:32
2024-05-10 21:16:32

Żołnierze spod Salaminy poleciłbym jako wzór radzenia s...

więcej więcej
2024-05-10 20:59:00
2024-05-10 20:59:00

I nie zapomnieć w tym kontekście o Andrzeju Kuśniewiczu (choć był draniem) Król Obojga Sycylii

więcej więcej
2024-05-10 20:49:05
2024-05-10 20:49:05

Dopiero co skończyłem a już tęsknie za trojgiem bohaterów, a nawet i tymi łajdakami co to "u góry schodów".... Portugalia rządzi: najpierw Pessoa, potem Antunes, a teraz Saramago

Łukasz Starzewski
2024-05-10 20:27:06
Łukasz Starzewski ocenił książkę Kaszubska Madonna na
10 / 10
2024-05-10 20:27:06
Łukasz Starzewski ocenił książkę Kaszubska Madonna na
10 / 10
Kaszubska Madonna Jerzy Limon
Średnia ocena:
10 / 10
1 ocen

ulubieni autorzy [79]

Jan Nowak-Jeziorański
Ocena książek:
7,7 / 10
16 książek
1 cykl
10 fanów
Daniel Beauvois
Ocena książek:
8,9 / 10
5 książek
0 cykli
5 fanów
György Spiró
Ocena książek:
7,0 / 10
6 książek
2 cykle
Pisze książki z:
12 fanów

Ulubione

William Shakespeare Romeo i Julia Zobacz więcej
Emil Cioran Zeszyty 1957-1972 Zobacz więcej
Olga Tokarczuk Prowadź swój pług przez kości umarłych Zobacz więcej
Umberto Eco Imię róży Zobacz więcej
Sándor Márai Dziennik Zobacz więcej
Stanisław Barańczak Wiersze zebrane Zobacz więcej
Jean-Marie Laclavetine Przeklęta pierwsza linijka Zobacz więcej
Matei Vișniec Sprzedawca początków powieści Zobacz więcej
Józef Wittlin Sól ziemi Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Stanisław Barańczak Wiersze zebrane Zobacz więcej
Joanna Gierak-Onoszko 27 śmierci Toby’ego Obeda Zobacz więcej
Georgi Gospodinow Schron przeciwczasowy Zobacz więcej
Georgi Gospodinow Schron przeciwczasowy Zobacz więcej
Georgi Gospodinow Schron przeciwczasowy Zobacz więcej
Wit Szostak Cudze słowa Zobacz więcej
Tove Ditlevsen Moja żona nie tańczy. Opowiadania wybrane Zobacz więcej
Tommi Kinnunen Powiedziała, że nie żałuje Zobacz więcej
Ivo Andrić Anika Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
1 187
książek
Średnio w roku
przeczytane
22
książki
Opinie były
pomocne
15 988
razy
W sumie
wystawione
1 176
ocen ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
5 724
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
18
minut
W sumie
dodane
4 709
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]